Noc bez gwiazd - ebook
Noc bez gwiazd - ebook
Klasyczna międzygwiezdna przygoda w fascynującej opowieści o zbiegu, który niesie nadzieję ocalenia dla świata Wspólnoty.
Przez stulecia więziona w Pustce, planeta Bienvenido wraz z jej mieszkańcami, zarówno ludźmi jak Upadłymi, została wyrzucona w zwykłą przestrzeń. Jednak ocaleni znajdują się miliony lat świetlnych od Wspólnoty, która nawet nie wie o ich istnieniu. Gdy obie rasy zamieszkujące planetę rozpoczynają śmiertelną walkę o jej wyłączne posiadanie, ludzkość wydaje się skazana na klęskę, pomimo pomocy tajemniczej Anielskiej Wojowniczki, dysponującej niedostępnymi dla ludzi zdobyczami techniki Wspólnoty.
Jednak w trakcie rutynowego lotu kosmicznego major Ry Evine bezwiednie uwalnia przetrzymywany przez Upadłych statek, który awaryjnie ląduje na Bienvenido, przynosząc ludzkości nadzieję na przetrwanie: niezwykłe dziecko. To dziecko nie tylko dorasta w błyskawicznym tempie, ale posiada wiedzę i umiejętności znacznie przekraczające te, jakimi dysponują ludzie mieszkający na Bienvenido. Tropione przez Upadłych i ludzi, jest ogniwem łączącym zapomnianą przeszłość i wspaniałą przyszłość, będącą już niemal poza zasięgiem…
„Powieść gna niestrudzenie w absolutnie hipnotyzującym stylu, z wciskającą w fotel intrygą, żywą akcją i zapierającym dech napięciem. Bombowa książka. Hamilton w szczytowej formie. Absolutnie nie wolno przegapić”.
„Kirkus Reviews„
Kategoria: | Science Fiction |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8116-604-1 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1 000 000 lat p.n.e (około)
Armada raieli najeżdża Pustkę i znika bez śladu.
A.D.
1200 Ojczysty układ planetarny naczelnych oraz ich zbuntowana kolonia (Para Dysona) zostaje objęta kwarantanną przez zamknięcie polami siłowymi przez anominów.
1900 Gwiazdokrążca awaryjnie ląduje na Far Away, 400 lat świetlnych od Ziemi.
2037 Jeff Baker podejmuje pierwszą próbę odmłodzenia człowieka.
2050 Nigel Sheldon i Ozzie Isaacs otwierają wormhol na powierzchnię Marsa.
2057 Otwarcie wormhola na Proxima Centauri. Początek kolonizacji międzygwiezdnej.
2100 Zasiedlenie ośmiu nowych światów. Oficjalne utworzenie Międzygwiezdnej Rady Wspólnoty, czyli „Parlamentu światów”.
2100 i później Masowa ekspansja ludzkiego osadnictwa na planety nadające się do zasiedlenia. Powstanie Wielkiej Piętnastki przemysłowych planet.
2102 Utworzenie Azylu Huxleya, powstanie genetycznego konformizmu.
2150 Gwiazda Prime znika z nieba Ziemi — niepostrzeżenie.
2163 Odkrycie „Wysokiego Anioła” orbitującego wokół Icalanise.
2222 Na Azylu Huxleya rodzi się Paula Myo.
2270 Para gwiazd Prime zidentyfikowana jako bliźniacza para emitująca spektrum Dysona.
2380 Dudley Bose zauważa zniknięcie Alfy Dysona.
2381 Gwiazdolot „Druga Szansa” leci na Alfę Dysona.
2381–2383 Wojna Gwiazdokrążcy.
2384 Pierwsza flota kolonizacyjna (dynastii Brandt) wyrusza, by założyć ludzką kolonię poza Wielką Wspólnotą.
2545 i później Wykorzystanie dużych gwiazdolotów do zakładania Światów Zewnętrznych Wspólnoty.
2550 Utworzenie wspólnotowej Floty Eksploracyjnej mającej badać galaktykę poza Światami Zewnętrznymi.
2560 Dowodzony przez kapitana Wilsona Kime statek badawczy Wspólnoty „Endeavour” okrąża galaktykę. Odkrycie Pustki.
2603 Flota odkrywa siódmy statek typu „Wysoki Anioł”.
2620 Raiele potwierdzają swój status prastarej galaktycznej rasy, która przegrała wojnę z Pustką.
2833 Zakończenie pierwszej fazy ZAN (Zaawansowanej Aktywności Neuronalnej) na Ziemi. Członkowie Wielkiej Rodziny zaczynają ładować zasoby pamięci do ZAN.
2867 Rozpoczęty przez dynastię Sheldon projekt megażycia zakończony częściowym sukcesem, otrzymanie pierwszych biononicznych suplementów do regeneracji i medycyny ogólnej ludzkiego ciała.
2872 Początek ludzkiej kultury Wyższych, biononiczne wzbogacenie pozwala na zwolnienie tempa życia, odrzucenie konsumpcjonizmu i przestarzałych koncepcji politycznych.
2913 Ziemia zaczyna wchłaniać „dojrzałych” osobników do ZAN i rozpoczyna się migracja wewnętrzna.
2984 Utworzenie radykalnych Wyższych, którzy chcą narzucić ludzkiej rasie swoją kulturę.
3000 Flota kolonizacyjna dynastii Sheldon (trzydzieści gwiazdolotów) opuszcza Wspólnotę, podobno mając zdolność odbywania transgalaktycznych lotów dalekiego zasięgu.
3001 Ozzie uzyskuje efekt jednorodnego powiązania neuralnego, nazwany gajapolem.
3040 Wspólnota zostaje zaproszona na Stację Centurion, gdzie różne rasy obcych pod kierownictwem raieli prowadzą obserwacje Pustki.
3120 ZAN oficjalnie staje się rządem Ziemi, której łączna populacja wynosi około pięćdziesięciu milionów (aktywowanych ciał) i zmniejsza się.
3126 Transgalaktyczna flota kolonizacyjna dynastii Brandt wyrusza w drogę.
3150 Zasiedlenie planety Ellezelin ze Świata Zewnętrznego.
3255 Kerry, radykalny Wyższy Anioł, przybywa na Anagaskę, za sprawą Inigo.
W tym czasie (dokładnie nieustalonym) W Pustce rodzi się Edeard.
3320 Inigo wyrusza w podróż służbową po układzie gwiezdnym Centuriona i ma pierwszy sen.
3324 Inigo osiada na Ellezelinie, zakłada ruch Świętego Snu, rozpoczyna budowę Makkathranu 2.
3326 Nigel Sheldon wyrusza z misją w Pustkę.
3328 Pustka wyrzuca Bienvenido w przestrzeń międzygalaktyczną.
3331 Dynastia Sheldon opuszcza Wspólnotę.
3336 Laura Brandt otwiera wormhol eksploracyjny do Ursell.
3407 Ozzie opuszcza Wspólnotę, udając się na Spike, aby stworzyć „galaktyczny sen”.
3589 Ethan zostaje wybrany urzędowym konserwatorem Żywego Snu i ogłasza rozpoczęcie Pielgrzymki do Pustki.
3590 Pustka się przekształca.
3593 Misja Wolności Ry’a Evine’a.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiLista postaci
Bienvenido
Laura Brandt — fizyk molekularny
Joey Stein — specjalista ds. teorii nadprzestrzeni
Kysandra — Anielska Wojowniczka
Demetri — ZANdroid
Marek — ZANdroid
Valeri — ZANdroid
Fergus — ZANdroid
Florian — gajowy
Ry Evine — pilot major Ludowego Regimentu Astronautyki
Anala Em Yulei — pilot major Ludowego Regimentu Astronautyki
Chaing — kapitan Ludowego Regimentu Bezpieczeństwa
Jenifa — kapral Ludowego Regimentu Bezpieczeństwa
Lurvri — porucznik Ludowego Regimentu Bezpieczeństwa
Corilla — studentka, informator Chainga
Stonal — dyrektor Wydziału Siódmego
Yaki — dyrektor biura Ludowego Regimentu Bezpieczeństwa Opole
Ashya Kukaida — pułkownik wydziału rejestrów biura Ludowego Regimentu Bezpieczeństwa Opole
Castillito — matka Floriana, obrończyni praw obywatelskich
Terannia — ciotka Floriana, kierownik klubu muzycznego
Matthieu — partner Terannii, muzyk
Joffler — diler
Rohanna — dziewczyna Jofflera
Hokianga — pułkownik regimentu Opole
Lukan — kierowca z półświatka
Rokswilk — główny szef półświatka Opola
Billop — szef półświatka Opola
Faustina — główny naukowiec Wydziału Siódmego
Adolphus — premier
Terese — wicepremier
Wspólnota
Paula Myo — inspektor Biura Poważnych Przestępstw
Galaktyczna kolonia „Andromeda”
Nigel Sheldon — wynalazca technologii wormholi
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiPROLOG
Ta gwiazda była sklasyfikowana w systemie Morgana-Keenana jako A7, gorętsza i jaśniejsza od gwiazdy klasy G2, pod którą wyewoluowała ludzka rasa. Na orbicie dwu i pół jednostki astronomicznej, na jakiej okrążała ją Zoreia, Nigel Sheldon musiał nosić okulary przeciwsłoneczne; nawet jego zmodyfikowane zielone oczy nie mogły znieść ostrego światła tego nowego słońca.
Dotarł na szczyt łagodnego wzniesienia, z którego widział bujną zieleń ziemskiej trawy, rozpościerającą się wokół jak okiem sięgnąć. Trawa zawsze była najłatwiejszą częścią terraformowania każdego nowego świata. Po zrzuceniu na Zoreię ładunku nasion koloniści czekali trzydzieści lat, aż jej korzenie, mikroby, owady, dżdżownice i butwiejące liście wytworzą dostatecznie grubą warstwę gleby pod większe rośliny. Nigel spoglądał na lasy porastające pofałdowany teren. W koronach drzew roiło się od ptaków, wijących tam gniazda niedostępne dla drapieżników skradających się między pniami. Teraz, gdy biosfera została stworzona, powoli introdukowano do niej wyżej rozwinięte zwierzęta.
Zoreia była sporym sukcesem, zważywszy, że zaledwie dwieście pięćdziesiąt lat temu, gdy gwiazdoloty floty kolonizacyjnej z rykiem wleciały do tego układu, była pozbawioną atmosfery, nagą skałą. Osiągnęli tak wiele, w dodatku nie tylko na tej planecie. Oran i Bourke, dwa z największych osiedli, były dobrze widoczne na czystym topazowym niebie, krążąc sto pięćdziesiąt kilometrów nad powierzchnią planety, znacznie dalej niż dwa małe księżyce, które umieszczono na orbicie, aby wytwarzały widowiskowe przypływy i odpływy. A ponadto… Nigel uśmiechnął się, gdy aktywowały się filtry jego siatkówki. Powierzchnia tej błękitno-białej gwiazdy miała trzy jeszcze jaśniejsze plamy wzdłuż równika, niczym rozkwitłe kwiaty energii. Ich płatkami były ogromne strumienie plazmy, wlewające się w przestrzeń z niemal relatywistyczną prędkością i wpadające w węzły czasoprzestrzeni. Gdzieś po drugiej stronie słońca ta materia wylewała się z analogicznych węzłów, zmieniona, zmodyfikowana w sieć ich pierwszej otoczki Dysona, która po paru latach, gdy zostanie ukończona, będzie miała ponad półtora miliona kilometrów średnicy.
W głębi podświadomości Nigela sączyła się wiedza — przekaz z Centrali. Jakieś zakłócenia hiperprzestrzeni poza tym układem, jednak szybko zbliżające się do niego. Ta wiedza zmieniła się w pewnik i ujrzał biegnącą prosto ku Zorei linię nakreśloną przez pola kwantowe podtrzymujące rzeczywistość. Sygnatura wyglądała znajomo; ultranapęd Wspólnoty. To jednak była mała jednostka, niepodobna do gigantycznych statków floty kolonizacyjnej, które przewiozły tu dynastię Sheldon. Nigel z kwaśnym uśmiechem przejrzał w myślach listę ewentualnych pasażerów. Była krótka; obejmowała zaledwie dwa nazwiska.
Statek z ultranapędem przemknął przez układ i wyszedł z hiperprzestrzeni obok Oranu.
— Masz prośbę o spotkanie — poinformowała go Centrala.
— Tak czuję — odparł sucho. — Cóż, wygląda na to, że mój terminarz na dziś jest pusty. Wpuść ją.
Jego biononiczne pole wykryło działającą planetarną kulę teleportacyjną.
Paula Myo teleportowała się zaledwie cztery metry od niego.
Nigel o mało nie parsknął śmiechem. Przelot statkiem z ultranapędem ze Wspólnoty na Zoreię trwał nieco ponad pięć lat. Trzeba było naprawdę chcieć się tu dostać, żeby podjąć taką próbę. A Paula przyleciała sama, hibernując. Pomimo to stała tu teraz w szarej garsonce i z nienagannie uczesanymi kruczoczarnymi włosami. Najbardziej zdumiewające było to, że — o czym dobrze wiedział — uważała to za kolejny zwykły dzień pracy.
— Paula! — Uściskał ją i po przyjacielsku pocałował w policzek. — Witaj w Galaktyce Andromedy.
— Gwiazdy to wciąż gwiazdy. Tylko odległość jest większa.
— Och, co za głęboka myśl. — Przyjrzała się krajobrazowi, po czym odchyliła głowę i mrużąc oczy, spojrzała w oślepiające słońce.
— Przekształcenie materii koronalnej, to robi wrażenie — przyznała.
— Dziękuję.
— Stworzyliście sobie ZAN?
— Centralę. Owszem, jest oparta na tej samej zasadzie, ale nie przeładowujemy się w nią, kiedy mamy dość życia. W życiu chodzi o to, żeby nie mieć go dość.
— Jakie to głębokie — odcięła się.
Nigel zachichotał.
— Dobrze cię widzieć.
— Ciebie też. Wygląda na to, że tworzycie tu interesującą społeczność. Jak byś ją nazwał?
— Nie mam pojęcia. Wysoko rozwinięta pasterska?
— Hmm. Może slifenopodobna?
— Och.
— Przepraszam. — Znów popatrzyła na rozpościerające się wokół pustkowia. — Macie tu domy?
— Mają ci, którzy chcą je mieć.
— A ty chcesz mieć dom, Nigelu?
— Na razie jestem szczęśliwy, podróżując samotnie. Zdajesz sobie sprawę, że przede mną nikt nie kroczył po tej ziemi? Podoba mi się ta myśl.
— To do ciebie niepodobne. Zawsze byłeś taki zajęty.
— Pomagam przy tworzeniu Centrali i najważniejszych projektach. Nie muszę tkwić w biurze. Nie żebyśmy je mieli.
— A co z ludźmi? Musisz być przy nich?
— Odbyłaś podróż międzygalaktyczną, żeby mnie o to zapytać?
— Nie. Pustka znikła.
— Co takiego? — Sądził, że w jego wieku już nic go nie zaskoczy, ale ta wieść była nadzwyczajna. — Jak to znikła?
— Przeszła w inny wymiar.
— Jak to się stało, do cholery?
Paula się skrzywiła.
— Był pewien mały konflikt.
— Och, do…! — Gniewnie machnął rękami. — Ci idioci od Żywego Snu w końcu rozpoczęli swoją pielgrzymkę.
— Tak. Jednak zostali zmanipulowani przez Zaawansowanych…
— Sukinsyn. Ilanthe! Wiedziałem, że z Zaawansowanymi będą kłopoty. Mówiłem ci to przed wyjazdem.
— Bardzo prorocze z twojej strony. Och, Gore też odegrał w tym dużą rolę. Jeśli chcesz, mam plik z podsumowaniem najważniejszych wydarzeń. Jest dość duży.
— Oczywiście. Zawsze byłaś dokładna, Paula.
— Dziękuję. — Odwróciła się i spojrzała na bezkres traw. — W chwili obecnej nasza galaktyka jest bezpieczna. Raiele zastanawiają się, co właściwie mają teraz robić, gdy ich długa warta się zakończyła. Wspólnota się zmienia, jak zwykle powolutku. Mamy nową erę eksploracji i kontaktów.
— A jednak jesteś tutaj — ze znużeniem rzekł Nigel. — Dlaczego, Paulo? Co może być tak ważne, że leciałaś tu pięć lat? Tyle samo przecież będziesz wracać?
— Wiesz dlaczego — odparła łagodnie. — Moje dane nie są kompletne.
— Chodzi o naszą tajną misję.
— Twoją tajną misję. To ty poleciałeś w Pustkę, Nigelu. Ponad dwieście pięćdziesiąt lat temu dostałeś się do środka. Jesteś wyjątkowy.
— To mój klon się tam dostał.
— A ty śniłeś jego życie.
Nigel zamknął oczy. To był naprawdę dzień pełen emocjonalnych niespodzianek. Po tak długim czasie ból utraty był równie silny jak wtedy, gdy jego klon zdetonował zmodyfikowany rozpraszacz kwantowy.
— Paula, to było dawno temu. Dajmy temu spokój. Już jej nie ma.
— Jej?
— To osobiste.
— Zostawiłeś nas, Nigelu. Kiedy Raiele sprowadzili cię z powrotem, odleciałeś do innej cholernej galaktyki, żeby uciec przed tym, co przydarzyło ci się w Pustce. Nie powiedziałeś mi, co to było. Raiele też mi nie powiedzieli. Udałam się do prawdziwego Makkathranu i przycisnęłam Toruksa, który był z tobą, gdy śniłeś życie twojego klona. On też nie chciał mi powiedzieć. — Podniosła głos. — Torux rzekł, że spełniają twoje życzenie.
— Tak — potwierdził łagodnie. — Właśnie tak.
— Jesteś mi coś winien, Nigelu. Pomogłam ci wykonać tę misję. I nie tylko o to chodzi. Dla mnie to także sprawa osobista; sporo w nią zainwestowałam. Chcę poznać nie tylko szczegóły tej misji, ale także plan awaryjny. Mam prawo wiedzieć, czy go użyłeś. Zatem powiedz mi teraz, co się stało. Co się przydarzyło w Pustce twojemu klonowi?
— Stałem się potworem — odparł i łzy popłynęły mu po policzkach.
— Jak to?
— Nie wylądowałem na Querencii.
— Tylko… gdzie?
— W Pustce był inny świat zamieszkany przez ludzi. Zwano go Bienvenido.
— O cholera. Był?
— Nic nie wiedzieliśmy o jego istnieniu. No bo skąd? Jednak był tam, gdzie w końcu wylądowała reszta zaginionej floty kolonizacyjnej dynastii Brandt. I ja.
— Zatem nigdy nie nawiązałeś kontaktu z Makkathranem?
— Nie. Kiedy wylądowałem na Bienvenido, musiałem tam pozostać. Byli atakowani przez inny gatunek obcych. Upadłych. Psychotycznych agresorów, którzy przeraziliby nawet Prime. Nie mogłem opuścić Bienvenido, gdyż ci ludzie potrzebowali pomocy. Sądziłem, że znalazłem na to sposób. I byłem tak kurewsko arogancki, że zacząłem go realizować. Jeden ze statków floty Brandt przetrwał — a raczej jego uzbrojenie.
— Uzbrojenie? — zapytała ostrożnie Paula.
— Tak. Zbudowałem rozpraszacz kwantowy.
— O nie.
— O tak. Ponieważ miałem rację. Zawsze miałem rację. Myślałem, że znalazłem słaby punkt w kwantowej strukturze Pustki. Wierzyłem, naprawdę wierzyłem, że mogę ją rozsadzić od środka. Obiecałem, że uratuję ich wszystkich. A ona mi zaufała.
— Nigel.
Paula położyła dłoń na jego ramieniu.
— Tak więc zdetonowałem ładunek. Mój klon siedział obok niego, gdy bomba wybuchła — czyż to nie było szlachetne poświęcenie? Tylko że daremne. Powinienem był to wiedzieć. Raiele wysłali pierdoloną armadę okrętów wojennych, technologią i uzbrojeniem znacznie przewyższających możliwości Wspólnoty, a i tak nie zdołali pokonać Pustki, która je zniszczyła. Można by sądzić, że wezmę to pod uwagę, ale nie — byłem tak zadufany, że nawet nie liczyłem się z możliwością porażki.
— Myślałeś, że masz okazję zniszczyć Pustkę. Nie byłbyś człowiekiem, gdybyś z niej nie skorzystał.
— Ha! Nie wiedzieliśmy o istnieniu Bienvenido. Zgadnij, o czym jeszcze nie wiedzieliśmy? Pustka ma mechanizm obronny zwany Honiousem lub Uracusem — zależnie na której planecie masz pecha się znaleźć. Kiedy mój klon zginął w wybuchu, wciąż śniłem życie moich ZANdroidów. Widziałem ich oczami, jak Uracus otworzył się i pochłonął cały cholerny świat. Stali obok niej, gdy to się stało. Słyszę jej krzyk. — Gniewnie potrząsnął głową. — Wciąż go słyszę. Cała pierdolona planeta, Paulo, została zniszczona. Minęło już dwieście pięćdziesiąt lat, a wciąż słyszę ten krzyk. I zasługuję, by go słyszeć. Nie ma dostatecznie surowej kary — ani cierpienia — za taką zbrodnię.
— Współczuję ci.
— Niepotrzebnie. Nie zasługuję na to.
Przez moment uważnie mu się przyglądała.
— Kim ona była?
— Nieważne. Nie żyje.
— Dziewczyna. — Paula posłała mu smutny uśmiech. — Zawsze chodzi o jakąś dziewczynę. Nawet tobie.
— Nawet mnie. Kto by pomyślał? Chyba jednak jestem człowiekiem.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki