Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

O sprzecznościach sprawy żydowskiej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

O sprzecznościach sprawy żydowskiej - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 222 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I.

Nie­zmier­nie trud­nem za­da­niem jest roz­wa­żać ze sta­no­wi­ska czy­stej lo­gi­ki spra­wę, w któ­rej z naj­żyw­szą siłą wcho­dzą w grę afek­ty i in­te­re­sy. Do ta­kich spraw na­le­ży kwe­stya ży­dow­ska, któ­ra przy tem rzad­ko bywa ba­da­na przed­mio­to­wo w cza­sach spo­koj­nych; na­to­miast wy­stę­pu­je z całą ży­wio­ło­wo­ścią w mo­men­tach za­ognie­nia.

Taki mo­ment za­ognie­nia mamy dzi­siaj; spra­wa ta wy­bu­chła, zda się, na­gle w pło­mie­niach wiel­kiej na­mięt­no­ści; w isto­cie jed­nak ujaw­ni­ły się fak­ty po­ten­cy­al­ne, któ­re dłu­go tkwi­ły w sa­mym za­rod­ku tej spra­wy.

Sto­imy wo­bec dwóch dzie­dzin: z jed­nej stro­ny mamy bez­gra­nicz­ne i nie­okre­ślo­ne kró­le­stwo moż­li­wo­ści, z dru­giej – ogra­ni­czo­ną, względ­nie zna­ną i okre­ślo­ną rze­czy­wi­stość. Krą­ży­my nie­ustan­nie w tych oboj­gu sfe­rach – i na tle cią­głej zmia­ny sto­sun­ku moż­li­wo­ści do rze­czy­wi­sto­ści i na­odw­rót – snu­je­my pew­ne dy­rek­ty­wy ży­cio­we. Nie jest rze­czą ła­twą zna­leźć taką dy­rek­ty­wę w ży­ciu oso­bi­stem, a do­pie­roż w zja­wi­sku po­wszech­nem, któ­re ogar­nia sze­ro­ki za­kres sprzecz­nych in­te­re­sów dwóch gro­mad ludz­kich!

O ile­by w mo­men­cie spo­koj­nym było rze­czą moż­li­wą i po­żą­da­ną spra­wę taką ba­dać ob­jek­tyw­nie, o tyle trud­ną jest rze­czą trak­to­wać ją zgo­ła ro­zu­mo­wo w chwi­li roz­draż­nie­nia, jaką dziś prze­cho­dzi­my, zwłasz­cza zaś w obec­nym mo­men­cie po­wszech­nej re­ak­cyi.

Po kil­ku la­tach prze­wro­tu mamy te­raz okres za­sto­ju. Jest to re­ak­cya po­trój­na: rzą­do­wa, pol­ska i ży­dow­ska. Wszyst­kie te trzy re­ak­cye – po zwal­cze­niu sił wol­no­ścio­wych – po­czu­ły się te­raz w na­tę­żo­nej mocy i każ­da po swo­je­mu sze­rzy swe pa­no­wa­nie. Po­zor­nie re­ak­cye te na­wet mogą się zda­wać sprzecz­ne po­mię­dzy sobą; w rze­czy sa­mej prze­cie współ­dzia­ła­ją i po­ma­ga­ją so­bie na­wza­jem.

Nie bę­dzie­my tu za­sta­na­wia­li się nad re­ak­cyą rzą­do­wą, jak­kol­wiek w niej się za­wie­ra mi­mo­wol­ny Wink von oben. In­te­re­su­je nas tu przedew­szyst­kiem we­wnętrz­na re­ak­cya pol­sko-ży­dow­ska i cały splot jej sprzecz­no­ści.

Spra­wa ży­dow­ska jest błęd­nem ko­łem sprzecz­no­ści, któ­rych siłę przy­tem pod­no­si fakt, na oko szcze­gól­ny, a w isto­cie cał­kiem na­tu­ral­ny, że bar­dzo czę­sto po­zor­ne sprzecz­no­ści sta­no­wią ma­skę toż­sa­mo­ści – i na­odw­rót, toż­sa­mość pro­wa­dzi do sprzecz­no­ści.

Każ­da gru­pa skłon­ną jest przedew­szyst­kiem roz­wa­żać tą spra­wę ze sta­no­wi­ska swe­go ego­izmu, nie uwzględ­nia­jąc ego­izmu gru­py dru­giej. Ta­kie sta­no­wi­sko utrud­nia ana­li­zę spra­wy: bo, je­że­li gru­pa A są­dzić bę­dzie gru­pę B, to gru­pa A pa­mię­ta je­dy­nie o swo­ich krzyw­dach i in­te­re­sach, nie uwzględ­nia­jąc krzywd i in­te­re­sów gru­py B – i vice ver­sa. Gdy­by gru­pa A była w sta­nie roz­wa­żyć tę spra­wę ze sta­no­wi­ska gru­py B – i na­odw­rót – po­ro­zu­mie­nie by­ło­by moż­li­we. Jed­nak samo na­wet przy­pusz­cze­nie po­dob­nej rze­czy jest nie­praw­do­po­dob­ne: wi­kła­my się więc nie­ustan­nie w ko­ło­wro­cie prze­ci­wieństw.

Co­kol­wiek­by­śmy po­wie­dzie­li o sto­sun­ku in­nych ras do ży­dów – za­sad­ni­czym tu czyn­ni­kiem jest nie­na­wiść do tej szcze­gól­nej gro­ma­dy ludz­kiej. Nie­na­wiść ta przy­bie­ra naj­roz­ma­it­sze bar­wy, cza­sa­mi słab­nie, cza­sa­mi chwi­lo­wo w cie­niu się kry­je, ale wiecz­nie trwa. Jest ona fak­tem pier­wot­nym, któ­ry w isto­cie swej nie wy­ma­ga żad­nej przy­czy­ny re­al­nej; do­pie­ro póź­niej szu­ka so­bie uświa­do­mie­nia i za­sa­dy. Za­sa­da, raz na tej, raz na owej przy­czy­nie za­wie­szo­na – znaj­dzie się za­wsze, a kie­dy jed­na się wy­czer­pie, na­tych­miast zja­wia się dru­ga. Tak więc uwa­ża­no kie­dyś, że jest to spra­wa re­li­gij­na, eko­no­micz­na, kla­so­wa, ra­so­wa, etycz­na i t… d. Nie­na­wiść wy­stę­pu­je tu jako siła sa­mo­ist­na, za­mknię­ta w so­bie, pod któ­rą lu­dzie pod­su­wa­ją byle ja­kie wy­tłu­ma­cze­nie, a każ­de ich na ra­zie za­spa­ka­ja.

W isto­cie jest to spra­wa czy­sto ele­men­tar­na, star­cie nie­świa­do­me i ko­niecz­ne, wprost me­cha­nicz­ne – i wy­star­czy ten fakt, że ży­dzi są obcy, aby pod­sy­cić an­ta­go­nizm.

Aby więc usu­nąć an­ta­go­nizm – na­le­ży zła­mać i prze­wa­żyć tę ob­cość. Rze­czy­wi­sto­ścią i rdze­niem tej spra­wy jest ob­cość ży­dów; w kra­inie moż­li­wo­ści mie­ści się jej prze­ła­ma­nie i prze­wyż­sze­nie.

Przez szcze­gól­ną grę sprzecz­no­ści ta sama nie­na­wiść, któ­ra wal­czy z tą ob­co­ścią – jest jed­no­cze­śnie głów­nym tej ob­co­ści kon­ser­wa­to­rem. Ude­rza ona bo­wiem w naj­roz­ma­it­sze punk­ta spra­wy, ale bro­ni naj­gor­li­wiej mu­rów za­mknię­to­ści ży­dow­skiej, ich sku­pie­nia w cia­sno­cie ghet­ta, pra­cu­jąc nad tem je­dy­nie, aby ci lu­dzie w swo­jej ob­co­ści wy­trwa­li i aby jej nie za­tra­ci­li. Z chwi­lą, kie­dy ta ob­cość, choć­by czę­ścio­wo, słab­nie – na­tych­miast ro­dzi się dąż­ność, aby tych lu­dzi na nowo wtrą­cić w za­mknię­te koło. Tym spo­so­bem – dzię­ki nie­na­wi­ści – wszel­kie na­ru­sze­nie od­ręb­no­ści ży­dow­skiej, za­rów­no czyn­nie jak i bier­nie – sta­je się tym­cza­so­wem.

Nie­sta­ła rów­no­wa­ga albo ra­czej sta­ła nie­rów­no­wa­ga po­ło­że­nia ży­dów w Pol­sce – ma swo­je źró­dło w tym pier­wiast­ku tym­cza­so­wo­ści, któ­ry unie­moż­li­wia po­sta­wie­nie ja­kiej­kol­wiek za­sa­dy nie­zmien­nej i fun­da­men­tal­nej. Tym­cza­so­wość po­by­tu ży­dów w Pol­sce – jest to po­czu­cie prę­dzej ni­że­li fakt – i być może prze­ci­wień­stwo mię­dzy po­czu­ciem a fak­tem jesz­cze bar­dziej pod­sy­ca samą za­sa­dę tym­cza­so­wo­ści. Tym­cza­so­wość ta, trze­ba za­zna­czyć, jest w spo­sób iden­tycz­ny od­czu­wa­na przez obie stro­ny – i mamy tu je­den z prze­ja­wów, w któ­rych toż­sa­mość pier­wot­na za­sad pro­wa­dzi do re­al­nej sprzecz­no­ści w ży­ciu.

Tym­cza­so­wość – obu­stron­nie uzna­wa­na za czyn­nik głów­ny tej spra­wy – jest to po­zor­nie rzecz bła­ha i ma­ło­zna­czą­ca. Jed­nak­że z niej wy­ni­ka nie­sta­tecz­ność wszyst­kie­go, co­kol­wiek czy­nią ży­dzi w Pol­sce i wszyst­kie­go, co­kol­wiek czy­ni się w sto­sun­ku do nich.

Tym­cza­so­wość – to zna­czy brak ja­kie­go­bądź moc­ne­go punk­tu opar­cia, nie­trwa­łość, ja­ło­wość i nie­re­al­ność wszyst­kich prac, ja­kie po­dej­mo­wa­no w kie­run­ku roz­wią­za­nia tej spra­wy.

Próż­no tu ob­wi­niać jed­ne lub dru­gą stro­nę, gdyż w isto­cie nikt nie jest wi­nien w tym wi­rze zja­wisk ele­men­tar­no-me­cha­nicz­nych, w któ­rych świa­do­mość i wola – jak na te­raz – gra naj­mniej­szą rolę.

Gdy­by usu­nąć ową za­sad­ni­czą tym­cza­so­wość i gdy­by na jej miej­sce po­sta­wić jaką siłę sta­łą i nie­zmien­ną – moż­na­by rów­nież zna­leźć nie­tym­cza­so­wą, lecz sta­łą i nie­zmien­ną – dy­rek­ty­wę po­stę­po­wa­nia.

Rze­czy­wi­stość da­nej spra­wy przed­sta­wia się w ten spo­sób, że mamy ele­ment A i ele­ment B, wy­od­ręb­nio­ne w zna­ko­mi­tej czę­ści; w bar­dzo drob­nej czę­ści po­łą­czo­ne w ab. Moż­li­wość jest po­dwój­na (bio­rąc rzecz z gru­ba): albo po­zo­sta­wić stan A…B, albo też roz­wi­nąć ab do sta­nu AB.

Taka prze­mia­na moż­li­wą jest przy wpro­wa­dze­niu świa­do­mo­ści i woli do tej gry sił ele­men­tar­nych i śle­pych.

Cho­dzi tu o zna­le­zie­nie for­mu­ły naj­czyst­szej i naj­do­sko­nal­szej da­nych sto­sun­ków; for­mu­ła ta musi być jak naj­szer­sza, ob­li­czo­na ra­czej na ju­tro, niż na dzi­siaj; po­win­na sta­no­wić pe­ti­tio prin­ci­pii, któ­re, choć­by w ca­ło­ści nig­dy osią­gnię­tem nie zo­sta­ło – utwo­rzy dźwi­gnię no­we­go ukła­du sił et­nicz­nych, wprost bio­lo­gicz­nych Pol­ski. For­mu­ła ta, ra­zem prze­czu­wa­na i nie­prze­czu­wa­na, spo­dzie­wa­na i nie­spo­dzie­wa­na – po­win­na być opar­ta na dą­że­niach i in­stynk­tach, któ­re jesz­cze się nie ode­zwa­ły lub prze­ma­wia­ły zbyt nie­śmia­ło.

Są­dzę, że prze­nie­sie­nie tej spra­wy z gry afek­tów i in­te­re­sów na sta­no­wi­sko lo­gicz­ne – jest ko­niecz­no­ścią naj­pierw­szą – i stwier­dzić mogę z przy­jem­no­ścią, że to sta­no­wi­sko nie tyl­ko nie prze­czy in­stynk­tom po­ten­cy­al­nym i prze­czu­cio­wym ju­tra, ale owszem scho­dzi się z nie­mi na ich szczy­cie.

Nie prze­ma­wiam tu do naj­niż­szych in­stynk­tów ludz­kich, ale do naj­wyż­szych. Nie sta­wiam za­dań naj­ła­twiej­szych, ale bar­dzo trud­ne – i, chwi­la­mi, zda się – prze­ra­sta­ją­ce moc czło­wie­ka. Nie po­chle­biam ni­ko­mu i ni­cze­mu; nie pod­sy­cam żad­nych ego­izmów: owszem, prze­ciw nim rękę pod­no­szę.

Dla tego przed żad­ną, choć­by naj­bo­le­śniej­szą, praw­dą się nie cof­nę. A na­przód zba­da­my rzecz ze stro­ny ży­dow­skiej. Re­li­gia ży­dow­ska prze­wi­dzia­ła stan du­cha, któ­ry po­le­ga na roz­wa­ża­niu grze­chów wła­snych – i wy­zna­czy­ła dzień Yom­ki­pu­ru – jako dzień spo­wie­dzi po­wszech­nej. Chce­my na spra­wę ży­dów w Pol­sce spoj­rzeć ze sta­no­wi­ska Yom­ki­pu­ru.

Jak­kol­wiek w star­ciu sił nie­świa­do­mych (dwóch gro­mad ludz­kich) – nie moż­na mó­wić o wi­nie czy grze­chu – w zna­cze­niu ści­słem, to jed­nak z chwi­lą uświa­do­mie­nia tych sił ele­men­tar­nych – na­sta­je mo­ment, kie­dy splot mocy śle­pych przy­bie­ra cha­rak­ter zła, któ­re na­le­ży wy­ro­zu­mieć.

Sta­łem i nie­zmien­nem źró­dłem wszyst­kich nie­szczę­snych wa­run­ków po­ło­że­nia ży­dów w Pol­sce jest – jak mó­wi­łem – ich tym­cza­so­wość. Ży­dzi prze­by­wa­ją w Pol­sce koło ty­sią­ca lat, ale uwa­ża­ją się za­wsze za tym­cza­so­wych go­ści, prze­chod­niów i piel­grzy­mów, któ­rzy prę­dzej czy póź­niej stąd wy­wę­dru­ją i ze­rwą wszyst­kie wę­zły, co ich łą­czy­ły z tym kra­jem. Są oni wiecz­nie obcy, wiecz­nie cu­dzo­ziem­cy – i zgo­ła obo­jęt­ni na losy zie­mi, w któ­rej na ty­siąc lat się za­trzy­ma­li.

Ta wie­ko­wa oso­bli­wość ich po­ło­że­nia wy­ni­ka ze spe­cy­al­ne­go cha­rak­te­ru ich bytu. Ży­dzi do dzi­siaj są ple­mie­niem ko­czow­ni­czem, jak niem byli czte­ry ty­sią­ce lat temu. W spra­wie prze­cho­wa­nia typu pier­wot­ne­go be­du­ina – jest to masa naj­bar­dziej nie­ru­cho­ma i kon­ser­wa­tyw­na. Obok tej ce­chy sta­łej i nie­zmien­nej – wszyst­ko jest u nich, jak zwy­kle u ko­czow­ni­ków – tym­cza­so­we, nie­trwa­łe i nie­sta­tecz­ne.

Nie mają oni żad­nych in­te­re­sów te­ry­to­rial­nych, to zna­czy – in­te­re­sów, zwią­za­nych z po­ło­że­niem kra­ju, w któ­rym są "prze­chod­nia­mi". Je­że­li kraj pro­spe­ru­je, obo­jęt­nem jest, co robi pew­na gro­ma­da ko­czow­ni­ków; je­że­li jed­nak kraj jest w nie­szczę­ściu, za­cho­wa­nie się tych ko­czow­ni­ków sta­je się dla tego kra­ju na­der waż­nym pro­ble­ma­tem – i z góry moż­na prze­wi­dzieć, że w ta­kim wy­pad­ku ży­dzi za­cho­wa­ją się obo­jęt­nie, a to w me­cha­ni­ce ży­cia spo­łecz­ne­go zna­czy ty­leż, co ujem­nie.

Z dru­giej stro­ny ta tym­cza­so­wość ży­dów dla nich sa­mych jest źró­dłem bez­sil­no­ści. Wszyst­ko też, co na da­nem te­ry­to­ry­um czy­nią ży­dzi, ma cha­rak­ter rów­nie tym­cza­so­wy i nie­trwa­ły, jak ich po­byt w tym kra­ju.

Naj­oczy­wi­ściej praw­da ta wy­stę­pu­je w głów­nem za­ję­ciu ży­dów – w han­dlu. Mówi się zwy­kle, że ja­ko­by ży­dzi mają wiel­kie uzdol­nie­nie do han­dlu. Po­nie­waż Pol­ska li­czy naj­wię­cej ży­dów, po­win­na za­tem być pierw­szym kra­jem han­dlo­wym na świe­cie. Tym­cza­sem zaj­mu­je ona pod tym wzglę­dem jed­no z miejsc ostat­nich, a to dla­te­go, że cały han­del ży­dow­ski jest ro­bo­tą ko­czow­ni­ków, któ­rzy nie są w sta­nie dać mu pod­staw trwa­łych i re­al­nych, gdyż i ten han­del jest tym­cza­so­wem za­ję­ciem tym­cza­so­wych wę­drow­ców – i nie ma siły re­al­nej han­dlu na­ro­dów osia­dłych. Stąd wy­ni­ka­ją wszyst­kie bra­ki ży­dów, jako kup­ców: stąd wy­ni­ka, że War­sza­wa w An­glii i we Fran­cyi nie­ma na­wet mi­ni­mum kre­dy­tu, po­nie­waż ani fran­cu­zi ani an­gli­cy nie uzna­ją ta­kich nie­sta­tecz­nych i tym­cza­so­wych in­te­re­sów, ja­kie pro­wa­dzą ży­dzi tu­tej­si. Dla­te­go np. ajen­ci wie­lu firm fran­cu­skich mają wprost za­ka­za­ne za­trzy­my­wać się w War­sza­wie. I w Ame­ry­ce nie mniej­sza jest nie­uf­ność do tu­tej­sze­go ryn­ku. Ko­rzy­sta­ją z tego niem­cy, któ­rzy so­bie każą bar­dzo dro­go pła­cić za swój kre­dyt i za­le­wa­ją kraj tan­de­tą.

Dla­te­go w na­der waż­nej ak­cyi boj­ko­tu fa­bry­ka­tów nie­miec­kich – w jed­nym z nie­wie­lu wy­pad­ków, gdzie ży­dzi mo­gli bez­po­śred­nio wy­ka­zać swą oby­wa­tel­skość – nie byli oni w sta­nie uczy­nić nic, gdyż są w dzie­dzi­nie han­dlu zgo­ła bez­sil­ni i cał­ko­wi­cie za­leż­ni od niem­ców, czy­li, że na­wet w tej, rze­ko­mo głów­nej, ga­łę­zi swej pra­cy – w mo­men­cie ko­niecz­nym – żad­nej rze­czy­wi­stej usłu­gi nie mo­gli przy­nieść kra­jo­wi.

Han­del ży­dow­ski znaj­du­je się za­wsze jesz­cze na bar­dzo pier­wot­nem sta­dy­um kra­mar­stwa – i na­tem sta­dy­um mógł on się roz­wi­jać w spo­łe­czeń­stwie śre­dnio­wiecz­nem. Po­nie­waż przy­tem po­la­cy dłu­gi czas gar­dzi­li han­dlem i nie mie­li w tym kie­run­ku umie­jęt­no­ści:

mo­gło się zda­wać na­tu­ral­nem, że tyl­ko żyd w Pol­sce może się zaj­mo­wać han­dlem. Jed­nak­że z bie­giem cza­su ko­niecz­ność i po­la­ków po­pchnę­ła na dro­gę han­dlu: oka­za­ło się przy­tem, że han­del wca­le nie jest kwa­dra­tu­rą koła i że wy­star­czy pew­na suma wia­do­mo­ści i ćwi­cze­nia, aby go upra­wiać.

Cho­ciaż po­la­cy wzię­li się do han­dlu póź­niej niż ży­dzi: nie­wąt­pli­wie jed­nak, jako nie­tym­cza­so­wi, lecz sta­li miesz­kań­cy tego kra­ju – fun­da­men­tal­niej będą go pro­wa­dzi­li, niż ży­dzi – i ła­twem jest do prze­wi­dze­nia, że cały han­del ży­dow­ski, jako nie­sta­tecz­na ro­bo­ta ko­czow­ni­ków, prę­dzej czy póź­niej ru­nie ze szczę­tem i nic go nie oca­li.

For­ma­cya sta­nu ku­piec­kie­go w Pol­sce, choć spóź­nio­na, jest ko­niecz­no­ścią hi­sto­rycz­ną i nie­masz siły, coby ją po­wstrzy­ma­ła. Ży­je­my obec­nie w mo­men­cie star­cia tych oboj­ga sił: sta­rej ko­czow­ni­czej i no­wej osia­dłej kla­sy han­dlo­wej. O ile ży­dzi cha­rak­te­ru swe­go nie zmie­nią – oczy­wi­ście prze­grać mu­szą.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: