O co chodzi w filozofii? - ebook
O co chodzi w filozofii? - ebook
To nietypowe wprowadzenie do współczesnej filozofii skupia się na omówieniu jej metod, a nie chlubnego dorobku. Zakładając brak wcześniejszej wiedzy, książka w sposób zrozumiały opisuje, jak myślą i pracują dzisiejsi filozofowie, dlaczego to robią, dlaczego robią to tak a nie inaczej, oraz czy wynika z tego coś pożytecznego. Autor, wybitny oksfordzki filozof, omawia m.in. koncepcję teorii filozoficznych oraz możliwość ich testowania dzięki eksperymentom myślowym, przedstawię praktykę i metody filozoficznego sporu, rolę klaryfikacji pojęć, różnych sposobów inferencji logicznej i budowania modeli filozoficznych. Wywód obrazują liczne przykłady z historii filozofii, przedstawiające sukcesy i niepowodzenia filozoficznego myślenia.
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-20858-5 |
Rozmiar pliku: | 854 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Bardzo dziękuję osobom, które pomagały mi – na różnych etapach – w pracach nad niniejszą książką, służąc wnikliwymi uwagami: Jennifer Nagel, Peterowi Momtchiloffowi, Andrei Keegan i Jenny Nugée z Oxford University Press. Dużo zawdzięczam też anonimowym recenzentom książki. Przede wszystkim jednak dziękuję mojej żonie: Anie Mladenović-Williamson.
W niektórych rozdziałach umieściłem bardziej techniczne detale omawianych zagadnień w specjalnych ramkach. Dla części czytelników, szczególnie zainteresowanych problemem, te informacje mogą być pomocne. Pozostali mogą ramki pominąć bez straty dla głównej linii argumentacji.Wprowadzenie
Jean-Pierre Rives jest legendą rugby. W latach 1978–1984, będąc kapitanem wielkiej drużyny francuskiej, odznaczał się werwą i zaangażowaniem. Trudno było nie zauważyć na boisku tego dziarskiego blondyna z długimi rozczochranymi włosami, często grającego w zakrwawionej koszulce. Zapytany w jakimś wywiadzie o tajemnicę swojego sukcesu odpowiedział, że sedno tkwi w tym, by mieć jasno określoną ideę tego, co chce się osiągnąć. Następnie należy rozłożyć tę ideę na najprostsze składniki, sprawić, by stały się one intuicyjne, i na tej podstawie zbudować swoją taktykę od nowa. Rives nie odwoływał się przy tym do znanego francuskiego filozofa Kartezjusza (1596–1650), ale równie dobrze mógł to zrobić – myśliciel ten także zwracał uwagę na potrzebę jasnych i wyraźnych idei. To, o czym mówił Rives, odpowiada też jednej z Kartezjuszowskich reguł, zawartych w Regułach kierowania umysłem (konkretnie regule 5). Francuskie szkoły uczą filozofii i ma to nieoczekiwane zastosowania.
Z filozofią łączą się jednak również pewne niebezpieczeństwa. Rives nie podpisałby się zapewne pod innym elementem metody Kartezjusza – radykalną strategią wątpienia we wszystko, w co tylko się da (łącznie z istnieniem świata zewnętrznego). Celem tej strategii było ugruntowanie nauki na trwałej, niepodważalnej podstawie. Taki rodzaj ekstremalnego wątpienia nie pozwoliłby odnieść sukcesów w sporcie. Zresztą nawet sam Kartezjusz nie był w stanie sprostać własnym wyśrubowanym standardom. Ostatecznie, opierając się na starym, podejrzanym sposobie myślenia, „dowiódł” istnienia Boga, by następnie wykorzystać Boga do rozwiania swoich wyjściowych wątpliwości. Nawet w tamtych czasach wielu filozofów uznało takie rozwiązanie za nieprzekonujące. Powody, które skłoniły Kartezjusza do systematycznego wątpienia, przypominały potwora skonstruowanego przez Frankensteina, który wymknął się spod kontroli swego stwórcy. I na tym właśnie polega problem ze sceptycyzmem. Stanowisko to jest często odrzucane jako bezprzedmiotowe i atrakcyjne jedynie dla filozofów o, powiedzmy, paranoicznych skłonnościach. Z drugiej strony nie powinniśmy zapominać o specjalistach od public relations, zatrudnianych przez polityków i biznesmenów w celu podważania niewygodnych odkryć naukowych, takich jak globalne ocieplenie czy szkodliwe skutki palenia papierosów. Hasło tych specjalistów brzmi: „Produkt jest wątpliwy”. Zdają oni sobie doskonale sprawę, że nie są w stanie faktycznie podważyć wyników badań naukowych. Ich cel jest inny – chcą wywołać wystarczająco duże zamieszanie, aby ludzie zaczęli myśleć: „Skoro eksperci nie mogą dojść do porozumienia, to nie ma sensu się martwić”. Sceptycyzm w sprawie zmian klimatycznych nie jest jakimś nieszkodliwym, filozoficznym dziwactwem – to realne zagrożenie dla przyszłych pokoleń.
Rekonstruując nasze poznanie, Kartezjusz wyszedł od swojej wiedzy na temat własnych stanów mentalnych. To także może wzbudzać kontrowersje. W marcu 2003 roku Stany Zjednoczone (których prezydentem był wtedy George W. Bush) i Wielka Brytania (pod rządami Tony’ego Blaira) zaatakowały Irak i obaliły reżim Saddama Husajna. Jako powód inwazji podano, że Irak dysponuje bronią masowego rażenia. Ostatecznie okazało się, że to nieprawda. Gdy rok później Tony Blair tłumaczył się ze swojej decyzji, powiedział: „Wiem jedynie, jakie mam przekonania”. Blair nie wiedział, że rząd Iraku dysponował bronią masowego rażenia; wiedział tylko, że był przekonany, iż w Iraku znajdowała się taka broń. Próbował zatem odwrócić uwagę od kwestii sprawdzalnych świadectw przemawiających za istnieniem broni masowego rażenia i skupić się na szczerości motywów swojego działania.
Filozofia bywa pomocna także wtedy, gdy uświadamiamy sobie, że w Iraku od dawna dochodzi do naruszania praw człowieka. Możemy to dostrzec dzięki temu, że mamy pojęcie praw człowieka. A mamy je dzięki filozofom (szczególnie tym z czasów Kartezjusza), takim jak Hugo Grotius (1583–1645) czy John Locke (1632–1704).
Filozofia nie jest czymś z innego świata: była i jest obecna w naszym codziennym życiu, zarówno w sferze spraw przyziemnych, jak i istotnych. Czym jednak jest filozofia? I co filozofowie próbują osiągnąć?
Tradycyjnie filozofowie starają się zrozumieć naturę wszystkiego (w bardzo ogólnym sensie): zagadnienie istnienia i nieistnienia, możliwości i konieczności; świat zdrowego rozsądku, świat nauki i świat matematyki; problem części i całości, czasu i przestrzeni, przyczyny i skutku, ducha i materii. Chcą zrozumieć samo pojęcie rozumienia: czym jest wiedza i ignorancja, przekonanie i wątpliwość, zjawisko i rzeczywistość, prawda i fałsz, język i myśl, rozum i emocje. Próbują też zrozumieć i ocenić sposób, w jaki wykorzystujemy to rozumienie świata i nas samych: pytają, czym są działanie i intencje, środki i cele, co jest dobre, a co złe, co jest słuszne, a co nie, czym są fakty i wartości, przyjemność i ból, piękno i brzydota, życie i śmierć i tak dalej. Filozofia jest nadambitna.
To zwięzłe przedstawienie tematyki, którą zajmuje się filozofia, rodzi naturalne pytanie o relację miedzy filozofią a nauką. Skoro większość wymienionych zagadnień bywa też przedmiotem zainteresowania nauki, to jak nauka ma się do filozofii? Nie zawsze przecież były one od siebie oddzielone. Od czasów starożytnej Grecji częścią filozofii była filozofia naturalna – badanie świata przyrody. Nie wchodząc w szczegóły, zauważmy tylko, że w XVI i XVII wieku filozofia naturalna przekształciła się w nauki przyrodnicze w obecnym rozumieniu tego pojęcia, zwłaszcza w fizykę. Pionierzy tej nowej nauki, tacy jak Galileusz i Newton, nadal określali siebie jako filozofów. Z drugiej strony niektórzy ówcześni filozofowie byli też naukowcami i matematykami, w szczególności Kartezjusz oraz Gottfried Wilhelm Leibniz (1646–1716). Filozofia naturalna (nauka przyrodnicza) rozwinęła jednak własną metodologię, w której kluczową rolę odgrywały: eksperymenty, dokładne obserwacje wykorzystujące specjalistyczne przyrządy, takie jak teleskopy i mikroskopy, pomiary oraz obliczenia. Z biegiem czasu nowo narodzone dziecko filozofii stawało się poważnym rywalem i śmiertelnym zagrożeniem dla swego rodzica. Obie dyscypliny zaczęły ze sobą konkurować, dostarczając odpowiedzi na te same pytania dotyczące istoty rzeczywistości. Jeśli można to określić mianem pojedynku, filozofia wydaje się być na przegranej pozycji – jej bronią jest jedynie myślenie, nauka zaś ma także inne metody. Kto uwierzy filozofom, upierającym się, że posługując się wyłącznie myśleniem, są lepsi niż naukowcy? Używając innej metafory: filozof jest niczym rozparty w wygodnym fotelu leń, który poucza nas, jaki musi być świat, podczas gdy naukowiec rusza przed siebie i obserwuje, jaki ten świat jest naprawdę. Jeśli ta metafora jest trafna, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że filozofia jest archaiczna. Nic więc dziwnego, że rozwojowi współczesnych nauk przyrodniczych towarzyszył narastający kryzys metod właściwych myśleniu filozoficznemu.
Znaczną część dalszych dziejów filozofii można opisać jako ciąg następujących po sobie prób przezwyciężenia tego kryzysu, prób znalezienia czegoś – czegokolwiek – w czym metody filozoficzne mogą być lepsze niż metody naukowe. Konsekwencją takich prób było – jak się okaże w dalszych rozdziałach tej książki – drastyczne obniżenie ambicji filozofii.
Moim zdaniem owa rzekoma opozycja filozofii do nauki zakłada bardzo wąską, jednowymiarową koncepcję nauki. Przecież matematyka jest tak samo naukowa jak fizyka, chemia czy biologia (które to nauki zresztą nieustannie wykorzystują ustalenia matematyki). A jednak matematycy nie przeprowadzają eksperymentów. Ich praca przypomina pracę filozofów – siedzą w fotelach i myślą. Niniejsza książka wyjaśnia, dlaczego używane przez filozofów metody należy postrzegać jako właściwe metody naukowe, służące rozstrzyganiu tradycyjnych, ambitnych problemów filozoficznych. Filozofia, podobnie jak matematyka, jest nauką nieprzyrodniczą, ale – w przeciwieństwie do matematyki – nie jest jeszcze nauką w pełni dojrzałą.
Nie ulega wątpliwości, że współcześnie wielu filozofów ma inne, zupełnie nienaukowe, podejście do swojej dyscypliny. Mnie jednak zależy na pokazaniu, jak wygląda dobre, a nie złe filozofowanie (chociaż to, jak powinno wyglądać owo dobre filozofowanie, samo jest dyskusyjne). Wielu filozofom nie spodoba się moja wizja. Czytelnik musi samodzielnie zająć stanowisko w tej sprawie.
Wyjaśniam w tej książce, w jaki sposób filozofia jest w stanie odpowiadać na zdumiewająco ogólne pytania. Okaże się, że nie są do tego potrzebne żadne niezwykłe umiejętności, żadne odmienne stany świadomości. Przeciwnie, czytelnik nieraz pomyśli: „Przecież właśnie tak robię!”. I dokładnie o to chodzi. Filozofia, podobnie jak inne nauki, wychodzi od sposobów poznawania i myślenia właściwych każdemu człowiekowi i stosuje te sposoby nieco ostrożniej, trochę bardziej systematycznie i krytycznie, powtarzając cały proces co rusz od nowa. Na przestrzeni wieków wielu ludzi przyczyniło się do rozwoju naszego intelektu. Nikt w pojedynkę nie byłby w stanie dotrzeć do miejsca, w którym jesteśmy. Większość ludzi, zwłaszcza dzieci, zadaje sobie czasem pytania zawierające zalążki problemów filozoficznych, podobnie jak większość ludzi stawia problemy, w których można odnaleźć zalążki zagadnień interesujących fizyka, biologa, psychologa, językoznawcę, historyka… Największa trudność polega na identyfikacji tych ziaren i zapewnieniu im warunków do wykiełkowania. Bez tego każde pokolenie jest skazane na to, że tkwiące ziarna nie przyniosą żadnych owoców.
Zajmuję się filozofią od ponad czterdziestu lat. Filozofia nadal jest moim największym źródłem przyjemności – ale zarazem też i frustracji. Mam nadzieję, że czytelnikowi ta książka da więcej przyjemności niż frustracji.