Oczami dziecka - ebook
Oczami dziecka - ebook
Oczami dziecka to spisane na początku lat dwudziestych XX wieku wspomnienia poetki jidysz Malki Lee (1904?1976). Opowiadają one historię pierwszej wojny światowej przez pryzmat doświadczenia kobiecego, żydowskiego i uchodźczego zarazem, widzianego z perspektywy dziecka i dojrzewającej nastolatki. Jest to jeden z nielicznych kobiecych egodokumentów tego okresu, który tak odważnie porusza temat wojennej przemocy seksualnej. Autorka powraca też pamięcią do dzieciństwa spędzonego w chasydzkiej rodzinie w Monasterzyskach i maluje barwny obraz obyczajów związanych z życiem codziennym i czasem świątecznym. W zakończeniu opisuje emigrację do Stanów Zjednoczonych i pierwsze lata spędzone w Ameryce ? podróż statkiem Zeeland, pracę w warsztatach, edukację i pierwsze kroki na amerykańsko-żydowskiej scenie literackiej. W serii ukazały się: Ludwig Kalisch, Obrazki z moich lat chłopięcych Jecheskiel Kotik, Moje wspomnienia, TOM I Najstarsze pamiętniki Żydów krakowskich: Meir ben Jechiel Kadosz z Brodu, Zwój pana Meira, Jom Tow Lipmann Heller, Zwój nienawiści Jecheskiel Kotik, Moje wspomnienia, TOM II Estera Rachela Kamińska, Boso przez ciernie i kwiaty. Memuary „matki teatru żydowskiego” Mordechaj Aron Gincburg, Awiezer. Wyznania maskila Beniamin R., „Płonęli gniewem”. Autobiografia młodego Żyda Rachela Fajgenberg, Dziewczęce lata. Młodość w poleskim sztetlu Kadia Mołodowska, Spadek po pradziadku. Opowieść Natan Sternharz, Dni Natana Josef R. Ehrlich, Droga mojego życia. Wspomnienia byłego chasyda Mendele Mojcher Sforim, Szlojme od reb Chaima Adele von Mises, Ciotka Adela opowiada… Icchok Lejbusz Perec, Mogliste lata dzieciństwa. Wspomnienia z Zamościa
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-22798-2 |
Rozmiar pliku: | 5,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Amerykańska poetka z Galicji. Kilka słów o Malce Lee
Nie pochodzę z rodziny śpiewaków,
rytmu pieśni się więc nie uczyłam,
to śpiewała aż po końce mych palców
moja krew, w każdej cząsteczce ciała.
Malka Lee, – – – i śpiewam
Malka Lee była jidyszową poetką. Nie od razu nią została. Pochodziła z galicyjskiego tygla kultur, gdzie młodzież z literackimi ambicjami wybierała najczęściej między językiem polskim a niemieckim. Albo też decydowała się na wyjazd, by tworzyć jidyszową kulturę w bardziej sprzyjającym jej środowisku. Malka Lee pisała początkowo wiersze po niemiecku. Jidyszową poetką stała się dopiero po emigracji do USA, gdzie przyjęła artystyczny pseudonim Lee – amerykańsko brzmiący skrót od rodowego nazwiska.
Urodziła się jako Malka Leopold 4 lipca 1904 roku w miasteczku Monasterzyska. W jej rodzinie panuje przekonanie, że jest to jednak – przynajmniej jeśli idzie o datę dzienną – data fikcyjna przyjęta przez pisarkę po imigracji na znak identyfikacji z nową ojczyzną. 4 lipca to Święto Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Biorąc pod uwagę, że nie zachowały się żydowskie księgi metrykalne urodzin z początków XX wieku dotyczące Monasterzysk, a rodzina nie dysponuje również żadnymi dokumentami – pozostaje nam przyjąć tę właśnie datę. W samej autobiografii autorki znajduje się jednak wskazówka, która mogłaby potwierdzać przypuszczenia rodziny. Pierwszym wspomnieniem pisarki z wczesnego dzieciństwa, jeszcze ponoć z kołyski, jak podkreślała, miało być wspomnienie ogromnego pożaru, który strawił niemal do szczętu jej rodzinne miasteczko. Taki pożar, który zostawił bez dachu nad głową tysiące ludzi, wybuchł w Monasterzyskach 17 września 1903 roku. Kazałoby to przesunąć datę urodzin poetki co najmniej o rok. Podobne zmiany daty urodzin nie były w owym czasie niespotykaną praktyką. Często emigracja albo zawierucha wojenna stawały się okazją do zmiany także w oficjalnych dokumentach. Późniejszą datę urodzin podawały na przykład dwie inne galicyjskie pisarki jidysz – Rachela Auerbach i Debora Vogel, które należały do tego samego pokolenia co Malka Lee.
Możliwe też jednak, że we wspomnieniach z dzieciństwa na pamięć o jakimś innym, mniejszym pożarze nałożyły się opowieści rodzinne o wielkiej pożodze z roku przed narodzinami autorki. Pożary zdarzały się wówczas w Galicji dość często. Dziennikarz „Kurjera Lwowskiego” pisał w 1903 roku: „Dwie są plagi specjalnie galicyjskie, które wyniszczają kraj i przyśpieszają jego ruinę ekonomiczną, mianowicie stale z roku na rok powtarzające się powodzie i pożary”. Żaden natomiast pożar z początku XX wieku, prócz tego wrześniowego, nie był tak szeroko i przez tak długi czas relacjonowany w lokalnej prasie.
1. Malka Lee
Można również przypuszczać, że rodzinne opowieści zostały przez autorkę przetworzone w toku pracy postpamięci i włączone w ramy autobiograficznej narracji, wyznaczając jej traumatyczny wymiar: pierwszą utratę rodzinnego domu i następującą zaraz po niej utratę wyłącznego kontaktu z matką, związaną z narodzinami rodzeństwa. Oczami dziecka można bowiem czytać jako opowieść o utracie, o traumie i traumy przekazywaniu. Pierwsze wspomnienie z dzieciństwa zanotowane przez pisarkę – obraz wszechogarniającego pożaru – wyznaczałoby osobisty, prywatny początek tej historii. Drugi wyznaczają dzieje i martyrologia społeczności żydowskiej w Monasterzyskach oraz historia samej miejscowości. W opowieści Malki Lee oba te wątki splatają się ze sobą.
Miasteczko
Ileż bólu i słonecznych nici
Z tobą mnie wiąże, rodzinny mój domu.
Twoja ziemia darowała mi: życie,
Twoje niebo – rozpaliło mą młodość.
Widzę, jak się budzi twe słońce,
i rozbłyska w płomieniach czerwonych!
Poprzez pieśń i ty wschodzisz we mnie
Jak twarz mej najdroższej mamy.
Malka Lee, Mój dom Monastriszcz
Monasterzyska (Manasterzyska), rodzinne miasteczko pisarki, położone jest w dzisiejszej Ukrainie w obwodzie tarnopolskim, około 140 km od Lwowa. Zostało założone w połowie XV wieku, jego nazwa pochodzi od znajdującego się tu klasztoru (monasteru). W języku ukraińskim nosi nazwę Manasteryszcze, w języku żydowskim – Monastriszcz. Przepływa przez nie rzeka Koropec (Koropiec). Okolica pod koniec XIX wieku miała tu być „piękna, górzysta, obfitująca w lasy”. Malka Lee pisała o sobie: „jestem dzieckiem Karpat”, a przyroda krainy dzieciństwa odgrywa ważną rolę w twórczości poetki, stanowi jedno ze źródeł jej poezji.
2. Widok Monasterzysk ze strony Buczacza, pocztówka z 1910 r.
3. Widok ogólny Monasterzysk ze strony Stanisławowa, pocztówka z 1910 r.
Monasterzyska wielokrotnie w swojej historii doświadczały najazdów. W zbiorowej pamięci żydowskiej zapisały się szczególnie wojny kozackie – z perspektywy Żydów będące serią pogromów. Nazywane były gzejres tach we-tat (prześladowaniami lat 1648–1649) czy też rzezią Chmielnickiego. Rocznica tych wydarzeń była upamiętniana co najmniej do XIX wieku, a może i do wybuchu drugiej wojny światowej: „dla Żydów wschodniej Europy rok 1648 stał się symbolem tragedii o niezabliźnionych ranach”. Pamięć o rzezi Chmielnickiego, co widać we wspomnieniach Malki Lee, stanowiła istotny punkt odniesienia w przeżywaniu i upamiętnieniu kolejnych katastrof. Opowieści o tych wydarzeniach „były wplecione w strukturę pamięci formowanej od dzieciństwa. Przekazywany przez nie fantazmat makabry stał się integralną częścią kulturowego dziedzictwa ”.
Wydany pod koniec XIX wieku przewodnik po kolejach monarchii austriackiej wśród okolicznych atrakcji wymienia jaskinie, „w których znajdowano przedmioty odnoszące się do wojen kozackich XVII w.”. Legendy o ukrytych przez kozaków skarbach były również częścią tamtejszej żydowskiej kultury pamięci, ale przede wszystkim
iasta i miasteczka na Ukrainie miały swoje lokalne zabytki i pomniki poświęcone dawnym nieszczęściom i rzeziom, które były osnute legendami o męczeństwie Żydów i okrucieństwie tyranów. Groby męczenników z epoki Chmielnickiego były na Ukrainie powszechnym elementem cmentarnego krajobrazu.
Od połowy XVII do połowy XVIII wieku rozwój Monasterzysk był związany z rodziną Potockich herbu Pilawa, w 1844 roku majątek Potockich otrzymał w posagu żony Karol Bako de Hette, który z kolei odsprzedał go niemal dwie dekady później rodzinie Mołodeckich herbu Półkozic. Zdążył tu wcześniej wybudować między innymi koszary i stajnie, co sprawiło, że w Monasterzyskach stacjonowała kawaleria austriacka, stając się źródłem dochodu dla lokalnych handlarzy oraz właścicieli majątku, czerpiących zyski z prawa propinacji. Dzierżawili je w Monasterzyskach bracia Safrin – Jehuda i Izrael ‒ którzy posiadali tu również dobra ziemskie. Ten ostatni pełnił też w latach siedemdziesiątych XIX wieku funkcję burmistrza miasta. Ten pierwszy zaś był prezesem gminy żydowskiej i dziadkiem znanego dość dobrze w Polsce pisarza i satyryka żydowskiego – Horacego Safrina (1899–1980), który właśnie w Monasterzyskach przyszedł na świat. Babka pisarza, Estera, również zasłużyła się w historii miasta, między innymi sprzedając swoją biżuterię na rzecz ofiar epidemii cholery, która wybuchła tu w 1894 roku. Po śmierci Jehudy Safrina stanowisko prezesa gminy objął stryj pisarza – Jeszaja, który był również miejskim rajcą, sprawując w Monasterzyskach funkcję asesora. Młodszy brat Jeszai, zmarły młodo Beniamin Safrin, był jednym z założycieli w mieście towarzystwa syjonistycznego „Syjon”, powstałego w 1893 roku, i późniejszym delegatem na Pierwszy Kongres Syjonistyczny w 1897 roku.
Jak pokazują analizy Tomasza Kargola, pod koniec XVIII wieku, wedle sporządzonego wówczas katastru gruntowego, w miasteczku mieszkało 290 osób, około 147 Żydów i 143 chrześcijan (rzymskokatolickich i unickich). Rodziny matki poetki, Duhlów, nie ma wówczas w wykazie posiadaczy nieruchomości.
W 1860 roku Monasterzyska zostały stolicą powiatu. Były miasteczkiem polsko-żydowsko-ukraińskim. Według Słownika geograficznego mieszkało w nim 1741 katolików, 1310 Żydów oraz 408 grekokatolików. „Miasteczko dość handlowe, ludn. żydowska tutejsza bogata i zabiegła” – czytamy dalej w Słowniku. Według statystyk przedstawionych przez Bohdana Wasiutyńskiego Żydzi w 1880 roku byli w miasteczku większością: 55% (2284 osób na 4151 mieszkańców), a w 1890 udział ten nieznacznie wzrósł (2450 na 4400 mieszkańców), by potem zacząć się zmniejszać. W 1900 roku Żydzi stanowili ponad 51% (2504), Polacy nieco ponad 36% (1773), Ukraińcy natomiast prawie 12% (580). Przed wybuchem pierwszej wojny światowej Żydzi nadal stanowili około połowy mieszkańców Monasterzysk. W okresie międzywojennym liczba ludności żydowskiej znacząco spadła.
Pod koniec XVIII wieku w miasteczku znajdowały się synagoga (rabinem był wówczas Dawid Awerbach), mykwa (łaźnia rytualna), dom gminny oraz dom sierot, a także 22 browary, które prowadzili Żydzi. W XIX wieku istniała tam synagoga przy ulicy Jagiellońskiej, blisko centrum miasta; tu też znajdowały się cheder (rodzaj szkoły religijnej dla dzieci) oraz besmedresz (dom modlitwy). Inny besmedresz stał przy ul. Grunwaldzkiej. W pierwszej połowie XX wieku w miasteczku było osiem synagog, cheder i Talmud-Tora (rodzaj szkoły). Monasterzyska miały dwa cmentarze żydowskie: stary i nowy. Pierwszy znajdował się we wsi Folwarki, włączonej na początku lat dwudziestych w obręb miasta, drugi przy Górze Buczackiej, wzdłuż drogi prowadzącej do Buczacza.
Właściciele dóbr i miejscowa ludność utrzymywali się z handlu, w tym handlu drzewem (od 1906 roku funkcjonował tu tartak, wcześniej działała tu papiernia), hodowli bydła oraz gorzelnictwa. Ważnym ośrodkiem przemysłu i pracodawcą była też wybudowana w połowie XIX wieku fabryka tytoniu, zatrudniająca kilkuset robotników, przede wszystkim kobiety. Należała ona też do najbardziej charakterystycznych budynków w mieście. Do rozwoju miasta walnie przyczyniła się powstała w 1884 roku linia kolejowa Stanisławów ‒ Czortków.
Na początku XX wieku, jak wspominałam, miejscowość strawił ogromny pożar. Lokalna prasa relacjonowała go w następujący sposób:
18 września. Wczoraj o godz. 1 po południu rzewny jęk dzwonu kościelnego oznajmił mieszkańcom naszego grodu groźny pożar, który powstał w jednym z domów na starem mieście. Przy silnym wietrze i długotrwałej posusze w kilku minutach cała dzielnica starego miasta stanęła w morzu płomieni. Z dzielnicy tej przeniósł się ogień na sąsiednią wieś Folwarki przedzieloną rzeką Koropiec, którą to wieś również rozszalały żywioł w połowie objął falami płomieni! Straszny i grozą przejmujący był to widok! a jęki i rozpacz biednych ofiar pożogi, łączące się z rzewnym płaczem dzwonów, rozdzierały powietrze, duszę i serce i szarpały nerwy. Spłonęły doszczętnie: grkat probostwo wraz z tegoroczną krescencją i część dachu cerkiewnego, 2 synagogi żydowskie, a jedna z nich licząca 800 lat z przywilejami królów polskich.
19 września. Spalone miasteczko i przyległa wieś Folwarki przedstawiają przejmujący grozą widok. Kilkaset mieszkalnych domów spłonęło do gruntu. Sterczą tylko poczernione dymem kominy. Około 3000 ludzi bez dachu.
Z wyjątkiem górnej części rynku spalone jest wszystko. Sklepy, składy, domy w rynku, dalsze zabudowania, całe przedmieście Folwarki – przedstawiają jedną olbrzymią kupę dymiących się gruzów.
W kolejnych korespondencjach – a były one niezwykle liczne – dziennikarz uzupełniał i skorygował niektóre informacje:
W dzielnicy tej stała owa modrzewiowa bożnica żydowska, rzadkiej w całej Polsce budowy architektonicznej, dźwigająca na swych barkach kilkaset lat, a którą dr. Bołoz-Antoniewicz zaliczył do nie istniejących już w całej Polsce zabytków starożytnej budowy. Na ścianach tej świątyni i u jej stropu opisane były momenty i większe zdarzenia kilku wieków wstecz, a odnoszące się do historii Polski. Odnowiono ją sumptem zwyż 4.000 k i odnowienie to ukończono właśnie przed kilku dniami, chyba na to, ażeby mieć z niej kupę popiołu. Prócz tej bożnicy zgorzały 4 inne (a nie 2, jak podałem naprędce).
Pożar Monasterzysk to jedna z trzech katastrof, które ciążą nad zasadniczo spokojnym dzieciństwem Lee. Pierwszą z nich jest katastrofa historyczna, definiująca żydowską pamięć – czyli okres wojen kozackich. To ona stanowi punkt wyjścia całej narracji. Drugą – właśnie pożar miasteczka, wyznaczający początek świadomej pisarki. Trzecią – wojna, która stanowi najbardziej rozwinięty wątek wspomnień (czwartą – nieopowiedzianą w książce – pozostaje oczywiście Zagłada).
W pierwszym roku wojny, nazwanej później światową, miasteczko nie ucierpiało zbyt mocno. Wojska rosyjskie wkroczyły tu we wrześniu 1914 roku. Austriacy wyparli Rosjan z końcem lipca 1915. Jesienią tego roku miasteczko dotknęła cholera. Poważne zniszczenia przyszły w kolejnych latach, kiedy przez te tereny przetaczały się kolejne fronty. Szczególnie trudne było lato 1916 roku. Monasterzyska znajdowały się wtedy na linii frontu, a w sierpniu wojska pod wodzą generała Brusiłowa po trzydniowej bitwie pokonały wojska austriacko-pruskie dowodzone przez generała Bathmera. Ostatecznie Rosjanie opuścili te tereny w czerwcu 1917 roku. W sierpniu tegoż roku „Kurjer Lwowski” donosił: „ zniszczone niemal doszczętnie w czasie zeszłorocznych walk w tym miejscu, a do reszty przy obecnym odwrocie”. Nie był to jednak koniec działań wojennych. Od listopada 1918 roku na tych ziemiach toczyły się walki między wojskami ukraińskimi i polskimi, a następnie przechodził tędy front walk wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku. Ostatecznie, 18 września 1920 roku, miasto zajęły wojska polskie. Na mocy traktatu ryskiego Monasterzyska znalazły się w granicach Drugiej Rzeczpospolitej.
Na początku 1918 roku galicyjski dziennik oceniał, że miejscowość była zniszczona w dwóch trzecich. „Głód, chłód, nędza i czarna rozpacz – oto stan obecny”. Liczba ludności Monasterzysk zmniejszyła się w stosunku do roku 1910 o około 30%, a ludności żydowskiej – o 40%. Do takiego miasteczka powracała z tułaczki wojennej nastoletnia Malka Lee, by w 1920 (lub 1921) roku ostatecznie je opuścić.
Portret biograficzny
Pochodzę z pokoleń chasydów,
święto opromieniało im głowy,
i Żydów serdecznych, co wykuwają
dobre uczynki Bal Szem Towa.
Malka Lee, Mój ród
Malka Lee pochodziła z niezbyt zamożnej, wielodzietnej rodziny chasydzkiej, związanej z dworem cadyka z Czortkowa. Jej wujeczny dziadek Aron był gabajem, pomocnikiem cadyka, na czortkowskim dworze, a jej dziadek Josl (zdrobnienie imienia Josef) – uczonym w Torze, który cieszył się ponoć estymą u czortkowskiego rebego. Rodzina matki, Duhlowie, miała znakomite pochodzenie społeczne ze względu na obecność w rodzinie uczonych w Torze oraz związki z czortkowskim dworem, lecz nie przekładało się ono na sytuację materialną. Dziadka Josla z trudem utrzymywała żona, babcia Hode (Hudia, Hudel). Wżenić się jednak w taką rodzinę było dla bardziej zamożnych Leopoldów sporym awansem społecznym. Z kolei rodzice ojca poetki, Chaima, zgodzili się utrzymywać młodych przez siedem lat po ślubie. Zwykle to strona panny młodej łożyła na utrzymanie pary, by mężczyzna mógł spokojnie kontynuować religijne studia. Uczony w Torze przynosił bowiem zaszczyt całej rodzinie. Jednak z jakiegoś powodu, którego poetka we wspomnieniach bliżej nie wyjaśnia, młodzi nie zagrzali długo miejsca u Szlojmego i Rosy Leopoldów w Tłumaczu i wrócili po niespełna dwóch miesiącach do Monasterzysk, rodzinnego miasteczka matki pisarki, Freidy. Można przypuszczać, że stało się to za namową Freidy, a decyzja miała podłoże osobiste i była spowodowana trudnością z ułożeniem sobie relacji z rodziną teściów (o czym też świadczy późniejszy spór z siostrą męża opisany w książce). Z przekazu poetki wynika, że w rodzinie Leopoldów były one dość surowe oraz że bardzo tradycyjnie pojmowano rolę kobiet. Freida zaś jawi się we wspomnieniach córki jako dość silna osobowość. Jak wiele dziewcząt z tradycyjnych rodzin była lepiej wykształcona w świeckiej kulturze niż jej małżonek. Ukończyła zapewne edukację podstawową w publicznej szkole polskiej. W Monasterzyskach na początku XX wieku działała sześcioklasowa szkoła ludowa z prywatną siódmą klasą dla dziewcząt oraz czteroklasowa żydowska szkoła fundacji barona Hirscha, mająca uprawnienia szkoły publicznej (funkcjonowała do wybuchu pierwszej wojny światowej). Kiedy kierownikiem wspomnianej siódmej klasy został dyrektor żydowskiej szkoły, polska prasa komentowała z niezadowoleniem: „Fakt ten wywołał przygnębiające wrażenie i rozgoryczenie wpośród naszego polskiego społeczeństwa, a w szczególności wpośród rodzin, którzy posyłając swe dorastające córki do tej siódmej klasy wcale nie sądzili, ażeby za swój gorzko zapracowany grosz córki ich w zamian wyniosły zasady... sjonistyczne”. W tym artykule, jak widzimy, rysują się wyraźnie napięcia etniczne istniejące w miasteczku, nieobecne w narracji Malki Lee dotyczącej okresu przed pierwszą wojną światową.
Od 1869 roku edukacja szkolna była w Cesarstwie Austriackim obowiązkowa, od 1873 prawo to obowiązywało z pewnymi zmianami dla Galicji. Niemal wszystkie szkoły publiczne w Galicji były polskie. Ortodoksyjni rodzice mniej niepokoili się świeckim obowiązkiem szkolnym córek niż synów. Dziennikarz „Gazety Lwowskiej” pisał: „lekceważąc sobie stanowisko kobiet w społeczeństwie łatwiej dają się nakłonić do posyłania dziewcząt do szkół publicznych”. Lwowski „Izraelita” przytaczał też analizę ze „Sprawozdania o stanie wychowania publicznego w roku szkolnym 1883/1884” Rady Szkolnej Krajowej, utrzymaną w podobnym tonie:
Co do dzieci wyznania mojżeszowego przeważają w szkołach publicznych znacznie dziewczęta, ponieważ mniej oświecone klasy ludności izrael u młodzieży płci męskiej kładą większą wagę na nauki talmudyczne i posyłają chłopców w znacznie większej ilości do chajderów. W ogóle walczy się u starowierczych wyznawców religii mojżeszowej co do nauki dziewcząt z uprzedzeniami mniej niż co do nauki chłopców.
Wiemy, że matka poetki chętnie recytowała córce polskie szkolne wiersze. Znała, oprócz jidysz i polskiego, także niemiecki, a jej wykształcenie od razu zaimponowało jej przyszłemu małżonkowi, gdy młodzi spotkali się jeszcze przed ślubem (małżeństwo było tradycyjnie aranżowane przez swata).
Mimo tradycyjnego podejścia do roli kobiet Chaim Leopold był otwarty na pewną niezależność żony. Małżeństwo Leopoldów, przynajmniej tak jawi się we wspomnieniach, było zasadniczo udane, rodzice nie wstydzili się okazywać sobie czułości przy dzieciach (co nie było standardowym zachowaniem w rodzinach ortodoksyjnych), a żona – przynajmniej w sprawach o znaczeniu dla niej zasadniczym – nie obawiała się sprzeciwić mężowi. We wspomnieniach opisane są dwa poważne kryzysy w małżeństwie Leopoldów, choć można się domyślać, że było ich więcej, a autobiografka nieco idealizuje związek rodziców. Pierwszy dotyczył niezależności finansowej Freidy Leopold. Namówiony przez siostrę Chaim postanowił kontrolować wydatki żony, która dotychczas sama o nich decydowała; miała też swobodny dostęp do szuflady, w której przechowywane były rodzinne pieniądze. Freida zareagowała ostro i postanowiła wyprowadzić się z domu, żądając rozwodu oraz równego podziału obowiązków i praw między małżonkami. Ostatecznie do rozstania nie doszło, kryzys miały załagodzić dzieci.
Drugi kryzys dotyczył twórczości poetyckiej córki, której przeciwny był ojciec poetki. Freida Leopold miała też pewne literackie ambicje, których jednak nie udało jej się zrealizować – pozostała przy tradycyjnej roli żony wspierającej męża, rodzącej i wychowującej kolejne dzieci (urodziła ich co najmniej siedmioro; jedna córka zmarła). Z tym większym zatem zrozumieniem odnosiła się później do planów literackich córki, wspierając jej wybór życiowej drogi.
Przyszła poetka uczęszczała do szkoły polskiej, gdzie celowała między innymi w nauce literatury, a jej ulubioną nauczycielką była właśnie pani od polskiego – niejaka panna Szuszczenko. Ukończyła pięć klas szkoły powszechnej. W czasie pierwszej wojny światowej uczyła się w Wiedniu na pensji dla panien. Podczas nauki opanowała biegle niemiecki, władała też ukraińskim oraz hebrajskim. W nieopublikowanych fragmentach wspomnień autorka pisze, że chodziła również do szkoły hebrajskiej, bez precyzowania jej poziomu. Chodzi tu zapewne o powojenny etap nauki, choć pierwsza szkoła hebrajska towarzystwa „Safa Brura” (Czysty Język) powstała tu już w 1911 roku.
W okresie wojennym zmianom uległo wiele obyczajów, ale nawet biorąc to pod uwagę, można w edukacji Malki Lee – dziewczynki z chasydzkiego domu – zauważyć zmianę pokoleniową. Jak wspomniałam, rodzice z chasydzkich i ortodoksyjnych domów posyłali córki do szkół powszechnych, nie kontestując obowiązku szkolnego. Inaczej było z edukacją na poziomie gimnazjalnym, która wymagała zwykle wyjazdu do większego miasta. Rodzice Hindy Bergner (starszej o pokolenie od Malki Lee), najbardziej bodaj znanej żydowskiej autobiografki z Galicji, nie chcieli się zgodzić na jej wyjazd z Radymna do Jarosławia, obawiając się właśnie zgubnego wpływu wielkiego miasta na żydowską edukację córki i jej obyczaje. Dziewczynka z tego powodu uciekła z domu. Ostatecznie jednak powróciła, obiecując sobie, że sama „nie będzie dla swych dzieci przeszkodą na drodze edukacji”. Rodzice Malki, być może też nie bez obaw, wysłali ją jednak w czasie wojny samą na nauki do Wiednia (Lee mieszkała w Wiedniu u swej ciotki Mirci).
W młodości Lee nie interesowała się kulturą jidysz i niewiele o niej wiedziała, choć – jak można się domyślać – rodzina mówiła przede wszystkim w jidysz. Po wczesnoszkolnej fascynacji kulturą polską zaczęła się żywo interesować literaturą niemiecką. To osłabnięcie zainteresowania kulturą polską można wiązać z późniejszą edukacją poetki w kulturze niemieckiej, jak również z rozczarowaniem wynikłym z doświadczenia antyżydowskiej przemocy z rąk Polaków, której była świadkiem w czasie wojny. Wydaje się też, że to wczesne zainteresowanie było raczej fascynacją literaturą niż polskością. Do Polski i polskości zachowała przez całe życie dystans.
Do ulubionych niemieckich autorów przyszłej poetki należał Rainer Maria Rilke, a za „swoich” klasyków uznawała Johanna Wolfganga Goethego, Friedricha Schillera i Heinricha Heinego. Przed wyjazdem do USA w ogóle nie zetknęła się ze świecką jidyszową literaturą. Jeszcze jako uczennica zaczęła pisać pierwsze wiersze w języku niemieckim. Niewiele wiemy o jej literackich inspiracjach. Te, o których mówi we wspomnieniach, nie świadczą o głębokim wniknięciu w kulturę niemiecką, szczególnie w tę współczesną Malce Lee. Wskazują raczej na rolę szkoły w kształtowaniu horyzontu czytelniczego młodej autorki.
Jeśli prześledzić drogi twórczyń żydowskich w Galicji, droga Malki Lee okaże się dość typowa. Galicyjskie pisarki jidysz często oscylowały między wpływami kultury polskiej i kultury niemieckiej, próbując często sił w obu językach. Pierwociny literackie jednej z najbardziej znanych poetek jidysz XX wieku, Racheli H. Korn (1898–1982), powstały w języku niemieckim i polskim, a sama pisarka fascynowała się Bolesławem Leśmianem i Rainerem Marią Rilkem. Ostatecznie jednak debiutowała tekstami w języku polskim, a pod wpływem traumy związanej z pogromami, które przetoczyły się przez Polskę u progu niepodległości, zmieniła język twórczości na jidysz. Szlifowała go pod okiem męża, działacza socjalistycznego, Hersza Korna. Dobra znajomość niemieckiego mogła stanowić pomost do tego języka, choć w jidysz Racheli Korn odbija się również jej zanurzenie w kulturze słowiańskiej. Inna poetka z Galicji (bliska znajoma Korn) – Debora Vogel (1900–1942) ‒ debiutowała w języku polskim, znała świetnie z domu hebrajski i niemiecki, w którym podejmowała pierwsze – nigdy nieogłoszone drukiem – próby literackie. Wszystkie trzy poetki jako młode dziewczyny miały za sobą pobyt i naukę w Wiedniu w czasie pierwszej wojny światowej. Vogel, podobnie jak Malka Lee, przebywała w Wiedniu bez rodziców i uczyła się w niemieckim gimnazjum. Obie też w młodości znalazły się w kręgu oddziaływania syjonizmu.
Wybuch pierwszej wojny światowej to czas nieustannej tułaczki, szczegółowo opisanej przez poetkę we wspomnieniach. Leopoldowie najpierw przenoszą się do różnych miejscowości, gdzie mieszkają krewni i jest chwilowo bezpieczniej, by znowu uciekać dalej, starając się uchronić przed wojenną zawieruchą, przemocą antyżydowską czy seksualną, którą szczególnie były zagrożone kobiety i dziewczynki. Wojna przynosi też kolejne fale epidemii – cholery i tyfusu. Uciekając coraz dalej, Leopoldowie, jak wiele rodzin żydowskich, trafiają na węgierską prowincję. Wtedy też wysyłają córkę do Wiednia, by kontynuowała naukę.
Do rodzinnego miasteczka Malka wraca w 1918 roku. Koniec pierwszej wojny światowej nie przyniósł tu jednak spokoju – najpierw tereny te dotknął konflikt ukraińsko-polski, a następnie wojna 1920 roku. Jak pisał Konrad Zieliński, „Odzyskaniu przez Polskę niepodległości towarzyszyły, tak jak w dziesiątkach innych miejscowości wschodniej i zachodniej Galicji, pogromy, zajścia i rozruchy na tle socjalnym i antysemickim”, dodając dalej: „ nie ulega wątpliwości, że w Galicji jesienią 1918 roku doszło do wybuchu antysemityzmu na skalę niespotykaną od roku 1898”. W tym czasie Malka oddawała się intensywnie twórczości literackiej, która miała dla niej, jak zaświadcza we wspomnieniach, wymiar terapeutyczny.
W rodzinnych stronach nie zagrzała wszakże miejsca. Wojna ukształtowała jej niezależność – wiedziała, że chce pisać wiersze i poznawać świat. Na drodze tym planom stanął ojciec, który uważał taką aktywność za niestosowną dla porządnej żydowskiej dziewczyny, niezgodną z ideałem cnijes – skromności i pobożności, jakim miała się kierować religijna Żydówka. Widział w zainteresowaniach córki działanie nieczystych sił. Dlatego postanowił spalić zeszyty z jej pierwszymi literackimi próbami. Uratowała je matka poetki. Wydarzenie to było jednak wyjątkowo traumatyczne dla młodej dziewczyny. Straciła zaufanie do ojca, do którego wcześniej była mocno przywiązana. Od tego momentu czuła, że nie ma dla niej miejsca w domu, że nie jest tu – mimo wsparcia matki – w pełni akceptowana. Zaczęła rozważać wyjazd do Ameryki. Pozytywny wizerunek Ameryki wzmacniała pomoc amerykańsko-żydowskich organizacji charytatywnych i ziomkowskich, które wspierały ciężko doświadczoną pierwszą wojną światową społeczność żydowską w Europie. Ponadto siostry ojca, Pesia i Mircia, wyemigrowały wcześniej do USA. Jednak ta ostatnia wróciła do Europy. W Ameryce Mircia zakochała się w nieżydowskim chłopaku. By uniknąć mieszanego małżeństwa i odejścia dziewczyny od religii, rodzina zmusiła ją do powrotu do Galicji. Choć Mircia poddała się woli rodziny i zgodziła na aranżowane małżeństwo, doświadczenie migracji wpłynęło na jej aspiracje i styl życia. Wraz z mężem zamieszkała w Wiedniu, interesowała się sztuką i prowadziła mieszczański dom.
To właśnie opowieści cioci Mirci o bajkowym kraju wolności rozpalały wyobraźnię przyszłej poetki:
Nie odstępowałam jej ani na minutę. Ciociu Mirciu! Opowiedz mi o Ameryce! O Kolumbie! I o Indianach. Czy to wszystko prawda?
Opowiadała mi o zaczarowanych pałacach, które stoją w magicznym mieście – Nowym Jorku, malowała mi fabryki z tysiącami dziewcząt, których potoki płyną skoro świt do pracy, wyczarowywała dla mnie cudowne obrazy morza. Opowiadała, jak to ze wszystkich krańców świata przybywają statki, a na nabrzeżu, na maleńkiej wyspie, stoi kamienna figura trzymająca w ręce płonącą pochodnię i nawołuje wszystkich zmęczonych wędrowców do zejścia ze statków, aby budowali, siali i uprawiali rolę w tym nowym kraju, bo młody kraj potrzebuje wciąż nowych ludzi… (s. 30, 31)
Co więcej, ciocia Mircia, u której Malka mieszkała w czasie nauki w Wiedniu podczas pierwszej wojny światowej, stała się dla poetki pierwszym wzorcem wielkomiejskiej kobiecości, a historia jej nieszczęśliwej miłości utwierdzała tylko młodą dziewczynę w przekonaniu, że należy uwolnić się od presji tradycyjnych przekonań i realizować własne marzenia. Nic więc dziwnego, że w momencie kryzysu, po konflikcie z ojcem, od razu pomyślała o wyjeździe właśnie do USA:
Czuję, że to już nie jest moje miejsce. Chcę stamtąd uciec, gdzieś daleko, daleko, może do Ameryki, w daleki świat, aby móc swobodnie śpiewać i tworzyć, bo inaczej moje serce eksploduje. Nikt nie może mi przeszkadzać, nie mogę pisać jak przestępczyni i ukrywać się przed własnym tatą… (s. 138)
Prawdopodobnie w 1920 roku siostra ojca, Pauline (Pesia, Polly) Ostreich, przysłała bilet na rejs do Ameryki. Przeznaczony był dla Chaima Leopolda, który – co było częstym wzorcem emigracji – miał wyjechać samotnie, zorganizować podstawy bytowania w nowej rzeczywistości, a następnie sprowadzić do Stanów rodzinę. Stało się inaczej, bo zamiast ojca wyjechała nastoletnia wówczas Malka. Na pomysł takiej zamiany wpadła ponoć matka Lee, która była przekonana, że córka nie będzie się mogła odpowiednio rozwijać w Europie, szczególnie ze względu na negatywny stosunek ojca do poetyckich planów Malki. Ewidentnie widziała też w tym planie realizację własnych, niespełnionych (a może i nie do końca wypowiedzianych) marzeń. We wspomnieniach Lee pisze o tym momencie jednoznacznie: „Ustalone było, że pojedzie mój tato, ale mama postanowiła, że pojadę ja, bo w małym miasteczku nie ma dla mnie żadnej przyszłości” (s. 140). Wyłania się z tego obraz matki jako bardzo silnej, niezależnej kobiety, jaką zapewne była. Wyjazd do Ameryki jawi się tu wyłącznie jako jej decyzja. Jednak w rękopiśmiennej wersji tej historii, którą znajdujemy w archiwum poetki, wygląda ona nieco inaczej:
moja ciocia przysłała bilet na statek z Ameryki, jechać miał tata. W domu zapanowały radość i smutek , tata nie chciał się rozstać z mamą. Postanowili, że zamiast ojca pojadę ja, a mama powiedziała do mnie: „Córeczko, zostaniesz poetką. Masz talent. Musisz uciekać z tego miasteczka. Choć wolałabym raczej oczy sobie wyłupić, niż rozstać się z tobą, korono mego domu. Widzę jednak przed tobą przyszłość. Chcę i obstaję przy tym, byś pojechała”.
W tej wersji relacji rola matki nadal jest dla córki zasadnicza, lecz decyzję o wyjeździe rodzice podejmują wspólnie, a jej źródłem jest też niechęć ojca do opuszczenia małżonki i rodziny. W ostatecznej redakcji tekstu autorka pomija ten szczegół, a wrogiego jej twórczości ojca celowo usuwa w cień, skupiając się tylko na postaci matki.
Jak wspomina córka poetki, Yvette Marrin, historia ta odcisnęła się traumatycznym piętnem na życiu pisarki – z całej rodziny, która pozostała w Europie, uratował się tylko jeden z jej braci, Aron, który służył w Armii Czerwonej. We wspomnieniach poetka nie obwinia się wprost, w rękopiśmiennej wersji wspomina tylko, że gdyby ciotka wysłała bilety dla wszystkich członków rodziny, mogliby oni jeszcze żyć. Niemniej była to sprawa, z którą mierzyła się przez całe życie. Warto tu dodać, że wyjazd poetki organizowany był w czasie, gdy Stany Zjednoczone dopiero zaostrzały swoją politykę imigracyjną, ustalając system kwot wjazdowych, co doprowadziło później do uchwalenia tzw. Immigration Act of 1924 (Ustawa o emigracji w 1924 r.) zamykającego wstęp pewnym grupom imigrantów (Azjatom) i drastycznie ograniczającego liczbę imigrantów z innych regionów, między innymi z Europy Wschodniej. Nie jest więc wykluczone, że gdyby istotnie wyjechał ojciec Lee, planu sprowadzenia całej rodziny i tak nie udałoby się zrealizować do końca.
Malka Lee wyjechała do Stanów Zjednoczonych w 1920 (lub 1921) roku. Początkowo zamieszkała u siostry swojego ojca, Polly. Rodzina naciskała na szybką amerykanizację i ślub nastoletniej wówczas dziewczyny. Lee podjęła pracę jako prasowaczka w tzw. sweatshopie – tym mianem określano małe zakłady pracy, w których panowały zwykle bardzo złe warunki i które nie dawały pracownikom żadnego zabezpieczenia socjalnego. Tak te warunki opisuje we wspomnieniach Lee:
W piwnicy, w której znajdowały się dwa pokoiki, panował półmrok. Okna do połowy wchodziły w ziemię, a ich górna połowa wychodziła na szarą, nagą ścianę. Przy długim stole siedziały trzy starsze kobiety i zszywały stare, przenicowane koszule…
Trzy elektryczne lampki oświetlały zmęczone, blade, pomarszczone twarze kobiet. Obracały na drugą stronę podarte kołnierzyki koszul i ponownie przyszywały. Do tej piwnicy przyprowadziła mnie ciocia jako do miejsca mojej pierwszej pracy. Postawiono mnie przy długiej desce do prasowania, abym prasowała stare, naprawione koszule i przyszywała oderwane guziki oraz prasowała przenicowane, podarte kołnierzyki… (s. 155)
Pracę dość szybko zmieniła na inną, w fabryce tekstyliów, następnie zatrudniła się w fabryce grzebieni. Jednocześnie podjęła naukę – na wieczorowych kursach uczyła się języka angielskiego, który opanowała bardzo dobrze, choć do końca życia, jak wspomina jej córka, mówiła z charakterystycznym akcentem. Swobodnie poruszała się w angielskiej literaturze, do jej ulubionych autorów należał, bardzo popularny także wśród innych żydowskich poetów, Walt Whitman. Angielski poznała na tyle dobrze, by podjąć studia humanistyczne w Hunter College, których, jak się wydaje, nie ukończyła. Hunter College, który stanowi część City University of New York (CUNY), był szkołą prowadzącą studia nauczycielskie dla kobiet; pierwsi mężczyźni zaczęli tam studiować dopiero po drugiej wojnie światowej. Tę szkołę często wybierały młode żydowskie imigrantki. Jak pisała Paula Hyman:
W 1916 roku młode Żydówki pochodzące z Europy Wschodniej stanowiły jedną czwartą absolwentek Hunter College. w latach dwudziestych XX wieku żydowskie dziewczęta częściej niż przedstawicielki innych grup etnicznych podejmowały naukę w szkołach średnich (high school) i uczelniach wyższych (college).PRZYPISY
M. Lee, – – – un ich zing , taż, Gezangen , Nju Jork 1940, s. 57. Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie przekłady z języków obcych są mojego autorstwa.
Podstawowe dane biograficzne dotyczące dat czy nauki podaję za kilkoma biogramami autorki, w szczególności za: Ch.L. Fuks, Malke Lee, Leksikon fun der najer jidiszer literatur, red. E. Ojerbach i in., t. 5, Nju Jork 1963, s. 361; B. Kagan, Malke Lee, Leksikon fun jidisz-szrajbers, Nju Jork 1986, kol. 328; S. Silberstein Swartz, Malka Lee, Jewish Women’s Archive, https://jwa.org/encyclopedia/article/lee-malka ; Malka Li, Jidisze dichterns. Antologie, red. E. Korman, Szikago 1928, s. 347; Hemszech. Antologie fun amerikaner-jidiszer dichtung 1918–1943, red. M. Sztarkman, Nju Jork 1945, s. 214–215; oraz za monografią E. Jonas-Märtin, "Höre Israel, wie ein Wasser quillt...”. Das imaginäre Israel Identität und Differenz in der Poesie von Malka Li, Göttingen 2006.
Zob. Yvette (Chave) Marrin’s Oral History, , The Yiddish Book Center’s Wexler Oral History Project, https://www.yiddishbookcenter.org/collections/oral-histories/interviews/woh-fi-0001039/yvette-chave-marrin-2018 .
Większość dokumentów dotyczących Monasterzysk przechowywana jest w Archiwum Głównym Akt Dawnych (dalej: AGAD) w Warszawie w zespole nr 300: Księgi metrykalne gmin wyznania mojżeszowego z terenów tzw. zabużańskich, 1789–1943. Obejmują one jednak tylko akty małżeństw oraz zgonów i są bardzo wybrakowane. Niewiele pomagają również dane z amerykańskiego spisu powszechnego, gdyż jeśli doszło do zmiany daty urodzin, stało się to przy wjeździe do USA. Zob. Ancestry.com 1930 United States Federal Census , miejsce: New York, Bronx, mikrofilm 2341225, s. 32A, dystrykt spisowy (E.D.) 0699, poz. 12; oraz 1940 United States Federal Census , miejsce: New York, Bronx, rolka m-t0627-02491, s. 2A, dystrykt spisowy 3-1256B, poz. 39. Pierwszy spis został przeprowadzony 11 kwietnia 1930 r., drugi ‒ 8 kwietnia 1940 r., a wiek podany przez Malkę Lee (taki zapis jej danych osobowych figuruje w dokumencie) również wskazuje na rok 1904.
Kontaktowałam się z córką pisarki Yvette (Chawą) Marrin oraz jej wnuczką Joyce Rappaport i niektóre informacje w tekście pochodzą z naszej rozmowy, która odbyła się zdalnie 4 marca 2021 r. (rozmowa nienagrywana).
Korespondencja z Monasterzysk, „Kurjer Lwowski”, 20 września 1903. Temat przewija się w korespondencjach z Monasterzysk w kolejnych dniach i miesiącach. W księdze pamięci Monasterzysk jeden z autorów podaje rok 1904, ale jest to prawdopodobnie pomyłka, ponieważ takiego dużego pożaru w 1904 r. nie odnotowuje ówczesna prasa. Por. M. Ben Mordechaj, Undzer sztetl in farlof fun di fargangene zibecik jor (biz 1939), Sefer Monastriszcz, red. M. Segal, Tel Awiw 1974, s. 90.
Klęski pożarów, „Kurjer Lwowski”, 20 września 1903.
M. Lee, Majn hejm „Monastriszcz” , taż, Gezangen, s. 96–97.
Dane dotyczące miasta i jego historii podaję przede wszystkim za Słownikiem geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, red. F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, t. 6, Warszawa 1885, s. 658‒659 (hasło Monasterzyska autorstwa Bronisława Rozwadowskiego), za opracowaniem Z. Żyromskiego, Miasto kresowe. Monasterzyska wczoraj i dziś, Wrocław 2003 (choć trzeba zaznaczyć, że książka ta zasadniczo pomija lub przedstawia naskórkowo czy stereotypowo historię żydowską, szczególnie w okresie drugiej wojny światowej) oraz za hasłem Monasterzyska w Wikipedii ). Inne, niepodane tu źródła, odnotowuję też dalej w przypisach.
Słownik geograficzny Królestwa Polskiego…, s. 659.
M. Lee, Ich bin a Karpatn-kind , taż, Gezangen, s. 56.
Y.H. Yerushalmi, Zachor. Żydowska historia i żydowska pamięć, tłum. M. Wójcik, Warszawa 2014, s. 79‒81 (cytat na s. 80). Chone Shmeruk uważa, że sama rocznica jednak przestała już być upamiętniana w formie religijnej jeszcze w XIX w., a w przekazie pamięci większą rolę odgrywały folklor i literatura. Zob. Ch. Shmeruk, Rzeź Chmielnickiego. Literatura jidysz i pamięć zbiorowa, tłum. M. Tengowska, Polskie tematy i konteksty literatury żydowskiej, red. E. Prokop-Janiec, M. Tuszewicki, Kraków 2014, s. 94.
Ch. Shmeruk, Rzeź Chmielnickiego…, s. 93–103.
Tamże, s. 96.
Przewodnik ilustrowany po ces król austr kolejach państwowych, red. A. Inlender, Wiedeń , s. 77–78.
Tamże, s. 96.
Na temat kształtu miasta pod koniec XVIII w. zob. Manasterzyska, Na styku kultur i narodów. Galicyjskie miasta i miasteczka w józefińskim katastrze gruntowym, t. 45: Borszczów, Kozłów, Manasterzyska, oprac. T. Kargol, Kraków 2020, s. 69–86 .
H. Safrin, Ucieszne i osobliwe historie mego życia, Łódź 1970, s. 26.
, Reszit ha-tnua ha-cijonit be-Monastriszcz, Sefer Monastriszcz…, s. 18.
H. Safirn, Ucieszne i osobliwe historie…, s. 29.
, Reszit ha-tnua….
Manasterzyska, s. 74.
Por. Wykaz posiadaczy nieruchomości w Manasterzyskach ujętych w metryce józefińskiej oraz Wykaz posiadaczy nieruchomości w Manasterzyskach ujętych w opisaniach urbarialnych, Na styku kultur i narodów…, .
Słownik geograficzny Królestwa Polskiego…, s. 658.
Inne dane podaje Zbigniew Żyromski: ogólna liczba ludności ‒ 3500, z czego połowę (ok. 1750) stanowili Polacy, niemal 40% ‒ Żydzi (1365), ponad 10% ‒ Ukraińcy (385). Dane nie uwzględniają wsi Berezówka i Folwarki. Z. Żyromski, Miasto kresowe…, s. 44.
B. Wasiutyński, Ludność żydowska w Polsce w wieku XIX i XX. Studium statystyczne, Warszawa 1930, s. 120.
Z. Żyromski, Miasto kresowe…, s. 44. Te dane nie obejmują wsi Folwarki.
B. Wasiutyński, Ludność żydowska…, s. 120.
Manasterzyska, s. 75.
Tamże, s. 73.
Z. Żyromski, Miasto kresowe…, s. 44.
J. Aszpiz, Ha-chaim ha-datijim beirenu, Sefer Monastriszcz…, s. 27.
Z. Żyromski, Miasto kresowe…, s. 14, 15, 44.
Tamże, s. 11, 14.
Słownik geograficzny Królestwa Polskiego…, s. 658.
Znowu dwa miasta w gruzach, „Kurjer Lwowski”, 20 września 1903.
Pożar Monasterzysk, „Kurjer Lwowski”, 22 września 1903.
Z zajętej części kraju, „Kurjer Lwowski”, 27 września 1914.
Komunikaty rosyjskie, „Kurjer Lwowski”, 15 sierpnia 1916.
Wiadomości z Borszczowa, „Kurjer Lwowski”, 18 sierpnia 1917.
Rekonstrukcję całego okresu wojennego 1914–1920 podaję za: Z. Żyromski, Miasto kresowe…, s. 12.
Monasterzyska, „Kurjer Lwowski”, 18 stycznia 1918.
B. Wasiutyński, Ludność żydowska w Polsce…, s. 120. Dane powojenne pochodzą ze spisu powszechnego z 1921 r., nie opisują więc dokładnie stanu na rok 1918, ale dają pewne pojęcie o zmianach liczby ludności miasteczka.
M. Lee, Majn sztam , taż, Untern nusbojm , Tel Awiw 1969, s. 22.
Listy z kraju. Monasterzyska, „Kurjer Lwowski”, 1 listopada 1903; K. Rędziński, Fundacyjne szkolnictwo żydowskie w Galicji w latach 1881–1918, Częstochowa 2000, s. 78–79, 174; Batej-ha-sefer, Sefer Monastriszcz…, s. 17.
Listy z kraju. Monasterzyska, „Kurjer Lwowski”, 1 listopada 1904.
R. Manekin, The Rebellion of the Daughters. Jewish Women Runaways in Habsburg Galicia, Princeton 2020, s. 15–16.
Tamże, s. 17.
Sprawy krajowe (Chajdery), „Gazeta Lwowska”, 4 grudnia 1885. Zob. na ten temat R. Manekin, The Rebellion of the Daughters…, s. 23, oraz P. Hyman, Seductive Secularization, taż, Gender and Assimilation in Modern Jewish History. The Roles and Representation of Women, Seattle‒London 1995, s. 54–55.
Lwów dnia 25. grudnia, „Izraelita” , 25 grudnia 1885. To i wyżej przytoczone źródło znam dzięki pracy Rachel Manekin (The Rebellion of the Daughters…), lecz podaję je bezpośrednio, nieco inaczej interpretując tekst z „Izraelity”.
M. Lee, Mit kindersze ojgn, , Archiwum YIVO w Nowym Jorku, RG 367, folder 192, s. 150.
Batej-ha-sefer…, s. 17.
R. Manekin, The Rebellion of the Daughters…, s. 30.
H. Bergner, In di lange winternecht, Montreal 1946, s. 23. Wspomnienia Hindy Bergner ukażą się w 2023 r. w ramach niniejszej serii.
Rozmowa z córką pisarki Yvette (Chawą) Marrin i jej wnuczką Joyce Rappaport, 4 marca 2021 r.
Zob. uwagi o wyborach językowych Malki Lee w: A. Nowersztern, Ha-kolot we-ha-makhela, „Bikoret u-Farszanut” 40 (2008), s. 78–79.
Zob. K. Zieliński, Z fali zajść antysemickich i pogromów w Galicji Zachodniej: Mielec, listopad 1918 r., Pogromy Żydów na ziemiach polskich w XIX i XX wieku, red. K. Kijek i in., t. 2: Studia przypadków (do 1939 roku), Warszawa 2019. Zob. też artykuły z tomu 3 tego wydawnictwa (Historiografia, polityka, recepcja społeczna (do 1939 roku), Warszawa 2019): M. Silber, Przemoc antyżydowska w okresie 1 wojny światowej i rewolucji (1914–1921). Esej bibliograficzny; D. Jeziorny, Co wiedzieli Brytyjczycy? Relacje o pogromach Żydów w Polsce z lat 1918–1919 nad Tamizą; M. Mitsel, Pogromy w Polsce przeprowadzone przez regularne oddziały Wojska Polskiego (1918–1919) w świetle materiałów American Jewish Joint Distribution Committee. Zob. też P. Wróbel, The Kaddish Years. Anti-Jewish Violence in East Central Europe, 1918–1921, „Simon Dubnow Institute Yearbook” 4 (2005), s. 211–236. Na temat pogromów na ziemiach byłego Królestwa Polskiego zob. też: K. Zieliński, The Anti-Semitic Riots on the Territories of the Kingdom of Poland at the Beginning of Independence, „Studia Żydowskie. Almanach” 3 (2013), s. 87–94.
O Vogel w Wiedniu zob. A.M. Misiak, Nachwort, D. Vogel, Die Geometrie des Verzichts. Gedichte, Montagen, Essays, Briefe, Wuppertal 2016, s. 638–639. Głęboką wiedeńską kwerendę dotyczącą biografii Vogel przeprowadził Piotr Szalsza: P. Szalsza, Wiedeńskie i lwowskie ślady Debory Vogel, „Schulz Forum” 16 (2020), s. 194–214.
K. Zieliński, Z fali zajść antysemickich…, s. 225, 226.
We wspomnieniach córki poetki, Yvette, nazywana jest „ciocią Dwosią”, co jest zdrobnieniem od imienia Dwojra (Debora). Por. Yvette (Chave) Marrin’s Oral History. Jest to jednak pomyłka.
M. Lee, Mit kindersze ojgn, , Archiwum YIVO w Nowym Jorku, RG 367, folder 192, s. 145.
Tamże, s. 145.
Yvette (Chave) Marrin’s Oral History.
W danych ze spisu powszechnego z 1930 r. zanotowano jedynie, że ukończyła dwa lata studiów. Zob. Ancestry.com. 1940 United States Federal Census.
P. Hyman, Gender and the Immigrant Jewish Experience in the United States, Jewish Women in the Historical Perspective, red. J.R. Baskin, Detroit 1998, s. 324. Por. też E. Jonas-Märtin, „Höre Israel, wie ein Wasser quillt...”…, s. 30.