Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Obraz literatury średniowiekowych ludów, a mianowicie Słowian i Niemców. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Obraz literatury średniowiekowych ludów, a mianowicie Słowian i Niemców. Tom 2 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 478 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

CY­WI­LI­ZA­CYI PO­LA­KÓW A MIA­NO­WI­CIE ICH PO­EZYI PO­CZĄ­TEK.

Mó­wi­li­śmy o tem wy­żej, jak po­su­wa­ją­ce się od dol­ne­go Du­na­ju w głąb dzi­siej­szej po­łu­dnio­wej, wschod­niej i pół­noc­nej Ger­ma­nii, ludy te od któ­rych Sło­wia­nie po­szli, utwo­rzy­ły, po złą­cze­niu się z przy­by­wa­ją­cy­mi do nich od stro­ny pół­noc­ne­go mo­rza Niem­ca­mi, rze­szę swew­ską. Rze­sza ta sta­ła się przez to pa­mięt­ną, ze rej wo­dzą­cy w niej Niem­cy, sto­su­jąc się do oko­licz­no­ści, sza­no­wa­li jej pra­wa aż do cza­su, w któ­rym górę wzię­li nad Sło­wia­na­mi. Tu nad­mie­nię po­krót­ce, że, we­dług świa­dec­twa Ju­liu­sza Ce­za­ra i Ta­cy­ta, róż­ni­li się w tem ze­swe­wie­ni Niem­cy od resz­ty swych ziom­ków, że u nich nie na trzy, jak u tam­tych sta­ny dzie­li­li się miesz­kań­cy kra­ju; lecz na sta­ny dwa, wol­nych i nie­wol­nych, z któ­rych tyl­ko pierw­szy miał po­li­tycz­ne zna­cze­nie (1);

–- (1) Ta­cyt Germ. 38 mówi: sic Su­evi a ca­ete­ris Ger­ma­nis, sic Su­evo­rum in­gen­ni a se­rvis se­pa­ran­tur. U Niem­ców tak skan­dy­naw­skich jak i ger­mań­skich np. u Sak­so­nów dzie­li­li się miesz­kań­cy kra­ju na Tre­lów, Ker­lów i Jar­lów, czy­li na pod­da­nych, wła­sność nie­ru­cho­mą po­sia­da­ją­cych, do­wódz­ców woj­sko­wych (Po­równ. Mun­cha 140 nstpn), lub jak było u Sak­so­nów, na Ede­lin­gów, Fri­lin­gów, La­rów (La­chów) toż samo ozna­cza­ją­cych (po­równ. Pierw, dzie­je 219 nstpn.).

ze zie­mia swew­ska nie pod­dzie­la­ła się na osa­dy woj­sko­we (1) pod­da­ne do­wo­dzą­ce­mu nie­mi na­czel­nie wo­dzo­wi (2), i udzia­ły po­czy­nio­ne z niej nie prze­cho­dzi­ły na wła­sność wy­łącz­ną tego, komu raz do­sta­ły się w po­sia­da­nie (3), lecz na­le­ża­ła do gmi­ny, któ­ra rok rocz­nie dzie­li­ła ją nowo, da­jąc po­je­dyn­czym oby­wa­te­lom nie­rów­ne czy­li mniej­sze lub więk­sze two­rząc z niej udzia­ły; że na­ko­niec gmi­ny swew­skie nie były osa­da­mi woj­sko­we­mi lub mo­nar­chia­mi jak nie­miec­kie, lecz ko­mu­na­mi, któ­rym nie pa­no­wał ten kto się im raz na do­wódz­cę lub kró­la do­stał, lecz rzą­dzi­li nią wy­bra­ni na to wol­ne­mi na wie­cy gło­sa­mi oby­wa­te­le. W swew­skich więc gmi­nach ży­ją­cy miesz­kań­cy nie na­zy­wa­li się we­dług swe­go sta­nu, al­bo­wiem mie­li wszy­scy stan je­den, wol­ny­mi mia­nu­jąc się oby­wa­te­la­mi (in­gen­ni), co trwa­ło aż do cza­su, w któ­rym chy­lą­ca się do upad­ku rze­sza kie­ro­wa­ła się, aż wresz­cie wy­kie­ro­wa­ła się na nie­miec­kie rzą­dy. Wte­dy oby­wa­tel swew­ski przy­brać mu­siał na­zwę od sta­nu w któ­rym go po­sta­wio­no, i speł­niać wa­ru­nek, jaki nań wład­ną­cy nim na­rzu­cił Nie­miec. Wa­run­kiem tym była służ­ba woj­sko­wa i ule­głość se­nio­ral­nej wła­dzy Jar­la, Ede­lin­ga i t… p., a za­pła­tą za peł­nie­nie tej służ­by wła­sność wy­łącz­na, a nie­po­sia­dłość roli jak przed­tem cza­so­wa. Od ta­kiej wła­sno­ści, czy­li, jak się wy­ra­żo­no, od le­chy to jest upra­wia­nej przez się ski­by zie­mi na­zy­wa­ny oby­wa­tel Le­chem, no­sił z cza­sem i poza Swe­wią to mia­no. Gdy bo­wiem Ger­ma­no­wie gmin­ne swe na se­nio­ral­ne za­mie­ni­li rzą­dy, mu­sie­li prze­to i sami so­bie pa­nu­ją­cy Sło­wia­nie zmie­nić swo­je, co wszak­że in­szym niż tam­ci wy­ko­na­li try­bem. Na­stał więc u nich nowy po­rzą­dek rze­czy w cza­sach któ­ry la­ta­mi ozna­czyć trud­no, na­stał mo­nar­chizm wszę­dzie gdzie pa­no­wa­li tak zwa­ni Le­cho-

–-

(1) Fyl­ki zna­czą­ce toż samo co puł­ki (re­gi­men­ta) woj­sko­we; ztąd po­szedł wy­raz volk.

(2) Fyl­kir czy­li gło­wa osa­dy.

(3) Była więc po­sses­sio, a by­najm­niej ha­ere­di­tas.

wie i Lesz­ko­wie (1), na­sta­li kró­lo­wie u Cze­chów i Po­la­ków ze Swe­wa­mi od­wiecz­nie spół­ku­ją­cych.

Ta ato­li na­der waż­na była röż­ni­ca, że gdy u Niem­ców Le­chy naj­niż­szą war­stwę sta­no­wi­li oby­wa­tel­stwa, prze­ciw­nie u rzą­dzą­cych się udziel­nie Sło­wian, Lech był niby Jarl, Ede­ling i t… p., któ­ry nie­miec­kim oby­cza­jem dru­ży­ną się ota­czał, któ­ry miał wy­łącz­ną wła­sność ziem­ską (ha­ere­di­tas), i ta­ko­wą mię­dzy swe dzie­ci lub wo­jen­nych swych roz­da­wał dru­chów; prze­ciw­nie resz­ta oby­wa­te­li żyła w gmi­nach pod te­miż co za Swe­wów wa­run­ka­mi, co trwa­ło w Cze­chach aż do IX nie­mal wie­ku, a w Pol­sce były ta­kich po­sia­dło­ści śla­dy na­wet w XII stu­le­ciu jesz­cze. Tak tez La­chów i rzą­dy ich wy­ro­zu­miał Ne­stor, któ­ry opo­wia­da­jąc o prze­sie­dle­niu się nad Wi­słę wy­ru­go­wa­nych znad Du­na­ju Sło­wian, upew­nił o tem, że Sło­wia­nie ci na­zwa­li się La­cha­mi, a od tych Le­chów po­cho­dzą­cy jed­ni Po­la­na­mi, dru­dzy Le­cho­wie Lu­ty­ka­mi, inni Ma­zow­sza­na­mi, inni Po­mo­rza­na­mi mia­no­wa­li się. Zna­czyć to ma że gdzie­kol­wiek le­chic­kie i niby se­nio­ral­ne były rzą­dy, tam i zie­mia na­zy­wa­ła się kra­jem La­chów, chy­ba że gmin­ne lub gmin­no-ksią­żę­ce prze­wa­ża­ły rzą­dy i że dla­te­go od ludu na­zy­wał się ów kraj. Mia­ło to miej­sce u Po­lan, Lu­ty­ków, Ma­zow­szan i Po­mo­rzan, u któ­rych daw­nych Le­chów usta­ły, a na­sta­ły ksią­żąt no­wych rzą­dy, któ­rzy za cza­sów Ne­sto­ra z roż­nych ro­dów wy­wo­dzi­li swój po­czą­tek. Pol­scy no­si­li na­zwę od Zie­mo­wi­ta Pia­sto­wi­cza po­grom­cy Le­chów, któ­rzy w Wi­śli­cy i na Tyń­cu ksią­żę­ce a w Gnieź­nie wiel­kok­sią­żę­ce spra­wo­wa­li rzą­dy.

Ma­zo­wiec­kich i t d… ksią­żąt na­zwa jest nie­zna­na, a na­wet nie­wia­do­mo czy ist­nie­li jacy, zwłasz­cza, gdy po­da­ją o tem dzie­je, że do­pie­ro pol­scy Pia­sto­wi­cze mo­nar­chię u Ma­zu­rów za­pro­wa­dzi­li. Po­mor­scy z kra­jo­wej po­wstaw­szy szlach­ty, sta­nę­li w rzę­dzie hoł­dow­ni­ków Pol­ski, i byli nimi aż do wie­ku XIII, w któ­rym ce­sar­stwa nie­miec­kie­go uzna­li się być wa­za­la­mi.

–- (1) Oczem we­dług daw­nych po­dań sze­ro­ce opo­wia­da Bo­gu­chwa­ło­wa kro­ni­ka.

Mimo usta­nia od wie­ków rzą­du Le­chów w Pol­sce, La­cha­mi na­zy­wa nasz kraj kro­ni­karz ru­ski, z przy­czy­ny że w niej we­spół z kró­lem wła­dła szlach­ta, La­chów daw­nych re­pre­zen­tant­ka. Gdy bo­wiem nowy po­rzą­dek rze­czy za­po­trze­bo­wał Le­chów w miej­sce daw­nych, że ich tak na­zwę bez­i­mien­nych bo bez­sta­no­wych oby­wa­te­li, gdy do­bro kra­ju wy­ma­ga­ło tego, aże­by ce­lem lep­szej upra­wy roli nie chwi­lo­wi po­sia­da­cze, lecz wła­ści­cie­le upra­wia­li ją wie­czy­ści, prze­to wła­ści­cie­li tych szlach­tę (ja­ko­by La­chów na­stęp­ca­mi) na­zy­wa­no tem słusz­niej, gdy oni wraz z mo­nar­chą rzą­dy kra­ju zwy­cza­jem daw­nych spra­wo­wa­li zie­mian. Wy­jąw­szy jed­ne­go i dru­gie­go i to nie naj­star­sze­go kro­ni­ka­rza (1), nikt z na­szych la­to­pi­sców Le­chią nie na­zy­wał Pol­skę, nie z przy­czy­ny ato­li nie­na­wi­ści dla La­chów i szlach­ty w ser­cach Po­la­ka niby ży­wio­nej, lecz dla daw­ne­go Sło­wian na­wyk­nie­nia, któ­rzy naj­czę­ściej od po­ło­że­nia zie­mi i t… p… na­zy­wa­li swe kra­je. Nie wi­dać bo­wiem tego z dzie­jów, aże­by wro­giem miał być kie­dy­kol­wiek dla Po­la­ka Lach, aże­by nasz lud prze­czyć miał temu, że pol­ska szlach­ta jest ko­ścią z ko­ści utwo­rzo­ną Po­la­ka, cho­ciaż jak dzi­siej­szy pro­le­ta­ry­at ku ma­jęt­nym, tak i on ku wszel­kiej a nie swoj­skiej tyl­ko szlach­cie tchnął za­zdro­ścią, po­dob­nie jak w obec­nym sta­nie rze­czy pa­ła­ją nie­chę­cią wy­rob­ni­cy ku go­spo­da­rzom oczyn­szo­wa­nym, bę­dą­cym rów­nie jak sami Po­la­ka­mi, a pa­ła­ją prze­to, że tam­ci wła­sność mają ziem­ską, a oni nie po­sia­da­ją żad­nej. Po­li­tycz­ny więc stan kra­ju był przy­czy­ną wła­ści­wą owej ludu nie­na­wi­ści czy­li ra­czej za­zdro­ści, a by­najm­niej szlach­ta: wszak i u in­nych Sło­wian, gdzie ani La­chów ani szlach­ty nie było, mia­ło toż samo miej­sce i mu­sia­ło mieć z przy­czyn na­tu­ral­nych. Przy­czy­ny te w in­nych dzie­łach swych a mia­no­wi­cie w Pier­wot­nych dzie­jach Pol­ski i Li­twy, tu­dzież w Rocz­ni­kach i Krom­kach wy­ka­zaw­szy, po­mi­jam je wtem miej­scu, rów­nie jak i dal­szych dzie­jów pol­skie­go na­ro­du opo­wia­da­nie, gdy wie­dza o nich nie ma ści­słe­go związ­ku z hi­sto­ryą li­te­ra­tu­ry, o któ­rą mi te- – (1) Win­cen­te­go syna Ka­dłub­ka i Bo­gu­chwa­łę.

raz głów­nie cho­dzi. Do dziel więc rze­czo­nych od­sy­ła­jąc czy­tel­ni­ka po ową… wie­dzę, wy­ło­żę mu na­to­miast wszyst­ko co­kol­wiek na ob­ja­wie­nie się tak cy­wi­li­za­cyi na­sze­go na­ro­du pier­wot­nej w ogó­le jak jego po­ezyi w szcze­gó­le, wpływ wy­war­ło w cza­sach naj­daw­niej­szych.

Ludy od któ­rych po­szli Sło­wia­nie bę­dąc w bli­skich sto­sun­kach z Gre­cyą i Wło­cha­mi (co do­wo­dzą ję­zyk i okru­chy za­byt­ków pra­wa rzym­skie­go naj­sta­ro­żyt­niej­sze­go), (1) mo­gły­by były bar­dzo wcze­śnie sta­nąć wy­so­ce w oświa­cie, gdy­by im nie byli k'temu ta­mo­wa­li dro­gi wład­ną­cy nimi Scy­to­wie, lub gdy­by mo­gli byli swo­bod­nie pra­co­wać dla oświa­ty, nie kwa­piąc się do niej zbyt rą­czo, co mia­no­wi­cie o Ge­tach za­uwa­żył bądź rzym­ski hi­sto­ryk Kas­sy­odor (urodź. 480), bądź jego skró­ci­ciel Jor­nan­des (żył oko­ło r. 552). Swew­skie le­chic­kie­mi póź­niej zwa­ne ple­mio­na, ze­tknąw­szy się na pół­no­cy z Go­ta­mi, pie­lę­gno­wa­ły na­uki w mia­rę moż­no­sci i środ­ków ja­kie mia­ły na po­do­rę­czu. Ato­li nie osta­ły się ich na­uki w ca­ło­ści, od­kąd Sak­so­no­wie i Fran­ko­wie wy­wie­rać za­czę­li po­li­ty­ki swej na Ger­ma­nią wpły­wy. Do re­li­gij­nych rów­no jak i świa­to­wych słu­ży­ły one ce­lów, ob­ja­wia­ne bę­dąc w pi­śmie i pie­śni hi­sto­rycz­nej głów­nie. Ru­nicz­nem pi­smem ryto na­zwi­ska bo­gów, pod ich po­są­ga­mi w świą­ty­ni Re­try, (2) we­dług – (1) Słów­ko o tem bę­dzie w no­wem wy­da­niu Hi­sto­ryi pra­wo­dawstw sło­wiań­skich. Zbyt po­wierz­chow­nie za­sta­na­wiał się nad tem Ko­lar (w dzie­le Sta­ro­ita­lia Sla­vjan­ska ve Vid­ni 1853. z atla­sem), rów­nież jak Eko­me­ni­des i Dan­kow­ski, z któ­rych dru­gi twier­dząc słusz­nie: "że Gre­cy a Sło­wia­nie są spo­wi­no­wa­ce­ni so­bie ję­zy­kiem i ro­dem," (w dzie­le Die Grie­chen als Stamm und Spra­chver­wand­te der Sla­ven. Press­burg 1828), prze­sa­dził w lern, ie mnie­mał, iż grec­ki ję­zyk z sło­wiań­skie­go się roz­wi­nął (Ma­tris Sla­vi­cae fi­lia eru­di­ta vul­go lin­gua gra­eca Po­so­nii 1836), i że Ho­me­ra rap­so­dy mie­sza­nym sła­wiań­sko-grec­kim ję­zy­kiem na­pi­sa­ne są (Ho­me­rus sla­vi­zans). Kie­dym go r. 1837 – 1838 od­wie­dził w Brze­ty­sła­wiu (Press­burg), za­sta­łem go nad Pin­da­rem, któ­re­go li­rycz­ne pie­nia z ze­psu­te­go jak mó­wił ję­zy­ka grec­kie­go, na czy­sto sła­wiań­ski przy­wra­cał.

(2) Sta­ła praw­do­po­dob­nie w dzi­siej­szej Lu­za­cyi dol­nej oko­ło Ko­cio­bu­ża (Kot­t­bus) mia­sta.

świa­dec­twa Dy­ti­na­ra po­usta­wia­ne­mi, i wnieść ła­two, ze ta­kież po­są­gi mie­ści­ła w so­bie dru­ga i trze­cia le­chic­ka, w Ar­ko­nie na wy­spie Ru­gii, tu­dzież w Gnieź­nie na wy­spie wpo­śród je­zio­ra Let­ni­cy (1) zbu­do­wa­na świą­ty­nia. Pi­smem owem wy­ra­ża­no na­zwi­ska mę­żów zna­ko­mi­tych na po­piel­ni­cach, któ­re za­wie­ra­jąc po­pio­ły do urny po spa­le­niu cia­ła na sto­sie ze­bra­ne, sta­no­wi­ły nie­ja­ko dzi­siej­sze gro­by; na­pi­sy zaś na po­piel­ni­cach owych kła­dzio­ne, były tem po­nie­kąd czem są dziś na­grob­ki. Z ta­ko­wych je­den ale uszko­dzo­ny do­szedł do na­szych cza­sów. Brzmiąc on w tych sło­wach… eta (2) gam­na (3) Ksan­soa (4)… dzi­siej­sze… ot grób księ­dza ozna­cza­ją­cych, do­wo­dzi przez umiesz­czo­ną w nich no­so­wą sa­mo­gło­skę ą, ze ję­zyk w któ­rym na­pis ten wy­ra­żo­no jest le­chic­kie­go na­rze­cza (5), i że po­ga­na­mi bę­dąc przod­ko­wie nasi uży­wa­li już pi­sma nie­wąt­pli­wie. Spie­wa­no pie­śni na po­chwa­łę wo­jow­ni­ków, czy­li, jak o tem wpraw­dzie póź­ny, ale wia­ry god­ny mówi świa­dek (6); po­wta­rza­no z pa­mię­ci na­ro­do­we dzie­je, nu­cąc je w pie­niach za­pew­ne ale nie spi­su­jąc, gdy ru­nicz­ne pi­smo po­dłuż­ne i sze­ro­kie było k'temu nie­spo­sob­ne, i tyl­ko do na­pi­sów słu­żyć mo­gło wy­god­nie. Obok sta­ro­żyt­ne­go pół­noc­nem po­wszech­nie na­zy­wa­ne­go, po­sia­da­jąc Goci now­sze ru­nicz­ne pi­smo, dali przez to spo­sob­ność utwo­rze­niu się tak mia­no­wa­ne­go cha­rak­te­ru goc­kie­go, któ­rym spi­sa­na roku 1055 – 1133 tak zwa­na sta­ra czy­li Se­mun­do­wa Edda wy­rwa- – (1) Tu mie­li Le­cho­wie pol­scy pierw­szą so­bie za­ło­żyć osa­dę, o czem na­sze Rocz­ni­ki i Kro­ni­ki 217 po­rów­naj.

(2) Eva za ova, owa. Jest więc za­im­kiem ów, owa, owo. Stoi prze­to za ta (do­ro­zu­miej się mo­gi­ła) z opusz­cze­niem sło­wa jest.

(3) Gam­na czy­taj jam­na, w któ­rem opusz­czo­no i… Wy­raz ja­mi­na za jama (jak do­tąd gó­ra­le kar­pac­cy mó­wią) wzię­ty, zna­czy grób.

(4) Przed ostat­niem a opusz­czo­no v. Stać więc ma ksan­so­wa, dziś księ­dzo­wa czy­li na­le­żą­cy do księ­dza, bądź mo­nar­chy, bądź ka­pła­na.

(5) Po­rów­naj roz­pra­wę o tych ru­nach prof. Wo­ce­la, któ­rą To­wa­rzy­stwo na­uko­we Ko­pen­hadz­kie w swych wy­dru­ko­wa­ło rocz­ni­kach (w Me­mo­ires des An­ti­qu­aires du nord) z r. 1851, na str. 354 nstp.

(6) Hel­mold, któ­ry umarł po r. 1170.

ła nie­pa­mię­ci dzie­je zna­ko­mi­tych mę­żów, za­cho­waw­szy je w hi­sto­rycz­nych pie­niach te­goż po­ema­tu. Gdy­by nam było oca­la­ło Cy­ryl­skie pi­smo, mo­gli­by­śmy tez mieć wcze­śnie spi­sa­ne na­sze pie­śni, co gdy skut­ku swe­go ani u nas ani w Cze­chach nie wzię­ło, i gdy z ła­ciń­skim ob­rząd­kiem za­wi­ta­ło do nas i na wiecz­ne cza­sy osie­dlił się ła­ciń­ski al­fa­bet, z któ­ry­me­śmy się już pew­no za swew­skich cza­sów z Rzy­mia­na­mi się zno­sząc obe­zna­li, prze­to z tem­że ła­ciń­skiem pi­smem za­szcze­pio­ne u nas ła­ciń­skiej mowy za­mi­ło­wa­nie, spra­wi­ło, że nam daw­ne po­da­nia na­ro­do­we i pie­śni w ob­cym prze­ka­zy­wa­no ję­zy­ku.

Mamy wiel­ki ich za­sób w tak zwa­nych dzie­jach ba­jecz­nych, a da­le­ko więk­szy w tych, któ­re po­cho­dzą z prze­stwo­ru hi­sto­rycz­nej doby. Wiel­kie bo­gac­two ato­li po­dań i pie­śni za­miast ko­rzy­ści przy­nio­sło szko­dę dzie­jom i po­ezyi, dla­te­go ze ich sto­sow­nie użyć nie umie­li pi­szą­cy po ła­ci­nie kro­ni­ka­rze, że fał­szy­we pod­su­nę­li im zna­cze­nie, ze na nie­zro­zu­mia­nych gad­kach opie­ra­jąc pier­wot­ną hi­sto­ryą na­ro­du, usu­nę­li jej przez to wła­śnie pod­sta­wę, na któ­rej się mia­ła hi­sto­rya ta wspie­rać. Przy­pu­ściw­szy, żeby któ­re­go z ów­cze­snych piew­ców ła­ciń­skich była wzię­ła chęt­ka ubrać po­da­nia w sza­tę po­ezyi, nie by­ła­by po­ezya taka prze­mó­wi­ła do na­ro­du, gdyż w ob­cej, ogó­ło­wi nie­zna­nej mo­wie, opo­wia­da­ła co so­bie wy­ma­rzy­li ucze­ni, a co się z po­da­nia­mi ja­kie mię­dzy lu­dem krą­ży­ły, nie zga­dza­ło wca­le. Na­wet cza­sy hi­sto­rycz­ne wzię­te za przed­miot pie­śni prze­brzmia­ły bez­sku­tecz­nie, gdy rów­nież w ob­cej lu­do­wi mo­wie śpie­wał o upły­nio­nych la­tach kro­ni­karz (1), gdy w ta­kiej­że mo­wie przy­wiódł mu ten­że, co praw­do­po­dob­nie w oj­czy­stej uło­żył był sta­ry śpie­wak (2).

–- (1) Opo­wie­dziaw­szy Ga­lus, str. 81, o pa­no­wa­niu Bo­le­sła­wa Chro­bre­go, mówi: ejus fu­nus ali­qu­an­tu­lum car­mi­ne lu­gu­bri lu­ge­amus, i przy­wo­dzi pieśń nie­wia­do­mo czy od sie­bie uło­żo­ną, czy też, co jest praw­do­po­dob­nem, z pol­skie­go ję­zy­ka na ła­ciń­ski prze­ło­żo­ną.

(2) Mówi ten­że Ga­lus, na stro­ni­cy 192, że słyn­ną na Po­mo­rzan wy­pra­wę Bo­le­sła­wa Krzy­wo­uste­go wy­śpie­wa­no do­raź­nie uło­żo­nym wier­szem unde etiam in pro­ver­bium can­ti­le­na com­po­ni­tur). Ten co ją uło­żył, a był to za­pew­ne je­den z uczest­ni­ków wy­pra­wy, uło­żył ją nie­wąt­pli­wie po pol­ska, a kro­ni­karz na ła­ci­nę prze­ło­żył ją. Już za Bo­le­sła­wa Śmia­łe­go pol­skie ukła­da­no pie­śni, któ­re na­stęp­nie na now­szy prze­ra­bia­no ję­zyk, o czem Pi­śmien… pol­skie II, 411. w przyp. po­rów­naj.

Krót­ko mó­wiąc zo­bo­jęt­niał na­ród na prze­ka­zy­wa­ne so­bie od uczo­nych w mo­wie ła­ciń­skiej piosn­ki, i na­wza­jem ucze­ni zo­bo­jęt­niaw­szy na te, któ­re so­bie lud ukła­dał po pol­sku, i dla­te­go nie wy­ra­ziw­szy ich na pi­śmie, spra­wi­li przez to że za­gi­nę­ły (1). Dziś więc po­zo­sta­ły się nam z naj­daw­niej­szych cza­sów te tyl­ko pie­śni, któ­re prze­cho­wa­ło pi­smo w ob­cym, już to ła­ciń­skim, już na­wet nie­miec­kim ję­zy­ku. Z ta­ko­wych jed­nę przy­wio­dę dla przy­kła­du w pier­wo­two­rze i prze­kła­dzie pol­skim. Po­cho­dzi ona z Po­mo­rza, a wy­śpie­wu­je zda­rze­nia za pa­no­wa­nia w Pol­sce Bo­le­sła­wa Krzy­wo­uste­go za­szłe.

ORY­GI­NAŁ .

Im tau­send ein­hun­dert und sie­ben­ten Jahr

zog Bo­li­slaff, mäch­tig ein He­rzog in Po­hlen,

he­ran mit ge­wal­ti­ger Krie­ges­scha­ar,

sich Ruhm und viel köstli­che Beu­te zu ho­len.

Mit Volk und Schif­fen sich ihm ver­band

der König Ni­klas vom Dänen­land.

Da ward ge­schla­gen manch blu­ti­ge Schlacht!

da tön­te­il des He­er­hor­nes schau­ri­ge Klän­ge!

da san­ken viel Hel­den in ewi­ge Na­cht;

es stürz­ten die Scha­aren im wil­den Ge­drän­ge.

Das hohe Pan­ner des Gre­ifen we­icht,

wo zor­nig der we­is­se Ad­ler stre­icht,

Was we­ichst du, o Pan­ner, und räu­mest das Feld?

Was tre­ibet die Scha­aren mit za­gen­den Schau­ern?

Dich schüt­zen die Schlös­ser mit Thür­men umstellt;

da trot­zen dem Sie­ger die ewi­gen Mau­ern.– (1) Pieśń o Lud­gar­dzie uło­żo­na po pol­ska. Po­rów. Pa­miętn. II, 51.

Sie ra­gen über den Wäl­len em­por;

ein Eisen­git­ter ver­sc­li­lies­set das Thor.

"Und birgst du dich tief in die Erde hi­ne­in;

nicht sol­lst du dem blit­zen­den Seh­we­ite en­trin­nen!"

So lob­te der He­rzog, mit he­fti­gen Dräun,

und moch­te viel Städ­te des Lan­des ge­win­nen.

Er brach di Tho­re; er schle­ifte den Thurm;

die Mau­ern stürzen im müthen­den Sturm.

So zeucht er vor Be­igard, den stat­tli­chen Ort,

und stür­met die Wäl­le, auf Tod und auf Le­ben.

Fest hal­ten die Treu­en am Lo­sung­swort:

sich mu­thig zu we­hren; sich nim­mer zu ge­ben.

" Lass ab! o du He­rzog aus Po­hlen­land;

die Bür­ger le­isten dir Wi­der­stand!"

Und des­sen er­grim­met der Für­ste gar sehr;

er hat es be­schlos­sen; es muss ihm ge­lin­gen!

Doch ach­tet er, edel, die tap­fe­re Wehr,

und hofft, sie durch Wor­te der Gna­de zu zwin­gen.

Er sen­det den He­rold mit zwie­fa­chem Schild;

Und die­ser hat also die Bot­schaft er­füllt.

Ihr Män­ner der Ve­ste! Ihr Män­ner voll Muth?

Ver­nehmt, was der He­rzog euch las­set ent­bie­ten:

Was tränkt ihr die Erde mit köstli­chem Blut,

das flüch­ti­ge Pan­ner des Lan­des zu hüten?

das ist en­twi­chen in he­is­ser Schlacht,

und mag nicht be­ste­hen vor unse­rer Macht.

"Zwei Schil­der euch sen­den wir, we­iss und roth;

wohl möget ihr mer­ken, was die­se be­deu­ten!

Der we­is­se ist Gna­de, der an­der'ist Tod;

drum wäh­let und en­det ver­der­bli­ches Stre­iten.

Er­wählt ihr das er­ste; das sey euch ge­währt;

das an­de­re brin­get euch Feu­er und Schwert!"

"Dem mäch­ti­gen He­rzog ver­mel­det den Grass:

Wir ha­ben zur Fah­ne des Gre­ifen ge­schwo­ren.

Drum darf uns nicht schän­den ein fe­iger Be­schluss;

von be­iden Schil­den sey ke­iner er­koh­ren.

Aus za­gen­dem Kle­in­muth ver­let­zen die Pflicht:

das zie­met den tap­fe­ren Män­nern nicht!"

So lau­tet ho­ch­he­rzig das mu­thi­ge Wort;

aus kräfti­ger Vo­rze­it he­rüber­ge­klun­gen.

Es stür­met der zor­ni­ge He­rzog den Ort;

das ist ihm, auf blu­ti­gen Le­ichen, ge­lun­gen.

Der Wall ist er­stie­gen; das Thor ge­sprengt;

der Kampf in die Gas­sen hi­ne­in­ge­engt.

Da färb­ten die Ste­ine sich blu­ti­groth;

da sind viel tref­fli­che Käm­pen ge­fal­len!

die star­ben den her­r­li­chen Eh­ren-Tod;

von Jam­mern und Kla­gen die Lüfte er­scha­len.

Da we­ichen die Uebri­gen, re­dlich ge­sinnt,

und stel­len sich schüt­zend vor Weib und Kind.

Hier wol­len sie ste­hen, mit Hel­den­sinn

hier kämp­fen die Treu­en auf Tod und auf Le­ben.

Die Knecht­schaft ist nim­mer dem Edlen Ge­winn;

und ob ihn auch tau­send Ge­fah­ren umschwe­ben,

Da sie­het der He­rzog den ungle­ichen Stre­it;

und also der wac­ke­re Fel­dherr ge­beut:

"Ho­ch­he­rzi­ge Män­ner! Strec­ket die Wehr!

Was thürmt ihr ver­ge­bens die blu­ti­gen Le­ichen?

Fest habt ihr ge­hal­ten an Treu und an Ehr?

das soll euch zum ewi­gen Ruh­me ge­re­ichen!

Was rennt ihr in euer Ver­der­ben so blind,

und ma­chet zur Wa­ise das jam­mern­de Kind?"

Die für­stli­che Rede zu He­rzen bringt;

es ra­sten die Shwer­ter: der Kamp, ist ge­en­det.

Was nim­mer die Ueber­macht trot­zig erz­wingt,

jetzt hat es ein Wort der Gros­smuth vol­len­det;

und wie es im Stre­ite die Treu­en ge­meynt,

das ach­tet mit Recht der tap­fe­re Fe­ind.

PRZE­KŁAD POL­SKI.

Było to w roku ty­sią­cz­nym set­nym i siód­mym, kie­dy Bo­le­sław prze­moż­ny ksią­że Pol­ski, przy­był tu z dziel­ną, wo­jów rota, po sła­wę i bo­ga­te łupy.

Lud swój i silę mor­ską po­łą­czył z nim Mi­ko­łaj król Da­nów.

Wte­dy nie­jed­na krwa­wa sto­czy­ła się wal­ka!

Wte­dy stra­chem przej­mo­wał od­głos wo­jen­ne­go rogu!

Wte­dy wie­lu bo­ha­ty­rów przy­ję­ła wiecz­na noc na swo­je łono;

ście­ra­ły się tłu­my w ści­śnio­nych sze­re­gach.

Wy­so­ka cho­rą­giew Gry­fa (1) ucie­ka­ła, gdzie­kol­wiek na nią Bia­ły-Orzeł (2) na­tarł.

Cze­muż o cho­rą­gwio rzu­casz pole bi­twy?

Cze­muż tył po­da­ją prze­stra­szo­ne tłu­my?

Wszak cię bro­nią twier­dze wie­ża­mi wa­row­ne;

wszak opór zwy­cięz­cy, dają sil­ne mury.

Wzno­szą się wy­so­ko po­nad mo­rza wały;

a że­la­zna kra­ta bro­ni wstę­pu do bram.

"Na­wet gdy­by w zie­mię wry­ły­ście się mury, i tam was do­się­że bły­ska­ją­cy oręż!"

Tak groź­ne­mi sło­wy pio­ru­nu­je ksią­że, i jed­no po dru­giem wciąż mia­sto zdo­by­wa.

Prze­ła­my­wał bra­my i oba­lał wie­że;

jego strasz­ny na­pad gru­zy czy­nił z mu­rów.– (1) Herb Po­mo­rza.

(2) Herb Pol­ski.

Przy­był pod Bia­ło­gród słyn­ny oko­li­cą,

ży­cie i smierć ło­żył, byle zdo­być wały.

"Źyć albo umie­rać" mó­wią ob­lę­że­ni,

i bro­nią się dziel­nie i pod­dać się nie chcą,

Od­stąp, mó­wią, Pol­ski ksią­że;

nie zdo­bę­dziesz tego gro­du!"

Pie­nił się od zło­ści gdy to sły­szał ksią­że;

nie­odzow­na jego wola, by po­siąść gród, więc go też mieć musi,

Jed­nak męz­two ob­lżo­nych wy­so­ce po­wa­ża w ser­cu,

i dla­te­go chciał­by, ra­czej, po­ko­nać ich ła­ska­wo­ścią.

Więc z dwo­ma szczy­ta­mi, śle do nich woź­ne­go,

a woż­ny wy­peł­nia co mu po­ru­czo­no.

"Od­waż­ni obroń­cy twier­dzy ob­lę­żo­nej!"

Rzekł woź­ny, "słu­chaj­cie, po­słan­nic­twa księ­cia, któ­re­go te sło­wa:

"I war­toż jest skra­piać szla­chet­ną krwią zie­mię,

gdy cho­rą­giew wa­sza pierz­cha z pla­cu boju?

Wszak pierz­chli­wie uszła zpo­śród wrza­wy woj­ny,

i nig­dy przed na­szym nie ostoi męz­twem.

Więc wam ślę dwa szczy­ty, bia­ły i czer­wo­ny;

zna­cze­nie ich ła­two od­gad­nąć mo­że­cie!

Je­den ła­skę zna­czy, a dru­gi śmierć wró­ży;

wy­bie­raj­cież prze­to i tak skończ­cie wal­kę.

Wy­braw­szy szczyt bia­ły bę­dzie dla was ła­ska;

wy­braw­szy czer­wo­ny bę­dzie po­żar i miecz!"

"Po­tęż­ne­mu księ­ciu (od­par­li ry­ce­rze) śle­my po­zdro­wie­nie:

lecz cho­rą­gwi Gry­fa raz przy­sią­gł­szy bro­nić,

nie mo­żem lę­kli­wie od­stę­po­wać od niej;

z szczy­tów na­de­sła­nych nie bie­rzem żad­ne­go,

prze­zna­cze­niu swe­mu ule­gniem sta­tecz­nie;

lę­kli­wość wa­lecz­nym nie przy­stoi mę­żom!"

Uwiecz­ni­ła pa­mięć tę od­wa­gę mę­żów,

i dziel­ne ich sło­wa po­da­ła po­tom­stwu.

A cóż po­czął ksią­że? na­pad na gród zro­bił,

i po sto­sach tru­pów wdra­pał się do twier­dzy.

Prze­kro­czyw­szy wały wy­ła­mał bram wro­ta,

w po­śród ulic cia­snych bój roz­po­czął sro­gi.

Krwią się ubar­wi­ły ka­mie­ni­ste bru­ki,

a zie­mię za­le­gły wa­lecz­ni­ków roty!

po­wa­lo­nych sław­ną bit­nych mę­żów śmier­cią,

na­rze­ka­nie i jęk roz­legł się w po­wie­trzu.

Reszt­ki ustę­pu­ją co­fa­jąc się w szy­ku,

by ode­przeć na­paść na żony i dzie­ci.

Tu cel dal­szej wal­ki, od­waż­nej, ry­cer­skiej;

tu ma roz­strzy­gnąć się bój o śmierć lub ży­cie.

Bo i gdy ty­sią­ce nie­szczęść mę­żom gro­żą,

i wte­dy pró­bu­ją, jak­by ujść nie­wo­li!

A ksią­że zo­czyw­szy, że nie­rów­na wal­ka;

wy­rzekł sło­wo god­ne dziel­ne­go ry­ce­rza:

"Męże wiel­kiej du­szy! złóż­cie broń na stro­nę!

Nie chciej­cie da­rem­nie zwięk­szać sto­sy tru­pów!

sło­wu i czci dziel­nych za­do­syć się sta­ło;

wiecz­ną­ście się sła­wą okry­li w tej wal­ce.

Czyż go­dzi się śle­po rzu­cać w prze­paść nie­szczęść,

i tak osie­ra­cać płacz­li­wą swą dzia­twę?

Wnet ksią­żę­ce sło­wo tra­fia w ser­ca mę­żów;

i spo­czę­ły mie­cze, skoń­czy­ła się wal­ka.

A cze­go upo­rna nie do­pię­ła prze­moc,

tego wiel­ko­myśl­ne do­ka­za­ło sło­wo;

bo ja­kim się w boju ry­cerz wyda pra­wie,

ta­kim go wróg dziel­ny waży i sza­nu­je.RUŚ I PO­EZYA JEJ NAJ­DAW­NIEJ­SZA.

Dziś jesz­cze są ucze­ni, któ­rzy utrzy­mu­ją:" że ru­skie pań­stwo za­ło­ży­li Niem­cy, gdy prze­sie­dla­jąc się z Azyi do Eu­ro­py za­trzy­ma­li się w swo­im po­cho­dzie nad Woł­gą; że gdy ba – wili przez czas nie­ja­ki w te­raź­niej­szej Ros­syi po­łu­dnio­wej, wte­dy część ich po­wę­dro­waw­szy do dzi­siej­szej Szwe­cyi, Nor­ma­na­mi czy­li "pół­noc­ny­mi ludź­mi" na­zy­wa­ną była, a dru­ga po­zo­staw­szy na miej­scu Rusi to jest jed­nej mowy uży­wa­ją­cych lu­dzi no­si­ła mia­no; że Ruś ta zy­ska­ła z cza­sem nowe ze Szwe­cyi po­sił­ki, sko­ro chęć wzię­ła Nor­ma­nów owych wę­dro­wać zno­wu; że wci­ska­ją­cy się do niej na­przód gwał­tem, przy­ję­ła na­stęp­nie Ruś do­bro­wol­nie" (1). Zwra­cam uwa­gę na Ne­sto­ra, któ­ry rze­kł­szy o prze­nie­sie­niu się Sło­wian znad Du­na­ju nad Wi­słę, ze­znał: "że dla uci­sku do­zna­wa­ne­go od Wo­ło­chów (Rzy­mian) prze­sie­dliw­szy się rze­cze­ni Sło­wia­nie i siadł­szy nad Dnie­prem, prze­zwa­li się Po­la­na­mi, a dru­dzy Drew­la­na­mi, bo sie­dzie­li w le­siech; a inni usa­do­wi­li się mię­dzy Pry­pe­cią i Dźwi­ną, i na­zwa­li się Dre­go­wi­cza­mi; inni zaś sie­dli nad Dźwi­ną i mia­no­wa­li się Po­ło­cza­na­mi, od rzecz­ki któ­ra wpa­da do Dźwi­ny a zo­wie się Po­lo­ta; że Sło­wia­nie ci, któ­rzy za­miesz­ka­li koło je­zio­ra Il­me­nu prze­zwa­li się swo­jem imie­niem, i zbu­do­wa­li gród i na­zwa­li go No­wo­gro­dem, a dru­dzy sie­dli nad De­sną, Semą i Sułą i na­zwa­li się Sie­wie­rza­na­ini; że gdy we­zwa­ni do rzą­du od tych­że No­wo­gro­du miesz­kań­ców, tu­dzież spół­ku­ją­cych z nimi Fi­nów, Wa­ra­go­wie (Nor­ma­no­wie) przy­by­li do ich gro­du i osie­dli w nim, wte­dy zie­mia no­wo­grodz­ka przy­bra­ła mia­no Rusi, a ta­mecz­ni Sło­wia­nie Ru­si­na­mi mia­no­wa­li się od­tąd. We­dług ze­zna­nia więc kro­ni­ka­rza, nie­zna­ne było na­zwi­sko Rusi w prze­stwo­rze cza­su, w któ­rym się Sło­wia­nie nad­du­naj­scy po swo­jem nad Dniepr przy­by­ciu po­su­nę­li na pół­noc od Ki­jo­wa po­cząw­szy aż do Il­me­nu je­zio­ra, a do Dźwi­ny, Po­lo­ty i Suły na za­chód (r. 106 – 862 po Chr.), i żad­na inna na­ro­do­wość le­piej nad sło­wiań­ską nie roz­wi­nę­ła się tu, jak wi­dać z tej czę­ści Ru­skiej Praw­dy, któ­rą ja do cza­sów przed­ja­ro­sła­wo­wych (przed r. 1020 po Chr. upły­nio- – (1) Tak mnie­ma Er­ne­sty Ku­nig w dzie­le Die Be­ru­fung der schwe­di­schen Rod­sen durch die Fi­nen und Sla­ven. St. Pe­ters­burg, I844 nstpn… w dwóch to­mach, tu­dzież wy­żej przy­wie­dzio­ny P. A. Munch str. 51 nstp.

nych) od­no­szę, tu­dzież z na­po­mknień, któ­re o sta­nie cy­wi­li­za­cyi Sło­wian przed przy­by­ciem do No­wo­gro­du i Ki­jo­wa Wa­ra­gów uczy­nił Ne­stor. Na­wet po roz­po­star­ciu się pa­no­wa­nia Wa­ra­gów w tak od­tąd na­zy­wa­nej ru­skiej zie­mi wie­le zna­czą­ca nor­mandz­kość nie mia­ła miru w na­ro­dzie lecz na dwo­rze ksią­żąt i dru­żyn ich, co trwa­ło aż do cza­su przej­ścia Rusi pod pa­no­wa­nie Ta­ta­rów, w któ­rym na­ro­do­wo­ści tej prze­cię­ta z za­cho­dem dro­ga, wię­cej jaku sło­wiań­skim skie­ro­waw­szy zwy­cza­jom, cał­kiem ją póź­niej na na­szą prze­chy­li­ła stro­nę. Wła­śnie ta dwóch od­ręb­nie roz­wi­nię­tych na Rusi na­ro­do­wo­ści ce­cha, ta oby­cza­jów, zwy­cza­jów, praw i t… p… róż­no­rod­ność i wza­jem­na ich stycz­ność, do­daw­szy wy­obraź­ni ludu bar­dziej tu, niż u za­chod­nich Sło­wian roz­ża­rzo­nej wie­le pod­nie­ty, uczy­ni­ła go po­chop­niej­szym i skor­szym do pie­śni.Śpie­wa­li Ra­dy­mi­cza­nie i Wiat­cza­nie po­gań­sko-ob­rzę­do­we, czy­li, jak się wy­ra­ził Ne­stor, dja­bel­skie pio­sen­ki, od­by­wa­jąc igrzy­ska wśród siół, pod­czas któ­rych mał­żeń­stwa za­wie­ra­li, po­ry­wa­jąc na żony za­mó­wio­ne so­bie po­przed­nio dzie­wi­ce. Ten­że zwy­czaj był u Drew­lan, któ­rzy we­dług wy­ra­że­nia się te­goż kro­ni­ka­rza, u wody, to jest przy źró­dłach świę­tych za bó­stwo jak ja ro­zu­miem czczo­nych, upro­wa­dza­li na­mó­wio­ne so­bie w mał­żeń­stwo dzie­wo­je. Były za­pew­ne śpie­wy i w cza­sie po­grze­bów, po­gań­skim oby­cza­jem jesz­cze za cza­su Ne­sto­ra (pi­sać swą kro­ni­kę r. 1173 roz­po­czął) u Wiat­czan i Kry­wi­czan od­by­wa­nych, al­bo­wiem i Ge­to­wie, od któ­rych po­szli Sło­wia­nie, śpie­wa­li na po­grze­bach i wy­pra­wia­li igrzy­ska. Inny tryb ży­cia mie­li Po­la­nie, inny su­ro­we nad Du­le­ba­mi wy­ko­ny­wa­ją­cy rzą­dy Awa­ro­wie, inny Wa­ra­go­wie, któ­rzy ma­rząc o Wal­ha­li i bo­jem do­ku­pu­jąc się jej, dziw­ny sta­no­wi­li kon­trast z roz­ko­cha­nym w na­tu­rze Sło­wia­ni­nem.

Wszyst­ko to bo­ga­tym było ma­te­ry­ałem do two­rze­nia bądź pio­snek na­pręd­ce ukła­da­nych (1), bądź pie­śni na dłu­gą – (1) Tak zwa­na u Ne­sto­ra prit­cza a u Gala pro­ver­bium, sta­no­wi­ła ro­dzaj ukła­da­nych na­pręd­ce pie­śni. Ro­zu­mieć to na­le­ży o po­ezyi świec­kiej, o któ­rej w ca­łem tem dzie­le mó­wić po­sta­no­wi­li­śmy. Re­li­gij­ną w osob­nej roz­pra­wie roz­wa­żył obec­nie pro­fes­sor aka­de­mii du­chow­nej rzym­sko­ka­to­lic­kiej w War­sza­wie, w Pa­mięt­ni­ku Re­li­gij­no-Mo­ral­nym. (Patrz roz­pra­wę pod na­pi­sem: O cha­rak­te­rze po­ezyi re­li­gij­no-chrze­ści­jań­skiej u lu­dów sło­wiań­skich w tym­że Pa­mięt­ni­ku umiesz­czo­ną pro­fes­so­ra Kur­cha­no­wi­cza.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: