Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Nowe serce Poli Neri - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 kwietnia 2025
Ebook
37,90 zł
Audiobook
47,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nowe serce Poli Neri - ebook

Pola miała wszystko: urodę, inteligencję, kochającego partnera, rodzinę, która stała za nią murem, i twórcze plany na przyszłość. Wszystko – poza zdrowym sercem. Kwalifikacja medyczna: pacjentka na pilnej liście do transplantacji.

Maks miał wszystko, a przynajmniej tak mu się wydawało: wspaniałą rodzinę i świetną pracę. Teraz ma zranione serce, które skrzętnie ukrywa przed światem, a które daje o sobie znać w szorstkości obycia.

Gdy tych dwoje się spotka, polecą iskry. Gniew zmieniający się w rosnącą ciekawość doprowadzi ich do punktu, z którego już o krok do miłości. Niespodziewanie dojdą też do głosu ­tajemnice, których żadne z nich nie było świadome, a potrzeba odkrycia prawdy stanie się śmiertelnie niebezpieczna…

Kategoria: Katalog
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68249-25-5
Rozmiar pliku: 2,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pro­log

Pola za­mknęła auto pi­lo­tem. Prze­wie­siła to­rebkę przez ra­mię i trzy­ma­jąc w ręce skó­rzany fu­te­rał z lap­to­pem, skie­ro­wała się w stronę miej­sca spo­tka­nia. Idąc pu­stym chod­ni­kiem po­czuła nie­po­kój, tro­chę ir­ra­cjo­nalny, bo znaj­do­wała się na swoim osie­dlu, gdzie mie­szały ty­siące lu­dzi. Dla­czego tu tak ciemno, prze­cież po­winny się świe­cić lampy uliczne. I gdzie się wszy­scy po­dziali, prze­cież nie jest jesz­cze tak bar­dzo późno – po­my­ślała, ści­ska­jąc moc­niej torbę z lap­to­pem. Z dru­giej strony wcale się nie dzi­wiła lu­dziom sie­dzą­cym w cie­płych miesz­ka­niach, bo wie­czór był wy­jąt­kowo nie­przy­jemny. Po­wie­trze prze­siąk­nięte było wil­go­cią, a po­dmu­chy wia­tru, które wdzie­rały się pod ma­te­riał kurtki, przy­bie­rały na sile, zwięk­sza­jąc wra­że­nie lo­do­wa­tego chłodu. Nie­po­trzeb­nie zgo­dziła się na tak późną porę, ale bar­dzo jej za­le­żało na tym spo­tka­niu, dla­tego przy­stała na po­daną go­dzinę, tym bar­dziej że wy­zna­czone miej­sce znaj­do­wało się nie­da­leko. Żeby tylko przy­szedł, żeby tylko się nie roz­my­ślił, od tego bar­dzo dużo za­le­żało. Prze­pę­dziła z głowy strach, prze­cież nie miała po­wodu się bać, na ra­zie nic jej nie gro­ziło. Ści­snęła rączkę fu­te­rału lap­topa, jakby da­wała mu znać, że to on jest te­raz naj­waż­niej­szy – co było zresztą zgodne z prawdą. Pod­eks­cy­to­wana spo­tka­niem, nie usły­szała zbli­ża­ją­cych się kro­ków, do­piero po chwili coś ją za­nie­po­ko­iło. Od­wró­ciła się i wtedy go uj­rzała. Ko­mi­niarka przy­sła­niała jego twarz, Pola nie wie­działa, kim jest ten czło­wiek. Za­miast ucie­kać, sta­nęła, bo nogi, spa­ra­li­żo­wane prze­ra­że­niem, od­mó­wiły po­słu­szeń­stwa. Miała po­czu­cie, że strach chwy­cił ją za gar­dło i ści­skał co­raz moc­niej, pod skórę wdarła się pa­nika. Chciała krzyk­nąć, wo­łać o po­moc, ale nie po­tra­fiła. Tylko stała, bez­wolna ni­czym ze­psuta ma­rio­netka, cze­ka­jąc na to, co zrobi zło­czyńca. Za­raz jed­nak się ock­nęła i za­częła biec. Bie­gła naj­szyb­ciej, jak mo­gła, ale ją do­go­nił. Po­czuła silne szarp­nię­cie, ktoś wy­rwał jej lap­top z dłoni, a po­tem na­stą­piło ude­rze­nie czymś me­ta­lo­wym w głowę. Ostry ból prze­szył jej ciało. Naj­pierw po­my­ślała o lap­to­pie. Stra­ciła go i cały jej wy­si­łek pój­dzie na marne. A póź­niej po­ja­wiła się na­stępna myśl: umie­ram...Roz­dział 1

Wcze­śniej

Pola stała przed lu­strem w ła­zience i dłu­żej niż zwy­kle oglą­dała swoje od­bi­cie. Dzięki sta­ran­nemu ma­ki­ja­żowi nie wy­glą­dała na osobę chorą. Pod war­stwą pu­dru i różu znik­nęła jej bla­dość, a szczu­pła twarz nie ra­ziła za­pad­nię­tymi po­licz­kami – wię­cej, dzięki umie­jęt­nemu ma­ki­ja­żowi spra­wiała wra­że­nie ete­rycz­nej femme fa­tale z epoki filmu nie­mego.

– Wiesz, Pola, że tro­chę przy­po­mi­nasz Polę Ne­gri? Tylko fry­zura inna – za­uwa­żył Szy­mek, lekko się uśmie­cha­jąc. – Ide­al­nie do­bra­łaś swój pseu­do­nim li­te­racki. – Za­raz jed­nak spo­waż­niał. – Na­prawdę nie wiem, czy spo­tka­nie au­tor­skie to do­bry po­mysł. Nie­po­trzeb­nie się zgo­dzi­łaś, trzeba było od­mó­wić. Nie je­steś przy­zwy­cza­jona do pu­blicz­nych wy­stę­pów, sama mó­wi­łaś, że tego nie lu­bisz. To się wiąże ze stre­sem i...

– Nic mi nie bę­dzie – prze­rwała mu w pół zda­nia. – By­łam już parę razy na tar­gach książki i ja­koś prze­ży­łam.

– Targi to co in­nego. Tu bę­dziesz mu­siała dużo mó­wić, a to dla cie­bie mę­czące.

– Nie prze­sa­dzaj, Szy­mon. Nie za­bije mnie go­dzina roz­mowy.

– Nie ro­zu­miem, dla­czego aku­rat te­raz się zgo­dzi­łaś na wie­czór au­tor­ski, prze­cież wcze­śniej za­wsze od­ma­wia­łaś.

– Po pierw­sze dla­tego, że to spo­tka­nie jest w Kra­ko­wie, a po dru­gie... – zro­biła krótką prze­rwę – chcia­ła­bym w swoim ży­ciu do­znać jesz­cze cze­goś, prze­żyć coś wy­jąt­ko­wego, a nie tylko le­żeć w łóżku od­cięta od świata i lu­dzi, ły­kać ta­bletki i cze­kać na... śmierć. Albo na cud.

– Po pierw­sze, nie le­żysz tylko w łóżku, bo wię­cej czasu sie­dzisz przy biurku, stu­ka­jąc w kla­wia­turę. Po dru­gie, wcale nie je­steś od­cięta od świata, prze­cież masz mnie i tatę. A to, że od­gro­dzi­łaś się od zna­jo­mych, to twoja de­cy­zja. We­dług mnie źle zro­bi­łaś, że zre­zy­gno­wa­łaś z po­ga­du­szek z ko­le­żan­kami. Na­wet Kor­nel musi bła­gać cię o au­dien­cję. – Za­wa­hał się. Za­mie­rzał coś do­dać, ale zre­zy­gno­wał. – A tak w ogóle to pięk­nie wy­glą­dasz. Do­brze, że roz­pu­ści­łaś włosy, są za ładne, żeby je tłam­sić frotką. No i ubra­łaś się od­po­wied­nio. W tych sze­ro­kich spodniach i bluzce nie wi­dać two­jej... – znów za­wa­hał się na mo­ment i do­dał: – two­jej szczu­pło­ści. Mu­simy ob­lać to wy­da­rze­nie. Stwier­dzi­li­śmy, że ko­la­cja w mi­łej knajpce nie po­winna ci za­szko­dzić. Co ty na to?

– Hmm, już się nie bo­icie, że zła­pię ja­kąś in­fek­cję? – za­py­tała z lek­kim prze­ką­sem.

– No cóż, na spo­tka­niu też mo­żesz zła­pać in­fek­cję.

– Nie zła­pa­łam na tar­gach, gdzie było mul­tum lu­dzi, to te­raz też nie zła­pię. Nie wia­domo, czy w ogóle ktoś przyj­dzie. Nie je­stem me­dialną ce­le­brytką, któ­rej twarz cią­gle wy­ziera z ekra­nów te­le­wi­zora, lap­topa i ko­mórki. Na spo­tka­nia au­tor­skie nie przy­cho­dzi wiele lu­dzi. Prze­stań­cie się nade mną trząść.

– Oprócz cie­bie nie mamy ni­kogo, nad kim mo­gli­by­śmy się trząść, dla­tego mu­simy się trząść nad tobą.

– Chodźmy, nie chcę się spóź­nić.

Kiedy w przed­po­koju prze­cho­dziła obok du­żego lu­stra, zer­k­nęła na swoje od­bi­cie. Na­prawdę nie wy­glą­dała na osobę aż tak bar­dzo chorą, jaką była w rze­czy­wi­sto­ści. Dzię­kuję wam, ko­chane ko­sme­tyki i sze­ro­kie spodnie – uśmiech­nęła się w du­chu, za­do­wo­lona ze swo­jego wy­glądu.

Go­dzinę póź­niej z ser­cem bi­ją­cym z pod­nie­ce­nia po­dą­żała za bi­blio­te­karką pro­wa­dzącą ją na salę, gdzie cze­kali czy­tel­nicy. Ku jej zdzi­wie­niu było sporo osób, około czter­dzie­stu. Miała ochotę uści­skać wszyst­kich ze­bra­nych, bo tro­chę się oba­wiała, czy w ogóle ktoś przyj­dzie. Usia­dła w fo­telu wska­za­nym przez go­spo­dy­nię. Ro­zej­rzała się po sali. Wśród ze­bra­nych za­uwa­żyła ojca i Kor­nela. Skrzy­wiła się w du­chu. Po co on przy­szedł, jego obec­ność bę­dzie ją jesz­cze bar­dziej de­pry­mo­wać. Czuła się nieco skrę­po­wana. Znowu spoj­rzała na wi­dow­nię. Prze­wa­żały ko­biety, ale było rów­nież kilku męż­czyzn. Jej wzrok przy­cią­gnęła sie­dząca w pierw­szym rzę­dzie młoda blon­dynka w dość za­awan­so­wa­nej ciąży. Piękna ko­bieta – po­my­ślała Pola z za­zdro­ścią. Młoda i szczę­śliwa, bo wkrótce zo­sta­nie mamą. Nie­stety, ona ni­gdy cze­goś ta­kiego nie do­świad­czy.

– Wi­tam pań­stwa – usły­szała głos bi­blio­te­karki. – Dziś mamy przy­jem­ność go­ścić au­torkę wielu po­pu­lar­nych po­wie­ści, Polę Neri.

– Dzień do­bry. Na­zy­wam się Apo­lo­nia Ne­row­ska – przy­wi­tała się Pola. – „Pola Neri” to mój pseu­do­nim li­te­racki. Tak prze­zy­wał mnie brat, gdy by­li­śmy dziećmi, na­wią­zu­jąc do na­szej sław­nej ro­daczki Poli Ne­gri. To prze­zwi­sko długo mnie de­ner­wo­wało, ale w końcu się do niego przy­zwy­cza­iłam i już prze­sta­łam na nie re­ago­wać zło­ścią. A kiedy zde­cy­do­wa­łam, że będę pi­sać pod pseu­do­ni­mem, po­sta­no­wi­łam je wy­ko­rzy­stać. Jak do­tąd na­pi­sa­łam pięć ksią­żek, ofi­cjalna pre­miera szó­stej już za trzy dni. Przy­nio­słam ze sobą kilka eg­zem­pla­rzy...

Pola opo­wie­działa o po­cząt­kach swo­jej pi­sar­skiej ka­riery, a po­tem od­po­wia­dała na py­ta­nia pro­wa­dzą­cej spo­tka­nie. Tro­chę ją roz­pra­szała kil­ku­let­nia dziew­czynka sie­dząca w pierw­szym rzę­dzie obok ład­nej blon­dynki i ciem­no­wło­sego męż­czy­zny, która cały czas się wier­ciła na krze­śle i ma­ru­dziła. Po co za­bie­rać dzieci na tego typu im­prezy! – ofuk­nęła w du­chu matkę ma­łej. Na szczę­ście męż­czy­zna, który rów­nież miał znu­dzoną minę i co chwilę spo­glą­dał na ze­ga­rek, w końcu się zre­flek­to­wał i wy­pro­wa­dził córkę. Tro­chę Polę za­bo­lał jego brak za­in­te­re­so­wa­nia, ale osłodę sta­no­wiły za­cie­ka­wione twa­rze in­nych osób. Do tego grona na­le­żała rów­nież jego żona, która pil­nie słu­chała, za­wsze się śmiała, gdy Pola po­wie­działa coś dow­cip­nego, i brała udział w dys­ku­sji. Rów­nież Kor­nel za­da­wał Poli py­ta­nia i na­wet ku­pił eg­zem­plarz no­wej książki, cho­ciaż znał treść, po­nie­waż za­wsze był pierw­szym czy­tel­ni­kiem i re­cen­zen­tem wszyst­kich jej po­wie­ści.

Spo­tka­nie tro­chę się prze­dłu­żyło, bo pod­pi­sała dużo ksią­żek i z każ­dym, kto pod­cho­dził, za­mie­niła kilka zdań. Książki sprze­da­wał Szy­mon; za­chwa­lał treść, cho­ciaż jej nie czy­tał. Po­wieść ku­pił na­wet tata i po­pro­sił o au­to­graf, co na­prawdę ją roz­ba­wiło. Ko­bieta „od dziew­czynki” też ku­piła eg­zem­plarz i po­de­szła do sto­lika po de­dy­ka­cję.

– Za­pła­ci­łam już pani mę­żowi – po­wie­działa, jakby się oba­wia­jąc, że może ją ktoś po­są­dzić o kra­dzież, co tro­chę zdzi­wiło Polę.

– To nie mąż, tylko brat – spro­sto­wała Pola. – Dla kogo mam na­pi­sać de­dy­ka­cję?

– Dla Mi­leny.

Na­stępną osobą cze­ka­jącą na de­dy­ka­cję była piękna blon­dynka w ciąży.

– Pro­szę na­pi­sać „dla Lenki”.

– „Dla Lenki”? Do­brze usły­sza­łam?

– Tak, Lenki. To zdrob­nie­nie od Leny – od­parła ko­bieta. – Bar­dzo lu­bię pani książki. Po prze­czy­ta­niu każ­dej z nich czuję się, jakby mnie pod­łą­czono do aku­mu­la­tora. Dają tyle ra­do­ści i opty­mi­zmu.

– Prze­cież to kry­mi­nały.

– Ra­czej kry­mi­nałki oby­cza­jowe. I za­wsze jest happy end. – Ko­bieta się uśmiech­nęła. – Musi mieć pani ra­do­sne uspo­so­bie­nie – stwier­dziła.

– Dzię­kuję – od­rze­kła Pola. – Sta­ram się być po­godna i ra­do­sna. – A w du­chu do­dała: na­wet nie wiesz, jak bar­dzo się sta­ram.

Po spo­tka­niu au­tor­skim Pola z oj­cem i bra­tem po­je­chali do lo­kalu, gdzie Szy­mon za­re­zer­wo­wał sto­lik. Wkrótce do­łą­czył do nich Kor­nel.

Kor­nel Tom­ski, zwany przez Szy­mona Kor­ni­kiem, był naj­lep­szym jego ko­legą. Znali się od za­wsze, bo ro­dziny Ne­row­skich i Tom­skich przy­jaź­niły się od cza­sów stu­diów. Za­równo Wi­told Tom­ski, jak i An­drzej Ne­row­ski byli le­ka­rzami. An­drzej był ane­ste­zjo­lo­giem, a Tom­ski trans­plan­to­lo­giem. Ich sy­no­wie rów­nież po­szli w ślady oj­ców i zo­stali le­ka­rzami, ale ob­rali inne spe­cja­li­za­cje niż oj­co­wie i zo­stali neu­ro­chi­rur­gami. Przez ja­kiś czas wszystko wska­zy­wało, że więzi obu ro­dzin jesz­cze bar­dziej się za­ci­sną, bo Kor­nel i Pola zo­stali parą, ale ku roz­cza­ro­wa­niu przy­ja­ciół ich drogi się ro­ze­szły, ale nie na tyle, żeby znisz­czyć przy­jaźń.

– Bar­dzo do­brze ci po­szło, Pola. I ślicz­nie wy­glą­da­łaś. To zna­czy wy­glą­dasz – pod­su­mo­wał Kor­nel.

– Za­sko­czyła mnie fre­kwen­cja. Nie przy­pusz­cza­łam, że w ogóle ktoś przyj­dzie. Prze­cież nie je­stem aż tak po­pu­larna.

– Nie bądź za skromna. Dla mnie je­steś naj­lep­szą pi­sarką po­wie­ści dla ko­biet.

– A ile znasz pi­sa­rek PO­WIE­ŚCI DLA KO­BIET? – za­uwa­żyła sar­ka­stycz­nie, bo nie lu­biła ta­kiej kla­sy­fi­ka­cji. – I ile ta­kich ksią­żek prze­czy­ta­łeś, Korni?

– Sześć.

– W tym wszyst­kie moje? – Uśmiech­nęła się. – Rze­czy­wi­ście, je­steś eks­per­tem ko­bie­cej li­te­ra­tury.

– My też uwa­żamy, że twoje po­wie­ści są re­we­la­cyjne. – Do po­chwał do­łą­czył oj­ciec. – Inne tego typu książki od razu mnie usy­piają, a w two­ich za­wsze coś się dzieje. Nie tylko ble ble o mi­ło­ści. Za­wsze jest ja­kieś mor­der­stwo i za­gadka do roz­wią­za­nia. Prawda, synu? Szy­mek, obudź się.

– Tak, tak. Co mó­wi­łeś, tato?

– Szy­mek, dla­czego je­steś dziś taki mil­czący? Co się dzieje? – za­py­tał oj­ciec. – Nie po­znaję cię.

– Tata ma ra­cję. Źle się czu­jesz, bra­ciszku? – za­nie­po­ko­iła się Pola.

– Wszystko okej, po pro­stu je­stem nie­wy­spany i tro­chę boli mnie głowa – od­parł Szy­mon. – Te placki z gu­la­szem są wy­śmie­nite. Gra­tu­luję, sio­stro. Bar­dzo do­brze wy­pa­dłaś.

– Korni, dla­czego nie było Asi? – chciała wie­dzieć Pola. – My­śla­łam, że przyj­dzie z tobą.

– Nie mie­li­śmy z kim zo­sta­wić dzie­cia­ków – skła­mał.

Kor­nel i jego żona Asia byli ro­dzi­cami sied­mio­let­nich bliź­nia­ków i dwu­let­niej có­reczki. Młody Tom­ski jako oj­ciec spraw­dzał się ide­al­nie, nie wi­dział świata poza swymi po­cie­chami. Na­to­miast żonę trak­to­wał je­dy­nie jak matkę swo­ich dzieci, co do­sko­nale wie­dział Szy­mon, a o czym Pola nie miała po­ję­cia.Roz­dział 2

Pola z tru­dem wstała od biurka. Zro­biło jej się słabo, jakby za chwilę miała ze­mdleć, dla­tego po­ło­żyła się w ubra­niu na za­ście­lo­nym łóżku. Chyba się dziś prze­for­so­wała, nie­po­trzeb­nie sprzą­tała miesz­ka­nie, prze­cież Ta­tiana zro­bi­łaby to w pią­tek. Ale czy od­ku­rze­nie kilku dy­wa­nów i my­cie sa­ni­ta­ria­tów to aż tak ciężka praca? Wczo­raj, po spo­tka­niu au­tor­skim, czuła się do­brze, nie spra­wiała wra­że­nia cho­rej i uwie­rzyła, że jej stan się po­pra­wił, że na­gle cu­dow­nie ozdro­wiała. Nie­stety była to naj­wy­raź­niej za­sługa ad­re­na­liny, która sztucz­nie wpom­po­wała w nią ener­gię. Dziś nie zdo­ła­łaby dojść do sa­mo­chodu ani skle­cić kilku zdań. Znowu do Poli do­tarła świa­do­mość, że się oszu­ki­wała. Była chora, śmier­tel­nie chora. Dło­nią do­tknęła miej­sca, pod któ­rym kryło się serce. Wsłu­chała się w jego pracę. Rytm był słaby i nie­re­gu­larny. Mimo że li­czyła tylko dwa­dzie­ścia osiem lat, miała serce dzie­więć­dzie­się­cio­let­niej sta­ruszki, ale na­wet one by­wały od niej spraw­niej­sze. Się­gnęła po fiolkę z le­kar­stwem le­żącą na ko­módce przy łóżku. Wło­żyła do ust ta­bletkę i po­piła wodą. Ja­kiś czas póź­niej po­czuła po­prawę, lek za­czął dzia­łać. Prze­nio­sła się my­ślami do lat dzie­ciń­stwa i szkol­nej mło­do­ści.

Przez dwa­dzie­ścia lat jej ży­cie było wy­peł­nione ra­do­ścią, mi­ło­ścią i mło­dzień­czymi suk­ce­sami. Uro­dziła się w dość za­moż­nej ro­dzi­nie le­ka­rzy, hoj­nie ob­da­ro­wana ge­ne­tycz­nymi przy­wi­le­jami: miała urodę i in­te­li­gen­cję; do tego była ko­chana przez ro­dzinę i lu­biana przez przy­ja­ciół. I co naj­waż­niej­sze – była zdrowa. Miała cu­dow­nych ro­dzi­ców i brata, a także chło­paka za­ko­cha­nego w niej do sza­leń­stwa. Kor­nela znała od za­wsze, bo był naj­lep­szym przy­ja­cie­lem Szymka. Po­cząt­kowo po­strze­gał ją tylko jako młod­szą sio­strzyczkę kum­pla, na­to­miast w przy­padku Poli było ina­czej. Stra­szy od niej o pięć lat Kor­nel – in­te­li­gentny, oczy­tany i przy­stojny – stał się w jej oczach ide­ałem męż­czy­zny. Za­ko­chała się w nim, ma­jąc sie­dem lat, kiedy wy­cią­gnął ją z mo­rza, gdy się to­piła. Tam­tego lata obie ro­dziny po­je­chały do Chor­wa­cji na wa­ka­cje. Do­ro­śli byli za­jęci sobą i opa­la­jąc się na plaży, nie zwró­cili uwagi, gdy sied­mio­latka na­gle zna­la­zła się pod wodą. Na­wet Szy­mek, który miał przy­ka­zane opie­ko­wać się sio­strą, nie za­uwa­żył nie­bez­pie­czeń­stwa, w prze­ci­wień­stwie do Kor­nela. Bły­ska­wicz­nie pod­pły­nął w jej stronę i za­nur­ko­wał, a po­tem nie­przy­tomną do­ho­lo­wał do brzegu. Sztuczne od­dy­cha­nie i fa­chowa po­moc szybko przy­wró­ciły dziew­czynkę do ży­wych. Pew­nym uspra­wie­dli­wie­niem nie­fra­so­bli­wo­ści do­ro­słych było wa­dliwe kółko, z któ­rego uszło po­wie­trze. Ten in­cy­dent do­dat­kowo sce­men­to­wał przy­jaźń dwóch ro­dzin. Oj­co­wie znali się ze stu­diów i kon­ty­nu­owali swą przy­jaźń, ale od tam­tego dnia Kor­nel w oczach Ne­row­skich urósł do miana bo­ha­tera. Po­tem ro­dzice i brat długo so­bie wy­rzu­cali, że po­de­szli nie­od­po­wie­dzial­nie do kwe­stii opieki nad Polą, co wkrótce dziew­czynka za­częła do­tkli­wie od­czu­wać, po­nie­waż stali się zbyt opie­kuń­czy. Nie spusz­czali z niej oczu, drżeli przy każ­dym prze­zię­bie­niu i nie po­zwa­lali ko­rzy­stać z wielu dzie­cię­cych przy­jem­no­ści. Pola na­zy­wała ich trzema kwo­kami za­tru­wa­ją­cymi ży­cie jed­nemu pi­sklę­ciu swą na­do­pie­kuń­czo­ścią.

Ne­row­scy bar­dzo po­lu­bili Kor­nela... a Pola się w nim za­ko­chała. Nie­stety on w ogóle tego nie do­strze­gał. Ra­zem z Szym­kiem uma­wiali się z dziew­czy­nami, po­tem zwie­rzali się so­bie z mi­ło­snych pro­ble­mów, nie zwra­ca­jąc uwagi na wy­jącą z roz­pa­czy na­sto­latkę – oczy­wi­ście jej roz­pacz była mil­cząca, pła­kała du­sza, nie oczy. Za­równo Szy­mek, jak i Kor­nel za­wsze trak­to­wali ją jak małe dziecko, wy­ma­ga­jące sta­łej opieki i tro­ski, a obiek­tem ich za­in­te­re­so­wań były star­sze dziew­czyny – star­sze i ładne, bo byli przy­stoj­nymi i in­te­li­gent­nymi chło­pa­kami.

Wszystko się zmie­niło, gdy Pola ze­brała się na od­wagę i za­pro­siła Kor­nela na swoją stud­niówkę.

– Korni, nie mam pary. Czy mógł­byś iść ze mną?

Kor­nel naj­pierw się zdzi­wił, ale chwilę póź­niej z wa­ha­niem wy­ra­ził zgodę. W tam­tym cza­sie spo­ty­kał się z pewną dziew­czyną z roku, ale nie po­tra­fił od­mó­wić przy­sługi sio­strzyczce naj­lep­szego kum­pla. Szybko jed­nak prze­stał po­strze­gać Polę jako małą sio­strzyczkę ko­legi, gdy uj­rzał ją w sukni wie­czo­ro­wej, z ma­ki­ja­żem i wspa­niałą fry­zurą.

– No, no, Pola Neri, wy­glą­dasz dziś zja­wi­skowo – po­wie­dział onie­miały na jej wi­dok. – Ile ty masz lat?

– Tyle co wszyst­kie ma­tu­rzystki. Nie pa­mię­tasz, ile się ma lat w kla­sie ma­tu­ral­nej? Za kilka mie­sięcy skoń­czę dzie­więt­na­ście. Korni, nie gap się, jak­byś mnie pierw­szy raz wi­dział na oczy.

– Bo pierw­szy raz wi­dzę cię w ta­kim wy­da­niu.

Pola wie­działa, że zro­biła na nim wra­że­nie, co stało się jesz­cze bar­dziej wi­doczne w trak­cie stud­niówki. Nie od­ry­wał od niej oczu, przy­tu­lał się do niej w trak­cie tańca i wprost z nią flir­to­wał. Pod­chmie­lony al­ko­ho­lem, któ­rym ura­czono go w szatni, pró­bo­wał na­wet ją po­ca­ło­wać.

– Korni, a twoja dziew­czyna? – za­py­tała. – Kilka dni temu wy­le­wa­łeś łzy przed Szym­kiem z jej po­wodu, bo nie po­zwa­lała ci iść ze mną na stud­niówkę.

– Hmm, pła­ka­łem? Nie przy­po­mi­nam so­bie.

– Nie pła­ka­łeś, tylko wy­śmie­wa­łeś się z jej ab­sur­dal­nej za­zdro­ści. Po­wie­dzia­łeś, cy­tuję: „Ta idiotka jest za­zdro­sna o Polę, a to prze­cież nie­do­rzeczne”.

– I miała ra­cję. Oka­zuje się, że wcale nie jest taką idiotką, jak my­śla­łem. – Mó­wiąc to, przy­glą­dał się Poli z uwagą. A po­tem się od­su­nął.

Pola za­częła ża­ło­wać swo­ich słów, bo wię­cej nie pró­bo­wał jej po­ca­ło­wać. Na­wet gdy od­wiózł ją tak­sówką pod dom, po­ca­ło­wał ją je­dy­nie w rękę.

– Dzięki, Pola, za za­pro­sze­nie. Faj­nie było znowu po­czuć się uczniem.

– My­ślałby kto, jaki z cie­bie sta­rzec – mruk­nęła roz­cza­ro­wana i zła na sie­bie, że nie po­zwo­liła mu się po­ca­ło­wać. – Je­steś ode mnie star­szy tylko pięć lat.

Kor­nel zja­wił się w ich domu do­piero po kilku dniach. Pola była aku­rat sama.

– Nie ma Szymka – po­wie­działa na po­wi­ta­nie.

– Wiem. Przy­sze­dłem do cie­bie. – Po­dra­pał się ner­wowo po gło­wie. – Ze­rwa­łem z Olą. Czy mógł­bym za­pro­sić cię do kina? Szy­mek się zgo­dził. Twoi ro­dzice też.

– Py­ta­łeś ich o po­zwo­le­nie? – zdzi­wiła się.

– Nie­bez­po­śred­nio, tylko przez Szymka.

Pola naj­pierw po­krę­ciła głową, a póź­niej wy­bu­chła śmie­chem.

– Cały Korni! Ry­cer­ski do bólu.

Przez chwilę przy­glą­dał się jej w za­my­śle­niu.

– Lu­bię, gdy tak do mnie się zwra­casz. To lep­sze niż Kor­nik.

Roz­mowę prze­rwało im na­dej­ście ro­dzi­ców, któ­rzy wró­cili z pracy.

– Kor­nelku, zjesz z nami obiad? – za­py­tała mama. – Za­raz od­grzeję.

– Nie, dzię­kuję, mu­szę uczyć się do se­sji. Chcia­łem tylko za­pro­sić Polę w so­botę do kina. Mogę?

– Oczy­wi­ście, Kor­nelku.

Spoj­rzał na Polę wy­cze­ku­jąco.

– A ty, Pola, zga­dzasz się?

Wzru­szyła ra­mio­nami.

– Czemu nie. Mogę iść. A co grają?

– Nie wiem.

Pierw­szy raz po­ca­ło­wał ją w sa­mo­cho­dzie, gdy po fil­mie od­wo­ził ją do domu. A do łóżka po­szli po zda­niu przez nią ma­tury.

– Z taką liczbą punk­tów z pew­no­ścią do­sta­niesz się na me­dy­cynę – za­uwa­żył. – Polu Neri, trzeba to uczcić. Czy po­je­dziesz ze mną na parę dni do Gre­cji? Twoi ro­dzice i Szy­mon wy­ra­zili zgodę.

– O Boże, czy o wszystko mu­sisz ich py­tać? Za­py­ta­łeś też ich o po­zwo­le­nie spa­nia ze mną w jed­nym łóżku?

– Nie mu­sia­łem py­tać, to oczy­wi­ste. Za­ła­twi­łem już re­zer­wa­cję, lot mamy po­ju­trze.

Wcze­śniej Kor­nel ra­czej uni­kał in­tym­nych sy­tu­acji, ich bli­skość ogra­ni­czała się je­dy­nie do po­ca­łun­ków i nie­win­nych piesz­czot. Tro­chę iry­to­wało to Polę, bo chciała tak jak więk­szość jej ko­le­ża­nek w kla­sie roz­po­cząć współ­ży­cie.

– Je­stem do­ro­sła, dawno skoń­czy­łam osiem­na­ście lat, a prze­cież seks można upra­wiać bez kon­se­kwen­cji praw­nych już po skoń­cze­niu pięt­na­stu. Prze­stań trak­to­wać mnie jak dziecko.

– Polu Neri, je­stem od cie­bie star­szy pięć lat, dla­tego to ja za­de­cy­duję, kiedy na­dej­dzie od­po­wiedni mo­ment – oznaj­mił na któ­rejś randce. – Je­stem za cie­bie od­po­wie­dzialny.

– Po­wiedz le­piej, że bo­isz się mo­ich ro­dzi­ców – mruk­nęła.

– Gdy­by­śmy nie­chcący wpa­dli, mo­głoby to po­krzy­żo­wać twoje plany. Iść do ma­tury z dzi­dziu­siem w brzu­chu to chyba nie­od­po­wiedni mo­ment, nie są­dzisz? Po co ma się brzdąc dwa razy stre­so­wać z po­wodu ma­tury, wy­star­czy, że w przy­szło­ści sam bę­dzie mu­siał ją zda­wać.

– A sły­sza­łeś, że jest coś ta­kiego jak an­ty­kon­cep­cja? – bąk­nęła. – Nie wy­głu­piaj się, czy mia­łeś ta­kie same opory przy in­nych dziew­czy­nach?

– Ty nie je­steś jak inne dziew­czyny. Ty je­steś Pola Neri – od­parł, uśmie­cha­jąc się we­soło.

Przed ma­turą Poli Kor­nel ni­gdy nie za­pro­sił jej do swo­jej gar­so­niery, którą ku­pili mu ro­dzice z my­ślą o do­brej fi­nan­so­wej lo­ka­cie, wy­cho­dząc z za­ło­że­nia, że w mie­ście aka­de­mic­kim za­wsze jest boom na miesz­ka­nia pod na­jem. Dzięki tej gar­so­nie­rze Kon­rad, i rów­nież Szy­mon, nie mu­sieli się bo­ry­kać z od­wiecz­nym pro­ble­mem mło­dych lu­dzi: jak zna­leźć chatę na roz­bie­raną randkę.

Ro­dzice Kon­rada byli bar­dziej ma­jętni od Ne­row­skich. Oj­ciec ro­bił ka­rierę jako wy­bitny trans­plan­to­log, a matka, der­ma­to­lożka, za­trud­niła się w pry­wat­nej kli­nice pięk­no­ści, gdzie za­ra­biała duże pie­nią­dze. Na­to­miast An­drzej Ne­row­ski był ane­ste­zjo­lo­giem, a jego żona pe­dia­trą pra­cu­jącą w przy­chodni re­jo­no­wej. Ich sy­tu­acja ma­te­rialna przed­sta­wiała się do­brze, mo­gli za­pew­nić so­bie i dzie­ciom do­stat­nie ży­cie pol­skiej klasy śred­niej, ale była oku­piona nad­licz­bo­wymi go­dzi­nami. Do­piero etat ane­ste­zjo­loga w kli­nice Or­łow­skich po­zwo­lił ojcu zwol­nić tempo, po­nie­waż Ro­bert Or­łow­ski, jego dawny ko­lega z uczelni, na­le­żał do wy­ma­ga­ją­cych, ale szczo­drze wy­na­gra­dza­ją­cych pra­co­daw­ców. Szpi­tal spe­cja­li­zo­wał się przede wszyst­kim w neu­ro­chi­rur­gii, ale z bie­giem czasu po­wstało tam kilka in­nych od­dzia­łów. Naj­więk­sze do­chody przy­no­siła kli­nice przy­chod­nia sto­ma­to­lo­giczna, do któ­rej ścią­gali tłum­nie bo­gaci Niemcy na tak zwane wy­cieczki sto­ma­to­lo­giczne. Dzięki do­brze wy­po­sa­żo­nej in­fra­struk­tu­rze ho­te­lowo-ga­stro­no­micz­nej przy­chod­nia mo­gła ofe­ro­wać swym pa­cjen­tom nie tylko wy­so­kiej klasy usługi den­ty­styczne, ale rów­nież sze­roki wa­chlarz róż­no­ra­kich przy­jem­no­ści kul­tu­ralno-tu­ry­stycz­nych. Pla­cówka miała więc od­po­wied­nie fun­du­sze, by za­pew­nić swoim pra­cow­ni­kom bar­dzo do­bre wa­runki fi­nan­sowe. U Or­łow­skich zna­leźli rów­nież za­trud­nie­nie Szy­mek i Kor­nel, z czego byli bar­dzo dumni, po­nie­waż ta kli­nika na­le­żała do naj­lep­szych pla­có­wek w Pol­sce.

Te­raz, kiedy Pola zo­stała świeżo upie­czoną ma­tu­rzystką, Kor­nel po­sta­no­wił wresz­cie prze­pro­wa­dzić ini­cja­cję sek­su­alną dziew­czyny, ale za­mie­rzał zro­bić to w bar­dziej ro­man­tycz­nej sce­ne­rii niż kra­kow­ska gar­so­niera. Wkrótce się oka­zało, że wczasy w Gre­cji były zbęd­nym wy­dat­kiem, bo więk­szość urlopu spę­dzili w ho­te­lo­wym łóżku. Rzadko na­wet wy­cho­dzili na plażę, tłu­ma­cząc to upa­łem. By­wali je­dy­nie na po­sił­kach, a po­tem, po wy­pi­ciu kilku drin­ków w ho­te­lo­wej re­stau­ra­cji, znowu za­szy­wali się w swoim po­koju. Do­piero po pię­ciu dniach po­bytu za­częli wy­ru­szać na mia­sto i zwie­dzać oko­lice.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: