- W empik go
Nieznane Życie Jezusa [wydanie pełne, nieocenzurowane] - ebook
Nieznane Życie Jezusa [wydanie pełne, nieocenzurowane] - ebook
Pewnego dnia, odwiedzając buddyjski klasztor położony na mojej trasie, od głównego lamy dowiedziałem się, że w archiwach w Lhasie znajdowały się starożytne pamiętniki odnoszące się do życia Jezusa Chrystusa i narodów zachodnich, i że niektóre wielkie klasztory posiadały stare kopie i tłumaczenia tych kronik...
Gdzie Jezus spędził swoje młode lata? Kogo nauczał? Czy zapiski z buddyjskich klasztorów pokrywają się z historią spisaną przez ewangelistów? Co młody Jezus robił w Indiach?
Ta książka zawiera odpowiedzi na powyższe pytania - rodząc cały szereg kolejnych...
Spis treści
SPIS TREŚCI:
Przedmowa
Podróż po Tybecie
Ladakh
Festiwal w Gonpie
Życie świętego Issy, „najlepszego z synów ludzkich”.
I.
II.
IV.
V.
VI.
VII.
VIII.
IX.
X.
XI.
XII.
XIII.
XIV.
Podsumowanie zawierające hipotezy Autora
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65185-33-4 |
Rozmiar pliku: | 970 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Po zakończeniu wojny tureckiej (trwała od 1877 do 1878 roku) odbyłem serię podróży po krajach Orientu. Z małego niezwykłego Półwyspu Bałkańskiego, udałem się przez Kaukaz do Azji Środkowej i Persji, a w końcu, w 1887 roku, odwiedziłem Indie, kraj godny podziwu, który pociągał mnie od najwcześniejszego dzieciństwa. Moim celem w tej podróży było studiowanie i poznanie ludów, które zamieszkują Indie i ich zwyczajów, poznanie wielkiej i tajemniczej archeologii oraz kolosalnej i majestatycznej natury tego kraju. Wędrując bez ustalonych planów, z jednego miejsca do drugiego, dotarłem do górzystego Afganistanu, skąd przedostałem się do Indii drogą przez malownicze przełęcze Bolan i Guernai. Następnie, idąc w górę Indusu do Raval Pindi, przejechałem przez Pendżab – krainę pięciu rzek; odwiedziłem Złotą Świątynię Amritsy – grobowiec króla Pendżabu, Randżida Singha, niedaleko Lahaur; i skierowałem się w stronę Kaszmiru, „Doliny Wiecznej Błogości”. Potem skierowałem moje kroki tak, jak prowadziła mnie ciekawość, aż dotarłem do Ladakhu, skąd zamierzałem wrócić do Rosji drogą przez Karakorum i Chiński Turkiestan.
Pewnego dnia, odwiedzając buddyjski klasztor położony na mojej trasie, od głównego lamy dowiedziałem się, że w archiwach w Lhasie znajdowały się starożytne pamiętniki odnoszące się do życia Jezusa Chrystusa i narodów zachodnich, i że niektóre wielkie klasztory posiadały stare kopie i tłumaczenia tych kronik.
Ponieważ było mało prawdopodobne, że kiedykolwiek będę mógł jeszcze odbyć kolejną podróż do tego kraju, postanowiłem odłożyć mój powrót do Europy na późniejszy termin i, za wszelką cenę, albo znaleźć te kopie w wielkich klasztorach, albo udać się do Lhasy – odbywając podróż, która nie jest tak niebezpieczna i trudna, jak się powszechnie uważa, a wiąże się z takimi tylko niebezpieczeństwami, do których byłem już przyzwyczajony i które nie mogły wpłynąć na moją decyzję o podróży.
Podczas mego pobytu w Leh, stolicy Ladakhu, odwiedziłem wielki klasztor Himis, położony w pobliżu miasta, którego główny lama poinformował mnie, że ich biblioteka klasztorna zawiera kopie manuskryptów, o których mowa. Aby nie wzbudzać podejrzeń władz, co do celu mojej wizyty w klasztorze, i aby uniknąć przeszkód, które mogłyby mnie napotkać ze względu na moje rosyjskie pochodzenie – i móc spokojnie kontynuować moją podróż po Tybecie – po powrocie do Leh dałem znać, że wyjeżdżam do Indii, i tak opuściłem stolicę Ladakhu. Niefortunny upadek, który spowodował złamanie nogi, dostarczył mi zupełnie nieoczekiwanego pretekstu do powrotu do klasztoru, gdzie otrzymałem pomoc chirurgiczną. Skorzystałem z mojego krótkiego pobytu wśród lamów, aby uzyskać zgodę ich przywódcy na przyniesienie mi z ich biblioteki manuskryptów odnoszących się do Jezusa Chrystusa, i wspomagany przez mojego tłumacza, który przetłumaczył dla mnie język tybetański, starannie spisałem w notatniku to, co lama mi przeczytał.
Nie wątpiąc w autentyczność tej kroniki, zredagowanej z wielką dokładnością przez bramińskich, a szczególnie buddyjskich historyków Indii i Nepalu, pragnąłem, po moim powrocie do Europy, opublikować jej tłumaczenie.
W tym celu zwróciłem się do kilku powszechnie znanych dostojników kościelnych, prosząc ich o recenzję i ocenę moich notatek.
Biskup Platon, sławny metropolita kijowski, uważał, że moje odkrycie ma wielkie znaczenie. Mimo to starał się odwieść mnie od opublikowania tych wspomnień, uważając, że ich upowszechnienie może mi tylko zaszkodzić. „Dlaczego?” – tego czcigodny prałat nie chciał mi powiedzieć bardziej wprost. Ponieważ jednak nasza rozmowa miała miejsce w Rosji, gdzie cenzor postawiłby weto wobec takiego dzieła, postanowiłem poczekać.
Rok później znalazłem się w Rzymie. Pokazałem mój rękopis kardynałowi, bardzo bliskiemu Ojcu Świętemu, który odpowiedział mi dosłownie tymi słowami: „Co dobrego przyniesie wydrukowanie tego? Nikt nie przywiąże do tego wielkiej wagi, a pan stworzy sobie wielu wrogów. Ale, jest pan jeszcze bardzo młody! Jeśli chodzi o pieniądze, mogę zażądać w nagrodę za pańskie notatki, sumy, która zwróci pańskie wydatki i zrekompensuje stratę czasu”. Oczywiście, odmówiłem.
W Paryżu rozmawiałem o moim projekcie z kardynałem Rotellim, którego poznałem w Konstantynopolu. On również był przeciwny temu, aby moje dzieło zostało wydrukowane, tłumacząc to pretekstem, jakoby było na to „zbyt wcześnie”. „Kościół”, dodał, „cierpi już zbyt mocno z powodu nowego prądu ateistycznych idei, a ty w ten sposób tylko dasz nowy pokarm heretykom i obalaczom doktryny ewangelicznej. Mówię to w interesie wszystkich kościołów chrześcijańskich”.
Następnie udałem się do pana Jules’a Simona. Uznał on moją sprawę za bardzo interesującą i poradził mi, abym zapytał o opinię Ernesta Renana, co do najlepszego sposobu opublikowania tych wspomnień. Następnego dnia siedziałem w gabinecie wielkiego filozofa. Na zakończenie naszej rozmowy, Ernest Renan zaproponował, abym powierzył mu wspomniane pamiętniki, aby mógł złożyć Akademii raport na temat odkrycia.
Propozycja ta, jak można łatwo zrozumieć, była bardzo kusząca i pochlebna dla mojego amour propre, poczucia własnej wartości. Zabrałem jednak rękopis ze sobą, pod pretekstem jego dalszej rewizji. Przewidywałem, że gdybym przyjął tę propozycję, przypadłby mi w udziale jedynie zaszczyt uznania za odnalezienie kronik, podczas gdy znakomity autor „Życia Jezusa” zagarnąłby całą chwałę za publikację i komentarz do tego materiału. Uważałem się za dostatecznie przygotowanego do opublikowania tłumaczenia kronik, i opatrzenia ich moimi notatkami, i dlatego nie przyjąłem tej bardzo łaskawej oferty, którą mi złożył. Ale, aby nie zranić uczuć wielkiego mistrza, do którego czułem głęboki szacunek, postanowiłem opóźnić publikację do czasu jego śmierci, która nie mogła być odległa, jeśli sądzić po widocznej ogólnej słabości Renana. W krótkim czasie po jego śmierci napisałem ponownie do Julesa Simona z prośbą o radę. Odpowiedział mi, że to moja sprawa, aby ocenić okoliczności do upublicznienia wspomnień.
Dlatego uporządkowałem moje notatki i teraz je publikuję, zastrzegając sobie prawo do możliwości udowodnienia autentyczności tych kronik. W moich komentarzach przedstawiam argumenty, które muszą wystarczyć, aby przekonać o szczerości i dobrej wierze buddyjskich kompilatorów. Chciałbym dodać, że przed podjęciem krytyki mojej publikacji, stowarzyszenia naukowców mogą, bez większych kosztów, wyposażyć ekspedycję naukową mającą za misję zbadanie tych manuskryptów na miejscu, gdzie je odkryłem, i w ten sposób łatwo zweryfikować ich wartość historyczną.
Nikolai Notowicz