- W empik go
Obrona Wiednia, czyli niemieckiego państwa i chrześcijaństwa przez Jana Sobieskiego - ebook
Obrona Wiednia, czyli niemieckiego państwa i chrześcijaństwa przez Jana Sobieskiego - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 211 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Często ludkowie w długich wieczorach,
Lub też w Niedzielę, tak po nieszporach,
Różne zdarzenia opowiadacie,
I jedni drugich pilnie słuchacie.
Chętnie bym bawił pomiędzy wami,
By silić ducha opowieściami,
Lecz nie podobna tu i tam bywać
I ustne z wami rozmowy miewać.
Bóg dał atoli sposób do tego,
Że można z dala mówić do swego,
Dzielić się wzajem smutkiem, radością
I naszych przodków świetną przeszłością:
Jak oni z Bogiem wszystko czynili
I jak za wiarę dzielnie walczyli;
Jak sławne dziatki ta matka miała, –
Co niewolnicą innych została, –
Jakie bogactwa i jakie kraje,
I jak za dobro świat złem oddaje. –
Słowem ma wiedzieć każdy od miodu,
Niby katechizm, dzieje narodu.
Z tych to więc dziejów naszej przeszłości
Kreślę ludkowie, dla was z miłości,
Małą cząsteczkę, lecz wielką w czynie,
Która dwa wieki w świecie już słynie,
A słynąć będzie i w dalsze wieki
Z chlubą narodu, jak świat daleki.
Dnia dwunastego Września, w tym roku,
Dwieście lat właśnie jest w świata, toku,
Jak miało upaść niemieckie państwo,
A przytem także i chrześcijaństwo.
Lecz Bóg dał rnęża, by bronił tego,
By uratował wszystko od złego,
Co on też z chlubą szczerze wykonał,
Tych wrogów krzyża mężnie pokonał,
Za co w pamiątkę dwieściewiekową
Naród go sławi czynem i mową.
Uczeni piszą dzieła wspaniałe,
Więc ja też kreślę choć tylko małe,
By nie myślano, że my Ślązacy
Nie mamy uczuć tak jak Polacy; –
By tęż i Ślązko coś swego miało
I w tej pamiątce udział też brało.
Proszę więc przyjąć tę pracę małą,
Choć dla uczonych niedoskonałą;
Lecz dla was dobra, ludkowie mili,
Wybyście górnych słów nie pojęli.
A co prawdziwe, szczere, serdeczne,
Choć w prostym stylu, jest pożyteczne.
Więc w Imię Boże niech pióro kreśli,
Wierszem, by lepiej utkwiło w myśli.
Niech Bóg kieruje mą słabą siłą.
Żeby ta praca była wam miłą.
Pisałem w Królewskiej Hucie d. 8go Czerwca 1883go r.
J. L.OBRONA WIEDNIA.
Było to właśnie roku Pańskiego,
Tysiąc sześćset ośmdziesiąt trzeciego,
W ten czas Sobieski Jan trzeci zwany,
Z szlachcica. Królem Polskim obrany
Za to, że dzielnie gromił Tatary,
Bronił Ojczyzny i świętej wiary,
Panował w Polsce w roku podanym,
I był od wszystkich szczerze kochanym.
W Niemczech panował cesarz wspaniały,
Leopold, dumny lecz wojak mały.
W Francyi znowu król z króli na tronie,
Ludwik czternasty w starej koronie.
W Turczech tam sułtan z sułtanów chciwy"
Machom et czwarty, człowiek leniwy,
Lecz także dumny, pan licznych krajów.
Całego świata pragnął podbojów.
Chciał zniszczyć wiarę Chrystusa Pana.
A szerzyć błędną Machometana.
Otóż te cztery państwa podane,
Były w Europie za pierwsze znane.
Cesarz niemiecki z królem Francji
Prowadził wojny z dumnej pasyi.
Co wiedząc sułtan przedsięwziął sobie
Najwięcej wojska zebrać w tej dobie,
Śmiało uderzyć w środek Europy,
Zwojować Niemce do jednej stopy
I zabrać Wiedeń, a potom Włochy;
W ten czas to będę miał spokój trochy,
Zatknę księżyce w miasta i gminy
I będę panem całej krainy.
Tak się Turkowi w głowie marzyło,
Lecz Pan Bóg nie dał, by się spełniło.
Miał sułtan wodza z wszystkich pierwszego,
Karę Mustafę, czarnym zwanego.
Ten także marzył i dniem i nocą.
Jakby chrześcijan podbić przemocą.
Takie więc plany określał sobie:
Nie uspokojić się prędzej tobie,
Aż w Rzymie kościół Piotra świętego
Zamienisz w stajnią dla pana swego.
Całe lat siedem plan taki knował,
Do wielkiej wojny wszystko gotował.
Więc gdy Europa wieść tę powzięła.
Wielkim przestrachem cała się zjęła,
Króle, hetmani, biskupi, księża.
Wszyscy się bali Turków oręża.
Bo Turek wtenczas był mocarz wielki.
Przyczem okrutnik na pomysł wszelki.
Miasta, wsie palii, lud w pień wycinał,
Wielu w niewolą brzydką naginał.
W trzech częściach świata ruch wszystko brało
I niby w kotle się gotowało:
W Europie, w Azyi, także w Afryce.
Jak podczas burzy lub nawałnice
Czarne widzimy na niebie chmury,
Taki był wtenczas widok ponury.
Zanosiło się na krwi rozlewy,
Na ogień, pomór, głód dokuczliwy.
Uderzyć miała siłą tyrańską
Wiara turecka na chrześcijańską.
Trwoga chrześcijan była nie mała,
Gdy pomyśleli, że ziemia cała
Opustoszeje, gdy wróg zwycięży.
Kościoły spali, pobije księży,
A piękne miasta w gruzy zamieni.
Wsie z ziemią zrówna wiarę wypleni,
Wężów, niewiasty, dzieci wysiecze,
Albo w daleki jasyr zawlecze.
Gdy więc pomysły Turka wiedzieli,
To nic dziwnego, że z trwogi drżeli.
Miał Turek kraje w trzech częściach świata,
Z nich wojska ściągał przez całe lata.
Idą żołnierze z głębi Azyi,
Z brzegów Eufratu w dzikiej pasyi,
Twarz ogorzała, cera żółtawa
I nawet całkiem ciemno śniadawa.
Ciągną znów inni z Afryki skwarnej,
Od źródeł Nilu, o twarzy czarnej.
Ciągną Araby na dzielnych koniach
I dzikie hordy po pustych błoniach,
Tatarzy, Grecy i Mamelucy,
Kurdowie. Turcy i Albańczycy.
Już te szeregi wszystkie w pochodzie,
A złoty księżyc błyszczy na przodzie,
Płyną jak rzeka w powodzi fali,
By Europę całą zalali.
Kapudan pasza objeżdża kraje,
Zbiera pieniądze, rozkaz wydaje.
Z Smymy, Alepu, Aleksandryi,
Do Saloniki i Bizancyi
Wożą okręta różne zapasy
Do wielkiej wojny na długie czasy.
Ztąd zaś wielbłądów, aż dwa… tysiące,
Noszą zapasy tu przywożące
Lądem, na brzegi rzeki Dunaju,
Rzeką znów płyną dalej do kraju;
Łodzie wciąż wodę aż zasłaniają,
Tu znów na wozy wszystko wkładają;