Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Norwegia. Przewodnik nieturystyczny - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
0,00

Norwegia. Przewodnik nieturystyczny - ebook

Największe PKB per capita, najwyższa na świecie jakość życia i ponad 75 procent szczęśliwych obywateli. Do tego dobre szkoły, piękne fiordy i czyste powietrze. Co to za kraj? Oczywiście Norwegia.


Pewnie wielu z nas zna mniej więcej norweską kulturę – potrafi wymienić nazwiska takie jak Ibsen czy Munch, przeczytało przynajmniej jeden norweski kryminał, a najtwardsi słuchają norweskiego black metalu. Pomimo tego kraj ten wciąż pozostaje dla nas egzotyczny.


Nie będziemy oszukiwać, też nie wiedzieliśmy wiele więcej. Dlatego pojechaliśmy do Norwegii i sprawdziliśmy, jaka jest naprawdę – a nie w rankingach.

 

W książce Norwegia. Przewodnik nieturystyczny pokazujemy ten „najlepszy kraj na świecie“ z perspektywy własnej oraz samych Norwegów. Poddajemy dyskusji norweskie marzenie o utopii, dążenie do dobrobytu, tożsamość kulturową, odcięcie od Europy i jej fundamentalizmu rynkowego. Próbujemy zdiagnozować kondycję tej dość homogenicznej, praktycznie  samowystarczalnej „wyspy”.

 

W Przewodniku oprócz tekstów o Norwegii zamieścilimy także tłumaczenia wybranych fragmentów literatury. Ta, choć z pozoru zwrócona ku wnętrzu, mroczna i pesymistyczna, nie rezygnuje z komentowania rzeczywistości społecznej, humoru ani ironii. Norweskie tytuły, które zamieszczamy w Przewodniku to fragmenty większych całości, wyraźnie zaangażowanych społecznie. Wśród pisarzy, których teksty prezentujemy, są Dag Solstad, Thomas Hylland Eriksen, Alexander Aarvik, Johan Harstad, Roy Jacobsen, Nina Lykke, Christer Mjåset, Nina Witoszek.

Kategoria: Podróże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63855-45-1
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Hanna Gill-Piątek Powrót do Norwegii, w której nigdy nie byłam

Za­czął się prze­szu­ka­niem na war­szaw­skim lot­ni­sku. Być może uwa­gę straż­nicz­ki przy­cią­gnę­ły moje pan­cer­ne buty, może wzrost – nie wiem. Sto­jąc w skar­pet­kach na bacz­ność na oczach ko­lej­ki prze­ci­ska­ją­cej się przez bram­ki, czu­łam, jak ręce tej nie­wiel­kiej ko­bie­ty z su­ro­wo za­ci­śnię­ty­mi usta­mi fa­cho­wo prze­su­wa­ją się po moim cie­le. Ta uza­sad­nio­na za­sa­da­mi bez­pie­czeń­stwa, ale do­tkli­wa opre­sja ode­bra­ła mi kom­fort spo­koj­ne­go by­cia sobą, odar­ła z pol­skiej co­dzien­no­ści, zre­se­to­wa­ła do ja­kiejś pier­wot­nej, cie­le­snej war­stwy.

Może dla­te­go po przy­lo­cie in­a­czej czu­łam prze­strzeń. Naj­pierw do­świad­czy­łam jej rę­ko­ma, cią­gnąc dzie­więt­na­sto­ki­lo­gra­mo­wą tor­bę na kół­kach. Mój ba­gaż stał się jak­by nie­waż­ki, to­czył się grzecz­nie po rów­nych chod­ni­kach, lek­ko po­ko­ny­wał nie­wy­so­kie kra­węż­ni­ki i pe­ro­ny ide­al­nie do­pa­so­wa­ne do po­zio­mu pod­ło­gi w po­cią­gu. Wcze­śniej w War­sza­wie ta sama tor­ba pra­wie wy­rwa­ła mi sta­wy, kie­dy tar­ga­łam ją przez mak­sy­mal­nie skom­pli­ko­wa­ne i nie­przy­ja­zne be­be­chy Dwor­ca Cen­tral­ne­go, chy­ba spe­cjal­nie za­pro­jek­to­wa­ne­go do fi­zycz­nej eks­ter­mi­na­cji słab­szych po­dróż­nych. Na nor­we­skiej zie­mi dziel­na wa­li­zecz­ka tyl­ko dwa razy fik­nę­ła ko­zioł­ka na lo­dzie, ale przy­najm­niej w do­brej spra­wie, bo eko­lo­gicz­ni Nor­we­go­wie nie solą chod­ni­ków. Po­sy­pu­ją je tyl­ko gru­bym czar­nym żwi­rem.

Wie­le wy­ja­śni­ła mi wi­zy­ta w Na­ro­do­wym Mu­zeum Ar­chi­tek­tu­ry i Wzor­nic­twa, gdzie z wy­pie­ka­mi na twa­rzy mo­głam przez go­dzi­nę za­to­pić się prze­tłu­ma­czo­nej na an­giel­ski nor­we­skiej pra­sie bran­żo­wej. Już wiem, co cie­ka­we­go ak­tu­al­nie się w Nor­we­gii bu­du­je, wy­bu­do­wa­ło lub pla­nu­je wy­bu­do­wać. Zde­cy­do­wa­na więk­szość pre­zen­to­wa­nych pro­jek­tów to nie­ko­mer­cyj­ne obiek­ty pu­blicz­ne: sale gim­na­stycz­ne, ska­te­par­ki, skwe­ry, cen­tra kul­tu­ry czy park ma­ją­cy zbli­żyć dwie dziel­ni­ce – tę za­miesz­ki­wa­ną przez kla­sę śred­nią i tę, w któ­rej żyją imi­gran­ci. Prze­czy­ta­łam ar­ty­kuł na te­mat po­li­tycz­no­ści ar­chi­tek­tu­ry, w któ­rym au­tor za­sta­na­wiał się nad prze­kła­da­niem po­ję­cia „do­bre­go ży­cia” na pla­no­wa­ną prze­strzeń. Zo­ba­czy­łam też, że po­ję­cia zrów­no­wa­żo­ne­go roz­wo­ju, eko­lo­gicz­nych tech­no­lo­gii lub re­wi­ta­li­za­cji spo­łecz­nej trak­tu­je się tu ab­so­lut­nie po­waż­nie. Te za­gad­nie­nia w nor­we­skiej ar­chi­tek­tu­rze są punk­tem wyj­ścia, a nie ozdób­ką do de­we­lo­per­skie­go fol­de­ru re­kla­mu­ją­ce­go tony be­to­nu wy­la­ne na lewo przy Je­zior­ku Czer­nia­kow­skim. Nic dziw­ne­go, że kul­tu­ra or­ga­ni­zo­wa­nia prze­strze­ni pu­blicz­nej stoi tu­taj na wy­so­kim po­zio­mie.

Na­sza wy­pra­wa była po­świę­co­na po­szu­ki­wa­niom cie­ka­wej nor­we­skiej sztu­ki al­ter­na­tyw­nej. Al­ter­na­tyw­nej w zna­cze­niu, ja­kie przyj­mu­je się w Pol­sce: kon­te­stu­ją­cej, prze­kra­cza­ją­cej, of­fo­wej. I tu za­czę­ły się praw­dzi­we przy­go­dy. Od­wie­dzi­li­śmy w tym celu wie­le po­le­ca­nych miejsc: Hau­sma­nię – miej­sce pra­cy nie­za­leż­nych ar­ty­stów i al­ter­na­tyw­ny te­atr, Blitz – je­dy­ny squ­at w Oslo, fe­mi­ni­stycz­ne ra­dio, al­ter­na­tyw­ny kon­cert i re­wo­lu­cyj­ną księ­gar­nię. Po­tem chy­ba stra­ci­li­śmy na­dzie­ję. Za­miast ocze­ki­wa­nych eks­ce­sów lub przy­najm­niej sztu­ki kry­tycz­nej od­na­leź­li­śmy spo­koj­ne in­sty­tu­cje: luź­niej­szy dom kul­tu­ry z te­atrem roz­wi­ja­ją­cym myśl Ar­tau­da, we­gań­ską knaj­pę z wy­ćwie­ko­wa­ną ob­słu­gą, zwy­kłe ra­dio, dwo­je Nor­we­gów mę­czą­cych roz­stro­jo­ne gi­ta­ry oraz ele­ganc­ki skle­pik z pu­bli­ka­cja­mi o sztu­ce. Wie­le spo­dzie­wa­li­śmy się po nie­za­leż­nym fe­sti­wa­lu od­by­wa­ją­cym się w czy­imś miesz­ka­niu – i tra­fi­li­śmy na kon­cert mis ty­be­tań­skich. Tak­że po­szu­ki­wa­nia w mu­ze­ach i ga­le­riach nie dały spo­dzie­wa­ne­go re­zul­ta­tu. Naj­moc­niej­sze współ­cze­sne pra­ce po­cho­dzi­ły głów­nie z za­gra­ni­cy.

Już po kil­ku dniach zro­zu­mie­li­śmy, że trud­no o kon­te­sta­cję w spo­łe­czeń­stwie speł­nio­nym. Ist­nie­ją jesz­cze pola, gdzie w Nor­we­gii po­zo­sta­ło coś do zro­bie­nia: pra­wa zwie­rząt czy spra­wy imi­gran­tów, jak hi­sto­ria wy­da­lo­nej Ma­rii Ame­lie, ale są to już tyl­ko mar­gi­ne­sy. Szyb­ko też po­zna­li­śmy przy­czy­nę na­szych nie­po­wo­dzeń. Kul­tu­ra jest w Nor­we­gii dzie­dzi­ną bar­dzo za­dba­ną i każ­da cie­ka­wa ini­cja­ty­wa uzy­sku­je, wła­ści­wie na­tych­miast, po­trzeb­ne do­fi­nan­so­wa­nie. To z ko­lei sprzy­ja in­sty­tu­cjo­na­li­za­cji i po­szu­ki­wa­niom skie­ro­wa­nym w stro­nę apo­li­tycz­nej „czy­stej sztu­ki”, nie­wa­dzą­cej się z ni­kim. Przez cały wy­jazd do­świad­cza­łam cze­goś w ro­dza­ju fla­sh­bac­ku z wcze­snych lat 90. w Pol­sce, kie­dy ar­ty­ści uwol­nie­ni z opre­sji po­przed­nie­go sys­te­mu ucie­ka­li na gwałt od wszel­kie­go za­an­ga­żo­wa­nia i po­li­tycz­no­ści.

Spo­koj­ni Nor­we­go­wie za wszel­ką cenę uni­ka­ją wy­róż­nia­nia się. Wi­dać to na każ­dym kro­ku: w upo­rząd­ko­wa­nej prze­strze­ni, w skrom­nym stro­ju, w spo­so­bie ko­mu­ni­ko­wa­nia, w koń­cu – we współ­cze­snej sztu­ce. Eks­ces prak­tycz­nie nie ist­nie­je. Na­wet Varg Vi­ker­nes, li­der black me­ta­lo­wej gru­py Bu­rzum o otwar­cie fa­szy­zu­ją­cych oglą­dach, któ­ry w 1993 roku za­bił gi­ta­rzy­stę in­ne­go ze­spo­łu i pod­pa­lił kil­ka ko­ścio­łów, po zwol­nie­niu wa­run­ko­wym osiadł na wsi i za­de­kla­ro­wał po­wrót do spo­koj­ne­go ży­cia. Nie ozna­cza to jed­nak, że nic nas w Nor­we­gii nie zdzi­wi. Wę­dru­jąc po Oslo, wszę­dzie moż­na na­tknąć się na go­la­sy. Oczy­wi­ście nie ta­kie zwy­kłe, ró­żo­we i mięk­kie, bo te są po uszy za­ku­ta­ne w płasz­cze i sza­li­ki. Cho­dzi o go­la­sy nie­mar­z­ną­ce, z brą­zu lub gip­su. Wśród licz­nych rzeźb tyl­ko te przed­sta­wia­ją­ce praw­dzi­we oso­by mają ja­kieś wdzian­ka. Na przy­kład zwi­nię­ta w pa­ra­graf Kate Moss jest w bi­ki­ni. Resz­ta do­ty­ka lo­do­wa­te­go po­wie­trza na­gi­mi sto­pa­mi, pu­pa­mi i całą szcze­gó­ło­wo od­da­ną resz­tą. Jak­by Nor­we­go­wie lu­bi­li sym­bo­licz­nie mie­rzyć się z nie­moż­no­ścią wy­sko­cze­nia z ga­tek przy tem­pe­ra­tu­rze mi­nus 17 stop­ni. Cza­sem go­las jest sa­mot­ny, cza­sem sple­cio­ny z in­nym. Lub w gru­pie. Albo w jed­nej wiel­kiej lo­do­wa­to-go­la­so­wej or­gii, któ­ra od­by­wa się w słyn­nym Par­ku Vi­ge­lan­da.

I choć by­łam w Nor­we­gii po raz pierw­szy, to tak na­praw­dę do niej wra­ca­łam. Ósma część mnie po­cho­dzi wła­śnie stam­tąd za spra­wą mo­je­go pra­dziad­ka Ro­ber­ta An­der­se­na. W dzie­ciń­stwie w mo­jej gło­wie Nor­we­gia była na poły mi­tycz­ną kra­iną, miej­scem bo­jo­wych czy­nów mo­ich przod­kiń i przod­ków, któ­re opo­wia­da­no mi przed za­śnię­ciem. A tu pro­szę, nikt nie lata w ro­ga­tej czap­ce, a w po­cią­gu – przy­się­gam – wisi na­klej­ka z prze­kre­ślo­nym to­po­rem. Ta cała Nor­we­gia to po pro­stu spo­koj­ne miej­sce, za­pra­sza­ją­ce, by w nim żyć, ze­sta­rzeć się i nie wy­ry­wać so­bie sta­wów, kie­dy chce się gdzieś prze­wieźć bar­dzo cięż­ką tor­bę.Michał Syska Czerwono-czerwona koalicja, czyli odrodzenie socjaldemokracji

Dzie­sięć lat temu nor­we­scy so­cjal­de­mo­kra­ci po­nie­śli jed­ną z naj­do­tkliw­szych po­ra­żek wy­bor­czych w swo­jej po­nad­stu­let­niej hi­sto­rii. Dzię­ki mo­bi­li­za­cji do­łów par­tyj­nych i pre­sji ze stro­ny związ­ków za­wo­do­wych do­ko­na­li pro­gra­mo­wej re­wi­zji, wy­szli z kry­zy­su i dwu­krot­nie wy­gra­li wy­bo­ry. Od 2005 roku Nor­we­ska Par­tia Pra­cy (Ar­be­ider­par­tiet, Ap) współ­two­rzy czer­wo­no-czer­wo­no-zie­lo­ną ko­ali­cję z ra­dy­kal­ną So­cja­li­stycz­ną Par­tią Le­wi­cy (So­sia­li­tisk Ven­stre­par­ti, SV) i Par­tią Cen­trum (Sen­ter­par­tiet, Sp). Po­grą­żo­ne w kry­zy­sie ugru­po­wa­nia so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne z in­nych kra­jów Sta­re­go Kon­ty­nen­tu szu­ka­ją in­spi­ra­cji w do­świad­cze­niach nor­we­skiej le­wi­cy. Przyj­rzyj­my się więc jej bli­żej.

HI­STO­RYCZ­NA KLĘ­SKA PAR­TII PRA­CY

Pod ko­niec lat 90. ubie­głe­go stu­le­cia więk­szość za­chod­nio­eu­ro­pej­skich par­tii le­wi­co­wych za swój ide­owy i pro­gra­mo­wy kom­pas uzna­ła tezy Ma­ni­fe­stu so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne­go Tony’ego Bla­ira i Ger­har­da Schro­ede­ra. Kurs na cen­trum po­li­tycz­ne­go spek­trum i po­go­dze­nie się z neo­li­be­ral­nym ka­pi­ta­li­zmem – ta­kiej re­orien­ta­cji pod­le­ga­ły głów­ne ugru­po­wa­nia le­wi­cy. I choć Nor­we­ska Par­tia Pra­cy ofi­cjal­nie nie za­adap­to­wa­ła głów­nych idei bla­iry­zmu i nie od­rzu­ci­ła nor­dyc­kie­go mo­de­lu we­lfa­re sta­te, to „trze­cia dro­ga” sta­ła się przed­mio­tem pu­blicz­nych de­bat – i przy­czy­ną obaw bazy par­tyj­nej i związ­ko­wej.

Jens Stol­ten­berg, wy­bra­ny wio­sną 2000 roku szef frak­cji par­la­men­tar­nej Ap, a po­tem, w la­tach 2000–2001, pre­mier, był przed­sta­wia­ny przez me­dia jako „nor­we­ski Tony Bla­ir”. Roz­pa­try­wa­ne przez jego ga­bi­net cię­cia nie­któ­rych wy­dat­ków so­cjal­nych oraz plan czę­ścio­wej pry­wa­ty­za­cji pań­stwo­we­go kon­cer­nu Sta­to­il wzbu­dzi­ły opór związ­ków za­wo­do­wych oraz po­twier­dzi­ły oba­wy tych, któ­rzy spo­dzie­wa­li się po rzą­dzie Stol­ten­ber­ga odej­ścia od so­cjal­de­mo­kra­tycz­nych war­to­ści. W par­tii na­ra­stał spór po­mię­dzy „mo­der­ni­za­to­ra­mi” (któ­rych ko­ja­rzo­no z urzę­du­ją­cym pre­mie­rem) a „tra­dy­cjo­na­li­sta­mi” (któ­rzy sku­pi­li się wo­kół prze­wod­ni­czą­ce­go Ap Thor­bjor­na Ja­glan­da).

Wy­bo­ry par­la­men­tar­ne we wrze­śniu 2001 roku oka­za­ły się ka­ta­stro­fal­ne dla Nor­we­skiej Par­tii Pra­cy. So­cjal­de­mo­kra­ci zdo­by­li 24 proc. po­par­cia, co było naj­gor­szym wy­ni­kiem od sie­dem­dzie­się­ciu sied­miu lat. Ap stra­ci­ła przede wszyst­kim gło­sy mło­dzie­ży i swo­je­go tra­dy­cyj­ne­go elek­to­ra­tu. Tyl­ko 56 proc. osób, któ­re za­gło­so­wa­ły na so­cjal­de­mo­kra­cję w 1997 roku, uczy­ni­ło to samo czte­ry lata póź­niej. Na Ap za­gło­so­wa­ło też za­le­d­wie 33 proc. związ­kow­ców, pod­czas gdy w po­przed­nich wy­bo­rach so­cjal­de­mo­kra­tów po­par­ło 54 proc. człon­ków cen­tra­li Land­sor­ga­ni­sa­sjo­nen i Nor­ge (LO). I tak Nor­we­ska Par­tia Pra­cy, któ­ra po­ło­ży­ła pod­wa­li­ny pod nor­dyc­ki mo­del pań­stwa do­bro­by­tu, zna­la­zła się w głę­bo­kim kry­zy­sie.

JAK SO­CJAL­DE­MO­KRA­CJA BU­DO­WA­ŁA PAŃ­STWO DO­BRO­BY­TU

W 1935 roku Ap sfor­mo­wa­ła mniej­szo­ścio­wy rząd dzię­ki po­par­ciu Par­tii Far­me­rów (dzi­siej­sza Par­tia Cen­trum). W tym sa­mym roku cen­tra­le związ­ko­we za­war­ły z or­ga­ni­za­cja­mi pra­co­daw­ców po­ro­zu­mie­nie, któ­re sta­ło się hi­sto­rycz­nym kom­pro­mi­sem mię­dzy pra­cą a ka­pi­ta­łem. Po­le­gał on na usta­le­niu za­sad roz­wią­zy­wa­nia kon­flik­tów i za­wie­ra­niu zbio­ro­wych po­ro­zu­mień na po­zio­mie kra­jo­wym, bran­żo­wym i za­kła­do­wym.

Po II woj­nie świa­to­wej so­cjal­de­mo­kra­ci spra­wo­wa­li wła­dzę – z krót­ki­mi prze­rwa­mi – przez czter­dzie­ści pięć lat. Współ­pra­cu­jąc ze związ­ka­mi za­wo­do­wy­mi, stwo­rzy­li pod­sta­wy, a na­stęp­nie roz­wi­ja­li Nor­dic we­lfa­re sta­te – pań­stwo opie­kuń­cze, któ­re dzię­ki fi­nan­so­wa­niu z po­dat­ków za­pew­nia wszyst­kim miesz­kań­com sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cy po­ziom ży­cia. Sys­tem ten opie­ra się na pu­blicz­nej służ­bie zdro­wia i edu­ka­cji, za­pew­nia opie­kę nad dzieć­mi, wspie­ra stu­diu­ją­cą mło­dzież. Pań­stwo gwa­ran­tu­je też mi­ni­mal­ną eme­ry­tu­rę (volks­pen­sion) i świad­cze­nia so­cjal­ne fi­nan­so­wa­ne z po­dat­ków od kon­sump­cji.

Fun­da­men­ty pod nor­we­skie pań­stwo opie­kuń­cze pierw­szy po­ło­żył po II woj­nie świa­to­wej so­cjal­de­mo­kra­tycz­ny pre­mier Einar Ger­hard­sen. To wte­dy kla­sa ro­bot­ni­cza zy­ska­ła wpływ na ży­cie po­li­tycz­ne, roz­wój go­spo­dar­czy i spo­łecz­ny. Ko­lej­ne le­wi­co­we ga­bi­ne­ty pod prze­wod­nic­twem Try­gve Bra­tel­lie­go oraz Odva­ra Nor­dlie­go do­ko­na­ły re­form, któ­re zna­czą­co po­pra­wi­ły ja­kość ży­cia Nor­we­gów.

Z ko­lei rzą­dy Gro Har­lem Brund­tland (1986–1989 oraz 1990–1996), cha­ry­zma­tycz­nej przy­wód­czy­ni Par­tii Pra­cy, sta­ły pod zna­kiem mo­der­ni­za­cji Nor­dic we­lfa­re sta­te i – przede wszyst­kim – zwięk­sze­nia roli ko­biet w nor­we­skim spo­łe­czeń­stwie. Wpro­wa­dzo­no sys­te­my kwo­to­we w par­tiach po­li­tycz­nych, ad­mi­ni­stra­cji i pań­stwo­wych przed­się­bior­stwach. Prio­ry­te­tem dla Brund­tland, mat­ki czwór­ki dzie­ci, było zli­kwi­do­wa­nie wszel­kich ba­rier sto­ją­cych przed ko­bie­ta­mi na ryn­ku pra­cy oraz upo­wszech­nie­nie do­stę­pu do usług opie­kuń­czych (zwłasz­cza ca­ło­dzien­nej opie­ki nad dzieć­mi). Kon­se­kwent­na re­ali­za­cja tych za­mie­rzeń oraz wi­docz­ne re­zul­ta­ty re­form spra­wi­ły, że jej na­zwi­sko sta­ło się sy­no­ni­mem suk­ce­su. Gdy w 1996 roku Brund­tland zre­zy­gno­wa­ła z urzę­du, mo­ty­wu­jąc swo­ją de­cy­zję przy­czy­na­mi oso­bi­sty­mi, so­cjal­de­mo­kra­ci mie­li nie lada kło­pot ze zna­le­zie­niem rów­nie po­pu­lar­ne­go i cha­ry­zma­tycz­ne­go li­de­ra. Była to tak­że jed­na z przy­czyn klę­ski wy­bor­czej w 2001 roku.

ZWIĄZ­KI ZA­WO­DO­WE BIO­RĄ SPRA­WY W SWO­JE RĘCE

Ce­chą cha­rak­te­ry­stycz­ną państw skan­dy­naw­skich jest bar­dzo bli­ska współ­pra­ca związ­ków za­wo­do­wych i par­tii so­cjal­de­mo­kra­tycz­nych. Nor­we­gia nie jest tu wy­jąt­kiem. Naj­więk­szą cen­tra­lą związ­ko­wą – LO – oraz Par­tię Pra­cy okre­śla się czę­sto mia­nem „bliź­niąt sy­jam­skich”. Jed­nak od lat 90. ubie­głe­go wie­ku w sze­re­gach związ­kow­ców ro­sło nie­za­do­wo­le­nie ze współ­pra­cy z Ap, któ­re­go przy­czy­ną były po­my­sły ko­mer­cja­li­za­cji i pry­wa­ty­za­cji wie­lu usług pu­blicz­nych.

Prze­łom w sto­sun­kach LO i Par­tii Pra­cy na­stą­pił w 2003 roku. W Tron­dhe­im, trze­cim co do wiel­ko­ści nor­we­skim mie­ście, związ­ki za­wo­do­we przed­sta­wi­ły par­tiom po­li­tycz­nym li­stę dzie­więt­na­stu po­stu­la­tów. Od ich po­par­cia uza­leż­ni­ły swo­ją po­sta­wę w zbli­ża­ją­cych się wy­bo­rach sa­mo­rzą­do­wych. Związ­kow­cy do­ma­ga­li się tak­że, by na pod­sta­wie udzie­lo­nych od­po­wie­dzi jesz­cze przed wy­bo­ra­mi ufor­mo­wa­ła się przy­szła ko­ali­cja rzą­dzą­ca mia­stem. Głów­nym po­stu­la­tem związ­kow­ców było wy­co­fa­nie się z pro­ce­sów pry­wa­ty­za­cyj­nych, któ­re roz­po­czę­ła pra­wi­co­wa więk­szość w ra­dzie miej­skiej. Lo­kal­ne wy­bo­ry oka­za­ły się suk­ce­sem Par­tii Pra­cy i So­cja­li­stycz­nej Par­tii Le­wi­cy, któ­re za­wią­za­ły po­tem ko­ali­cję z mniej­szy­mi ugru­po­wa­nia­mi. W ko­lej­nych wy­bo­rach czer­wo­no-zie­lo­na ko­ali­cja znów zy­ska­ła spo­łecz­ny man­dat do rzą­dze­nia, po­nie­waż uda­ło się jej zre­ali­zo­wać pra­wie wszyst­kie z dzie­więt­na­stu po­stu­la­tów związ­ków za­wo­do­wych.

Tę samą me­to­dę wpły­wa­nia na ży­cie po­li­tycz­ne i pro­gram le­wi­cy związ­ki za­wo­do­we po­wtó­rzy­ły na szcze­blu ogól­no­kra­jo­wym. We wrze­śniu 2004 roku ogło­si­ły ak­cję „dłu­ga kam­pa­nia wy­bor­cza”, któ­rej ce­lem było usta­no­wie­nie więk­szo­ścio­wej le­wi­co­wej ko­ali­cji rzą­do­wej po wy­bo­rach par­la­men­tar­nych. Do człon­kiń i człon­ków or­ga­ni­za­cji związ­ko­wych ro­ze­sła­no an­kie­tę, py­ta­jąc, ja­kie są ich ocze­ki­wa­nia wo­bec przy­szłe­go le­wi­co­we­go ga­bi­ne­tu. Na pod­sta­wie od­po­wie­dzi sfor­mu­ło­wa­no li­stę pięć­dzie­się­ciu dzie­wię­ciu po­stu­la­tów do­ty­czą­cych po­li­ty­ki spo­łecz­nej, go­spo­dar­ki i spraw mię­dzy­na­ro­do­wych. Po­dob­ną stra­te­gię przy­ję­ły tak­że róż­ne ru­chy spo­łecz­ne, eko­lo­gicz­ne i al­ter­glo­ba­li­stycz­ne. Związ­kow­cy i ak­ty­wi­ści byli prze­ko­na­ni, że sa­mo­dziel­ny rząd Par­tii Pra­cy nie speł­ni tych żą­dań – może to za­pew­nić tyl­ko ko­ali­cja Ap z So­cja­li­stycz­ną Par­tią Le­wi­cy. Jed­nak ze wzglę­du na fakt, że SV by­ła­by słab­szym part­ne­rem w ta­kim hi­po­te­tycz­nym ga­bi­ne­cie, po­trzeb­na była sil­na pre­sja ze stro­ny ru­chów pra­cow­ni­czych i spo­łecz­nych. W kon­se­kwen­cji związ­ki za­wo­do­we i ru­chy spo­łecz­ne mia­ły zna­czą­cy wpływ na pro­gra­mu wy­bor­czy Ap, SV i Par­tii Cen­trum oraz ode­gra­ły za­sad­ni­czą rolę w mo­bi­li­zo­wa­niu wy­bor­ców pod­czas zwy­cię­skich dla le­wi­cy wy­bo­rów we wrze­śniu 2005 roku.

ALLE SKAL MED!, CZY­LI MO­BI­LI­ZA­CJA SO­CJAL­DE­MO­KRA­TÓW

Po­raż­ka wy­bor­cza w 2001 roku na­si­li­ła we­wnętrz­ne dys­ku­sje so­cjal­de­mo­kra­tów na te­mat pro­gra­mu i po­li­tycz­nej stra­te­gii. Za­czę­ły się od­dol­ne pró­by re­wi­zji do­tych­cza­so­wej po­li­ty­ki Ap i sty­lu dzia­ła­nia li­de­rów. Człon­ki­nie i człon­ko­wie lo­kal­nej struk­tu­ry par­tyj­nej w Sør-Trøn­de­lag opu­bli­ko­wa­li wspól­ne sta­no­wi­sko, w któ­rym skry­ty­ko­wa­li brak we­wnątrz­par­tyj­nej ko­mu­ni­ka­cji, aro­gan­cję przy­wód­ców i po­my­sły pry­wa­ty­za­cji usług pu­blicz­nych, ja­kie for­mu­ło­wa­li w me­diach nie­któ­rzy po­li­ty­cy Ap. Do­ku­ment ten stał się pod­sta­wą ofi­cjal­nej uchwa­ły tej re­gio­nal­nej struk­tu­ry Ap, w któ­rej do­ma­ga­no się od­no­wy ugru­po­wa­nia, po­wro­tu do so­cjal­de­mo­kra­tycz­nych war­to­ści i roz­wo­ju Nor­dic we­lfa­re sta­te opar­te­go na „ko­lek­tyw­nych roz­wią­za­niach” fi­nan­so­wa­nych z po­dat­ków.

Pod wpły­wem ta­kich od­dol­nych dzia­łań i pre­sji ze stro­ny LO Par­tia Pra­cy do­ko­na­ła pro­gra­mo­we­go zwro­tu na lewo. Za­de­kla­ro­wa­ła ści­słą współ­pra­cę ze związ­ka­mi za­wo­do­wy­mi, od­rzu­ci­ła kon­cep­cję pry­wa­ty­za­cji usług pu­blicz­nych, pod­kre­śla­ła rolę pań­stwa w stra­te­gicz­nych przed­się­bior­stwach pań­stwo­wych oraz wy­klu­czy­ła ob­niż­kę po­dat­ków od luk­su­so­wej kon­sump­cji. W ten spo­sób zo­stał wy­ko­na­ny wiel­ki krok w stro­nę czer­wo­no-czer­wo­no-zie­lo­nej ko­ali­cji.

JAK PO­WSTA­ŁA LE­WI­CO­WA KO­ALI­CJA?

W pierw­szych la­tach po­wo­jen­nych Nor­we­ska Par­tia Pra­cy mia­ła w par­la­men­cie więk­szość i mo­gła rzą­dzić sa­mo­dziel­nie. Tak było też póź­niej, gdy two­rzy­ła ga­bi­ne­ty mniej­szo­ścio­we. Jed­nak na po­cząt­ku XXI wie­ku po­li­tycz­ne re­alia się zmie­ni­ły. Re­ali­za­cja so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne­go pro­gra­mu wy­ma­ga­ła sta­bil­nej więk­szo­ści, a tę za­pew­nić mo­gła tyl­ko ko­ali­cja z in­ny­mi par­tia­mi.

W mar­cu 2004 roku Jens Stol­ten­berg za­po­wie­dział pod­czas po­sie­dze­nia ko­mi­te­tu cen­tral­ne­go Ap (Lands­sty­ret), że so­cjal­de­mo­kra­ci są otwar­ci na współ­pra­cę z in­ny­mi par­tia­mi. Wy­ko­nał też po­jed­naw­czy gest wo­bec So­cja­li­stycz­nej Par­tii Le­wi­cy, mó­wiąc, że do­tych­cza­so­we kłót­nie po­mię­dzy obie­ma par­tia­mi osła­bia­ją obie for­ma­cje. „Za­miast ta­kich dys­ku­sji, de­ba­tuj­my z rzą­dzą­cą pra­wi­cą” – na­wo­ły­wał. Ocie­ple­niu re­la­cji mię­dzy Ap i SV słu­żył też układ miejsc zaj­mo­wa­nych przez po­słów w nor­we­skim par­la­men­cie (Stor­ting). W prze­ci­wień­stwie do pol­skie­go Sej­mu de­pu­to­wa­ni nie za­sia­da­ją tam zgod­nie z przy­na­leż­no­ścią do da­nej frak­cji, ale we­dług okrę­gów wy­bor­czych, z któ­rych zo­sta­li wy­bra­ni. Dzię­ki temu li­der Par­tii Pra­cy za­sia­dał w ła­wie ra­zem z Kir­stin Ha­lvor­sen, prze­wod­ni­czą­cą SV. Szyb­ko się prze­ko­na­li, że do­sko­na­le się ro­zu­mie­ją. Wkrót­ce roz­po­czę­ły się nie­for­mal­ne spo­tka­nia par­la­men­ta­rzy­stów Ap i SV, pod­czas któ­rych pra­co­wa­no nad wspól­nym pro­gra­mem wy­bor­czym. Do roz­mów do­łą­czy­ła na­stęp­nie Par­tia Cen­trum.

Ce­lem wszyst­kich trzech for­ma­cji było nie tyl­ko za­war­cie po­wy­bor­czej ko­ali­cji rzą­do­wej, ale tak­że wspól­na kam­pa­nia wy­bor­cza. Za­da­nie to nie było ła­twe z uwa­gi na róż­ni­ce pro­gra­mo­we. SV po­wsta­ła w 1961 roku (pod na­zwą So­cja­li­stycz­na Par­tia Lu­do­wa) z ini­cja­ty­wy by­łych człon­ków Par­tii Pra­cy, któ­rzy sprze­ci­wia­li się człon­ko­stwu Nor­we­gii w NATO. W 1975 roku do ugru­po­wa­nia do­łą­czy­li so­cjal­de­mo­kra­ci nie­chęt­ni przy­stą­pie­niu Nor­we­gii do wspól­ny eu­ro­pej­skiej oraz eko­lo­dzy, śro­do­wi­ska fe­mi­ni­stycz­ne i roz­ła­mow­cy z par­tii ko­mu­ni­stycz­nej. Z ko­lei eko­lo­gicz­no-agrar­na Par­tia Cen­trum była zwy­kle ugru­po­wa­niem „ob­ro­to­wym”, od cza­su do cza­su wcho­dzi­ła też w so­ju­sze z pra­wi­cą.

W kwe­stiach zwią­za­nych z po­li­ty­ką spo­łecz­ną, rów­nym sta­tu­sem ko­biet i męż­czyzn czy ochro­ną śro­do­wi­ska nie było więk­szych kon­tro­wer­sji mię­dzy part­ne­ra­mi przy­szłej ko­ali­cji. Naj­więk­sze róż­ni­ce do­ty­czy­ły spraw mię­dzy­na­ro­do­wych i po­li­ty­ki za­gra­nicz­nej. Uda­ło się jed­nak osią­gnąć kom­pro­mis, któ­ry opie­rał się na trzech fi­la­rach: Par­tia Pra­cy za­ak­cep­to­wa­ła pro­po­zy­cję, że do koń­ca trwa­nia ko­ali­cji Nor­we­gia nie zo­sta­nie człon­kiem Unii Eu­ro­pej­skiej. SV zgo­dzi­ła się, że w tym sa­mym okre­sie Nor­we­gia bę­dzie nadal w NATO i Eu­ro­pej­skiej Stre­fie Eko­no­micz­nej (EEA). Rów­nież Par­tia Cen­trum zgo­dzi­ła się na dal­sze człon­ko­stwo Nor­we­gii w EEA. W czerw­cu 2005 roku Ap, SV i Sp ofi­cjal­nie za­pre­zen­to­wa­ły na kon­fe­ren­cji pra­so­wej 155 punk­tów pro­gra­mo­wych, co do któ­rych osią­gnę­ły po­ro­zu­mie­nie.

WY­BOR­CZY SUK­CES LE­WI­CO­WEJ KO­ALI­CJI

Wy­bo­ry we wrze­śniu 2005 roku były suk­ce­sem le­wi­co­wej ko­ali­cji, zwłasz­cza dla Par­tii Pra­cy, któ­ra uzy­ska­ła pra­wie 33 proc. gło­sów. So­cjal­de­mo­kra­ci zdo­by­li trzy­krot­nie więk­sze po­par­cie wśród gło­su­ją­cych niż czte­ry lata wcze­śniej. Od­zy­ska­li też swój tra­dy­cyj­ny elek­to­rat (o 20 proc. po­pra­wi­li no­to­wa­nia wśród związ­kow­ców z LO w po­rów­na­niu z ro­kiem 2001) oraz zy­ska­li po­pu­lar­ność wśród ko­biet. Prze­su­nię­cie się Par­tii Pra­cy na lewo wpły­nę­ło na słab­szy wy­nik SV, któ­ra osią­gnę­ła 8,8 proc. (15,5 proc. w 2001 roku). Le­wi­co­wa ko­ali­cja w su­mie zdo­by­ła osiem­dzie­siąt sie­dem miejsc w par­la­men­cie, a opo­zy­cja osiem­dzie­siąt dwa.

Mie­siąc po wy­bo­rach li­de­rzy Ap, SV i Sp przed­sta­wi­li szcze­gó­ło­wy pro­gram dzia­ła­nia no­we­go rzą­du, któ­ry opie­rał się na 155 punk­tach przed­sta­wio­nych w trak­cie kam­pa­nii. Na sie­dem­dzie­się­ciu czte­rech stro­nach za­war­to do­kład­ny opis przed­się­wzięć, któ­rych po­dej­mie się nowy ga­bi­net. W wie­lu kwe­stiach agen­da ta było dużo bar­dziej le­wi­co­wa niż do­tych­cza­so­we de­kla­ra­cje Par­tii Pra­cy. Ce­lem czer­wo­no-czer­wo­no-zie­lo­nej ko­ali­cji było za­sto­po­wa­nie ko­mer­cja­li­za­cji i pry­wa­ty­za­cji usług pu­blicz­nych oraz zwięk­sze­nie ich efek­tyw­no­ści, mo­der­ni­za­cja („mo­der­ni­za­cja za­miast pry­wa­ty­za­cji”) przed­się­biorstw pań­stwo­wych (np. Sta­to­il, Te­le­nor), wpro­wa­dze­nie gen­de­ro­we­go sys­te­mu kwo­to­we­go (40 proc.) w za­rzą­dach pań­stwo­wych i pry­wat­nych firm.

Pre­mie­rem no­we­go rzą­du zo­stał li­der so­cjal­de­mo­kra­tów Jens Stol­ten­berg. Na dzie­więt­na­ście mi­ni­sterstw dzie­sięć przy­pa­dło Ap, pięć SV, a czte­ry Sp. Kir­stin Ha­lvor­sen z So­cja­li­stycz­nej Par­tii Le­wi­cy ob­ję­ła pre­sti­żo­wą tekę mi­ni­stra fi­nan­sów i z suk­ce­sem sta­wi­ła czo­ło kry­zy­so­wi dzię­ki pu­blicz­nym in­we­sty­cjom w ochro­nę miejsc pra­cy i dzia­ła­nia w sek­to­rze ban­ko­wym. Rząd speł­nił też obiet­ni­cę za­pew­nie­nia opie­ki przed­szkol­nej wszyst­kim dzie­ciom od dru­gie­go roku ży­cia. Wpro­wa­dzo­no rów­nież me­cha­ni­zmy in­te­gru­ją­ce dzie­ci i mło­dzież z ro­dzin imi­granc­kich (zwięk­szył się od­se­tek uczniów-imi­gran­tów koń­czą­cych szko­ły, po­pra­wi­ła się ja­kość kształ­ce­nia w pla­ców­kach, do któ­rych uczęsz­cza­ją dzie­ci z mniej­szo­ści et­nicz­nych). Zwięk­szo­no pań­stwo­wą kon­tro­lę w kil­ku waż­nych dla nor­we­skiej go­spo­dar­ki przed­się­bior­stwach.

Wy­bo­ry w 2009 roku przy­nio­sły ko­lej­ny wzrost po­par­cia dla Par­tii Pra­cy, któ­ra zdo­by­ła 35,4 proc. gło­sów. Par­tia Cen­trum utrzy­ma­ła swój stan po­sia­da­nia (6,2 proc.), znów stra­ci­ła na­to­miast SV, któ­ra uzy­ska­ła 6,2 proc. gło­sów. So­cja­li­stycz­na Par­tia Le­wi­cy w prze­ci­wień­stwie do so­cjal­de­mo­kra­tów nie sta­ła się be­ne­fi­cjen­tem czer­wo­no-czer­wo­no-zie­lo­nej ko­ali­cji. Zwrot na lewo Ap ode­brał jej na pew­no część bar­dziej umiar­ko­wa­nych wy­bor­ców. Z ko­lei udział w rzą­dze­niu i zwią­za­ne z tym kom­pro­mi­sy mo­gły znie­chęć naj­bar­dziej ra­dy­kal­nych zwo­len­ni­ków. Jed­nak w po­wy­bor­czych ana­li­zach stwier­dzo­no, że ko­ali­cyj­ny rząd pro­wa­dzi po­li­ty­kę bli­ską ide­ałom SV i do­brą dla Nor­we­gii. Dy­le­mat so­cja­li­stów po­le­gał więc na tym, że to, co słu­ży­ło spo­łe­czeń­stwu, nie słu­ży­ło ich ugru­po­wa­niu. Uzna­li jed­nak, że nie jest to po­wód do opusz­cza­nia rzą­du. Po ostat­nich wy­bo­rach par­la­men­tar­nych w Nor­we­gii nadal rzą­dzi ko­ali­cja Ap, SV i Sp.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: