- W empik go
Nowe opowiadania jmć pana Wita Narwoya rotmistrza Konnej Gwardyi Koronnej: (1764-1773) - ebook
Nowe opowiadania jmć pana Wita Narwoya rotmistrza Konnej Gwardyi Koronnej: (1764-1773) - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 330 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
… A miał JPan burgrabia lwowski Pohorecki, choć na pozór chudopachołek był i dość mizerny urząd trzymał, wina stare a przednie u siebie, bo na to smakosz wielki bywał, a gdzie się na lwowskim zamku loch jakowy chłodny a głęboki zdarzył, tedy on tam nie delinkwenty i gwałtowniki, ale hungaricum stare i zawiesiste pod areszt sobie sadzał…
Rzecze tedy JPan burgrabia do wesołej kompanii:
– Owo teraz, panowie bracia i oficyerowie, kiedyście już na mnie w ten dzień patrona mego łaskawi byli, znajcież, żem i ja z serca wam rad, gościowie mili… Mam ja tu pod jurysdykcyą moją grassanta i rabownika setnego; drab to i siłacz okrutny, od zeszłego wieku in fundo siedzi, a teraz czas mu, aby tu gardło dał… Węgrzyn jest rodem Barabasz ten, w Krakowie żakiem był, ale nie w Jagellonicum jeno w piwnicach siedział, potem jako excessant po Rzeczypospolitej chadzał, wiele konfuzyi i złości narobił, szlachtę wadził, rebelią wszczynał, braci rodzonych kłócił, senatorom głowę zawracał… teraz u mnie w lochu siedzi; niechże tu staje a sprawę zda; już ja go w ten dzień solenny Waćpanom pod krygsrecht oddawam…
Że kompania już ciepłe czupryny miała, tedy ten i ów myśli, że to naprawdę o delinkwencie jakim mowa, którego poena laquei czeka – a wszyscy oczy szeroko otwierają, aż tu pachołek wchodzi i kosz wina stawi, a każda butelka stara, sędziwa, mchem brodata, czubatym łbem ciekawie wyziera, bo słonka bożego dawno nie oglądała…
– Owo comparens jest złoczyńca ów praedictus! Tedy bierzcie go, niech gardło da, ale i wy jemu gardła dajcie, bo jakem Pohorecki, wart tego cale…
Wszyscy tedy w śmiech serdeczny na to rozwiązane enigma, a JPan Pohorecki mówi dalej:
– Ale ze szkła podłego pić go nie będziecie, bo to by despekt był, aby na tak mizernym wózku taki pan jechał, jeno ze srebra szczerego, i to z tego oto świdra, aby ten likwor szlachetny do góry nie szedł, ale na dół, co znaczy: nie do głowy a do serca, i czoła nie chmurzył, jeno affekta braterskie rozgrzewał…
A był ten świder nie co innego, jeno puhar srebrny, złotem misternie pleciony, jak wąż kręcony, a takowym kształtem po staremu kuty, że figurę świdra prezentował, a zamiast podstawki wierutny nawet świderek miał, tak, że na stole postawić go nie sposób było, ale wświdrować go było potrzeba.
Pocznie się tedy admiracyą i oblektament wielki, tak z wina, jak i z onego puhara, każdy go rad oglądać, a każdemu zda się, że kiedy pełny, tedy piękniejszy.
JPan porucznik Zacharyasz Łada Zaweyda trzy razy go oglądał, zawsze przed lustracyą taką po brzeg go nalawszy, bo (mówił) "próżny kielich oglądać, i zdrożna i niebezpieczna jest, jako iż z tego głowa boli i od suchości takowej humory w człowieku rebellią szkodliwą czynią". Tak go z blizka i gruntownie spenetrowawszy, Zaweyda rzecze:
– Wiele admiracyi tu słyszałem, ale w admiracyi nie było racyi!… A chcecie wiedzieć, jakowa racya jest świdra tego, i po co go ów sztukmistrz tak mądrze urządził? Owoż wiedzieć macie, że ten świder nie tylko symbolum jest głębokiego sentymentu serc szlacheckich, ale taki w tem sekret leży, że ten tylko mistrz jest, kto trzy takie puhary wypiwszy, czwarty pełniusieńki świderkiem tym w stół zakręci, ani kropelki nawet nie uroniwszy z niego.
Rzekłszy to Zaweyda, ku podziwieniu kompanii całej puhar ten po same brzegi napełnił, dłonią go z góry ujął, na stół postawił i tak zręcznie świderkiem wkręcił, że się ani kropla wina nie przelała. Dopieroż ten i ów także próbować sobie, ale nikt sztuki nie dokazał, a JPan porucznik Zaweyda nuż kompanię na przekwinty brać a strofować, aby wodą sztuki doświadczali a nie szlachetnym likworem, bo go już i tak sporo na stół wylali…
Szedł tedy świder ów koleją między biesiadniki ale już próżny, a każdy chwali i koncept zabawny i przedziwną robotę sztukmistrza, bo były na tym puharze kowane rozmaite figury i floresy, a wszystko z misternością wielką…
Rzecze pan Zaweyda do kompanii: – Kiedy ten kielich w podziwieniu sobie mamy, a każdy go chwali, to mi pozwólcie, panowie bracia i mili kamradowie, że wam tu pokrótce opowiem historyą wierną jednego przedziwnego kielicha, a to z narracyi ś… p… ojca mojego, namiestnika w hussarskiej chorągwi JMPana Michała Potockiego, niegdy starosty Krasnostawskiego, i z tego, co sam później słyszałem i widziałem.
* * *II.
… Dużo ja już kielichów i puharów widziałem, ale nie czyniąc despektu temu oto świdrowi JMPana Pohoreckiego, takiego z was żaden nie widział, jaki ja widziałem. Jaki pan taki kram, jaki jeździec taki koń, jaki rycerz taka i szabla, tedy nie dziw, że kędy szlachcic amator wina prawy i piwnica zasobna, tam i vitra gloriosa bywają, a przednich puharów od święta i od wielkiej parady nie brak.
… Owo kto z Waćpanów nie słyszał o JMPanu Sanguszce, ordynacie ostróg – skim, który był Wielki Bibosz Litewski, albo o JMPanu kasztelanie Zawichoskim, co był Bibosz nad Bibosze i jakoby Arcybibosz w całej Najjaśniejszej Rzeczypospolitej? U wszystkich tych panów bywałem i pijałem, a daj mi Boże tyle lat i zdrowia jeszcze, ile razy ów sławny puhar pana kraj czego z Bąkowej góry, zwany Corda fideltum, pod tym wąsem moim się znajdował…
Puharów pysznych lub przeróżnej uciesznej figury widywałem tedy sporo w mojem-życiu; pijałem z rogów, trąb, z kijów szklanych, bukłaków, z kuflów, ananasów, waltorni, łykaczów, susłów, żórawi, welkomów i widerkomów, z portugalskich pistoletów, z jungferskich spódniczek, i z innych instrumentów wszelakiego rodzaju, nie mówiąc już nic o trzewiczkach przeróżnych gładkich Maryaneczek i Zosieczek – ale to wszystko furda przed kielichem Sapieżyńskim!
To był puhar nad puhary, król nad wszystkie polskie kielichy – i nie darmo zwał się też Serenissimus!
… Trzymał ten Serenissimus setną miarę, mniejszą trochę od onego Krajczyńskiego Corda fidelium, ale zawsze potężnego tchu trzeba było, aby duszkiem go wychylić. Szczerozłoty cały był, augszpurski, a robota takiej przedziwnej misterności, że w admiracyi go wszyscy mieli. Nie darmo też mówiono, że jakiś sławny kunsztmistrz niemiecki pięć lat nad nim pracował, a kiedy skończył, oślepł biedny Niemczysko. Prawda bo i to, że kto ów puhar dobrze zgruntował, i co na nim wszystko było, odczytał i obejrzał, temu już i Nowe Ateny na nic się nie zdały, bo już wszelkie ciekawości znał perfecte. Były tam figury najmisterniejsze i wyobrażenia mężów sławnych, i curiosa i jacosa i sacra i profana, i historya bożka Bachusa i gody w Kannie Galilejskiej. Nie pytać już nawet, co tam było, a raczej pytać, czego tam ów sztukmistrz nie wsadził? Do koła zaś był ten puhar drogiemi kamieniami wykładany, a były to kamienie najprzedniejszej wody i wyobrażać miały kolory win przeróżnych. Tedy były tam i żółtawe brylanty, i topazy i rubiny…
… Tak wyglądał Serenissimus. Ale nie dla tego był on Serenissimus, że od złota i klejnotów świecił, bo i żydowski pająk także sobie strojny być może, ale z innej ważniejszej racyi, albowiem był on przez trzech monarchów uczczony, na godność dostojną wyniesiony, i przywileje miał swoje królewskie. A jak to się stało, to według opowieści pana ojca mego powtarzam:
… Było to anno Domini 1700, kiedy król August z rycerskiemi imprezami się nosił, a szwedzka wojna już w sercu i głowie mu była. Owoż opowiadał pan ojciec mój, że wielki wówczas obóz był pod Brzeżanami w Trybuchowcach, dokąd i on z chorągwią swoją hussarską się ściągnął.
… Było tam mnogo koronnego wojska i Litwy; z wojskami swemi stanęli i J. O. wojewoda Jabłonowski, hetman wielki koronny i wojewoda wileński, wielki hetman litewski, i p. Szczęsny Potocki, hetman polny koronny i mnóstwo panów senatorów z hufcami swojemi. Król Jegomość August II wojsko swe także przywiódł; co najprzedniejszego żołnierza 30. 000 stawiąc w pole; a były to piękne regimenty, zbrojne i strojne, jak mało jaka armia; chłop w chłopa w chędogich moderunkach, sam lud szumny i obrotny w żołnierskiem rzemiośle.
… Czekano samego króla Jegomości w obozie, a gońce były od niego, że już w drodze jest i rychło przed zgromadzonem rycerstwem stanie. Któż z was nie wie, że król August biesiady lubił, kompanii wesołej nigdy krzyw nie był, z kielichem dobrze się znał i mało komu prym dał przed sobą, kiedy pił; choć dyssymulant wielki bywał, i nigdy po nim nikt tego nie poznał, że miarę przebrał w szlachetnym trunku.
… Insza biesiada w komnacie pałacowej a insza bywa w obozie; kto tego nie wie, niech w pole idzie między towarzysze, a przekona się, że tu i fantazya bystrzej nosi i głowa więcej może, bo kto się rezolwował krwi nie litować swojej, ten i wina nie pożałuje. A już za Sasa najbardziej, bo kiedy pito choć się nie bito, co wtedy dopiero, kiedy bić się miano?…
… Owo JM. pan wojewoda wileński Sapieha, który podówczas nie był jeszcze malkontentem i adwersarzem króla Jegomości, znacznie przedtem wiedząc, że August w obozie będzie a gościem o każdego z hetmanów zawadzi, wysłał do rezydencyi swojej po ów puhar sławny i misterny, którego przedziwną figurę opisałem, a że czas krótki był, tedy litewscy Tatarowie, co w wojsku byli, w ułak, to jest rozstawnemi końmi po puhar skoczyli, a że ułak pod srogim rygorem szedł, więc piorunem kielich był w obozie, dobrze przedtem jeszcze, nim o królu Jegomości gońce były, że się zbliża..
… Kiedy tak króla czekano, a hetmańskie obozy gotowe już były na przyjęcie Najjaśniejszego gościa, przybiega nagle oficer saski do hetmana Jabłonowskiego z posłaniem, jako król Jegomość w Rawie, kilka mil ode Lwowa się znajduje, ale dalej ruszyć nie może, albowiem nagle i niespodzianie, bez wszelkiego awiza, spadł mu tam gość rzadki i dostojny, a gościem tym nie kto inny jest, jeno sam Car Jegomość,
Piotr! Zamiast tedy do obozu jechać, król w Rawie tak potężnego gościa podejmować musi, i p… p… hetmanów prosi, aby dla większego splendoru i uczczenia tak sławnego monarchy co żywo przybywali do Rawy.
… Tak wielka a niespodziewana nowina znaczny wywołała rumor w obozie, a p… p… hetmani i co najdostojniejsza szlachta w lot na koń siedli, biorąc z sobą tylko półtora tysiąca najwyborniejszej jazdy dla orszaku; i w kawalkacie tej znajdował się właśnie pan ojciec mój.
… A z tem nagłem przybyciem cara Piotra tak się rzecz miała, że kiedy car bawiąc w Wiedniu u Jego Mości cesarza rzymskiego Leopolda, o rebelii i niespokojnościach różnych w Moskwie się dowiedział, natychmiast do państwa swego pospieszył. Jechał bez wszelkiej parady, i bez wystawy monarszej się obchodził, bo nawet kolaski nie miał, jeno teliżkę z najętemi końmi, a takich dziesięć teliżek to i cała jego kawalkata.
… Opowiadał mi pan ojciec, że gdy do Rawy się zbliżali, śmiech wielki ich zebrał, kiedy ujrzeli na polach kampament żydowski, bo aby dworom obom rum uczynić w tak nędznej mieścinie, żydów wyrzucić musiano, a ci tedy wielkim obozem na polu się rozłożyli. Cały rynek w Rawie pokryty był pysznemi namiotami, które przytykały do mizernych domostw żydowskich, a w tych namiotach i lichych izbach mieszkali obaj monarchowie i dwory ich całe.
… Ojciec mój wtedy dobrze sławnego cara oglądać mógł, a było też i na co z podziwieniem patrzeć, bo już o monarsze tym w całym świecie chrześcijańskim głośno było, a o jego peregrynacyach po różnych dworach i miastach najcudowniejsze czyniono narracye, tak że go wszędy jako monstrum monarchorum okrzyczano.
Niepokaźny był i nie tak wyglądał, jak go sobie imaginacya pana ojca mego wymalowała. Na monarchę nie wyglądał; w szarym, bardzo mizernym i wytartym kubraczku z biczykiem w ręku na lustracye wojsk saskich wyjeżdżał; a koniuszy p… hetmana polnego Potockiego, nie znając go a chudzinę takiego widząc przed sobą, potrącił go był nawet koniem, z czego omal wielkiego gwałtu i nieszczęścia nie było, bo car Jegomość biczykiem przeparzył koniuszego, a koniuszy szabli nań dobył, a gdyby go w czas nie poznano, byłyby go ciury obozowe zasiekły szablami.
Cały tydzień Car Jegomość i król August w Rawie bawili, a nigdy przedtem nie widziało i nigdy potem widzieć już pewnie nie będzie to nikczemne miasteczko takowych festynów i lustracyj i biesiad i igrzysk przeróżnych rycerskich. Obaj monarchowie wyprawiali uczty po ucztach, a hetmani znowu kolejno podejmowali ich w swoich namiotach w kole co najprzedniejszego rycerstwa i Ichmość p… p… senatorów.
… Owo tak przyszła kolej i na pana wojewodę wileńskiego Sapiehę – ten tedy, kiedy wino podano, a miał z sobą pan' wojewoda najszlachetniejsze wina i węgierskie i zamorskie, ów puhar swój przesławny familijny napełniwszy, na klęczkach zdrowie obu monarchów wypił, i królowi Augustowi go podał. Król zaraz z niego zdrowie Cara JMci pił, a Car Jegomość znowu komplement takiż sam królowi uczynił, poczem znowu obaj zdrowie rycerstwa Korony i Litwy i saskiego oręża wypili, a zawsze duszkiem z onego puhara.
… Tak król Jegomość jak i car Piotr piękności i misternej robocie puhara dosyć nadziwować się nie mogli, wizerunki i figury na nim kształtnie cięte oglądali, sentencye mądre z pogańskich filozofów czytali – a podając go sobie kolejno, z wesołą i serdeczną ochotą przez cały czas zeń pili. Aż król August mówi:
– Puhar ten wasz panie wojewodo, nietylko że bogaty i pełen misternego jest kunsztu, ale w nim jakoby vis magica leży, jakowaś wdzięczność taka, że trunkowi i smaku i słodkości dodaje; a to nie wiem czy to sztukmistrza, co go robił, jest sprawa, czy też gospodarskiego serca arcanum.
Skłonił się do stóp króla Jegomości Sapieha, za taki komplement łaskawy dziękując, a tu i car Jegomość rzecze:
– Prawdę mówi brat mój korol Awgust (bo tak króla ciągle zwał) zaczarował swój kielich susid mój, pan wojewoda, bo nie pamiętam już, kiedy mi wino tak smakowało, jako dziś, kiedy je z tego kielicha piję.
… A zwał Car JM. "sąsiadem"' Sapiehę tak samo jak pana hetmana Jabłonowskiego, bo obaj koło Białejcerkwi włości mieli.
Po takich słowach kiedy pić już przestano, pan wojewoda na węgrzynka skinął, a ten z pięknem, srebrzystem, turkusami sypanem puzdrem przybiegł i panu je podał. Wziął więc p… wojewoda puhar ów i w puzdro go zamknąwszy rzecze:
– Kiedy taki splendor spadł dzisiejszego dnia na puhar ten, że rozweselił serca dwóch monarchów sławnych i symbolem niegodnym był ich wzajemnych ku sobie affektów, tedy ten kielich już od momentu tego Serenissimus jest, i już go się nie tkną usta moje, chyba kiedy w domu moim summa solenitas przypadnie, i to tylko na zdrowie Majestatu!
– Niechże się tedy tak zwie, jak rzekłeś – mówi król August – daję mu tytuł Serenissimus , a gdyby u was Polaków wszystko nie elekcyą szło, tobym go królem mianował nad wszystkie kielichy.
… JMPan wojewoda malborski, Prebendowski, który z królem jako konsyliarz przyboczny przyjechał, ozwie się na to żartobliwie:
– Najj. Panie, tedy chyba diploma wystawić i pieczęć dać panu wojewodzie in aeternam rei memoriam?
Wszyscy na te słowa p… wojewody Prebendowskiego śmiać się poczęli, a król i car także, ale jako że w każdej wesołej kompanii i na biesiadzie ochoczej między żartem a prawdą wązka bywa miedza, tedy król Jegomość zwraca się do adjutanta swego, generała grafa Flemminga, i mówi:
– Flemming, przypomnij mi to jutro, co tu Prebendowski mówił…
Poczem wesoła ochota przeciągnęła się dalej, a mój pan ojciec, który z saskimi gardekurami straż honorową u namiotu trzymał, opowiadał mi, że obaj monarchowie w wesołości swojej wszystkim hetmanom i senatorom pole dali, w ucieszności żartownych konceptów prym wiodąc między kompanią całą. Król August, jako wiadomą jest rzeczą, że siłacz był okrutny, Herkules tego seculum , talary jednym palcem w trąbki jakoby papier na stole zwijał, kubki w dłoni jak wosk gniótł, jedną ręką stół z całkowitą ciężką zastawą dźwigał, i inne takie mirabilia zdumionym biesiadnikom z siły swojej dużej prezentował. A potem zaś w ochocie serdecznej królowi przodku nie dając, Car Jegomość dragoński kocioł do namiotu wnieść sobie kazał, i na tarabanie owym popis swój czynił, werble, fergatrunki i generałmarsze wybijając, a wszystko z wielką sprawnością i ku niemałej admiracyi panów polskich i saskich…
… Miała zaś owo ochocie tej taka być przyczyna, że obie Serenissimae Majestates w aljanse ze sobą weszły, i planty w ścisłej konfidencyi na Szweda i o inne politica ułożyły, tedy obaj tak radzi sobie byli i w takim przednim humorze czas w kompanii trawili.
… Jakoś w trzeci dzień po owej biesiadze, kiedy car Jegomość w dalszą drogę przez Litwę ku Moskwie a król August ku Lwowu się wybierali, przyszedł niespodzianie do p… wojewody wileńskiego Sapiehy generał graf Flemming i z kancelaryi królewskiej pergamin z pieczęciami mu przyniósł. Był zaś ten dokument przez obie Serenissimae Majestates, tak króla Augusta jak cara Piotra, wystawiony i podpisany, a formaliter solemniterque stanowił, że "jako puhar JMPana Wojewody zaszczyt taki miał, że w pamiętnej dobie serca obu monarchów nietylko radował ale i ku sobie affektem szczerym pociągał, tedy mu obie Majestates tytuł Serenissimi dają in aeternam rei memoriam tego radosnego a niespodzianego spotkania swego i zawartej w Rawie przyjaźni, i po wieczyste czasy stanowią i rozkazują, jako puhar ten tylko przy straży honorowej dobywany być ma, która to straż monarsze salutacye robić mu jest powinna, a to jest: z hauptwachu trzy razy wołać, broń skwerować, sztandar chylić i potrójny werbel w kotły uderzać"…
Dokument ten pan wojewoda wileński do owego srebrzystego puzdra, w którem puhar Serenissimus spoczywał, złożyć kazał, i od tego czasu między klejnoty najdroższe skarbca domowego liczył, a nawet misternie rzeźbiony kredens dlań z osobna ustawił.
… W kilka lat później po owej rawskiej historyi, z której tu za panem ojcem moim wierną opowieść czynię, rzuciły fata pana wojewodę wileńskiego w przeciwny obóz i adwersarzem króla Jegomości a wielkim adherentem szwedzkiego Karola XII zrobiły. Rozpoczęły się niespokojności i wojna wybuchła, a rycerski monarcha szwedzki, w męstwie i animuszu bohater nad bohatery wszelkie, jako lew srogi padł na potężnych nieprzyjaciół swoich, fortuny wojennej jakiś czas dziwnie zażywając.
… Owoż kiedy król ten młody, w kunszcie wojennym i zapalczywości rycerskiej fantazyi całemu światu chrześcijańskiemu i pogańskiemu także ter quaterque sławny, na Cara Jegomości i na ziemie jego się wyprawiał, tedy Litwą idąc, JMPana wojewodę Sapiehę jako malkontenta a swego aljanta odwiedził i trzecim monarchą był, co w puharze tym przednim i w winie wojewodzińskiem upodobanie znalazł, choć pan to trzeźwy był i wodę czystą nad wszelkie trunki szlachetne przekładał.
… Tu nocleg odprawiwszy kiedy winem z tego puhara się pokrzepił, pan wojewoda Sapieha mu rzecze:
– Miłościwy Panie! Na wojnie kto ostatni dzierzy, ten najlepiej dzierży; tedy już ja w tem dobre omen i zapowiedź stałej fortuny widzę, że Wasza Królewska Mość po dwóch nieprzyjaciołach swoich pijesz z tego puhara. Tedy im na upokorzenie, a Waszej Kr. Mości na tryumf ostateczny niechaj to będzie!
I opowiedziawszy królowi historyą rawską owego puhara, p… wojewoda dyploma owe z pieczęciami i podpisami obu monarchów prezentował. Król szwedzki odczytał, zaśmiał się, inkaustu podać sobie kazał, i wziąwszy pióro, na samej górze, wyżej po nad sygnatury króla Augusta i cara Piotra podpis swój monarszy położył. A tak zębato, rogato i zamaszysto: Carolus Rex wypisał i tak parafem ogoniastym, jakby rapirem szwedzkim pod spód wyjechał, że sygnaturą swą oba podpisy monarsze przygniótł i jakoby przemazał…
… Owoź taka to jest historya Sapieżyńskiego kielicha, co się Serenissimus zwie. A że mi pan ojciec mój czystą prawdę powiadał, tego sam doświadczyłem, oglądając poźniej i kielich ów i świadkiem będąc honorów i ceremonij, jakie mu czyniono. Bo kiedy w Grodnie w garnizonie stałem, był tam także wnuk p… wojewody wileńskiego, książę Michał Sapieha, wojewoda podlaski. Zdarzyło się tedy, że książę Nestor Sapieha, właśnie co niedawno generałem artyleryi zostawszy, a po lustracyach jeżdżąc do
Grodna przybył, a jako nieznany dotąd krewniak przez p… wojewodę podlaskiego z wielką fetą był podejmowany. Na tej fecie i ja z oficerami garnizonu byłem, a odbywało się to w ogrodzie pod gołem niebem, albowiem dzień był letni i pogodny.
… Owoż kiedy zdrowia miano rozpocząć, widziałem, jak dwoje pacholąt szlacheckich puzdro srebrzyste przyniosło, w którym puhar był ukryty. Opodal stołów ustawiona była kompania milicyi wojewodzińskiej niemieckiego autoramentu, a kiedy wojewoda puzdro otwierał, kielicha dobywając, tedy kapitan komendę dał: Achtung! Presentirt das Gewehr!
Zaraz też werbel potrójny bito i oficerowie szpontony, a kapitan szpadę prezentował. Książe wojewoda z puharu tego tylko dwa zdrowia wnosił, a to Króla Jegomości i salutis Reipublicae, a potem zaraz go chowano, honory te same czyniąc z uderzeniem w kotły i skwerowaniem broni….. A tak było zawsze, kiedy przy fecie jakiej puhar ten na stół niesiono, bo nie darmo Serenissimus był i przywileje od trzech monarchów miał…..