Nieznane Toskania i Romania - ebook
Nieznane Toskania i Romania - ebook
Kiedy wróciliśmy wieczorem z innych niż zwykle wojaży i usiedliśmy w końcu w ogrodzie nad misą pasty, emocje, zachwyt, upojenie nieznaną Toskanią wypełniały mnie po końcówki włosów.
Dlaczego wcześniej nie pokazałeś nam tych miejsc? zapytałam.
Myślałem, że jesteście, jak wszyscy turyści, zainteresowani Florencją, Pizą, San Gimignano, plażą w Viareggio, outletem w Barberino.
Nie, nie jesteśmy, jeździliśmy znanymi szlakami, bo nie znaliśmy tej Toskanii, którą nam dziś pokazałeś. Dlaczego tak późno? (za kilka dni wracaliśmy do Polski).
Tak to się zaczęło...
Oddaję w Wasze ręce osobistą, nieśpieszną opowieść o Toskanii nieodkrytej i części Romanii, która przez większość turystów jest wciąż niedoceniona. Niektórzy nazywają te tereny ziemiami Dantego, bo właśnie tutaj pomiędzy Florencją a Rawenną poeta spędził część swojego życia. Toskania to nie tylko łagodne pagórki Orcii i winnice Chianti, to także bezdroża Apeninów, czasem nieprzystępne, często niepopularne i niewygodne.
Katarzyna Nowacka
Jak wygląda najmniejszy wulkan Włoch?
Które włoskie miasto słynie z gościnności, a w jakim ożywają obrazy?
Gdzie rosną najlepsze kasztany? Kto rozsławił Barbianę?
W której dolinie ukrył się wodospad z Boskiej Komedii?
Z myślą o tych, którzy lubią porzucić wydeptany szlak i zajrzeć do miejsc, gdzie diabeł, to znaczy Dante mówi dobranoc.
Kategoria: | Podróże |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8103-951-2 |
Rozmiar pliku: | 6,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_Z moich_ Toskańskich notesów_, sierpień 2009:_
_Kiedy wróciliśmy wieczorem z innych niż zwykle wojaży i usiedliśmy w końcu w ogrodzie nad misą pasty, emocje, zachwyt, upojenie nieznaną Toskanią wypełniały mnie po końcówki włosów._
_– Dlaczego wcześniej nie pokazałeś nam tych miejsc? – zapytałam, wkładając mnóstwo wysiłku w poprawność językową, szukając odpowiednich słów i walcząc z tremą._
_– Myślałem, że jesteście, jak wszyscy turyści, zainteresowani Florencją, Pizą, San Gimignano, plażą w Viareggio, outletem w Barberino._
_– Nie, nie jesteśmy, jeździliśmy znanymi szlakami, bo nie znaliśmy tego oblicza Toskanii, które dziś nam pokazałeś. Dlaczego tak późno?_ (Za kilka dni wracaliśmy do Polski).
_Tak to się zaczęło... Od tamtego dnia Mario, którego poznaliśmy na naszych drugich marradyjskich wakacjach, zaczął spędzać z nami większość swojego czasu, prowadząc nas przez lasy, mało uczęszczane ścieżki, a każde z tych miejsc, każda poznana osoba utwierdzały mnie w przekonaniu, że to tu..., że to jest właśnie mój dom, mój świat…_
Szlak na Monte Lavane
Długo zastanawiałam się, jak zacząć tę opowieść. Przychodziło mi do głowy wiele słów, zbyt wiele. Czy powinnam opowiedzieć, dlaczego wybrałam właśnie to miejsce i jak to się w ogóle zaczęło? Czy może powinnam być profesjonalna i na chłodno, jak reporter, opowiedzieć o nieznanych ziemiach z pogranicza Toskanii i Romanii?
Mugello, Alto Mugello, Toscana Romagna, Marradi, Monte Lavane, Gamogna, Lozzole. Dom… Z dystansem, jak reporter, byłoby mi opowiadać niezwykle trudno, to będzie książka o nieznanej części Italii, tej poza turystycznym szlakiem, czystą miłością pisana.
Jak to się stało, że w ogóle tu trafiłaś? – pytają często turyści i czytelnicy, a ja za każdym razem opowiadam tę samą historię.
Kiedy w 2007 roku zaczęliśmy planować wymarzone, toskańskie wakacje, wiedziałam, że nie chcę spędzić ich w osławionych już wtedy miejscach typu Chianti. Jak na przekorną duszę przystało, szukałam rejonów, w których nie będzie zatrzęsienia turystów, zachęcających mnie po angielsku reklam punktów sprzedaży wina, czy też widoków znanych z pocztówek. Szukałam czegoś nieznanego, czegoś mniej oczywistego.
I tak oto, w pewien styczniowy dzień, na jednym z popularnych portali, znalazłam ofertę wynajmu samodzielnego domu w nieznanym nikomu Marradi. Kto by wtedy pomyślał, że będą to wakacje, które całkowicie odmienią moje życie, wakacje, z których już nigdy do końca nie wrócę?
„Przed mostem na rzece Lamone skręć w lewo” – instruowały wskazówki dojazdu do agroturystyki, otrzymane od pośrednika. Pamiętam tamto zdanie dokładnie, bo most na rzece Lamone urósł w moim sercu niemal do rangi symbolu. Choć, oczywiście, w tamtym momencie nawet przez myśl mi nie przeszło, że gdybym wtedy popatrzyła w lewo, zobaczyłabym mój przyszły dom…
Dwa tygodnie spędzone w Alto Mugello lub – jak wolą te tereny nazywać miejscowi – w Toscana Romagna, nie były gonitwą po znanych miastach i zabytkach. Ze sławnych miejsc – przede wszystkim ze względu na małe dzieci – pokusiliśmy się jedynie o wycieczkę do Pizy i Viareggio. Tak naprawdę bardziej interesowało nas poznawanie lokalnego, marradyjskiego życia poza turystycznym szlakiem. I kiedy dzień przed powrotem usiadłam w sąsiedniej Brisighelli, tuż obok kulistej fontanny, rozpłakałam się jak dziecko. Nagle ogarnęło mnie uczucie, że oto znalazłam mój prawdziwy dom i muszę zrobić wszystko, by tu zamieszkać. Myśl o wyjeździe bolała jak otwarta rana. Bolała zresztą za każdym razem, kiedy w następnych latach wracaliśmy po marradyjskich wakacjach do Polski.
W międzyczasie sytuacja finansowa uległa dużej zmianie i nie była to zmiana na lepsze. Nie było nas już stać na to, by w agroturystyce spędzać prawie dwa miesiące. I tak oto, za radą miejscowych, w 2010 roku wynajęliśmy na stałe skromny, wiejski dom, którego roczne utrzymanie okazało się zdecydowanie tańsze. To był moment, kiedy wreszcie czułam się, jakbym jedną nogą była już tutaj. Dom stał na prawdziwym końcu świata i prowadziła do niego niemożliwie wyboista droga, ale właśnie tam, na tym końcu świata, upewniłam się, że poryw serca na zakończenie pierwszych wakacji nie był tylko chwilowym kaprysem.
Każdego roku odgrażaliśmy się, że tym razem już nie wracamy, ale nikt oczywiście nie brał naszych słów na poważnie. To właśnie z tęsknoty za Italią w 2012 roku narodził się blog Dom z Kamienia.
Zapiski z toskańskich notesów zaczęłam nieśmiało publikować w sieci, marząc po cichu, że kiedyś będzie z tego książka. To pisanie było próbą, czy moje bajanie może się podobać szerszej publiczności.
W 2013 roku, tak jak zawsze, przyjechaliśmy do Lutirano (gmina Marradi) i ku zaskoczeniu wszystkich zrealizowaliśmy nasz zamysł. Postanowiliśmy zostać tu na stałe. To była szalona i pewnie w tamtej sytuacji bardzo nieodpowiedzialna decyzja, ale w głowie wciąż tłukły mi się przeczytane gdzieś słowa: _nie ma sensu czekać na właściwy moment, bo nigdy nie nadejdzie. Taki moment nie istnieje._
Appennino
Tak zaczęło się włoskie życie w najmniej znanym zakątku Toskanii.
Przez kolejne lata zaczęłam drążyć jak kret moją nową ojczyznę, centymetr po centymetrze. Odkrywałam kolejne miasteczka, opuszczone osady, przemierzałam górskie szlaki, fotografowałam ukryte jeziora i kamienne kościoły. Smakowałam tutejsze rarytasy i stałam się regularnym bywalcem lokalnych imprez. Z czasem sama zaczęłam stawiać się w roli ambasadora tych ziem, a w 2019 roku zostałam oficjalnie członkiem delegacji Mugello i Ziem Dantego, które promowały się w Polsce na okoliczność siedemsetlecia śmierci poety.
Ponieważ to Marradi stało się moim domem, od tego mias-teczka postanowiłam zacząć swą opowieść i pewnie, siłą rzeczy, to jemu poświęciłam najwięcej uwagi. Ten quasi-
-przewodnik adresowany jest głównie do osób, które lubią podróżowanie powolne, tych, które nie podróżują na akord, nie gonią, lubią odkrywać nieznany świat po kawałeczku, do tych, którzy podróż celebrują, chwila po chwili. To opowieść dla tych, którzy lubią ciszę i spokój, cenią sobie podążanie bocznymi, czasem bardzo niewygodnymi drogami.
_Nieznane Toskania i Romania_ to opowieść o miejscach niepopularnych, mniej wymuskanych, może dla niektórych nawet zwyczajnych. Ale właśnie w tych zwyczajnych, zapomnianych miejscach udaje się posmakować autentycznego włoskiego życia. Poza tym we Włoszech miejsca niepopularne też mają swoją imponującą historię, a wielką sztukę można znaleźć nawet w szczerym polu.
Zakładam, że tylko garstka czytelników, do których trafi ta książka, śledzi Dom z Kamienia, dlatego postanowiłam, dla jasności, zrobić krótkie wprowadzenie, kto jest kim i o jakich miejscach mowa.
Mam na imię Kasia i jestem autorką tej książki. Tomek i Mikołaj to moi dwaj już prawie dorośli synowie, którym dedykuję tę książkę, opowieść o miejscu ich dorastania. Mario jest włoskim przyjacielem rodziny i od kilkunastu lat pomaga mi odkrywać sekrety nieznanej Toskanii i Romanii. Inicjały przewijające się we wspomnieniach, to przyjaciele, turyści, towarzysze wypraw.
Mugello to część Toskanii na północny wschód od Florencji, Alto Mugello to górska część Mugello, która obejmuje gminy graniczące z Emilią-Romanią. Toscana Romagna natomiast to tak naprawdę częściej używane określenie gmin Apeninów, leżących na pograniczu dwóch regionów – zalicza się do nich gminy Toskanii i bliskie jej gminy Romanii. Wiele miejsc na pewno zostało pominiętych, wiele jeszcze mogłabym napisać, ale uważam, że niedopowiedzenia są ważne, dają możliwość odkrywania czegoś nowego. Mam nadzieję, że między jednym a drugim i kolejnym opisanym przeze mnie miejscem i wy odkryjecie coś, o czym jeszcze niewielu słyszało.
_Z moich_ Toskańskich notesów:
_Codzienność tutaj jest kozą pasącą się na łące, szmaragdowym zimą jeziorem, jest kwitnącą w styczniu prymulką i przyprószonym śniegiem szczytem Sambuki. Codzienność tu jest kostropatą drogą, stromym urwiskiem, ciszą. Jest terkoczącą na wybojach pandą 4 × 4, Nikonem na szyi, pastą na talerzu, winem w kieliszku…_
_W moją toskańską codzienność wpisany jest profil gór, szemranie Lamone, uśmiech i życzliwość…_CZĘŚĆ 1:
TOSKANIA
_Z moich_ Toskańskich notesów_, luty 2020:_
_…I nawet jeśli nie ma tu winnic, jak w Chianti, nawet jeśli nie ma gór wysokich jak Alpy Apuańskie, nawet jeśli sielski, pszeniczny krajobraz nie jest upstrzony strzelistymi cyprysami jak w Orcii, to coś tu jednak jest…_
_Coś, co sprawia, że większość przybyłych powraca rok po roku, czasem częściej, czasem rzadziej. Coś, co słowami trudno ująć. Coś ewidentnie jest w tej Toskanii „takiej trochę innej”. Coś, co zapada w serce._