- W empik go
O twórczości poetyckiej - ebook
O twórczości poetyckiej - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 228 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wielki poeta powiedział prawdę. Wszakże to wszystko co w nauce i sztuce, w dziejach oświaty i w dziejach ciemnoty podziwiamy, jest dziełem tej siły wewnętrzej, jest wyrobem tej duchowej pracowni, do której wstęp mają: ksiądz, poeta i… psycholog. Niechże więc i nam wolno będzie zajrzeć w to tajemnicze źródło wielkich słów, z których mają powstawać wielkie czyny.
* * *
Pierwszym warunkiem organizacyi poetyckiej jest odpowiednio spotęgowana wrażliwość. Nazywamy nią zdolność przyrodzoną, której się nie nabywa lecz odziedzicza, zdolność łatwego ulegania zewnętrznym pobudzeniom zmysłowym. Wszystkim wiadomo czem są osoby tak zwane nerwowe, które lada szmer niespodziany o drżenie przyprawia, w których powietrze przed burzą naładowane elektrycznością obudza niepokój, którym lada silniejsze wrażenie moralne szkodzić może, rozstrajając nerwy a nawet sprowadzając chorobę. Lecz czy takie usposobienie nerwowe zawsze stanowi jeden ze składników poetyckiej organizacji? Bynajmniej. Istnieje bardzo wiele osób nerwowych, w których nawet śladu weny poetyckiej nie spotykamy, a natomiast wielu pierwszorzędnych poetów, nie ulega wcale okrzykom nerwowym, gdy ktoś pięścią w stół uderzy, albo gdy wicher zawyje w kominie. Widocznie więc jeźli wrażliwość jest jednym z warunków natury poetyckiej, to nie w tem ogólnem znaczeniu nerwowej pobudliwości. Wrażliwość poety musi mieć specyalny swój charakter.
Zobaczmyż jakim on będzie.
Prawdziwi poeci zasługują często na nazwę zimnych i obojętnych, ponieważ rzadko kiedy dają poznać to co czują. Widocznie więc wrażliwość ich ma charakter głębszy; ale nie jest to bynajmniej głębobość trwała. Jeżeli z jednej strony istnieją ludzi nerwowi, których wrażliwość jest tylko powierzchowną, jeżeli z drugiej strony istnieją inni, którzy przy braku pozorów, wchłaniają w siebie wrażenia, by je bardzo długo, skrycie, w głębi duszy przechowywać, pozwalając im tam nurtować i trwać – bez poczucia po trzeby wylania się w jakikolwiekbądź sposób, to ani taka wrażliwość zewnętrza, powierzchowna, ani taka głęboka lecz utajona i trwała, nie jest właściwym przymiotem poetów. Pierwsza byłaby zbyt lotną, dorywczą i gadatliwą, druga zbyt stałą, monotonną i niemą. "Wrażliwość poety musi być głęboką ale zarazem zmienną, "co on czuje, inni uczuć chcieliby darem, " ale też on czuje szybciej, bo różnorodniej. Rzeczy i ludzie, wypadki i wspomnienia wszystko to silniej wnika w jego serce, wyciska swe piętno, ale nie to piętno martwe, bierne, które do podziwu tylko prowadzi, lecz to żywe, ruchliwe, które, jak kameleon mieni się i zaciera, by nowe do życia powołać.
Poeta otoczony tym samym światem, co inni, widzi inaczej, czuje inaczej: widzi więcej, czuje głębiej. I nie potrzebuje drżeć wobec huka, blednąć wobec ognia, bo dla niego nie to silne, wielkie i groźne, co ciałem wstrząsa, lecz to co w drobnych na pozór i pospolitych zjawiskach kryje wewnętrzną treść i myśl, co przeciwieństwem uderza w struny uczucia, harmonią jednoczy sprzeczne myśli, albo spokojem usypia namiętności. Ztąd też poeta w najpowszedniejszem otoczeniu znajdzie pobudkę dla przejawu swych władz, materyał dla swych obrazów, co więcej, on mocą swej wrażliwości może się tak zespolić z otoczeniem, jak gdyby to co przed nim jest i nad nim, było cząstką jego własnego organizmu, jego własnej osobistości.
"Być poetą", mówi Gabryela, to jest być razem wszystkiem co żyje pod niebem, w niebie: kropelką rosy, iskierką, głazem – świat wielki przedzierzgnąć w siebie. " Jestto "mieć wszystkie skarby bogaczy", być panem rzeczywistości i nadto takiej "cudownej boskiej krainy, jakiej król żaden nie ma na ziemi. " A skąd te skarby? zapytacie.
– "Z wielkiego czucia, z nieskończoności…"
To wielkie czucie, dla którego cala nieskończoność wrażeń dostarcza, jest owem sitem czarodziejskiem przez które świat zewnętrzny przesiewa kształty, barwy i dźwięki w duszę poety, aby je ten, mocą wewnętrznej swej pracy przetworzył na chleb duchowny, który ma nas, "zjadaczy powszedniego chleba w aniołów przerobić." Tylko dla tego, że poeta sam silniejsze wrażenia odbiera, że w nim budzą one zachwyt lub ukojenie przynoszą, tylko dlatego nawzajem pieśń jego staje się, (wedle słów Deotymy): "Skrzydlatą klucznicą wrażeń tych ducha po dwoi. " Tylko dlatego"szczęśliwych zachwyca, cierpiących koi."
Poeci oddają nam wrażenia, których im świat dostarczył, oddają nam często czystsze i wspanialsze, a ta wymiana, to pośrednictwo jest pasmem przeobrażeń wewnętrznych, wzbogacających ogół, wyczerpujących poetę. Głębokość a zarazem zmienność owego "wielkiego czucia", trafnie maluje Wiszniewski w swoich "Charakterach rozumów ludzkich:" "Człowiek z geniuszem ma mocniejsze od innych czucie, które za każdą myślą szybkością błyskawicy, aż do głębi serca dochodzi… Wszystko co go otacza mocniejsze na nim czyni wrażenie; każda większa myśl zapala goi unosi. Najmniejsze słówko pochwycone, przeobraża się w nim szybko na myśl i uczucie, sięga aż do dna duszy, krąży z szybkością błyskawicy, wszystkie tajniki umysłu i serca przebiega, obudza roje myśli i rozliczne uczucia, wprawia w ruch wszystkie siły umysłu i jak wetknięty kij w wielkie mrowisko, długie i nieprzewidziane w całej duszy jego sprawia wzburzenie…"
Porównanie nieco grube, ale dobitne. Autor mówi jeszcze w innem miejscu o wrażliwości poetyckiej: "Opisując rzeczy świata otaczającego, poeta okazuje rysy i kształty, które przed okiem naszem zawsze wymykały się, i odsłania przymioty, okoliczności i stosunki, około których tysiąc razy krążyliśmy a nigdy ich nie dostrzegli. "W zwierciedle jego duszy wszystko innych nabiera wymiarów, zdumiewa, zachwyca i porywa."
Nie jestto już owo pospolite spotęgowanie wrażliwości, nie jestto owa czysto zmysłowa pobudliwość, lecz raczej pobudliwość wyższego rzędu, nie tak łatwo w grę wchodząca, wybredniejsza, duchowa, którą Małecki nazywa "poetycznem na świat spojrzeniem" a którą zwykle mianem estetycznego poczucia określamy. Jeśli więc Brodziński odsądza od miana poety, tego: "Czyje ucho nie skłonne do Apolla dźwięku"; to zaraz dodaje, że chodzi tu o wrażliwość głębszą niż ta, którą posiadać może ucho, że chodzi tu o tego:
"Komu nie drży o serce głos czarownej struny," i o tym ma prawo powiedzieć że "nie zna drogi do serca, obce mu są kraje, w których skrzętna bogini błogie sny podaje".
Z naszych poetów Mickiewicz i Słowacki w wysokim stopniu posiadali tę prawdziwie poetycką wrażliwość; śmiem nawet twierdzić, że u Słowackiego była ona żywszą, bujniejszą, choć za to i kapryśniejszą… zarazem. Słusznie mówi Małecki, że "przed jego okiem widne były wszystkie tęczowe barwy poezyi rozlanej po rozłogach życia ziemskiego. Najniklejsze, najtajniejsze objawy jej przytomności pomiędzy nami, mówią do jego wyobraźni: jesteśmy! Gdzie wzrok zwyczajnego usposobienia nie widzi nic, jak pospolite kształty żywota, gdzie ucho najczulsze nie słyszy, jak tylko rytm powszedniego toku wydażeń, Słowacki tam umie dopatrzyć i dosłuchać się jakby ostatnich westchnień tęsknych tej melodyi, która w poranku dziejów ludzkości była regulatorem życia na ziemi, a dziś już prawie zupełnie się wyniosła z obszarów bytu rzeczywistego. To też za dotknięciem jego ręki przemienia mu się wszystko jakby w jakiś eter powiewny."
Błyskotliwość jego wrażliwości, a zarazem większa jej moc, sprawiały tę nadmierną podatność na wrażenia, tę bezustanną walkę wewnętrzną, wynajdywanie udręczeń w najprzyjaźniejszych nawet warunkach, wreszcie tę szorstkość obejścia, którą Słowacki dzielił z wielu innymi poetami, a która mu tak łatwo narażała i zniechęcała ludzi. Dumny odrębnością i wyższością swego uczucia, nie mógł on zmusić innych do podążania za jego wrażeniami i wiecznie czuć musiał pewien rozbrat pomiędzy własnem sercem a jego prozaicznem otoczeniem. Dziecięciem jeszcze budził trwogę w sercu matki na widok burz wewnętrznych, które się w bladej twarzy jego odbijały –
i myśląc o synu
Nie śmiała wyrzec: Niech się dzieje wola Boga!
Bo w czarnych oczach dziecka płomień gorączkowy
Przedwcześnie zapalony, trawił młode życie…
A później, przedwcześnie dojrzały uczuciem, żądał wzajemności takiej jakiej znaleść nie mógł i upokorzony, z "sercem jak kryształ w setne porytem skazy" wszystkie czucia swojego skarby "ognistej wyobraźni rzucił na pożarcie. " I nie dziw, że wyobraźnia ta, pod wpływem tylu głębokich i jaskrawych wrażeń "w złote rozkwitała farby, i kładła się jak tęcza, na ksiąg białej karcie. "
Wrażliwość Mickiewicza o wiele była spokojniejszej natury. Umiał on lepiej od Słowackiego panować nad wpływami wrażeń, a błyski jego ducha długo kryły się w głębi duszy za chmurami marzeń, zanim przybrane w czyste i miarowe kształty, ukazały się spokojne, pełne i harmonijne. "Wszystko takem napisał, jak tu do was gadam, " mówił poeta sam o sobie. On nie wybuchał jak wulkan, lecz jak słońce oświecał. I tylko część Łych jasnych promieni, rozsiewała jego wola wśród ludzi. Choć "czuł za miljon, " w pieśniach zawarł tylko tyle uczucia "ile krwi ludzie dojrzeć mogli w jego twarzy. " Reszta została w sercu. I jeśli Słowacki wołał w uniesieniu:
"Kto chce w pioruny wstąpić i w błyskanie,
I śnić to co ja śnię – niech przy mnie stanie. "
To Mickiewicz w spokoju swym wymagał więcej:
"Chcąc mnie zrozumieć, nie ze mną trzeba być, lecz (we mnie. "
Wymagał zbyt wiele – bo rozumieli go wszyscy – ale to pewna, że takiego wylania uczuć na zewnątrz, wylania w tak świetnej formie, z takiem olbrzymiem bogactwem "duszy rwanej w kawały" i rzucanej nam na strawę duchową – że takiej formy poetyckiej, jaką władał Słowacki, mógłby mu nawet Mickiewicz pozazdrościć. I dosyć było stanąć przy nim, ażeby ujrzeć te pioruny i to błyskanie, które duch jego w około siebie rozsypywał – a rozsypując cierpiał. Burza, która w nim była, huczała i w pieśniach jego – Mickiewicz przeciwnie, wpierw ją w sercu tłumił.
Gdy mnie spokojnym zowią dzieci świata,
Burzliwą duszę kryję przed ich okiem,
I obojętna duma, jak mgły szata,
Wnętrzne pioruny pozłaca obłokiem:
I tylko w nocy – cicho – na Twe łono
Wylewam burzę we łzy roztopioną. "
(Rozmowa Wieczorna.)
Tak roztopiona burza nie straszyła ludzi, budziła tylko poczucie wyższości. Wzrok jego nie będąc groźną przestrogą dla matki, umiał przecież ujmować ludzi siłą spokojnego a głębokiego uczucia. "Wejrzenie Mickiewicza – mówi jeden z bliższych jego znajomych – było przeciągłe, długie, więcej rozważne niż przenikające. Kiedy kogo słuchał, raptem dziwną błyskało iskrą, kiedy zabierał się do odpowiedzi, zdawało się, że wszystko wtedy co widział lub słyszał, w jedno zbierało się ognisko; a ile razy w rozmowie z kimś obcym myślą jaką był uderzony, czynił nagle zwrot sam do siebie, podnosił głowę, oko się mgłą okrywało i przez czas jakiś nieruchome, pokazywało się po chwili, jakby ogniem i życiem do własnego wnętrza było zwrócone. " Jeżeli wrażliwość taka, wyrażająca się w rysach twarzy, w zmienności jej wyrazu, słów i giestów, jeżeli w ogóle wrażliwość bardziej zmysłowa jest dziełem natury, od wpływów woli i otoczenia niezależnem, to przeciwnie ten wyższy jej stopień duchowy, prawdziwie poetycki, który poczuciem estetycznem nazywamy, daje się do pewnego stopnia rozwijać i kształcić. Wrażliwość estetyczna jest zarówno dziełem natury jak i wpływów pedagogicznych. Ma zaś ona dla twórczości poetyckiej podwójną wartość – z jednej strony bowiem nie pozwala wrażliwości zmysłowej zarzucać umysł byle jakiemi wrażeniami – a powtóre, w chwili tworzenia staje się cenzorem form artystycznych, zarządzając usunięcie lub naprawę niemiłych sobie zboczeń. Nie należy tylko mniemać, jak to nieraz dawni estetycy czynili, że poczucie to jest czemś odrębnem nietylko w teoryi, lecz i w rzeczywistości, że jest ono jakby nowym zmysłem duchowym, jeśli się tak wolno wyrazić. Tak jak nie ma granicy pomiędzy poetą a niepoetą, tak też nie mamy żadnego bezwzględnego kryteryum do odgraniczenia poczucia estetycznego od innych przymiotów uczuciowości. Jeden i ten sam poeta może pisać rzeczy prawdziwie wzniosłe i słabe, a częstokroć jeszcze sam uważa za lepsze to, co inni znacznie mniej cenią. Wreszcie czyż podobna żądać zupełnej zgody krytyków tam, gdzie nie miara i waga, ale rodzaj i głębokość wrażliwości artystycznej o wartości utworu stanowią? Wszakże słyszeliśmy głosy bardzo poważne odsądzające od miana poety nie już drugorzędnych, ale ogólnie na pierwszem miejscu stawianych poetów! Kto wierzy w jakąś przyrodzoną jedność i tożsamość estetycznego poczucia w duszy ludzkiej, tego ten fakt przekonać powinien, że nic nie ma bezwzględnego w sztuce i że poczucie piękna jest tak dobrze względnym objawem rozwijającej się ludzkości, jak poczucie dobra i cnoty tak zmienne i sprzeczne nawet u całych ras ludzkich. Właśnie ta to odrębność wrażliwości sprawia, że utwory poetyckie Wschodu tak bardzo się różnią od naszych. – "Trzeba samemu czytać poezyę oryentalne, mówi Libelt (1), aby powziąć wyobrażenie o tej żywości farb, o tej ruchliwości i tym ogniu fantazyi, które je cechują. Nic podobnego nie przedstawia poezya innych narodów. Jest to mozajka z drogich połyskujących – (1) Estetyka. Petersburg 1854 str. 35. 3 T I.
kamieni; wieniec z najrozliczniejszych woniejących kwiatów."
Poczucie estetyczne Mahometan martwem jest dla piękności naszego malarstwa i naszej rzeźby. Koran nawet zabrania przedstawiania ludzi i zwierząt za pomocą pendzla i dłuta; a dość jest przeczytać taki utwór jak "Ogród różany" (w przekładzie Kazimirskiego) ażeby się przekonać i o barwistości stylu i o odrębności naszych estetycznych wymagań.
Ale nawet najlepiej rozwinięta wrażliwość, zarówno ogólnie zmysłowa jak i czysto estetyczna, niewystarczyłaby nigdy poecie do zebrania tych wszystkich wrażeń, które w skład jego fantazyi wejść muszą, jeżeli chce stanąć na stanowisku mistrza panującego nad sercami ludzi. Wrażliwość zmysłowa daje tylko powierzchowne świata odbicie, daje tylko obfity zapas bardzo różnorodnego materyału, ale nie sięga głębiej, nie sięga do najczystszego i najbogatszego źródła poezyi: do serc ludzkich. Wprawdzie wrażliwość estetyczna przebiera ten różnorodny materyał, wybiera co lepsze i przydatniejsze, wprawdzie umie ona odczuć nawet to co dla wrażliwości zmysłowej jest niedostępnem, ale będzie to zawsze tylko zebranie form, objawów, pozorów, nie zaś tej treści wewnętrznej, która ożywia dusze pokrewnych nam istot: uczuć, marzeń, pragnień i namiętności. Chcąc ten szacowny materyał posiąść, poeta musi posiadać inną wrażliwość bardziej przedmiotową, wrażliwość któraby mu pozwoliła odczuwać stany duchowe, wesela, rozpaczy, miłości, przerażenia, upojenia lub przygnębienia u innych istot, nie tylko te których sam doświadcza, ale i inne, bezpośrednio dla niego nie dostępne. Takie odczuwanie różnorodnych stanów duchowych, bez którego niebyłoby prawdy w osobach i przejściach moralnych, które nam poeta przedstawia, nazywam "współczuciem psychologicznem." Jest ono rozszerzeniem doświadczenia własnego, jest drogą do serc innych, jest więc dla poety skarbem nieocenionym i niezbędnym.
Dziwimy się, jakim sposobem taki Schiller w dziewiętnastym roku życia mógł napisać "Zbójców;" jakim sposobem mógł tak poznać serce ludzkie w demonicznych jego wybuchach, równie jak w anielskiej, idealnej miłości? Przez jaką cudowną władzę powieściopisarz, który nie był zbrodniarzem, który nawet nigdy nie widział spełniającej się zbrodni, umie jednak malować ją z tak uderzającą prawdą uczuć?…. Wszystko to tłomaczy nam psychologiczne współczucie: prawda! Powieściopisarz lub dramaturg nie doświadczał nigdy uczuć idącego na śmierć zbrodniarza, ale czuł żal i obawę, wstyd i niepokój, gdy nieraz dzieckiem jeszcze będąc, obciążony jakimś grzechem dziecinnym, stawał przed ojcem karzącym i gniewnym… Nie był złodziejem – ale czuł jak mu serce silniej uderzało, gdy chciał komuś figla wypłatać. Nie był matką, której dziecię umiera z głodu, ale czuł boleść i smutek, gdy najmilsze jego dzieło zniesławił nieczuły krytyk… (1) Jednem słowem zdolność odczuwania różnorodnych stanów duchowych na podstawie własnych przejść, może poecie otworzyć wrota do wszelkich tajemnic ducha, jeśli tylko ma serce i umie "patrzyć w serce. " A nie jest to bynajmniej zdolność tak pospolita. Tysiące ludzi czują co im dolega, a nie czują, nie pojmują nawet tego, co dolega innym. Czuć i współczuć są to dwie rzeczy bardzo różne, choć jedna wypływa z drugiej. Ale i współczucie może być podwójne: tego o którem mówię, nie należy mieszać ze współczuciem moralnem, które pospolicie litością nazywamy. Inna rzecz jest współczuć czyjąś nędzę lub boleść poczuciem moralnem, które prowadzi do ofiary, do jałmużny, współubolewań, pociechy i t… p., a inna współczuć psychologicznie, przedmiotowo, dla samej potrzeby poznania. W tym razie poeta jest tylko psychologiem intuicyjnym, obojętnym termometrem cudzych uniesień. Dlatego to tak często w życiu doznajemy zawodu, gdy poznamy bliżej poetę, którego cudowne, rzewne, miłością ogółu natchnione pieśni zachwycały naszę duszę. Sądziliśmy, że i w człowieku tak jak w pismach znajdziemy to wylanie serdeczne, tę gotowość do usług, do współczucia przynajmniej, jaką nam pisma te przewidywać pozwalały – a tymczasem poznajemy człowieka dzikiego i szorstkiego, który nas odpycha lekceważącem i kapryśnem obejściem, który się zapala i unosi, ale tylko dla utworów – (1) Porównaj rozprawę "O metodzie badań psychologicznych." 1869.
swej fantazyi. I trzeba przyznać, że jest to niekiedy smutna konieczność. Przejrzyjmy życiorysy poetów, a przekonamy się, że trwała przyjaźń, że prawdziwa ofiarność i usłużność należy u nich do zjawisk bardzo rzadkich. Nawet miłość ta najpotężniejsza serc spójnia, ulega u poetów powszechnym prawom głębokiej lecz ulotnej wrażliwości. To co nam poeci prawią o swej stałości, jest po większej części tylko ich własnem złudzeniem. Mickiewicz wzdychający wiecznie do swej Marylli kochał nie ją, lecz swoje własne marzenia. On jej właściwie nie znał wcale, a rozstawszy się wkrótce po zbliżeniu, kochał wciąż swój ideał, który pewno nie byłby tak ponętnym, gdyby mu nie był wydarty.
P. Piotr Chmielowski, usiłuje wprawdzie w pięknej swej pracy o kobietach Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego podnieść rzeczywistość tego ideału, na podstawie teoretycznego dowodu, że "pospolita kobieta tak silnego uczucia wzbudzić nie mogła. " Ale śmiem twierdzić, że nie jest to argument wystarczający, co więcej, wiem od osób, które ją znały z bliska, że była to kobieta, bardzo, ale to bardzo pospolita. Pamięci wielkiego poety nie ubliża to; serce jego miłością ideału przepełnione, musiało patrzyć na świat oczyma własnych marzeń – i dało jeden dowód więcej, że zadaniem jego było tworzyć piękno i wzniosłość tam nawet, gdzie ich trzeźwe, chłodne oko nie dostrzega. Bez tej siły złudzeń nie byłoby twórczości poetyckiej.
Jeśli jednak Mickiewicz miałby jeszcze pewne prawo upomnieć się o uznanie swej stałości, to Słowacki uśmiech tylko wzbudza gdy pyta, czy "miał duszę powszedną, on, który przeszedłszy świat – kochał jedną" – bo znamy przecież pokaźny poczet jego kochanek. Ale właściwie on miał słuszność – on kochał jednę – tylko że nie była nią nawet Ludwika Sniadecka, do której podobnie jak Mickiewicz do Marylli wracał zawsze myślą i sercem – choć ślubu bal się jak ognia – on kochał jednę ale nie istniejącą w rzeczywistości a obecną w jego duszy. Na ten ideał pozowały mu różne figurantki z niniejszem lub większem powodzeniem – a my dziś nie mamy serca gniewać się na niego za to, że uciekł n… p… od Maryi W., bo gdyby nie to, nie mielibyśmy najpyszniejszego poematu miłości poetycznej, który nosi tytuł "w Szwajcaryi" i któremu równego żadna literatura nie posiada. Słusznie mówi p. Chmielowski że "Słowacki nie zachwyca się w nim ani pięknością ciała, ani pięknością duszy ubóstwianej kobiety. Zwraca tylko uwagę na zewnętrzne warunki, w których ona żyje. " On ją kocha dla tego, że spotkał ją gdy był smutny, dlatego że "wyszła z tęczy i z potoku piany", dlatego że "jasną była od promieni słońca", że potem księżyc świecił, kaskada szumiała, słowiki śpiewały, że czuć było woń jaśminu. Dla nas zwykłych śmiertelników zbyt to mały powód do miłości – dla poety zupełnie wystarczający. "Słowacki nie kocha osoby – lecz jej otoczenie." Porzucił ją gdy go znudziło otoczenie. Czy możemy mu przebaczyć tę niewierność? Pomyślmy: Gdyby ją kochał jak człowiek przyzwoity, byłoby małżeństwo – nie byłoby poematu. Co więcej, małżeństwo byłoby nieosobliwem, a poemat jest wspaniały. Ja głosuję za przebaczeniem; z tą jednakże uwagą, że co się przebacza Słowackiemu, to nie ma być przykładem dla innych.
Może to kogoś dziwić, że mając mówić o twórczości poetyckiej tak długo zatrzymałem się nad miłostkami poetów. Gdyby to chodziło o matematyków, rzecz byłaby zbyteczną. Lagrange mając lat ośmnaście napisał Rachunek waryacyi, prawdopodobnie bez wpływu ówczesnej swojej miłości – ale poeta jeżeli kocha, to dlatego, że potrzebuje poezyi w życiu – a jeśli pisze, to dlatego, że kochał.
Uczucia poetów są głębokie, wstrząsające, wyraziste, ale ulotne, jeśli zaś bywają stałe, to tylko wtedy, gdy przedmiot drogi widziany jest z oddalenia przez pryzmat wspomnień i marzeń. Ale bo też wspomnienia są materyałem par excelence poetycznym. Rzeczywistość chwili obecnej ma zawsze zbyt ostre zarysy, zbyt wiele prozaicznej przymieszki, ażeby mogła tak wprost wejść w skład poetycznego arsenału artysty. Dopiero gdy przez zacieranie i zlewanie się wyobrażeń pospolite rysy kształtów znikają, piękniejsze występują w mgle eterycznej, poetyczne drobiazgi żyją i tętnią i świecą, a prozaiczne akcesoryja jak plewy opadają od ziarna pamięci, wtedy myśl poety prowadzi nas coraz dalej "smugiem fal"
i płyniemy swobodnie ponad falami rzeczywistości "w ciszę – jasność – w błękit – w dal!
Wód zwierciadła, gór widziadła,
Ziemia, niebo, jeden kraj!
Rzeczywistość się pomału
W świat przemienia ideału,
W sen ze srebra i kryształu.
'Krasiński.
Tak samo zidealizowania i zatarcia jaskrawych cech potrzebują uczucia poety. Gdy miłość jest w pełni rozwoju, gdy poeta przejęty gniewem, nienawiścią, rozpaczą lub innem jakiem uczuciem, wówczas dopiero zbiera się materjał dla twórczości, o samej twórczości jeszcze nie może być mowy, ona potrzebuje uspokojenia, ciszy, oddalenia, perspektywy, uroku wspomnień.
"W chwili natchnienia człowiek nic nie tworzy, Śpiewa dopiero gdy natchnienie znika."
* * *
Wszystkie te cechy i rodzaje wrażliwości i uczuciowości sprawiają, że poeta w tem samem otoczeniu co inni żyjąc, znajduje dla siebie więcej, znajduje to czego inni nie widzą" czuje to, czego inni nie czują.
To, o co nie pytaj ludzi,
O czem im się nie śni –
la mnie w sercu nocą budzi
Najwspanialsze pieśni –
mówi Goethe. Niesłychanie drobne wpływy wy – starczają do obudzenia całego łańcucha poetycznych skojarzeń w umyśle prawdziwego poety. Wszystko doń przemawia: Promień słońca, "deszczyk perłowy, " "wietrzyk co w liściach szeleści" – mówią mu dźwięcznemi słowy:
Coś o cudach, natury,
Coś o świata wielkości,
O Bogu, o miłości.
A silne poetyckie wrażenie raz doznane pozostaje w myśli i silą żywszej niż u innych pamięci wchodzi w skład późniejszych utworów poetycznych. "Weźmy przykład: