O stawaniu się osobą - ebook
O stawaniu się osobą - ebook
O stawaniu się osobą to zbiór esejów Carla R. Rogersa zebranych z wielu lat pracy terapeutycznej.
O stawaniu się osobą to zbiór esejów Carla R. Rogersa zebranych z wielu lat pracy terapeutycznej. Zdaniem autora wszystkie one odnoszą się do spraw życia osobistego w naszym pogmatwanym świecie i mogą się przyczynić do wzbudzenia odwagi i pewności siebie, do zrozumienia osobistych trudności tych, którzy będą je czytać.
Zbiór ten skierowany jest zarówno do specjalistów: psychologów, psychiatrów, nauczycieli, osób zarządzających przedsiębiorstwami itp., jak i tych wszystkich, którzy poszukują dróg rozwoju osobistego. Elementem łączącym te eseje jest ciepły, entuzjastyczny, pełen przekonania i troski ton autora.
Oto spotykamy się z człowiekiem, który cierpliwie, lecz przy użyciu wszelkich dostępnych środków, próbuje usłyszeć innych i siebie samego. - Z przedmowy Petera D. Kramera
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8338-733-8 |
Rozmiar pliku: | 1,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przedmowa
Opublikowanie _O stawaniu się osobą_ w 1961 roku przyniosło Carlowi Rogersowi niespodziewane uznanie w całym kraju. Rogers, jako naukowiec i klinicysta, sądził, że zwraca się do psychoterapeutów, i dopiero później odkrył, że "pisał dla _ludzi_ – pielęgniarek, gospodyń domowych, ludzi biznesu, księży, ministrów, nauczycieli, młodzieży". Książka sprzedała się w milionach egzemplarzy – w czasach, gdy milionowe nakłady należały do rzadkości. Przez następne dziesięciolecie Rogers był "psychologiem Ameryki", do którego prasa zwracała się z wszelkimi pytaniami dotyczącymi umysłu, począwszy od kreatywności, aż po wiedzę o samym sobie i charakter narodowy.
Niektóre z propagowanych przez Rogersa idei przyjęły się tak powszechnie, że obecnie niełatwo uzmysłowić sobie, jak świeże czy wręcz rewolucyjne były w swoim czasie. Freudowska psychoanaliza i jej dominujący w połowie dwudziestego stulecia model umysłu utrzymuje, że ludzkie popędy – seksualny i agresywny – są z natury egoistyczne, że za ich powściąganie, wymuszane przez ograniczenia kulturowe, płacimy pewną ceną. Wyleczenie w ramach tego modelu jest wynikiem relacji, która frustruje pacjenta i wzmaga w nim lęk niezbędny do tego, aby zaakceptował on trudne prawdy przedstawiane przez psychoanalityka. Rogers uważał tymczasem, że ludzie potrzebują relacji, w której będą akceptowani. Rogersowski terapeuta wykorzystuje empatię – coś, co w czasach dominacji freudyzmu kojarzyło się głównie z uczuciami towarzyszącymi studiowaniu dzieła sztuki – oraz „bezwarunkowy szacunek”. Rogers zawarł swoją podstawową hipotezę w jednym zdaniu: „Jeśli zdołam stworzyć określony rodzaj relacji z drugim człowiekiem, to odkryje on w sobie zdolność wykorzystania tej relacji do własnego wzrostu, w wyniku czego dojdzie u niego do przemiany i rozwoju osobistego”. Poprzez „wzrost” rozumie Rogers zmierzanie w kierunku wyższej samooceny, elastyczności, poszanowania siebie i innych. Człowiek jest dla niego „niepoprawnie” uspołeczniony w swych skłonnościach. Rogers wielokrotnie powtarza, że jeśli człowiek jest w pełni człowiekiem, to jest godny zaufania.
Według klasyfikacji Isaiaha Berlina, Rogers był jeżem: znał się na jednej rzeczy, lecz znał się tak dobrze, że mógł na tym fundamencie zbudować cały świat. To od niego wywodzi się nasz obecny nacisk na samoocenę i jej moc mobilizowania ludzkich możliwości. Pojmowanie akceptacji jako najpotężniejszej siły wyzwalającej prowadzi do wniosku, że ludzie zdrowi również mogą czerpać korzyści z terapii i że nieprofesjonalista może działać jak terapeuta. Nowoczesne grupy wsparcia wywodzą się niemal wprost z rogersowskiego ruchu wspierania potencjału ludzkiego. Stwierdzenie, że małżeństwo, podobnie jak terapia, zasadza się na autentyczności i empatii, to czysty Carl Rogers. Również idee niedyrektywnego rodzicielstwa i nauczania to raczej Rogers niż Benjamin Spock.
To ironia losu, że gdy idee Rogersa są u szczytu popularności – do tego stopnia, że atakuje się je jako silnie ugruntowane w kulturze założenia, które wymagają zrewidowania – jego prace nie są publikowane. Wielka to strata, dlatego że kultura powinna wiedzieć, gdzie narodziły się jej przekonania i poglądy, i dlatego, że pisarstwo Rogersa pozostaje czarujące i przystępne.
Idee Rogersa z pewnością zaciążyły na poglądach środowiska zajmującego się zawodowo zdrowiem psychicznym. Jedną z najnowszych szkół psychoanalizy określa się mianem psychologii _self_. Nazwę tę mógłby równie dobrze ukuć sam Rogers. Podobnie jak stworzona przez Rogersa w latach czterdziestych terapia nastawiona na klienta, psychologia _self_ uznaje relację międzyludzką za istotniejszą dla przemiany niż wgląd. Nurt ten utrzymuje też, że optymalny poziom frustracji to poziom najniższy. Postawę terapeuty w psychologii _self_ trudno scharakteryzować lepszym określeniem niż bezwarunkowy szacunek. Jednak psychologia _self_, która powstała w Chicago w okresie, gdy Rogers był tam znaczącą postacią, w żaden sposób nie przyznała się do tego, że wywarł on na nią jakikolwiek wpływ.
Wyjaśnia to wszystko poniekąd fakt, jakim człowiekiem był Rogers. Amerykanin, nie Europejczyk, wychowany na farmie, nie w mieście (urodził się w Chicago, lecz przeprowadził się na wieś w wieku dwunastu lat; zwykł był powiadać, że jego szacunek dla metod eksperymentalnych wynika z lektury w okresie dojrzewania długiego tekstu pod tytułem _Feeds and feeding_), pochodzący ze Środkowego Zachodu, nie ze Wschodu, sangwinik, nie melancholik, przystępny i otwarty, w niczym nie wykazywał mrocznej złożoności powojennych intelektualistów. Otwartość Rogersa sprawia, że w pewnym sensie _O stawaniu się osobą_ nie potrzebuje przedmowy. Autor przedstawia się sam w tekście zatytułowanym „Oto ja” – podejście to stoi w opozycji do postawy faworyzowanej przez jego rówieśników, którzy uważali, że terapeuta musi przypominać „białą kartę”. Przeważał pogląd, że Rogersa można odrzucić, bo jest niepoważny.
U podstaw takiej oceny leżało wąskie pojmowanie tego, co jest poważne lub intelektualne. Rogers był profesorem uniwersyteckim i szeroko publikowanym naukowcem, autorem szesnastu książek i ponad dwustu artykułów. Sukces _O stawaniu się osobą_ mógł zagrozić jego akademickiej reputacji, Rogersa kojarzono bowiem z prostotą i bezpośredniością tych esejów, nie zaś ze złożonością bardziej specjalistycznych artykułów, które pisał w tym samym okresie. Lecz nawet w _O stawaniu się osobą_ Rogers osadza swoje poglądy w kontekście historycznym i społecznym, odwołując się do współczesnej psychologii społecznej, etologii zwierząt, do teorii komunikacji oraz ogólnej teorii systemów. Swoje poglądy umieszcza w obszarze filozofii egzystencjalnej, często odwołując się do Sørena Kierkegaarda (z którego frazy „być tym «ja», którym się naprawdę jest” uczynił odpowiedź na pytanie o cel ludzkiego życia) oraz Martina Bubera. Rogers czerpie radość ze swojej działalności „publicznego intelektualisty”, debatując i korespondując z postaciami takimi, jak Buber, Paul Tilich, Michael Polanyi, Gregory Bateson, Hans Hofman i Rollo May.
Rogers był dużo bardziej zaangażowanym naukowcem, wspierającym doświadczalną ocenę psychoterapii niż większość jego kolegów. Już w latach czterdziestych jako pierwszy nagrywał sesje terapeutyczne dla celów badawczych. Był pierwszym twórcą nowego typu psychoterapii, którą zdefiniował w terminach operacyjnych, wyliczając sześć warunków koniecznych i wystarczających (zaangażowany pacjent, empatyczny terapeuta) dla konstruktywnej zmiany osobowości. Stworzył wiarygodne metody pomiaru procesu terapii oraz wspierał i upowszechniał badania oceniające jego hipotezy. Rogers przykładał dużą wagę do procesu oceny: Co pomaga ludziom w przemianie? Wyniki badań Rogersa oraz jego naukowych współpracowników wprawiały w zakłopotanie psychoanalityczny establishment. Na przykład pewne studium zapisów sesji terapeutycznych wykazało, że reagując na wyjaśnienie i interpretację – narzędzia psychoanalizy – klient zazwyczaj porzuca zgłębianie swojego „ja”. Do dalszej eksploracji własnego wnętrza oraz nowego wglądu bezpośrednio prowadzi jedynie odzwierciedlanie jego uczuć przez terapeutę.
Rogers włożył znaczny wysiłek intelektualny w służbę prostemu przekonaniu, że człowiek wymaga akceptacji, kiedy zaś jest akceptowany, zmierza w kierunku samourzeczywistnienia. Wnioski z tego spostrzeżenia były dla Rogersa i jemu współczesnych oczywiste. Skomplikowana struktura psychoanalizy jest zbędna. Przeniesienie być może nawet istnieje, lecz jego zgłębianie jest bezproduktywne. Wyniosła i zdystansowana postawa przyjmowana w połowie dwudziestego stulecia przez wielu psychoanalityków jest z pewnością antyterapeutyczna. Świadomość siebie i ludzka obecność terapeuty są ważniejsze niż jego techniczne przeszkolenie. Granica między terapią a codziennym życiem jest z konieczności bardzo cienka. Jeśli akceptacja, empatia i poszanowanie są koniecznymi i wystarczającymi warunkami rozwoju człowieka, to powinny w równym stopniu wzbogacać edukację, przyjaźń czy życie rodzinne.
Koncepcje te uraziły wielu przedstawicieli śmietanki psychoanalitycznej, edukacyjnej i religijnej. Większość odbiorców je jednak przyjęła. To one oddziaływały na popularne spory lat sześćdziesiątych – protesty na uczelniach opierały się wprost na przekonaniach Rogersa co do natury ludzkiej – i miały udział w kształtowaniu naszych instytucji na resztę stulecia.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki