- W empik go
Obraz literatury średniowiekowych ludów, a mianowicie Słowian i Niemców. Tom 1 - ebook
Obraz literatury średniowiekowych ludów, a mianowicie Słowian i Niemców. Tom 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 388 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przekład z dzieła F. G. Eichhoffa
Seweryny z Żochowskich Pruszakowej .
Z dodatkami i poprawą co do literatury Słowian
W. A. Maciejowskiego.
Tom I.
Warszawa.
Nakładem G. Sennewalda Księgarza, przy ulicy Miodowej Nro 481,
1856.
Wolno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury, po wydrukowaniu prawem przepisanej liczby exemplarzy.
Warszawa 17 (29) Września 1855 r. Starszy Cenzor,
Radca Dworu, J. Papłoński.
W Drukarni J. Unger.
PRZEDMOWA.
W liczbie nakładów, któremi księgarnia pana Gustawa Sennewalda piśmiennictwu ojczystemu znakomite uczyniła przysługi, zajmuje niepospolite miejsce wychodzące obecnie na jaw dzieło (1). Było ono bardzo, w dzisiejszych zwłaszcza czasach, pożądane. Przedstawiając bowiem obraz literatury średniowiekowych ludów, jest niby wstępem do historyi literatury ojczystej, której rozważaniu oddają się dziś z niesłychaną gorliwością słowiańscy pisarze. Wielka więc wdzięczność należy się szanownej autorce naszej, Sewerynie z Żochowskich Pruszakowej, za zajęcie się przekładem dzieła, a księgarzowi za podanie go do druku. Pochlebiam sobie, że mi nikt nie weźmie za złe gdy i ja upomnę się w tym względzie za sobą: mniemam albowiem, że bez dodatków porobionych przezemnie do dzieła, byłoby ono dla nas Słowian nietylko mało, ale nawet wcale bezużyteczne, jako pełne rażących błędów. Autor bowiem nawet wyobrażenia nie miał i nie ma o literaturze słowiańskiej i na stosunek jej do literatury ludów Europy zacho- – (1) Tableau de la litterature du Nord au moyen age, en Allemagne et en Angletene, en Scandinavie et en Slavonie, par F. G. Eichhoff. Wyszło w Paryżu 1853 r.
dniej z mylnego zapatrywał się stanowiska. Prostując więc go w tem co mylnie powiedział, tudzież dopełniając czego nie powiedział, pominąłem jedne rozdziały dzieła w części lub zupełnie (1), a w ich miejsce co innego postawiłem, inne uzupełniłem, inne nakoniec przerobiłem (2). Za takie z cudzą własnością obejście się, za gospodarowanie nie w swoim domu dowolne, sadze że mi nikt nie nałaje, samego autora a dzieła tego właściciela, nie wyjąwszy. Wszak czyniąc tak, nie siebie, lecz dobro jego miałem na uwadze, albo raczej wspólne dobro dwóch literatur słowiańskiej i niemieckiej, główną w dziele odgrywających rolę, miałem na względzie wykazując, jak jednę rozwijającą się odrębnie od drugiej zbliżył przez pieśń serbską nieznacznie do siebie, daleki starożytnych Swewów potomek, wiekopomny Gete (3).
–- (1) Rozdział I, VIII, XL i inne.
(2) Rozdział II, III, VII, XI, XV, XIX, XXI, XXVII, XXVIII, XXXIV, XXXVI, XXXVIII, XXXIX.
(3) Jan Wolfgang Göthe urodził się r. 1749 w Frankfurcie nad Menem w kraju Szwabii dawnej, a umarł r. 1832.
Pisałem w Warszawie w miesiącu Grudniu 1855 r.
Wacław Alexander Maciejewski.SPIS ROZDZIAŁÓW W TOMIE I.
I. Wschód – Grecya. – Państwo Rzymskie… str. 1
II. Celtowie, Germanie, Słowianie… str. 8
III. Cywilizacya Słowian a Niemców, i pomniki jej… str. 18
IV. Normanowie. – Poemat Eddy… str. 27
V. Edda. – Widzenie Woli… str. 35
VI. Edda. – Mitologia Skandynawska… str. 44
VII. Edda. – Pieśń Hawamala (Odina)… str. 56
VIII. Mitologia słowiańska, Litewska i Fińska… str. 65
IX. Bardowie, Galii i Irlandyi… str.
X. Anglo-Saksonowie. – Poemat Beowulfa… str. 83
XI, Franko-Swewi i pieśń Hildebranda… str. 91
XII. Panowanie Karola Wielkiego… str. 100
XIII. Poezya staroniemiecka (tudesque) – Książęta Karolowingi… str.108
XIV. Pieśń Ragnara. – Obyczaje Piratów. str. 116
XV. Powstanie Słowian i objawienie się poezyi ich. Czechowie… str. 426
XVI. Alfred Wielki. – Normandowie… str. 443
XVII. Cesarstwo i kościół. – Otton I. – Grzegorz VII… str. 154
XVIII. Legenda o Anno arcybiskupie kolońskim. str. 166SPIS ROZDZIAŁÓW W TOMIE II.
XIX. Cywilizacyi Polaków a mianowicie ich poezyi początek… str. 1
XX. Czasy wojen krzyżowych, Francya, Anglia, Niemcy… str. 14
XXI. Ruś i poezya jej najdawniejsza… str. 25
XXII. Pieśni Trubadurów. – Narzecze d'oc… str. 33
XXIII. Pieśni Truwerów. – narzecze oi… str. 45
XXIV. Pieśni Minnesyngerów niemieckich… str. 54
XXV. Dalszy ciąg pieśni Minnesyngerów niemieckich… str. 61
XXVI. Minnesyngerów walka poetyczna w Wartburgu… str. 69
XXVII. Koniec o Minnesyngerach, zasady moralności w ich wyrażone dziełach… str. 81
XXVIII. Pieśni miłosne Słowian, stosunek ich do Minnesyngerów poezyi, i poezyi tej na Rugian, Czechów i Szlązaków wpływy… str. 95
XXIX. Okres bohaterski Franków i Bretanów. str. 109
XXX. Okres bohaterski Longobardów i Saksonów. str. 124
XXXI. Okres bohaterski Gotów i Burgundów. str. 135
XXXII. Poemat Nibelungów. str. 145
XXXIII. Poemat Nibelungów. str. 163
XXXIV. Obraz bohaterskiej Słowian a mianowicie serbskiej poezyi i jej do zachodnioeuropejskiej stosunek… str. 175
XXXV. Dant we Włoszech. – Koniec wypraw Krzyżowych… str. 201
XXXVI. Wpływy literatury Włoskiej na Słowian… str. 211
XXXVII. Ballady ang., pieśni szkockie i wojenne Szwajcarów pienia… str. 219
XXXVIII. Wszystko to jest w ludowej Słowian pieśni, której stosunek do takiejże niemieckiej wskazuje się… str. 227
XXXIX. Satyra zapowiada cywilizacyi i naukom zwrot nowy… str. 233
XL. Zwrotu tego wskazane główne obroty kładąc koniec dziełu, przenoszą obraz literatury z wieków średnich w no we i najnowsze czasy… str. 248I. WSCHÓD – GRECYA. – PAŃSTWO RZYMSKIE.
Wzajemne pomiędzy sobą stosunki narodów, czyto na drodze wojny, czy pokoju, ważny wpływ wywierają na dzieje ludów i ich istnienie, są głównem źródłem, zkąd wytryska potok cywilizacyi. Ruch takowy jednako odświezża życie intellektualne ludzkości, jak wiatr ożywia powietrze, jak przypływ oczyszcza wody oceanu. Siła nieprzeparta pcha wciąż ludy ku nowym stresom, a jakkolwiek usiłowania ich częstokroć bywają zlane krwi potokiem, straty wszakże, nagradza rzucone w nową glebę ziarno współzawodnictwa i postępu. Tym sposobem w długim pochodzie wieków, wpośród walk i zwycięztw, klęsk i spustoszeń spowodowanych tarciem się wzajemnem tylu różnorodnych żywiołów; społeczność ludzka wzrosła, rozwinęła się, zolbrzymiała, zbiegając półkulę ziemską w nieustannych pielgrzymkach na Zachód.
Od Wschodu przyszło światło. Jak świt poranny rumieni naprzód szczyty gór wieńczących środkową Azyę, tak też i człowiek, bliższy swej niemowlęcej kolebki, naznaczony na czole świeżem piętnem wzniosłego swego pochodzenia, zwrócił umysł ku ideałowi najwyższej… piękności. Przejrzyjmy dziejowe źródła, ponieśmy myśl na różne strony kuli ziemskiej, a ujrzymy wszelkie ludzkie tradycye, zestrzelone ku jedynemu ognisku, ku nadobnemu a tajemniczemu Edenowi, gdzie światło z niebios opromieniało głowę człowieka. Zda się, jakoby owym pierwotnym plemionom, które z żyznych dolin Taurusu, Elborusu i Himalai, puściły się z biegiem rzek na brzegi Śródziemnego morza, danem było jasne przejrzenie najwyższych prawd przyrody. Niema wątpienia, że wyższy instynkt odsłonił ich oku pierwowzory wszelkich sztuk, a czyste pojęcia o Bogu, sumieniu i nieśmiertelności, przewodniczyły starożytnym patryarchom w zakładaniu pierwszych społecznych zasad.
Ale w miarę jak ich plemiona puszczały się na dalekie wędrówki, jak ciężka a nieustanna walka z uporczywą przyrodą stała się warunkiem ich bytu; w miarę, jak rozkiełznane namiętności dały popęd mężobójczym sporom; myśl ludzka ćmiła się zwolna, wiara religijna zamącała, a wielkie zjawiska na niebie i ziemi uderzając wyobraźnią i usposabiając ją do marzeń, zastąpiły w pojęciu ludów wyobrażenie Najwyższego Bóstwa. Powstawały wszędy tajemnicze godła, przedmioty uwielbienia lub zgrozy; duch ludzki miotany trwogą lub pociągany wdzięcznością na widok nowych stres, pod wpływem niepokonanych żywiołów, korzył się przed zewnętrzną a groźną potęgą nieznanych mu cudów.
To stanowi właśnie wybitną cechę starożytnej azyatyckiej cywilizacyi w Assyryi, Fenicyi, Egipcie, Persyi, Indyach i Chinach. Wszędzie potężna kasta streszczając sama w sobie czynności ogółu, pochłania życie jednostek, narzuca wiarę religijną i uosabia naród. Wszędzie zarówno pojedynczość tonie w wszechbóstwie (panteizmie), a materya ubóstwiona, czyli duch zmateryalizowany, przybierając tysiące zwodniczych kształtów, podbija zmysły człowieka. Z jednej strony widzieć się daje niesłychana płodność pomysłów, objawiona w pracach ludzkich, w postępie, w zadziwiających wynalazkach; z drugiej zaś strony, widzimy ubóstwo myśli człowieka, nurzającego własną osobistość w przyrodzie; ubóstwo duchowe spółeczeństwa zatartego całkowicie, wobec ziemskiej potęgi. Rzućmy okiem na pyszne obeliski, wspaniałe gmachy, kolosalne piramidy Egiptu, na olbrzymie indyjskie s'wiątni – ce, na starożytne pomniki Chińczyków, alboli na cenne pamiątki Niniwy, wyrwane dziś z wiekowego pyłu. I cóż w nich dostrzeżemy? Oto cudowne pięknością kształty, pełne smaku ozdoby, wymyślny zbytek, słowem wszelkie delikatne odcienia sztuki; a tuż obok ujrzymy wyryte na nich złowieszcze piętna, przerażające godła. Myśli ludzkiej brak swobody w owych pałacach i świątyniach, okrąża więc niewolniczo kółko mistycznych formułek, nie śmiejąc zbadać ich znaczenia, a zniechęcona, poddaje się zrodzonym z niej samej, a trwożącym ją widmom. – Takim, jest zarówno charakter starożytnej wschodniej literatury. Ryte na kamieniu napisy, maksymy i apologi, pobożne hymny, księgi religijne, olbrzymie epopeje, nieskończone komentarze, słowem wszystko w niej niemal tchnie przerażaniem zmysłów i trwogą ducha; połyski wyobraźni walczą z grubym pomrokiem ciemności, a uczucie serca nie śmie się nawet objawić wobec nieodwołalnych wyższej potęgi wyroków.
Tym sposobem rodząca się ludzkość pełna szczytnych i szlachetnych popędów, ale nazbyt ściśle spojona z łonem widomej przyrody, aby się wyrwać zpod jej wpływu, żyła długie wieki roślinnem niemal życiem, rządzona wyłącznie prawem fatalności, której tajemnicze godła odbijały we wszelkich dziełach ludzkiej myśli. Jedyna tylko księga, kreślona przez Mojżesza pod wpływem wyższego natchnienia, w uroczystej ciszy pustyni, głosiła świętą prawdę ludowi odosobnionemu, prześladowanemu od drugich, a tem samem powołanemu do przechowania w łonie swojem wzniosłej tajemnicy.
Trzeba było aby mistycyzm starożytnej Azyi, płodny lecz bezwładny, dotknął dziewiczego gruntu ziemi, z której miała wytrysnąć myśl ożywiająca, pożądany zakład przyszłego zwycięztwa. Dopiero gdy promień Wschodu rozżarzony w Assyryi, Egipcie i na krańcach Indyi, odbił się na wierzchołkach Idy, Parnasu i Olimpu, człowiek ocenił sam siebie, uznał się w prawach swoich, a wobec czystego i pogodnego nieba, wobec morza śklniącego modrym lazurem, stworzył sobie bogów czynnych, namiętnych, dzielnych jak on, i puścił się ich torem w niebezpieczne zapasy żywota. Odtąd więc pod wpływem szlachetnego obłędu, goniąc świetne widziadła własnych marzeń, człowiek stawia czoło zaporom, szuka walk, opromienia je bogactwem gorącej wyobraźni, i wyciska na nich piętno bohaterskiej wielkości. Słynny upadek Troi potrąca struny nieśmiertelnej liry, – Homer otwiera pełną chwały drogę, po której w nieskończone wieki kroczyć będą przyszłe jenjusze świata. Zamiast surowych a tajemniczych symbolów Wschodu, następuje natchnienie swobodniejsze, niezależne, osobiste, wyrażone w najpiękniejszej i najżywotniejszej ludzkiej mowie. Objawia się zarówno w poezyi, sztukach pięknych, naukach wyzwolonych i ścisłych; odbija niemniej w wielkich czynach, w wybornych ustawach, w niezrównanych arcydziełach. Pytagores bada przyrodę; Solon stanowi prawa; Herodot historyą, uwiecznia nieśmiertelne ludzkie czyny. Rzecz dziwna, iż w owej epoce duchowego ocknienia Europy, i w Azyi także dopełnił się głęboki przewrót pojęć, albowiem podczas gdy mędrce Grecyi głosili swe mądre zasady, Zoroaster pojawił się w Persyi, Gotamas w Indyach, Konfucyusz w Chinach, a Daniel głosem natchnionym wyjaśniając proroctwa Dawida i Izajasza, określał czas, w którym świat miał ujrzeć przyjście Zbawiciela.
Kto wypowie cuda Grecyi, pomniki jej nieśmiertelnej chwały? jej grody, posągi, wspaniałe świątynie, owe ody i drammata objawiające prawdę w najwznioślejszem jej pojęciu? imiona Pindara, Sofoklesa, Sokratesa, otoczone wspaniałym orszakiem uczniów i naśladowców? filozofią lśniącą odblaskiem nieba w poetycznej duszy Platona, ogarniającą tajniki ziemi potężnym jeniuszem Arystotelesa? a nakoniec wymowę uosobioną w Demostenesie? A gdy swoboda Grecyi, upada przyciśniona brzemieniem jej wojennej chwały, kto opisze miecz zwycięzki Alexandra, roznoszący w dalekie strony kuli ziemskiej odblask światła, które lubo rozłożone na liczne pierwiastki, nie tracąc przecież zewnętrznej siły, rozwija wszędy bujne ziarno nowej cywilizacyi!
Ziarno to rozrasta się we Włoszech, gdzie długo oświata wniknąć nie mogła, mimo dobroczynnego działania osad heleńskich i etruskich, których wpływ odtrącały dzikie obyczaje Rzymian. Rzym okuty bojowym pancerzem, deptał stopami ludy, niedbało zwycięztwa ducha, ulegając przecież mimo wiedzy ich potężnemu działaniu. Ale gdy potęga Romy okupiona drogo tyla potokami krwi, ogarnęła wreszcie Kartaginę, Iberyą, Grecyą, Syryę i Egipt; gdy ramie Romy zaciężyło nad całym znanym światem; wonczas i jeniusz Romy długo niesforny, zapalił się wreszcie szlachetnym ogniem. Mowa Latynów wzniosła i dosadna, pełna męzkiej siły, naginała się zarówno do zmyśleń poetycznych, do oratorskich uniesień, jako też do poważnego stylu w przedmiocie dziejów i prawodawstwa. Wirgilii Horacy, Cyceron i Tacyt zapragnęli wydrzeć Grecyi palmę pierwszeństwa w literaturze, co im się nawet niekiedy udawało: podczas gdy prawodawcy rzymscy skreślali prawa zasadnicze światu. Rzym, zbliżając ku sobie ludy zwalczone zwycięzkim jego orężem, narzucał im wiarę, prawa, oraz współdziałanie w spełnieniu dzieł olbrzymich a wiekopomnych; a skoro blask ziemskiej chwały otoczył berło Cezarów, gdy mimo zewnętrznej świetności, okazały się w głębi niezliczone skazy, zrodzone z błędnego nadużycia zmysłowej mitologii; gdy długo wydziedziczone barbarzyńskie narody, wyparte wreszcie z dzikich ostępów, spólnemi głosy domagały się swobody i zemsty nad Roma; wonczas promienna zorza, czysta, nieśmiertelna, niepojęta, zabłysła Europie ze Wschodu; z łona katakumb wyszła zwycięzką wiara, Messyasz się objawił, świat został zbawionym.
Jakże szeroki widnokrąg, jak nieograniczona sfera działania otwiera się ludzkości, wyrwanej wreszcie z zastarzałej a zgrzybiałej posady, przeniesionej nagle na nowe pole na jeżone mnóstwem zapór i niebezpieczeństw! Jak cudownem jest to zjednoczenie ludów, dokonane wśród wzajemnych zapasów pod cywilizacyjnym wpływem chrześcianizmu, który zarazem wyzwala ludy z więzów niewoli, ugodnia niewiastę, koi nienawiść, uśmierza boleść, wskazuje udoskonalenie jako cel, wieczność jako nagrodę. Religia to pełna miłości i pokoju, poświęcenia i bohaterstwa, zawsze prześladowana, za – wsze zwycięzką, częstokroć zlana krwią, wśród zawichrzeń wywoływanych niemal w każdym wieku siłą szalonych namiętności, ale niemniej panująca nieustanie nad rozhukaną ludzkością, głosem najszczytniejszej prawdy, odzywającym się wiecznie w serc głębi; religia, pełna wzniosłej poezyi, mimo obłędnych przesądów tłumu, albowiem naprzeciw niedołężnych bożyszczów, otoczonych czczą ułudą, świetnych zewnętrznym blaskiem a skażonych w gruncie, stawia wspaniałe godło niebieskiego dobra i piękna; wbrew namiętności stawia powinność, wbrew ślepemu losowi, mądrość Bożą, wbrew nicości nieśmiertelność; albowiem sama przez się zdolną jest zapełnić wszelkie szlachetne popędy ducha, podnosząc korną istotę, znikomy proch ziemi, do pojmowania Stwórcy!
Wśród ogromnego napływu który zalał starożytną, Romę, z łona zwalisk i gruzów, po spustoszeniu odwiecznego grodu, rozkwitają narody pełne żywotnej siły, ustawy zapowiadające długotrwałą przyszłość. Wodzowie plemion zakładają państwa, pobożni Missyonarze rzucają w nie ziarno oświaty; narody hartują siły w walce, duch ludzki wychodzi zwycięzko z ogniowej próby niebezpieczeństwa. Wprawdzie literatura, formą i oddaniem tak świetna i harmonijna W mowie starożytnych; w tworzących się ledwie narzeczach, wydała się szorstką i nieokrzesaną; złożona bowiem była z dwóch sprzecznych sobie żywiołów: z gorączkowego wyczerpania ducha, i chorobliwego rozkładu skażonej Romy, i z dzikiej a grubej żywotności nowopowstających narodów. Długo żywioły te walczyły z sobą nawzajem, narzucając ludzkiemu duchowi pęta, w których miał jęczyć przez wieki. Wieki te, z niesłusznęm lekceważeniem, zwane średniemi, były właśnie wiekami trudów i usiłowań, oraz bolesnego przygotowania do wielkich a szczęśliwszych przeznaczeń. Słuchajmy co wyrzekł o nich słynny francuzki krytyk (1):
"Dopóki w pełnej sile istnieje mowa Greków i Rzymian, jakkolwiek wszystko zresztą uległo zniszczeniu, – w tem – (1) Villemain.
uporczywem przetrwaniu starożytnych form, mamy główną przeszkodę do ocenienia twórczej samodzielności, zrodzonej wraz z myślą chrześciańska. Później wszakzże, gdy stare plemiona znikły z ziemi, a raczej gdy utonęły w napływie zwycięzkich przybyszów, gdy się całkiem wyrodziły, byleby otrzymać przywilej na dalszy zywot, gdy z wzajemnego starcia się barbarzyńców powstały nowe narzecza; wonczas przejaw – ludzkiego ducha okazuje się w całej sile. Ogromne państwo Rzymskie zmienia zupełnie postać: nieznać tam ju zromanizowanych Gallów i Iberów, ale w miejscu ich powstają nowe plemiona, z róźnolitą mową i obliczem. Z owego ujednostajnienia poczętego podbojami Rzymu, którego według domniemań dokonać miał chrystyanizm, powstał na nowo odmęt. Taką jest postać ówczesnego świata, w który wniknąć należy głęboko, chcąc rozpoznać pierwiastki literatury i zarody jenjuszu przyświecającego głównym narodom europejskim. "
Rozwijając jedyną stronę tego obrazu, zebraliśmy tu wszystko co objaśnia obyczaje, narzecza i pierwotną religijną wiarę owych dzielnych germańskich plemion, których wpływ zmienił postać Europy, i zbiegiem sprzecznych wypadków, wydał tak szacowne owoce w przeciągu lat tysiąca, począwszy od piątego aż do piętnastego wieku. Jakkolwiek czcząc głęboko Homera i Wirgilego, umiemy oceniać całą piękność starożytnych wzorów, niemniej wyznać musimy, że literatura starożytna, zarówno jak i społeczeństwo starożytne, wyczerpane do dna, spełniwszy swoje zadanie, tknięte w ostatku skazeniem, potrzebowały wstrząśnienia, aby odzyskać żywotną siłę; że walka uporczywa Północy z Południem, tak zgubna zrazu, okazała się w dalszym pochodzie wieków, istotnie zbawienną, i wpłynęła przeważnie na dalszy rozwój cywilizacyi Europy.II. CELTOWIE, GERMANIE, SŁOWIANIE.
Starożytne podania Północy, które w początkowych wiekach naszej ery stanęły w przeciwieństwie świetnych mytów Grecyi i Rzymu, wykołysane zostawszy w lodowatej Skandynawii, zetknęły się z słowiańskiemi na obszarze ziemi, która od Renu do Karpat, od Dunaju do Bałtyku, w przestrzeni zarosłej puszczami, przerżniętej rzekami, rozciągając się, miała od północy granicą kończyny nadmorskie, pusto i jałowo wśród piasczystych ław odłogiem leżące. Strome skały na przeciwnem wybrzeżu poza morskiemi falami stercząc, odpowiadały dziwnie przyrodzie tej bezurodzajnej ziemi.
W owych to okolicach osiadło plemie Germanów, pełne dzielności i siły, postawy rosłej, włosów rudych, oczu błękitnych a dzikich, jak ich opisuje Tacyt ich wymowny panegirzysta. Przed nim jeszcze Cezar zwycięzca Galii, oznaczył ich temiż samemi cechy, a na cztery wieki wprzód, Herodot W pełnym życia obrazie Scytów, na wschód Europy osiadłych, rzuciłby! pierwotny zarys ich obyczajów, wypełniony potem dzielnem piórem Tacyta.
Grube i szorstkie obyczaje, obok szczerości i prostoty; wiara ślepa ale żywa i głęboka; wierność ludu w dochowaniu małżeńskich węzłów obok wielożeństwa książąt; nieograniczona powolność wodzom; natchnienie poetyczne i bohaterskie; gorące pragnienie chwały i zwycięztw; oto były główne zalety plemion barbarzyńskich, których było zadaniem: trzymać w czujności pomyślnością zmiękczoną Romę, zapowiadając jej rychło złowieszczą, nieomylną, a ostatnią godzinę.
Tacyt który zda się czytać proroczym duchem niechybny wyrok wypiętnowany już na czole zbrodniczej Romy, kreśli z uczuciem tajemnej trwogi obraz tego nieznanego plemienia. Uważa on Germanów za naród odwiecznie osiadły na swej ziemi. – W rzeczy samej, mówi on, pomijając już niebezpieczeństwa morskiej przeprawy, ktoby myślał opuszczać Włochy, Afrykę lub Azyę, dla takiego kraju?" (1). – Przepomniał znać słynny historyk, że Azya w ogromnym swoim obrębie zawiera rozliczne strefy i rozmaite plemiona. Z jej to wyżyn uwieńczonych pasmem olbrzymich gór, zwilżonych nurtami wspaniałych rzek, zestąpili w niepamiętnych czasach praojce Greków, Rzymian, Celtów, Słowian, Niemców, Litwinów, Finów, nakoniec Scytów i Sarmatów, nie licząc w to wielu innych ludów, w czasach historycznych… z części świata, którą pismo ś… za kolebkę rodu człowieczego podało, do Europy wyległych.
Tak pomniki językowe jak i badania fizyologiczne, przekonywają nas, iż Europa od najpierwszych wieków zaludnioną była przez różne znane dziś i nieznane pokolenia, które że z Azyi, czyli jak się wyrażać zwykliśmy, z Indyi wyszły, indo-europejskieini nazywamy powszechnie. Ztamtąd wyszedł lud nieznanego nazwiska, po którym się żadna nie pozostała pamiątka, prócz wyrazów ojca, matkę, syna, córkę, brata i siostrę oznaczających, dotąd w językach europejskich pod różną postacią występujących, które, nowo-wędrowne indoeuropejskie ludy zastawszy w Europie, przyswoiły sobie i przekazały mowie dzisiejszych ludów; we wszystkich bowiem europejskich językach występują wyrazy owe pod różną postacią, i mają w nich swój byt aż do obecnej chwili. Te nowo przybyłe i nazwiskami swemi opatrzone już ludy, szły różnemi że wschodu na zachód drogami: jedne czyniły pochód wodą przez Helespont, które dlatego Pelazgami, jakoby zamorszczykami (od nelayoz morze) nazywano w starożytności, drugie szły lądem.
Przez owych to właśnie Pelazgów, pierwsze a dobrze urządzone towarzyskie Europy społecznie, będąc założone w Grecyi i Włoszech, miały za sąsiadów od zachodu Celtów, od wschodu Traków. Tak ci jak i tamci z Azyi po owych Pelazgach wyległszy, stanęli znowu w różnym stosunku do – (1) Tacyt. Germania 2, 4.
nowo ztamtąd napływających ludów, to jest do owych Traków i wspólnej z nimi używających mowy Getów i Daków, praojców Słowian. Gdy z nimi w jednej części dalej na zachód za Pelazgaini pociągnęli, a w drugiej pozostali nad Dunajem rzeczeni Trako-Getowie, wnet potomkowie tychże w dzisiejszych Niemiec wschodniej i południowej, a Włoch północnej osiedleni stronie, zetknęli się w sposób nieprzyjazny z przemagającymi tamz'e, zasilonymi pocztem Iberów, Celtami; ci zaś którzy pozostali na miejscu, dostali się wraz z Litwinami pod panowanie Scytów i w długie czasy obce znosili jarzmo. Zrzuciły go na chwilę z siebie jedne i drugie (trako-geto-dako-słowiańskie) ludy, za sprawą Teutonów tudzież Sarmatów, nowo napływowych w dziesiątym poczcie indoeuropejskich (po Finach, Grekach, Rzymianach, Celtach, Słowianach, Teutonach, Litwinach, Iberach, Scytach) występujących ludów. Ponieważ te ludy nic na owej nie zyskały przemianie, albowiem z ręki jednego wydarte zaborcy, dostały się pod drugiego władzę, przeto chwilowe to zrzucenie z siebie obcego jarzma, kładąc na karb krótkotrwałej ich, za panowania w Germanii rzeszy Suewów, uzyskanej wolności, rzeczywistą ich swobody porę upatruję dopiero w epoce założenia państw słowiańskich, o czem się niżej w rozdziale XV rozwodzić zacznę. Tu zaś, trzymając się pochwyconego raz wątku, mam zamiar obznajmić czytelnika z owymi Teutonami, zamyślam mu Germanią, a w niej rzeszę Swewów ukazać, i obu, tak Germanii jak i owej rzeszy stosunek do cywilizacyi Niemców i Słowian, krótko a jasno przedstawiwszy, chcę przygotować go do zrozumienia tego, co w przeglądzie niemieckiej a słowiańskiej poezyi opowiadać będę.
Niema powodu utrzymywać, że niejednocześnie wyroiły się z Azyi te ludy, od których poszli, tak mający być odtąd dla krótkości przezemnie nazywani Niemcy i Słowianie, gdyż i owszem spółcześnie oba, a po nich dopiero Litwini tudzież Scytowie i Sarmatowie wyszli. Ponieważ niemieckie podania, które zebrał Snorre Sturleson głoszą, że w zimnej Szwecyi (w głębi dzisiejszej Rossyi a dawnego moskiewskiego państwa) wojował niegdyś Odin, przeto wnieść łatwo, że ludy niemieckiemi nazywane, przesiedlając się lądem czyli przez Kaukaz do Europy, nie szły wprost na zachód, lecz ponad rzeką Wołgą i Wołchową do Finlandyi, a ztąd do dzisiejszej Szwecyi udając się, osiadły w niej i obranycli sobie siedzib trzymały się aż do czwartego przed Chr. wieku. Snadź zastąpiwszy im drogę ów zagadkowy, z kilku wyrazów po sobie pozostawionych, pamiętny lud, zmusił osieść w zlodowaciałej Skandynawii, zkąd po usunięciu nieznanym nam sposobem przeszkód, wyroiło się, przed owym wiekiem ich najdzielniejsze, to jest gockie plemie, i ponad Bałtykiem z tej strony morza osiadło. Wtedy bowiem zastał go tu Piteasz marsylski żeglarz, i pierwszy objawił światu. Po Gotach wystąpili w pierwszym przed Chr. wieku Teutonowie, którzy wespół z Cymbrami, dotąd wątpliwej narodowości będącym ludem, na Celtów i na Rzymian nacierając, zapowiedzieli przez to dalsze swe napady na kraje od Renu do Karpat, od Bałtyku do Dunaju rozciągające się. Zamieszkiwały je różnej nazwy ludy, które ogólnem, niedawno według Tacyta powstałem, Germanów mianem oznaczono. Lubo dotąd nieodgadniony jest w swojem znaczeniu ten wyraz, pewną atoli jest rzeczą, że nie jest niemieckim ale celtyckim, że służąc za miano wojowników massie, był zbiorowym, równie jak stawiane mu naprzeciw nazwisko Suewów. Oba wyrazy zestawił razem Juliusz Cezar, ktory pierwszy z Rzymian zwycięzko przekroczył rzekę Ren, i poznanych od siebie Germanów wyosobnił od Suewów, zauwazżywszy to o drugich, że w stu powiatach osiadłą, rolniczo-wojskową stanowili rzeszę. Jakiby to był, czy jednolity czy różnolity lud? o tem nic nie powiedział. Dopiero Tacyt upewnił nas, że to niejest osobny naród, lecz składa się z wielu różnych od siebie rodem i nazwiskami, lubo się wszyscy powszechnem imieniem Suewów nazywają; źe z narodów tych, mają się za najdawniejszych i najzacniejszych że wszystkich ci, którzy się Semno? nami(Zemnonami, ziemi czcicielami) nazywając, mieszkają w stu powiatach, i czcią bóstwa Nertlius czyli ziemi, powszechnej śmiertelnych rodzicy są połączeni z okalającemi siebie ludami.
Widać ztąd, że Suewowie nie byli i byli Germanami; czyli że osobną dla siebie, a znowu ogólną w stosunku do reszty Germanów stanowiąc rzeszę, mieli zupełne podobieństwo do owej Germanii, która się według Eginharda (spółczesnym był Karolowi W.) od Renu do Wisły, od Dunaju do brzegów północnego rozciągała morza. Jak w tej, iź tak rzekę, Karolowej Germanii, różnej narodowości mieszkały ludy, tak i w Tacytowej przebywała różna, ubiorem i zwyczajami wzajemnie wyosobniająca się ludność. Jakieś nieznane nam dziś okoliczności zmusiwszy Suewów do połączenia się w jeden związek, zniewoliły ich następnie do zespolenia się z drugim związkiem, i do utworzenia tym sposobem z dwóch związków, jednego. Gdy więc za Juliusza Cezara związek Suewów był dla siebie, przeciwnie za Tacyta, był dla Germanii i dla siebie: czyli była wtedy takaż sama Germania, jak za Karola W. czasów. Zamieszkiwały ją wszystkie ludy, które on zhołdował, lub nad któremi zwierzchnią rozciągał władzę, i znowu każdy z tych ludów osobną stanowił rzeszę. Jak przeto w Tacytowej Germanii siedzieli Chatowie, Tenchterowie, Brukterowie, do jednej należący rzeszy, a za nimi Suewowie, drugiej rzeszy uczestnicy przebywali, obie zaś te rzesze, jednę mianem germańskiej nazywającą się, stanowiły; tak i w Eginhardowej Germanii były: Fryzonów, Hessów, Saksonów, a obok nich Czechów, Polanów (Polaków) i t… p… udzielne, i znowu, a przynajmniej w opinii Karola Wielkiego, ludów tych mniemanego władzcy, jednę powszechną stanowiące, rzesze.
Cóż związek Suewów i Germanów spowodowało? Cóż za jedni byli owi Semnonowie, którzy się mienili być głową pierwszych? zkądże ów, z różnych od siebie rodem i nazwiskami ludów składający się, a powszechnem Suewów mianem nazywający się powstał związek? byłże on tym samym, o którym Juliusz Cezar i Tacyt wspomnieli? Są to pytania wielkiej, i tem większej dla dzieła naszego wagi, gdy na nich oprzeć zamyślam, co o literaturze ludów słowiańskich opowiedzieć niżej przedsięwziąłem. A ponieważ odpowiedź na nie dałem już w pismach własnych poprzednio wydanych, przeto streszczając obecnie, co się tamże obszernie wyłożyło, sprowadzam ją do następującego ogólnika.
Kiedy na trackie i t… p., w dzisiejszych Niemczech jak rzekłem, mieszkające ludy, przemożni orężem Celtowie nacierać zaczęli, wtedy z nich te, które w stu powiatach siedząc jedno wspólne czciły bóstwo, zrobiwszy z swemi sąsiady związek, wspólnemi siłami odpierały przemoc. Od czci owego bóstwa ziemię wyobrażającego (1), Zemnonami, jakoby ziemianami czyli ziemi czcicielami, a od słowa czyli wspólnej sobie mowy Swewami, Swowami, jakoby sławami, słowami (w i ł jedno ważą w mowie słowiańskich ludów), może od Gotów sąsiadów swych nazywani będąc, wzrośli w potęgę, gdy się z czasem w nowy połączyli związek, przybrawszy do swej rzeszy wiele różnych od siebie rodem i nazwiskami ludów. Wymieniając je Tacyt wylicza takie, które teutońskiego, i takie które słowiańskiego tudzież litewskiego, a może i fińskiekiego pochodzenia będąc, miały z owymi Suewami odwieczną, lub mogły mieć zażyłość. Świadczą bowiem o tem północne Sagi, że od niepamiętnych czasów obcowali z Teutonami Wanowie czyli Wenedowie, to jest właśnie owe wspólnego słowa ludy, na co i historya języków naprowadza, ukazując wspólność mowy słowiańskiej z niemiecką, litewską, fińską, w zamierzchłej starożytności. Ten nowy związek z powiatów stu również składający się, wystąpił do walki z Juliuszem Cezarem, obok drugiego związku, ktory ponieważ się z ludów Germanami od Celtów, jak rzekliśmy nazywanych składał, germańskim mianował wódz rzymski. Za Tacyta, oba, swewski i germański zespoliły się związki tak, iż pierwszy podrzędną, drugi główną grał rolę. Dlatego też historyk ten, od Germanii i Germanów zacząwszy swe opowiadanie, przystąpił po nich do Suewów, i opisawszy ich, a w opisie swym Semnonów rzeszę znowu wyszczególniwszy, rozwiódł się następnie nad dawnem tychże Semnonów znaczeniem, z religijności teraz wyłącznie słynnem. Chociaż bowiem i wtedy z stu powiatów składała się semnońska rzesza, podrzędną ona jednakże tak w swewskiej w szczególe, – (1) Nerthus północne bóstwo, Niördh od Skandynawców zwane, z rodu Wanów (Słowian)i jak mniema młodsza Edda, pochodzić mające.
jak germańskiej w ogóle, odgrywała rolę, będąc maią cząstką całości obok innych, z trackiej, teutońskiej, litewskiej ludności złożonych, a również odrębne dla siebie stanowiących rzesze. Już wtedy można było przewidzieć, że jeżeli narodowość ludów swewskich w tym nadal stosunku stawać będzie do niemieckiej, w jakim polityczne ich znaczenie do germańskiego stanęło, rozpłynie się pierwsza w drugiej, czyli że zniemczeją Suewy, i narodowość swą, aż do imienia zatrą. Stało się tak, ale nie zupełnie; dotąd bowiem w następcach Germanów Tacytowych dwa pierwiastki, szwabski i niemiecki odróżnić można; dotąd inna jest fizyonomią i duch inny, ludów dzisiejsze południowe, a północne zamieszkujących Niemcy. Rzućmy okiem i na ten, gdzieindziej od nas dotykany szczegół (1), i powiedzmy, jakiekolejelosu przeszły te z ludów słowiańskiemi później nazywanych, które zrobiwszy z sobą związek, a następnie z teutońskiemi zespoliwszy się plemionami, słynęły w Germanii pod nazwą swewskiego związku. Leży to w charakterze Niemców, że nie lubią siedzieć – (1) Rzecz tę dla historyi średniowiekowej Europy nader ważną, badać w Pierwotnych dziejach Polski i Litwy przezemnie wydanych, rozpocząwszy, badałem dalej w Bibliotece Warszawskiej z r. 1846 i lat następnych, i jeszcze dalej w nowem wydaniu Historyi prawodawstw słowiańskich, ktorą do druku gotuję, badać będę. Tę samą rzecz badał Kazimierz Szule w rozprawie: De origine et sedibus veterum lllyriorum, którą celem uzyskania stopnia akademickiego, wydziałowi filozoficznemu uniwersyteta wrocławskiego, podał. Na ten sam wniosek o Swewach co ja, wpaść miał w Wiedniu prof. Szembera w filozoficznych swych nad słowiańskim językiem badaniach; o czem udzielił mi ustnie wiadomości w r. 1855 professor pruski Wocel. Za mną mówi i dzieło P. A. Muncha, (w Krystyanii r. 4 851 po szwedzku ogłoszone, a na język niemiecki przez G. F. Claussen przełożone: Die nordisch germanischen Völker. Lubeck 1854), w którem Nortnanów czyli północnych, od Germanów czyli południowych Niemców, odróżniwszy autor, ma drugich za mieszaninę różnej narodowości ludów, i wykazuje, jak Germanowie ci, pierwotne instytucye niemieckie u siebie przetworzywszy, właśnie się przez to tak w życiu publicznem jak i prywatnem, od właściwych wyosobnili Niemców.
na miejscu, lecz włóczą się po świecie, "chodząc, " jak mawiają, "za chlebem" a przeciwnie mają to sobie właściwem Słowianie, że nie opuszczają swej ziemi chyba w najgwałtowniejszej potrzebie, przed nieprzyjacielem się chroniąc. Przyrodzenie zamieszkiwanej od tamtych, ubogiej w żyzną glebę ziemi, dalej przeludnienie kraju, nakoniec nałóg, krótko mówiąc niedogodności, których nigdy nie doznawali Słowianie, sprawiły w obu ludach tę nieczułość i współczucie dla rodzinnej ziemi, której skutków doznali Trako-geto-dakowie schroniwszy się do krajów, dzisiejsze Niemcy stanowiących, przed nacierającymi na siebie naprzód Scytami, a następnie Sarmatami. Skoro się oni raz wdali z północnymi, rej w Germanii wiodącymi Niemcami, włóczyć się z nimi musieli ustawicznie po Galii, Hiszpanii, Portugalii i t… d. Nigdy atoli nie opuszczał swych powiatów lud cały; część tylko szła na wychodztwo, reszta pozostawała w kraju, co tez uratowało naród od zguby, ale nie że wszystkiem. Zatrzymali bowiem zajętą przez siebie od wieków w Germanii ziemię, a utracili narodowość swą, chociaż nie o tyle azeby się z niej całkiem wyzuć mieli. Zapominali naprzód języka swojskiego, nawykli do słuchania mowy przewodzącej w swej rzeszy Niemców, aż go zupełnie zapomnieli w epoce, którą, przeciągiem czasu oznaczyć niepodobna. Następnie jako słabsi, pomiatani od właściwych Niemców, stali się dla nich przedmiotem urągowiska. Sław, Swaw, Swab, (przez zamianę w na b według własności słowiańskiej mowy) Szwab, stawszy się pośmiewiskiem, słuchał odtąd podobnej, od Niemca opowiadanej o sobie gadki, jakiej się dosyć od Polaka nasłuchał Mazur, który upewniał o tem każdego co mu chciał wierzyć, "że Szwabi się ślepo jak psięta rodzą. "
Blizko się niegdyś poznał że Suewem Got, do jednej z nim należąc rzeszy; wszakże nie dotrzymał mu sąsiedztwa: nie lubiąc bowiem siedzieć na miejscu, poszedł na włóczęgę. Ponieważ zaś zastąpili mu od Renu Rzymianie do Galii drogę, przeto zmuszony w przeciwną wędrować stronę, poszedł w drugim po Chr. wieku nad Dunaj, gdzie się zespolił z Getem. Ztąd kronikarz gocki Jornandes, w szóstym żyjący wieku, mylnie twierdził "że Goci a Geci byli jednej narodowości ludem, " i na tej zasadzie oparłszy swe mniemania, dzisiejsi zawołanej sławy liistoiycy jeszcze mylniej utrzymywali i utrzymują "że z Azyi wprost nad Dunaj przesiedliwszy się Gotowie, dali Getorn i Dakom początek". Jedni z Gotów mając na czele króla imieniem Ermanaryka podbili w czwartym po Chr. wieku Sarmacyc, a drudzy uciekając przed Hunami przenieśli się do Włoch, zkąd do południowej Galii, a ztąd znowu do Hiszpanii przeszli. Zakładali oni wszędzie państwa, które się z czasem na ostrogockie we Włoszech i wizygockie w Hiszpanii podzieliwszy, upadły w szóstym po Chr. wieku, przez oręż Cesarzów bizanckich i królów Franków.
Pochodzenia tych Franków nie wyśledzono dotąd dokładnie i znaczenia nazwiska ich nie odgadniono jeszcze. Dowiedziano się atoli z pewnością o tem, że lud Franków miał że Suewami zażyłość, z ducha zaś jego dziejów uczyniono wniosek, "że miał w przeznaczeniu zastępować przechodom ludów że wschodu na zachód drogę przy ujściu Renu do morza, że założywszy po lewym tej rzeki brzegu państwo, miał pochłonąć różnojęzyczne (suewskie, częścią niemieckie a częścią słowiańskie), litewskie, fińskie ludy które tu zastał z dawnych przechodów; następnie zaś sam w zamęcie narodowości ich utonąć musiał, " co się tez spełniło.
Kiedy zarazem umilkło w północnej Germanii imię Suewów że szczętem, pozostawszy zaledwie w nazwie małego Sasom podwładnego ludu, który się Szwabami (Schwabengau) nazywał, wtedy występować zaczęła coraz głośniej na południu i wschodzie, skupiając się około górnego Dunaju i nad Renem, w Bawaryi, Szwabów rzesza. Natomiast zaczęło słynąć wpołnocnej Germanii imię Wenedów, którego źródłosłów dotąd odgadniony nie jest. To pewna że znaczył Słowian za krańcami Tacytowej mieszkających Suewii, których teraz arabscy zwłaszcza pisarze, za jedno brali z Niemcami. Przeciwnie Niemcy nie inaczej ich jak Wenedami zowiąc, mieli za Słowian. Zrobiono zakrój na zniszczenie ich narodowości, czego sprawcami byli Sasi, suewizmu północnego wyniszczy – ciele. Ci to Sasi przed Ptolomeuszem (żył w drugim po Chr. wieku) w Germanii niewidziani, gdy między Suewami, przez nieszczęścia mocno skołatanemi, osiedli, mogli łatwo w ich… rzeszy swoję rozpościerać władzę, i w krótkim czasie własne w niej dobrze uorganizować rządy: wszystko już bowiem do nich przygotowane znaleźli. Łatwo więc wytłumaczyć sobie można przyczynę, nad którą sobie głowę łamią dzisiejsi uczeni niemieccy, pytając, czem się to stało, że tak prędko podrośli w siłę owi Saksonowie, że zaledwie się w Germanii pokazali, wystąpili wnet potężnie? Lecz jakże nie mieli być silni, gdy przyszli na gotowe, gdy organizacyę towarzyskiej społeczności tak w ogóle Suewów, jak w szczególe Słowian przyswoili sobie, wsparłszy ją niemieckiemi instytucyami. Jednakże znosiły się jakkolwiek Saksonów i Wenedów ludy, aż do czasu Karola W., który na cesarza zachodniorzymskiego ukoronowany będąc, gdy chciał we wszystkiem Rzymian, swych mniemanych poprzedników, politykę naśladować, użył szlachty saskiej do swych widoków, podobnie jak niegdyś Rzymianie Markomanów do intryg użyli. Rozpoczęte przezeń wytępienie nadłabańskich Słowian, prowadzili dalej jego następcy, w czem nawet, dobrem omamieni chrześciaństwa, brali udział Polacy. Rzecz tę, szeroce już w rozprawie o Suewach opowiedziawszy, ucinam tą uwagą, że gdy następnie korona cesarska od Franków do Sasów, a od nich do Alemanów przeszła, wtedy, ochydzane przez tychże Sasów i piosnkę ich śpiewających Czechów i Polaków, imię Szwabów przeszedłszy w pośmiewisko, jest niem po dziś, ale z tą różnicą, że u nas, każdego bez wyjątku oznacza przez urągowisko Niemca.
Przyczepką Sasów są Anglosaksonowie i Normanowie. Wyłuszczając położone przez oba dla cywilizacyi zasługi, opowiemy tez ich dzieje, które dlatego w tem tu opuszczamy miejscu. Zarody roznieconej tak od tych jak i od innych Niemców i Słowian cywilizacyi, mało nie zmarniały za sprawą Hunów. Ci dali się najwięcej we znaki Zachodowi pod Atylą, który poprzyjaźniwszy się z Słowianami i Litwinami, miał przez to zażyłość ze Szwabami, co pomniki ich poe – zyi (1) stwierdzają. Głównem legowiskiem Hunów był dzisiejszy Siedmiogród, gdzie sobie siedm obozów, grodami później nazywających się, przed r. 433 (jest to rok śmierci Atyli) założyli. Napadli naprzód Hunowie na Ermanarykowe sarmacko-gockie państwa. Resztki w Sarmacyi pozostałych Gotów wytępił Atyla w nadwiślańskich, snadź około Pilicy leżących gajach. Poczem poprowadziwszy pod swemi sztandarami niezliczone do Galii hufce, cofnął się znowu do Węgier. Ocalała przez to zachodnioeuropejska cywilizacya, która, w czemby się tak od dawniejszej czyli greckiej i rzymskiej, jak nowszej czyli scytyjskiej, sarmackiej, trackiej, geckiej, dackiej, germańskiej, różniła, wykazać teraz należy, zwłaszcza, gdy od przedstawienia różnic tejże cywilizacyi, zależy odpowiedź na pytanie: na czem rzeczywiście duch słowiańskiej a niemieckiej literatury polegał?