Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

O organizacyi wojska. Zbiór 1-2 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

O organizacyi wojska. Zbiór 1-2 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 326 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DO DAW­NYCH TO­WA­RZY­SZÓW BRO­NI.

Roz­dzie­lo­ny cza­sem i prze­strze­nią, lecz ser­cem z wami złą­czo­ny – wy! wśród któ­rych naj­pięk­niej­szą porę ży­cia, porę mło­do­ści prze­ży­łem; z któ­ry­mi po­tem w krót­kich lecz uro­czych chwi­lach zmar­twych­wsta­nia na­sze­go, dzie­li­łem tru­dy, nie­bez­pie­czeń­stwa i na­dzie­je – ko­le­dzy! wam to pi­smo po­świę­cam. Nie idzie mi o czczą prze­chwał­kę pi­sa­rza – Bo­daj­bym nig­dy nie był miał cza­su brać pió­ra do ręki! Po­lak i żoł­nierz, dziś na nie­czyn­ność ska­za­ny, cóż mi po­zo­sta­ło, je­śli nie ma­rze­nie o tej przy­szło­ści któ­ra je­dy­ną sta­no­wi po­cie­chę, i o tym sta­nie któ­ry był wy­łącz­nym pierw­szych lat ży­wio­łem? Dwa te wy­obra­że­nia Oj­czy­zny i woj­sko­wo­ści tak się splo­tły w jed­no, tak są w mej du­szy nie­roz­dziel­ne, iż o Pol­sce mogę tyl­ko jako żoł­nierz roz­my­ślać, a jako Po­lak o sta­nie woj­sko­wym. Te my­śli, te pro­jek­ta w in­nych oko­licz­no­ściach by­ły­by były na­szych roz­mów przed­mio­tem; lecz dziś wa­sze­mu zda­niu je­dy­nie w po­sta­ci pi­sma przed­sta­wio­ne być mogą. A więc w tej po­sta­ci wam je prze­sy­łam; ich pod­sta­wą jest wia­ra w przy­szły byt po­li­tycz­ny kra­ju na­sze­go – ich przed­mio­tem or­ga­ni­za­cya siły zbroj­nej tego kra­ju. Wszak­że cho­ciaż pi­szę nie o tem co ist­nie­je, lecz o tem co do­pie­ro ist­nieć może; nie lę­kam się by­ście mi za­rzu­ci­li że zam­ki na lo­dzie bu­du­ję: jest to nie­szczę­ściem na­szej epo­ki, jest to skut­kiem i pięt­nem na­sze­go po­ło­że­nia, że wszy­scy tyl­ko w prze­szło­ści i przy­szło­ści ży­je­my. Z resz­tą choć­by się mię­dzy wami zna­leź­li tacy, któ­rzy dłuż­szem do­świad­cze­niem zra­że­ni, na­wet na­dzie­ję chcą z ma­te­ma­tycz­ną oce­niać ści­sło­ścią; któ­rzy za­tem moje ak­sy­oma­ta po­li­tycz­ne, je­dy­nie za hi­po­te­zę uwa­żać będą, ci niech ra­czą pa­mię­tać że ta hi­po­te­zis dla roz­wi­nię­cia i wy­ło­że­nia mo­ich my­śli była ko­niecz­ną. Żeby ja­sno po­jąć za­sa­dy or­ga­ni­za­cyi woj­ska, żeby da­lej te za­sa­dy w szcze­gó­łach roz­wi­nąć, trze­ba do ja­kiejś spe­cy­al­nej przy­wią­zać się or­ga­ni­za­cyi. Gdyż lubo ogól­ne pra­wi­dła sztu­ki są wszę­dzie też same, ich za­sto­so­wa­nie z każ­dym na­ro­dem, z każ­dą miej­sco­wo­ścią zmie­niać się musi. Pi­sać dla ob­cych nie mo­głem mieć ani chę­ci ani uspo­so­bie­nia. Żeby za­tem nie bu­jać po nie­ozna­czo­nych prze­strze­niach, żeby my­śli odziać cia­łem, mu­sia­łem wskrze­sić po­li­tycz­ną mej Oj­czy­zny bu­do­wę, mu­sia­łem pier­wej wi­dzieć ją przed sobą taką jaką była, jaką ją wi­dzieć pra­gnie­my; a do­pie­ro oce­nić jej siłę, jej po­trze­by, jaki oręż, jaka zbro­ja jej przy­stoi.

Waż­no­ści przed­mio­tu nikt mi nie za­prze­czy. Lecz żeby, jak­kol­wiek nie­do­kład­nie, wszyst­kie jego czę­ści roz­wi­nąć, ileż­to po­trze­ba cza­su i pra­cy? Dzie­sięć lat upły­nę­ło, a ze­bra­ne ma­te­ry­ały są jesz­cze o wie­le nie­do­sta­tecz­nym za­pa­sem. Cho­ciaż za­tem do koń­ca da­le­ko, lecz za­rys ogól­ny, spo­sób w jaki ten przed­miot poj­mu­ję, krót­ko mó­wiąc szkic i po­czą­tek pi­sma pra­gnę wam przed­sta­wić. Chciał­bym od was się do­wie­dzieć czy to przed­się­wzię­cie in­nych sił nie wy­ma­ga? – Je­śli­by­ście zaś moją zbu­rzy­li bu­do­wę, i nie­tyl­ko po­je­dyn­cze zda­nia ale ca­łość, ale pod­sta­wę za nie­sto­sow­ną uzna­li, tyle mi może po­zo­sta­nie za­słu­gi, że obu­dzę uwa­gę zdat­niej­sze­go od sie­bie, i tyle po­cie­chy że nie mo­gąc żyć z wami, ob­co­wać z wami, przy­najm­niej my­śli moje, dzie­ci moje kil­ka chwil z wami prze­pę­dzą.

Pe­ters­burg, dnia 3 go maja 1841 r.WSTĘP.

…..A jako kto może,

Ku po­wszech­ne­mu do­bru nie­chaj do­po­mo­że

Ce­lem każ­dej woj­ny jest zdo­bycz, za­cho­wa­nie lub od­zy­ska­nie – środ­kiem do do­pię­cia za­mia­ru, znisz­cze­nie sił nie­przy­ja­ciel­skich – a na­rzę­dziem woj­sko.

Przed nie­daw­ne­mi jesz­cze cza­sy, wiel­kość ma­te­ry­al­na była nie­mal je­dy­ną wiel­ko­ścią na­ro­dów; po­więk­sze­nie jej ogro­mu, roz­sze­rza­nie gra­nic chy­tro­ścią i gwał­tem sta­no­wi­ło ich sła­wę, a tem sa­mem i dąż­ność. – Dziś za­czy­na­ją inne świ­tać opi­nie, dziś się od­zy­wa­ją gło­sy, że nie­dość mieć siłę aby mieć pra­wo – że za­sa­dy mo­ral­no­ści i spra­wie­dli­wo­ści od któ­rych zbo­czyć w pry­wat­nem ży­ciu jest wy­stęp­kiem, po­win­ny stać się pra­wi­dłem i dla Rzą­dów; – są na­wet tacy, któ­rzy W fi­lan­tro­picz­nem unie­sie­niu kar­mią się na­dzie­ją, że się wkrót­ce beż wo­jen i bez woj­ska obę­dzie. – Jak­kol­wiek po­dzie­la­my ży­cze­nia, nie po­dzie­la­my na­dziei ry­chłe­go ich skut­ku; dużo przy­najm­niej cza­su upły­nie, za­nim te za­sa­dy wy­wrą wpływ sta­now­czy na spra­wy pu­blicz­ne, i w po­li­tycz­ne sto­sun­ki za­szcze­pić się po­tra­fią. – Dziś jesz­cze wszyst­kie więk­sze, choć i w niby cy­wi­li­zo­wa­nej Eu­ro­pie pań­stwa, daw­ną po­chła­nia­ją­cą za­cho­wa­ły na­tu­rę; tem nie­bez­piecz­niej­szą że ją po­zo­ra­mi spra­wie­dli­wo­ści jak płasz­czy­kiem za­sło­nić usi­łu­ją. – Daw­niej sła­wa była wy­mów­ką gwał­tu, dziś się gwałt chce unie­win­niać wzglę­da­mi rów­no­wa­gi, mo­ral­no­ści, oświa­ty, po­rząd­ku…..Ję­zyk tyl­ko się zmie­nił i hoł­du­je opi­nii – dąż­ność po­zo­sta­ła nie­zmien­ną; choć­by­śmy za­tem usu­nę­li zdo­by­cze jako cel woj­ny, nie mo­że­my uwol­nić się od go­to­wo­ści opar­cia się zdo­by­czy.

Z in­nej stro­ny wi­dzi­my, że te same fi­lo­zo­ficz­ne, chrze­ściań­skie za­sa­dy, te same fi­lan­tro­picz­ne ma­rze­nia słu­żą czę­sto­kroć za ha­sło do za­bu­rzeń we­wnętrz­nych; za sprę­ży­nę aże­by z dro­gi le­gal­nych ulep­szeń, wtrą­cić ludy w od­męt za­wi­chrzeń re­wo­lu­cyi; – za szcze­ble dla am­bit­nych i zręcz­nych do osią­gnie­nia po­tę­gi i wła­dzy. – Chwie­ją się Rzą­dy Eu­ro­py pod­ko­py­wa­ne du­chem, nie­cier­pli­wo­ści i anar­chii, któ­ry star­ga­niem wszel­kich praw my­śli osią­gnąć wol­ność, a bu­rząc wszyst­ko co ist­nie­je są­dzi rów­ność i szczę­ście po­zy­skać; jak gdy­by bez­rząd nie­pro­wa­dził pro­sto do uci­sku, a zdep­ta­nie wszel­kiej wła­dzy nie bu­do­wa­ło ko­niecz­nie ab­so­lut­nej i nie­ogra­ni­czo­nej wła­dzy jed­ne­go. – Je­że­li sta­ro­żyt­ne so­cy­al­ne gma­chy nie od­po­wia­da­ją dzi­siej­szym po­trze­bom, to ko­rzy­sta­jąc z od­wiecz­nych mu­rów i skle­pień, ko­rzy­sta­jąc z do­świad­czeń cza­sów upły­nio­nych, trze­ba z roz­wa­la i na­my­słem je roz­prze­strze­nić i nadać im kształt wła­ściw­szy; nie zaś bu­rzyć ze szczę­tem i do­pie­ro z ich gru­zów, na grun­cie nie­pew­nym i chwie­ją­cym, po­ryw­czo, bez za­sta­no­wie­nia lada kle­ić le­pian­ki któ­re się wkrót­ce same z sie­bie roz­wa­lą. – Na­ród każ­dy ma pra­wo żyć, ży­ciem so­bie wła­ści­wem. Ży­ciem tem jest spo­koj­ne, stop­nio­we, ge­ne­tycz­ne roz­wi­ja­nie wszyst­kich sił fi­zycz­nych i mo­ral­nych. – Roz­wi­ja­nie to za­rów­no, je tłu­mi ucisk ze­wnętrz­ny chcą­cy mu nadać inny obcy kie­ru­nek, jak je prze­ry­wa wszel­kie gwał­tow­ne wstrzą­śnie­nie, choć­by mia­ło na celu osią­gnie­nie na­tych­miast tego co po­win­no być skut­kiem dłu­go­let­niej pra­cy. – Ze­rwa­ny przed­wcze­śnie owoc nie­doj­rza­ły, z strza­ska­niem ga­łę­zi któ­ra go no­si­ła, nie­przy­nie­sie nie­cier­pli­we­mu po­żyt­ku; a pień ska­le­czo­ny musi pier­wej świe­że­mi po­rość ga­łę­zia­mi, za­nim ry­chłe­go plo­nu na­dzie­ję uiści.

A więc spo­koj­ność i nie­pod­le­głość bę­dąc wa­run­ka­mi ży­cia na­ro­dów, osią­gnie­nie tych wa­run­ków, to jest za­pew­nie­nie we­wnętrz­ne­go po­rząd­ku i czu­wa­nie nad ze­wnętrz­nem bez­pie­czeń­stwem, po­win­no głów­nie zwra­cać uwa­gę Rzą­dów i pra­wo­daw­ców. A że tu­taj gro­zi siła ma­te­ry­al­na po­pchnię­ta my­ślą bez­rzą­du lub na­pa­ści, prze­ciw niej trze­ba więc użyć tak­że siły ma­te­ry­al­nej kie­ro­wa­nej za­sa­da­mi po­rząd­ku i od­par­cia – tą siłą za­cho­waw­czą, po­słusz­ną wła­dzy i od niej wy­łącz­nie za­wi­słą, jest woj­sko. – Bez woj­ska nie ma po­rząd­ku i nie ma bez­pie­czeń­stwa; bez nie­go lada am­bit­ny ko­rzy­sta­jąc z chwi­lo­we­go roz­ją­trze­nia wstrzą­śnie to­wa­rzy­ską bu­do­wę – bez nie­go lada są­siad by­to­wi po­li­tycz­ne­mu za­gro­zi; a za­tem or­ga­ni­za­cya siły zbroj­nej jest jed­nem z naj­waż­niej­szych za­dań sztu­ki rzą­dze­nia.

Or­ga­ni­za­cya ta, jak wszel­ka na­uka, musi mieć za­sa­dy sta­łe, nie­zmien­ne, z zgłę­bie­nia ce­lów i prze­zna­cze­nia woj­ska wy­pły­wa­ją­ce, opar­te na do­kład­nem po­ję­ciu dzi­siej­sze­go spo­so­bu pro­wa­dze­nia woj­ny, stwier­dzo­ne do­świad­cze­niem prze­szło­ści. – Za­sa­dy te lo­gicz­nie roz­wi­nię­te, wpły­wać mu­szą na naj­drob­niej­sze na­wet szcze­gó­ły; każ­de urzą­dze­nie, każ­dy prze­pis nie po­wi­nien być skut­kiem ka­pry­su lub przy­wi­dze­nia; ale ro­zu­mo­wa­nia i do­świad­cze­nia wy­pad­kiem. – Lecz je­śli tak jest istot­nie, dla cze­goż w róż­nych kra­jach, tak róż­ne wi­dzi­my or­ga­ni­za­cye? Bez wąt­pie­nia miej­sco­wość – to jest grunt, na któ­rym sta­wia­my, nie mniej ma­te­ry­ały do bu­do­wy uży­te, mu­szą mo­dy­fi­ko­wać za­sto­so­wa­nie teo­ryi; lecz tej róż­no­rod­no­ści przy­czy­na i w tem się znaj­du­je, że każ­da or­ga­ni­za­cya po­je­dyn­cza, skrę­po­wa­na prze­szło­ścią, nie mo­gła się roz­wi­nąć swo­bod­nie; lecz mu­sia­ła po­stę­po­wać w raz przy­ję­tym kie­run­ku i sys­te­ma­cie. – Ztąd tak­że, gdy wie­lu jest pi­szą­cych o stra­te­gii, o tak­ty­ce, czy­li o uży­ciu woj­ska, tak mało jest dzieł o jego for­ma­cyi – a je­śli są ja­kie, to zwy­kle ogra­ni­cza­ją się na opi­sa­niu szcze­gó­ło­wych ist­nie­ją­cych or­ga­ni­za­cyi, z wy­tknię­ciem ich wad i po­da­niem po­pra­wek; lecz za­sad sa­mych mało kto wy­śle­dzić usi­łu­je. – I w rze­czy sa­mej, po coż pi­sać o tem co mało użyt­ku przy­nie­sie? po coż sta­wiać zam­ki na lo­dzie i po­da­wać pro­jek­ta, któ­re wy­ko­na­ne­mi być nie­mo­gą? – by­ło­by to to samo co zgłę­biać pra­wi­dła ar­chi­tek­tu­ry kie­dy idzie je­dy­nie o po­praw­kę już ist­nie­ją­cej bu­dow­li. – Otoż wszyst­kie pań­stwa są W tem po­ło­że­niu; wszę­dzie bu­dow­la ist­nie­je – prze­ra­biać ją cał­ko­wi­cie nie­po­dob­na – nikt więc nie Sta­ra się wy­ka­zać jak po­win­na była być po­sta­wio­ną – ale jak z dziś sto­ją­cej wy­cią­gnąć uży­tek – jak po­pra­wić błę­dy, wy­ko­nać ulep­sze­nia. – Jed­na Pol­ska w od­mien­nem znaj­du­je się po­ło­że­niu. Jako na­ród ist­nie­je, jako pań­stwo z kar­ty Eu­ro­py wy­kre­ślo­na zo­sta­ła. Jako na­ród ma swo­ją roz­le­głość, siły mo­ral­ne i ma­te­ry­al­ne, wła­ści­wy cha­rak­ter i fi­zy­ono­mią, wła­ści­wą dąż­ność i po­trze­by; mo­żem opi­sać jej gra­ni­ce, wy­li­czyć za­so­by, skre­ślić sta­ty­sty­kę – ma ze­wnątrz na­tu­ral­nych wro­gów i sprzy­mie­rzeń­ców, a we­wnątrz ro­do­wi­tą, od­dziel­ną so­cy­al­ną or­ga­ni­za­cyą. Ze zaś jako pań­stwo nie ist­nie­je, ni­czem więc nie jest zwią­za­na, ani zwy­cza­jem, ani wko­rze­nio­nym prze­są­dem, ani sys­te­ma­tem raz przy­ję­tym z któ­re­go zbo­czyć bez strat ogrom­nych by­ło­by nie­po­dob­nem. – Jest więc grunt otwar­ty – ma­te­ry­ały są wia­do­me; sko­ro ude­rzy go­dzi­na zmar­twych­wsta­nia, a musi ude­rzyć bo wie­rzy­my w ży­cie; sko­ro bu­do­wać za­cznie­my, ma­myż śle­po mał­po­wać in­nych, albo przy­pad­ko­wo sta­wiać ka­mień na ka­mie­niu, jaki pierw­szy pod rękę przy­pad­nie, aże­by po­tem być w ko­niecz­no­ści prze­kształ­ca­nia, a może i bu­rze­nia wła­sne­go dzie­ła? – Nie za­iste – zgłę­bij­my za­sa­dy sztu­ki, uczmy się błę­da­mi wła­snej mi­nio­nej prze­szło­ści, zbo­gać­my się do­świad­cze­niem in­nych; jak psz­czo­ła z łona ro­ślin za­tru­tych, tak my z łona wro­gów na­szych zbie­raj­my po­ży­tek i praw­dę, ob­licz­my na­sze siły, na­sze za­so­by, na­szą dąż­ność we­wnętrz­ną i ze­wnętrz­ną, – a gdy na­dej­dzie chwi­la mo­że­my wznieść klas­sycz­ną bu­do­wę, w skut­ku jed­ne­go pla­nu, jed­nej my­śli na za­sa­dach opar­tej, i w naj­drob­niej­szych szcze­gó­łach lo­gicz­nie ro­zu­mo­wo roz­wi­nię­tej.

Nie jest więc śmiesz­no­ścią dziś pi­sać o or­ga­ni­za­cyi woj­ska i po­da­wać pro­jek­ta do po­trzeb przy­szłej Pol­ski za­sto­so­wa­ne. Prze­ciw­nie, jest to wła­śnie chwi­la w któ­rej mo­że­my po­win­ni­śmy bez­stron­nie za­sta­no­wić się nad tem tak waż­nem dla przy­szło­ści na­szej przed­mio­tem. Z zgłę­bie­nia za­sad i zna­jo­mo­ści ma­te­ry­ałów, po­wi­nien się roz­wi­nąć, od naj­ogól­niej­szych za­ry­sów do naj­drob­niej­szych szcze­gó­łów, sys­te­mat jed­no­rod­ny, lo­gicz­ny, cał­ko­wi­ty, – w któ­rym nic nie bę­dzie sa­mo­wol­nem, przy­pad­ko­wem; lecz każ­de roz­po­rzą­dze­nie, każ­dy prze­pis po­je­dyn­czy w związ­ku z ca­ło­ścią i opar­ty na roz­sąd­nej przy­czy­nie.Żeby sys­te­mat po­dob­ny po­jąć i roz­wi­nąć do­kład­nie, po­trze­ba przy­jąć pe­wien po­rzą­dek i na­stęp­stwo:

A na­przód za­sta­no­wić się wy­pa­da nad za­sa­da­mi or­ga­ni­za­cyi, nad po­dzia­łem siły zbroj­nej na głów­ne czę­ści jako to: na straż ze­wnętrz­ną i we­wnętrz­ną, roz­bie­ra­jąc prze­zna­cze­nie każ­dej; – nie­mniej roz­wa­żyć w in­nych kra­jach or­ga­ni­za­cyą wojsk li­nio­wych, gwar­dyj na­ro­do­wych, Jan­dwe­rów i t.p.

Na­stęp­nie roz­wa­żyć po­dział Woj­ska na bro­nie, pie­cho­tę, jaz­dę, ar­tyl­le­ryą, wy­ka­zać każ­dej cel i prze­zna­cze­nie, każ­dą w szcze­gól­no­ści skre­ślić i wy­na­leźć sto­su­nek ich wza­jem­ny.

Z ko­lei przyj­dzie opis czyn­no­ści po­moc­ni­czych a mia­no­wi­cie in­ży­nie­ryi, kwa­ter­mi­strzo­stwa, szta­bów, po­cią­gu, służ­by zdro­wia, ka­pe­la­nów, au­dy­to­rów, po­li­cyi, ad­mi­ni­stra­cyi.

Da­lej or­ga­ni­za­cya od­dzia­łów po­je­dyn­czych i zbio­ro­wych, jed­no i róż­no-bron­nych, jako to: ba­ta­lio­nów, szwa­dro­nów, ba­te­ryi, puł­ków, bry­gad, le­gio­nów, kor­pu­sów i t.p.

Na­stęp­nie uwa­gi nad re­gu­la­mi­nem, ćwi­cze­niem i na­uką.

Da­lej nad kar­no­ścią i pra­wem woj­sko­wem, awan­so­wa­niem i eme­ry­tu­rą.

Na­ko­niec za­sta­no­wić się nad sys­te­ma­tem obron­nym kra­ju, wy­ka­zu­jąc wpływ i waż­ność twierdz i szań­ców w dzi­siej­szym sta­nie sztu­ki wo­jen­nej.

Oto jest przed­miot, za­kres i po­dział tego pi­sma; przed­miot waż­ny, za­kres roz­le­gły i roz­ga­łę­zio­ny – idzie oto­czy siły wy­star­czą? lecz jak­kol­wiek­by się oka­za­ło prze­ciw­nie, jak­kol­wiek­by sku­tek nie­od­po­wie – dział za­mia­rom; je­śli tą pra­cą zwró­ci­my uwa­gę ziom­ków na­szych na waż­ność przed­mio­tu i wła­ści­wość chwi­li, je­że­li jak­kol­wiek przy nie­do­sta­tecz­nych wia­do­mo­ściach i mniej głę­bo­kiem po­ję­ciu po­tra­fim choć kil­ka my­śli praw­dzi­wych ob­ja­wić i obu­dzić god­niej­szych na­stęp­ców, dość bę­dzie dla nas na­gro­dy i chlu­by.

Lecz żeby do­kład­nie po­jąć i wy­ło­żyć ja­ką­kol­wiek or­ga­ni­za­cyą, trze­ba na­przód mieć sta­łe wy­obra­że­nie o kra­ju dla któ­re­go się pi­sze, tem bar­dziej kie­dy kraj ten ist­nie­jąc mo­ral­nie, w tej chwi­li nie ma po­li­tycz­ne­go bytu. Nim więc przy­stą­pi­my do dzie­ła, jest rze­czą ko­niecz­ną przed­wstęp­nie za­sta­no­wić się nad py­ta­niem co przez Pol­skę ro­zu­mieć na­le­ży? Żeby to py­ta­nie roz­trzy­gnąć, a ra­czej żeby wy­ło­żyć nasz spo­sób wi­dze­nia w tym przed­mio­cie, u waż­my na­przód że Pol­ska była za­wsze, i z prze­zna­cze­nia swe­go na przy­szłość być po­win­na przed­mu­rzem ucy­wi­li­zo­wa­nej Eu­ro­py. Jej na­tu­ral­ny­mi sprzy­mie­rzeń­ca­mi są na­ro­dy oświe­co­ne, za­chód Eu­ro­py. Jej wro­ga­mi głów­ne­mi były daw­niej Tur­ki i Ta­ta­ry, dziś Ros­sya, któ­ra na ich przy­gnę­bie­niu po­tę­gę swą wznio­sła. Żeby więc Pol­ska mo­gła być tamą dla za­bo­rów mo­skiew­skich, musi być roz­le­głą i sil­ną, in­a­czej cel osią­gnię­tym nie bę­dzie; żeby była sil­ną po­li­tycz­nie, po­win­na być sil­ną mo­ral­nie, to jest to po­win­no do niej na­le­żeć co pra­gnie być pol­skiem, co przez dłu­gi prze­ciąg wie­ków do niej na­le­żąc za­cho­wa­ło wspól­ną dąż­ność, cha­rak­ter, na­ro­do­wość. Z tego to po­wo­du gra­ni­ce roku 1772, gra­ni­ce jesz­cze trak­ta­tem An­dru­szow­skim, to jest w roku 1667 ozna­czo­ne, po­wszech­nie bio­rą za pod­sta­wę. Zo­bacz­my czy one istot­nie pod tym wzglę­dem wspól­no­ści i dziś­by nie ule­gły od­mia­nom?

Kraj temi gra­ni­ca­mi okre­ślo­ny obej­mu­je na­przód pro­win­cye czy­sto pol­skie, ja­kie­mi są dzi­siej­sze W. X. Po­znań­skie z do­da­niem czę­ści zie­mi Do­brzyń­skiej i Chełm­skiej, kró­le­stwo kon­gres­so­we, część za­chod­nią Ga­li­cyi. Da­lej Li­twa i Żmudź, lubo za­miesz­ka­łe głów­nie na­ro­dem in­no­ple­mien­nym, bo na­wet nie z Sła­wiań­skie­go po­cho­dzą­cym szcze­pu, i ma­ją­cym ję­zyk od­dziel­ny, – lecz dłu­giem przy­zwy­cza­je­niem, sym­pa­tyą, oby­cza­ja­mi, na­ko­niec cała czy­sto pol­ską szlach­tą, wy­łącz­nie do nas na­le­żą. W roku 1831 nie sama szlach­ta mia­ła udział w po­wsta­niu, lecz wło­ścia­nie mas­sa­mi, – a w wie­lu miej­scach na­wet pa­nów i rząd­ców swych po­ry­wa­li za sobą. Zaś część za­chod­nia i po­łu­dnio­wa kra­ju za­miesz­ka­łą jest w 175 przez Po­la­ków, a w 475 przez Ru­si­nów, to jest ga­łęź sła­wiań­ską od­dziel­ną od mo­skiew­skie­go i pol­skie­go ludu, ma­ją­cą ję­zyk wła­sny trzy­ma­ją­cy nie­ja­ko śro­dek mię­dzy dwo­ma, od­dziel­ny cha­rak­ter i zwy­cza­je, i re­li­gię tak­że od­dziel­ną, to jest unic­ką, dziś gwał­tem na schi­zmę prze­mie­nio­ną; mo­gła­by się za­tem o wła­ści­wą so­bie Ma­ło­ru­ską upo­mnieć na­ro­do­wość, gdy­by dłu­go­let­nia nie­wo­la, ucisk, ciem­no­ta przy­gnę­bia­ją­ca lud ten nie­szczę­śli­wy, nie­by­ły spo­wo­do­wa­ły zu­peł­ne­go otrę­twie­nia mo­ral­ne­go, tak iż dziś przy­najm­niej żad­ne­go pra­wa do od­dziel­nej so­cy­al­nej bu­do­wy ro­ścić nie może. Klas­sa zaś wyż­sza, ma­jęt­na, oświe­co­na, klas­sa któ­ra sta­no­wi całą umy­sło­wą po­tę­gę tych oko­lic, to jest szlach­ta, jest czy­sto pol­ska i w roku 1831 do­wio­dła jak my­śli i jak czu­je. Zaś mo­skiew­skie­go pier­wiast­ku prócz urzęd­ni­ków i po­pów wca­le tam nie ma. Za zmia­ną rzą­du pierw­szych­by nie było, a dru­dzy ła­two­by na po­wrót prze­szli na Unią, jak ła­two schi­zmę przy­ję­li, a choć­by nie prze­szli, to pod­no­sząc du­cho­wień­stwo z sta­nu po­ni­że­nia w ja­kim się dziś znaj – duje, oświe­ca­jąc je, po­chle­bia­jąc mu, nie­trud­no­by go zjed­nać do no­we­go rze­czy po­rząd­ku. Lud ma­ło­ru­ski tak jest nie­szczę­śli­wy i tak czu­je swo­je po­ło­że­nie, że ma­łe­mi przy­zwo­le­nia­mi już­by go przy­wią­zać moż­na; coż do­pie­ro przy­pusz­cza­jąc go do praw czło­wie­ka, na­da­jąc mu wol­ność, uła­twia­jąc na­by­cie wła­sno­ści i usu­wa­jąc za­po­ry ja­kie jego roz­wi­nię­ciu do­tych­czas sta­wia­no. Przy do­brym rzą­dzie za lat kil­ka­na­ście już­by śla­du nie było że kraj ten kie­dy­kol­wiek do Ros­syi na­le­żał. Z pro­win­cyj przez Ru­si­nów za­miesz­ka­łych naj­wię­cej mają pier­wiast­ku pol­skie­go, Po­do­le (zwłasz­cza część dziś do Ga­li­cyi na­le­żą­ca gdzie unia do­tąd ist­nie­je), Wo­łyń, Po­le­sie; mniej już nie­co gu­ber­nie Ki­jow­ska, Miń­ska i Mo­by­lew­ska, mniej iesz­cze Wi­teb­ska i Po­be­re­że; a daw­niej ode­rwa­ne, jako to Smo­leń­ska, Czer­nie­chow­ska, Pół­taw­ska, Eka­te­ry­no­sław­ska by­najm­niej za pol­skie uwa­żać już nie moż­na: a za­tem co do Rusi gra­ni­ce trak­ta­tu An­dru­szow­skie­go, są wła­śnie gra­ni­ca­mi pol­skie­go ele­men­tu.

Po­zo­sta­je więc jesz­cze Kur­lan­dya, Prus­sy i Po­mo­rze. Pierw­sza nig­dy do Pol­ski wcie­lo­ną nie była; tyl­ko pod udziel­nym księ­ciem hoł­do­wa­ła Rze­czy­po­spo­li­tej; lecz po wy­ga­śnię­ciu li­nii pa­nu­ją­cej do­bro­wol­nie mia­ła się z nami po­łą­czyć. Lud w niej jest szcze­pu Ło­tew­skie­go, re­li­gii pro­te­stanc­kiej, szlach­ta i miesz­cza­nie niem­cy; Po­la­ków bar­dzo mało, lecz i Mo­ska­li nie wię­cej. Mia­łaż­by więc Kur­lan­dya od­dziel­ne sta­no­wić pań­stwo? lecz czy ło­tew­skie czy nie­miec­kie? przy tej sprzecz­no­ści mię­dzy klas­sa­mi wyż­sze­mi a rol­ni­czą, – gdyż w cza­sie po­wsta­nia w r. 1831 przy­cho­dzi­ły de­pu­ta­cye od wło­ścian kur­landz­kich do po­wstań­ców żmudz­kich z oznaj­mie­niem, iż sko­ro­by je­den pułk jaz­dy pol­skiej wkro­czył do Kur­lan­dyi, chło­pi go­to­wi pa­nów swych

Niem­ców wy­rżnąć i z nami się po­łą­czyć, – a zwłasz­cza przy tak szczu­płej roz­le­gło­ści i sile w obec moż­nych są­sia­dów, gdyż cała lud­ność na 473 mi­lach kwa­dra­to­wych, le­d­wo 384, 000 miesz­kań­ców wy­no­si; prze­zna­cze­nie tej pro­win­cyi nie we­dług we­wnętrz­nych pier­wiast­ków, ale z po­li­tycz­nych wi­do­ków urzą­dzać się po­win­no.

Co do Pruss i daw­ne­go wo­je­wódz­twa po­mor­skie­go, tu prze­wa­ża zu­peł­nie pier­wia­stek nie­miec­ki, tu za­ród i ser­ce tego pań­stwa pru­skie­go sil­ne­go po­rząd­kiem, umiar­ko­wa­niem, oświa­tą, a za­tem sil­ne­go przy­szło­ścią; – do tych więc pro­win­cyi, chcieć dziś ro­ścić pra­wo dla tego że kie­dyś nam hoł­do­wa­ły, by­ło­by nie­roz­sąd­nem a na­wet nie­po­dob­nem. Głów­ną za­tem mo­dy­fi­ka­cyą w gra­ni­cach daw­nej Pol­ski pod wzglę­dem we­wnętrz­nej dąż­no­ści by­ło­by wy­pusz­cze­nie zu­peł­ne dzi­siej­szych re­jen­cyi kró­le­wiec­kiej, gum­biń­skiej, gdań­skiej i kwi­dzyń­skiej z za­trzy­ma­niem je­dy­nie oko­li­cy To­ru­nia, Chełm­na a może i Gru­dzią­ża, w któ­rych pier­wia­stek pol­ski prze­wa­ża.

Lecz je­że­li pierw­szym wa­run­kiem trwa­ło­ści pań­stwa jest na­tu­ral­ne spo­je­nie czę­ści, jest na­ro­do­wość wspól­na, a przy­najm­niej wspól­na chęć po­łą­cze­nia się w jed­no cia­ło po­li­tycz­ne, są jesz­cze inne wa­run­ki do ży­cia i siły po­trzeb­ne. Trze­ba żeby pod wzglę­dem woj­sko­wym gra­ni­ce przed­sta­wia­ły do­bre li­nie obron­ne, trze­ba żeby kraj nie tyl­ko po­sia­dał wszyst­ko co do za­pew­nie­nia pierw­szych po­trzeb na­le­ży, ale żeby na pro­duk­ta swo­je miał za­bez­pie­czo­ny od­pływ, i związ­ki uła­twio­ne z temi na­ro­da­mi któ­re je ku­pu­ją, lub od któ­rych on na­by­wa to co mu bra­ku­je. Je­śli za­tem okre­śle­nie gra­nic trak­ta­tem An­dru­szow­skim, z mo­dy­fi­ka­cy­ami po­wy­żej wska­za­ne­mi, daje pań­stwo sil­ne mo­ral­nie, bo spo­jo­ne du­chem, to pod in­ne­mi wzglę­da­mi wiel­kim ule­ga za­rzu­tom.

Naj­przód han­del jest nad­zwy­czaj­nie ście­śnio­ny. Nig­dzie od­pły­wu, nig­dzie ode­tchnie­nia. Na po­łu­dnie Mo­skwa od Czar­ne­go mo­rza od­py­cha, na pół­noc Prus­sy i Kur­lan­dya za­le­gły brze­gi Bał­ty­ku. Tym spo­so­bem wszyst­kie rze­ki któ­re kraj nasz prze­ci­na­jąc, sta­no­wić mogą ty­leż han­dlo­wych ko­mu­ni­ka­cyi, wzię­te są w mo­no­po­lium przez na­szych są­sia­dów. – W ta­kich więc sto­sun­kach nig­dy Pol­ska we­wnętrz­ne­go bo­gac­twa i prze­my­słu roz­wi­nąć nie może.

Ze wzglę­du obron­ne­go je­dy­nie stro­na po­łu­dnio­wo – za­chod­nia, to jest Kar­pa­ty od Wę­gier, Dniestr od Bes­sa­ra­bii do­brą dają gra­ni­cę; od stro­ny Ros­syi, od stro­ny głów­ne­go nie­przy­ja­cie­la jest ona jak­by umyśl­nie okre­ślo­ną do uła­twie­nia na­jaz­du. Mię­dzy Dnie­strem a Dnie­prem, wszyst­kie rze­ki pły­ną z pół­no­cy na po­łu­dnie, a za­tem pro­sto­pa­dle do gra­ni­cy: gór i ba­gien nie ma żad­nych; kto więc po­sia­da gu­ber­nią Cher­soń­ską może się każ­de­go cza­su w głąb Po­do­la i Ukra­iny za­pu­ścić, ma­jąc skrzy­dła bez­piecz­ne, a przed fron­tem żad­nych prze­szkód. – Wpraw­dzie Dniepr od wscho­du sta­no­wić może wy­bor­ną li­nię obron­ną; lecz twier­dza Ki­jow­ska jest to ogrom­ny sza­niec przed­mo­sto­wy, któ­ry wraz z okrę­giem okre­ślo­nym, głę­bo­ko pły­ną­cym Ir­pe­niem i błot­ni­stą Stu­dzian­ną, czy­li Stuż­ną, do­zwa­la Ros­syi zgro­ma­dzić za­wcza­su wiel­kie siły w tym szczu­płym kli­nie, i ztam­tąd w oka mgnie­niu za­lać Po­le­sie i Wo­łyń. – Po­wy­żej Pry­pe­ci wszyst­ko co leży z le­wej stro­ny Dnie­pru i pra­wej stro­ny Dźwi­ny, to jest część Mo­hy­lew­skiej gu­ber­nii i cała Wi­teb­ska, pod wzgę­dem woj­sko­wym do Pol­ski nie na­le­ży, gdyż za wy­da­niem woj­ny przez Ros­syą, bez wy­strza­łu opusz­czo­nem być musi. –

Na­ko­niec gdy­by jesz­cze Mo­skwa po­sia­da­ła Kur­lan­dyą, na każ­de ski­nie­nie może prze­rwać je­dy­ny zwią­zek z Bał­ty­kiem, od­ci­na­jąc od Po­łą­gi, i pierw­sza li­nia obron­na któ­ra się przed­sta­wia, to jest Wi­lii i Dzi­sny, od­da­je w ręce nie­przy­ja­cie­la całą Żmudź bez opo­ru. – Na­tu­ral­ną za­tem gra­ni­cę, mię­dzy Pol­ską i Ros­syą, sta­no­wi Dniepr od Ocza­ko­wa do Or­szy, i Dźwi­na aż do Bał­ty­ku. Od­pa­dła­by za­tem gu­ber­nia Wi­teb­ska i część Mo­hy­low­skiej; a przy­by­ło Po­be­re­że, to jest gu­ber­nia Cher­soń­ska z ob­wo­dem Eka­te­ry­no­sław­skim, Ki­jów z okrę­giem, przy­by­ły­by por­ty czar­no­mor­skie, uj­ścia Dnie­pru, Dnie­stru, Bohu, Dźwi­ny, Ay, Win­daw­ki, i t.p… – pod wzglę­dem han­dlo­wym nic­by nie po­zo­sta­wa­ło do ży­cze­nia. – Lecz żeby ta li­nia była moc­ną wo­jen­nie, po­win­na ko­niecz­nie obej­mo­wać twier­dze Cher­soń­ska i Ki­jow­ską, zaś Dy­na­burg i Byga le­żą­ce ze­wnątrz tej li­nii nie po­win­ny mieć żad­nych szań­ców przed­mo­sto­wych na tej stro­nie Dźwi­ny, a Dy­ament czy­li Du­na­mun­de na­le­żeć do Pol­ski lub być znie­sio­nym.

Prze­ciw­ko temu roz­gra­ni­cze­niu za­rzu­cić moż­na, iż obej­mu­je Ki­jów i Po­be­re­że, gdzie bar­dzo mało pol­skie­go pier­wiast­ku. Lecz na­przód Ki­jów nie jest mia­stem mo­skiew­skiem ale mało-ru­skiem, któ­re nie­chęt­nie do nas na­le­ża­ło, bo­śmy tę sto­li­cę grec­kie­go wy­zna­nia, gwał­tem na ka­to­li­cyzm na­wró­cić chcie­li; lecz to mia­sto do roku 1831 rzą­dzi­ło się pra­wa­mi pol­skie­mi, za­cho­wy­wa­ło wie­le zwy­cza­jów pol­skich; dziś mu je od­ję­to, dziś W miej­sce obie­ral­ne­go ma­gi­stra­tu rzą­dzi po­lic­maj­ster od cara przy­sła­ny i ob­dzie­ra miesz­kań­ców. Gdzie tyl­ko przy zmia­nie Rzą­du moż­na wiel­kie za­pro­wa­dzić ulep­sze­nia, tam o nie­chęć nie ma oba­wy. Da­lej całe bo­gac­two Ki­jo­wa sta­no­wią kon­trak­ty, han­del z pol­skie­mi gu­ber­nia­mi, związ­ki z szlach­tą pol­ską; prze­rwa­nie tych­że wie­le­by strat ma­jąt­ko­wych miesz­cza­nom zrzą­dzi­ło, a po mia­stach ma­jąt­ko­we wzglę­dy za­wsze pierw­sze miej­sce zaj­mu­ją. – Na­ko­niec póki Ros­sya ma Ki­jów z for­te­cą, póty nie może być bez­piecz­ną po­łu­dnio­wa część Pol­ski, a za­trzy­ma­nie przez nią Ki­jo­wa z zbu­rze­niem twier­dzy by­ło­by czczem uro­je­niem, to mia­sto bo­wiem po­zo­sta­wio­ne w sta­nie bez­bron­nym za pierw­szą woj­ną mu­sia­ło­by w pol­skie ręce się do­stać.

Co do Po­be­re­ża, jest to step bez­lud­ny, na i, 350 mil kwadr, ma­ją­cy le­d­wo 800, 000 miesz­kań­ców, głów­nie Ru­si­nów, a w znacz­nej czę­ści nie­miec­kich ko­lo­ni­stów. Ode­ssa któ­ra sta­no­wi całą waż­ność tej kra­iny jest mia­stem por­to­wem zu­peł­nie cu­dzo­ziem­skiem; pło­dy pol­skie two­rzą głów­ną ga­łęź jej han­dlu, i sto­sun­ki z Pol­ską więk­szą część jej za­trud­nień. Sko­ro więc nie­ma mowy o ma­ło­ru­skiej od­dziel­nej nie­pod­le­gło­ści, to Po­be­re­że ma­jąc za­wsze wię­cej z Pol­ską niż z Mo­skwą spo­lno­ści i wę­złów z wszel­kie­go wzglę­du do pierw­szej na­le­żeć po­win­no.

Co do Wi­teb­skiej gu­ber­nii i ca­łej oko­li­cy po le­wej stro­nie Dnie­pru le­żą­cej, ta za­miesz­ka­łą jest przez Ru­si­nów; lecz po mia­stach wie­le miesz­kań­ców mo­skiew­skich spo­ty­kać się daje, szlach­ty pol­skiej mniej niż w in­nych ru­skich gu­ber­niach, i ta daw­niej­szym za­bo­rem wię­cej do no­we­go rzą­du przy­wy­kła. Tu już na­po­ty­kać się dają bo­ja­ro­wie pan­cer­ni, samo Wi­teb­skie li­czy ich prze­szło 30, 000 – tu han­del i związ­ki głów­ne z Rygą, Na­rwą, Pe­ters­bur­giem, tu więc prę­dzej pier­wia­stek mo­skiew­ski prze­wa­ża, a za­tem gra­ni­ca i pod tym wzglę­dem wła­ści­wie jest ozna­czo­ną.

Od stro­ny Pruss, pod wzglę­dem wo­jen­nym, go­rzej wy­pa­da li­ni­ja gra­nicz­na; lecz nie­do­god­no­ści są wspól­ne. Je­że­li Prus­sy kró­lew­skie za­gra­ża­ją Ma­zow­szu i

Li­twie, to wza­jem­nie Pol­ska od To­ru­nia, a Li­twa od Kow­na za­gra­ża­ją Prus­som. – Za jed­ną prze­gra­ną bi­twą w oko­li­cy Po­zna­nia, Po­la­cy aż za War­tę co­fać­by… się mu­sie­li; lecz za to po zwy­cięz­twie Szląsk i Po­mo­rze aż… po Odrę mo­gli­by za­jąć bez opo­ru. Z resz­tą nie jest to stro­na zkąd­by nam za­gra­żał nie­przy­ja­ciel, owszem Prus­sy są na­tu­ral­nym sprzy­mie­rzeń­cem przy­szłej Pol­ski. Tu za­tem i wzglę­dy wo­jen­ne mniej są waż­ne, i han­dlo­we dro­gą wza­jem­nych do­god­no­ści uło­żyć­by się dały. Już cel­ny zwią­zek nie­miec­ki jest przy­kła­dem jak Rzą­dy po­stę­po­wać po­win­ny, kie­dy ro­zu­mie­ją i pra­gną do­bra pod­wład­nych. – Dla cze­goż Pol­ska tym sa­mym to­rem po­stę­po­wać­by nie mia­ła? – wresz­cie gdy­by były zbyt wiel­kie trud­no­ści, czyż Wi­sła jest je­dy­ny ko­mu­ni­ka­cyą z Bał­ty­kiem? – ko­lej że­la­zna z Kow­na a jesz­cze le­piej z War­sza­wy, do któ­re­go z por­tów Kur­landz­kich, czyż­by nie za­stą­pi­ła bra­ku Gdań­ska, ob­ra­ca­jąc cały han­del zbo­żo­wy w nowo przy­ję­tym kie­run­ku, a tem sa­mem łą­cząc z nami Kur­land­czy­ków, no­we­mi wę­zła­mi han­dlu, bo­gac­twa i prze­my­słu?

Co do lud­no­ści w roku 1755 w gra­ni­cach trak­ta­tu an­dru­szow­skie­go mia­ła Pol­ska 13 mi­lio­nów miesz­kań­ców na prze­strze­ni prze­szło 13, 000 mil kwa­dra­to­wych, dziś zaś w tych­że sa­mych gra­ni­cach wy­pusz­cza­jąc na­wet Prus­sy i wo­je­wódz­two po­mor­skie, li­czy­ła­by prze­szło 19 mi­lio­nów.

We­dług gra­nic przez nas, jako na­tu­ral­ne po­da­nych, jej roz­le­głość i lud­ność by­ły­by mniej wię­cej na­stę­pu­ją­ce:

… Mil Kwadr.. Lud­ność.

Wiel­kie Xię­stwo Po­znań­skie 537… 1, 158, 608

Zie­mia Chełm­ska 110… 120, 000

Do prze­nie­sie­nia 647… 1, 278, 608

Z prze­nie­sie­nia 647… 1, 278, 608

Kró­le­stwo Kon­gres­so­we… 2, 247… 4, 088, 289

Ga­li­cya…1, 548… 4, 763, 660

Kra­ków z ob­rę­bem…20… 120, 000

Li­twa, Żmudź, część Bia­ło­ru­si, Po­do­le, Wo­łyń, Ukra­ina, gu­ber­nia Cher­soń­ska z po­wia­tem Eka­te­ry­no­sław­skim. 8, 259…. 8, 500, 000

Kur­lan­dya… 473… 384, 780

Ra­zem mil kwadr. 13, 194 lud…. 19, 135, 337

a za­tem roz­le­głość pra­wie ta sama, jak przed ostat­nim po­dzia­łem, tyl­ko wła­ści­wiej, sil­niej okre­ślo­na.

Pol­ska w tym ob­rę­bie jest kra­jem pła­skim, otwar­tym, przy­stęp­nym; oprócz Ta­ta­rów strze­gą­cych gra niey po­łu­dnio­wej, pasm gór znacz­niej­szych nie ma żad­nych; wszyst­kie li­nie obron­ne sta­no­wią ba­gna i rze­ki. Im więc mniej jest z na­tu­ry obron­ną, tem po­trze­bu­je sil­niej­szej woj­sko­wej or­ga­ni­za­cyi, tem wię­cej sztu­ka do­brym sys­te­ma­tem twierdz i szań­ców brak przy­ro­dzo­nych umoc­nień za­stą­pić po­win­na. Środ­kiem tego kra­ju od Dnie­pru do Bugu cią­gnie się po­nad rze­ką Pry­pe­cią… pas ba­gien i la­sów, mało za­lud­nio­ny, roz­dzie­la­ją­cy gu­ber­nie dziś do Ros­syi na­le­żą­ce na dwie głów­ne czę­ści. Pas ten waż­ny w sys­te­ma­cie obron­nym kra­ju, jak to na swo­jem miej­scu roz­wi­nie­my, i pod wzglę­dem sta­ty­stycz­nym uwa­gę na sie­bie zwró­cić po­wi­nien. My­ślą prze­dłu­żo­ny ku Wi­śle i Od­rze za­mie­nia się w piasz­czy­sto – le­śną oko­li­cę, le­piej nie­co upraw­ną i wię­cej za­miesz­ka­łą, któ­ra ob­fi­tu­jąc w że­la­zo i inne krusz­ce mie­ści w so­bie głów­ne pol­skie za­kła­dy fa­brycz­ne. – Cała część po­łu­dnio­wa kra­ju na­sze­go pa­sem tym od­cię­ta za­cząw­szy od Kra­ko­wa aż do Czer­niow­ców i wy­spy Chor­cy­ra, daw­ne­go sie­dli­ska si­czy za­po­roz­kiej, a dziś osad nie­miec­kich, jest może naj­żyź­niej­szą w Eu­ro­pie kra­iną, ob­fi­tu­ją­cą we wszyst­ko co się rol­ni­ko­wi uśmie­cha. Je­dy­nie pod­no­ża Kar­pa­tów mniej są uro­dzaj­ne, i w czę­ści Po­be­re­ża brak wody czuć się daje. Lecz resz­ta ma zie­mię tak bo­ga­tą, tak ro­dzaj­ną, że sta­ran­niej­szą nie­co za­pro­wa­dziw­szy upra­wę kil­ka­krot­nie wię­cej spro­du­ko­wać może, ni­że­li do miej­sco­wej po­trze­ba kon­sump­cyi. Dla tego cała część po­łu­dnio­wa Pol­ski jest i bę­dzie czy­sto rol­ni­czą; tu po­wi­nien być szpi­chlerz Eu­ro­py; tu się po­win­ny cho­wać nie­zli­czo­ne sta­da owiec, koni i by­dła; tu nie­po­trze­ba kunsz­tow­nej po­mo­cy dla wskrze­sze­nia bo­gac­twa i ru­chu. Trze­ba tyl­ko wol­no­ści, po­rząd­ku i por­tów na Czar­nem mo­rzu. – Część zaś Pol­ski pół­noc­na prze­pla­ta­na na prze­mian uro­dzaj­ne­mi, piasz­czy­ste­mi i le­śne­mi oko­li­ca­mi, sie­cią rzek i je­zior ob­la­na, po­trze­bu­je prze­my­słu i sztu­ki, lecz mimo wszel­kie­go ro­dza­ju za­pór i prze­szkód ja­kie ich roz­wi­nię­cie ta­mu­ją, jest bez­wąt­pie­nia, po­cząw­szy od Po­zna­nia do Żmu­dzi, prze­myśl­niej­szą i bo­gat­szą od po­prze­dza­ją­cej. Zwłasz­cza Xię­stwo Po­znań­skie, lubo pod pa­no­wa­niem ob­cem, lecz pod opie­kuń­czym, sys­te­ma­tycz­nym rzą­dem, jest do­wo­dem co z kra­ju na­sze­go i z chło­pa na­sze­go być może, by­le­by im ode­tchnąć do­zwo­lo­no. Zaś Bia­ło­ruś, to jest kraj po nad Dźwi­ną i Be­re­zy­ną, jest prze­ciw­nie naj­uboż­szym, z po­ło­że­nia do Po­le­sia po­dob­nym, lecz wię­cej bez­lud­nym i jesz­cze mniej han­dlem oży­wio­nym. W ogól­no­ści, co do oświa­ty i prze­my­słu przod­ku­ją stro­ny pod rzą­dem pru­skim bę­dą­ce, po­tem kró­le­stwo kon­gres­so­we, któ­re przy­najm­niej lat 15 mia­ło cień swo­bo­dy, da­lej Ga­li­cya, któ­ra już bar­dzo w tyle w lo­cie swo­im po­zo­sta­je, bo jej rząd au­stry­ac­ki oło­wia­ne skrzy­dła przy­pra­wił; nako – niec w pro­win­cy­ach Mo­skwie pod­le­głych, nikt nie jest pew­nym ani wol­no­ści oso­bi­stej, ani ma­jąt­ku, ani dnia ju­trzej­sze­go, ani na­wet chwi­li obec­nej; od klas­sy rol­ni­czej do naj­ma­jęt­niej­szych oby­wa­te­li, wszę­dzie ucisk i po­gnę­bie­nie; każ­dy na pod­wład­nym chy­ba to od­bi­je, co mu zwierzch­nik wy­dzie­ra. Nie dziw za­tem że te pro­win­cye są na ostat­nim szcze­blu oświa­ty, prze­my­słu i do­bre­go mie­nia.

I ten­że stan miał­że­by być osta­tecz­nym? 13, 000 mil kwa­dra­to­wych prze­strze­ni, 19 mi­lio­nów miesz­kań­ców tchną­cych jed­nym pra­wie du­chem, i po­mi­mo wszel­kich usi­ło­wań chy­tro­ści, ob­łu­dy i gwał­tu do za­tar­cia w nich wszel­kie­go czu­cia na­ro­do­we­go, drga­ją­cych na naj­mniej­sze wspo­mnie­nie wspól­nej nie­pod­le­gło­ści – te 19 mi­lio­nów mia­łyż­by nig­dy nie mieć od­dziel­ne­go po­li­tycz­ne­go bytu? kie­dy za­sa­dy słusz­no­ści i pra­wa, kie­dy współ­czu­cia lu­dów, a co wię­cej in­te­res rzą­dów Eu­ro­py za­rów­no tego wy­ma­ga­ją. – Nie za­iste – ude­rzy go­dzi­na zmar­twych­wsta­nia i bę­dzie Pol­ska wiel­ka i po­tęż­na. Lecz żeby mo­gła być po­tęż­ną, żeby mo­gła być przed­mu­rzem Eu­ro­py, żeby mo­gła rość w prze­mysł i bo­gac­twa, po­win­na mieć za gra­ni­ce na po­łu­dnie Kar­pa­ty, Dniestr i mo­rze Czar­ne – na za­chód Dniepr i Dźwi­nę – na pół­noc przy­bi­jać do Bał­ty­ku, a za­stą­pić brak sil­nej fi­zycz­nej gra­ni­cy z Prus­sa­mi, przy­mie­rzem i wza­jem­ną po­mo­cą. W tym ob­rę­bie Pol­ska ma po­do­stat­kiem chle­ba i soli, koni i by­dła, krusz­ców, drze­wa i ka­mie­nia, ma… wszyst­ko co do ży­cia i do or­ga­ni­za­cyi woj­sko­wej po­trzeb­ne; nie do­syć wpraw­dzie po­sia­da brze­gów mor­skich żeby mo­gła jako po­tę­ga na mo­rzu wy­stą­pić, nie to też jest jej prze­zna­cze­niem w ogól­nej fa­mi­lii lu­dów eu­ro­pej­skich; ale ma do­syć por­tów na Bał­ty­ku i Czar­nem mo­rzu, by wejść w bez – po­śred­nie związ­ki han­dlo­we z Szwe­cyą, An­glią, Hisz­pa­nią, Fran­cyą, Wło­cha­mi i Wscho­dem, dość by za­pew­nić od­pływ swo­im pro­duk­tom, a tem sa­mem obu­dzić dąż­ność do zwięk­sze­nia pro­duk­cyi. Ma do­syć roz­le­gło­ści i po­tę­gi aże­by od­po­wie­dzieć swe­mu po­wo­ła­niu, to jest być pań­stwem sil­nem na lą­dzie, tar­czy cy­wi­li­za­cyi, za­po­rą dla pół­noc­ne­go ol­brzy­ma, dą­żą­ce­go do roz­po­star­cia wszę­dzie pa­no­wa­nia ma­te­ryi nad du­chem. Wszel­kie inne roz­gra­ni­cze­nie nie­od­po­wie­dzia­ło­by temu prze­zna­cze­niu; więk­sze odej­mu­jąc we­wnętrz­ną spój­ność zmu­sza­ło­by do uży­cia kunsz­tow­nych, na­rzu­co­nych wię­zów, a tem sa­mem zwró­ci­ło­by z toru umiar­ko­wa­nia, praw­dy i po­stę­pu, żeby wtrą­cić w ot­chłań ab­so­lu­ty­zmu i gwał­tu; mniej­sze, skrę­po­wa­ło­by han­del a tem sa­mem we­wnętrz­ne bo­gac­two, ze­psu­ło­by jej woj­sko­we gra­ni­ce i umie­ści­ło w rzę­dzie państw dru­gie­go rzę­du, sa­te­li­tów któ­re­go z… po­tęż­niej szych są­sia­dów. Za­miast więc przy­wró­cić rów­no­wa­gę, po­dzia­łem Pol­ski ze­psu­tą, prze­wa­ży­ło­by prze­ciw­nie sza­lę na ko­rzyść już i tak po­tęż­ne­go mo­car­stwa. Wszel­ka za­tem Pol­ska w mniej­szych gra­ni­cach po­wsta­ła, al­bo­by w so­bie mie­ści­ła za­ród upad­ku w przy­szło­ści, albo by­ła­by tyl­ko tem­cza­so­wo­ścią, przej­ściem do na­tu­ral­ne­go roz­gra­ni­cze­nia. Z tego po­wo­du w dal­szym cią­gu tego pi­sma tę roz­le­glość weź­mie­my za za­sa­dę, i dla ta­kiej Pol­ski woj­sko­wą or­ga­ni­za­cyą kre­ślić bę­dzie­my.ROZ­DZIAŁ I.

§ 1. OGÓL­NE ZA­SA­DY OR­GA­NI­ZA­CJI SIŁY ZBROJ­NEJ.

Po­wie­dzie­li­śmy na wstę­pie, że za­kła­dem bytu i nie­pod­le­gło­ści na­ro­du jest siła zbroj­na – że usu­wa­jąc na stro­nę wszel­kie wi­do­ki za­bo­rów i na­pa­ści dwa głów­ne cele po­zo­sta­ją do osią­gnie­nia, to jest:

1 Utrzy­ma­nie we­wnętrz­ne­go po­rząd­ku.

2 Czu­wa­nie nad ze­wnętrz­nem bez­pie­czeń­stwem – ztąd pierw­szy po­dział siły zbroj­nej na dwie głów­ne czę­ści, róż­nią­ce się ce­la­mi, prze­zna­cze­niem, a tem sa­mem i or­ga­ni­za­cyą, to jest na straż we­wnętrz­ną i ze­wnętrz­ną.

W kra­ju wol­nym, ma­ją­cym rząd wła­sny, opie­kuń­czy, każ­dy nie­po­rzą­dek, każ­de we­wnętrz­ne wstrzą­śnie­nie jest wprost prze­ciw­nem po­trze­bom i ży­cze­niom więk­szo­ści miesz­kań­ców. W ta­kim więc kra­ju osią­gnie­nie celu pierw­sze­go jest ła­twem, i dość go po­ru­czyć-tej klas­sie spo­łecz­no­ści któ­ra­by naj­wię­cej na zmia­nie tra­ci­ła; tym wszyst­kim któ­rzy przez ma­jąt­ko­we po­ło­że­nie, prze­mysł, oświa­tę, fa­mi­lij­ne sto­sun­ki, spo­sób ży­cia pra­co­wi­ty, czyn­ny i mo­ral­ny, naj­wię­cej dają rę­koj­mi za­mi­ło­wa­nia po­rząd­ku, Na tej to za­sa­dzie opie­ra się or­ga­ni­za­cya gwar­dyj na­ro­do­wych – Lecz z pierw­sze­go wej­rze­nia za­raz po­znać mo­że­my, że or­ga­ni­za­cya ta, to jest po­wie­rze­nie sa­mym­że oby­wa­te­lom czu­wa­nia nad po­rząd­kiem we­wnętrz­nym, w tych tyl­ko pań­stwach może być za­pro­wa­dzo­ną, w któ­rych rząd jest z na­ro­dem, nie prze­ciw­ko nie­mu. Wszę­dzie zaś gdzie wła­dza naj­wyż­sza utrzy­mu­je się tyl­ko prze­mo­cą i gwał­tem, – czy­li to jest obcą, a za­tem dą­żą­cą do prze­kształ­ce­nia na­ro­do­wo­ści ujarz­mio­ne­go ludu, czy­li też acz­kol­wiek wła­sną, lecz nie chce po­znać po­trze­by i za­spo­ko­ić ży­cze­nia rzą­dzo­nych, – jed­nem sło­wem, gdzie tyl­ko wła­dza uwa­ża że na­ród jest dla niej nie ona dla na­ro­du, tam wszę­dzie musi się lę­kać wpro­wa­dze­nia gwar­dyj na­ro­do­wych. I słusz­nie! – gdyż dąż­ność stra­ży oby­wa­tel­skiej do­brze uor­ga­ni­zo­wa­nej bę­dzie za­wsze ta sama, to jest usu­nię­cie wszel­kich prze­szkód któ­re ta­mu­ją owe spo­koj­ne, stop­nio­we, ro­do­wi­te roz­wi­ja­nie się wszyst­kich sił fi­zycz­nych i mo­ral­nych na­ro­du, o któ­rem na wstę­pie mó­wi­li­śmy; a za­tem rów­nie bę­dzie prze­ciw­ną bez­rzą­do­wi prze­ry­wa­ją­ce­mu to roz­wi­ja­nie, jak uci­sko­wi chcą­ce­mu go za­trzy­mać lub mu obcy nadać kie­ru­nek. Ta więc or­ga­ni­za­cya, w tym spo­so­bie po­ję­ta i na tej opar­ta za­sa­dzie, za­wie­ra w so­bie wszel­kie żą­da­ne wa­run­ki, i jest naj­prost­szym i naj­wła­ściw­szym środ­kiem osią­gnie­nia celu pierw­sze­go, to jest za­pew­nie­nia we­wnętrz­ne­go po­rząd­ku.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: