- W empik go
O stanowisku Polski z bożych i ludzkich względów - ebook
O stanowisku Polski z bożych i ludzkich względów - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 235 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W stosunku do nas w tym łaska Boża, że nas Bóg stworzył, to jest, że nam bytuudzielił. – W tym rozum i logika Boża, że nas nie od razu doskonałymi i dopełnionymi stworzył, czyli skończonymi istotami, ale owszem, nieskończonymi nas stworzył – bo od samego początku poczynającymi z możnością postępowego rozwijania się – przy tym wolnymi – więc tym samym zmuszonymi zasługiwać się, to jest siebie samych dotwarzać, by róść ku Niemu. – W tym nareszcie miłość Boża, że nas ostatecznie zbawi, czyli że w miarę zasługi naszej bytu nam odmierzać będzie, czyli, co jedno jest, że nas opatrznie doprowadzi do żywota wiecznego, który jest niebiańską wszystkich władz naszych harmonią, dostrajającą się coraz wyżej – który jest postępem, nie przerywanym już śmiercią – który jest przemienianiem się następnym, coraz przedziwniejszym, duszy i ciała, przy wszelkiej świadomości i z własnej woli ducha, do którego dusza ta i ciało należą.
Z łaski więc Bożej osiągniem byt, którego wyrazem w nas jest ciało.
Z rozumu Bożego osiągniem świadomość tego bytu, wiedzę jego niezbędnych warunków, praw i celu, czyli duszę, bo czymże dusza, jeśli nie myślą i wiedzą? A o czymże myśl myśli, jeśli nie o bycie?
Z miłościwreszcie Bożej dojść mamy do najściślejszego pojednania się bytu z myślą, zmysłowości z idealnością, ciała z duszą, czyli stać się duchami żywymi, nieśmiertelnymi, przeznaczonymi do anielstwa i wszystkich innych przetworzeń się duchowych w nieskończoności żywota, tu i tam, i wszędzie.
Z tego trojakiego stosunku Boga do nas i naszego nawzajem do Boga Trójca Święta wynika. – Pierwsza jej osoba odpowiada wszechbytowi, którego przymiotem wszechmoc. Druga – wszcchmyśli, której przymiotem wszechświadomość, czyli wszechrozum. Trzecia – wszechżyciu, czyli wszechduchowi, którego przymiotem wszechmiłość. Na obraz tej Trójcy Bożej każden z nas jest także trójcą każdochwilną, każdy z nas jest bytem, myślą, życiem współcześnie, czyli duchem, a zarazem i przeto właśnie, że duchem, jest osobistością całką, jaźnią, tąż samą i jedną.
W Trójcy Bożej osobą łaski dla nas jest pierwsza osoba, Ojciec, stworzyciel, później nazwań Jehową, który stwarza nas, bo stwarza – łaska albowiem to to, co danym dla niczego, tylko dlatego, że danym. Jest ona, bo jest. To samo o sobie sam wyrzekł Jehowa – to samo każden byt, który istnieje już, a nie pojął się jeszcze, wyrzec by musiał – więc gdyśmy Go nie pojmowali, tak do nas mówił Jehowa.
Osobą rozumu dla nas, osobą przyczynowatości i wynikliwości, nakazującą nam pracę i zasługę, czyli kształcenie się i postęp jako drogę logiczną, konieczną, jedyną do niebios, to druga osoba, to wszechświadomość i wszechmyśl Boża. Słowo odwieczne (Logos), które, wcielone, nazywa się Chrystus – i Chrystus też właśnie objawił rodowi ludzkiemu prawo wieczne zasługi i postępu na to, by ród ten mógł dojść do anielstwa. Chrystus już nie tak, jak Jehowa jest, bo jest tylko, bez wyrażenia żadnego powodu, żadnej przyczyny ni pochodzenia. Owszem, ród ciągnie z Ojca, a upadkiem ludzi spowodowan na to, by ich wyzwolić, odkupić i zbawić, zstępuje na świat. Już tu objawia się powód, już tu logiczna konieczność, zasada wszelkiego rozumowania i wszelkiej filozofii.
Wreszcie osobą miłości dla nas, spójnią żywą łaski bez powodu, z rozumem powód zawierającym, to wszechżycie Boże, kojarzące wszechbyt z wszechmyślą w Bogu, to trzecia osoba Trójcy Bożej -
Duch Święty. On w stosunku do nas wyraża najprzedziwniejsze zlanie się do harmonii bytu, któryśmy dostali z łaski, i prawa postępu i zasługi, które nam rozum Boży przyniósł. To zlanie się zaś harmonijne oczywiście, że naszym jest zbawieniem, bo kiedy byt otrzymany doskonale rządzim i ujmujem w prawo zasługi i postępu, cóż my osiągniem? – Oto najwyższą harmonią, cel nasz ostateczny, żywot wieczny nasz, czyli uzupełnioną miłość Bożą ku nam i w nas. Zatem Duch Święty, wyrażający wszechżycie w Bogu, dla nas wyraża wszechmiłość i zbawienie. – Oczywiście, że nie może inaczej, jak zarówno z dwóch poprzednich osób pochodzić – z Ojca i z Syna, z wszechbytu i wszechmyśli, z Jehowy i z Słowa, bo jest właśnie ich zlewem, ich przepajaniem się wiecznym, ich wzajemną jednią – zupełnie tak samo, jak w nas duch nasz jest przepojeniem się bytu i myśli naszej, ciała i duszy naszej, tak samo jak w nas żywot wieczny będzie przepojeniem się najwyższym łaski, którą od Ojca wzięliśmy, i własnej zasługi naszej, której nam konieczność Syn wskazał.
Nie inaczej myślał o trzeciej osobie sobór nicejski, kiedy w wyznaniu wiary pod nią dopiero umieścił wszystkie nadziemskie nadzieje i anielskie następstwa ludzkości – uświęcenie ludzkich dusz, natchnienie proroków, jedność Kościoła powszechnego, zmartwychwstanie ciał, żywot wieczny i obcowanie świętych. Chrystus też wyrzekł, że temu, kto bluźni przeciwko Duchowi Świętemu, odpuszczonym nie będzie, choćby bluźnierstwa przeciwko Ojcu i Synowi odpuszczono.
Zatem w początku łaska, a w końcu miłość. Łaskatylko być może dla nie będących jeszcze – miłość być tylko może dla będących już, ale jej godnych, ale na nią zasłużonych. Pośrodku zaś i jako przejście konieczne od łaski do miłości, od bytu pierwszego do najwyższego życia – rozum. W stosunku do nas rozum Boży znaczy logikę żywota naszego, pracę, trud, zatem i cierpienie, i męczeństwo, słowem, zasługę. I oczywiście, by stworzonych z łaski przeprowadzić do godności duchów niebiańskich, do anielstwa, do żywota wiecznego, trzeba koniecznie było ich zasługi i stopniowego postępu – czyli trzeba było, żeby im jej niezbędność rozum Boży objawił i nakazał, bo inaczej łaska byłaby bezrozumna, a zatem nie byłaby miłością żadną, tylko znowu łaską. Więc nie byłoby żadnej odmiany ni rozwoju od pierwszej do ostatniej – żadnego przetworzenia, żadnego biegu życia – dziejów ni ludzkich, ni żadnych innych, wolnością swą poruszających się w czasie, być by nie mogło. Na początku, w środku, w końcu tożsamość jedna, martwa, bezbarwna, nieskończona – jeden tylko stan – a jeśli go nazwiem rajem, więc jeden raj nieprzemienny, niewinny, ale głucho, nieżywo, zwierzęco niewinny – byt tylko sam bez rozbudzenia się myśli – ciało bez duszy. – Przejście więc, a przy tym rozdarcie i walka wewnętrzna, a stąd ból, a nawet i grzech, o którym święty Augustyn wyrzekł, że był najszczęśliwszą winą (felicissima culpa), nastąpić musiały. Tym rozdarciem, tą walką, tym bolem ozwało się życie, bo Bóg jest Bogiem nie martwych, ale żywych. Pośrednikiem zatem w istocie w tym przejściu między łaską a miłością, rajem a niebem, czyli wiekami Jehowy a Ducha Świętego, między stanem bytu cielesnego a stanem pełni żywotnej, duchowej, łącznikiem i usprawiedliwicielem ich obu musiał być rozum Boży, który, wcielony i objawiony w rodzie ludzkim, duszę i rozum ludzki obudził. – Stąd Chrystus jest zbawcą, odkupicielem, pośrednikiem i tylko przechodząc przez Niego, można dostąpić zbawienia. Jest prawdą, jest światłem słonecznym ziemi i w najwyższym znaczeniu drogą, jak sam wyrzekł o Sobie. Tą drogą tylko dostać się można do miłości ostatecznej – a że w stosunku do nas ta droga jest trudem, cierpieniem, zasługą, zatem Chrystus musiał ją odbić, wyrazić, uczynić, niejako upłaskorzeźbić życiem Swym i śmiercią Swoją. Wszystek trud i ból przejścia od łaski do miłości, od raju, niepowrotnego już, do nieba, nie nadeszłego jeszcze, w Nim przedstawion i ukazan. Dlatego nie przechadzał się z pułkami anielskimi duchów po planecie tym, nie grzmiał w majestacie potęgi Bożej, ale zawsze działał po ludzku, podnosząc w sobie wszystkie ludzkie przymioty do boskości – i takim sposobem doprowadzając naturę człowieczą w Sobie do zlewu harmonijnego z naturą Bożą – niejako ułatwiając jej przykładem przejście do wyższych przeznaczeń – wykazując jej dowodnie, dobitnie, żywo, słówmi, a najbardziej czynem, że powołaną jest do przebóstwienia się, skoro zgodzi się i przystanie w wolności swej do woli Boga. Dlatego nie zwycięstwem, ale przegraną ciągłą zwyciężał wszędzie – cierpliwością, umiarkowaniem, panowaniem sobie nieskończonym, łagodnością i tkliwością, a w pewnych razach stałością tak olbrzymią, że na gniew wyglądała święty, wszystkimi sposoby, których skutek oddalony a niezawodny, a których ujęcie i przeprowadzenie zowie się mądrością, która nic nie opuszcza, która źdźbła zbiera i z nich buduje piramidy, bo wie, że siła jej myśli wieczność przetrwa, gdyż myśl jej prawdą jest – a jej urzeczywiszczenie dobrem – a kształt jej ostateczny niebieską pięknością. Nigdy inaczej nie działał, nigdy się nie spieszył, nawet na śmierć – nigdy dla ludzkiego oka nic nie czynił, jedno wszystko na zasianie ziarn swych w ludzką duszę na to, by później w rzeczywisty kwiat wzrosły i owoc rzeczywisty przyniosły – nigdy, jak bohater, nie szukał ni wzywał niebezpieczeństwa, aż dopełnił posłannictwa Swego, aż to uwyraźnił, co miał uwyraźnić, uczynił, co miał uczynić; nawet unikał kilka razy schwytania i śmierci na pokazanie ludziom, że i najwyższa ofiara, gdy nie dopełniona w chwili, w której istotnie jest najwyższą, z powodu że uzupełnia i zaokrągla pełne działanie życia, właśnie najwyższą nie jest i staje się tylko przełamanym, ale nie do Boga przez śmierć dociągniętym żywotem. Życie Chrystusa jest arcymistrzostwem życia. Nieskończenie łatwiej umrzeć podobnie niż podobnie żyć; i dlatego też nikt po śmierci zaraz nie zmartwychwstaje i przemienionego, anielskiego ciała nie przybiera, bo zmartwychwstanie i przemienienie duchowe nic od śmierci, ale od życia zależą. On jeden tylko – bo żył ciągle jak ofiara paląca się i po takim żywocie Bożym śród ludzi skonał śród aniołów po ludzku, krzyżowo. Wszędzie w Nim, w każdej Jego chwili i czynie, i słowie, znać połączenie obu natur, przelewanie się ciągłe jednej w drugą – jednym słowem, znać to przejście, o którym mówimy, przejścieod cielesności do pełni ducha – czyli od natury ludzkiej do Bożej. – Lecz że wskazywał także i objawiał, do czego wiedzie ono przejście przez rozumu drogę, że stawiał miłość ostateczną celem tej drogi, że ogłaszał żywot wieczny i niebiański za wynik jej konieczny, musiał też i wynik ten, czyli Niebo, wyrazić i uwydatnić w poczęciu się niepokalanym, w transfiguracji na Taborze, w zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu, w tych nadludzkich cudownościach a rzeczywistościach anielskich. Kiedyś wykaże się i już w Nim objawionym jest, że prawem, czyli przymiotem natury ducha jest cud, a raczej, że to, co my zwykliśmy nazywać cudem, wprost i przyrodzono wynika z wykształcenia się ducha, z podniesienia się jego, ale we wszelkiej rzeczywistości, ku Bogu. Podniesienie się zaś takowe zależy na wykryciu woli Bożej – na to praca – na poznaniu jej – na to rozum – i na uznaniu jej i zlaniu własnej woli z nią – a na to wolność nasza. By Go pełniej ukochać, znać Go pełniej musimy, a poznawszy, odkrywszy, dorobiwszy się zasługą pracowitą Jego, ukochawszy Go zatem mocniej, bo wszystko, co z Niego odkryjem, coraz wyższą pięknością, mądrością i dobrem, musimy wolną wolę naszą stosować do Jego woli. Z Jego zaś woli wszechmoc Jego płynie – o ile więc z cząstką tej woli się zlejem, o tyle udziału w tej wszechmocy dostaniem. Im szerszy zakres, tym i udział większy. Udział takowy, do pewnej pełni doszły, zowiemy cudem.