- W empik go
Nowoczesne wolności w oświeceniu encyklik - ebook
Nowoczesne wolności w oświeceniu encyklik - ebook
Społeczeństwo nasze stopniowo utraciło swą bystrość jasnowidzenia i wyższość moralną, począwszy od chwili zapoznania prawdy katolickiej, od chwili, kiedy przejmować się zaczęło nowinkami luterskimi i kalwińskimi, zapożyczając od nich ducha niezależności względem wszelkiej władzy, ducha zaś wyrozumienia, czyli bierności względem wszelkich wyznań i tego ducha tolerancyjności dla objawów wyuzdania moralnego, jakiego przykłady przysłowiowe powtarzały się za Sasów, za późniejszych też czasów w chwilach najsmutniejszych i do dzisiejszego dnia. Skarga i inni przestrzegali nadaremno; niełatwo zwraca się z drogi, każdy wie po sobie; skłonności bowiem przy pomocy nieszczęśliwych okoliczności, pociągają za sobą z siłą niemal nieprzepartą. A dzisiaj tak daleko odbiegliśmy od właściwego celu, tak jesteśmy zbłąkani, że nie spostrzegamy się, gdy bierzemy błędny kierunek za dobry i wszyscy prawie tak obałamuceni jesteśmy, że brakło tych, co by błąd nasz rozumieli i do nawrócenia ze złej drogi nawoływać chcieli. A jeśli jaki głos się trafi, to nie ma posłuchu.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7950-555-5 |
Rozmiar pliku: | 164 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tak jak pojedyncze jednostki tak i społeczeństwo każde nie od razu staje na najwyższym szczeblu postępu moralnego ani też na najniższym zacofania. Są oznaki, wskazujące stopnie tego postępu lub też znikczemnienia i będące niejako etapami w jednym lub drugim kierunku na rozstajnych drogach.
Oznaki te, skrzętnie brane pod uwagę, dają możność sięgania do wyższych stopni doskonałości lub zawracania z niższych, prowadzących do upadku, stosownie do obranej drogi. Najważniejszą w tej sprawie rzeczą będzie zawsze znać siebie samego: nosce te ipsum.
Ale równie ważnym jest znać prawdę, jako sprawdzian swych uczuć i przekonań i coraz lepiej ją poznawać. Ona jest pochodnią wiodącą poprzez ciemne a kręte bezdroża tego życia. Jak oko dla słońca, tak dusza dla Boga, dla prawdy jest stworzona, a że jedna jest prawda, prawda Boża, prawda chrześcijańska, słusznie jeden z pisarzów Kościoła wyraził się, mówiąc, że dusza ludzka z przyrodzenia jest chrześcijańską, karmić ją należy prawdą chrześcijańską.
Społeczeństwo nasze stopniowo utraciło swą bystrość jasnowidzenia i wyższość moralną, począwszy od chwili zapoznania prawdy katolickiej, od chwili, kiedy przejmować się zaczęło nowinkami luterskimi i kalwińskimi, zapożyczając od nich ducha niezależności względem wszelkiej władzy, ducha zaś wyrozumienia, czyli bierności względem wszelkich wyznań i tego ducha tolerancyjności dla objawów wyuzdania moralnego, jakiego przykłady przysłowiowe powtarzały się za Sasów, za późniejszych też czasów w chwilach najsmutniejszych i do dzisiejszego dnia.
Skarga i inni przestrzegali nadaremno; niełatwo zwraca się z drogi, każdy wie po sobie; skłonności bowiem przy pomocy nieszczęśliwych okoliczności, pociągają za sobą z siłą niemal nieprzepartą. A dzisiaj tak daleko odbiegliśmy od właściwego celu, tak jesteśmy zbłąkani, że nie spostrzegamy się, gdy bierzemy błędny kierunek za dobry i wszyscy prawie tak obałamuceni jesteśmy, że brakło tych co by błąd nasz rozumieli i do nawrócenia ze złej drogi nawoływać chcieli. A jeśli jaki głos się trafi, to nie ma posłuchu. Dzisiaj większość o każdej sprawie stanowi; jeden lub drugi głos, choć najzbawienniejszą prawdę głoszący, nie ma znaczenia i przebrzmiewa bez echa. Obraża zaś tylko miłość własną tej potęgi, jaką jest liczba i wywołuje oburzenie tego ślepego żywiołu, jakim jest tłum.
Wobec największego nieszczęścia, jakie po tylu przebytych klęskach spotkać może naród nasz, wobec grożącego zaniku wiary, ogólne zobojętnienie inteligencji katolickiej u nas i wpływ coraz czynniejszy inteligencji bezbożnej na ukształtowanie w przyspieszonym tempie myśli społecznej, obawiać się każe ostatecznego rozkładu duszy polskiej.
Nie do jednostki należy brać na siebie zamiarów ponad siły; może ona się co najwyżej przyczynić przez udział w szerszej spółce do akcji ratunkowej; w każdej bowiem organizacji siły pojedyncze znaczą więcej, spotęgowują się. Ale jeśli przez brak poparcia, względy osobiste i nieszczęsną politykomanię, akcja wspólna w szerszym zakresie sparaliżowana od samego zawiązku zostanie, nie pozostaje jednostce dobrej woli a miłującej kraj, jak tylko modlitwą i piórem, nieść sprawie swe usługi.
Zamiarem naszym jest podawać źródła prawdy, z których jedynie czerpiąc, jednostki i społeczeństwo zapewnić sobie mogą uzdrowienie, bez których zaś na próżno silić się i szamotać będą. Nisi Dominus aedificaverit domum, in vanum laboraverunt qui aedificant eam – Jeżeli Pan domu nie zbuduje, próżno trudzą się ci, którzy go wznoszą.
Broszurki niniejsze, podając szereg prawd, trzymanych karygodnie pod korcem, będą nosiły tytuł zbiorowy Drogowskazów. Nie nasze będą zawierały nauki, ale nauki nieomylne Kościoła. ˝Byś wiedziała dar Boży!˝ mówił Pan Jezus do Samarytanki u studni. Kto z tej krynicy prawdy pić będzie, siłę żywotną, nieprzepartą, wchłaniać w siebie będzie.
Pierwsza broszurka traktuje o zasadach ruchu tak zwanego liberalnym, czyli wolnościowym, zrodzonego z racjonalizmu, a przez Rewolucję francuską narzuconego światu chrześcijańskiemu, jako nowy kurs, jako postęp, gdy jest w istocie cofnięciem się do ustroju pogańskiego.
Liberalizm to wykołysał dwa ostatnie pokolenia i przygotował stan obecny umysłów, prawdziwą martwotę, tylko przybierającą hasła i pozory życia jakiegoś nowego, odrodzonego, która nic światu dać nie może, prócz złudzeń i rozczarowań.
Cechą liberalnego katolicyzmu jest dążność do kompromisu między wiarą a teoriami tegoczesnymi. Przejęty jest mianowicie teorią o przyrodzonej doskonałości człowieka i społeczeństwa, z bezmyślnym niemal pominięciem dogmatu o upadku rodziców ludzkości i nauki Kościoła o stworzeniu świata.
Przyznaje on przesadne znaczenie nauce, jako krzewicielce prawdy, podnosi zbyt co przyrodzone, a obniża co nadprzyrodzone, lub takowe zupełnie uchyla; wreszcie staje w najfałszywszym położeniu względem dwóch pojęć: pojęcia władzy i pojęcia wolności. Jeśli liberalizm czysty a wyraźny jest herezją i rodzajem nihilizmu religijnego – liberalizm katolicki jest umniejszonym chrystianizmem, zwykłym utylitaryzmem. Dąży on do największej swobody osobistej, do ograniczenia możliwego władzy, do zmniejszenia obowiązków własnych, a jednocześnie praw cudzych, do szafowania bezmiernego cudzą własnością, czy ona jest Bożą, Kościelną, społeczną czy prywatną, przy jednoczesnym sknerstwie bez granic.
Na gruncie wiary, liberalizm, chcący pozostawać katolickim, daje się poznawać po tym, że obowiązek posłuszeństwa względem Kościoła ogranicza do samych artykułów wiary.
Wypowiadając słynne hasło: le cléricalisme voilà l'ennemi! demokratyzm wolnościowy, zrodzony z Rewolucji, z tak zwanych praw człowieka, zapoznający prawa Boże, ogłosił za wroga ludzkości klerykalizm, mając Kościół na myśli. My słuszniej powiedzmy, że wrogiem ludzkości jest liberalizm!
J. O.Przedmowa autora
˝Najżywszym życzeniem Kościoła byłoby, aby chrześcijańskie zasady pokrótce tu wyłożone, przeniknęły wszystkie urządzenia państwowe i były w nich stosowane. Albowiem zasady te posiadają cudowną skuteczność leczenia zła dzisiejszych czasów, zła, którego ani liczby, ani ważności zapoznawać nie można, a które po większej części zrodziło się z tak zachwalanych wolności, owych, jak rozumiano, zarodków zbawienia i chwały. Nadzieję tę rozwiały fakty. Miast owoców słodkich i zbawiennych zrodziły się owoce gorzkie i zatrute. Kto pragnie lekarstwa, niechaj go szuka w przypomnieniu zdrowych nauk, od których jedynie można z zaufaniem wyczekiwać zachowania porządku, a przez to samo zabezpieczenia prawdziwej wolności˝.
Leon XIII (Encyklika Libertas Praestantissimum).ROZDZIAŁ I. WOLNOŚĆ SUMIENIA
I. NATURA WOLNOŚCI
1. Prawdziwe określenie wolności. Wolność jest to zdolność wyboru między środkami, które wiodą do celu z góry oznaczonego – w tym znaczeniu, że ten kto posiada zdolność wyboru jednej rzeczy wśród wielu innych – jest panem swoich czynów (Encyklika Libertas).
Owa zdolność wyboru koniecznie wymaga przedwstępnego sądu rozpoznania, to znaczy aktu inteligencji, czyli rozumu. ˝Niepodobna wprawić w ruch woli, jeżeli nie rozświetli jej, niby płomień pochodni, rozpoznanie umysłu... i wybór jest zawsze poprzedzony rozpoznaniem˝ (Tamże).
Dlatego też z dawna filozofia uznawała zawsze, że jedynie istoty obdarzone wolnością są istotami rozumnymi.
Wolność, o której teraz mówimy, jest wolnością przyrodzoną, źródłem, z którego biorą początek wszelkie inne prawdziwe swobody.
Bóg, istotnie i doskonale wolny, stworzył na swoje podobieństwo aniołów i ludzi. Ze wszystkich stworzeń jedynie anioł i człowiek otrzymali na Jego podobieństwo ową chwałę istot rozumnych i wolnych. Wolność jest przeto nierozłączną od człowieka. Jest darem Stwórcy. Jest ˝wolą samą, jako w czynach swoich posiadająca zdolność wyboru˝ (Tamże).
2. Bóg i wolność człowieka. Człowiek, proste stworzenie, zależy bezwzględnie od Stwórcy. Zależy od Boga przez swoją naturę, która jest stworzona. Nie może przestać być zawisłym, podobnie, jak nie może przestać być stworzeniem.
Człowiek czy anioł zbuntowany wzbrania się oddać wolną cześć ze swojej zawisłości; ta pomimo wszystko zawsze pozostaje. Chce czy nie chce, najwyższe panowanie Boga nosi on w sobie głębiej, niż krew żył i szpik kości swoich. Zbuntowany podlega sądowi Bożemu i ujść mu nie może.DODATKI
I. – Czy może być tolerowaną wolność nauczania błędów?
Odpowiedź. – Wolność nauczania w pojęciu liberalnym, to znaczy wolność nauczania błędu, w pewnych wypadkach, z wielkimi zastrzeżeniami może być tolerowana. Odsyłamy tutaj do treści paragrafu o tolerancji złej prasy. Zasady rozstrzygnięcia są te same w obu wypadkach. Wolność nauczania błędu nigdy nie jest prawem, nigdy nie jest postępem; w żadnym wypadku nie jest dozwolonym pożądać, domagać się jej, przyznawać ją dla niej samej i może ona być tylko tolerowaną podobnie