Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Nowy Jork. Miasto marzycieli - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
25 października 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nowy Jork. Miasto marzycieli - ebook

Nowojorczycy. Można ich lubić, podziwiać albo mieć ich dosyć. Jedno jest pewne: wywarli i wciąż wywierają wpływ na to, jak wszyscy żyjemy.

To oni:
– wymyślili windę, kartę kredytową, żelazko i patyczki do czyszczenia uszu,
– pokazali pierwszy w historii film o miłości,
– zrewolucjonizowali modę ulicy, w tym rynek męskich majtek,
– po raz pierwszy zaserwowali hot dogi, ciasteczka oreo, lody Häagen-Dazs i pizzę na wynos,
– od wieków kształtują światową politykę, finanse i kulturę,
– wylansowali sztukę pozytywnego myślenia,
– codziennie udowadniają, że niemożliwe nie istnieje,
– nieodwracalnie zmieniają każdego, kto wstąpi w ich szeregi.

Książka opowiada o losach i przepisach na życie różnych nowojorczyków – tych znanych i wpływowych, jak Helena Rubinstein, Calvin Klein, Barbara Piasecka-Johnson, Donald Trump, Al Capone, a także tych żyjących w cieniu, ale równie fascynujących – bezdomnych, przestępców, portierów, imigrantów pracujących na swoje utrzymanie.

Magdalena Żelazowska opisuje ich codzienność, podejście do życia, pracy i miłości, styl ubierania się i sposoby na szczęście. Pokazuje, że można wśród nowojorczyków spotkać każdego i przeżyć wszystko. Przyglądając się im, każdy odnajdzie w nich siebie – albo cel, do którego wszyscy zmierzamy.

Nowy Jork to atak na wszystkie zmysły, skoncentrowana energia, mityczne miasto kontrastów – a Magdalena Żelazowska w swojej książcenas do niego przenosi. Pozwala odgryźć kęs Wielkiego Jabłka,i robi apetyt na więcej.

Katarzyna Wężykpublicystka, autorka

Autorka serwuje czytelnikowi ciekawą amerykańską opowieść: od historii Manhattanu i znanych nowojorskich miliarderów po spojrzenie na problemy miasta, jak bezdomność, która od kilku lat coraz bardziej zalewa jego ulice. Dobrze było wrócić myślami do Wielkiego Jabłka.

Marta Zdzieborska dziennikarka „Press”, była korespondentka w USA

To nie tylko książka o Nowym Jorku, ale prawdziwa opowieśćo marzeniach, inspiracjach i możliwościach, które to miastooferuje. Na czym polega jego fenomen? Przeczytaj, a zrozumiesz.

Robert Szulc podróżnik, dziennikarz

 

 

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67859-68-4
Rozmiar pliku: 9,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZ­DZIAŁ 1

No­wo­jor­czyk, czyli kto

------------------------------------------------------------------------

Ilu praw­dzi­wych no­wo­jor­czy­ków po­zna­łam do tej pory? Trudno po­wie­dzieć. Może ani jed­nego?

Za­kupy ro­bi­łam u Hin­du­sów, cho­dzi­łam do wło­skiej pa­ra­fii i chiń­skiej ko­sme­tyczki, strzy­głam się u La­ty­no­ski, a Boże Na­ro­dze­nie i Święto Dzięk­czy­nie­nia spę­dzi­łam u ro­dziny z Chor­wa­cji. Re­gu­lar­nie by­wa­łam też na po­lo­nij­nym Gre­en­po­in­cie. Spo­ty­ka­łam się z po­sia­da­czami wy­łącz­nie ame­ry­kań­skich lub na­wet kilku róż­nych pasz­por­tów oraz zie­lo­nych kart, oso­bami ubie­ga­ją­cymi się o oby­wa­tel­stwo USA, eks­pa­tami i nie­le­gal­nymi imi­gran­tami. Twa­rze dzieci w przed­szkolu mo­jej córki ka­zały mi do­my­ślać się naj­bar­dziej ory­gi­nal­nych po­łą­czeń ge­nów w ich mie­sza­nych ro­dzi­nach. Roz­mowy z nowo po­zna­nymi ludźmi prę­dzej czy póź­niej scho­dziły na te­mat, kto ma w so­bie ja­kie ge­ne­tyczne do­mieszki.

Każdy miesz­ka­niec Ame­ryki kie­dyś skądś przy­je­chał – upły­nęło od tego mo­mentu tylko mniej lub wię­cej czasu. War­szaw­ski sar­kazm na te­mat in­wa­zji tak zwa­nych sło­ików w No­wym Jorku byłby nie­zro­zu­miały. Jedno po­ko­le­nie wstecz czy dzie­sięć – u Ame­ry­ka­nów bio­gra­ficzne tropy za­wsze pro­wa­dzą do­kądś in­dziej, do in­nych sta­nów, kra­jów, a czę­sto na inne kon­ty­nenty. Na­wet za naj­więk­szymi ame­ry­kań­skimi na­zwi­skami kryją się ge­ne­alo­giczne za­wi­ło­ści. Je­rzy Wa­szyng­ton miał ko­rze­nie an­giel­skie, ho­len­der­skie i nie­miec­kie. Przod­ko­wie Rity Hay­worth wy­wo­dzili się z Hisz­pa­nii, An­glii i Ir­lan­dii. Matka Elvisa Pre­sleya miała po­cho­dze­nie czę­ściowo szkoc­kie, fran­cu­skie i czi­ro­ke­skie, zaś jego oj­ciec szkocko-nie­miec­kie. W bo­skim ciele Le­onarda Di­Ca­prio oprócz ka­li­for­nij­skiej pły­nie krew wło­ska, nie­miecka i ro­syj­ska. Ri­hanna ma geny gu­jań­skie, bar­ba­do­skie i ir­landz­kie, a An­ge­lina Jo­lie – sło­wac­kie, fran­ko­ka­na­dyj­skie i nie­miec­kie, rze­komo z do­mieszką iro­ke­skich. Scar­lett Jo­hans­son de­kla­ruje ko­rze­nie duń­skie, ży­dow­skie, pol­skie i bia­ło­ru­skie, a Bill Ga­tes an­giel­skie, szkoc­kie i nie­miec­kie. Elon Musk uro­dził się w RPA, a oprócz po­łu­dnio­wo­afry­kań­skiego po­siada pasz­port ka­na­dyj­ski i ame­ry­kań­ski.

W po­cząt­ko­wym okre­sie eu­ro­pej­skiej ko­lo­ni­za­cji na te­ren dzi­siej­szych Sta­nów Zjed­no­czo­nych tra­fiali głów­nie osad­nicy z Wysp Bry­tyj­skich. Do­cie­rali tu także Ho­len­drzy, Hisz­pa­nie, Fran­cuzi, Por­tu­gal­czycy i Szwe­dzi. Z tam­tej epoki wy­wo­dzi się współ­cze­sna wie­lo­kul­tu­ro­wość Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Pierw­szy od­no­to­wany na kar­tach hi­sto­rii eu­ro­pej­ski osad­nik na te­re­nie dzi­siej­szego No­wego Jorku, Juan Ro­dri­guez, był uro­dzo­nym na Hi­spa­nioli pół Por­tu­gal­czy­kiem, pół Afry­kań­czy­kiem. Przy­pły­nął w 1613 roku na po­kła­dzie ho­len­der­skiego statku i zo­stał jed­no­cze­śnie pierw­szym Eu­ro­pej­czy­kiem, pierw­szym czar­no­skó­rym i pierw­szym La­ty­no­sem, który za­miesz­kał na Man­hat­ta­nie. Tech­nicz­nie rzecz bio­rąc, był rów­nież pierw­szym imi­gran­tem. Uta­len­to­wany ję­zy­kowo, oby­wa­tel świata, po licz­nych wo­ja­żach po­że­gnał za­łogę, która wró­ciła do Ni­der­lan­dów, a sam osiadł i po­ślu­bił in­diań­ską żonę, za­kła­da­jąc ty­powo no­wo­jor­ską mul­ti­kul­tu­rową ro­dzinę.

Do in­diań­sko-eu­ro­pej­skiej mie­szanki do­szły geny czar­nych nie­wol­ni­ków z Afryki. W XVIII wieku do No­wego Jorku licz­nie przy­by­wali Niemcy, a w XIX wieku także Ir­land­czycy, Włosi, Po­lacy, Ro­sja­nie, Grecy i Chiń­czycy. Dzia­ła­jące w la­tach 1892–1924 cen­trum imi­gra­cyjne na El­lis Is­land przy­jęło do Sta­nów Zjed­no­czo­nych łącz­nie dwa­na­ście mi­lio­nów imi­gran­tów, z któ­rych tylko część ru­szyła w głąb kraju, a reszta za­trzy­mała się na te­re­nie mia­sta. We­dług da­nych U.S. Cen­sus Bu­reau w 2021 roku naj­licz­niej­szą grupę et­niczną w No­wym Jorku poza bia­łymi (31,9 pro­cent) sta­no­wili La­ty­nosi (28,9 pro­cent), w tym Por­to­ry­kań­czycy, Do­mi­ni­kań­czycy i Mek­sy­ka­nie, oraz czarni no­wo­jor­czycy (21,1 pro­cent). Nowy Jork jest jed­no­cze­śnie naj­więk­szym ży­dow­skim, czar­no­skó­rym i por­to­ry­kań­skim mia­stem na świe­cie. Przez jego porty lot­ni­cze i mor­skie nie­prze­rwa­nie prze­pływa stru­mień lu­dzi ze wszel­kich moż­li­wych kie­run­ków, choć cu­dzo­ziem­com dużo trud­niej niż sto lat temu za­trzy­mać się tu na stałe. Nie jest to jed­nak ko­nieczne, by po­czuć się no­wo­jor­czy­kiem. Pod tym wzglę­dem me­tro­po­lia oka­zuje się znacz­nie bar­dziej de­mo­kra­tyczna niż same Stany, do­ko­nu­jące ostrej se­lek­cji wśród pre­ten­den­tów do miana ame­ry­kań­skich oby­wa­teli. Były bur­mistrz Ed Koch po­wie­dział kie­dyś, że wy­star­czy po­miesz­kać w No­wym Jorku przez pół roku. Je­śli po tym cza­sie cho­dzisz, mó­wisz oraz my­ślisz szyb­ciej, to znak, że je­steś no­wo­jor­czy­kiem.

Hi­sto­ryczny miks ge­ne­tyczny zna­lazł od­zwier­cie­dle­nie nie tylko w ry­sach twa­rzy prze­chod­niów mi­ja­nych na no­wo­jor­skiej ulicy, ale też na pla­nie mia­sta. Nowy Jork to sku­pi­sko et­nicz­nych wio­sek, za­ło­żo­nych przez przy­by­szów, któ­rzy – po­cho­dząc z tych sa­mych stron – chcieli trzy­mać się ra­zem, po­ma­gać so­bie, go­to­wać dla sie­bie, po­dob­nie się ubie­rać, ku­po­wać zna­jome to­wary, wy­cho­wy­wać dzieci zgod­nie z ro­dzi­mym sys­te­mem war­to­ści i wspól­nie się mo­dlić. Obok naj­po­pu­lar­niej­szych na­ro­do­wych są­siedztw, jak Lit­tle Italy czy Chi­na­town, na pla­nie mia­sta znaj­dziemy te mniej ofi­cjalne – mały Se­ne­gal na Har­le­mie, Egipt na Qu­een­sie, Ode­ssę na Co­ney Is­land, Al­ba­nię na Bro­nxie, Do­mi­ni­kanę na Man­hat­ta­nie czy Sri Lankę na Sta­ten Is­land. Dla tu­ry­stów to cie­kawe za­ka­marki, w któ­rych można po­pró­bo­wać lo­kal­nej kuchni. Dla ich miesz­kań­ców to en­klawy tego, co znane, i cza­sem trudno z nich wyjść, na­wet gdyby się chciało.

Co jesz­cze mó­wią sta­ty­styki? Nowy Jork jest mia­stem dość mło­dym, śred­nia wieku w 2021 roku wy­no­siła tu trzy­dzie­ści sie­dem lat, a prze­ciętny roczny do­chód na go­spo­dar­stwo do­mowe prze­kra­czał sie­dem­dzie­siąt ty­sięcy do­la­rów. Do­mi­nu­ją­cym wy­zna­niem jest ka­to­li­cyzm, a po nim pro­te­stan­tyzm. Na te­re­nie mia­sta można usły­szeć osiem­set ję­zy­ków.

Nowy Jork obej­muje pięć dziel­nic – Man­hat­tan, Bronx, Qu­eens, Bro­oklyn i Sta­ten Is­land – oraz około czter­dzie­stu wysp. To świet­nie sko­mu­ni­ko­wane, osobne pla­nety. Ła­two po­ru­szać się mię­dzy nimi i po ich po­wierzch­niach. No­wo­jor­czycy ro­bią to nie­stru­dze­nie w dzień i w nocy – do­jeż­dżają do pracy, po za­kupy, spo­ty­kają się to­wa­rzy­sko, za­ła­twiają nie­koń­czące się li­sty spraw. Mie­szają się ze sobą w tłu­mie na chod­niku, tkwią w ści­sku w me­trze, usta­wiają się za sobą w ko­lej­kach, prze­sia­dują obok sie­bie w par­kach.

Ale nie zna­czy to, że w No­wym Jorku pa­nuje pełna rów­ność i do­wol­ność ob­ra­ca­nia się w róż­nych sfe­rach. Miesz­kają tu lu­dzie nie­przy­zwo­icie bo­gaci oraz tacy, któ­rzy nie są pewni, kiedy zje­dzą ko­lejny po­si­łek. Tacy, któ­rzy od uro­dze­nia mają wszystko, i ci, któ­rzy nie do­stali nic. Pewne ad­resy są za­re­zer­wo­wane dla grona wy­brań­ców; po­zo­stali ni­gdy nie będą mieli do nich do­stępu i nie cho­dzi tylko o pie­nią­dze, ale rów­nież o do­wie­dze­nie swo­jej spo­łecz­nej war­to­ści. Szkoła pod­sta­wowa przy jed­nej ulicy ma zna­ko­mitą re­pu­ta­cję, a ta przy na­stęp­nej fa­talną, choć obie są pu­bliczne. Dzieci z pierw­szej i dru­giej mi­jają się na chod­niku, ale się ze sobą nie ba­wią. Miesz­kańcy róż­nych dziel­nic i są­siedztw mogą ze sobą pra­co­wać oraz ro­bić za­kupy w tych sa­mych sie­ciów­kach, ale żyją osobno. Wielki, barwny, gwarny no­wo­jor­ski ty­giel dzielą nie­wi­dzialne gra­nice. Po­zor­nie nie­okieł­znany chaos jest upo­rząd­ko­wany i pil­nie strze­żony, nie tylko przez stró­żów prawa.

Imi­granci wy­sia­da­jący na El­lis Is­land

Próba zmiany sym­bo­licz­nego ad­resu, czyli klasy spo­łecz­nej i sta­tusu ma­jąt­ko­wego, to mo­tyw naj­lep­szych opo­wie­ści z No­wym Jor­kiem w tle. Hi­sto­rie ka­rier od pu­cy­buta do mi­lio­nera, za­kusy łow­ców po­sa­gów, wiel­kie prze­kręty, gang­ster­skie po­ra­chunki, spek­ta­ku­larne ar­ty­styczne ka­riery to prze­pis na do­brą fa­bułę, w do­datku w atrak­cyj­nych de­ko­ra­cjach Man­hat­tanu. To także mit tego miej­sca – mia­sta, które daje szansę. If you can make it here, you can make it any­where – śpie­wał Frank Si­na­tra, po­pie­ra­jąc no­wo­jor­ski slo­gan wła­snym przy­kła­dem. Je­śli uda ci się tu, to uda ci się wszę­dzie. Wiara w oka­zje le­żące na no­wo­jor­skiej ulicy wabi przy­by­szów od cza­sów, za­nim te ulice wy­bru­ko­wano, choć współ­cze­sne stawki czyn­szów, po­dat­ków od nie­ru­cho­mo­ści i skła­dek ubez­pie­czeń zdro­wot­nych nie po­zo­sta­wiają złu­dzeń, że przy naj­szczer­szych chę­ciach do pracy trudno bę­dzie się tu utrzy­mać, a co do­piero wzbo­ga­cić. Dziś prze­pro­wadzka do No­wego Jorku co­raz czę­ściej jest ce­lem sa­mym w so­bie, a nie drogą do jego osią­gnię­cia.

Zmie­rzają tu, z kraju i ze świata, wszy­scy ci, któ­rzy chcą po­czuć się czę­ścią cze­goś więk­szego. Pcha ich nie tyle pra­gnie­nie wol­no­ści i ak­cep­ta­cji, bo o te ła­two w każ­dym więk­szym mie­ście, co ma­rze­nie o wła­snej wy­jąt­ko­wo­ści, za które są go­towi po­no­sić ofiary w po­staci ha­łasu, tłoku, brudu, cia­snych miesz­kań i dro­ży­zny. To nie jest miej­sce, do­kąd czło­wiek udaje się po spo­kój, zro­zu­mie­nie i za­po­zna­nie brat­nich dusz. Do No­wego Jorku je­dzie się po to, by żyć w spo­sób nie­zwy­kły. By prze­cha­dzać się po mie­ście przy­po­mi­na­ją­cym plan zdję­ciowy i we wła­snych oczach stać się fil­mo­wym bo­ha­te­rem. Dać się wcią­gnąć w wir wra­żeń, spo­tkań, wi­szą­cych w po­wie­trzu moż­li­wo­ści. Bu­dzić się z wiarą, że można być, kim się chce. Prze­bie­rać w nie­zli­czo­nych opcjach, oso­bach i wer­sjach sie­bie. No­wo­jor­czycy stale eks­pe­ry­men­tują z wła­snym ja, dla­tego tym trud­niej ich spor­tre­to­wać.

Ko­muś z ze­wnątrz nie­ła­two po­jąć zróż­ni­co­wa­nie de­mo­gra­ficzne Ame­ry­ka­nów, ale oni sami nie mają wąt­pli­wo­ści, jak zde­fi­nio­wać swoją toż­sa­mość. Są Ame­ry­ka­nami, miesz­kań­cami naj­lep­szego kraju na ziemi. To war­tość nad­rzędna, bez­dy­sku­syjna i sta­no­wiąca po­wód do dumy. Słowo „Ame­ry­ka­nin” jest rów­nież tej dumy wy­ra­zem – w po­wszech­nym uży­ciu od­nosi się do miesz­kańca USA, choć Ame­ryka to prze­cież także Ka­nada oraz Ame­ryka Środ­kowa i Po­łu­dniowa. Nikt do­kład­nie nie wie, jak utarło się to zna­cze­nie, nikt też z nim nie dys­ku­tuje. Wy­star­czy po­wie­dzieć: „Lecę do Ame­ryki” – i wszy­scy wie­dzą, do któ­rej.

No­wo­jor­czycy wznie­śli pa­trio­tyzm oraz po­czu­cie przy­na­leż­no­ści na jesz­cze wyż­szy po­ziom. Mó­wią o so­bie, że są pań­stwem w pań­stwie, że no­wo­jor­czyk to osobna na­ro­do­wość. Mają swoje me­dia, sztukę i świat biz­nesu – „The New York Ti­mes” i „The New Yor­ker”, Broad­way, Wall Street i World Trade Cen­ter. Mają swoje ry­ciny i mapy z wła­snym, ko­kie­te­ryj­nym punk­tem wi­dze­nia na Stany Zjed­no­czone oraz resztę globu, o któ­rych rze­komo nie­wiele wie­dzą, bo nie mają ta­kiej po­trzeby. Szczycą się tym, że bli­żej im do Eu­ropy niż resz­cie Sta­nów. Lu­bią czuć się inni od po­zo­sta­łych Ame­ry­ka­nów. Ści­ślej mó­wiąc – lepsi. Bar­dziej ko­smo­po­li­tyczni, otwarci, świa­tli, z ory­gi­nal­niej­szym po­czu­ciem hu­moru. I uwiel­biają o tym opo­wia­dać.

Ma­ga­zyn „The New York Ti­mes” za­py­tał star­szych no­wo­jor­czy­ków, co de­fi­niuje ich toż­sa­mość jako miesz­kań­ców mia­sta.

Nie ru­szają mnie szczury, dziwne za­cho­wa­nia ani za­tło­czone po­ciągi. Po­roz­ma­wiam i z bez­dom­nym, i z wy­ga­da­nym fa­ce­tem w gar­ni­tu­rze w lobby mo­jego biura. Na­dal pa­ni­kuję na wi­dok ka­ra­lu­chów. Je­stem chyba prze­ciętną no­wo­jor­czanką – po­wie­działa 51-let­nia Ra­chel Wolff z Bro­oklynu.

65-let­nia Ka­th­leen Bar­ker z Gre­en­wich Vil­lage za­uwa­żyła na­to­miast: Nie li­czy się fakt, że się tu uro­dzi­łeś, bo wielu wy­jeż­dża. Praw­dziwy test to prze­trwać w tym mie­ście z gra­cją, god­no­ścią i en­tu­zja­zmem.

79-letni Bob Ca­stro z East Vil­lage pod­kre­śla, że obce po­cho­dze­nie jest ce­chą cha­rak­te­ry­styczną miesz­kań­ców Wiel­kiego Jabłka. Praw­dziwi no­wo­jor­czycy przy­byli skądś in­dziej. To lu­dzie, któ­rzy są wy­star­cza­jąco am­bitni, żeby prze­py­chać się w No­wym Jorku łok­ciami i spi­jać jego ener­gię oraz miej­scową kul­turę.

Z ko­lei Da­vid Crook w fe­lie­to­nie na por­talu z ogło­sze­niami miesz­kań do wy­na­ję­cia na­pi­sał: Nowy Jork staje się czę­ścią tego, kim je­steś – szybki, sku­piony, zde­ter­mi­no­wany, by­stry, świa­domy, pewny sie­bie. Te wszyst­kie ce­chy nas okre­ślają i spra­wiają, że reszta Ame­ryki ma nas za „nie­grzecz­nych”, „do­mi­nu­ją­cych”, „agre­syw­nych” oraz „cho­ro­bli­wie am­bit­nych”.

By­cie no­wo­jor­czy­kiem przy­po­mina człon­ko­stwo w eli­tar­nym klu­bie. Cza­sem się je dzie­dzi­czy, cza­sem trzeba o nie za­bie­gać, a prze­waż­nie pła­cić za nie ba­joń­skie składki – ale jest się w tym klu­bie z wy­boru. Nikt, kogo po­zna­łam w No­wym Jorku, nie uwa­żał, by był to zły wy­bór.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------Źró­dła zdjęć
(we­dług nu­me­ra­cji stron)

2–3 © Mat­teo Ca­ta­nese / unsplash.com, 4 © Ma­riola Cyra, 6 © Mag­da­lena Że­la­zow­ska, 11 © Ma­riola Cyra, 12 © Ma­riola Cyra, 15 © Yoav Aziz / unsplash.com, 18 © Bain News Se­rvice, pu­bli­sher / Li­brary of Con­gress, 21 © Pa­trick Hndry / unsplash.com, OKŁADKA: Sta­tua Wol­no­ści: © Luis Cor­tes / unsplash.com, Ti­mes Squ­are w No­wym Jorku © TommL / iStock, sy­gna­li­za­tor świetlny © Sby­to­vaMN/iStock, tak­sówka © Kai Pil­ger / unsplash.com, zdję­cie z planu se­rialu Seks w wiel­kim mie­ście: © Ja­mes De­va­ney / Wi­re­Image

Wy­daw­nic­two Luna do­ło­żyło na­le­ży­tej sta­ran­no­ści w celu zna­le­zie­nia ak­tu­al­nych dys­po­nen­tów au­tor­skich praw ma­jąt­ko­wych do zdjęć wy­ko­rzy­sta­nych w książce. Z uwagi na to, że nie udało się od­na­leźć wszyst­kich wła­ści­cieli praw, Wy­daw­nic­two Luna zo­bo­wią­zuje się do wy­pła­ce­nia im sto­sow­nego wy­na­gro­dze­nia po ich zgło­sze­niu się do Wy­daw­nic­twa Luna.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: