Nowy prawicowy radykalizm - ebook
Nowy prawicowy radykalizm - ebook
Jaka jest przyszłość prawicowego radykalizmu? To źle postawione pytanie – stwierdza Adorno. Brzmi tak, jakbyśmy rozmawiali o pogodzie lub zbliżającym się tornado. Czuć w nim rezygnację. To, jaka będzie przyszłość, zależy w ostatecznej instancji od nas – to na nas spoczywa odpowiedzialność.
Adorno wygłosił swój wykład 20 lat po zakończeniu II wojny światowej. Ekstremistyczna prawica zaczęła się wówczas odradzać. Okazało się, że faszyzm nie znika: zainfekował Europę w latach 30., pojawił się na horyzoncie w latach 60. i dziś znów zaczyna nam zagrażać. Można jednak stawić mu opór. "Nowy prawicowy radykalizm" dostarcza dawkę nadziei.
Ten tekst ma 50 lat, ale przeczytasz go z zapartym tchem – jest przerażająco aktualny. To otrzeźwiająca lekcja historii!
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-4412-2 |
Rozmiar pliku: | 564 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
postaram się zwrócić państwa uwagę na pewne kwestie, które być może nie do końca są oczywiste. Przedstawię raczej luźne refleksje, nieroszczące sobie prawa do bycia całościową teorią prawicowego radykalizmu. Nie jest też moim zamiarem obalenie innych teoretycznych interpretacji rzeczonego zjawiska. Będę starał się po prostu dodać coś do tego, co się powszechnie o tych kwestiach uważa i co już o nich wiadomo.
W 1959 roku wygłosiłem wykład _Co to znaczy przepracowywać przeszłość?_. Rozwinąłem w nim tezę, że prawicowy radykalizm czy też możliwość takiego prawicowego radykalizmu, wówczas jeszcze właściwie niewidocznego, da się zrozumieć, wskazując na dalsze trwanie tych samych społecznych warunków, które doprowadziły do faszyzmu. Od takiego właśnie twierdzenia, panie i panowie, chciałbym rozpocząć.
przesłanki dla faszyzmu wciąż trwają
Mimo upadku faszyzmu społeczne, jeśli nie wręcz bezpośrednio polityczne przesłanki ruchu faszystowskiego nadal trwają. Mam tu na myśli przede wszystkim wciąż panującą tendencję do koncentracji kapitału, którą wprawdzie za pomocą wszelkich możliwych statystycznych sztuczek można wykreślić ze świata, ale której nie można na poważnie podać w wątpliwość. Ponadto ta tendencja do koncentracji kapitału nadal oznacza stałą możliwość deklasacji warstw społecznych, które według subiektywnej świadomości klasowej były w pełni mieszczańskie, a które chcą zachować – i gdzie to możliwe wzmocnić – swoje przywileje i status społeczny. Grupy te nadal mają skłonność do nienawidzenia socjalizmu czy też tego, co nazywają socjalizmem. Chodzi mi o to, że obarczają one winą za własną możliwą deklasację nie aparaturę będącą jej przyczyną, ale tych, którzy zgodnie z tradycyjnymi wyobrażeniami zawsze krytycznie przeciwstawiali się systemowi gwarantującemu niegdyś tym grupom status. Czy i dzisiaj się mu przeciwstawiają i czy wciąż pozostaje to ich praktyką, to już zupełnie inne pytania.
Przejście do socjalizmu albo też, mówiąc skromniej, do samych tylko socjalistycznych organizacji było dla tych grup od samego początku bardzo trudne. Dzisiaj zaś, przynajmniej w Niemczech – a moje doświadczenia odnoszą się głównie do Niemiec – jest to dla nich dużo trudniejsze niż wcześniej. Przede wszystkim dlatego, że SPD utożsamiana jest dziś z keynesizmem, z keynesowskim liberalizmem, który z jednej strony odchodzi wprawdzie od możliwości zmiany struktury społecznej, możliwości stanowiącej centrum klasycznej teorii marksistowskiej, z drugiej jednak – zwiększa zagrożenie zubożeniem, szczególnie tych wspomnianych wcześniej warstw społecznych. Chciałbym przypomnieć o prostym fakcie pełzającej, ale mimo wszystko jednak odczuwalnej inflacji, która jest przecież konsekwencją keynesowskiego ekspansjonizmu. Pragnąłbym też przypomnieć o tezie, rozwiniętej przeze mnie w pracy sprzed ośmiu lat i znacznie zyskującej od tamtego czasu na aktualności, mianowicie że mimo pełnego zatrudnienia i wbrew wszelkim symptomom dobrobytu widmo bezrobocia wywołanego postępem technicznym wciąż krąży. I krąży w takim stopniu, że w dobie automatyzacji, w Europie Środkowej wciąż nie w pełni rozwiniętej, ale którą bezrefleksyjnie próbuje się osiągnąć, nawet ludzie znajdujący się w procesie produkcji czują się już potencjalnie zbędni – sformułowałem to w sposób bardzo skrajny – czują się właściwie potencjalnymi bezrobotnymi. Naturalnie, dochodzi do tego jeszcze lęk przed Wschodem czy to z powodu tamtejszego niższego standardu życia, czy też doświadczanego tam w sposób bardzo bezpośredni i bardzo realny zarówno przez jednostki, jak i przez masy braku wolności. W każdym razie dochodzi do tego jeszcze poczucie pozapolitycznego zagrożenia.
widmo bezrobocia wywołanego postępem technicznym
Należałoby teraz wspomnieć o szczególnej sytuacji, z którą mamy obecnie do czynienia, jeśli chodzi o
Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej.