Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Nieśmiertelnik 03 1043 - ebook

Format:
EPUB
Data wydania:
6 lutego 2023
39,00
3900 pkt
punktów Virtualo

Nieśmiertelnik 03 1043 - ebook

W swoim debiutanckim utworze prozatorskim, zbiorze opowiadań „Nieśmiertelnik 03 1043”, Faruk Šehić nieustająco poszukuje odpowiedzi na to pytanie, eksperymentując z językiem, formą i sposobami prowadzenia narracji. Tworzy przejmującą kronikę wojny na Bałkanach, ale również uniwersalną opowieść o okrutnej i pozbawionej sensu rzeczywistości. Bośniacki pisarz rozlicza się z doświadczeniem zdobytym na pierwszej linii frontu, gdzie dotychczasowe ideały zostały utopione w błocie wymieszanym z krwią jego rówieśników.
Šehić jest nie tylko żołnierzem, ale też poetą: groteskowa i absurdalna frontowa codzienność opisana jest językiem pełnym alegorii, porównań, metafor. Towarzyszą mu w tej podróży inni wielcy twórcy, między innymi dwudziestowieczni polscy poeci. Ich losy są zaskakująco zbieżne z tymi, które pół wieku później stały się udziałem Bośniaków. Porażające naturalizmem makabryczne obrazy kontrastują tu z niedającym się zatrzeć pięknem okaleczonego świata. Wisielczy humor potęguje atmosferę strachu, a obrazy przedwojennej idylli jeszcze dobitniej podkreślają koszmar wojennego, ale także powojennego życia – kto raz trafił w sidła tej piekielnej maszynerii, nie wyswobodzi się z niej tak łatwo. „Nieśmiertelnik 03 1043” to „Na Zachodzie bez zmian“ kolejnego straconego pokolenia.

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7963-107-0
Rozmiar pliku: 2,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pod pre­sją

1.

Do­tar­li­śmy na po­zy­cje. Wszę­dzie błoto i mgła, le­dwo wi­dać, kto przed tobą idzie.

Pra­wie ła­pa­li­śmy się za pasy, żeby nie stra­cić kom­pa­nów. Ko­lumna wlo­kła się wzdłuż roz­chwia­nych pło­tów, obok pod­pa­lo­nych do­mów. Błoto le­piło się do bu­tów i roz­cią­gało jak cia­sto.

Naj­pięk­niej­sze są fronty, na któ­rych je­steś po raz pierw­szy – wszystko jest nowe, nie­ty­powe i w chuj eks­cy­tu­jące. Szcze­gól­nie, kiedy przej­mu­jesz sta­no­wi­sko w nocy, a na­stęp­nego dnia o brza­sku orien­tu­jesz się, że je­steś od­sło­nięty, jak­byś sie­dział na czubku gwoź­dzia.

Zwę­glone belki spa­dały z da­chu i skwier­czały na roz­mo­kłej ziemi. Ma­sze­ro­wa­li­śmy w górę zbo­cza, trawa była śli­ska od opa­da­ją­cej mgły. Raz po raz ktoś się prze­wra­cał, za­trzy­mu­jąc ko­lumnę, a po­tem wy­kli­nał pre­zy­denta i pań­stwo. Na samą myśl o spę­dze­niu nocy na gle­bie bo­lały mnie he­mo­ro­idy. Prze­wod­nik z żan­dar­me­rii za­pro­wa­dził nas na wierz­cho­łek pa­górka. Emir i ja za­ję­li­śmy płytki okop, w któ­rym znaj­do­wał się uwa­lany bło­tem sprę­ży­nowy ma­te­rac, koł­dra i parę pe­tów do­pa­lo­nych do ostat­niego bu­cha, po czym ner­wowo wbi­tych w zie­mię.

– Hej, chło­paki, jak tam, zimno? – do­tarł do nas głos z pra­wej strony.

– Przyjdź, to ci po­wiem – od­po­wie­dział Emir, le­żąc na ma­te­racu.

Od tyłu pod­szedł do nas kon­tur. Wsko­czył do okopu.

– Z Trze­ciego Ba­ta­lionu – po­wie­dział, kiedy po­da­li­śmy so­bie ręce. – Ma­cie może szluga?

Otwo­rzy­łem pa­pie­ro­śnicę pełną ga­le­sów.

– Nie zo­ba­czą nas, jak bę­dziemy ja­rać? – za­py­tał Emir.

– Nie, są da­leko, a mgła jest gę­sta.

Emir i ja na ko­mendę za­pa­li­li­śmy pa­pie­rosy.

– Ale po­wiedz, jak sy­tu­acja – za­py­ta­łem. – Bar­dzo prze­je­bane?

– Dzi­siaj zryli tę górkę po­ci­skami moź­dzie­rzo­wymi. Jed­nemu z dru­giej kom­pa­nii odła­mek od­ciął po­li­czek. Na Me­tli, a to wznie­sie­nie dwa razy więk­sze niż na­sze, mają kilka ZiS-ów. Wi­dzą nas jak na dłoni – po­woli opo­wia­dał ten z trze­ciego.

– Zna­czy, kto prze­żyje, wy­grał na lo­te­rii – do­rzu­cił Emir.

– Nie jest tak źle, jak wy­gląda – po­cie­szał go tam­ten. – Na coś umrzeć i tak trzeba.

Strach wpeł­zał we mnie jak wil­goć. Na­za­jutrz cze­kało nas dar­mowe go­le­nie po­ci­skami.

***

Li­nia ży­cia prze­rywa ci się w dwóch miej­scach. Bę­dziesz dwu­krot­nie ranny, z czego raz ciężko, po­wie­działa mi kie­dyś pewna Cy­ganka. Dže­vada rzu­cała fa­solę, pa­trzyła na ziarna i kon­sta­to­wała: przed tobą po­dróż za gra­nicę i do­bre in­for­ma­cje z da­leka. Wszyst­kim tak mó­wiła, bo by­li­śmy oto­czeni ze wszyst­kich stron, pra­gnę­li­śmy uciec z ob­lę­że­nia, czyli wy­je­chać za gra­nicę. A do­bre in­for­ma­cje z da­leka to naj­czę­ściej dziew­czyna, która ucie­kła w bez­pieczne miej­sce albo krewni z Nie­miec po­sy­ła­jący hajs.

Uło­ży­łem hie­rar­chię rze­czy:

wojna

al­ko­hol

po­ezja

mi­łość

znowu wojna

Ulu­biona pio­senka: „Chodź do łóżka, cudna sprawa, sława łóż­kom, sława, sława!”

Naj­głup­szy cy­tat: „Miła wojna dla tych, co jej nie znają”, Erazm z Rot­ter­damu.

Ulu­biony ko­lor: Nie­bie­ski, wszyst­kie od­cie­nie.

Ulu­biona książka: Ple­xus Henry’ego Mil­lera.

Ulu­biony na­pój: Śli­wo­wica do­mo­wej ro­boty.

Ulu­biony ro­dzaj broni: Wę­gier­ski ka­łasz­ni­kow, nu­mer SV-3059.

Ulu­bione je­dze­nie: Litr ra­kii i paczka pa­pie­ro­sów.

Ulu­biony cy­tat: „Stać się nie­śmier­tel­nym i umrzeć”, Jean-Pierre Me­lville.

Nie­speł­nione ma­rze­nie: Bli­zna na twa­rzy od po­ci­sku, żeby wszy­scy pa­trzyli na mnie jak na twar­dziela, kiedy wcho­dzę do knajpy.

A po­tem za­sną­łem przy­kryty ubło­coną koł­drą.

2.

– Za­kład o pięć ma­rek, czy Sta­lowy prze­bie­gnie pole.

– Li­czy się, je­śli do­bie­gnie ranny, czy musi być w jed­nym ka­wałku?

– Jak­kol­wiek, byle do­tarł do bia­łego domku.

Sta­lowy, na­zy­wany tak z po­wodu he­avy­me­ta­lo­wej skó­rza­nej bran­so­letki z ni­klo­wa­nymi kol­cami, le­żał za dziu­ra­wym be­to­no­wym ogro­dze­niem. Głowę po­krył rę­koma, drobny be­to­nowy pył sy­pał mu się we włosy. Był do­kład­nie w po­ło­wie drogi do schronu. Po­ci­ski Za­stavy M84 wa­liły w be­to­nowe słupy ogro­dze­nia, prze­cho­dziły przez dziury, wdzie­rały się w zie­mię. Sta­lowy, w skró­cie Stalo, wstał, pró­bu­jąc się roz­pę­dzić, ale salwa prze­wró­ciła go na zie­mię. Mi­ło­śnicy ha­zardu sie­dzieli pod pi­gwą w bez­piecz­nym schro­nie­niu wie­lo­pię­tro­wego domu.

– Stalo, ży­jesz?

– Gówno żyje, wi­dzisz, że się nie ru­sza ani nie ję­czy.

– Sam so­bie wi­nien, nikt go nie zmu­szał do bie­ga­nia w dzień, mógł za­cze­kać do nocy – wtrą­cił trzeci ob­ser­wu­jący.

Sta­lowy znów wstał, z ca­łych sił po­ru­szał swo­imi zwa­li­stymi no­gami jakby biegł w miej­scu, aż wresz­cie ode­rwał się z po­zy­cji star­to­wej. Jego fry­zura na cze­skiego ho­ke­istę po­wie­wała w biegu. Osiem­dzie­siątka czwórka ro­biła swoją ro­botę. Sta­lowy do­biegł do mety jak Ben John­son.

– Da­waj pięć ma­rek.

– Ta­kiego wała!

– Ej, prze­cież prze­biegł.

– Prze­biegł.

– Było uczci­wie?

– No do­bra, było.

– Za­je­bi­ście uro­cza nie­spo­dzianka.

– Aż łza się w oku kręci.

Sta­lowy, oparty ple­cami o chłodną ścianę domu, wy­cią­gnął po­ła­mane pa­pie­rosy z kie­szeni. Drżą­cymi pal­cami za­pa­lił po­łowę szluga. Po­pra­wił włosy, wy­czy­ścił mun­dur z pyłu i ziemi. Krew do­pły­nęła mu znów do twa­rzy. Noc prze­biła dzień, jak as króla.

3.

Zgemba pa­znok­ciem zdra­py­wał ludzki mózg z pity, po­tem odła­my­wał ka­wałki cia­sta, za­nu­rzał w soli i wkła­dał so­bie do ust. Z bia­łej re­kla­mówki na­kra­pia­nej krwią i ka­wał­kami tka­nek pod­ja­dał biały ser. Twarz miał brudną od pro­chu, na ko­la­nach trzy­mał ka­ra­bin ma­szy­nowy ka­li­ber 7,62 mm. Pięć mi­nut temu w tym oko­pie sie­dzieli au­to­no­mi­ści. Przez za­sieki prze­wie­szony był wciąż cie­pły trup, któ­remu salwa roz­pła­tała czaszkę. Ob­ró­ci­łem go na plecy i wy­ją­łem port­fel z we­wnętrz­nej kie­szeni jego ma­sku­ją­cej wia­trówki. Spoj­rza­łem na zdję­cie pasz­por­to­wego for­matu. Miał wy­so­kie czoło, spore baczki i duże me­lan­cho­lijne oczy. Ostrym brze­giem zdję­cia wy­ją­łem so­bie ka­wałki jabłka spo­mię­dzy zę­bów.

***

W środku ak­cji Deba za­pa­lił ogni­sko za ro­giem domu, żeby wy­su­szyć skar­petki. Po dru­giej stro­nie domu oparł swój au­to­mat o ścianę. Au­to­no­mi­ści pier­dol­nęli kontr­atak. Zła­pali Debę bez broni, za­wią­zali mu dru­tem ręce na ple­cach i za­strze­lili go za staj­nią.

***

Wie­czo­rem tego sa­mego dnia, po tym jak ścią­gnęli nas z li­nii, po­szli­śmy do knajpy. Pi­li­śmy na ra­chu­nek Pią­tego Kor­pusu, czyli za fra­jer. Wa­li­li­śmy ra­kiję na szklanki, a Zgemba do flaszki wrzu­cał nie­bie­skie va­lium. Szef przy­niósł żar­cie: su­szone mięso i twardy ser, na koszt knajpy. Miał do­bro­tliwą twarz, wy­da­wał się być do­świad­czo­nym obe­rży­stą. Kel­nerka, Ru­munka, z któ­rej ust wy­zie­rały roz­strze­lone jak w gra­biach zęby, po­skar­żyła się wła­ści­cie­lowi, że pi­jemy za darmo. On ją uspo­ka­jał. Mó­wiła, że cho­dziła z ja­kimś ty­pem z na­szej bry­gady, na­zy­wali go Pie­karz. Po kilku bu­tel­kach za­czę­li­śmy ro­bić roz­pier­dol w knaj­pie. Strze­la­li­śmy nad ba­rem, w lu­stro i w półki z al­ko­ho­lem. Strze­la­nina za­głu­szała prza­śny ka­wa­łek, który plum­kał z gło­śni­ków. Pró­bo­wa­łem tra­fić w pla­sti­kową łapkę na mu­chy za­cze­pioną o gwóźdź na bo­aze­rii. W ogródku po­roz­wa­la­li­śmy pla­sti­kowe stoły i krze­sła. Przy­ło­ży­li­śmy też kol­bami kilku miej­sco­wym, któ­rym nie po­do­bało się na­sze za­cho­wa­nie. Roz­bro­ili­śmy trzech po­li­cjan­tów i usta­wi­li­śmy ich rzę­dem przed sa­lo­nem fry­zjer­skim. Kiedy wła­ści­ciel knajpy wiózł nas ładą do szkoły, w któ­rej sta­cjo­no­wa­li­śmy, za­częła się ulewa. Wy­cie­raczki śli­zgały się po szy­bie jak wska­zówki na ci­śnie­nio­mie­rzu. Tego wie­czoru już nic wię­cej się nie wy­da­rzyło.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij