Nowa Kolonia - ebook
Nowa Kolonia - ebook
Gdyby Beckett, Ionesco albo Karen Blixen nie pisali w głównych językach europejskich i zadebiutowali tutaj, w Danii, to prawdopodobnie nikt by tego nie zauważył. Ich książki bez „odpowiedniego” omówienia polegającego w głównej mierze na klasyfikacji gatunkowej, osadzeniu w tradycji i pokoleniowym kontekście, pozostałyby „księgami zamkniętymi”. Aktualnym przykładem takiej księgi może być "Nowa Kolonia" Grzegorza Wróblewskiego. Książka stanowi zjawisko dotąd niespotykane. Można ją jednak określić jako rodzaj powieści w formie dialogu. Oryginalności tego dzieła nie wyznacza kontrowersyjna fabuła, która przez dłuższy czas rozwija się bardzo powoli, ale sama konstrukcja książki. Stanowią ją jakby marginalne, zagadkowe repliki, rozgrywające się w hermetycznym uniwersum. Prawdopodobnie oparte są one na sentencjach, przysłowiach, powtarzających się kliszach i niedokończonych zdaniach, które według żelaznej logiki krążą między uczestnikami w zamkniętej, wewnętrznej przestrzeni. Ale te na pozór zgrane zwroty, schematy myślowe przyjmują nieoczekiwane i zaskakujące znaczenia. Książka zatytułowana „Zamknięta księga” jest tekstem otwartym na oścież, może wywołać „duże przeciągi”, podczas gdy Nowa kolonia w rzeczywistym świecie pozostaje księgą zamkniętą. Nie chce się otworzyć nawet dla tych, którzy włożyli w jej zrozumienie dużo wysiłku. Od razu jednak można się zorientować, że nie mieści się ona w już istniejących i oczekiwanych przez recenzentów formach literackich.
Niels Henrik Svarre Nielsen
Przeczytałem "Nową Kolonię" dwa razy i jestem nią zachwycony: wprost zafascynowany. Lepiej być nie może. Jest to bardzo ambitny projekt – w pewnym sensie jakby efekt współżycia Becketta z Kafką, współżycia na kocią łapę. Owo przedsięwzięcie wydawać by się mogło rzeczą niemożliwą. Dreszczowo konspiracyjną treść splata Wróblewski prostym, jakby wymuszanym dialogiem, obywającym się bez didaskaliów. Występek literackiego współżycia na kocią łapę spełnia się w asyście wybuchowej „muzyki liter”. Brzmienia wypowiedzi czterech bohaterów nakładają się na siebie w sposób tak niesamowity, że ich fizyczna konfrontacja powoduje uczucie lęku. Wyzwala go nie tyle jednak jakieś łamliwe, zgrzytliwe urządzenie, ale urządzenie łamiące kości.
Lars Bukdahl
Jest to wielka, wielka księga i ciężka księga. Ale to nie przeszkadza. Człowiek z nią siedzi, człowiek ją czyta, i to replika za repliką. Mówią dwie osoby, mówią trzy osoby, w sumie są tam cztery osoby. Każda replika wypełnia jedną linijkę w szerokim formacie, i trwa to w zasadzie bardzo długo. Jeśli jest to powieść, to jej fabułą jest to, że siedzisz i czytasz książkę, strona po stronie, przewracasz kartkę, kontynuujesz, pozwalasz linijce gonić linijkę. I wszystko jest w porządku, tekst niby komiksowy dymek jest kwadratowy, jeden za drugim. W sumie – to duża i miękka jak gąbka scena, która ukazuje prawdopodobnie stan świata albo raczej stan umysłu. Świat oglądany poprzez dialog, oczyszczony z wszelkich opisów, uwag, tradycyjnego przebiegu akcji. Metodę stanowi oderwany dymek. Nie jest to jednak zwyczajna rozmowa. Są to zdania rozpoczynające się ciągle od początku, a jednak odnoszące się do siebie. Rytm jest urywany, odtąd, dotąd. I do przodu. Aż zdanie się zakończy. Właśnie to zdanie. Beznamiętnie. Tak jakby każda osoba mówiła w innym kierunku. A jednak. Każdy rozdział jest jak szkiełko mikroskopu. Jest czymś pomocnym w małych egzystencjalistycznych badaniach. Jeśli jest ta książka miękka jak gąbka, to czy jest w niej w ogóle woda, może jest wykręcona z wszelkich płynów? A jej sterylność? Może jest beztłuszczowa? Jeśli ją zostawisz, książka ta leży i patrzy na Ciebie. Nie trafiają do niej konteksty, które mogłyby nam przyjść do głowy. Wygląda na to, że można porzucić tą nową kolonię, ale po przeczytaniu lub porzuceniu zaczynamy ją słyszeć. Nie tyle lepiej, ile słyszeć w ogóle. Pod tym dnem jest drugie dno. W dziurach są nowe dziury. Widzieliśmy już książki, w których ludzie siedzieli w kartonach i rozmawiali ze sobą. Ale tutaj nie ma kartonu. I nagle Larsen zaczyna mówić do siebie. Jakoś to będzie. Nie dlatego, że coś na to wskazuje. Ale samo to, że coś się dzieje, jest pocieszające. My tu jesteśmy. Ja tu jestem. Także ja. Absurd nie ma żadnego znaczenia. Na zdjęciach są ludzie albo już tylko byli ludzie. W książce jest pewna ilość zdjęć. Przerywają tekst, rozcinają go.
Paardekooper (Asger Schnack)
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66180-94-9 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
MATKA Dziękujemy, że się zgodziłeś!
LARSEN Jeszcze raz dziękujemy!
PAN SPOLIK Cała przyjemność po mojej stronie.
MATKA Niech ci to będzie kiedyś wynagrodzone.
PAN SPOLIK Robię to z wyższych racji.
LARSEN Jeszcze raz dziękujemy...
PAN SPOLIK No dobrze, no dobrze.
MATKA Przecież mogłeś się nie zgodzić.
LARSEN Albo zdecydować na kogoś innego.
MATKA Wtedy bym tego nie przeżyła.
LARSEN A ja zmarnowałbym się.
MATKA Zgłupiałby do reszty.
LARSEN Zgłupiałbym do reszty, to pewne.
MATKA Ale zgodziłeś się.
LARSEN Jeszcze raz dziękujemy.
PAN SPOLIK Pamiętajcie, że nigdy na nic nie liczyłem.
LARSEN Robisz to z wyższych racji.
PAN SPOLIK Dokładnie.
LARSEN Będę cię zawsze dobrze wspominał.
MATKA Niech ci to będzie kiedyś wynagrodzone.
PAN SPOLIK Pora zaczynać.
LARSEN Muszę przyznać, że czuję się trochę niewyraźnie.
MATKA Nigdy nie miałeś charakteru.
LARSEN Muszę przyznać, że się boję.
MATKA Wstyd mi.
PAN SPOLIK Proszę się nie przejmować. To normalne objawy.
MATKA Naprawdę, wstyd mi za niego.
LARSEN Boję się.
PAN SPOLIK Proponuję pomyśleć o czymś szczególnym.
MATKA Pomyśl o latających spodkach.
LARSEN Próbuję, ale mimo wszystko... boję się.
MATKA Albo o chomikach.
PAN SPOLIK Całe szczęście, że to nie potrwa zbyt długo.
MATKA Słyszysz? To nie potrwa zbyt długo.
PAN SPOLIK Udoskonaliliśmy metody.
LARSEN Mam nadzieję.
MATKA Inaczej zgłupiałby do reszty.
PAN SPOLIK Zaczynamy.
LARSEN A ja myślałem, że to już po wszystkim.
MATKA Rozpoczniesz nowe życie.
PAN SPOLIK Jestem właśnie w trakcie.
MATKA Jest w trakcie.
PAN SPOLIK Zbliżam się.
MATKA Zbliża się.
PAN SPOLIK Kończę.
LARSEN Skończone?
PAN SPOLIK Skończone.
MATKA Skończone.
PAN SPOLIK Wszystko przebiegło pomyślnie.
MATKA No i jak?
LARSEN Całkiem nieźle.
MATKA Poznajesz mnie?
LARSEN Nie było podstaw do strachu.
PAN SPOLIK Wcale nie liczę na wynagrodzenie.
LARSEN W ten sposób... nie zmarnowałem się.
MATKA Nowe życie przed tobą.
LARSEN A ja myślałem, że to już po wszystkim.2.
LARSEN Tym razem masz do czynienia z kimś wyjątkowym.
ZVIDD Każdy tak mówi.
LARSEN Masz do czynienia ze mną.
ZVIDD A ty ze mną.
LARSEN Jestem przekonany, że mocno się zdziwisz.
ZVIDD Zobaczymy.
LARSEN Mam być szczery?
ZVIDD Proszę bardzo, bądź.
LARSEN Bez symboli?
ZVIDD Możesz porozumiewać się bezpośrednio.
LARSEN Że też trafiło na mnie...
ZVIDD Taka, niestety, sytuacja.
LARSEN Nieunikniona?
ZVIDD Dobrze wiesz, że nieunikniona.
LARSEN Twoja przeklęta rutyna.
ZVIDD Dajmy na to, że doświadczenie.
LARSEN Chłód.
ZVIDD Wiedza.
LARSEN Czy musieli właśnie ciebie?
ZVIDD Widocznie mieli powody.
LARSEN Mogli kogoś bardziej wyrozumiałego.
ZVIDD Byłyby wtedy jeszcze większe problemy.
LARSEN Wychodzi na to, że nie mam wyboru.
ZVIDD Taka, niestety, sytuacja.
LARSEN Daj mi jeszcze chwilę do namysłu.
ZVIDD Proszę bardzo, ale to przecież niczego nie zmieni.
LARSEN Mogli kogoś bardziej uczuciowego.
ZVIDD Zwłaszcza w tym miejscu.
LARSEN Nie podpowiadaj.
ZVIDD No dobrze, czekam.
LARSEN Czy zamknąć oczy?
ZVIDD Obojętne.
LARSEN Chłód.
ZVIDD Ważne, żebyś mnie słyszał.
LARSEN W takim razie...
ZVIDD Czekam.
LARSEN Zadam ci to pytanie.
ZVIDD W tym celu tu jestem.
LARSEN Pamiętaj, że masz do czynienia z kimś wyjątkowym.
ZVIDD Każdy tak mówi.
LARSEN Oto moje pytanie...
ZVIDD Zamieniam się w słuch.
LARSEN Więc...
ZVIDD Taka, niestety, sytuacja.
LARSEN Oto moje pytanie...
ZVIDD Czekam.
LARSEN Gdzie ja właściwie jestem?
ZVIDD No widzisz.
LARSEN Udało się?
ZVIDD Gratuluję.
LARSEN Czy mam powtórzyć?
ZVIDD Tak, powtórz.
LARSEN Gdzie ja właściwie jestem?
ZVIDD Jesteś obok mnie.
LARSEN Gdzie to jest?
ZVIDD Tutaj.3.
MATKA Mógł zatrzymać głowę...
PAN SPOLIK Skoncentrować się na jednym punkcie.
MATKA Biedak.
PAN SPOLIK Mógł kompletnie się zatrzymać.
MATKA Mógł przepaść, patrząc się bezmyślnie w niebo.
PAN SPOLIK Patrząc się w jeden punkt.
MATKA I tak na zawsze pozostać.
PAN SPOLIK Jak pomnik.
MATKA Albo jak lodowa rzeźba.
PAN SPOLIK Tak, to racja. Jak anonimowa, lodowa rzeźba.
MATKA I w ten sposób roztopić się. Zniknąć z powierzchni.
PAN SPOLIK Nie pozostawiając nawet po sobie śladu.
MATKA Ale do tego nie dopuściliśmy.
PAN SPOLIK Musieliśmy zareagować.
MATKA Jak jego prawdziwi przyjaciele.
PAN SPOLIK Opiekunowie.
MATKA Dobroczyńcy.
PAN SPOLIK Jedyni wrażliwi...
MATKA I zdecydowani!
PAN SPOLIK Nie było czasu.
MATKA Dlatego musieliśmy podjąć szybką decyzję.
PAN SPOLIK Na zasadzie podświadomego odruchu.
MATKA Irracjonalnie.
PAN SPOLIK Irracjonalnie, lecz jednak racjonalnie.
MATKA Racjonalnie, ponieważ chodziło o to, żeby nie zniknął...
PAN SPOLIK Właśnie. Żebyśmy go nie stracili z widoku.
MATKA Bo mógł się przecież roztopić.
PAN SPOLIK Jak anonimowa, lodowa rzeźba.
MATKA Ale do tego nie dopuściliśmy.
PAN SPOLIK Choć niewiele brakowało.
MATKA W porę się zorientowaliśmy.
PAN SPOLIK Mieliśmy wielkie szczęście.
MATKA Człowieka tak rzadko spotyka szczęście...
PAN SPOLIK A tu nagle wszystko się powiodło.
MATKA Zazwyczaj odchodzi się z pustymi torbami.
PAN SPOLIK Taka okazja zdarza się tylko raz.
MATKA I musiało właśnie nam się przytrafić.
PAN SPOLIK Coś w tym z pewnością jest.
MATKA Jakiś istotny znak, to prawda.
PAN SPOLIK Inaczej rozpłynąłby się jak lodowa rzeźba.
MATKA Pozostałby sam.
PAN SPOLIK Jak pomnik.
MATKA Pozbawiony przyjaciół i opiekunów.
PAN SPOLIK Nieruchomo zapatrzony w niebo.
MATKA Ale na szczęście temu zapobiegliśmy.
PAN SPOLIK Nie było innego wyjścia.
MATKA Nasza silna wola.
PAN SPOLIK W ostatniej dosłownie chwili.
MATKA Ponieważ szybko zareagowaliśmy.
PAN SPOLIK Ludzie niepotrzebnie czekają do końca.
MATKA I przez to tylko tracą. A my podjęliśmy decyzję.
PAN SPOLIK Ponieważ nie było czasu do stracenia.
MATKA I możemy być teraz z tego powodu dumni.
PAN SPOLIK Coś w tym z pewnością jest...
MATKA Jakiś znak?
PAN SPOLIK Wszystko możliwe.
MATKA Komuś na tym widocznie zależało.
PAN SPOLIK Nie było czasu do stracenia.
MATKA Czy powinniśmy być z tego powodu dumni?
PAN SPOLIK Tak. Coś w tym z pewnością jest.4.
PAN SPOLIK Wiercił się?
ZVIDD Nakieruję. Przyrzekam, że odpowiednio...
PAN SPOLIK Wiercił się?
ZVIDD Niczego nie rozpoznał.
PAN SPOLIK Przegrał, spodziewałem się.
ZVIDD Nie wiadomo.
PAN SPOLIK Wszystko wiadomo!
ZVIDD Może się zmieni?
PAN SPOLIK Nie ma do tego prawa.
ZVIDD Trzeba dać szansę.
PAN SPOLIK Nie ma do tego prawa.
ZVIDD W końcu zacznie się zastanawiać.
PAN SPOLIK Nie możesz mu na to pozwolić.
ZVIDD Bardzo się nie wiercił.
PAN SPOLIK Typowa oznaka słabości.
ZVIDD Albo koncentracji.
PAN SPOLIK Nie strasz.
ZVIDD Ale niczego nie rozpoznał.
PAN SPOLIK Niech siedzi w miejscu.
ZVIDD Odpowiednio nakieruję.
PAN SPOLIK Żebym się na tobie przypadkiem nie zawiódł.
ZVIDD Trzeba sobie ufać.
PAN SPOLIK Nigdy nikomu nie ufaj.
ZVIDD Nawet tobie?
PAN SPOLIK Żadnych tajemnic przede mną.
ZVIDD Jak to? Nawet tobie?
PAN SPOLIK Zaufanie nie ma z tym nic wspólnego.
ZVIDD Zrobię tak, żeby się przez pomyłkę nie zorientował.
PAN SPOLIK Pamiętaj...
ZVIDD Bądź spokojny. Nie wiercił się.
PAN SPOLIK Dystans.
ZVIDD Nawet w chwili słabości, dystans.
PAN SPOLIK Nie może być chwili słabości.
ZVIDD Dystans.
PAN SPOLIK Dystans.
ZVIDD Żadnych pochopnych ruchów.
PAN SPOLIK Przegrał.
ZVIDD Przypilnuję.
PAN SPOLIK On się nigdy nie zmieni.
ZVIDD Nawet, gdyby się trochę zmienił.
PAN SPOLIK Nie można dopuścić, żeby się zmienił.
ZVIDD Zawsze dystans.
PAN SPOLIK Nie ma o tym mowy, żeby się zmienił.
ZVIDD Przypilnuję.
PAN SPOLIK I nie ma pomyłek.
ZVIDD Wszystko pod absolutną kontrolą.
PAN SPOLIK Zaczyna mi to dobrze wyglądać.
ZVIDD Przegrał.
PAN SPOLIK I nie należy wyprowadzać go z błędu.
ZVIDD Kontynuować.
PAN SPOLIK Utrwalać.
ZVIDD Najlepiej jeszcze mocniej przycisnąć.
PAN SPOLIK Ale nie przegiąć...
ZVIDD Dystans?
PAN SPOLIK Mogłoby to wywołać antyreakcję.
ZVIDD A wtedy byłyby niepotrzebne kłopoty.
PAN SPOLIK Nie ma o tym mowy.
ZVIDD Utrwalać, utrwalać, utrwalać...
PAN SPOLIK Kontynuować i utrwalać.
ZVIDD I nie wyprowadzać go z błędu.nota biograficzna autora
Grzegorz Wróblewski (ur. w 1962 r. w Gdańsku) – poeta, malarz i dramaturg. W latach 1966-1985 mieszkał w Warszawie, od 1985 r. mieszka w Kopenhadze. Laureat Nagrody duńskiego wydawnictwa Brondum/Aschehoug (1995), dwukrotnie wyróżniony w Konkursie na Brulion Poetycki (1990, 1992). Wydał m.in.: zbiory wierszy: Ciamkowatość życia (1992, 2002), Planety (1994), Dolina królów (1996), Symbioza (1997), Prawo serii (2000), Pomieszczenia i ogrody (2005), Noc w obozie Corteza (2007), Pan Roku, Trawy i Turkusów (2009), Kandydat (2010), Hotelowe koty (2010), Dwie kobiety nad Atlantykiem (2011), Wanna Hansenów (2013), Kosmonauci (2015), Namiestnik (2015), Choroba Morgellonów (2018), Implanty (2018); zbiory szkiców, prozy i prozy poetyckiej: Kopenhaga (2000), Android i anegdota (2007), Pomyłka Marcina Lutra (2010), Gender (2013), Blue Pueblo (artbook razem Wojtkiem Wilczykiem, 2015), Runy lunarne (2019); dramaty: Hologramy (2006), Lodówka (2010); traktat: Nowa Kolonia (2007); cd: Projekt1 (2006, razem z Bobim Peru – Maciejem Sinkowskim). Tłumaczony na kilkanaście języków, m.in. na: duński, angielski, czeski, słowacki, węgierski, słoweński, wietnamski, norweski, szwedzki, rosyjski, hiszpański i niemiecki. Poza Polską wydał m.in.: Pjesme (2002), Our Flying Objects – selected poems (2007), A Marzipan Factory – new and selected poems (2010), Kopenhaga – prose poems (2013), Let’s Go Back To The Mainland (2014), Digte (2015), Cindys Vugge (2016), Zero Visibility (2017), Hansenovic vana (2018). Obrazy/instalacje/obiekty prezentował na wielu wystawach zbiorowych i indywidualnych w Danii, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Polsce.w serii kwadrat ukazały się:
„2008”, „2011”, „2014”, „2017” – antologie współczesnych polskich opowiadań
Marcin Bałczewski „Eva Morales de Nacho Lima”, „Malone”
Waldemar Bawołek „To co obok”
Kostia Berezin (Paweł Laufer) „Buty Mesjasza”
Jacek Bielawa „Kościelec”
Jarosław Błahy „Rzeźnik z Niebuszewa”
Dariusz Bitner „Książka”
Roman Ciepliński „Diabelski młyn”
Tomasz Dalasiński „Nieopowiadania”
Jerzy Franczak „Święto odległości”
Krzysztof Gedroyć „Przygody K”
Andrzej Grodecki „Iluzje”
Brygida Helbig „Anioły i świnie. W Berlinie!!”, „Enerdowce i inne ludzie”
Lech M. Jakób „Ciemna materia”
Bogusław Kierc „Bazgroły dla składacza modeli latających”
Wojciech Klęczar „Wielopole”
Bogusława Latawiec „Ciemnia”
Ryszard Lenc „Chimera”
Artur Daniel Liskowacki „Capcarap”, „Eine kleine”, „Mariasz”, „Skerco”, „Spowiadania i wypowieści”
Miłka O. Malzahn „Fronasz”, „Kosmos w Ritzu“
Agnieszka Masłowiecka „Pyszne ciało”, „Splątanie”
Jarosław Maślanek „Ferma ciał”
Dariusz Muszer „Homepage Boga”, „Niebieski”, „Wolność pachnie wanilią”
Krzysztof Niewrzęda „Czas przeprowadzki”, „Poszukiwanie całości”, „Second life”, „Wariant do sprawdzenia”, „Zamęt”
Ewa Elżbieta Nowakowska „Apero na moście”
Cezary Nowakowski, Jakub Nowakowski „Błogosławieni”
Paweł Orzeł „Arkusz ”, „Nic a nic”, „Ostatnie myśli (sen nie przyjdzie)”
Paweł Przywara „Ricochette”, „Zgrzewka Pandory”
Krystyna Sakowicz „Księga ocalonych snów”, „Praobrazy”
Alan Sasinowski „Pełna kontrola”, „Rupieć”, „Szczery facet”
Grzegorz Strumyk „Kra”, „Nierozpoznani”
Łukasz Suskiewicz „Egri bikaver”, „Mikroelementy”, „Zależności”
Leszek Szaruga „Dane elementarne”, „Podróż mego życia”, „Zdjęcie”
Izabela Szolc „Śmierć w hotelu Haffner”
Łukasz Szopa „Kawa w samo południe”
Andrzej Turczyński „Bruliony Starej Ziemi”, „Brzemię”, „Czasy o obyczaje. Wariacje biograficzne”, „Koncert muzyki dawnej”, „Zgorszenie”, „Żywioły”
Anatol Ulman „Cigi de Montbazon i Robalium Platona”
Emilia Walczak „Hey, Jude!”
Miłosz Waligórski „Kto to widział”
Henryk Waniek „Miasto niebieskich tramwajów”
Maciej Wasilewski „Jednodniowy spacer po dwudziestu kilku głowach”, „Rozmowy młodej Polski w latach dwa tysiące coś tam dwa tysiące coś”
Bartosz Wójcik „Christiania. Historie z tamtej strony dobra”
Grzegorz Wróblewski „Nowa Kolonia”
Maciej Wróblewski „Historie Jakuba Blottona z widokiem na Toruń”
Tadeusz Zubiński „Rzymska wojna”