- W empik go
Obraz najnowszego ruchu literackiego w Polsce - ebook
Obraz najnowszego ruchu literackiego w Polsce - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 392 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
skreślił
Fr. Henryk Lewestam.
Warszawa.
Nakład i druk S. Orgelbranda Księgarza i Typografa.
1859.
Wolno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury po wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby egzemplarzy.
W Warszawie dnia 9 (21) Listopada 1857 roku.
Cenzor, Radca Dworu, Stanisławski.
SPIS RZECZY.
Wstęp obowiązkowy o Krytyce, a nadobowiązkowy o Literaturze i Poezji; Zgoda Senatorska W.
Pola… 7
Laokoon; szkic obyczajowy A. Niewiarowskiego… 16
Powieść bez tytułu, przez J. I. Kraszewskiego… 27
Kilka słów o dziejopisarstwie i o zbieraniu materyałów: Życie domowe Jadwigi i Jagiełły, przedstawione przez Al. Przeżdzieckiego. Rękopism X. Bagińskiego, przedstawiony przez Eustachego Tyszkiewicza… 41
Chata za wsią; powieść J. I. Kraszewskiego… 47
Gawędy i Jan Dęboróg, Wład. Syrokomli… 56
Zagon rodzinny, przez Ad. Pługa… 62
Pamiętniki nieznajomego, przez J. I. Kraszewskiego… 73
Tomira; Misterjum przez Deotymę… 79
Pan Stolnikowicz Wołyński; powieść Józefa Korzeniowskiego… 91
Mąż szalony; powieść Zygmunta Kaczkowskiego… 98
Pamiętniki Lekarza Polaka, spisał Dr. T. Tripplin… 109
Wdowiec; powieść J. Korzeniowskiego… 118
Cokolwiek o piśmiennictwie perjodycznem i o naszem księgarstwie w ogólności; w szczególności o Warszawskich Czasopismach i o Bibliotece Warszawskiej… 132
Jadwiga i Jagiełło, przez Karola Szajnochę… 163
Margier; poemat z dziejów Litwy, przez Wł. Syrokomlę… 169
Powieści poetyczne, Seweryny z Ż. Pruszakowej… 177
Przegląd dziejów literatury powszechnej; napisał Lucjan Siemieński… 185
Skarbiec arcydzieł piśmienniczych Europy… 201
Powieści, jako literacka oznaka czasu: Dwa Światy, powieść J. I. Kraszewskiego… 208
Sejmik w Sądowej Wiszni i Kohort, przez Winc. Pola… 222
Gwido i Dumki, przez H. J… 232
Opisanie lasów Królestwa Polskiego, przez A. Połujańskiego… 242
Kosmos przez Al. Humboldta; przełożyli J. Baranowski, L. Zejszner i H. Skrzyński… 250WSTĘP OBOWIĄZKOWY O KRYTYCE, A NADOBOWIĄZKOWY O LITERATURZE I POEZYI; ZGODA SENATORSKA W. POŁA.
W ostatnich czasach wiele i z różnem szczęściem, mniej lub więcej wymownie, w pismach naszych rozszerzano się nad znaczeniem krytyki i nad kierunkiem, w jakim ta bez zaprzeczenia nader ważna gałąź piśmiennictwa winna postępować. Sądzimy jednak, że całą kwestją streścić można w bardzo krótkich wyrazach. Krytyk, powołanie swoje dobrze rozumiejący, nie jest niczem innem jedno historykiem literatury, bądź to w danym jakim, do teraźniejszości odnoszącym się zakresie piśmienniczym, bądź w pojedynczym pisarzu, bądź nakoniec w szczegółowym jakim utworze. Poznać związek, zachodzący pomiędzy płodami bieżącej literatury z obecną chwilą, a rozwojem idei w sztuce i społeczności, naznaczyć tym płodom właściwe stanowisko, wykazać o ile wymaganiom ogólnego wieku odpowiadają, lub nie odpowiadają, nakoniec zaś, i w tem główna zasługa, przewidzieć jaką wartość mieć będą w oczach krytyki już nie współczesnej, ale naówczas, kiedy wejdą w dziedzinę historji, kiedy stanowić będą drobną i częstokroć zaledwie dostrzegalną cząstkę całości, oto, co nazwiemy godnem i należytem wywiązaniem się krytyki z danego założenia. Założenie to wprost byłoby chybione, gdyby krytyk zasiadający do rozbioru dzieła, do tyla zajął się tym szczegółem, iżby myśl swoją od ogółu, od całości chciał oderwać. Koniecznym wynikiem podobnej pracy byłaby krytyka stronnicza, co najmniej jednostronna, bo posługująca jednemu punktowi widzenia, bo uchodząca z ogromnego obszaru działalności powzechnej, w ciasne zakątki pojedynczych faktów.
Dwoistą jeszcze pod tym względem określić możemy czynność krytyczną. Jednę z nich, która ma na oku postęp ku lepszemu, która przekonanie swoje radaby wlać w pisarza, i przedstawiając cel ostateczny, do jakiego zmierzać powinien (jeśli może), zachęca go do osiągnięcia tego celu; drugą, która nie roszcząc sobie prawa do podobnego wpływu, chyli czoło przed wyższością wybranego talentu, albo poznaje nicość umysłu niepowołanego, – która jedynie ustalić chce lub prostować sąd rozważnego czytelnika, a dla której przedmiot traktowany i autor jakim się zajmuje, mają już' tylko znaczenie faktu spełnionego. Pod tg ostatnią kategorję, która widoczniej od wszystkich innych wchodzi w zakres historji literatury, podpadać będą także nasze artykuły, ruchowi literackiemu poświecone; niekrótkie bowiem przekonało nas doświadczenie, jako na niczem pełzną najszlachetniejsze zamiary krytyki, wpływania na scriptorum genus irritabile.
To też czas już, żebyśmy zaprzestali tych ogólnych wywodów o krytyce, któremi bez miłosierdzia wszyscy piszący nas obdarzają i żebyśmy bliżej w samą raczej literaturę i dzisiejszą jej dążność się wpatrzyli. Tu poznamy, że każdy okres w historyi, tak samo jak każdy perjod w życiu ludzkiem, jak każda pora w jednorocznym zwrocie przyrody, ma swoją oddzielną cechę charakterystyczną, ktora wprawdzie innych rozlicznych ze wszystkiem nie wyłącza; ale która nad niemi do tyla ma przewagę, że najrozmaitszym nawet dążnościom niezaprzeczone i niestarte wciska piętno. Po czasach surowej ale jędrnej siły, po głębokiej wierze i po tych wszystkich mnogich kierunkach, które aż do najlżejszych nawet szczegółów wrażały się swojemu otoczeniu, swoim przedstawicielom, równie jak wielkiej, ciemnej massie, przeszliśmy do epoki zimnej rachuby, zysków mnożących się w nieskończoność, obliczonych na dziesiątki lat i na półsetki, do epoki spekulacji giełdowych, przemysłu rolnego, fabrycznego, handlowego. Egoizm owiał wszystkie serca i bez podziału króluje nad wszystkiemi stosunkami spółecznemi. Związki międzynarodowe, tak samo jak międzyrodzinne, jak pojedyncze ludzkie, uległy potężnemu wpływowi tego wielkiego motora dziewiętnastego wieku, a co najbardziej jest zasmucającem, to, że wylęgły z tak brudnego pierwiastku cynizm chełpi się, otwarcie swą nagością, urąga każdemu szlachetniejszemu poglądowi i dążeniu. Wśród tak porywającego prądu i literatura i sztuka, choć mimochętne nie ostały się; od czasu do czasu wprawdzie otrząsają się ze zgubnego wpływu, ale częściej ulegają naturalnemu prawu konieczności. Skoro bowiem uwagę zwrócimy na zewnętrzny pojaw piśmiennictwa,. na związek z innemi objawami organizacji społecznej, uderzy nas stosunek, w jakim występuje względem całego obszaru życia praktycznego, który to stosunek w tak zwanej utylitarnej litera – i turze z każdym dniem nowych zyskuje zwolenników. Oprócz licznych dzieł specjalnych w każdej gałęzi przemysłu, w każdym kierunku praktycznym, dążność tę postrzegamy nawet w utworach wyobraźni, w płodach prawdziwie poetycznych, kiedy raz namiętności polityczne na scenę w nich występują, raz górę bierze oschły dydaktyzm, do którego 2 trudnością tylko, bo wbrew naturze, fantazja się naciąga. U nas wprawdzie, szczęśliwym zbiegiem okoliczności siła twórcza poety na inną się stronę wywarła; bo kiedy poezja liryczna coraz bardziej w czytającej publiczności popadać zaczęła w obojętność; kiedy osobisty wylew uczuć poety lirycznego niknąć musiał przy ogromnych rozmiarach, w jakich się obraca tak olbrzymie na swój sposób stulecie; kiedy czytelnik, przesiąkły wrażeniem faktów na niego samego oddziaływających, mało kiedy dochodził do owego spokoju wewnętrznego, który jeden tylko usposabia nas do przejmowania się pięknością sztuki dla samej sztuki i dla samej piękności: wówczas natchnienie zwróciło się do jędrniejszej przeszłości, i najobfitszy w niej znalazło żywioł. Przesadzona częstokroć szablistość nie osłabiła jednakże w nas wrażenia, jakiemu niezmiennie już zostaniemy przystępni, odkąd Pasek nam znajomy i Pamiętniki Starca: to bowiem pewna, że nikt pod względem wyobrażeń o narodowej poetycznej piękności takiego w nas nie sprawił przewrotu, jak on wielce mościwy Jan Chryzostom i Radziwiłł Panie Kochanku. Bogdan Zaleski pierwszy prawie na czele świetnego zastępu swoim liryzmem do epiki nakierowanym uznamionował to przejście; uwydatnił je zaś Wincenty Pol, ktory w dalszych swoich utworach z nowym zupełnie wystąpił rodzajem, nowym co do treści niemniej jak co do formy, nie ckliwą już łzawością, ani szorstką rubasznością, ale rzewną męzkością odznaczonej.
Tradycja szlachecka Jmci Pand Benedykta Winnickiego;
opowiedział Wincenty Pol, Petersburg. Nakładem B. M. Wolfa 1854 roku, jest dalszym ciągiem Pamiętników Jmci P. Winnickiego, które od lat kilku są w uściech każdego miłośnika poezji narodowej. Któżby nie znał opisu wjazdu pana Benedykta do Nieświeża i przyjęcia go przez księcia Panie Kochanku? albo dziwniejszego jeszcze wyprawienia go z odpisem na listy przed trzema laty przywiezione? Kto przygody ze zdradzieckim dziadem? kto spotkania z ojcem przy powrocie, i owej mięsnej kolacji w wigilją Matki Boskiej Siewnej, za którą ojciec wyjął z kantorka żmiję monitora, albo owej złotej ręki z nożem, którą po uzyskaniu rodzicielskiego przebaczenia jako votum złożył w farnym kościele? Otóż w Zgodzie Senatorskiej P. Benedykt nie opowiada już dalszych własnych swoich przygód, nie wyprowadza już na scenę Karola Radziwiłła, ale w tym samym tonie, który tak pokochaliśmy, z tym samym kolorytem, żywym a świeżym czasu, osób, miejscowości, z tym samym zapałem wylanej serdeczności, co na przekór wielu innym dzisiejszym dążeniom z przeszłości naszej najradziej stronę dodatnią na jaw wydobywa, przezacny poeta maluje najznakomitszą w swoim czasie postać, Księcia Biskupa Ignacego Krasickiego. Tłem obrazu jest ziemia Sanocka i ciż sami Sanoczanie, których Zygmunt Kaczkowski tak dokładnie i wyczerpująco nam przedstawił, że tu same znajome twarze zdaleka nas witają i do nas uśmiechają się; oprawę zaś stanowią odwiedziny Biskupa w domu rodzinnym, w Dubiecku, dokąd cała szlachta Sanocka zjeżdża się na uczczenie wielkiego męża, co sławą swoją tej ziemi, z której wyszedł niemały także zaszczyt przynosi. Prostota w układzie ogółu tem szczęśliwiej pozwala wystąpić tysiącznym szczegółom, tyluż kwiatom w cudny wieniec splecionym. Sam wstęp już jest pyszną apoteozą dawnego w Polsce życia rodzinnego, którego każdą fazę w błyszczącem wystawia świetle. Ustęp np. w którym opisuje urok, jakim przodków naszych przejmowały wdowa i sierota, czyliż nie zachwyca prawdziwie ewangielicznym wyrazem?
Jeżeli cześć się w życiu oddawała cnocie,
To nieszczęście poczczono w wdowie i sierocie.
"Wdowa!" to słowo było pobudką czułości,
I jak we łzach się zlewa żal wszystkich żałości,
Tak w tem słowie leżała serdeczna wymowa,
I było to zaklęciem, gdy kto wyrzekł: "Wdowa!"
Wdowie w pomoc pospieszyć nie było zasługą,
Bo z jej błogosławieństwem biegło szczęście strugą.
Ale wdowę ucisnąć, to więcej niż zbrodnia,
I już za życia w sercu piekielna pochodnia.
Tak samo też wierzono, że gdzie jest sierota,
Tam chleba nie zabraknie, choć nie będzie złota,
I takiemu domowi Pan Bóg błogosławi,
Co sierotę ode drzwi swoich nie odprawi,
Lecz do serca przytuli, podjąwszy od proga
I nauczy miłości i bojaźni Boga!
Czasem toś nie rozeznał nawet po pieszczocie,
Które dziecię przybrane, a które jest matki,