- W empik go
O życiu i pismach Reinholda Heidensteina - ebook
O życiu i pismach Reinholda Heidensteina - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 251 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
napisał
WłADYSŁAW NEHRING.
Poznań.
Nakładem i czcionkami Ludwika Merzbacha.
1862.
W pierwszem wydaniu stało natem miejscu kilka słów dedykacji, wystosowanej do Romana Moraczewskiego. Pragnąłem i tutaj zostawić ten jawny dowód mego szacunku i wdzięczności dla zgasłego przedwcześnie męża i ponowić pamiątkę poświęcenia mu pracy, do której swą zacna ofiarował pomoc.WSTĘP.
Kiedym w r. 1856 pisał rozprawę doktorską, o Reinholdzie Heid nsteinie, miałem na myśli ocenić rozbiorem krytyczny m pisarzy XVI wieku tych, którzy traktują, o czasach Jana Zamojskiego, t… j. Bielskiego, Solikowskiego, Heidensteina, Orzelskiego i w dodatku późniejszego Fredrę. Rozprawy te mają być przedwstępnemi pracami do życia Zamojskiego, i mają na celu nietylko wskazać stanowisko historyograficzne w ogóle każdego z wymienionych pisarzy, ale zarazem stanowisko ich zapatrywania się na czyny Zamojskiego. Pierwsza część tej seryi rozpraw wyszła, jak nadmieniono w r. 1856 po łacinie. Dzisiaj ogłaszani ją po raz drugi, powodowany dwoma głównie względami, najprzód, że Heidenstein jako powiernik i przyjaciel kanclerza Zamojskiego najjaśniejsze rzuca światło na życie tego męża, najwięcej też zasługuje na szczegółowe rozpatrzenie się w jego dziełach historycznych; temu jednakowoż przy wydaniu pierwszem bardzo szczupłem nie stało się zadość. Drugi powód do przedsięwzięcia nowego rozszerzonego wydania jest ten wzgląd, że dla jednostajności, ponieważ cała serya po polsku jest opracowaną, wypadało i rzecz o Heidensteinie po polsku wydać, zwłaszcza, że pierwsze wydanie rozeszło się… w bardzo nielicznych egzemplarzach.
Historycy, których wspomniałem, piszą prawie wszyscy z wyjątkiem Bielskiego po łacinie i zaczynają, również z wyjątkiem Bielskiego, opowiadanie swoje od r. 1572, chociaż niektórzy z nich sięgają, pozycyą, swoją., sympatyami i wiekiem do epoki Zygmunta Augusta. Jest w tym fakcie uznanie z jasnem przekonaniem wypowiedziane przez Heidensteina, że odtąd (od r. 1572) poczyna się w dziejach Polski inna epoka, w której nowe sprawy, nowe środki, nowe formy się pojawiają, lub nowy duch w dawne formy wstępuje.
Przyjście tej epoki przygotowywało się już za czasów obu Zygmuntów Jagiellończyków, a dokonanem zostało przez dziwne zrządzenie
Opatrzności bezpotomnem zejściem Zygmunta Augusta. Nie tutaj jest miejsce, w bliższe zapuszczać się opowiadanie tego przeobrażenia, które dokonywało się w łonie Rzeczypospolitej; chodzi tutaj o napomknienie, jak ważne są sprawy, które są przedmiotem opowiadań pięciu historyków, których ocenić mamy. Chwile stanowiące epokę w historyi są czasami wytężonej walki sprzecznych żywiołów, obrazem krzyżujących się objawów przeciwnych, rozbudzenia powszechnego, powołaniem do udziału w walce wszystkich podnioślejszych umysłów, ztąd epoki w historyi są zarazem epokami w historyografii. Zwycięstwa nowych idei, fakta rodzącej się nowej epoki zapisują nam powiększej części znakomitsi historycy. Wielkość geniuszu historyka jest częstokroć miarą wielkości czynów; czasy leniwej gnuśności lub miernoty w sprawach publicznych rzadko wydawają wielkich historyków.
Bielski, który pięknym językiem opowiada dzieje Rzeczypospolitej Polskiej od początków jej aż do śmierci Batorego, rozszerza od r. 1572 znacznie zakres swego widzenia, gromadzi bogatszy materyał, z troskliwą bacznością zapisuje, że tak powiem, każdy symptom nowej epoki; Fredro, całym wiekiem późniejszy od czasów, które opisuje, dał nam w Panowaniu Henryka Walezego, po łacinie napisanem wyborny wstęp do historyi epoki królów elekcyjnych, a żałować przychodzi, że znakomity pisarz polityczny skąpił talentu swojego do prac historycznych; Orzelski w historyi bezkrólewiów scharakteryzował nam najwybitniejsze chwile nowej epoki, objawione w wytężeniu życia publicznego w czasie elekcyi królów, owej ciężkiej próby, na jaką zawsze całość Rzeczyposp. wystawioną była; Solikowski w swoich komentarzach opowiedział wypadki od r. 1572 aż do r. 1590; Heidenstein zaś, rozpocząwszy w swojem dziele Rerum Polonica – rum libri XII od r. 1572, doprowadził opowiadanie swoje aż do r. 1602. W tym krótkim przeciągu czasu rozpoczął i skończył Jan Zamojski zawód swój pełen trudów i chwały, żyjąc i przewodnicząc w wielkich i ważnych wypadkach tak w pokoju, jak i w wojnie. Mąż ten miał dwa w życiu wytknięte cele i zadania t… j… uświetnić imię swoje i sławę Polski wznieść jak najwyżej. Osobiste jego ambicye szły z niezrównaną harmonią w posługę Rzeczypospolitej. Nic było ważniejszej sprawy, w którejby wpływ jego nie przeważał, najważniejsze dokonane zostały jego staraniem. Fatalnem jednak zrządzeniem człowiek ten żył w epoce przejścia, w chwili przeobrażania się Polski na wewnątrz; stawiając się na czele reform, spiesząc wszędzie, dokąd go wołał obowiązek względem kraju i głos ambicyi, nadużywał czasami i wpływu swego i zdolności swoich, i w miarę powodzenia lub niepowodzeń albo posuwał się do śmiałości trybuna rzymskiego, albo ustępował z widowni, niby zadąsany senator. Z tem wszystkiem jest on tak wybitną figurą w czasach od r. 1572 aż do r. 1603, że od zrozumienia jego charakteru, jego dążności, jego polityki zawisło prawdziwe zrozumienie wypadków. Heidenstein przeczuwał instynktowo tę przewagę tego człowieka i dla tego z ustąpieniem Zamojskiego przestał także pisać historyą, chociaż mu od chwili odjęcia pióra od swego dzieła aż do śmierci zostało 4 lata jeszcze.
Jeżeli już dla ważnych wypadków szczęśliwe i pomyślne są czasy Henryka, Batorego i Zygmunta III dla historyków, to dla innych powodów garnęli się do pisania historyi zewsząd zdolniejsi pisarze więcej, niż kiedykolwiek. Pisarzom dziejów oddawano cześć zasłużoną; i osoby i dzieła ich w wielkiem miano poszanowaniu; Kromerowi senat publicznie dziękował za napisanie historyi polskiej, do kronik i do dzieł historycznych odwoływano się przy obradach publicznych, jako do źródła prawdy, zbioru przykładów, wystawy cnót narodowych; królowie i panowie polscy wspierali historyografów pensyami i dobrodziejstwami, i nie tylko jedyny Michał Brutus doznawał łask od króla Stefana; polityka Rzeczypospolitej nie w ukryciu gabinetowem, ale przy otwartych drzwiach senatu i izby poselskiej się toczyła i na sejmikach rozlicznych roztrząsaną była. Jeżeli to dawało historykowi sposobność do poznania politycznego położenia Polski, to znów spory religijne kierowały umysły ku tolerancyi i ku spokojnemu umiarkowaniu; w braku pism peryodycznych i dziennikarstwa krążyło po kraju nieprzeliczone mnóstwo broszur, pism ulotnych i poezyi treści religijnej lub politycznej, w których piszący czerpał znajomość tego, co umysły poruszało i zajmowało. W żadnym pewnie czasie literatura ta broszurowa nie była bogatszą, jak w drugiej połowie XVI wieku. Zapał do spraw publicznych, to ciśnienie się do czynu i oddaniu się polityce były tak wielkie, że na nich cierpiały nawet szkoły i publiczne wychowanie. Jakób Górski, rektor akademii Krakowskiej odzywa się w mowie swej do Batorego: "Przemogła opinia barbarzyńskim ludziom wrodzona, że oddanie się naukom właściwe tylko ludziom lubiącym bezczynny spokój, że nie przyczynia się w niczem do wykonywania wielkich dzieł i do sprawowania Rzczpltej, lecz że przeciwnie powstrzymuje umysły do czynu zdolne. (1) Szkoły i kształcenie w nich publiczne coraz więcej odtąd idą w Polsce w poniewierkę, a młodzież kształci się raczej po dworach magnatów lub też na zagranicznych uniwersytetach. Symptomem tego poczynającego się upadku jest zaniedbanie akademii Krakowskiej. – Marycki w rozprawie swojej: "De scholis" skarży się na to, że tak zaniedbane są przez młodzież szkoły, że nie jeden nie wie… w których miejscach w Krakowie są gymnazya i że z tego jeszcze publicznie się chełpi, a jednakowoż o wszystkiem zarozumiale wyrokuje. Akademia Krakowska pod każdym względem ucierpiała. Słynna ta kolebka tylu sławnych ludzi natenczas odwiedzaną była ledwie przez 2000 akademików, którym nauki wykładali pisarze kalendarzów, bo inaczej z głodu byliby musieli umierać, gdyby w astrologią się nie bawili. "Do akademii Krakowskiej, powiada Piotr Skarga w kazaniu Wiślickiem (17 Września 1606), za mojej pamięci biskupi Krakowscy Włochów i Hiszpanów dla nauki rozsiewania przyzywali, i tysiącami im na rok myta postępowali. A naszym co dajecie? wiele was kosztują? tyle, ile wół i koń, a pewnie z onemi w nauce zrównają. " Na tę nędzną płacę profesorów akademii skarzy się i Kochanowski: