- W empik go
O trzech wielkich pobudkach do ciągłego pracowania na zbawienie - ebook
O trzech wielkich pobudkach do ciągłego pracowania na zbawienie - ebook
Mówi św. Eucheriusz, że szaleństwem nad wszelkie szaleństwo, jest zaniedbywać sprawy zbawienia duszy. I w samej rzeczy, o najdrożsi, wy co dla spraw światowych tyle okazujecie rozsądku, zastanowienia, powiedzcie, nie jestże szaleństwem dla jednej życia chwili (bo życie to choćby najdłuższe, jest zawsze chwilą), na niepewne stawiać wieczność. Zważcie te dwa wyrazy: Wieczność na niepewne! Wieczność, którą sobie zapewnić można, jest w ręku naszym. I możnaż nie podejmować wszystkiego, aby ją tylko sobie zapewnić? Możnaż dla jej zapewnienia tak nic nie czynić, owszem wszystko czynić, aby ją stracić? Skąd pochodzi to szaleństwo? Ach! Opiliście się z tego kielicha trucizny, o którym mówi Izajasz, i upojeni zapominacie, kto jesteście? Na co jesteście? Dokąd zdążacie, gdzie i jaki wam koniec? Czy jesteście w samej rzeczy ludźmi lub po prostu zwierzętami jak inne zwierzęta, lub czczymi tylko widmami? Och, Boże! Jakie zapomnienie – jakie szaleństwo!
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7639-492-3 |
Rozmiar pliku: | 148 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp: Jan św. nie znalazł posłuchu – co smutniejsza i Kościół prawiący o zbawieniu niezrozumiany przez ludzi – a przecież 1° zbawienie jest sprawą najważniejszą, 2° jest sprawą najniepewniejszą, 3° raz stracone już nigdy naprawić się nie da.
I. Część: 1. Widzenie św. Franciszka – zostajemy między niebem i piekłem. – 2. Grzesznych lekkomyślność wobec pewnej zguby. – 3. Czemu Święci tyle czynili dla zbawienia – czy ich czekała inna przyszłość. – 4. Wobec śmierci, po której wieczność, my troskliwi o doczesność – słowa św. Cezariusza – 5. Nic nie zastąpi straty duszy. – 6. Co Bóg uczynił dla zbawienia duszy. – 7. Co my czynimy.
II. Część: 1. Słowa św. Eucheriusza – wieczność na niepewne. – 2. Trwoga Bernarda św. na myśl o wieczności. – 3. Niepewny swego zbawienia i najpobożniej żyjący. – 4. Nieuzasadniona pewność wobec wieczności. – 5. Jeśli to wszystko nieprawda co mi wiara mówi o duszy, wtedy czas stracony. – 6. Jeśli to prawda, postępowanie nasze szalonym.
III. Część: 1. Niewytłumaczona spokojność nasza w sprawie zbawienia – 2. Jedną mamy duszę. – 3. W rzeczach ziemskich strata da się powetować – duszy strata wieczna. – 4. Czy i w innych niebezpieczeństwach moglibyśmy być tak obojętnymi.
Domówienie. Pomyślmy w czasie adwentu o tej sprawie. Bóg nie zabrania troski o życie. Przykład św. Dioskora.WSTĘP
˝I ogląda wszelkie ciało zbawienie Boże˝.
(Łk. III, 6).
Puszczą prawdziwą był świat, kiedy grzmieć począł zwiastun Bożego zbawienia – puszczami były i serca ludzkie, do których torował drogę królestwu Bożemu. Wpośród tej powszechnej puszczy znalazł Jan święty nagie i twarde góry ludzkiej pychy, błotniste doliny ludzkiej nikczemności, krzywe fałszu manowce, krzemieniste drogi zawiści, i nic też dziwnego, że gdy wskazywał już przychodzące Zbawienie, nie mógł być zrozumiany od tych, których przodkowie z tęsknotą na to Zbawienie czekali i że, jak powiada Hieronim św. o przyjściu tego Baranka: słuchali jakoby o rzeczy zupełnie nowej, ci sami, którzy usty powtarzali słowa Psalmisty: ˝Ustała dusza moja pragnąc Zbawienia Twego. Oczy moje ustały pragnąc Zbawienia Twego˝ (Ps. CXVIII, 81, 123), ˝przywróć mi radość Zbawienia Twojego˝ (Ps. L, 14).
Rzecz zaprawdę smutna, smutniejsza przecie, że gdy dziś Kościół już nie wskazuje, ale przypomina, iż to Zbawienie dawno już przyszło, a prosi i zaklina jako tkliwa matka, abyśmy z niego korzystali, czyniąc je wiecznym dusz naszych skarbem, gdy uczy, iż nie na co innego to zbawienie przyszło, jedno, aby się stało zbawieniem każdej w szczególności duszy, gdy upomina, jak na nie całe życie z łaską Bożą pilnie pracować potrzeba, prawie na takie same trafia góry i doły, stepy i wertepy. Gdy mówimy do was o tej najwyższej sprawie, czy nieprawda, żeśmy najmniej rozumiani? Gdy wam pragniemy przypomnieć, iż o tym zbawieniu trzeba koniecznie więcej myśleć niż myślicie, szczerzej pracować niż pracujecie; nie wiemy już doprawdy, z której strony do serc waszych pukać! ˝O chwalebny Janie, woła nasz złotousty Skarga, jakżebyś teraz miał daleko większą pracę około tych naszych dzieci, tak do Chrystusa nieprzyprawnych i owszem Chrystusowi przeciwnych˝. Przecież tym się nie odstraszając, a pragnąc być dla was zawsze z Janową miłością, ani wołać nie ustajemy, ani wołania nie zmieniamy, owszem sprawę zbawienia zawżdy wam przypominając, do niej serca wasze przyprawiać usiłujemy, mocno ufając i wierząc, iż Pan potrafi sobie i z kamieni synów Abrahamowych naczynić.
Owóż tą ożywiony ufnością i dzisiaj pragnę przedstawić, jako jest rzeczą okropną, sprawę zbawienia zasypiać, lub całkiem zaniedbywać, co abyście tym mocniej i widoczniej zrozumieli, przedstawię to niebezpieczeństwo pod trojakim względem: 1° iż zbawienie nasze jest sprawą najważniejszą; 2° że co większa, jest sprawą najniepewniejszą; a na koniec 3° że raz stracone, już nigdy naprawić się nie da. Nie bądźcież, proszę, uporczywi, a serca swoje w górę podnieście, ku pożytecznemu słuchaniu, byśmy też i z tej chwili dobry zdali kiedyś rachunek.
Ja nic nie mogąc sam z siebie, wołam jeszcze ze Skargą: O Janie święty! uprośże mi u Pana swego gorącą ku zbawieniu dusz tych żądzę i miłość, uproś mi rozum do łowienia tych ptaków bystrych, jakoby ich do sieci przychodzącego zbawienia napędzić! wstaw się też za nami Niepokalana Matko, któraś nam to Zbawienie przyniosła, a przyjm mile od nas pozdrowienie:
Zdrowaś Maryjo!CZĘŚĆ I.
1. Wielki jeden święty, Franciszek Seraficki, szczególnie sobie podobał w rozważaniu sprawy zbawienia swej duszy. Raz klęcząc i rozmyślając wśród swej cichej puszczy, miał w tej mierze nadzwyczaj poruszające widzenie. Ponad głową swoją widział otwarte niebiosa, pod nogami otwarte piekło, a wpośród nieba i piekła, jakoby zawieszoną duszę chrześcijanina. Natychmiast w serafickiej jego piersi zapłonął święty ogień jak najgorętszych aktów i postanowień, palił się prawie pragnieniem dóbr wiekuistych i odchodził od siebie na widok strasznego nieszczęścia, jakie sobie gotuje dusza niedbała o swe zbawienie.
Owóż ten sam obraz stawiam przed oczy wasze. Pójdź, proszę, miły bracie, ty, który swym życiem dowodzisz, że najmniej się troszczysz o sprawę swego zbawienia; pójdź mój miły i patrz: nad głową twoją otwarte niebiosa, pod nogami twymi otwarte piekło, a ty sam w środku. Spojrzyj w górę, spojrzyj w niebo okiem ducha, jaki przybytek wiecznego wesela, gdzie się wszystkie uśmiechają łaski. Spojrzyj teraz tymże duchem w piekło; och, jakie lochy katuszy, gdzie się wiecznie wściekają wszystkie furie piekielne! – tam Bóg – tu szatan; tam dziedzictwo z Chrystusem – tu uczestnictwo w przekleństwie nieprzyjaciela Bożego! Bracie mój, powiedz, nad tę sprawę jest-li sprawa ważniejsza? jedno z dwojga czeka cię niezawodnie: albo tam w niebie spoczniesz wiecznie błogosławiony na łonie Boga, albo tu w piekle wpadniesz w ręce szatana, abyś z nim na wieki cierpiał i przeklinał – albo pierwsze, albo drugie, ale pierwsze lub drugie niezawodnie – ale pierwsze lub drugie na wieki.
2. Wielki Boże! Sprawa ta, jakże niesłychanie wielka! Czy nie czujecie, że stoimy jakby na szalach, to na tę, to na owę przechylamy się stronę, to ku wiecznemu szczęściu, to ku wiecznemu nieszczęściu! Och! co mówię? Szala sprawiedliwych wyszła w górę aż pod niebo, szala na której stoimy zawisła nad samą przepaścią piekielną, i jeszcze obojętność? i jeszcze omamienie? i jeszcze upodobanie w tym niebezpieczeństwie, i jeszcze śmiechy? i jeszcze grzechy? i jeszcze obelga, nienawiść dla tych, którzy krzyczą nie z siebie, ale z Boga: ratujmy się, bo giniemy! Słuchajcie! słuchajcie! gdyby w ręce wasze złożono losy miasta, kraju, całego rodu ludzkiego, lub całego świata; gdyby od was zależał szczęśliwy lub nieszczęśliwy kierunek wszystkich wojen, wszystkich układów, wszystkich stosunków ludzi i świata – co rozumiecie? Czy nad to wszystko nie więcej by ważyła sprawa waszego zbawienia, albo potępienia. Byli i są ludzie, którzy to wszystko podejmowali lub podejmują, ale to wszystko przeszło i przejdzie, a sprawa duszy nigdy nie przejdzie – koniecznie trzeba albo się zbawić, albo potępić, koniecznie na wieki!..................................CZĘŚĆ II.
1. Mówi św. Eucheriusz, że szaleństwem nad wszelkie szaleństwo, jest zaniedbywać sprawy zbawienia duszy: Supra omnem errorem est negligere salutis negotium. I w samej rzeczy, o najdrożsi, wy co dla spraw światowych tyle okazujecie rozsądku, zastanowienia, powiedzcie, nie jestże szaleństwem dla jednej życia chwili (bo życie to choćby najdłuższe, jest zawsze chwilą), stawiać na niepewne wieczność. Zważcie te dwa wyrazy: Wieczność na niepewne! Wieczność, którą sobie zapewnić można, jest w ręku naszym. I możnaż nie podejmować wszystkiego, aby ją sobie tylko zapewnić? Możnaż dla jej zapewnienia tak nic nie czynić, owszem wszystko czynić, aby ją stracić? Skąd pochodzi to szaleństwo? Ach! opiliście się z tego kielicha trucizny, o którym mówi Izajasz, i upojeni zapominacie, kto jesteście? na co jesteście? Dokąd zdążacie, gdzie i jaki wam koniec? Czy jesteście w samej rzeczy ludźmi, lub po prostu zwierzętami jak inne zwierzęta, lub czczymi tylko widmami? Och, Boże! jakie zapomnienie – jakie szaleństwo!
2. Gdybyż przynajmniej ta sprawa była o tyle pewną, o ile jest ważną – ale gdy przeciwnie będąc najważniejszą, jest zarazem nąjniepewniejszą, więc pytam was, jak można nie truchleć na widok tej powszechnej obojętności? Większa część żyje, jakby dla nich nie było piekła, jakby już w ręku trzymali niebo. Św. Bernard wstrząśnięty do żywego tymi słowy: ˝Któż wie, czy jest godzien miłości, czy też nienawiści˝ – wciąż powtarzał: ˝któż to wie, kto wie, co się ze mną stanie? czy się zbawię, czy się potępię, czy będę mieszkańcem nieba, czy ofiarą piekła?˝. Aż w końcu zalany łzami, zacisnąwszy twarz swą w dłonie, wyjęczał te słowa: Nikt nie wie! ˝Tak˝ wołał Bernard święty, który tak wiele czynił, wszystko czynił dla sprawy zbawienia! A cóż my powiemy? jakże my winniśmy wołać, jęczeć. Ten i ów pomyślał: Co innego Bernard św. – Jak to co innego? Czy on miał inną, droższą niż my duszę, czy miał jaki artykuł wiary straszliwszy od tych, które my wyznajemy; lub czy my więcej niż on mamy pewności, że się zbawimy? czy mamy w zanadrzu zapewnienie zbawienia ręką Chrystusa podpisane? Czy nam Bóg uczynił darowiznę nieba? Skąd to bezpieczeństwo? pyta Grzegorz święty i odpowiada: których diabeł chce zgubić, tych wprzód ubezpiecza – Diabolus, quos vult perdere, securos facit. O przeklęta spokojności, która usiłujesz w nas wmówić, że to jest pewne, co jest niepewniejsze nad wszelką niepewność!.............................CZĘŚĆ III.
1. Myślę, rozważam, rozbieram, zastanawiam się i nie mogę przecież w żaden sposób znaleźć, czym by się wytłumaczyć mogła ta potworna spokojność względem sprawy zbawienia. Wierzymy wszyscy, że to jest sprawa najważniejsza? Wierzymy. Jesteśmy przekonani, że to jest sprawa najniepewniejsza? jesteśmy. Cóż więc, spodziewacie się może, że raz ją straciwszy, znajdziecie dość sposobności na jej odzyskanie?
2. Na czymże ta nadzieja oparta? powiedz każdy: Masz-li jednę lub kilka dusz? tak, że gdy jednę gubisz, drugą spodziewasz się zbawić? Nie! Duch Święty zowie tę duszę przez usta Psalmisty: ˝jedynaczką. Unica mea˝ (Ps. XXI, 21). I jakże można tak łatwo zbawienie swej jedynej duszy stawiać na niepewne?.....................