- W empik go
Obrazki z życia - ebook
Obrazki z życia - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 255 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
NAKŁADEM I DRUKIEM KSIĘGARNI FELIKSA WESTA
BRODY
1903
Zycie i twórczość Mikołaja Gogola.
Znakomity pisarz rosyjski pochodził ze starego rodu ukraińskiego Hoholów 1), z którego w XVI wieku wsławił się Jonasz, władyka piński i turowski, zwolennik unii religijnej, a w XVII Ostap, pułkownik kozacki, obdarzony szlachectwem polskiem przez Jana Sobieskiego na sejmie koronacyjnym r. 1676. Wnuk właśnie tego Ostapa, Jan, wychowaniec Akademii kijowskiej, wyniósłszy się z granic Rzeczypospolitej, osiadł w gubernii połtawskiej pod panowaniem rosyjskiem, a od jego imienia dalsze potomstwo wzięło przydomek Janowskich. Wnukiem znów Jana, już prawosławnym, był pisarz łubieńskiego pułku kozaków Atanazy (Afanasij), który w dokumencie urzędowym napisał, że przodkowie jego pochodzili „z polskiej nacyi”. Umiał on tak cudnie opowiadać o dawnych czasach, o walkach kozaków z Lachami, o wolnej kozaczyznie, o czarodziejach i dyabłach, że słuchano go z tchem zapartym, nie ruszając się z miejsca. Synem jego był Bazyli (Wasyl), urzędnik pocztamtu, asesor kolegialny, „Małorusin typowy, równie z rodu jak z charakteru, z mowy i z głowy, wesoły, dowcipny, oczytany, gawędziarz niezrównany i zdolny pisarz”. Założona przezeń wieś Wasylówka, „stanowiła ognisko życia towarzyskiego ca-
1) Z powodu nialoruakiego pochodzenia, nazywano u nas nieraz i Mikołaja „Hoholem”; nawet „Wielka Encyklopedya, Ilustrowana”, wychodząca w Warszawie, w tem brzmieniu podała nazwisko rosyjskiego pisarza w pięknym artykule Antoniego Pietkiewicza (Adama Pługa). Niewątpliwie av połtawskiej gub… na wsi tak wymawiano to nazwisko; aio jako nazwisko autora rosyjskiego musi ono być wymawiane z rosyjska: Gogol, jak go zresztą piszą inne narody europejskie. Wyraz h o h o 1 czy g o g o 1 jest nazwą, pewnego gatunku ptaków wodnych, po polsku: gągol, po łacinie! f u 1 i x.
łej okolicy, gdzie podczas rozmaitych festynów urządzał nieraz i widowiska teatraltfe, na których odegrywano najprzód świeżo wyszłe komedye małoruskie Kotlarewskiego: Natał-k a Połtawka i Moskal O z a r i w n i k, a potem jego własne: P i e s – o w c a i Prostak". Czasami dyrygował on także teatrem domowym swego sąsiada w Kibińcach, inało-ruskiego magnata Troszczyńskiego, spowinowaconego z sobą przez żonę, i sam występował na nim we własnych kome-dyach. Żonaty był z Marya Kosiarowską, niewiastą nieukształconą, z żywym umysłem, wielce pobożną, wielce przywiązaną do cerkwi prawosławnej, lecz zakładającą pobożność przeważnie na zachowywaniu i spełnianiu całej formalistyki obrzędowej.
Takich to rodziców miał Mikołaj, urodzony we wsi Soroczyńcach, na granicy powiatu połtawskiego i mirogrodzkie-go, 19 (31) marca 1809 roku. Już w dzieciństwie przejął się głębokiem uczuciem religijnem i wielkiem przywiązaniem do stron swoich rodzinnych, do Ukrainy, do jej kozackiej przeszłości, o której tyle się nasłuchał od swego dziadka, owego wielce utalentowanego opowiadacza. Poznał też wówczas zarówno życie chłopskie, kiedy się rodzice osiedlili w Wa-sylówce, jak i pańskie, bywając z nimi to na imieninach Troszczyńskiego, to na przedstawieniach teatralnych, w których brali udział i poddani także chłopi, to wogóle na wszelakich zabawach, bo w Kibińcach życie wydawało się nieustającą uroczystością: muzyka, tańce, obiady, kolacye, zwabiały mnóstwo gości. Chłopcu wydawał się pięknie urządzony dwór Troszczyńskiego zaczarowanym zamkiem.
Mając lat lO, został Mikołaj oddany do gimnazyum w Połtawie, ale niebawem gdy w czernihowskiej gubernii, w Nie-żynie otwarto nowy zakład naukowy (liceum), pojechał do niego i Gogol, a przebywał w nim od maja 1821 r. do czerwca 1828 jako pensyonarz. Chłopiec chorowity, niezbyt pilny, skłonny do figlów i drwin z towarzyszy, przez czas długi nie wywierał miłego wrażenia ani na rówieśników, ani na starszych, uważających go za błazna, niechluja i leniwca. Otoczenie jednak i warunki życia nazwać należy szczęśliwymi. Dzieci miały dużo swobody, mogły bawić się wspólnie, urządzać teatr amatorski i tp. Pod względem naukowym niewiele, co prawda, korzystały; większość, użytkując z nadzwyczajnej wolności i pobłażliwości, przepędziła lata szkolne bez widomych wyników umysłowych, i wyjątkowo tylko zdolniejsi i do pracy duchowej skłonniejsi wyrobili się na jednostki wybitne. Gogol z początku zadowalał się żartami i figlami, zwłaszcza nadawaniem towarzyszom śmiesznych przezwisk, potem zaczął namiętnie rysować, trochę czytać, wreszcie zapalił się do przedstawień scenicznych, sam w nich grywał znakomicie starców i staruszki; przytem wydawał miesięcznik szkolny („Gwiazda”), który przeważnie sam zapełniał. W r. 1826 umiera mu ojciec; poważniejsze myśli zaczynają osiadać w jego głowie; myśl o własnej przyszłości i o losie rodziny skłania go do usilniejszej pracy, mianowicie w dziedzinie historyi i literatury; dawniejsza kostyczność przemienia się na zmysł krytyczny; Gogol wyśmiewa profesora literatury, dla którego największym poetą był Dierżawin, a Puszkin – godnym wzgardy; ostro gani w listach do matki liceum, w którem kończył kurs, prawie żadnej nie nabywszy wiedzy i tp. Przysiedziawsży fałdów, wchłonął niezbędną ilość wiadomości przepisaną dla kończących liceum, zdał ostateczny egzamin, pojechał, tak samo jak lat poprzednich, do rodziny na wieś; doczekał się tu w grudniu 1828 r. najbliższego swego kolegi i przyjaciela, A. Danilewskiego, i z uim razem puścił się do Petersburga.
Stolicę Rosyi wystawiał sobie w tak tęczowych, czarodziejskich barwach, że ażeby nie zepsuć żywego wrażenia, nie chciał wstąpić do leżącej na jego drodze Moskwy. Ale urocze rojenia nie sprawdziły się. Musiał mieszkać licho, odmówić sobie przyjemności wszelkich, nawet bywania w teatrze, chodzić przez całą zimę w letnim płaszczyku; listy polecające (między innemi i od Troszczyńskiego) ua nic mu się nie zdały. Chciał wstąpić do teatru, ale jego piękny sposób czytania, wolny od afektacyi, niepodobał się ówczesnym krytykom teatralnym i Gogol musiał dać pokój scenie. Wydrukował sielankę wierszowaną: „Hans Küchelgarten”; krytyka obeszła się z nią surowo i biedny autor musiał palić jej egzemplarze. Niepokój wewnętrzny, żądza poznania świata szerszego, powzięta jeszcze w Nieżynie porwały go nagle za granicę w r. 1829, lecz zaledwie obejrzał Lubekę i Hamburg, taka go opanowała tęsknota, że czemprędzej wrócił do Petersburga, gdzie otrzymał nędzną posadę w zarządzie apanażów. Zauważywszy wśród Petersburszczan pewne zajęcie się rzeczami ukraiń-skiemi, postanowił wyzyskać to, co słyszał niegdyś od dziadka i co sam widział; ale nie poprzestając natem, rozpisał listy do matki i znajomych, by zbierali i przysyłali mu materjały, odnoszące się do minionego i obecnego bytu Małoro-syi. Zawiązał przytem stosunki literackie, zaczął w czasopismach drukować pierwsze swe artykuły i poznajomił się osobiście z kilku pisarzami, jak: Delwigiem, Żukowskim i Pletniewem. Ten ostatni zajął się nim po ojcowsku; wyrobił mu miejsce nauczyciela historyi w Instytucie Patryotycz-nym, gdzie był inspektorem; wystarał mu się w kilku magnackich domach o lekcye, zaznajomił go z największjm poetą rosyjskim, Aleksandrem Puszkinem, który go nadzwyczajnie polubił. Gogol znalazł się tedy wśród najwyższych sfer świata literackiego, a równocześnie zawiązał stosunki obszerne w innych sferach, mianowicie zaś z piękną damą dworu Rosset (późniejszą panią Smirnową), która równie jak on rozkochaną była w Ukrainie.
W r. 1831 ogłosił Gogol pod pseudonimem Rudego Panka, pierwszy tom swoich „Wieczorów na futorze koło Dikariki” (Wieczera na chutor ie b i i z D i-kańki) i odrazu… zdobył sobie rozgłos wśród czytelników oraz uznanie krytyki. Jeżeli w naszej literaturze ukazały się najprzód idealizowane przez Bohdana Zaleskiego obrazy przeszłości ukraińskiej; to w rosyjskiej wpierw się pojawiły zarysy spółczesnego życia ukraińskiego zarówno w powszednich, codziennych, a nawet trywialnych jego przejawach, jak i w tem, co w niem było poetycznego, a co się znamionowało bujnością, awanturniczością, siłą i przebiegłością. Zarówno stosunki realne, jak wyobrażenia o świecie nadzmysłowym, o związkach z dyabłem, zarówno trzeźwość myśli, jak najzabawniejsze przesądy i zabobony znajdowały w tych obrazkach i opowiadaniach wyraz pełen świeżości. Ale najpiękniej odtworzył Gogol urok przyrody ukraińskiej w powiastce p… t. „Noc majowa”. – Niebawem w roku następnym (1832) ukazał się tom drugi „Wieczorów”, a w nim prześliczny opis „Nocy przed Bożem Narodzeniem”. W tymże tomie znajduje się także opowiadanie z życia dawnej kozaczyzny p… t. „Straszna zemsta”, w której po raz pierwszy u Gogola przejawiła się niechęć do Polaków w karykatural nem przedstawieniu zarówno ich postaci jak i mściwych uczuć. Poprzednio uwydatniał raczej przeciwieństwo Ukraińców do Moskali, często powtarzając takie ludowe zestawienia pojęć, że co „przeklęty Moskal” to „złodziej” lub „czart”; teraz jaskrawo uwydatniał wzajemną nienawiść kozaka i Lacha, upatrując jej przyczyny w pogardzie wiary prawosławnej i w ucisku chłopów ukraińskich. Ra rdzo być może, iż powstanie listopadowe, jak u Puszkina, tak i u Gogola pizyczy-niło się do obudzenia czy ożywienia niechęci względem Polaków. Pomijając atoli tę stronę utworu, wyznać należy, iż „Straszna zemsta”, przeważnie treści fantastycznej, piękną nazwać się nie może; jest w niej wydwarzauie poetyckie, dalekie od prostoty i naturalności innych obrazków, z życia spółczesnego przez Gogola nakreślonych; tonem i stylem najbardziej się zbliża do „Powieści kozackich” Michała Czajkowskiego, dawniej wielbionych, dziś zapomnianych.
Za dalszy ciąg „Wieczorów” uważał Gogol zbiór opowiadań wydanych r. 1835 w dwu tomach p… t. „Mirgorod”. Istotnie i one są wzięto wyłącznie z życia ukraińskiego. Mieści się tu mianowicie jedno z drobnych arcydziełek p… t. „Staroświeccy obywatele”, oraz wielce przez Ukraińców, a nawet Rosyan ceniona powieść (a jak oni powiadają) epopeja kozacka p… t. „Taras Bulba”. Epopei tej atoli brak głównej zalety tj. bezstronności w obrazie stron walczących; całe światło skierowano tu ua kozaków, a wszystkie cienie na Lachów; nie zyskuje natem malowidło nie tylko artystycznie, lecz nawet pod względem uczucia chluby narodo-l wej, boć jeżeli Polacy tak łatwo dawali się pobić kozakom, to cóż za sława dla zwycięzców?… Należy prócz tego zaznaczyć, że w pierwotneni opracowaniu „Tarasa Bulby” nie było tych szerokich, stylem epicznym kreślonych obrazów bitew, jakie znalazły się w późniejszem, dwa razy niem ii dłuższem, którego dokonał autor między r. 18.')!) a I84l? do pierwszego zbiorowego wydania dzieł swoich.
Staraniem przyjaciół, a mianowicie Żukowskiego i Puszkina, otrzymał Gogol r. 1834, choć nie miał stopnia naukowego, katedrę historyi wieków średnich w uniwersytecie petersburskim. Dostatecznego ku temu przygotowania nie posiadał, a co gorsza, zajęty pracami literackiemi, nie starał się nawet należycie przygotowywać na lekcye; sądząc, że u – fl rokiem stylu, świetnemi porównaniami i niespodzianemi zestawieniami wielkich zdarzeń zdoła zastąpić dokładną znajomość przedmiotu. Oczywiście zawiódł się okropnie; studenci odczuli, jeżeli nie zrozumieli, pustkę pod wspaniałymi frazesami, i…zaczęli podżartowywać z profesora i jego powieściowego stylu; profesor zaczął opuszczać lekcye; a że właśnie wtedy podwyższono wymagania od profesorów pod względem naukowym, Gfogol musiał się podać do dymisyi, a równocześnie utracił także lekcye w Instytucie Patryotycznym.
Trzeba się było utrzymywać z pisania. Temata małoruskie już się przejadły; wypadło korzystać ze spostrzeżeń porobionych w Petersburgu, oraz z tych pobieżnych studyów, jakie poczynić musiał profesor dla swoich wykładów. Z takiego to materyałti powstały dwa tomy „Arabesek” ogłoszone w 1835 roku. Mieściły się tu rzeczy wielce różnorodnej wartości: rozprawki o rzeźbie, malarstwie, budownictwie, muzyce, o wiekach średnich, o wykładzie uniwersyteckim historyi, o wędrówce narodów, o geografii, o pieśniach małoruskich; a obok powiastki takie, jak „Portret”, „Newski Prospekt”, wreszcie najlepszy z całego zbioru obrazek p… t. „Dziennik obłąkanego”.
„Arabeski” nie mogły podnieść sławy Gogola, ale wzmogło ją przedstawienie satyrycznej komedyi „Rewizor” w r. 183(i. Pomysł do niej poddał Gogolowi Puszkin; obrobienie pomysłu przewyższało pod względem siły komicznej wszystko, co do owego czasu w tym rodzaju znajdowało się w literaturze rosyjskiej, przewyższało także wszystkie sceny śmieszne, jakie do owego czasu kreślił sani Gogol. Krytyka istniejących stosunków Rosyi, mianowicie wśród urzędników, ich nieuctwo, zmateryalizowanie, przekupstwo, wzajemne podstawianie sobie stołka tak jaskrawo, z takiem satyrycznem zacięciem odmalował autor, że w rozwoju komedyi rosyjskiej stworzył nowy okres. Cesarz Mikołaj, u którego wyproszor no przedstawienie „Rewizora”, będąc na niem, miał powiedzieć: „Oto sztuka! wszystkim się dostało, a najwięcej mnie samemu” – oczywiście dlatego, że się rozwijać owej zarazie dozwolił. Wraz z powodzeniem atoli literackiem i scenicznem, pojawiło się straszne oburzenie ze strony tych, co się czuli satyrą dotknięci; starano się nawet o zakazanie przedstawień. Żeby się uwolnić od tych ukłóć i intryg, Go gol postanowił wyjechać za granicę i zamiaru tego dokonał w lipcu 1836, puszczając się w podróż wraz ze swym przyjacielem Danilewskim. Przebywał kolejno to w Niemczech, to w Szwajcaryi, to w Paryżu, gdzie w r. 1837 doszła go bolesna wieść o śmierci Puszkina w pojedynku; wieść ta wywarła na nim nigdy niezapomniane wrażenie i była może ta okolicznością, o której później często napomykał, że go ostatecznie zwróciła do poważnego zastanowienia się nad celera życia i poprowadziła następnie do głębokiego przejęcia sie duchem ewangelii i mistycznych poglądów. Z Paryża udał się do Włoch, napawając się dziełami sztuki. Zamieszkawszy w Rzymie, bywał u księżnej Wolkońskiej, znanej debrze z życiorysu Mickiewicza. Księżna przeszła już wtedy na katolicyzm i chętnie przyjmowała Polaków kształcących sie mi księży, mianowicie Hierouima Kajsiewicza i Piotra Semenenkę, przyszłych twórców Zakonu Zmartwychwstańeów Na jednym z obiadów (17 marca 1838) u księżnej, oprócz tych dwu Polaków, znajdował się i Gogol. Z rozmowy wielce się im podobał. Semeneuko tegoż dnia, pisał o nim w liście do Bogdana Jańskiego: „Szlachetnego jest Borea, przytem młody i głębiej z czasem tknięty, może też i na prawdę nie będzie głuchy i duszą całą do niej się; obróci. Te ma nadzieję księżna i myśmy się dziś nieco utwierdzili. Naturalna, żeśmy o Słowiańszczyznie rozprawiali. Pokazał się wcale bez przesądów, ba, nawet może tam w głębi bardzo czysta tkwi dusza. Umie po polsku, to jest czyta. Gadaliśmy długo o N i e b o s k i e j komedyi i O T a d e u s z u… Z tego pokazuje się, żeby wcale rzecz była użyteczna, gdybyśmy mieli i Mickiewicza i Nieboską komedyę z Irydionem i Mochnackiego. A po co tego ostatniego? Owo mówił nam, że czyta Mierosławskiego 1) i że mu się podoba „ wyjąwszy namiętność i przesadę. Więc my mu o Wrotnowskim i Mochnackim,– ostatniego szczególniej dla języka i stylu. I to go właśnie ujęło, bowiem chciałby się przejąć mocą polskiego języka”. A dnia 17 kwietnia pisali Semenenko i Kajsiewicz: „Onegdaj Gogol nas odwiedził, my jego nazajutrz. Mieliśmy u niego biesiadę słowiańska. Co za czysta dusza! Można do
1) Prawdopodobnie dzieło jego pu francusku aapiiane: Jlistoiie de la rcvolutiou de Pologneu 3 tomy, Paryż, 1835–an.
niego z Panem powiedzieć: Niedalekiś Królestwa Bożego. Gadaliśmy szeroko o wspólnej literaturze. Dziwne nam zrobił wyznanie; w prostocie bowiem serca przyznał się, że mu język polski daleko dźwięczniejszy się wydaje od ruskiego. Długo – powiada – o tem się przeświadczałem, starałem zupełnie stać się obojętnym, i nareszcie tak mi się wydało. Sani dodał: Wiem, że powszechnie inaczej powiadają, szczególniej w Rosyi to przyjęto, ale niemniej mi się wydaje prawdą to, co mówię. Dla Mickiewicza z największem poważaniem".
Przez kilka tygodni widywali się ze sobą często; Polacy mieli nadzieję pozyskania Gogola dla katolicyzmu. Z przyjemnością zapisywali wyrzeczone przezeń słowa o Polsce i Rosyi; widać z nich, że w autorze „Rewizora” odbywał się dziwny ferment. I tak 12 maja pisali nasi seminarzyści: „Z Gogolem bardzośmy się za łaską bożą porozumieli. Dziwna! wyznał, że Moskwa jest rózgą, którą ojciec karze dziecko, a potem łamie,– i wiele, wiele innych, pełnych pociechy rzeczy”. A 25 maja: „Gogol jak najlepiej… Mówił nam za rzecz szczególniejszą o odmianie, jaką zaszła w umysłach moskiewskich w dwóch leciech ostatnich. Oficerowie lejb-gwardyi, tu przebywający, przed dwoma laty entuzyaści rosyjscy, dziś niepodobne rzeczy na cara wymyślają, ci właśnie, którzy sa osypani honorami, przywilejami, dobrodziej-stwy. I to dziwna ta otwartość, która papuje między Moskalami, w Paryżu ostrożniejsi demagodzy, niż tamci niezado-woleńcy. Zajmuje się historyą ruską Gogol. I w tem bardzo ma myśli jasne. Widzi to dobrze, że niema pierwiastku, coby wiązał to niekształtne gmaszysko. Z góry napiera przemoc, ale niema wewnątrz ducha. I za kafdym razem wykrzyka: U was, u was co za życie! Po upadku tyle mocy! Cios, który miał zniszczyć, podniósł i ożywił. Co za ludzie! co za literatura! co za nadzieje! To rzecz nigdy niesłychana!”
Trwałości jednak te stosunki z Polakami nie nabrały i niebawem Gogol wystąpił jako gorący wielbiciel prawosławia. Z Mickiewiczem i Zaleskim poznał się Gogol osobiście, ale kiedy, niepodobna oznaczyć dokładnie, bo daty, podawane przez biografów, nie zgadzają się ani z sobą, ani z okolicznościami życia wszystkich trzech poetów.
W drugiej połowie r. 1839 odwiedził Gogol Rosyę, a zaciągnąwszy za pośrednictwem przyjaciół znaczną pożyczkę, wrócił do Rzymu. Dwa razy w ciągu r. 1840 ciężko chorował, a każde wyzdrowienie poczytywał za cudowne ocalenie od śmierci, zesłane przez Opatrzność na to, by on przyszłe-mi dziełami mogł przynieść pożytek ludzkości w sposób wznioślejszy, czyli, jak sam się później wyraził, by „wyśpiewać jakiś hymn na cześć piękna niebieskiego0. Pracował usilnie nad rozpoczętem jeszcze w r. 1835 z pomysłu Puszkina dziełem p… t. „Dusze zmarłe” (Mio rt wy ja duszi), których tom pierwszy ukończył w roku 1841, a zmuszony potrzebą, postanowił go wydrukować, choć go jeszcze za zupełnie wykończony nie poczytywał. Utwór tm nazwał Gogol „poematem” prawdopodobnie dlatego, że pierwiastkowi lirycznemu nieraz w nim folgował, już to bolejąc nad zatratą swojej dawniejszej świeżości, juz to zawodząc hymny ua cześć Rosyi, jako ojczyzny bohaterów, mającej przed sobą najświetniejszą przyszłość. W gruncie atoli rzeczy jest to wielka satyra społeczna, daleko rozleglejsza od „Rewizora i daleko głębiej sięgająca w samą rdzeń stosunków.połecznych w Rosyi. Nikt przed Gogolem nie odmalował tale przerażająco lichoty życia rosyjskiego. Karyerowiezostwo, łapownictwo, chęć zdobycia grosza za jakąbądź cenę… aby go bezmyślnie gromadzić, żyjąc jak żebrak, albo też by go rozpraszać na użycie w bardzo ordynarny czy wykwintny sposób; myślenie tylko o sobie bez pamięci na innych, bez poczucia ogólniejszych narodowych spraw i zadań, a W najlepszym razie zachowując bierną uczciwość, zadawalanie się pięknie brzmiącymi frazesami o dobru, obowiązku i cnocie: oto cechy główniejsze, jakie ukazał nam Gogol, przeglądając wraz z swym bohaterem olbrzymie przestrzenie Rosyi. Bohater ten, Paweł Czyczykow, to uosobienie energii i przewrotno i, rozwijanych od dzieciństwa, celem zdobycia majątku. Bywał już niekiedy u szczytu marzeń, ale niepohamowana chciwość, nie pozwalająca mu wstrzymać się w porę, spychała go na dno. Ostatecznie postanowił wyłudzać lub kupować poddanych, którzy już wprawdzie pomarli, ale którzy jeszcze w Spisach urzędowych, co pewien czas jeno sporządzanych, figurowali jako żyjący, i od których dziedzice płacili podatki. Wprawdzie nawet za czasów poddaństwa w Rosyi nie można było sprzedawać „dusz” (tj. poddanych) bez ziemi, ale i na to znalazł się sposób; kupione „dusze” można by io przeprowadzić na inne miejsce i tam je osadzić (nazywało się to sprzedawać i kupować dusze na „wywód”). Czyczykow, objedźając Rosyę dla nabycia „dusz zmarłych”, dał sposobność Gogolowi do nakreślenia całego szeregu charakterów i sytuacyj. Jest to zatem wspaniała galerya nadzwyczaj plastycznie odmalowanych postaci z całą potęgą zmysłu spostrzegawczego i dowcipu satyrycznego.
Gdy wyszedł pierwszy tom „Zmarłych dusz” (1842) z druku, posypały się na autora tak samo jak po „Rewizorze”, tylko z innych warstw, złorzeczenia i obelgi za spotwarzanie spółziomków. Gogol sani czuł i wiedział, że satyryczny jeno obraz stosunków wystarczyć nie może, iż trzeba było wyprowadzić na jaw dobre, dodatnie strony życia, stworzyć kilka przynajmniej osobistości, któreby się stały wcieleniem przepowiedni, że obszary Rosyi dają pole najdogodniejsze do wykazania duszy bohaterskiej. Ale równocześnie czuł, że bez wzoru żywego nie zdoła utworzyć takiego bohatera. Domyślał się, że on istnieć musi, tylko niedostateczna znajomość całej Rosyi nie pozwala pisarzowi dojrzeć go i odmalować. Więc wzywał wszystkich, a zwłaszcza ludzi praktycznemi sprawami zajętych, by mu przysyłali uwagi swoje nad pierwszym tomem „Dusz zmarłych”, czy to ku potwierdzeniu, czy ku obaleniu mniemań tam wyrażonych; chciał bowiem poznaczycie rosyjskie jaknajwszechstronniej i faktami poprzeć swój domysł o istnieniu obywateli, szerzej i głębiej pojmujących zadania życia jednostkowego i państwowego. Odezwy jego atoli wywoływały tylko uśmiech lub drwiny; pożądanych przezeń materyałów o życiu rzeczywistem rosyjskiem nie otrzymywał. Musiał więc czerpać z wnętrzna własnego. Trzeba siebie udoskonalić – pomyślał – by stworzyć bohatera dodatniego. Ta myśl ściśle się zespoliła z nurtującem już duszę jego od lat kilku uczuciem religijnem i poprowadziła go do podobnego nastroju, jaki w tym samym czasie pogłębiał się w duszy Mickiewicza i innych, za zewnętrzną pobudką Towiańskiego. Szło mianowicie o ścisłe stosowanie zasad ewangelicznych w życiu, szło o takie zespolenie się z Bogiem, by w modlitwie szukać natchnienia i odpowiedzi na wszelkie pytania i postępować według wskazówek ducha bożego, osiągniętych w ekstazie…
Zatapiając się coraz bardziej w myśli udoskonalenia wewnętrznego od czasu powrotu do Rzymu w końcu r. 1842, pozyskawszy dla swoich poglądów dawną swoją znajomą Smimową, z nią Gogol najwięcej przestawał czy to w Rzymie czy w Nicei. Nad drugim tomem „Dusz zmarłych” praef wał pilnie, usiłując w nim nakreślić parę postaci dodatnich; ale po pięciu prawie latach mozolnej roboty, uznał to obrobienie za słabe i spalił je w r. 1845, przygotowując się do spowiedzi wielkanocnej w StUtgardzie. Wziął się natomiast do przeglądania korespondencyi swojej o różnorodnych zagadnieniach, wydobył z niej to, co odpowiadało ówczesnemu jego nastrojowi religijnemu, a przerobiwszy i dopełniwszy, wydał w r. 184G „Wybor listów do przyjacioł” (Wybrannyja niiesta iz pierepiski s druzjanip. Książką tą ściągnął na siebie gromy dawniejszych swych wielbicieli, którzy z bólem i wstrętem zaczęli go uważać za wstecznika, nieprzyjaznego cywilizacyi europejskiej i oświeceniu ludu, za pietystę i mistyka, gardzącego zdobyczami wiedzy i całym ruchem myśli nowożytnej, za pysznego proroka, depcącego wszystkich, za waryata wreszcie. Te zarzuty, w znacznej części zgoła nieuzasadnione, bo oparte na dowolnie wyrwanych z tekstu ustępach, straszliwie zabolały Gogola. Napisał „Spowiedź autorską”, w której starał się oczyścić z dotkliwych napaści i wypowiedzieć myśl swą o udoskonaleniu wewnętrznem jaknajjaśniej. Zrobił tu atoli straszne wyznanie, iż nie czuł już w sobie zdolności do tworzenia dzieł artystycznych. Mimo to pracował wciąż nad nowem obrobieniem drugiego tomu „Dusz zmarłych”, nie ustając w swoich ćwiczeniach pobożnych. W początkach r. 184 odbył podróż do Ziemi Świętej, bo żyjąc w ciągłej obawie śmierci, chciał się do niej należycie przysposobić i mniemał, że modlitwa u grobu Chrystusa przyniesie mu ukojenie. 1 tu spotkał go zawód. Nie znalazł wymarzonych przez siebie stosunków; z przestrachem zauważył, że wrażenia, doznane w Palestynie, nadzwyczaj dalekieini okazały się od tych, jakich pragnął gorąco.
Za powrotem do Rosyi osiadł w Moskwie, skąd niekiedy wyjeżdżał do majątku pani Snurnowej (w gub… kałuskiej), na Ukrainę i do Odessy. Ostatnie lata i pod tizycznym i pod moralnym względem były dla niego szeregiem katuszy. Drugi toni „Zmarłych dusz” w ponownem obrobieniu spalił na krótko przed zgonem. Zmarł dnia 21 lutego (4 marca) 1852 roku w Moskwie.
Znaczenie Gogola w dziejach literatury rosyjskiej polega natem, że on pierwszy zobrazował życie rosyjskie wsposób realistyczny, że odtwarzał to, co istniało naprawdę czy to w dziedzinie stosunków powszednich, czy tez w sferze wyobraźni, mianowicie ludowej (przesądy, zabobony, podania o czarownikach, upiorach, dyabłach). Przed nim, twórca kierunku romantycznego, Aleksander Puszkin, dopiero pod koniec swej działalności wejrzał pilniej w przejawy życia rzeczywistego, lecz jego wysoki polot poetycki nie dozwalał mu nawet wtedy zniżyć się do drobiazgów, pchając go zawsze do kreślenia pewnych niezwykłych wypadków, pewnych niecodziennych ludzi. Gogol, z natury umysłu swego, mało mogł sam wymyśleć, lecz za to doskonale umiał się przejąć widzianemi i słyszanemi rzeczami, dopełnić rysy, jakich nie zauważył, a dopełnić tak, że każdy musiał uznać ich psychologiczną konieczność. Miał on fantazyę nie twórczą w najwyższem znaczeniu tego wyrazu, tylko dopełniającą, ale rozwiniętą tak bujnie, że za twórczą uchodzić mogła. Spostrzegawczość nadzwyczaj bystra, wrażliwość niemal chorobliwa, spółczucie psychologiczne nader żywe i nader wyrobione, zdolność plastyczna niesłychana, a przytem dowcip i humor niepospolity: oto znamiona talentu, nie genialnego wprawdzie, jak utrzymują krytycy rosyjscy, lecz do genialności zbliżonego, a w każdym razie niezmiernie silnego i samorodnego.
Na ten ostatni rys należy położyć nacisk. Ze wszystkich znakomitych pisarzy rosyjskich Gogol najmniej uległ wpływowi cudzoziemskiemu. Po części mała znajomość obcych języków, po części natura, odrzucająca od siebie wszystko,- co się w niej samej nie zrodziło, sprawiły, że autor „Rewizora” i „Dusz zmarłych” pozostał zawsze w kręgu rodzimej przeważnie twórczości, ulegając, pod względem stylu, wpływowi nieraz podrzędnych nawet pisarzy, choć przedewszystkim wielbił Puszkina i Żukowskiego. Z obcy ch oddziałał nań lantasta niemiecki Hoffmann, jak to widać z opowiadań: „Portret”, „Nosu i pierwszej części „Newskiego Prospektu”. Gogol jest często podobny do Dickensa, ale to bynajmniej nie przez naśladowanie, bo Dickens był od niego młodszy i szkice swe zaczął ogłaszać później od niego. Humor też Gogola nie posiadał odrazu cech upodobniających go z humorem angielskim. Z początku był on niefrasobliwą jeno wesołością, zmieszaną z żartami i konceptami; później dołączyła się satyryczność dotkliwa; a w końcu dopiero nastąpiło uśmiechanie się przez łzy spółczucia dla wszystkiego, co biedne, nieszczęśliwe, uciśnione. Humor ten przejawił się najdobitniej w drobnych powiastkach i obrazkach; satyra – w obszerniejszych utworach („Rewizor”, „Dusze zmarłe”).
Ujemną stroną umysłu Gogola był brak głębszego wykształcenia naukowego. Nie można go nazwać płytkim i powierzchownym, mianowicie w dziełach wieku dojrzalszego; owszem podziwiać trzeba trafność spostrzeżeń psychologicznych, które go tak znakomicie wyróżniły od powieściopisarzy, mających na widoku głównie rysy zewnętrzne; bądźeobądź jednak widnokrąg myśli Gogola zakreśla się niezbyt wielkim promieniem; a niemożność harmonijnego wykończenia większej całości („Dusze zmarłe”), między innemi przyczynami, ma także i tę, że autor nie uświadamiał sobie należycie reform, niezbędnych dla rozwoju Rosyi, co oczywiście zostaje w ścisłym związku z głębszem rozwinięciem rozumu.
Geneza „Obrazków z życia”.
Wszystko, co tworzył Gogol, miał z własnych spostrzeżeń lub ze słyszenia. „Nigdy nic nie utworzyłem z wyobraźni – powiadał sam autor – nie posiadałem tej właściwości. To tylko dobrze się w dziełach moich przedstawiało, com wziął z życia rzeczywistego, z faktów mi znanych. Odgadywać człowieka mogłem tylko wówczas, gdym miał przed sobą najdrobniejsze szczegóły jego zewnętrzności. Nigdy jednak nie malowałem portretu w znaczeniu prostej kopii. Tworzyłem portret, ale tworzyłem wskutek rozmyślania, a nie wyobrażania (wsledstwije s o o b r a ż e n i j a, a nie w o-obrażenija). Im więcej rzeczy brałem pod rozmysł, tem utwór stawał się wierniejszy, prawdziwszy. Musiałem wiedzieć daleko więcej niż którykolwiek inny pisarz, bo gdym tylko jakie szczegóły pominął, nie wziął pod rozmysł, to fałsz występował w pracy jaskrawiej niż u kogo innego… Dotychczas (tj. do r. 1847) wyobraźnia nie obdarzyła umie ani jednym godnym uwagi charakterem i nie utworzyła ani jednej takiej rzeczy, którejby wzrok mój nie zauważył gdziebądż” w naturze… Mam taki umysł, jak większa część Rosyan, tj. zdolny raczej do wnioskowania, aniżeli do wynajdowania (sposobnyj bolsze wy w o d i t', czem wy d u m y w a t')".
Geneza więc trzech wybranych tu obrazków tkwi wyłącznie w bezpośredniej obserwacyi, dokonanej przez autora.
„Staroświeccy obywatele” (Staroswietskije p o-mieszcziki) należą do najwcześniejszej doby twórczości Gogola. Pierwszy zarys tego obrazka pochodzi z r. 1833, wykończenie z następnego, kiedy autor miał lat 25. Żywe wspomnienia tego, czego się napatrzył w dzieciństwie i młodości na Ukranie, opromienione tęsknotą za stronami ro-dzinnemi, wśród zgiełkliwego życia w Petersburgu, wytworzyły i tło i postaci tak sympatyczne.
„Dziennik obłąkanego” (Zapiski sumasszedsza-go) pochodzi również z roku 1834; ale i treść i nastrój jego są całkiem odmienne. Na wytworzenie obrazka złożyły się spostrzeżenia robione w świecie urzędniczym petersburskim, w którym przebywał czas jakiś sam autor jako biuralista w zarządzie apanażów. Myśl zasadniczej równości wszystkich ludzi w przeciwstawieniu do strasznej zależności niższych od wyższych w stosunkach rzeczywistych, myśl rodząca się w niejednej duszy urzędniczej, posłużyła za nić przewodnią, skupiającą rozmyślania obłąkanego.
„Płaszcz” (S z i n i e 1) pomysłem sięga także r. 1834, ale zupełnie obrobiony został dopiero w r. 1842, kiedy Gogol przygotowywał pierwsze zbiorowe wydanie dzieł swoich. I tu życie urzędników petersburskich dostarczyło materyału; serdeczna litość nad ich nędzą materyalną i duchową przeniknęła ten materyał nawskróś.
Układ „Obrazków z życia” i charakterystyka osób.
Układ wszystkich trzech obrazków jest niezmiernie prosty, niczem nie skomplikowany, ale w każdym z nich cokolwiek inny, z powodu obranej przez autora formy przedstawienia rzeczy. Wypadki, zdarzenia mają zupełnie porzędne znaczenie w rozwinięciu charakterów; służą głównie do sprowadzenia stanowczej zmiany w losie osób czyli tak zwanej katastrofy, wszędzie smutnej, dwa razy nawet tragicznej. Najbardziej przedmiotowym pod względem formy jest „Dziennik obłąkanego”; w nim autor nie występuje ani razu ze swojemi własnemi uwagami; przemawia tylko sam obłąkany; a z jego słów musi czytelnik wyrobie sobie pojęcie i o charakterze jego i o powodach obłąkania. W dwu innych obrazkach autor ukazuje swoją osobistość i zaznacza własne spostrzeżenia oraz sposób widzenia rzeczy. W „Staroświeckich obywatelach” ta obecność jest zupełnie uzasadniona artystycznie, gdyż obrazek przedstawia się jako osobiste wspomnienie z lat młodocianych, kiedy się do owego skromnego dworku nieraz zajeżdżało za życia dawnych serdecznych jego mieszkańców, a później odwiedziło się go po ich zgonie, gdy pod zarządem nowego właściciela i przydanej mu „opieki” rządowej wszystko poszło w ruinę. Autor nie pilnował sic formy wspomnień osobistych, ale przechodził do formy przedmiotowego malowania treści i tylko od czasu do czasu, dla wzmocnienia lirycznego nastroju, wracał znowu do osobistych wynurzeń. W „Płaszczu” nie widzimy, przynajmuiej pozornie, zewnętrznie, wspomnień osobistych, ale ponieważ utwór z nich powstał rzeczywiście, więc autor, choć obrał formę przedmiotowego malowania stosunków, nie mogł powściągnąć napomknień i sarkazmów, jakie mu się pod pióro cisnęły, gdyż były wynikiem przeżytych osobiście wrażeń i wzruszeń. Spółeziijącą jego duszę oburzał przedewszystkiem nieludzki sposób postępowania urzędników wyższych z niższymi. Stąd wypłynął jego sar-kazin na ową „wysoką figurę” w randze jenerała, który swoją srogą postawą i karcącemi słowy taki obudził strach w biednym urzędniku, iż ten popadł w gorączkę i umarł niebawem. –Pod względem stylu „Płaszcz” wyróżnia się od dwu innych obrazków wyrobioną dopiero w późniejszych latach Gogola skłonnością do długich (nieraz aż nadto skomplikowanych) okresów i do używania wielu zdań wtrąconych, bez jakich poprzednio się obchodził, dbając o żywość i zwrotność opowiadania. Staranności w unikaniu powtarzań czy to wyrazów czy zwrotów Gogol nie okazywał nigdy.
W „Staroświeckich obywatelach” panuje uczucie pogodne, słoneczne, nie dozwalające nam patrzeć krytycznie na postaci, wyprowadzone przez Gogola ua scenę. Nie przychodzi nam chyba na myśl niezmiernie ciasny widnokrąg umysłowy, w którym się staruszkowie obracali, nie razi uas ciągłe ich jedzenie i wiecznie te same rozmowy. A dlaczego? Ho w tej
Staroświeccy obywatel*.
Si sferze, z której zostali wzięci, wśród tych warunków, w jakich żyli, i z takiem jak oni usposobieniem innymi być nie mogli; autor zaś nie miał zgoła na celu roztrząsnąć ich rozum, dać poznać ich pojęcia, lecz tylko odmalować to życie jednostajne, ale dla nich nie nudne i nie nużące, a zwłaszcza tę nadzwyczajną dobroć ich serca, spokojnego i zadowolonego, która pragnęła, ażeby wszyscy wkoło nich byli spokojni i zadowoleni. Żądza posiadania nie trapi ich duszy; potrzeby ich są skromne, a ponieważ mogą je zadowolić w zupełności, mniejsza o to, czy majątek mógłby przynosić jeszcze więcej. Służba okrada ich bezczelnie, ale oni o tem nie wiedzą, a ich dobroduszność jest tak wielka, że nawet przez głowę im nie przychodzi posądzać kogoś o złodziejstwo, a ladajakie wyjaśnienie biorą za prawdę rzetelną. Błyszczeć wśród świata nigdy zapewne nie marzyli; dość im przyjąć suto gości, gdy ich nawiedzą; wtedy radość się ich zwiększa, i robią wszystko, co tylko mogą, ażeby im dogodzić. Nie robią tego dla popisu, dla zaimponowania bliźnim, ale tylko z dobrego serca, pragnąc, by wrszyscy tchnęli wesołością.
W zachowaniu się obojga staruszków są pewne drobne różnice, psychologicznie doskonale uzasadnione. Atanazy, choć niegdyś zdobył się na wykradzenie Pulcheryi, choć rozsądny i znał się dobrze na gospodarstwie, nie miał w sobie najmniejszej skłonności ani do awantur, ani nawet do działania jakiegokolwiek; na starość wegietował już tylko, to jest żył niemal jak roślina, która potrzebuje jeno odżywiania i kiedyniekiedy ledwie przypominał sobie nastrój żartobliwy, żeby żonę troszeczkę nastraszyć; zostawiony własnym siłom i obrotności, okazywał zupełną życiową nieudolność, Pul-cherya przeciwnie, zajęta wciąż gospodarstwem kobiecem, zachowała więcej samodzielności w tym szczuplutkim zakresie, poczytywała Atanazego za dobre kochane dziecko, które rady sobie dać nie będzie mogło. To tez gdy zgon swój przewidywała, największą jej troską było, co się stanie z mężem, więc na zbawienie wieczne zaklinała starą gospodynię, ażeby o nim pamiętała. W tym jednym wypadku okazała się, w słowach przynajmniej, surową, pogroziła, że sama prosić będzie Boga, ażeby Jawdosze nie dał lekkiego skonania, jeżeli przez nia mąż owdowiały ucierpi w czemkolwiek.
„Dziennik szalonego” jest bolesnym okrzykiem duszy ludzkiej, która jako dusza czuje się równą wszystkim innym; a wie, że gdyby zachciało się jej upomnieć o tę równość, poczytanoby ją co najmniej za pozbawioną rozumu. Aksenty Iwanowicz Po pryszczy n 1) nie wyróżnia! się zapewne od swoich spółkolegów urzędników biurowych wyższem wykształceniem; to, co mu się kołatało po głowie z dziejów dawnych i najnowszych, wskazuje dość wyranie, że ze szkół nie wyniósł ani wielkiego, ani doborowego zapasu wiadomości; lecz wyróżniał się od nich ambicya, która miała źródło swe w miłości względem córki dyrektora. Znał on hasła równości i wolności, szerzące się i w ltosyi także po rozgromię Napoleona i powrocie wojsk rosyjskich z Paryża; ale wiedział również, że pomiędy słowem a czynem jest przepaść. Tam, gdzie ranga (c z i n) stanowiła o godności człowieka, niepodobna było nawet marzyć, łeby radca tytularny mogł naprawdę sięgnąć po rękę córki Jego Ekscelencya któremu temperował pióra. Aksenty Iwanowicz wiedział, że wszystko dostaje się „tylko kamerjunkroni i jenerałom”. Ale wiedząc o tem, nie chciał się poddać losowi; usposobienie jego było niespokojne, burzliwe, buntownicze; godność człowieczą w sobie cenił wysoko, sercem jeżeli nie rozumem wyniósł się nad pospolitą w jego sferze powszedniość; może pod wpływem jakiego poety, odczytując raz ustęp o psich zalecankach, które były tylko innem wyrazem zalecanek salonowych, wolał oburzony: „I jak tez można zapełniać list takiemi głupstwami!… Człowieka mi dajcie! Ja chcę widzieć człowieka; ja potrzebuję pokarmu takiego, któryby mie nasycał i napawa! słodyczą, moją duszę”. Tiepłow, ubiegający się o rękę Zofii, czemże jest lepszy od niego jako człowiek? Ba! ale jest kamerjunkroiu. Ażeby módz się starać o Zotię; Aksenty Iwanowicz pragnąłby sam zostać kamerjunkrem lub jenerałem… Ma 42 lata.. tMUft czas do kary ery L. Czego jednak nic można osiągnąć w rzeczywistości, to mieć wolno W wyobraźni. I zostaje Aksenty Iwanowicz.. królem hiszpańskim. Teraz już nic nie stanie na przeszko-.
ł) W rozmowie a ua w cf w opowiadaniu Rosyanie rzadko kiedy Wymieniają nazwisko osoby, zwykle tylko imię i imię… jej ojca w formie przymiotnikowej (patronymit um), eo się zwie o t C z e s t w o; Akcenty Iwanowie zatem znaczy: AksenM, *yii Iwana.
dzie do związku z Zofią; Tiepłow pójdzie z kwitkiem, choć już wesele jego zapowiedziane. Tak się roiło biedakowi w wyobraźni; a w rzeczywistości odwieziono go do szpitala waryatów, gdzie głowę zimną wodą zlewano. Kto się wmyśli i wczuje w duszę biednego szaleńca, ten z ściśniętem sercem czytać będzie ostatnie jego odezwanie się do bezlitosnych ludzi, co go dręczą, choć on nic nie zawinił. Może lepiej byłoby, gdyby autor opuścił końcową notatkę o narośli pod nosem beja algierskiego, bo wrażenie stałoby się jednolitszem; ale tak ścisły realista jak Gogol nie chciał pominąć tego rysu waryactwa, rysu wydobywającego się poprzez najsroższe cierpienia.
Akakij Akakijewicz, bohater „Płaszcza”, biuralista również jak i Aksenty Iwanowicz, nie ma zgoła jego ambitnych uroszczem Należy do tej kategoryi ludzi, których nazywamy „przybitymi”, „zahukanymi”. Przybiła ich nędza materyalną i slaby rozwój umysłowy. Nie mają ani śmiałości, ani dumy; nie narzekają na los, nie krytykują wyższych, nie czują się zdolnymi do żadnej pracy, wychodzącej poza kres, do którego latami całemi przywykli, stają się maszynami do przepisywania papierów urzędowych. Zahukany, jednostajną, nudną swą robotą niezmęczony, służbisty w najwyższym stopniu, niezaradny, nieumiejący niczem przysporzyć sobie dodatkow do swej nader szczupłej pensyjki, może tylko za pomocą nadzwyczajnej oszczędności, ba, głodzenia się, dojść do sprawienia sobie nowego płaszcza, gdy starego nawet pijany partacz nie chciał już dalej naprawiać, bo się rozlatywał na próchno. Radował się tym nabytkiem jak dziecko, ale radość ta trwała krótko, jak błyskawica jeno przerzynając pasmo jego szarego życia. Po uczcie, wydanej przez jednego z wyższych kolegów, uczcie, która go znudziła, gdyż do takiego przepędzania czasu nie przywykł, w drodze powrotnej do domu, rabusie zdarli z niego płaszcz w oczach stójkowego, co się obojętnie temu przypatrywał, myśląc że to żart „przyjacielski”; komisarz policyi, zamiast się zająć szybko odkryciem złodziei, podejrzliwie wypytywał się Akakija, dlaczego tak późno się włóczył; „wysoka figura” aż nadto dobitnie dała poznać biednemu urzędnikowi swoją dostojność, jak niemniej niewłaściwość jego postępowania. Z przeziębienia i ze strachu zapadł Akakij Akakijewicz w gorączkę i niebawem przeniósł
Najlepsze, najkompletniejsze wydanie wszystkich „Pism” (Soczinienija) Gogola, wyszło r. 1901 w Petersburgu pod redakeyą Tichonrawowa, a nakładem A. F. Marksa, w 12 tomach. Jest tu krótki życiorys autora, napisauy przez W. L Szenroka. Przypiski redaktora do każdego tomu wskazują rok powstania utworów, pierwodruków, oraz odmianki wa-ryanty) pomniejsze; tam bowiem, gdzie obrobienie w różnych wydaniach wielce się różniło, oddrukowano je w całości. Postąpiono podobnież z dwoma obrobieniami drugiego tomu „Dusz zmarłych”, o ile ocalały od ognia, na które je skazał autor.
O powieściach u k r a i ń s k i c li Gogola obszernie rozwiódł się M. Petrow w „Zarysach historyi literatury ukraińskiej XIX wieku” (Oczerki istorii ukraiiwkoj litieratury XIX stoletija, Kijów, ISSł).
U nas pierwszą wiadomość o Gogolu podał Tygodnik literacki poznański w r. 1838 (Nr. 37); potem, wraz z przekładem „Pamiętnika waryata” dokonanym priei Marcina Szymanowskiego, drukowało ją r. 1843 czasopismo rosyjsko-polskie „Jutrzenka”, ogłaszane w Warszawie przez Piotra DubrowekiegO. Następnie J, i… Kraszewski w swojem „Athenaeum” pomieści! r. 1844 przekłady: „Dziennika waryata”, „Płaszcza” i „Przygód Czyczykowa czyli Dusze zmarłych”.
się na tamten świat. Autor, w którym szlachetne poczucie moralne w czasie ostatecznego obrabiania „Płaszcza” niezmiernie silnie się rozwinęło, nie chciał pozostawić tej śmierci biedaka bez należytego skarcenia przynajmniej „wysokiej figury”. Nadał więc obrazkowi zwrot fantastyczny, opowiadając o pojawieniu się upiora-urzędnika, zdzierającego płaszcze przechodniom; nie pominął ten upiór i „wysokiej figury”. Kiedy wracała z przyjemnie spędzonego wieczoru; rozmarzonemu jenerałowi wydało się, iż upiór robi mu wymówki za zwymyślanie i za niezajęcie się odszukaniem skradzionego płaszcza; dobrowolnie więc oddał mu swój, czemprędzej kazał jechać do domu, i odtąd w sposobie postępowania z niższymi zaczął okazywać pewną łagodność.
I ten więc obrazek jest artystycznem wstawieniem się za duszą ludzką, w ciele biedaka pokutująca.
dokonane przez Piotra Szepielewicza, a cenił Gogola wysoko, zestawiając go w jednym rzędzie Dickensem i Balzakiem. W r. 1846 w tłómaczeniu J. Chełmikowskiego wyszedł „Rewizor czyli podróż bez pieniędzy” w Wilnie (drugie tłómaczenie we Lwowie, 1884 w „Bibliotece Mrówki”). „Taras Bulba” w przekładzie Fedorowicza, a właściwie Piotra Głowackiego, ukazał się we Lwowie r. 1850. „Martwe dusze” w przekładzie Zygmunta Kierdeja-Wielhorskiego wyszły w Poznaniu w r. 1876 i 1879. Wreszcie p… t. „Powieści mniejsze” (Lwów, 1871) zawarto tłómaczenie „Staroświeckich obywateli”, „Powieści o kłótni Iwana Iwanowicza z Iwanem Nikiforowiczem”, „Nosa”, „Powozu”, „Iwana Teodorowicza Szpońki i jego ciotki”, „Notatek waryata”. Tłómaczenia dokonali według Estreichera: Paulin Święcicki i Jan Grzegorzewski, ale bardzo lichym językiem i z jakiegoś obciętego przez cenzurę egzemplarza, mianowicie w „Notatkach waryata”.