Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Niewidzialne biblioteki - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
25 maja 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
34,90

Niewidzialne biblioteki - ebook

Literacka podróż po świecie wyobrażonych książek i bibliotek

Ścisły finał Nagrody Literackiej im. Jana Michalskiego 2017

Biblioteki stworzone z ciszy, wycięte w lodzie, wyjęte z sennych koszmarów, z tomami ułożonymi według zapachów, w których za zakładkę służy oddech. Zbiory składające się z książek na wpół zjedzonych, na wpół porzuconych przez wybredne literacko mole…

Każda z ponad sześćdziesięciu opowieści zaskakuje – są wśród nich listy miłosne, łamigłówki, świadectwa nieograniczonej wyobraźni, z dużą dozą szaleństwa, groteskowych żartów i zaskoczeń. Intertekstualne wskazówki, nowe tropy, tajemnicze powiązania pełne literackich duchów. Inspiracji dostarczyli autorom przede wszystkim Italo Calvino oraz ojciec licznych intelektualnych zabaw J.L Borges i jego noty o książkach urojonych.

Znajdziemy tu zmysłowy, enigmatyczny i estetyczny świat, a autorzy tych opowieści, idąc w ślad Itala Calvina i jego Niewidzialnych miast, badają bibliofilię, zwłaszcza to, jak przejawia się ona w naszych romansach z bibliotekami.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-08-07759-7
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Logotopia

Nie istnieją żadne plany biblioteki w Logotopii. Ostatecznie, absurdem byłoby tworzenie planu struktury, która przeczy euklidesowym prawom przestrzeni, a która zamiast tego woli tworzyć własne normy architektoniczne, wzorowane na lasach, o topografii zależnej od żarłoczności przypływów. Logotopia zresztą zrazu nie była nawet biblioteką – jej zaczątkiem był skromny dom człowieka, który zarabiał na życie czytaniem niewidomym.

Być może była to akumulacja karmicznej dobrej woli wielu wdzięcznych klientów, dla których książka istniała nie jako przedmiot, tylko jako słowa podróżujące w przestrzeni, gdzie mieszają się z innymi stworzeniami i duchami napowietrznymi. Ale w mieście, gdzie ceny nieruchomości były ważniejsze od całej reszty, na pracy lektora nie dało się zbyt wiele zarobić. Za swoje skromne oszczędności Alberto mógł sobie pozwolić na kupno jedynie niewielkiej izdebki i miał nadzieję zapełnić ją książkami ofiarowanymi mu przez tych, którym czytał na głos, a którzy nie mieli dla nich innego zastosowania.

Zakupiona izba należała właśnie do takiego słuchacza: ślepca Zampano, który zmarł, słuchając głosu Alberta. Obmierzywszy skrupulatnie długość i szerokość pokoju, by zoptymalizować niewielką posiadaną przestrzeń, Alberto z zaskoczeniem odkrył, że pomylił się w obliczeniach o cal. Następnym razem był na tyle porządny, że zapisał dokładne wymiary na kartce. Jednak kolejnego dnia znów się zmieszał, bo machnął się o całe trzy cale, a buty, które starannie przystawił do ściany, najwyraźniej utraciły oparcie. Dopiero tydzień później – skonsultowawszy się ze wszystkim znanymi sobie architektami, ekspertami od feng shui, wreszcie nawet z egzorcystą – zaczął dostrzegać w tym regułę. Rozrośnięcie się domu wszerz i wzdłuż o dwadzieścia cztery cale związane było z dwudziestoma czterema książkami, które doń wniósł. Czy to w ogóle możliwe? – zastanawiał się, nieśmiało, z obawy, że samo wypowiedzenie tych myśli głośniej niż szeptem dałoby asumpt do spekulacji na temat stanu jego umysłu.

Z najgłębszą możliwą niepewnością rozpoczął eksperymenty – najpierw żeby potwierdzić własne zdrowie psychiczne, potem z niejaką figlarnością, w końcu z całkowitą dezynwolturą. Po pierwszej setce książek dało się z łatwością udowodnić, że wzrost długości i szerokości domu był wprost proporcjonalny do liczby książek ustawionych na półkach. Ciekawsze wydało mu się przeprowadzanie eksperymentów przestrzennych z przebudową domu, opartych na doborze książek. Dziesięć kolejnych dni poezji współczesnej przerobiło łukowatą sofę na długi, kanciasty szezlong o sztywnym oparciu, który idealnie wpasował się w kąty proste lewego górnego rogu rozległego już wówczas salonu. Pięć marquezowskich dni później na suficie uformował się świetlik, przez który co noc zstępował promień księżycowego blasku, by rozjaśnić hieroglificzne wzory na dywanie. Po czterech miesiącach nieustannie rosnący dom przypominał kolisty ogród z setką rozwidlających się ścieżek. Wszystko to jednak zostało narażone na szwank przez przyniesienie pięciu Sebaldów. Owej nocy deszcz wprost spałaszował całą kolekcję i następnego dnia zostało mu raptem dwanaście sal. Od tego czasu Logotopia rośnie już leniwiej – na ogół widać, jak dom się przeciąga, z rozpostartymi wokół trawnikami i z magazynami zwiniętymi wokół regałów.Dermestes Lardarius

W przeciwieństwie do sławniejszego imiennika, który swoim mianem oznaczył – prócz zbioru cenionych powieści – dwa rzadkie gatunki motyli, Vladimir Pelashian miał być zapamiętany przez grupkę wybrańców podzielających jego zapał do podziemnego szkodnika żyjącego i żerującego na stronicach książek.

Już u zarania życia, natknąwszy się na cztery tomy zdrowo nadgryzionego Eugeniusza Oniegina Puszkina, postanowił podreperować reputację moli książkowych – reputację, która, czuł, została nadszarpnięta przez czytelników ludzkich, wykazujących nietolerancję wobec owych współmiłośników książek, w których, w swojej małostkowości, widzieli jedynie nieznośnych niszczycieli ukochanych dzieł. Vladimir uświadomił sobie ludzką krótkowzroczność i uznał, że jest w świecie natury wiele spraw nie do pojęcia dla ograniczonego racjonalizmu, który w centrum świata czytelniczego umieszcza człowieka. Czemuż te szkodniki – które z natury skłaniają się do świeżego drewna – miałyby wybierać tak specyficzną formę pożywienia, gdyby nie to, że gorliwą konsumpcję słowa pisanego pojmowały jako zasadniczo smaczniejszy sposób na wspinanie się po stromiźnie hierarchii bytów? Mimo to pozostawały nadal niezrozumiane i klasyfikowane jak leci na równi z podłymi pożeraczami kanap, podgryzaczami koców, a nawet byle zjadaczem surowych roślin.

Nie dysponując fikuśnymi słojami, w których mógłby opisać i zmuzeifikować cielesnych konsumentów wiedzy, Pelashian uznał, że cnoty owadów da się zademonstrować jedynie w ich środowisku naturalnym – na stronicach książek, które znamy, ale których nie potrafimy poznać w drodze zupełnie innej lektury. Jego wstępne intuicje zostały potwierdzone, kiedy pierwszy egzemplarz przyjęty do jego biblioteczki – Hypnerotomachia Poliphili – trafił do jego rąk przegryziony aż do strony 87, po której kolejne stronice były idealnie nietknięte. Potwierdziło to jego wiarę w znakomity gust kolegów kartkojadów, jako że i jemu udało się dotrwać jedynie do strony 87 pomienionego dzieła. Tylko ktoś z tak subtelnie rozwiniętą, mikroskopową wprost wrażliwością jak on był w stanie dostrzec ukryte wzory, jakie wizyty larw pozostawiły na podziurkowanych stronicach. Nie, te książkowe istotki nie tylko czytają czy też przegryzają się przez książkę; naprawdę wnikliwa lektura pokazuje, że w rzeczywistości piszą książkę na nowo. Pelashian współczuł Barthes’owi jego ograniczonego, antropocentrycznego rozumienia, które nie potrafiło docenić niezwykłego wkładu, jaki wnoszą owi piszący czytelnicy.

Biblioteka służy teraz jako szacowne muzeum książek na wpół zjedzonych, na wpół porzuconych, świadczących, że może to mól książkowy śmieje się ostatni; jeśli bowiem Nabokov użyczył swojego nazwiska ledwie dwóm gatunkom, to epitet „mól książkowy” oznacza wielu przedstawicieli gatunku ludzkiego – tych, którzy lubią oblizywać ściekający z kącika ust tusz do kaligrafowania wierszy i rozumieją szczęście na sposób owadzi.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: