- W empik go
O masonerji i masonach - ebook
O masonerji i masonach - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 228 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ktokolwiek w Polsce walczy o wolność sumienia, o wolność nauki, o wolność polityczną, społeczną i ekonomiczną, tego prędzej czy później okrzyczą za Masona. Masonem nazywają uczonego, który wykłada, że plemię ludzkie istnieje na ziemi znacznie dłużej, niż to uczy ksiądz podczas wykładu religji. Masonem nazywają socjalistę, który dowodzi, że stan robotniczy nie powinien z taką uległością znosić swej niedoli, jak to radzi ksiądz w czasie każdego niemal kazania. Masonem nazywają ludowca, który głosi, że chłop polski w walce o byt ma przeciwko sobie zbratanego księdza z panem, czemu przeczą pan i ksiądz. Masonem nazywają każdego bezbożnika, którego bezbożność nieraz tylko polega natem, że nie chce księdza całować w rękę a natomiast chce za tańsze pieniądze mieć ślub. Masonem wreszcie nazywają każdego czupurniejszego ucznia, gdy nie chce spowiednikowi wręczyć kartki, będącej niejako policyjną kontrolą przy konfesjonale. W ten sposób wyraz Mason połączył w jakąś wielką rodzinę wolnomyślnego uczonego, socjalistę, ludowca, bezbożnika targującego się o ślub i ucznia, opierającego się stosowaniu sposobów policyjnych do konfesjonału. Cóż tedy dziwnego, że każdy z nich zapytuje: co to jest Mason? co to jest Masonerja? Niejeden, doprowadzony do rozpaczy, szedłby już może szukać tych Masonów, jak Twardowski djabła, żeby z nimi pakt zawrzeć; albowiem wedle przysłowia powiada sobie, że gdy wisieć, to za obie nogi. Musi jednak w dalszym ciągu wisieć za nogę jedną, bo się o ową Masonerję nigdzie dopytać nie może; istnieje ona dla niego rzeczywiście jak ów tajemniczy djabeł, którym ciągle ludzi bojaźliwych straszą, ale który się jakoś nigdy na żywe oczy nie pokazuje. Więc w końcu budzi się w nim podejrzenie, że może tych Masonów wcale na świecie niema i że cała Masonerja jest tylko straszakiem, wymyślonym przez księży? Oto jest krótka historją słowa Mason w Polsce, używanego jako wymysłu w rodzaju "niedowiarek", "bezbożnik", "socjalista" it.p.
Wszelako Masonerja istnieje do dnia dzisiejszego a nawet posiada swoją literaturę. Polak, rzecz prosta, sięga przedewszystkiem do książki polskiej. Cóż tedy u nas pisze się o Masonerji? Kto pisze i co właściwie Masonerja nazywa?
Sięgnijmy do piśmiennictwa czasów najnowszych.
Na pierwszem miejscu wypada wymienić dzieło księdza jezuity Stanisława Załęskiego "O Masonji w Polsce od roku 1742 do 1822", Kraków 1889, dużego formatu stronnic 372 i XL, rzecz, jak nas autor zapewnia… oparta wyłącznie na źródłach masońskich.
Następnie mamy "Historję towarzystw tajnych.. Dzieje wolnomularstwa (Masonji)", przez niewiadomego autora, książkę o 446 stronnicach, która w drugiem wy – daniu ukazała się w Krakowie 1894 r. Pierwszego wydania nie udało się nam wydostać.
Mamy prócz tego "Historję Masonerji i innych towarzystw tajnych", opracowaną przez Feliksę Egerową a wydaną w Warszawie 1904 r.
Mamy wreszcie broszurę "Kilka słów o Masonerji", przez F. E., Warszawa 1901, stronnic 104.
Drobne wzmianki o Masonerji znajdujemy u Piotra Chmielowskiego w "Historji literatury polskiej", t. III, str. 24, Warszawa 1899, w "Historji XIX stulecia", wydanej nakładem Gazety Polskiej pod redakcją Dr. Aleksandra Czechowskiego, Warszawa 1901, t. II, str. 205 i nast., wreszcie w encyklopediach polskich.
Jest to już chyba wszystko. Przypatrzmy się z kolei wartości tej literatury.
Dzieło jezuity Załęskiego najwięcej zasługuje na uwagę. Rzecz ta, o ile rzeczywiście tyczy Masonerji w Polsce, jest pod względem archiwalnym bez zarzutu, aczkolwiek pod względem historycznym nie wychodzi po za zakres zwyczajnej księżej polemiki i kaznodziejskich bałamuctw. Polska Masonerja w jezuicie Załęskim swego historyka nie znalazła, najwyżej swego historycznego kalumniatora. Wszystko zaś, co pisze o Masonerji w ogóle, wywodząc ją od Gnostyków, Manichejczyków, Templarjuszów, jest zwyczajną brednią jezuity, który dlatego oddał się nauce, ażeby ją zwalczać. Słynny "dokument koloński" z r. 1535, którym szanowny jezuita tak wojuje, jest niezdarnem fałszerstwem; nazywanie zaś "Docetów czyli Fantazjastów, Walentynjanów, Cerdonitów i Marcjonitów etc… socjalistami najczystszej krwi głoszącymi wspólność kobiet", jest tem, co się nazywa: groch z kapustą dla większej chwały bożej! Ale jezuita Załęski lepiej od historyków naszych odczuł doniosłość polskiej Masonerjt w drugiej połowie XVIII-go wieku i w pierwszej ćwierci wieku XIX-go. Gdyby mu jego jenerał nie kładł "granicy poszukiwania prawdy", byłby może napisał dzieło niepospolite, jakiego nam absolutnie brak.
Przejdźmy do "Historji towarzystw tajnych" przez niewiadomego autora i do "Historji Masonerji" Feliksy Egerowej. Przeglądając te dwie książki widzimy, że jest to, dosłownie mówiąc, jedna praca, wydana pod różnemi tytułami. Autorka, Feliksa Egerowa, kompilowała rzecz, jak przyznaje w przedmowie do "Historji towarzystw tajnych", na pracy N. Deschamps'a ("Les sociétés secretes etc"). Jannet'a, Saint-Albin'a, Saint-Andre'go, Dr. Otto Beuren, a w "Historji Masonerji" prócz tego na pracy O. Abt'a, na pismach i przewodnikach masońskich, oraz na zbiorowej pracy "Die Freimaurerei Oesterreich-Ungarns". Nie wiemy zupełnie, co o tej książce sądzić, gdyż autorka, cytując historyków, nieraz systematycznie przekręca ich nazwiska, jak np. "Findal" zamiast "Findel"; czujemy mimowiednie, jak gdyby wszystko, co wie, czerpała z drugiej lub trzeciej ręki. Nawet Barzykowski i Kalinka wyglądają jak gdyby przez pryzmat jezuity Załęskiego oglądani, co tyczy trzeciego wydania "Historji towarzystw tajnych" w postaci "Historji Masonerji" (1).
–-
(1) W tem nowem wydaniu autorka opuściła niepopularny na dzisiejsze czasy ustęp, wymierzony przeciwko tajnym stowarzyszeniom, razem ośm wierszy, od słów "Manję tę towarzystw tajnych zaszczepiło wolnomularstwo" do słów "Patrjotyczne związki nie miały jednak nic lub bardzo mało wspólnego z masonją", które to kłamstwo trzeba było rzeczywiście cofnąć choćby wskutek książ-
Ale na tej pracy jednej pod dwoma odrębnemi tytułami wydanej gorliwa autorka nie poprzestała, wydając jeszcze w r. 1901 w Warszawie nakładem "Kroniki Rodzinnej" rozprawkę o 104 stronnicach pod nazwą "Kilka – ki jezuity Załęskiego. Od str. 52 – 58 w nowem wydaniu jest istotnie mowa o Masonerji w Austrji, a od str. 58 o Masonerji w Polsce. Od str. 250 nowego wydania tekst został znacznie rozszerzony i rozdział XIII powiększony o pięć stronnic celem naganki na Żydów jako rzekomo głównej podpory Masonerji. Natomiast na str. 262 nowego wydania pozostał ustęp ze str. 284 wydania starego o głosowaniu powszechnem, tylko wydrukowano go wołowemi literami: "Pius IX nie przestawał nawoływać do zgody, ostrzegając przytem rządzących przed niebezpieczeństwem liberalnego katolicyzmu i przed tą straszną raną zowiącą się głosowaniem powszechnem, które słusznie nazwał kłamstwem powszechnem". Dalej: na str. 271 nowego wydania autorka pozostawiła ustęp, w którym napada na rząd francuski za szerzenie śród ludu tanich naukowych wydawnictw, jak "Bibljoteka demokratyczna", "Biblioteka Franklina", "Bibljoteka rzemieślnicza", "Wychowanie popularne", "Bibljoteka towarzystw wychowania republikańskiego", "Zbiór pięciocentymowy", "Katechizm ludu", i t p. Natomiast po słowach "propaganda taka musiała wreszcie zgangrenować nieszczęśliwą Francję" dodała blisko cztery strony napaści na ów światły kraj za szerzenie szkół pozawyznaniowych, za ograniczenie przywilejów próżniaczych klasztorów i wreszcie za przeprowadzenie rozdziału pomiędzy kościołem a państwem. Na str. 333 nowego wydania autorka po słowach "ich planów panslawistycznych" opuściła ustęp "i ateuszowsko-socjalistycznych" aż do słów "nie my sami padniemy ofiarą". Na str. 348 nowego wydania ustęp: "Przez czas długi Cesarstwo Rosyjskie zdawało się niedostępne wszelkim agitacjom, w ciągu jednak lat kilkunastu zrobiło na drodze przewrotu tak przerażające po… stępy, że dążenia anarchistów rosyjskich przeszły skrajnością swoją wszystkie inne sekty burzycieli'' autorka wobec świtającej w Rosji konstytucji złagodziła w ten sposób: "Przez czas długi Rosja po zamknięciu lóż zdawała się niedostępną wszelkim agitacjom, w ciągu jednak ostatnich dziesiątków XIX-go stulecia poczęły się szerzyć idee przewrotu". Natomiast na str. 351 w nowem wydaniu jak na str. 408 wydania starego, autorka biada razem z "Moskiewskim Dniewnikiem", na który się powołuje: "Niepodobna jest pomyśleć o naszej młodzieży, żeby nie być przejętym grozą i nie doznawać najstraszniejszej obawy. W 12-tym roku dziecko przestaje słów o Masonerji". Oryginalną jest właściwie autorka tylko do str. 64-ej, gdyż potem następują przedruki głównie z "Przeglądu Katolickiego" a między innemi miota- – wierzyć w Boga, ufać rodzinie, rządowi… W 15-ym jest spiskowcem… " Na str. 356 nowego wydania autorka, może przez resztę wstydu a może wskutek obawy, że czytelnicy dziś już nie są tak ciemni, opuściła artykuły statutu potępionej przez księży "Wolnej Myśli" które na str. 415 i 416 wydania starego podała była bałamutnie; opuściła też w nowem wydaniu takie oskarżenie "Wolnej Myśli": "Symbolem stowarzyszenia jest trójkąt masoński, na którym wypisane są wyrazy: Wolność myśli, równość, braterstwo". Na str. 361 od połowy stronnicy autorka dodała ponowną napaść na Żydów, na uniwersytety ludowe, na uniwersytet wakacyjny w Zakopanem "organizowany przez Żydów i socjalistów" i na naukę polską, pisząc w chrześcijańsko-katolickiem uniesieniu z sercem przepełnionem szczególnego rodzaju miłością bliźniego: "Smutne tylko było, że kobiety nasze nie poznały się nawet, gdy żydowica Gołda (!) przeciw kościołowi w najbrutalniejszy sposób wystąpiła", nie pisząc jednak, gdzie i kiedy to miało miejsce, natomiast zapominając zupełnie o tem, że skoro żydówką była święta Anna, Matka Boska i t… d., to wyrazu "żydówka" nie należałoby jej nigdy zamieniać na wyraz pogardliwy "żydowica", botem samem ubliża całemu zastępowi świętych swego własnego kościoła. Na str. 371 nowego wydania autorka dodała ustęp: "Tu zwrócić musimy uwagę, że jest wielka różnica między Chrześcijanami zaciągającymi się do towarzystw tajnych a Żydami. Pierwsi zrywają zupełnie z tradycjami katolickimi i obyczajami ewangielicznemi, drudzy trzymają się tradycji Starego Zakonu" i t… d., która to uwaga jest oparta na niewiadomo czem. Na str. 378 nowego wydania znajduje się przeróbka ustępu ze str. 439 wydania starego, opuszczono też całe ustępy ze str. 442 i 443 starego wydania, jako już zbyt naiwne na rok 1904. Natomiast do wydania nowego dodano "Dopełnienia", obejmujące str. 77 a przeniesione częściowo ze str. 287 – 313 wydania starego; tam też autorka walczy z zasadą francuską że "nikt niepowinien być niepokojonym za swe przekonania religijne", więc wedle autorki – powinien być niepokojonym; następnie autorka walczy z antymilitarystami i antyklerykalistami, broniąc armji i klerykalizmu, przeciwne dążenia masońskiemi nazywając, wreszcie podając długi spis francuskich ministrów, senatorów i posłów, wykazuje mimowolnie, że we Francji ludzie najporządniejsi, najzdolniejsi, najwybitniejsi i najbardziej zasłużeni są – Masonami.
nie się na Włochy, że w Rzymie uczciły pomnikiem wielkiego męczennika nauki Giordana Bruna, spalonego 1600 roku na życzenie papieża.
Wzmianek pobieżnych Chmielowskiego i innych wspominać nie będziemy. Są one zbyt lakoniczne.
Jeżeli tedy weźmiemy do ręki książki nowsze polskiego piśmiennictwa, to widzimy, że o Masonerji całego świata pisała u nas jedna kobieta dewocyjnego usposobienia a o Masonerji polskiej jeden jezuita.
Cóż wedle tych autorów jest Masonerją?
Znowu spotykamy się z bałamuctwem. Znowu Masonerją jest wszystko. Masonami są Gnostycy z 1-go wieku i socjaliści z XIX-go wieku, filozofowie, encyklopedyści, darwiniści, pozytywiści, nihiliści, anarchiści – jednem słowem mieszanina. Gorzej jeszcze. Wciąż jest mowa o tem, że Masonerja godzi w religję i w królów a z drugiej strony wylicza się królów-masonów, jak niemiecki Wilhelm I i angielski Edward VII, którzy ze swoimi kościołami żyli lub żyją w najzupełniejszej zgodzie. Jeszcze gorzej. Załęski na str. 32, Egerowa na str. 37 "Historji towarzystw tajnych" i na str. 34 "Historji Masonerji", powołują się na "dowody z świętych ksiąg masońskich", które przez fachowych historyków uznane zostały za niezdarne falsyfikaty (1). I już najgorzej, bo potępiając Masonerję, jako rzecz nienarodową, jej to właśnie jezuita Załęski przypisuje zjednoczenie Włoch, czyn najwyższego patrjotyzmu, co naturalnie potępia, polskie powstanie z r. 1830/31, które także potępia; sam jednak przyznaje, że Masonami byli najwięksi bohatero- – (1) Keller, Kurzgefasste allgemeine Geschichte der Freimaurerei, str. 95.
wie polscy, jak książe Józef, jenerałowie Henryk Dąbrowski, Kniaziewicz, Umiński, Prądzyński, poeci jak Kniaźnin, Minasowicz, Brodziński, Niemcewicz, uczeni jak Bentkowski, Groddek, a nawet na str. 212 stwierdza, że nasz wielki Kościuszko był przyjacielem Masonów, że ich "uwielbiał". Masonem był Tomasz Zan, kolega i przyjaciel Mickiewicza. Pokazuje się, że w dobie wielkich dążeń wolnościowych od r. 1820 do 1830 wszyscy wielcy ludzie ówczesnej Polski byli Masonami (1). Pokazuje się, że potępić ówczesną Masonerję polską znaczyłoby potępić całą ówczesną Polskę, której blask dziś jeszcze na nas pada. Więc cała ówczesna Polska byłaby nienarodową, kosmopolityczną? Więc cała świetność postaci, poczynając od Kościuszki, księcia Józefa i Dąbrowskiego a kończąc na bohaterach 1831-go roku – to blichtr szkodliwy, to karta, którą należy wydrzeć z pamięci Polaka, wydrzeć i odrzucić precz jako rzecz niegodną a iść za ideami jezuity Załęskiego i jego koleżanki Feliksy Egerowej? Jakkolwiek wypadnie sąd nasz w tej materji, należy stwierdzić jedno: nie dowiedzieliśmy się, co to jest Masonerja; bo wynikałoby, że walka o wolność uciemiężonej ojczyzny jest Masonerją a przecież znamy i dziś takich, co czynią to z poświęceniem a Masonami siebie nie nazywają. Wierny, że socjaliści do Masonerji się nie przyznają, ludowcy także nie, różni polscy wolnomyślni uczeni i obywatele także nie. A za- – (1) "Do Masonji polskiej wstępowali przeważnie ludzie wpływowi, dygnitarze, urzędnicy, obywatele, wojskowi, dyrektorowie instytucji, właściciele majątków, ojcowie rodzin, wreszcie autorowie ksiąg uczonych, iak Feliks Bentkowski, i pism publicznych redaktorowie, księgarze i kupcy" – pisze Załęski na str. 58.
tem całe to współczesne piśmiennictwo polskie, zastanawiające się nad Masonerją, jest tylko stekiem bałamuctw i niczego nas nie poucza. Czytamy grube książki od deski do deski i widzimy tylko, żeśmy napróżno czas drogi stracili.
Inaczej rzecz się ma, gdy sięgniemy do starszego piśmiennictwa polskiego. Tam spotykamy się z odmiennem traktowaniem przedmiotu. Przyjaciele i nieprzyjaciele Masonerji piszą spokojniej, więcej rzeczowo, rzadziej osobiste czyniąc uwagi, choć zdarza się i dużo pism napastliwych. Są to prace samoistne, lub tłomaczone, a także obróbki dzieł autorów zagranicznych. Mamy tam charakterystykę Masonerji, opis jej rytuałów, wytłomaczenie celu istnienia tych stowarzyszeń. Roku 1791 ukazały się "Myśli i uwagi nad Farmazonami" (1). Autor, wyraźny przeciwnik Farmazonów, słusznie całkiem zarzuca Fryderykowi Wielkiemu, że głosił braterstwo ludów a Polskę ograbił. Jeszcze większym spokojem odznacza się dziełko "Frank-Massonia mężczyzn i kobiet", ułożona wedle francuskiego oryginału, wydanego w Paryżu 1809 roku, w dwóch częściach. Rzecz pisana tak spokojnie, że moglibyśmy autora posądzić o Masonerję, gdyby nie jedna uwaga na str. 170 na końcu części pierwszej, oraz druga uwaga na str. 242 na końcu części drugiej, gdzie w kilkunastu słowach wygłasza zdanie własne. Mniej bezstronną, ale jak na owe czasy całkiem rzeczową jest książka "Święte tajemnice Massonji sprofanowane", wyjątek z dzieła ks. Barruela (Mémoires pour servir a l'histoire du Jacobinisme, Hamburg 1803, 5 t), wydana we – (1) "Słowo to Farmazon jest wzięte z francuskiego, złym wymówieniem spolszczałe, znaczące Wolny Mularz", str. 12. Może raczej z angielskiego "Freemason"?
Lwowie 1805 roku. Następnie mamy cały szereg druków czysto masońskich. Wreszcie o Masonerji pisali rzeczowo Maurycy Mochnacki w "Powstaniu Narodu Polskiego w roku. 1830 i 1831", Stanisław Barzykowski w "Historji Powstania Listopadowego", Ignacy Chodźko w "Obrazach litewskich", serja VI, 8: "Farmazony" i w Przypisach "Wolnomularstwo na Litwie" (1 ). Ale książki te, jeżeli chodzi o Masonerję w ogóle, są przestarzałe. Natomiast wszystko, co piszą o Wolnomularstwie w Polsce, musi nas wysoce interesować. Najlepiej wywiązał się z zadania Barzykowski. Jak prawdziwy historyk-pamiętnikarz sięga do duszy faktów.
Wobec tak niedostatecznego materjału krajowego czytelnik polski musi się zwrócić do piśmiennictwa zagranicznego, a mianowicie w szczególności do piśmiennictwa angielskiego, francuskiego i niemieckiego. Dziś już sami Masoni umieją o sobie pisać krytycznie. Masonowi J. G. Findelowi Wolnomularz Henryk Boos wytyka wszystkie błędy. W francuskim miesięczniku masońskim "Akacja" (L'Acacia) jest ujawniony spór pomiędzy Masonerją angielską a francuską. Ponieważ w epoce druku "niema już sekretów", jak powiada Boos, przeto dostają się do rąk naszych "Instrukcje" dla Masonów przeznaczone, ich "Ustawy", "Deklaracje", "Rytuały", ich tygodniowe "Biulletyny", miesięczne "Przeglądy", ich gazety, ich kalendarze. Z tego wszystkiego widzimy, że Masonerji jako takiej nie należy mieszać ani ze zwykłem wolnomyślicielstwem, ani z socjalizmem, ani z anarchizmem, ani z jakiemkolwiek sekciarstwem religijnem, gdyż jest to instytucja przedewszystkiem całkiem – (1) Pisma, Wilno 1880, tom II.
świecka, następnie instytucja całkiem specjalna, posiadająca różne odcienia, że w ciągu swego dwuwiekowego istnienia doznawała różnych przeobrażeń, że ściśle historycznie istnieje dopiero od 1717 roku, że pochodzenie jej różni historycy różnie tłomaczyli, wszelako dziś godzą się na wywód jej od angielskich budowników wolnych, że wreszcie Masonerja istnieje w różnych krajach do dnia dzisiejszego, upodobniwszy się w swych dążeniach do ogólnych dążeń postępowych naszej epoki, że w Polsce jej wcale niema, aczkolwiek zagranicą niektórzy Polacy łączą się z Masonami i do lóż ich wstępują .
Odróżniwszy tedy od istotnej Masonerji formę zwykłego wymysłu "Mason" w znaczeniu "niedowiarek" lub "bezbożnik", odjąwszy następnie to wszystko, co do niej nie należy, jak socjalizm, anarchizm, tak zwany nihilizm, zwykły rewolucjonizm, zwykłe a w żadne związki nieujęte lub też rzeczywiście ujęte w związki Wolnomyślicielstwo, wreszcie współczesną naukę europejską, przez kościół katolicki przeklinaną, jak to dosadnie wykazał Anatol France w swej broszurze "Kościół i Republika" – otrzymujemy dopiero Masonerję właściwą, którą w ten sposób określić możemy: jest to szereg towarzystw zamkniętych, które się rozwinęły na podstawie założonej 1717 roku w Anglji Wielkiej Loży, rozszerzyły się na Szkocję, Irlandję, Francję, Niemcy, Austrję, Włochy, Hiszpanję, Portugalję, Rosję i Polskę, Holandję, Szwecję, po części także na Amerykę i Afrykę; celem tych stowarzyszeń jest wytworzenie ścisłej, braterskiej łączności pomiędzy poszczególnymi członkami, wzajemne popieranie się, wzajemne obywatelskie doskonalenie, pracowanie około ogólnego postępu myśli i życia, szerzenie wszędzie tolerancji religijnej, idei równości we wszelkich możliwych kierunkach, wspieranie moralne i materjalne wszelakich dążeń szlachetnych, kultura człowieka, kultura kraju, kultura ludzkości; Masoni posiadają pewne formy, według których przyjmują do swego towarzystwa nowych członków, następnie także wedle pewnych form odbywają swoje posiedzenia; formy te ulegały i ulegają poważnym zmianom i uproszczeniom, a gdzieniegdzie całkiem zarzucone zostały; Masonerja angielska różni się od francuskiej, ta… od niemieckiej i t… d. Ponieważ są to ludzie ukształceni, wolnomyślni, zamożni i wpływowi, przeto są oni ze strony wojującego z nimi kościoła katolickiego przedmiotem ciągłych oszczerstw i napaści. Tak zwany "sekret" masoński należy dawno do przeszłości. Zawierał się on właściwie w karygodnem jak na czasy przed Wielką Rewolucją francuską haśle: "Wszyscy jesteśmy wolni, wszyscy jesteśmy równi!" Za to hasło szło się wtedy na śmierć. Było to hasło wywalczającego sobie prawa stanu trzeciego, czyli mieszczaństwa. Dziś, gdy o prawa swoje walczy stan czwarty, czyli proletarjat, Masonerja dążeniom jego sprzyja i dlatego kościół miesza ją z socjalizmem. A ponieważ Masonerja nie kładzie żadnej granicy poszukiwaniu za prawdą, ponieważ swoim członkom pozwala wierzyć w Boga po swojemu, lub nawet wcale w niego nie wierzyć, byle tylko każdy z nich był porządnym człowiekiem i prawym obywatelem, użytecznym ojczyźnie i ludzkości, przeto kościół widzi w niej swego najzaciętszego wroga a każdego w kwestjach religijnych wolnomyślnego człowieka, profesora, robotnika, czy chłopa – nazywa: bezbożnym Masonem.
Chcąc jednak poznać rzecz dokładniej, jakakolwiek ona jest, musimy się przypatrzeć jej rozwojowi, czyli historji. Postaramy się tedy wyłożyć, jakie pierwiastki w ciągu wieków złożyły się na powstanie Masonerji, jak się ona utworzyła, jakie przechodziła przeobrażenia, jakim podlegała zwyrodnieniom, jak się ukształtowała ostatecznie, jakiemi zajmowała się ideami, czem obdarzyła ludzkość. Osobny rozdział poświęcimy Masonerji w Polsce i jej specjalnym przeobrażeniom w czysty ruch wolnościowy lat 1820 – 1830. Praca nasza, o ile sięgają nasze wiadomości, jest w czasach nowszych pierwszą, która zamierza traktować Masonerję bezstronnie, bez jakichkolwiek ukrytych zamiarów, na podstawie zupełnie swobodnego badania. Szczupły jej rozmiar nie pozwala autorowi nie zajmowanie się różnemi szczegółami, któremi są przepełnione dzieła rozmiarów większych. Zająwszy się jednak istotą Masonerji, możemy pominąć niemal wszystko, co było i jest przemijającym dodatkiem. Specjalnie co do Masonerji w Polsce zaznaczyć musimy, że istnieją jeszcze materjały przez historyków nie spożytkowane, jak np. fascykuł w archiwum warszawskiego jenerał-gubernatorstwa, który to fascykuł historyk Aleksander Kraushar miał w rękach i przeglądał. Następnie w bibljotece Zamojskich spoczywa także niezużyty przez nikogo sekstern, który przeglądał Stefan Żeromski. Wreszcie po zbiorach prywatnych kryje się dużo druków Masońskich, papierów, dokumentów, po które dziś sięgać niepodobna. Masonerja w Polsce czeka jeszcze na swego dziejopisa, gdy w jezuicie Załęskim miała tylko swego karykaturzystę, jeżeli nie kalumniatora, jak powiedzieliśmy wyżej. Autor niniejszej broszury historykiem Masonerji zostać nie mo – że, bo go bujne współczesne życie do innych wysiłków wzywa. Gdy jednak i sam ze strony polskich klerykalistów miano Masona z powodu swego wolnomyślicielstwa otrzymywał i gdy swą brać pracującą takiem mianem darzoną widział a wszyscy go dokoła ciągle pytali: co to jest Masonerja? – przeczytał z jaką półsetkę książek, myślał nad niemi, a wynikami tego czytania i myślenia dzieląc się ze swymi czytelnikami, daje to, co tym czytelnikom wystarczy, odpowiedź na pytanie – a nawet więcej, bo wątek bibljograficzny, wedle którego, o ile mieliby ochotę, mogliby rzecz badać dalej.