Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Od 1908 do dzisiaj - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 lipca 2020
Ebook
4,99 zł
Audiobook
7,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Od 1908 do dzisiaj - ebook

Na terenie byłej Kongresówki wciąż aktywni są pseudo-rewolucjoniści, którym bardziej od walki o idee chodzi o szybki zarobek. Jedna z band szczególnie daje się we znaki na Lubelszczyźnie i w okolicach Radomia. Świetnie uzbrojeni przestępcy napadają na dwory, oberże oraz bogatych włościan i kupców. Napadom często towarzyszą zabójstwa, gwałty i tortury ofiar. Wieloletni nadkomisarz Policji Śledczej Ludwik Kurnatowski trafia na ślad, który ma zaprowadzić go do rozpracowania bandy.

Oparta na faktach opowieść o kryminalnej sprawie sprzed lat. Autor dzieli się z czytelnikami wspomnieniami z pracy. Zdradza, jakimi prawami rządził się ówczesny świat kryminalny i kim byli jego przedstawiciele.

Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów, z których pochodzi.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-264-6480-1
Rozmiar pliku: 243 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Porewolucyjny okres 1905 – 1910 zaznaczył się wytworzeniem dziwnej atmosfery, zwłaszcza na terenie byłej Kongresówki.

Przerzedzone i rozbite kadry ideowych bojowców o lepsze jutro, schroniły się za granicę, bądź też pognane zostały w dalekie, mroźne stepy Syberii.

Rewolucja jednakże – jak każda zresztą rewolucja po skończonym procesie fermentu, pozostawiła również osad i męty. Były to liczne jednostki, walczące pod sztandarem rewolucji nie dla celów wyższych, nie z pobudek idealnych, lecz dla własnej korzyści.

Byli to pospolici bandyci, których tępiły zarówno bezwzględnie władze, jak i ideowi bojowcy. Nie było to jednak zadanie łatwe.

Dla ideowych bojowców, dyskredytowanych przez bandytów przed społeczeństwem, była to walka na dwa fronty, gdzie front wewnętrzny był bardziej niebezpieczny, walczono z wrogiem ukrytym, wrogiem, którego musiano dopiero wyszukiwać... w szeregach własnych; demaskować i... unieszkodliwiać.

Z wrogiem jawnym, tj. z władzami, sprawa była daleko łatwiejsza. Niemniej jednak bandyci, ci pseudorewolucjoniści, wzrastali w siłę, zaprawiali się w ustawicznych napadach i walkach rozbójniczych, nie mając zaś nic do stracenia, szli na pewną śmierć z pogardą życia, zdecydowani na wszystko, zuchwali, bezwzględni i zwierzęco okrutni. Band tych grasowało na naszych ziemiach mnóstwo.

Na czoło jednak wszystkich wybiło się ich kilka, które śmiałością napadu, sprytem, ruchliwością i okrucieństwem rzucały postrach na nękaną ustawicznie ludność i sprawiały bardzo wiele kłopotu władzom. Jedna z tych band w roku 1909 dała się szczególnie we znaki w Lubelskiem i Radomskiem.

Uzbrojona świetnie w nowoczesną broń najlepszych systemów: w mauzery, browningi i nagany, zorganizowana doskonale, popełniała zbrojne napady, na dwory ziemian, oberże przydrożne, na bogatych włościan i kupców, udających się na prowincję, celem skupowania bydła, trzody i koni.

Napadom tym towarzyszyły zwykle zabójstwa, torturowanie ofiar i gwałcenie kobiet. Zwykle zdarzało się, że opryszkowie, chcąc wymusić na swych ofiarach większą zdobycz i nie wierząc ich zapewnieniom, że oddali już wszystko, obwiązywali im nogi słomą lub szmatami, po czym, oblawszy je naftą, podpalali, chcąc tym sposobem zdobyć żądane wyznania.

Tortury takie kończyły się przeważnie śmiercią lub okaleczeniem ofiar.

Wiadomości o tych krwawych i zuchwałych napadach zaczęły coraz częściej napływać z prowincji do Warszawy.

Ponieważ miejscowe władze nie mogły zebrać żadnych informacji o członkach bandy, doszedłem do wniosku, że rekrutowali się oni z ludzi zamiejscowych, prawdopodobnie z Warszawy.

Idąc po linii powyższej tezy, rozciągnąłem baczny nadzór nad przyjezdnymi, zwłaszcza na dworcach kolei petersburskiej, terespolskiej i kowelskiej. Rezultaty jednak obserwacji były słabe, sprawa likwidacji posuwała się żółwim krokiem naprzód.

Mimo gęstych sieci policji śledczej, banda grasowała nadal bezkarnie. Niemal codziennie dochodziły z różnych stron kraju alarmujące wieści o nowych zuchwałych napadach, o nowych krwawych morderstwach, popełnianych przez tę tajemniczą i nieuchwytną bandę, która po każdej wyprawie znikała, jakby się zapadała pod ziemię.

Wreszcie po długim bezcelowym czekaniu i śledzeniu udało mi się uchwycić nitkę, która mnie zaprowadziła w końcu do właściwego kłębka sprawy.

Przeciwnik był graczem nie lada, należało więc zachować jak najdalej idące środki ostrożności.

Zgodne raporty kilku najwytrawniejszych wywiadowców stwierdziły, że niejaki Hipolit Ritter, Niemiec, recydywista, znany policji kryminalnej pod pseudonimem „Hipek Wariat”, wyjeżdża często z Warszawy, a powraca w towarzystwie kilku Żydków o przeszłości kryminalnej. Wyjazdy jego dziwnie jakoś zbiegały się z terminami napadów. Poddałem go zatem ścisłej obserwacji, która w krótkim czasie dała zdumiewające rezultaty.

Zbadano, że Ritter mieszka przy ulicy Litewskiej jako kawaler. Ma on kochankę niejaką Wolertową, żonę hycla spod Lublina, dla której wynajął dwupokojowe mieszkanie za rogatką mokotowską, przy ulicy Puławskiej. Wolertowa żyła dostatnio, gdyż Ritter nie szczędził pieniędzy, by zadowolić wszystkie jej kaprysy.

Nad Wolertową rozciągnięto zatem również ścisły nadzór.

Zbliżały się święta Wielkanocne.

Wywiadowcy stwierdzili, że Wolertowa przygotowuje niezwykle obfite święcone.

Z ilości zakupionych indorów, szynek, prosiaków i innego mięsiwa, można było wnioskować, że święcone przygotowuje się nie dla dwojga, lecz co najmniej kilkunastu osób.

Kochanka herszta bandy spodziewała się zatem, że gościć będzie całą elitę bandycką.

Jak wykazały dalsze żmudne, a ostrożne wywiady, banda Rittera składała się z szesnastu osób. Postanowiłem wykorzystać okazję i zlikwidować szajkę w czasie wielkanocnej uczty.

W Wielką Niedzielę wysłałem do Wolertowej czterech wywiadowców, już o godzinie ósmej rano chcieli oni urządzić w mieszkaniu zasadzkę, niezależnie od tego, zarządziłem na rogatce ścisłą obserwację.

Otrzymawszy mój rozkaz, wywiadowcy udali się za rogatkę, gdzie jak wspomniałem, mieszkała Wolertowa i zapukali do drzwi. Otworzyła im sama Wolertowa.

Na widok wywiadowców zdumienie i złość odbiły się na jej twarzy. Widać nie spodziewała się nieproszonych gości. Próbowała jednak nadrabiać miną. Udała przeto zdumienie.

– Czegoście chcieli? – pytała, zasłaniając sobą drzwi.

Bez słowa wywiadowcy odepchnęli kobietę i z rewolwerami w ręku wpadli do mieszkania.

Tu czekało ich rozczarowanie: oprócz Wolertowej nie było żywej duszy. Przeszukano skrupulatnie każdy kąt. Ale bez rezultatu.

–Gdzie Ritter? – zwrócił się Łaszczewski, starszy z wywiadowców, do kochanki bandyty.

– Jaki Ritter? I w ogóle czego chcecie ode mnie? – krzyknęła z oburzenia. – Nawet w święta nie dają człowiekowi spokoju, hinty przeklęte. (Hint – w żargonie złodziejskim znaczy agent policji śledczej).

Wywiadowca Łaszczewski ujął ją wymownie za rękę.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: