Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

O Koperniku - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

O Koperniku - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 218 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OSTRZE­ŻE­NIE

W roku 1801 To­wa­rzy­stwo War­szaw­skie Przy­ja­ciół Nauk ogło­si­ło do roz­wią­za­nia za­gad­nie­nie o Ko­per­ni­ku, jako świad­czy list pre­zy­den­ta To­wa­rzy­stwa pi­sa­ny do au­to­ra z War­sza­wy 15 maja te­goż roku. Wy­pra­co­wa­łem moją – roz­pra­wę i po­sła­łem To­wa­rzy­stwu z Kra­ko­wa dnia 31 sierp­nia roku 1802, jako zno­wu świad­czy list mój do pre­zy­den­ta pod:tym dniem pi­sa­ny. Nie wiem, dla­cze­go To­wa­rzy­stwo wy­da­jąc na jaw z kil­ku ra­żą­cy­mi dru­kar­ski­mi omył­ka­mi moje pi­smo w dru­gim to­mie swo­ich Rocz­ni­ków nie po­ło­ży­ło daty ani ogło­szo­ne­go za­da­nia, ani ode­bra­nej roz­pra­wy. Ta­ko­we opusz­cze­nie wy­rzą­dza czę­sto­kroć krzyw­dę i au­to­rom i li­te­ra­tu­rze kra­jo­wej.

Ni­mem za­czął o Ko­per­ni­ku pi­sać, prze­czy­ta­łem z naj­więk­szą uwa­gą całe jego dzie­ło, zna­la­zł­szy w bi­blio­te­ce Aka­de­mii, Kra­kow­skiej pierw­szą, naj­lep­szą, a dziś bar­dzo, rzad­ką edy­cję w No­rym­ber­gu roku 1543. Zna­la­złem jesz­cze w tej­że bi­blio­te­ce. Try­go­no­me­trię pła­ską i ku­li­stą Ko­per­ni­ka wy­da­ną w Wit­tem­ber­gu roku 1542, któ­rą prze­wer­to­wa­łem, a o któ­rej nig­dzie nie czy­ta­łem wzmian­ki w bi­blio­gra­fii astro­no­micz­nej. Uło­ży­łem krót­ką treść każ – dej księ­gi i moje nad nią po­strze­że­nia i uwa­gi. Przy­stą­piw­szy po­tem do czy­ta­nia au­to­rów pi­szą­cych.

o Ko­per­ni­ku i wy­kła­da­ją­cych jego na­ukę zna­la­złem waż­niej­sze moje po­strze­że­nia i uwa­gi od ni­ko­go nie­do­tknię­te, skąd się prze­ko­na­łem, że Ko­per­nik albo nie był w swym źrzó­dle od wiel­kich pi­sa­rzy i astro­no­mów czy­ta­ny, albo był czy­ta­ny bez tej uwa­gi, ja­kiej wy­cią­ga zgłę­bie­nie wiel­kich i pier­wo­rod­nych my­śli.

Chcia­łem na­przód w roz­pra­wie mo­jej zro­bić do­kład­ne ro­ze­bra­nie ca­łe­go dzie­ła Ko­per­ni­ka z mo­imi uwa­ga­mi, ale po­strze­głem, że mnie to wcią­gnie w bar­dzo roz­le­głe pi­smo, przy­dat­ne może astro­no­mom, ale cięż­kie do zro­zu­mie­nia dla po­wszech­no­ści kra­jo­wej. Ogra­ni­czy­łem się więc krót­kim na­uki jego wy­sta­wie­niem, tłu­ma­cząc moje po­strze­że­nia z do­wo­da­mi. Że Ko­per­nik nie był ko­pi­stą sta­ro­żyt­nych fi­lo­zo­fów, ale praw­dzi­wym swe­go sys­te­ma­tu twór­cą, że on naj­trud­niej­sze try­go­no­me­trii ku­li­stej za­gad­nie­nia roz­wią­zał, że jego wła­sne a głę­bo­kie my­śli i przy­pusz­cze­nia o po­rząd­ku i po­dzia­le ciał nie­bie­skich, o sile fi­zycz­nej ich bie­gu, a szcze­gól­niej o ru­chu osi ziem­skiej w kil­ka po­tem wie­ków naj­de­li­kat­niej­szy­mi ob­ser­wa­cja­mi, pra­wa­mi bie­gu i głę­bo­kim geo­me­trycz­nym ra­chun­kiem stwier­dzo­ne, pro­wa­dzi­ły do no­wych, wiel­kich o bu­do­wie świa­ta prawd, i że się sta­ły za­sa­dą naj­wal­niej­szych w dzi­siej­szej astro­no­mii wy­na­laz­ków – tego przede mną nikt nie na­pi­sał i nie do­wiódł. Pu­blicz­ność kra­jo­wa nie tyl­ko ra­czy­ła ła­ska­wie przy­jąć tę pra­cę, ale na­wet nad moje spo­dzie­wa­nie za­szczy­cić ją po­wszech­nym uwiel­bie­niem, uj­rzaw­szy w zro­zu­mia­łym i pol­skim ję­zy­ku wy­ło­żo­ne naj­trud­niej­sze astro­no­micz­ne praw­dy i od­kry­cia. Rzu­co­no się do prze­kła­da­nia mo – jej roz­pra­wy na ję­zy­ki za­gra­nicz­ne: i tłu­ma­cze­nie fran­cu­skie przez Tę­go­bor­skie­go, se­kre­ta­rza li­tew­skie­go i sta­nu w de­par­ta­men­cie spraw za­gra­nicz­nych, wy­szło w War­sza­wie roku 1803 z dru­kar­ni wdo­wy Za­wadz­kiej. W tym prze­ło­że­niu przez uży­cie wy­ra­zów astro­no­mii nie­wła­ści­wych, przez wtrą­ce­nie wie­lu fraz i słów nie­po­trzeb­nych i do rze­czy" nie­sto­sow­nych, jed­ne moje my­śli zmie­nio­ne, dru­gie osła­bio­ne, inne na ko­niec sta­ły się dla astro­no­mów nie­zro­zu­mia­łe. A co naj­gor­sza, przy­dał tłu­macz opi­sy i małe do tek­stu noty nie ostrze­gł­szy, że są jego wła­sne: w któ­rych się wy­da­je bar­dzo nie­do­kład­na ma­te­ma­ty­ki wia­do­mość. Nie mo­gąc wstrzy­mać cyr­ku­la­cji wy­dru­ko­wa­ne­go pi­sma, mu­sia­łem z wiel­ką dla sie­bie przy­kro­ścią wy­przeć się go przez roz­pi­sa­ne do astro­no­mów li­sty. Pro­si­łem ba­ro­na de Zach, aby w swej waż­nej i po ca­łej Eu­ro­pie roz­cho­dzą­cej się ko­re­spon­den­cji mie­sięcz­nej to moje oświad­cze­nie ogło­sił. War­sza­wa była w owym cza­sie pod rzą­dem pru­skim i nie mo­gło to prze­ło­że­nie fran­cu­skie nie ro­zejść się po pro­win­cjach tej mo­nar­chii. Żeby zło na­pra­wić i do­go­dzić żą­da­niom astro­no­mów za­gra­nicz­nych, prze­ło­ży­łem sam na ję­zyk fran­cu­ski roz­pra­wę; tłu­ma­cze­nie zaś przez Tę­go­bor­skie­go mo­ich not po­pra­wi­łem i to wszyst­ko ja­dąc za­gra­ni­cę przez War­sza­wę w roku 1803 w mie­sią­cu wrze­śniu zło­ży­łem do dru­ko­wa­nia w ręku Fran­cisz­ka Dmo­chow­skie­go, se­kre­ta­rza pod­ów­czas To­wa­rzy­stwa. Co się z tym moim rę­ko­pi­sem fran­cu­skim sta­ło do­tych­czas nie wiem.

W roku 1811 czy­ta­łem w pi­smach pe­rio­dycz­nych nie­miec­kich do­nie­sie­nie, że pro­fe­sor Ide­ler po­dał To­wa­rzy­stwu Fi­lo­ma­tycz­ne­mu w Ber­li­nie 4 kwiet­nia roku 1810 we czte­rech ar­ku­szach in 8 vo pi­smo za­wie­ra­ją­ce nowe jego o Ko­per­ni­ku my­śli i po – strze­że­nia, któ­re wy­mie­nio­ne są wła­śnie te same, któ­rem ja w roku 1802 po­dał To­wa­rzy­stwu War­szaw­skie­mu w mo­jej roz­pra­wie o Ko­per­ni­ku. Może pro­fe­sor Ide­ler czy­ta­jąc z taką uwa­gą Ko­per­ni­ka jak ja tra­fił na te same my­śli; nie jest to jed­nak rzecz do za­ta­je­nia, że te po­strze­że­nia przed ośmią laty wprzód były zro­bio­ne przez Po­la­ka i dru­kiem ogło­szo­ne w War­sza­wie. Pi­sa­łem w Wil­nie 15–27 sierp­nia roku 1814.

Jan Śnia­dec­kiROZ­WIĄ­ZA­NIE ZA­DA­NIA

KTÓ­RE TO­WA­RZY­STWO WAR­SZAW­SKIE PRZY­JA­CIÓŁ NAUK DO OD­PO­WIE­DZI W R. 1801 OGŁO­SI­ŁO:

Od­da­jąc hołd win­nej po­chwa­ły Mi­ko­ła­jo­wi Ko­per­ni­ko­wi, po­ka­zać jak wie­le mu win­ne były na­uki ma­te­ma­tycz­ne, mia­no­wi­cie astro­no­mia, w wie­ku w któ­rym żył, z któ­rych po­przed­ni­ków, jak wie­le i ja­kim spo­so­bem ko­rzy­stał, i jak wie­le mu są win­ne w cza­sie te­raź­niej­szym?

Po­sła­ne z, Kra­ko­wa 31 sierp­nia roku 1802, a 16 li­sto­pa­da te­goż roku na se­sji pu­blicz­nej To­wa­rzy­stwa czy­ta­ne i wy­da­ne na jaw w II to­mie jego Rocz­ni­ków na kar­cie 83.

Opi­ni­num com­men­ta de­let dies.

Na­tu­rae ju­di­cia con­fir­mat.

Ci­ce­ro, De Na­tu­ra De­orum.

Stan astro­no­mii przed Ko­per­ni­kiem

W dru­gim wie­ku ery chrze­ści­jań­skiej, sław­ny szko­ły alek­san­dryj­skiej astro­nom, Klau­diusz Pto­le­me­usz zro­bił roz­le­gły i sza­cow­ny zbiór my­śli i po­strze­żeń astro­no­micz­nych roz­rzu­co­nych po wie­lu pi­smach, a zo­sta­wio­nych od Chal­dej­czy­ków i po­przed­ni­ków swo­ich w tej sa­mej szko­le. Lubo na dwie­ście kil­ka­dzie­siąt lat przed­tem, Hip­parch Bi­tyń­czyk przez nie­śmier­tel­ne swe pra­ce, przez głę­bo­kie i pier­wo­rod­ne my­śli o uwa­dze nie­ba, ska­zał nie tyl­ko szko­le alek­san­dryj­skiej, ale ca­łej po nim po­tom­no­ści praw­dzi­wą dro­gę ob­ser­wa­cyj nie­bie­skich, od­krył sztu­kę zna­cze­nia po­ło­żeń gwiazd, któ­rą sto­su­jąc do zie­mi pierw­szy stwo­rzył grun­tow­ne geo­gra­fii po­cząt­ki; te ato­li wszyst­kie po­je­dyn­cze, i że tak po­wiem, od­osob­nio­ne ob­ra­zy i wia­do­mo­ści skła­da­ły tyl­ko pro­stą i nie­zwią­za­ną hi­sto­rię skut­ków i bie­gów nie­bie­skich. Pto­le­me­usz, zło­żyw­szy te pier­wiast­ki w jed­no cia­ło, zbo­ga­ciw­szy je wła­sny­mi pra­ca­mi, nadaw­szy pew­ny szyk i zwią­zek tym wszyst­kim wia­do­mo­ściom i my­ślom, rzu­cił w dzie­le swo­im pierw­szy rys po­rząd­nie uło­żo­nej na­uki.

Sro­gość Oma­ra przez spa­le­nie bi­blio­te­ki alek­san­dryj­skiej, po­dług po­wszech­ne­go mnie­ma­nia, za­gu­bi­ła le­d­wo nie wszyst­kie pa­miąt­ki prac sta­ro­żyt­nych i by­ła­by jesz­cze na kil­ka wie­ków spóź­ni­ła po­stę­pek astro­no­mii w Eu­ro­pie, gdy­by to pier­wot­ne dzie­ło nie było oca­la­ło w tym pa­mięt­nym czy­nie dzi­ko­ści.

Nie zwa­ża­jąc na traf­niej­sze my­śli daw­nych Egip­cja­nów o po­rząd­ku świa­ta, któ­rzy mie­li Mer­ku­riu­sza i We­nu­sa za nie­od­stęp­ne od Słoń­ca i oko­ło nie­go krą­żą­ce gwiaz­dy, Pto­le­me­usz sam się od­wa­żył przez wła­sny swój układ roz­ma­ite bie­gi ciał nie­bie­skich tłu­ma­czyć; a wy­sta­wiw­szy so­bie, że nie­bo jest praw­dzi­wą kulą, na któ­rej skle­pie­niu osa­dzo­ne są gwiaz­dy, że do­sko­na­łość dzieł na­tu­ry za­le­ży na bie­gu jed­no­staj­nym i na fi­gu­rze koła tym bie­giem opi­sa­ne­go, osą­dził, że Zie­mia jest środ­kiem tych wszyst­kich bie­gów, oko­ło któ­rej całe nie­bo gwiaź­dzi­ste krę­ci się w prze­cią­gu 24 go­dzin od wscho­du na za­chód; że oprócz tego Słoń­ce i wszyst­kie pla­ne­ty krą­żą oko­ło Zie­mi w bie­gach swo­ich pe­rio­dycz­nych. Na­zna­cza­jąc w ta­ko­wym bie­gu miej­sca pla­ne­tom, po­ło­żył za­raz po Księ­ży­cu Mer­ku­riu­sza, a po nim do­pie­ro We­nu­sa i Słoń­ce. Wiel­ki ten z nie­któ­rych wzglę­dów czło­wiek usta­no­wił w swo­im dzie­le za pierw­szy fun­da­ment astro­no­mii, że Zie­mia bie­gu żad­ne­go mieć nie może, a chcąc po­go­dzić z tymi my­śla­mi ob­ser­wa­cje, tak swo­je, jak swych po­przed­ni­ków, któ­re mu po­ka­zy­wa­ły bie­gi nie­jed­no­staj­ne i zno­wu raz kie­run­ko­we, dru­gi raz wstecz­ne wszyst­kich pla­net, każ­de­mu kołu od Słoń­ca lub pla­ne­ty oko­ło Zie­mi opi­sa­ne­mu, sto­sow­nie do my­śli i na­uki Apol­lo­niu­sza, przy­da­wał po­dług po­trze­by i upodo­ba­nia więk­szą lub mniej­szą licz­bę kół i kó­łek tak, że środ­ki jed­nych śli­zga­ły się i ru­sza­ły po ob­wo­dzie dru­gich i słu­ży­ły do tłu­ma­cze­nia przy­śpie­szo­nych lub spóź­nio­nych, kie­run­ko­wych lub wstecz­nych bie­gów w cia­łach nie­bie­skich.

Nig­dy złu­dze­nie nie za­śle­pi­ło sil­niej uwa­gi i roz­sąd­ku czło­wie­ka. Obłą­ka­ny po roz­le­głej kra­inie po­zo­rów i oma­mie­nia, Pto­le­me­usz zbu­do­wał świat na wy­wró­ce­niu po­cząt­ków praw­dzi­wej fi­zy­ki, a za­wi­kław­szy wszyst­ko w swo­im nie­traf­nym tłu­ma­cze­niu, zro­bił dzie­ło ob­ra­zy i le­d­wo nie bluź­nier­stwa prze­ciw­ko pro­sto­cie i prze­dziw­ne­mu szy­ko­wi dzieł przy­ro­dze­nia. Gdy po­tem w ty­siąc lat tłu­ma­czo­no ta­ko­wy układ świa­ta Al­fon­so­wi X, kró­lo­wi Ka­sty­lii, ob­ru­szo­ny tak gru­bym me­cha­ni­zmem, po­wie­dział: iż gdy­by był przy stwo­rze­niu świa­ta we­zwa­ny do rady, by­ło­by wszyst­ko i pro­ściej i po­rząd­niej urzą­dzo­ne. Zda­nie to wzię­to za bez­boż­ne: kie­dy ten do­bro­czyn­ny dla astro­no­mii, a ra­zem nie­szczę­śli­wy mo­nar­cha, nic wię­cej w tym nie po­wie­dział, tyl­ko że świat Pto­le­me­usza nie może być świa­tem przed­wiecz­nej Mą­dro­ści. Wsze­la­ko to tyl­ko jed­no zda­nie przy­to­czyć moż­na na obro­nę roz­sąd­ku ludz­kie­go przez czter­na­ście bli­sko wie­ków w astro­no­mii uśpio­ne­go.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: