Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Od Augusta do czasów Hadrjana - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Od Augusta do czasów Hadrjana - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 460 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

SPIS RZE­CZY.

(Str. w na­wia­sach)

I. PRO­ZA W EPO­CE AU­GU­STA… (1 – 39)

Hi­stor­jo­gra­fja, str. 1 (Au­gust, Asi­nius Pol­lio 2 – 3). – Ti­tus Li­vius 4 – 17. – Hi­stor­ja po­wszech­na i Pom­pe­ius Tro­gus 17 – 22.

Wy­mo­wa, de­kla­ma­cja i dzie­ło z za­kre­su re­to­ry­ki star­sze­go Se­ne­ki 22 – 29. Li­te­ra­tu­ra na­uko­wa. Fe­ne­stel­la 30; M. Ver­rius Flac­cus 31 – 32; C. Iu­lius Hy­gi­nus 32 – 34. Pra­wo 34 – 35. Fi­lo­zo­fja, Se­xtiu­sze, oj­ciec i syn, Pa­pi­rius Fa­bia­nus 35 – 37. Ar­chi­tek­tu­ra i Vi­tru­vius Pol­lio 37 – 39.

LI­TE­RA­TU­RA CE­SAR­SKIEJ EPO­KI PO AU­GU­ŚCIE… (40 – 42)

II. LI­TE­RA­TU­RA ZA TY­BER­JU­SZA… (42 – 65)

Po­eci za Ty­ber­ju­sza 43. M. Ma­ni­lius 43 – 47. Pha­edrus 47 – 52.

Pro­za­icy za Ty­ber­ju­sza 52. Hi­stor­jo­gra­fja 52 (Cre­mu­tius Cor­dus, Au­fi­dius Bas­sus 53). G. Vel­le­ius Pa­ter­cu­lus 53 – 57. Va­le­rius Ma­xi­mus 58 – 61. – Li­te­ra­tu­ra na­uko­wa: ju­ry­ści Ma­su­rius Sa­bi­nus i M. Coc­ce­ius Ne­rva 61, gra­ma­tyk Q. Rem­mius Pa­la­emon 62. Api­cius 62. En­cy­klo­pe­dy­sta Au­lus Cor­ne­lius Cel­sus i dzie­ło jego de me­di­ci­na 62 – 65.

III. LI­TE­RA­TU­RA ZA RZĄ­DÓW KA­LI­GU­LI, KLAU­DJU­SZA I NE­RO­NA… (66 – 136)

L. An­na­eus Se­ne­ca fi­lo­zof 67 – 99. Se­ne­ki pro­za­icz­ne dzie­ła: Dia­lo­gi 73 – 78. De cle­men­tia i De be­ne­fi­ciis 79 – 80. Bpi­sto­la­rum mo­ra­lium 11. XX 80 – 82. Na­tu­ra­les qu­aestio­nes 83-85. Za­gu­bio­ne trak­ta­ty fi­lo­zo­ficz­ne 86 – 87. – Se­ne­ki po­ezje: Drob­ne wier­sze 87 – 88. Apo­ko­lo­kyn­to­sis 88 – 89. Tra­ge­dje Se­ne­ki 89 – 94. Octa­via 94 – 95. – Ogól­na cha­rak­te­ry­sty­ka 95 – 99. Po­eci w epo­ce Klau­dju­sza i Ne­ro­na. Au­lus

Per­sius Flac­cus 99 – 103. M. An­na­eus Lu­ca­nus 103 – 110. Pe­tro­nius Ar­bi­ter 111 – 119. – Po­eci mniej­si i dru­go­rzęd­ni: Ca­esius Bas­sus 120. Ti­tus Cal­pur­nius Si­cu­lus 120 – 121. Laus Pi­so­nis 121 – 122. Aet­na 122 – 123. Pro­za w epo­ce od Ka­li­gu­łi do Ne­ro­na. Fi­lo­zo­fja 124. Wy­mo­wa 125. Hi­stor­jo­gra­fja: Q. Cur­tius Ru­fus 125-128. Geo­graf Mela 128 – 129. Fi­lo­lo­dzy: Q. Asco­nius Pe­dia­nus 129-131. M. Va­le­rius Pro­bus 131 – 132. – Rol­nic­two i Co­lu­mel­la 133 – 135. – Me­dy­cy­na: Scri­bo­nius Lar­gus 135 – 136.

IV. EPO­KA FLA­WIU­SZÓW… (137 200)

Po­eci za Fla­wiu­szów: C. Va­le­rius Flac­cus 140 – 143. Si­lius Ita­li­cus 143 – 149. P. Pa­pi­nius Sta­tius 149 – 163. M. Va­le­rius Mar­tia­lis 163 – 176. Mniej­si po­eci: Sul­pi­cia 176 – 177. Ho­me­rus La­ti­nus 177 – 178. Dra­mat współ­cze­sny 178 – 179.

Pro­za­icy za Fla­wiu­szów: C. Pli­nius Se­cun­dus i dzie­ło jego o przy­ro­dzie 179 – 188. Re­to­ry­ka i Qu­in­ti­lia­nus 188 – 196. (P. Ru­ti­lius Lu­pus 189). – Hi­sto­ry­cy flaw. epo­ki: Clu­vius Ru­fus, Fa­bius Ru­sti­cus 196-197. – Se­xtus Iu­lius Fron­ti­nus 197 – 200.

V. LI­TE­RA­TU­RA ZA TRA­JA­NA… (201 – 280)

Cor­ne­lius Ta­ci­tus 203 – 250. Mniej­sze pi­sma Ta­cy­ta: Dia­lo­gus de ora­to­ri­bus 206 – 213, Agri­co­la 213 – 218, Ger­ma­nia 218 – 222. Ta­cyt i hi­stor­jo­gra­fja 222 – 227. Więk­sze dzie­ła hi­sto­rycz­ne: Hi­sto­riae i An­na­les 228-250. C. Pli­nius Se­cun­dus i zbiór jego li­stów 250 – 264. De­ci­mus Iu­nius Iu­ve­na­lis i jego sa­ty­ry 264 – 277. Pró­by po­ezji dra­ma­tycz­nej 277 – 280.

VI. DO­MÓ­WIE­NIE… (281 – 286)

Przez lat dzie­sięć od r. 1908 po­su­wa­łem na­przód tę hi­stor­ję li­te­ra­tu­ry i do­pro­wa­dzi­łem ją w sze­ściu czę­ściach do epo­ki po­kla­sycz­nej, t… j… do cza­sów Ha­dr­ja­na. Je­że­li ży­cia mi star­czy i wie­dzy, do­dam jesz­cze może tom je­den, przed­sta­wia­ją­cy głów­ne kie­run­ki i ce­chy po­kla­sycz­nych wie­ków. Ale już do­tych­cza­so­we przed­sta­wie­nie wy­twa­rza pew­ną ca­łość, za­zna­ja­mia czy­tel­ni­ka i ucznia z głów­ne­mi po­sta­cia­mi rzym­skie­go pi­śmien­nic­twa, któ­rych my­śli i na­tchnie­nia żyź­ni­ły do­tąd na­sze pol­skie pi­śmien­nic­two i w roz­wo­ju na­szej kul­tu­ry się za­zna­czy­ły. Chciał­bym, żeby moja pra­ca była wy­ra­zem wdzięcz­no­ści w obec du­chów prze­szło­ści, z któ­ry­mi z na­ka­zu ser­ca i ro­zu­mu ob­co­wa­łem wier­nie i mi­ło­śnie przez ży­cie całe. – Nie­kie­dy jed­nak już wśród pi­sa­nia ostat­nie­go tomu na­wie­dza­ły mnie wąt­pli­wo­ści, czy ta­kie roz­wa­ża­nia i roz­trzą­sa­nia znaj­dą jesz­cze od­dźwięk w szer­szych war­stwach spo­łe­czeń­stwa, a du­sza zdrę­czo­na ty­sią­cz­ne­mi tro­ska­mi o na­szą przy­szłość na­ro­do­wą i kul­tu­ral­ną nie znaj­do­wa­ła sta­now­czej na licz­ne zna­ki za­py­ta­nia od­po­wie­dzi Pusz­czam mimo tego książ­kę w świat, aby choć star­czy­ła za świa­dec­two, jak w pew­nej epo­ce kształ­to­wa­no du­sze na po­mni­kach daw­nej li­te­ra­tu­ry i ja­kie z prze­szło­ści wy­snu­wa­no dla sie­bie i na­ro­du na­uki. – Po wiel­kim prze­ło­mie wo­jen­nym zmie­nią się i zmie­nić mu­szą wie­lo­ra­ko daw­ne sto­sun­ki, tak­że w za­kre­sie szko­ły. Re­for­my nie mogą i nie po­win­ny przyjść z dnia na dzień, ale po usil­nej roz­wa­dze. Uskar­ża­li­śmy się słusz­nie na wiel­ce szko­dli­wą prze­wa­gę hu­ma­ni­stycz­nych szkół w na­szym kra­ju, w któ­rych nie­po­wo­ła­ni mar­no­wa­li swój czas na za­da­nia, do któ­rych nie byli uzdol­nio­ny­mi, a po­wo­ła­ni cier­pie­li wsku­tek opóź­nia­ją­cej i psu­ją­cej po­stęp na­uki bier­no­ści nie­po­wo­ła­nych. Róż­ne typy szkół są nie­zbęd­ne, prze – de wszyst­kiem jed­nak ten ro­dzaj szko­ły, w któ­rym by się obok na­uki wsz­cze­pia­ło w uczniów waż­niej­szą o wie­le mi­łość pra­cy, do­kład­nej i ści­słej. Wśród wie­lo­ra­kich ty­pów po­win­ny w pew­nej licz­bie ostać się tak­że hu­ma­ni­stycz­ne na kla­sycz­nych ję­zy­kach opar­te uczel­nie. Za­kła­dy zaś za­cho­wu­ją­ce te ję­zy­ki, ale w znacz­nie ogra­ni­czo­nym za­kre­sie, są zu­peł­nie chy­ba nie­po­trzeb­ne. Ła­ci­na i gre­ka w drob­nych udzie­la­na daw­kach za­wa­dzać tyl­ko bę­dzie in­nym przed­mio­tom, a przy­uczać mło­dzież do nie­do­kład­no­ści w opa­no­wa­niu przed­mio­tu, nie do poj­mo­wa­nia, lecz chy­ba do nie­ści­słe­go od­ga­dy­wa­nia my­śli grec­kiej czy ła­ciń­skiej. Le­piej, by ta­kiej gre­ki i ła­ci­ny zu­peł­nie nie było. Zato w pew­nej, ogra­ni­czo­nej licz­bie za­kła­dów po­win­ny te przed­mio­ty wy­su­nąć się na czo­ło. Po­trzeb­na ich zna­jo­mość nie­zbęd­nie do ob­ja­śnia­nia i zro­zu­mie­nia daw­niej­szej li­te­ra­tu­ry, a użyź­ni ona bie­żą­ce i now­sze pi­śmien­nic­two, jak za­pład­nia­ła daw­niej tyle umy­słów już i wie­ków. Oczy­wi­ście nie na­tem skoń­czą się fi­lo­lo­gji za­słu­gi. Bę­dzie ona pro­wa­dzić i przo­do­wać wśród dro­gi i roz­wo­ju ludz­ko­ści ku szla­chet­ne­mu hu­ma­ni­zmo­wi, owej hu­ma­ni­tas, któ­ra po­win­na być ha­słem mi­strzów i uczniów; ostat­nia woj­na do­wio­dła, że wiel­ka część ludz­ko­ści jesz­cze jej nie po­sia­dła. Bo glo­ry­fi­ka­cja wal­ki, jarz­mie­nia i uci­sku na­ro­dów, wszel­kiej bru­tal­no­ści, któ­rą się jako ener­gję sła­wi­ło, może znie­pra­wić my­śli i uczu­cia. Lecz fi­lo­lo­gja praw­dzi­wa, a za­ra­zem swo­ista po­tra­fi tak­że śle­dzić roz­wo­je uczuć nie­śmier­tel­nych, szla­chet­nych i do wy­twa­rza­nia tego do­rob­ku mło­dzież za­pra­wiać a w tej dzie­dzi­nie po­słan­nic­two jej po­zo­sta­nie bło­go­sła­wio­nem.

Książ­ka moja dru­ko­wa­na wśród nie­po­ko­ju świa­ta i re­for­my or­to­gra­fji wy­ka­że pew­ną chwiej­ność w za­kre­sie pi­sow­ni; pro­szę pod tym wzglę­dem o wy­ro­zu­mie­nie i po­błaż­li­wość.

Kra­ków, 23 grud­nia r. 1918.I. PRO­ZA W EPO­CE AU­GU­STA.

Po­ezja za cza­sów Au­gu­sta dą­ży­ła do do­sko­na­łej for­my i zdo­by­ła tę do­sko­na­łość. Na­stęp­cy Lu­kre­cju­sza i Ka­tul­la mu­sie­li do­pie­ro wła­snym wy­sił­kiem i ta­len­tem ten ję­zyk na­gi­nać, ura­biać, aby się nadał do wyż­szych na­stro­jów i w zu­peł­no­ści sma­ko­wi współ­cze­snych i żą­da­niom po­tom­nych od­po­wia­dał. Tym­cza­sem pro­za za­sta­ła już w li­te­ra­tu­rze prze­szło­ści wspa­nia­łe dźwię­ki i okrą­głe Cy­ce­ro­na per­jo­dy. Na­rzę­dzie było go­to­we; od pi­sa­rzy au­gu­stow­skiej epo­ki za­le­ża­ło, czy wy­twor­ne na­czy­nie po­tra­fią wyż­szą i nową na­peł­nić my­ślą. Otoż nie po­wie­my, żeby pro­za au­gu­stow­skiej epo­ki zna­czy­ła po­stęp wo­bec pro­zy cy­ce­roń­skiej; du­sze i wa­run­ki ży­cia zmie­ni­ły się i za­cie­śni­ły, a nie­któ­re ro­dza­je, jak wy­mo­wa, po­trze­bu­ją­ca dla swe­go roz­wo­ju po­wie­wu wol­no­ści, mu­sia­ły za Au­gu­sta mar­nieć i za­ni­kać. Mimo tego pro­za za Au­gu­sta wy­ka­zy­wa­ła jesz­cze pew­ną świet­ność, a na polu hi­stor­jo­gra­fji ruch był w tym cza­sie buj­nym i owoc­nym, przy­niósł na­wet pi­śmien­nic­twu pierw­sze więk­sze dzie­ło o sty­lu i ję­zy­ku ozdob­nym, ja­kie­go w utwo­rze hi­sto­rycz­nym wy­cze­ki­wa­li i żą­da­li Rzy­mia­nie.

HI­STOR­JO­GRA­FJA.

Były to cza­sy prze­ło­mo­we. Daw­na re­pu­bli­ka ustę­po­wa­ła przed no­wym ce­sar­stwa ustro­jem. Pań­stwo obej­mo­wa­ło już ogrom­na ob­sza­ry. Cza­sy więc były po temu, aby wstecz­nym wzro­kiem i pió­rem ob­jąć mi­nio­nych wie­ków dzie­je lub szer­szym po­glą­dem róż­ne kra­je i ludy Au­gu­sto­we­go pań­stwa. Sam pierw­szy ce­sarz zo­sta­wił nam krót­ki sko­ro­widz swych dzieł i czy­nów. Gre­cy zaś i Rzy­mia­nie pi­sa­li w jego epo­ce o róż­nych okre­sach i za­kre­sach hi­stor­ji. A więc z Gre­ków, prze­by­wa­ją­cych i pi­szą­cych na­ów­czas w Rzy­mie, wspo­mni­my Dio­ny­sio­sa z Ha­li­kar­na­su, któ­ry wiel­kie dzie­ło prze­szło­ści Rzy­mu po­świę­cił; Ni­ko­la­osa z Da­masz­ku, któ­ry pi­sał o Au­gu­ście, a prócz tego ob­szer­ną hi­stor­ję po­wszech­ną; Ti­ma­ge­ne­sa z Alek­san­dryi, rów­nież au­to­ra mo­no­gra­fji o Au­gu­ście i ob­szer­nej dy­ado­chów hi­stor­ji, wresz­cie Dio­do­ro­sa ze Sy­cyl­ji, któ­ry się od­wa­żył na wiel­kie syn­chro­ni­stycz­ne opo­wia­da­nie o dzie­jach wscho­du i Rzy­mu.

Z Rzy­mian po­sta­wi­my na cze­le sa­me­go Au­gu­sta(1). Czło­wiek ten czy­nu by­najm­niej pió­rem nie gar­dził, bo miał prze­ko­na­nie, że sło­wo pi­sa­ne i czy­ta­ne wiel­kie ma zna­cze­nie; to też wy­zy­ski­wał on wie­lo­ra­ko pi­śmien­nic­two w in­te­re­sie swych dą­żeń i za­mia­rów Ja­sność dzia­da jego Ce­za­ra przy­pa­dła jak­by w spad­ku wnu­ko­wi. Czło­wiek krę­tych i ukry­tych środ­ków w po­li­ty­ce, wy­gła­szał i sła­wił jako ha­sło sty­lu w li­te­ra­tu­rze bez­względ­ną przej­rzy­stość i ja­sność ję­zy­ka. Na­pi­sał on swo­ją au­to­bio­gra­fję i dał nie­ja­ko wzór póź­niej­szym wład­com Rzy­mu, któ­rzy tak czę­sto czy­ny swe od­tąd wła­snem pió­rem wiel­bi­li i uspra­wie­dli­wia­li. Wy­sła­wił prócz tego po­śmiert­nem wspo­mnie­niem pa­sier­ba swe­go Dru­su­sa. A cza­su mu na­wet na to star­czy­ło, aby z Bru­tu­sem, któ­ry nad­mier­nie uwiel­bił po­stać Ka­to­na Uty­ceń­skie­go, ze­trzeć się w bro­szu­rze po­le­micz­nej. Wszyst­ko to za­gi­nę­ło. Za­cho­wa­ła się na­to­miast pew­na część z jego przed­zgon­nych roz­po­rzą­dzeń i spra­woz­dań, w któ- – (1) Por. tego dzie­ła część czwar­tą: Ver­gi­lius i Ho­ra­tius str. 1 i nast., mia­no­wi­cie str. 12 i nast.

rych ze zda­niem ra­chun­ków z czy­nów i ży­cia po­łą­czył pew­ne po­le­ce­nia i rady na przy­szłość. A więc ostat­nie wole Au­gu­sta za­wie­ra­ły sko­ro­wi­dze wszech­stron­nej jego dzia­łal­no­ści, prze­pi­sy co do po­grze­bu, spad­ku ma­jąt­ko­we­go i po­li­tycz­ne­go po jego śmier­ci.

W jed­nem z tych pism dał ce­sarz krót­ki prze­gląd swe­go pa­no­wa­nia – in­dex re­rum a se ge­sta­rum. Miał on na dwóch fi­la­rach być umiesz­czo­nym przy wej­ściu do jego gro­bow­ca. Rzym­ski jed­nak eg­zem­plarz się nie za­cho­wał; ale że po pro­win­cy­ach umiesz­cza­no ko­pie słyn­ne­go na­pi­su, szczę­śli­wym tra­fem do­cho­wał się ten na­pis w An­cy­rze w Ga­la­cyi i dla­te­go zwą go Mo­nu­men­tum An­cy­ra­num. Mówi tedy w tym na­pi­sie ce­sarz o swo­jej dzia­łal­no­ści, tak jak nie­gdyś wład­cy Egip­tu uwiecz­nia­li pi­smem swe czy­ny, wy­mie­nia urzę­dy i god­no­ści, któ­re pia­sto­wał, na­kła­dy, któ­re dla państw a i oby­wa­te­li po­czy­nił, dzie­ła, któ­rych do­ko­nał. Wy­sła­wia się jako szer­mie­rza wol­no­ści i po­ko­ju, uwy­dat­nia chęt­nie nowe ob­ja­wy i zda­rze­nia, któ­re za­szły za jego pa­no­wa­nia. Po­le­mi­ki w pi­śmie nie było, nie wspo­mniał na­wet ce­sarz na­zwisk swych prze­ciw­ni­ków. Pe­wien ma­je­stat pro­sto­ty peł­ne­go ży­cia i wiel­kie­go po­li­tycz­ne­go ro­zu­mu za­wisł na sło­wach prze­my­śla­nych, lecz nie­wy­szu­ka­nych.

Obok ce­sa­rza upra­wiał Asi­nius Po­ili o hi­stor­jo­gra­fję. Pi­sarz ten pe­łen za­czep­no­ści i tem­pe­ra­men­tu, a mało o wy­gła­dzo­ną dba­ją­cy for­mę, wy­brał so­bie za przed­miot woj­ny do­mo­we od roku 60 i w 17 księ­gach opi­sał te za­miesz­ki do roku 44 lub 42 przed Chr. Za­da­nie było nie­bez­piecz­ne; trza było kro­czyć po ogniach, ża­rzą­cych się pod zdrad­ny­mi po­pio­ła­mi. Dzie­ło się nie za­cho­wa­ło, ale Ap­pia­nos, Grek, za­pew­ne dużo z nie­go za­czerp­nął i sko­rzy­stał w po­krew­nej pra­cy.

Głów­nym jed­nak hi­stor­jo­gra­fem epo­ki Au­gu­sta był kto inny, któ­ry nie­do­stat­ki dzie­jo­pi­sar­stwa rzym­skie­go, wy­ty­ka­ne jesz­cze przez Cy­ce­ro­na, po­sta­no­wił usu­nąć i stwo­rzyć dzie­ło sztu­ki, któ­re­by obok grec­kich utwo­rów z tej dzie­dzi­ny god­nie sta­nąć mo­gło.

TI­TUS LI­VIUS.

Dzie­ło jego wy­pły­nę­ło z ro­man­tycz­nych prą­dów epo­ki, szu­ka­ją­cych w prze­szło­ści przy­kła­dów, pod­nie­ty i zbu­do­wa­nia. Niań­czy­ła mu ta sama mi­łość daw­ne­go Rzy­mu, któ­ra jest głów­nem na­tchnie­niem i zna­mie­niem w Ene­idzie. Au­tor był ani­ma can­di­da, du­szą szcze­rą, go­rą­cą, rzew­ną, po­dob­nie jak We­rgi­liusz. Że był przy­tem re­to­rycz­nie wy­kształ­co­nym, to spra­wi­ło, iż utwór jego od­po­wie­dział sma­ko­wi po­ko­le­nia, a spro­stał za­da­niom, któ­re sta­wia­no na­ów­czas dzie­jo­pi­sar­stwu, ucho­dzą­ce­mu w po­ję­ciu ów­cze­snych Rzy­mian za za­kres po­krew­ny wy­mo­wie, a na­wet po­ezji.

Uro­dził się Li­wiusz w Pa­dwie (Pa­ta­vium) w roku 59. Pro­win­cjo­nal­na pro­sto­ta po­jęć i pew­na skrom­ność i uczci­wość ży­cia do­sta­ła mu się po oto­cze­niu i miej­scu ro­dzin­nem w udzie­le. Zresz­tą z jego ży­cia, któ­re trwa­ło do roku 17 po Chr., mało mamy szcze­gó­łów. Bo Li­wiusz żad­ne­go udzia­łu w czyn­nej po­li­ty­ce nie brał, żad­ne­go urzę­du nie pia­sto­wał. Sły­szy­my, że z ce­sa­rzem ob­co­wał i był w do­syć ści­słych sto­sun­kach, że mło­dzień­cze­go Clau­diu­sa, syna pa­sier­ba Au­gu­sto­we­go Dru­su­sa, do hi­stor­ji w pro­wa­dzał i za­pra­wiał. Zresz­tą nad­mie­nić war­to, że Li­wiusz wy­kształ­ce­nie re­to­rycz­ne mu­siał ode­brać sta­ran­ne, bo re­to­ry­ka za­zna­czy­ła się w jego dzie­le sta­now­czo. W li­ście do syna, któ­re było za­pew­ne ro­dza­jem teo­re­tycz­ne­go trak­ta­tu, za­chwa­lał on przedew­szyst­kiem De­mo­ste­ne­sa i Cy­ce­ro­na, jako wzo­ry nie­do­ści­głe wy­mo­wy. Prócz tego zaj­mo­wał się fi­lo­zo­fją i w dia­lo­gach po­pu­lar­nych po­dob­nie, jak póź­niej Se­ne­ka młod­szy, ob­ra­biał fi­lo­zo­ficz­ne pro­ble­my. Ale z tych ubocz­nych pism i za­jęć żad­ne pra­wie nie za­cho­wa­ły się śla­dy. Jako głów­ny cel i po­wo­ła­nie ży­cia uwa­żał Li­wiusz dzie­jo­pi­sar­stwo i pra­ca w tej dzie­dzi­nie za­pew­ni­ła mu nie­śmier­tel­ność.

Roz­ma­ite po­bud­ki go do tej pra­cy skło­ni­ły; jak już wspo­mnia­łem, chwi­la się nada­wa­ła, aby wśród prze­kształ­ca­nia się ustro­ju pań­stwa wy­cią­gnąć nie­ja­ko bi­lans z do­tych­cza­so­wych dzie­jów. Ro­man­tyzm pę­dził tak­że myśl ku prze­szło­ści, a dą­że­nia ku od­ro­dze­niu po­trze­bo­wa­ły dla po­par­cia wzo­rów i przy­kła­dów (exem­pla) go­to­wych. Oso­bi­ście był Li­wiusz chwal­cą dni prze­szłych; obec­ne wy­da­wa­ły mu się upad­kiem, a szorst­ko­ści ży­cia mięk­ką jego ra­zi­ły na­tu­rę. W ob­co­wa­niu z ode­rwa­ną prze­szło­ścią szu­kał on tedy uko­je­nia i po­cie­chy. W wiel­kiej więc czę­ści chwi­lo­we i oso­bi­ste po­bud­ki skła­nia­ły go do pi­sa­nia, nad­to po­trze­by li­te­ra­tu­ry i spo­łe­czeń­stwa wię­cej, niż chęć do­kład­ne­go roz­ja­śnie­nia praw­dy. Ba­da­czem Li­wiusz nie był; nie szu­kał ani nie prze­trze­biał nie­zna­nych źró­deł, po­mni­ków, na­pi­sów prze­szło­ści, lecz sta­wił so­bie za za­da­nie, aby to, co inni mniej udol­nie opo­wie­dzie­li, opi­sać pięk­niej i ozdob­niej. Hi­stor­ja pi­sze się we­dług nie­go, jak we­dług po­ję­cia tylu sta­ro­żyt­nych, ad nar­ran­dum, nie ad pro­ban­dum, t… j… pi­sze się w tym celu, aby opo­wie­ścią cza­ro­wać i wię­zić czy­tel­ni­ka, a nie skrzęt­nem ba­da­niem szcze­gó­łów do­cie­rać do ją­dra praw­dy. Wy­zna­wał Li­wiusz pod tym wzglę­dem ha­sła szko­ły Izo­kra­te­sa; dzie­ło mia­ło być barw­nem i zaj­mu­ją­cem, a nie roz­świe­ca­niem szcze­gó­łów i żmud­nem praw­dy do­cie­ka­niem ob­cią­żać sie­bie i nu­żyć czy­tel­ni­ka. Wiel­kie oso­bi­sto­ści, gło­śne czy­ny za­słu­gi­wa­ły w tem po­ję­ciu je­dy­nie na uwa­gę hi­sto­ry­ka, a więc ob­ra­dy, sta­no­wią­ce o ko­le­jach przy­szło­ści, spo­ry warstw spo­łecz­nych, a przedew­szyst­kiem wal­ki i cią­głe wal­ki z wro­giem. To mia­ło być głów­ną opo­wia­da­nia osno­wą, ta­kie przed­mio­ty nę­ci­ły przedew­szyst­kiem re­to­ry­zu­ją­cych hi­sto­ry­ków. Pra­wie cza­sem zda­wać­by się mo­gło pod wra­że­niem tego ro­dza­ju przed­sta­wień, że je­dy­nem po­wo­ła­niem i wy­łącz­ną funk­cyą pań­stwa jest mor­do­wa­nie bliź­nie­go. A gdy­by ci re­to­rzy choć zna­li w przy­bli­że­niu tech­ni­kę woj­ny i przed­sta­wia­li ją ze su­mien­ną wier­no­ścią! Tym­cza­sem te opi­sy bi­tew u Li­wiu­sza po­dob­nie jak u in­nych tego po­kro­ju au­to­rów są za­ma­za­ne, mgli­ste, nie­do­kład­ne w kre­śle­niu pola wal­ki i jej prze­bie­gu. U Li­wiu­sza spo­ty­ka­my czę­sto ten sam typ wal­ki, któ­ry nada­wał się do barw­ne­go opi­su i za­ję­cia czy­tel­ni­ka. Rzy­mia­nie zo­sta­ją więc za­sko­cze­ni wro­ga prze­wa­gą i sze­re­gi ich gną się pod tym na­po­rem; na­gle wódz wy­bit­ny siłą swej ener­gji przy­wra­ca w nich po­rzą­dek i otu­chę, po­czem na­stę­pu­je prze­ła­ma­nie sze­re­gów wro­ga i rzeź w jego za­stę­pach, naj­czę­ściej tak ob­fi­ta, że licz­by po­le­głych idą w dzie­siąt­ki ty­się­cy o prze­waż­nie pa­rzy­stej i okrą­głej su­mie. Rzy­mia­nie byli wpraw­dzie bar­dzo wo­jow­ni­czym na­ro­dem, ale pań­stwo ich speł­nia­ło prze­cież poza woj­ną tak­że inne za­da­nia; Li­wiusz, któ­ry w ży­ciu pu­blicz­nem udzia­łu żad­ne­go nie brał, nie ma dla tego ży­cia pań­stwo­wej ma­szy­ny na­le­ży­te­go zmy­słu ani zro­zu­mie­nia.

Wy­tknę­li­śmy więc pew­ne nie­do­stat­ki li­wiu­szo­we­go dzie­ła. W za­mian za to pod­nieść na­le­ży tak­że wiel­kie jego za­le­ty. Przedew­szyst­kiem ma Li­wiusz mi­łość praw­dy i rze­tel­ną do praw­dy dąż­ność. Nie ma wpraw­dzie zmy­słu kry­tycz­ne­go ani sztu­ki kry­tycz­nej nie po­sia­da; ale w wąt­pli­wych ra­zach zdro­wym ro­zu­mem spor­ne po­da­nia usi­łu­je roz­wią­zać; idzie za więk­szo­ścią świad­ków, ja­skra­wych prze­sad sta­ra się wy­strze­gać. Pa­tr­jo­tyzm ma szcze­ry i go­rą­cy; to mo­gło go nie­kie­dy za­pro­wa­dzić na ma­now­ce. Bo po­ję­cie Ro­ma­nus uwa­ża on za iden­tycz­ne z wszel­ką pra­wo­ścią i cno­tą; każ­da woj­na, wy­po­wie­dzia­na przez Rzy­mian, wy­da­je mu się spra­wie­dli­wą i uza­sad­nio­ną. Nie­mniej umiał on jed­nak doj­rzeć pew­nych win u wła­snych ro­da­ków, a pa­tr­jo­tyzm nie od­bie­rał mu wzro­ku dla za­let prze­ciw­ni­ków i zro­zu­mie­nia wo­bec ich nie­szczę­ścia. W wal­kach stron­nictw do­mo­wych prze­chy­lał się Li­wiusz swe­mi sym­pa­tja­mi sta­now­czo na stro­nę kon­ser­wa­ty­stów. Bun­ty po­spól­stwa, za­miesz­ki try­bu­nów ludu wy­da­wa­ły mu się prze – waż­nie nie­po­ko­ja­mi, za­tru­wa­ją­cy­mi zdro­wie na­ro­du. Mimo tego umiał on też kar­cić wy­bry­ki i wy­sko­ki py­chy dum­nych ary­sto­kra­tów, jak Ap­piu­sza po­śród de­cem­wi­rów. Bo jego na­tu­ra ugod­na i ła­god­na nie lu­bi­ła przedew­szyst­kiem skraj­no­ści czy to w ary­sto­kra­tycz­nym, czy de­mo­kra­tycz­nym kie­run­ku. A całe wresz­cie Li­wiu­sza przed­sta­wie­nie pięk­ną for­mą opo­wie­ści zaj­mu­je i cza­ru­je czy­tel­ni­ka. Re­to­ry­ki nie nad­uży­wał ja­skra­wej, ale pew­ną umiar­ko­wa­ną ozdob­no­ścią za­bar­wiał całą swą pra­cę. Fał­szo­wa­ło to nie­kie­dy praw­dę; bo już w za­ra­niu hi­stor­ji rzym­skiej, w cza­sach, kie­dy­by­śmy u po­sta­ci prze­wod­nich wię­cej na­iw­no­ści, pro­sto­ty się spo­dzie­wa­li, po­ru­sza­ją się i prze­ma­wia­ją oso­bi­sto­ści z pew­ną pa­te­tycz­no­ścią i wspa­nia­ło­ścią, któ­rą Rzy­mia­nin za­rów­no w dzia­ła­niu jak w sło­wie się cie­szył. Tro­chę tez te oso­bi­sto­ści za­ję­te za­bar­dzo tro­ską o zbu­do­wa­nie po­tom­nych, o przy­świe­ca­nie im przy­kła­dem. Li­wiusz był oso­bi­sto­ścią głę­bo­ko mo­ral­ną i na mo­ra­li­zu­ją­cy wpływ hi­stor­ji wiel­ki kładł na­cisk, za­po­mi­na­jąc i nie wie­dząc o tem, że bez­względ­na praw­da, bez przy­kro­je­nia jej i przy­stro­je­nia na uży­tek mo­ral­ny po­tom­nych ma w so­bie wiel­ką siłę po­ucza­ją­cą i uszla­chet­nia­ją­cą. – Roz­ma­ite więc za­le­ty i nie­do­stat­ki, po czę­ści sil­nie ze sobą sple­cio­ne, ce­cho­wa­ły ta­lent i spo­sób pi­sa­nia pa­dew­skie­go au­to­ra.

Księ­gi jego mia­ły nie­wąt­pli­wie ty­tuł: Ab urbe con­di­ta li­bri i mia­ły ob­jąć całą hi­stor­ję Rzy­mu od za­ło­że­nia aż do cza­sów au­to­ro­wi współ­cze­snych. Hi­stor­ję za­gra­ni­cy o tyle uwzględ­niał, o ile wcho­dzi­ła w ze­tknię­cie ze Rzy­mem, co oczy­wi­ście w mia­rę roz­sze­rza­nia się rzym­skich zdo­by­czy do co­raz częst­szych zbo­czeń na obce dzie­je pi­sa­rza zmu­sza­ło. Za­czął pi­sać za­pew­ne oko­ło roku 27 przed Chr. i od­tąd do­rzu­ca­jąc księ­gę po księ­dze snuł da­lej wą­tek pra­cy, aż ją do­pro­wa­dził do r. 9 przed Chr., śmier­ci pa­sier­ba au­gu­sto­we­go Dru­su­sa, w księ­dze 142ej. Tu się dzie­ło urwa­ło, może wsku­tek nie­do­ma­gań i na­stęp­nie śmier­ci pi­sa­rza. Z ca­łe­go sze­re­gu ksiąg tych za­cho­wa­ło się nam pierw­szych dzie­sięć, na­stęp­nie księ­gi 21 aż do 45ej, ra­zem więc ksiąg 35. Dzie­ło obej­mo­wa­ło le­gen­dar­ne Rzy­mu po­cząt­ki, na­stęp­nie kró­lew­ską epo­kę i re­pu­bli­ki dzie­je. Księ­gi 1 – 108 opi­sy­wa­ły hi­stor­ję Rzy­mu od za­ło­że­nia w r. 750 do r. 53, po­cząt­ków woj­ny do­mo­wej mię­dzy Pom­pe­ju­szem i Ce­za­rem. Na­stęp­ne księ­gi 109 – 142 opo­wia­da­ły cza­sy, któ­re au­tor sam prze­żył, od r. 53 do roku 9 przed Chr. Przed­sta­wie­nie, o ile au­tor bar­dziej się zbli­żał do swo­ich cza­sów, sta­wa­ło się co­raz ob­szer­niej­szem. Księ­gi od 1-30 ob­ję­ły lat 550, a księ­gi od 109 – 142. a więc ra­zem 33 ksiąg lat tyl­ko 44. Te cy­fry wy­mow­nie spo­sób przed­sta­wie­nia zmie­nia­ją­cy się w mia­rę po­stę­pu dzie­ła ob­ja­śnia­ją. Pierw­sza ksiąg dzie­siąt­ka (de­ka­da) opi­su­je świ­ty hi­stor­ji i dzie­je re­pu­bli­ki do roku 293 przed Chr. Cza­sy te mało oświe­co­ne pew­ne­mi świa­dec­twa­mi, dużo trud­no­ści na­strę­cza­ją hi­sto­ry­ko­wi. Li­wiusz opo­wia­dał z lu­bo­ścią, bez scep­ty­cy­zmu i ra­cjo­na­li­zmu, po­da­nia, któ­re­mi póź­niej­sza le­gen­da ubar­wi­ła to za­ra­nie hi­stor­ji. Cuda i bo­gów czę­sta in­ter­wen­cja spla­ta­ły się tu z hi­stor­ją. Li­wiusz mó­wił (pra­ef. 7): zo­sta­wia się sta­ro­żyt­no­ści pra­wo, aby mie­sza­jąc rze­czy ludz­kie z bo­skie­mi po­cząt­ki miast czy­ni­ła wznio­ślej­szy­mi. I wdzięcz­ni mu bę­dzie­my, że pięk­ną swą opo­wie­ścią utrwa­lił nie jed­no po­da­nie. Ma on zmysł i zro­zu­mie­nie dla le­gen­dy, wżyć się umie w jej po­ezję. Pew­na na­iw­ność uzdol­nia­ła go do oce­nie­nia i od­da­nia tych opo­wie­ści, któ­re albo wier­nie po­dać, albo scep­tycz­nie od­rzu­cić na­le­ży, bo na ra­cjo­na­li­zo­wa­niu tych le­gend zmy­śle­nie i po­ezja wie­le stra­ci, a praw­da i pro­za zy­ska nie wie­le. "Kie­dy sta­re opi­su­ję zda­rze­nia – mówi ład­nie au­tor 43, 13, 2 – nie wie­dzieć ja­kim spo­so­bem sta­ro­daw­ny duch na mnie wstę­pu­je"; miał on rze­czy­wi­ście ja­kieś po­boż­ne usza­no­wa­nie dla wia­ry i wie­rzeń oj­ców, w któ­rych prze­ko­na­niu bo­go­wie cią­gle wkra­cza­li w bieg ludz­kich wy­pad­ków. Przod­ko­wie uzna­wa­li pro­di­gia, cuda i cu­dac­twa, a w nich upa­try­wa­li ob­ja­wie­nia i zna­ki od bo­gów ze­sła­ne. Li­wiusz gor­li­wie je więc za­pi­su­je, bo na­wet fi­lo­zo­fja sto­ic­ka przy­czy­ni­ła się znacz­nie do utwier­dze­nia tych wie­rzeń. Ale zdro­wy ro­zum Li­wiu­sza ob­ru­sza się jed­nak nie­kie­dy prze­ciw roz­wiel­moź­nie­niu się cu­dactw. prze­ciw po­li­tycz­nym szko­dom i wy­bie­gom, któ­re z nich wy­pły­wa­ły i roz­luź­nia­ły pra­wi­dło­we ży­cie pań­stwa. "Na­wet do drob­nych rze­czy fał­szy­wa re­li­gja mię­sza bo­gów" uskar­ża się słusz­nie i żali się rów­nie słusz­nie, że urzęd­ni­cy cią­gle są za­ję­ci ob­rzę­da­mi ofiar­ny­mi i oczysz­cza­ją­cy­mi po rze­ko­mych zło­wróżb­nych zna­kach, co wstrzy­my­wa­ło dzia­łal­ność pań­stwo­wej ma­szy­ny (27, 23, 2 i 34, 55, 2). – Li­wiusz po­ro­bił więc w tym za­kre­sie słusz­ne za­strze­że­nia. Mimo tego spo­sób jego przed­sta­wie­nia w pierw­szych księ­gach z mi­ło­ścią i na­bo­żeń­stwem roz­ta­cza przed nami sta­re po­da­nia i na­tem po­le­ga urok i wdzięk jego pi­sa­nia. Pierw­sze te księ­gi za­wie­ra­ją więc dużo aitjo­lo­gicz­ne­go ma­ter­ja­łu, tło­ma­czą­ce­go po­wsta­nie póź­niej­szych ob­rzę­dów, na­zwisk i in­sty­tu­cji. Na­czel­na księ­ga obej­mu­je cza­sy kró­lew­skie do roku 510 przed Chr. Od dru­giej do dzie­sią­tej włącz­nie były dzie­je pier­wot­ne re­pu­bli­ki do roku 293 przed Chr. Rzym wte­dy za­ję­ty zwal­cza­niem i pod­bi­ciem są­sied­nich, ital­skich lu­dów, prócz tego po­chło­nię­ty wal­ką mię­dzy pa­try­cju­sza­mi i plebs. Oko­ło oso­bi­sto­ści prze­wod­nich sku­pia się in­te­res pi­sa­rza i czy­tel­ni­ka, bo od cza­sów alek­san­dryj­skich in­dy­wi­dua wy­su­nię­to na pierw­szy plan w hi­stor­jo­gra­fji. Prze­su­wa­ją się tedy przed na­sze­mi ocza­mi ujem­ne po­sta­cie Kor­jo­la­na, Ap­piu­sa Clau­diu­sa, dziel­ne Fa­biu­szów, Ka­mil­la, któ­rych prze­wa­gom, ja­ko­by ho­me­row­skim ari­ste­iai, ob­szer­niej­sze po­świę­ca Li­wiusz roz­dzia­ły. – Księ­gi na­stęp­ne 11 – 20 za­gi­nę­ły; tu opi­sy­wał au­tor woj­nę z Pyr­ru­sem i pierw­sze z Pu­ni­czy­ka­mi za­pa­sy. – Księ­gi za­cho­wa­ne 21 – 30 obej­mu­ją woj­nę dru­gą pu­nic­ką, zma­ga­nie się Rzy­mu z Hnn­ni­ba­lem. Pi­sarz przed­sta­wił w nich pier­wot­ne klę­ski Rzy­mu, jego wy­sił­ki pa­tr­jo­tycz­ne i osta­tecz­ną zwy­cię­ską od­por­ność. Wiel­ko­ści tej epo­ki był sam pi­sarz świa­do­mym i wra­że­nie tej wiel­ko­ści udzie­la się w ca­łej peł­ni czy­tel­ni­ko­wi; Li­wiusz za­zna­czył że ludu rzym­skie­go dziel­ność więk­sze­go była god­na po­dzi­wu w klę­sce, niż w szczę­ściu. Więc od Tre­bji, Tra­si­me­nu przez po­grom pod Ka­ri­na­mi aż do zwy­cię­stwa Rzy­mu pod Zamą roz­wi­ja się przed nami dra­mat tej woj­ny; Scy­pio­no­wie w Hisz­pan­ji i wiel­ki ich po­to­mek, star­szy Afry­kań­czyk, wy­róż­nia­ją się wśród oręż­nych za­pa­sów i opo­wia­da­nia li­wiu­szo­we­go. Prze­ci­wień­stwa nie­roz­waż­nych i roz­waż­nych wo­dzów i ry­ce­rzy uwy­dat­nio­ne w po­sta­ciach ta­kich, jak z jed­nej stro­ny lek­ko­myśl­ni­cy Fla­mi­nius, Te­ren­tius Var­ro, z dru­giej Fa­bius Cunc­ta­tor i Aemi­lius Paul­lus, po­le­gły pod Kan­na­mi. Ta dzie­siąt­ka ksiąg jest ari­ste­ią ca­łe­go na­ro­du, któ­ry w krwa­wych z Han­ni­ba­lem za­pa­sach otrzy­mał chrzest krwi i bierz­mo­wa­nie dziel­no­ści na dal­sze nad świa­tem zwy­cię­stwa. – Na­stęp­ne księ­gi od 31 – 45 zwra­ca­ją się ku wscho­do­wi, do res gra­ecae im­mi­xtae ro­ma­nis. Rzym w tych cza­sach wy­stę­pu­je w roli oswo­bo­dzi­cie­la Hel­le­nów od jarz­ma ma­ce­doń­skie­go. Gre­cya upa­da­ją­ca, roz­bi­ta na stron­nic­twa, swa­rzy się… a wo­bec Rzy­mian, nio­są­cych jej rze­ko­mą wol­ność i upo­mnie­nia, aby nie nad­uży­wa­ła wol­no­ści, za­cho­wy­wa się z pew­ną, czę­sto uspra­wie­dli­wio­ną nie­uf­no­ścią. Rzym za­czy­na te­raz li­kwi­da­cję mo­nar­chji i ustro­jów wschod­nich, po­wsta­łych po Alek­san­drze Wiel­kim. W tych księ­gach przed­sta­wił nad­to Li­wiusz ostat­nie, w czę­ści tra­gicz­ne, ko­le­je star­sze­go Afry­kań­czy­ka, ro­sną­cą prze­wa­gę Ka­to­na, wresz­cie szla­chet­ną po­stać młod­sze­go Aemi­liu­sa Paul­lu­sa, zwy­cię­scy Ma­ce­doń­czy­ków pod Pyd­ną. Na roku trium­fu nad Ma­ce­do­nią. 167 przed Chr.. koń­czą się za­cho­wa­ne księ­gi.

Resz­ta, a więc 107 ksiąg, za­gi­nę­ła. Dzie­ło było ogrom­ne i dla­te­go nie znaj­do­wa­ło czy­tel­ni­ków; już w pierw­szym tez wie­ku po Chr. do­ko­na­no za­pew­ne znacz­nie skró­co­ne­go wy­da­nia tek­stu, t… j… zro­bio­no epi­to­mę z Li­wiu­sza, a to się wal­nie przy­czy­ni­ło do za­tra­ty pier­wot­ne­go dzie­ła. Za­pew­ne już xv siód­mym wie­ku spo­tkał ten cios li­te­ra­tu­rę rzym­ską.

Aby więc na­brać ja­kie­go­kol­wiek wy­obra­że­nia o za­gu­bio­nych księ­gach, po­słu­żyć nam mo­gły­by w pierw­szym rzę­dzie pew­ne wska­zów­ki u póź­niej­szych au­to­rów. Bo prze­cie Li­wiusz był pod­sta­wo­wem źró­dłem dla wia­do­mo­ści o rzym­skiej re­pu­bli­ce, a pi­sa­rze na­stęp­ni, po­cząw­szy od Va­le­riu­sa Ma­xi­mu­sa, w epo­ce Ty­be­ry­usza, aż do Cas­sio­do­ru­sa w szó­stym wie­ku na Li­wiu­szu się opie­ra­li. Po­nie­waż jed­nak au­to­rzy sta­ro­żyt­ni bar­dzo rzad­ko cy­tu­ją wier­nie i do­słow­nie, au­ten­tycz­nych prze­to ułam­ków Li­wiu­sza nie zbie­rze­my dużo z tego po­kło­sia. – Waż­niej­szem więc źró­dłem dla po­zna­nia czę­ści za­gu­bio­nych będą stresz­cze­nia ksiąg po­je­dyń­czych, t… z… pe­rio­chae, któ­re po­wsta­ły za­pew­ne w w. 4tym. Mają one róż­ne roz­mia­ry; ogra­ni­cza­ją się nie­kie­dy do kil­ku za­le­d­wie słów, w in­nych ra­zach dają szcze­gó­ło­we tre­ści spi­sy, po­da­jąc głów­ne fak­ta księ­gą ob­ję­te i uwy­dat­nia­ją za­ra­zem nie­kie­dy ma­ter­je dla szko­ły re­to­rów przy­dat­ne. Za­cho­wa­ły się ta­kie pe­rio­chae do ksiąg wszyst­kich z wy­jąt­kiem 136 i 137ej; do księ­gi zaś pierw­szej mamy aż dwie, z któ­rych tyl­ko dru­ga do zbio­ru resz­ty przy­sta­je. Prócz tego w pa­py­ru­sach z Oxyr­hyn­chos z w. 3/4 po Chr. zna­le­zio­no inne stresz­cze­nia do ksiąg 37 – 40 i 48 – 55. I jed­ne i dru­gie te świe­żo od­na­le­zio­ne sko­ro­wi­dze za­pew­ne już nie z pier­wot­ne­go tek­stu Li­wiu­sza czer­pa­ły, lecz opie­ra­ły się na skró­co­nych prze­rób­kach. Z tych źró­deł na­bie­ra­my więc nie­ja­kie­go wy­obra­że­nia o za­war­to­ści i roz­kła­dzie za­ni­kłych ksią­żek.

Po woj­nach ma­ce­doń­skich przy­go­to­wa­nia do trze­ciej pu­nic­kiej woj­ny i tej­że prze­bieg wy­peł­niał księ­gi 49 – 52; księ­gi 81 – 89 opo­wia­da­ły o Sul­li i Ma­ry­usza za­wi­chrze­niach i Osta­tecz­nem Sul­li zwy­cię­stwie. Po­tem od księ­gi 90 zaj­mo­wa­ły hi­sto­ry­ka prze­wa­gi Pom­pe­ju­sza, dla któ­re­go Li­wiusz miał wy­raź­ną sym­pa­tje, tak że aż Au­gust z prze­ką­sem na­zy­wał go Pom­pe­jań­czy­kiem. W księ­gach 109 – 116 był opis za­pa­sów mię­dzy Pom­pe­ju­szem i Ce­za­rem. Dal­szy ciąg opo­wia­dał o trium­wi­rach, aż wresz­cie w ostat­nich księ­gach 134 – 142 wkro­czył au­tor w okres pa­no­wa­nia Au­gu­sta, któ­re­go dzie­je do roku 9 przed Chr. w ostat­niej do­pro­wa­dził księ­dze. Ogrom­na to stra­ta dla hi­stor­ji, że księ­gi te za­gi­nę­ły, a my ogra­ni­cze­ni do wcze­śniej­szych i po­cząt­ko­wych czę­ści dzie­ła, nie mo­że­my do­kład­nie okre­ślić ta­len­tu, przed­mio­to­wo­ści, za­słu­gi Li­wiu­sza. W tych koń­co­wych par­ty­ach mu­siał on być z na­tu­ry rze­czy sa­mo­dziel­niej­szym i dla­te­go do­star­czał pew­niej­szych rę­koj­mi dla oce­ny swe­go hi­sto­rycz­ne­go do­rob­ku.

W za­cho­wa­nych czę­ściach sa­mo­dziel­nym au­tor nie był. Bo pi­sarz sta­ro­żyt­ny, pi­sząc o od­le­głych wie­kach, uwa­żał dzie­je tych cza­sów za zba­da­ne ob­ro­bio­ne; swo­jem zaś mie­nił za­da­niem, pięk­niej­szą i ozdob­niej­szą for­mą przy­ćmić i prze­wyż­szyć ist­nie­ją­ce już opi­sy. O zdo­by­ciu no­wych ma­ter­ja­łów i ry­sów przez głęb­sze ba­da­nia i po­szu­ki­wa­nia przy tem nie my­śla­no. – Okre­śle­nie źró­deł Li­wiu­sza nie jest ła­twem wsku­tek tego, że daw­na hi­stor­jo­gra­fja o dzie­jach re­pu­bli­ki do­szła nas tyl­ko w ułam­kach i strzę­pach, a nad­to z tego po­wo­du, że Li­wiusz, po­dob­nie jak inni sta­ro­żyt­ni w przy­ta­cza­niu po­wag, na któ­rych się opie­rał, do­kład­nym nig­dy nie był. Mówi on o au­to­rach bez wy­mie­nie­nia na­zwi­ska, cy­tu­je na­zwi­ska przy­god­nie, nie­ko­niecz­nie w miej­scach, w któ­rych naj­bar­dziej od pew­ne­go au­to­ra za­le­żał. To pew­nem, że na­raz wie­lu źró­deł Li­wiusz nie uży­wał; to nie le­ża­ło w zwy­cza­jach sta­ro­żyt­nych, a na­wet wo­bec zwo­jów, któ­rych roz­wi­ja­nie i czy­ta­nie nie było zbyt wy­god­nem, nie­po­do­bień­stwem było nie­omal me­cha­nicz­nem. W pierw­szej de­ka­dzie opie­rał on się głów­nie na młod­szych an­na­li­stach, ja­ki­mi byli Va­le­rius Au­tias, Li­ci­nius Ma­cer, Clau­dius Qu­adri­ga­rius i Tu­be­ro. Z ko­lei za­pew­ne jed­ne­go z nich lub dru­gie­go na prze­ciąg dłuż­szych par­tyj brał so­bie za prze­wod­ni­ka. W trze­ciej de­ka­dzie, w któ­rej opo­wie­dzia­ne są ko­le­je han­ni­bal­skiej woj­ny, mógł Co­elius An­ti­pa­ter swo­ją mo­no­gra­fją wal­ne Li­wiu­szo­wi od­dać usłu­gi. Prócz tego za­glą­dał znów do Va­le­riu­sa An­tia­sa i nie­wąt­pli­wie tak­że do Po­ly­bio­sa. Od czwar­tej de­ka­dy, księ­gi 31ej, sta­je się ten Po­ly­bios głów­ną Li­wiu­sza po­wa­gą. Wszak Po­ly­bios był wła­śnie hi­sto­ry­kiem pod­bi­cia Gre­cji i wscho­du przez Rzym. A za­cho­wa­nie znacz­nych czę­ści po­ly­biu­szo­we­go dzie­ła po­zwa­la nam tu głę­biej wgląd­nąć w spo­sób pra­cy rzym­skie­go pi­sa­rza. Otoż wy­mie­nia Li­wiusz Po­ly­bio­sa w tej czę­ści swe­go dzie­ła tyl­ko sześć razy; ko­rzy­sta jed­nak z nie­go wie­lo­krot­nie, a cza­sem w swej za­leż­no­ści jest pra­wie tłó­ma­czem, nie­wol­ni­czym na­stęp­cą Gre­ka. Su­che jed­nak i drob­nost­ko­we wy­wo­dy nużą i mie­rzą Li­wiu­sza; skra­ca on więc wie­lo­krot­nie grec­kie źró­dło, do oschło­ści grec­kie­go przed­sta­wie­nia wno­si swo­ją rzym­ską pa­te­tycz­ność i pa­tr­jo­tycz­ne uczu­cie, re­to­ry­zu­je przez do­da­nie pew­nych efek­tów i kwiat­ków sty­lo­wych wy­wo­dy swe­go prze­wod­ni­ka Nie oby­ło się tez bez pew­nych po­bież­no­ści i błę­dów w ro­zu­mie­niu grec­kie­go tek­stu; a pa­tr­jo­tyzm rzym­ski skło­nił nie­kie­dy Li­wiu­sza do zmian na ko­rzyść Rzy­mian. Ale w tej czę­ści dzie­ła od ks. 31 – 45ej jest prócz tego inny za­sób wia­do­mo­ści, do­ty­czą­cy spraw we­wnętrz­nych rzym­skich i sto­sun­ków Rzy­mu z za­cho­dem. Te znów za­czerp­nął Li­wiusz nie­wąt­pli­wie z młod­szych an­na­li­stów, Clau­diu­sa i Va­le­riu­sa, zwa­ne­go An­tias. A cho­ciaż prze­sa­dy tego ostat­nie­go go nie­cier­pli­wi­ły, choć nie­raz je pięt­no­wał, nie­mniej prze­to barw­ne, ob­szer­ne opi­sy Va­le­riu­sa da­wa­ły naj­wię­cej ma­ter­ja­łu, a za­ra­zem uła­twia­ły na­stęp­com osią­gnię­cie celu, któ­ry tak­że Li­wiu­szo­wi przy­świe­cał, a po­le­gał na zaj­mu­ją­cem, wią­żą­cem uwa­gę opo­wia­da­niu.

Wresz­cie o po­dzia­łach, ukła­dzie, sty­lu ca­łe­go dzie­ła kil­ka uwag uczy­nić na­le­ży. Li­wiusz pi­sał rocz­ni­ki tak jak daw­niej­si hi­sto­ry­cy, t… j… rok po roku opo­wia­dał wy­da­rze­nia, lub przy­najm­niej chciał je tak opo­wia­dać. Była ta for­ma moż­li­wą w za­ra­niu dzie­jów, kie­dy zda­rze­nia były prost­sze a woj­ny trwa­ły krót­ko i na jed­nym roz­gry­wa­ły się te­re­nie. Kie­dy jed­nak hi­sto­rycz­ne zda­rze­nia obej­mo­wać za­czę­ły więk­sze prze­strze­nie i więk­sze wy­peł­niać okre­sy, for­ma ta cię­żyć mu­sia­ła i pę­tać hi­sto­ry­ka. Nie po­rzu­cił jej mimo tego Li­wiusz zu­peł­nie, ale uchy­lał się od niej czę­sto­krot­nie, łą­cząc zda­rze­nia kil­ku lat ze sobą. Ksiąg sze­re­gi wy­twa­rza­ły więc nie­kie­dy więk­szą ca­łość, n… p… księ­gi 109 – 116 opi­sy­wa­ły woj­nę do­mo­wą (bel­lum ci­vi­le) mię­dzy Ce­za­rem a Pom­pe­ju­szem. Po­człon­ko­wać tak wiel­ką licz­bę ksiąg i tak ogrom­ne lat pa­smo nie było ła­twem za­da­niem; z po­cząt­ku za­mie­rzył w de­ka­dach lub pół­de­ka­dach ująć Li­wiusz pew­ne hi­stor­ji okre­sy. Mamy więc wstę­py, n… p… na po­cząt­ku księ­gi szó­stej, dwu­dzie­stej pierw­szej i rów­nież trzy­dzie­stej pierw­szej. Księ­gi 1 – 5 sta­no­wi­ły tak­że pew­ną ca­łość aż do zdo­by­cia Rzy­mu przez Gal­lów, 6 – 15 aż do pod­bi­cia Ita­lii, 16 – 20 obej­mo­wa­ły pierw­szą pu­nic­ką woj­nę, 21 – 30 dru­gą. Lecz z bie­giem wy­pad­ków ten po­dział prze­stał być pod­sta­wo­wym; od księ­gi 90 nie mo­że­my go już stwier­dzić. Póź­niej­si jed­nak prze­pi­sy­wa­cze wpro­wa­dzi­li ten po­dział na de­ka­dy do ca­łe­go dzie­ła li­wiu­szo­we­go i na kształ­cie, w ja­kim się pi­sarz za­cho­wał, po­dział ten się od­bił sta­now­czo.

Wiel­kie na­gro­ma­dze­nie wy­da­rzeń trze­ba było nie­tyl­ko po­człon­ko­wać, ale tak­że uroz­ma­icić w ja­ki­kol­wiek spo­sób, aby czy­tel­nik nie uległ znu­że­niu. Li­wiusz był mi­strzem w opo­wia­da­niu, umiał on przy­miesz­ką swe­go sub­jek­tyw­ne­go uczu­cia, sym­pa­tją czy od­ra­zą, pa­to­sem wresz­cie w sce­nach pod­nio­słych oży­wiać swe przed­sta­wie­nia. A o tę, jak Gre­cy to na­zy­wa­li, po­iki­lo­tes, uroz­ma­ice­nie sta­ra­ła się już usil­nie hi­stor­jo­gra­fja grec­ka hel­le­ni­stycz­nej epo­ki. Roz­ma­ity­mi środ­ka­mi moż­na było ją osię­gnąć i sztu­ka­mi temi nie po­gar­dził też Li­wiusz. A więc na­przód opi­sy bi­tew po­wta­rza­ły się cią­gle i stro­iły w co­raz nowe efek­ta i bar­wy. To przy­najm­niej nie było zbo­cze­niem od przed­mio­tu. Ale re­to­rycz­na hi­stor­jo­gra­fja nie gar­dzi­ła na­wet przy­miesz­ka­mi, któ­re od­rzy­na­ły się nie­co od wła­ści­wej tre­ści. Epi­zo­dy, za­wie­ra­ją­ce ogól­ne mo­ra­ły, oświe­ca­ją­ce ja­kiś oby­cza­jo­wy szcze­gół, et­no­gra­ficz­ne szki­ce mia­ły od cza­su do cza­su czy­tel­ni­ko­wi zgo­to­wać nie­ja­ko wy­tchnie­nie, za­pew­nić spo­czy­nek i roz­ryw­kę; de­ver­ti­cu­la amo­ena na­zwał ta­kie wy­ciecz­ki Li­wiusz. Otóż za­zna­czyć mu­si­my, że ta­kie wtrę­ty do opo­wia­da­nia na­le­żą u Li­wiu­sza do rzad­ko­ści. Przy­kła­dem ich wy­bit­nym jest n… p… epi­zod o Alek­san­drze Wiel­kim 9. 17. Ale wo­gó­le ta­kich zbo­czeń było mało; lu­bił je Sal­lu­stius i Vel­le­ius, po­tę­piał rze­czo­wy Pu­ly­bios. – Da­lej słu­ży­ły do okra­sze­nia opo­wie­ści cha­rak­te­ry­sty­ki oso­bi­sto­ści. Nie­któ­rzy hi­sto­ry­cy chęt­nie kre­śli­li ta­kie por­tre­ty czy bo­ha­te­rów czy upa­dłych in­dy­wi­du­ów, żeby tyl­ko wspo­mnieć Sal­lu­stiu­sa, Ta­cy­ta i na­śla­dow­cę jego Am­mia­nu­sa. Li­wiusz jest zno­wu pod tym wzglę­dem wstrze­mięź­li­wym. Mamy wpraw­dzie u nie­go ob­szer­niej­szą cha­rak­te­ry­sty­kę Pa­pi­riu­sa Cur­so­ra 9, 16 i Ka­to­na 39, 40, prócz tego kil­ka po­mniej­szych szki­ców, woli on jed­nak cha­rak­te­ry­zo­wać swe po­sta­cie ra­czej po­śred­nio przez same czy­ny lub sądy in­nych, lubi od­sła­niać ich du­sze przez mowy, któ­re wkła­da w ich usta. Tych mów jest u Li­wiu­sza bar­dzo wie­le; w za­cho­wa­nych czę­ściach dzie­ła na­li­czo­no ich oko­ło 400. Po­fol­go­wał tu pi­sarz swe­mu re­to­rycz­ne­mu wy­szko­le­niu i za­mi­ło­wa­niu dla ży­we­go sło­wa. Ani jed­nej zaś mowy nie przy­to­czył w jej au­ten­tycz­nem brzmie­niu, bo ta­kie oso­bi­ste wy­nu­rze­nia by­ły­by się wy­ła­my­wa­ły z jed­no­li­to­ści sty­lu i na­stro­ju, o któ­re dbał pi­sarz sta­ro­żyt­ny. Mowy te więc są wy­ro­bem Li­wiu­sza. Mno­żą się one od cza­su wal­ki sta­nów za re­pu­bli­ki, wy­brzmie­wa­ją z ust wo­dzów przed wal­ka­mi, z ust zwy­cię­sców. ubie­ga­ją­cych się o triumf. Osno­wę nie­któ­rych zna­lazł już pi­sarz w swych źró­dłach, ale nadał im swo­ją for­mę, przy­dał im barw i ozdob­no­ści (por. Po­lyb. 3, 64 i Liv. 21, 40). Re­to­ry­ka świę­ci w nich swo­je trium­fy; uży­ta ona jed­nak z pew­ną mia­rą, a rzad­ko tyl­ko na­strój i grub­sze efek­ta przy­po­mi­na­ją nie­co prze­sa­dę i na­pu­szy­stość de­kla­ma­to­rów (por. 1, 26; 3, 56; 40 rr. 8, 11, 14).

Ję­zyk Li­wiu­sza wo­gó­le jest po­praw­nym i czy­stym.

Za­rzu­cał mu Asi­nius Pol­lio, kry­ty­ku­ją­cy wszyst­kich i wszyst­ko, pew­ne pa­dew­skie ce­chy (Pa­ta­vi­ni­tas), ale nam trud­no oce­nić uza­sad­nie­nie tego za­rzu­tu. Wo­gó­le po­wie­dzieć moż­na, że Li­wiusz, po­dzi­wia­ją­cy przedew­szyst­kiem Cy­ce­ro­na, jest au­to­rem po­śred­ni­czą­cym mię­dzy Cy­ce­ro­nem i póź­niej­szą srebr­ną ła­ci­ną. Ma on pew­ne zwro­ty po­etycz­ne, któ­re pod wpły­wem au­gu­stow­skich po­etów do­sta­ły się do pro­zy; ma da­lej pew­ne ar­cha­izmy, szcze­gól­nie w pierw­szej de­ka­dzie, w któ­rej przy opi­sie sta­ro­daw­nych po­dań duch weń wstę­po­wał sta­ro­daw­ny a pod wpły­wem En­niu­sza ję­zyk pew­nem za­bar­wie­niem sta­ro­żyt­ni­czem nie gar­dził. Ude­rza da­lej u Li­wiu­sza nie­kie­dy dłu­gość i ob­cią­że­nie per­jo­dów. Bu­do­wa ich nie jest tak do­kład­ną i do­sko­na­łą, jak u Cy­ce­ro­na; Li­wiusz nad­mier­ny za­sób szcze­gó­łów i ry­sów za­mie­rzał nie­kie­dy do jed­ne­go zda­nia wtło­czyć. Imie­słów gra u nie­go w roz­ma­itych uży­ciach ogrom­ną rolę; w par­ty­cy­pial­nej for­mie łą­czy się wie­le ry­sów ubocz­nych z głów­ną my­ślą.

Styl jest prze­waż­nie ja­sny i przej­rzy­sty; opo­wia­da­nie pły­nie spo­koj­nie i ła­god­nie, bez tych od­sko­ków my­śli, któ­re wy­wo­ły­wał tem­pe­ra­ment Sal­lu­stju­sza, bez tych za­ła­mań sło­wa i nie­spo­dzia­nych zwro­tów, w któ­rych się lu­bo­wa­ła no­wo­cze­sna re­to­ry­ka. Ja­sną plen­ność (lac­tea uber­tas) za­zna­cza­li u nie­go sta­ro­żyt­ni: pew­na peł­nia sło­wa zbli­ża się na­wet nie­kie­dy do ga­da­tli­wo­ści. Kto po Sal­lu­stju­szu i Ta­cy­cie weź­mie Li­wiu­sza do ręki, do­zna ja­kie­goś ko­ją­ce­go, ła­go­dzą­ce­go wra­że­nia. Że jed­nak jego hi­stor­ja nie tyl­ko te­atral­nej pozy i słów de­kla­ma­tor­skich uczy, lecz za­wie­ra dużo ży­cia mą­dro­ści, to stwier­dził już Mac­chia­vel­li i uzna każ­dy, kto się za­głę­bi w li­wiu­szo­wem opo­wia­da­niu, kre­ślą­cem wy­mow­nie, ja­kich dusz i ja­kich pod­wa­lin było po­trze­ba pod przy­szłą Rzy­mu po­tę­gę. A mimo wszel­kich bra­ków li­wiu­szo­we­go dzie­ła, wiel­ka po­czci­wość pi­szą­ce­go i go­rą­cy jego pa­tr­jo­tyzm za­wsze bę­dzie po­cią­gać do tego au­to­ra, któ­ry za­pew­ne nie był wiel­ką in­dy­wi­du­al­no­ścią, ale wo­bec wiel­kich dzie­jów swe­go na­ro­du miał wraż­li­wość i po­sza­no­wa­nie i przed­sta­wił je nam tak, jak się utrwa­li­ły przez sze­reg po­ko­leń z ca­łym ma­je­sta­tem ro­sną­cej siły i z ozdob­no­ścią po­ezji. Pierw­szy to wresz­cie au­tor, któ­ry w prze­szło­ści szu­kał po­krze­pie­nia na smut­ki współ­cze­sne; ko­ry­fe­usz on tej dy­na­stji śmier­tel­ni­ków, któ­rzy w mi­ło­ści tego co mi­nę­ło, szu­ka­li za­po­mnie­nia o tem co ich gnio­tło, a w swo­im na­ro­dzie hart wy­trwa­nia i na­dzie­ję lep­szej przy­szło­ści przy­po­mnie­niem tego co było usi­ło­wa­li ukrze­pić.

Uwa­ga. O Li­wiu­szu pi­sa­li: Ta­ine, Es­sai sur Tite Live n… p… w Pa­ry­żu 1896; Rie­mann, Etu­de sur la lan­gue… de Tite Live, Pa­ris 1884; We­is­sen­born we wstę­pie do berl… wy­da­nia. – O jago pra­cy i źró­dłach n… p. Nis­sen, Krit. Unter­su­chun­gen über die Qu­el­len der 4 und 5 De­ka­de, Ber­lin 1863; Sol­tau, Li­vius' Ge­schicht­swerk, Lipsk 1897; Wach­sr­muth, Ein­le­itung in die alte Ge­schichts­schre­ibung.

Rę­ko­pi­sów jest dużo. Dla pierw­szej de­ka­dy mamy frag­men­ta pa­limp­se­stu we­ro­neń­skie­go z 4 wie­ku i z dru­giej stro­ny rę­ko­pi­sy tak zw. re­cen­zyi Ni­ko­ma­chów, n… p… za­gu­bio­ny dziś Vor­ma­cen­sis i Me­di­ceus z w. XI. Tekst trze­ciej de­ka­dy opie­ra się na Pu­te­anus w Pa­ry­żu z V wie­ku i od­pi­sach z za­gu­bio­ne­go Spi­ren­sis. Dla czwar­tej de­ka­dy waż­nym jest Bam­ber­ge­ri­sis z w. XI, dla pią­tej pod­sta­wo­wym Vin­do­bo­nen­sis 15 z w. V.

Z wy­dań waż­nem jest wiel­kie Dra­ken­bor­cha, Am­ster­dam 1738; dla kry­ty­ki wy­da­nie Ma­dvi­ga, Ko­pen­ha­gen 1886 (4 wyd.); Luch­sa 1879 (księ­gi 21 – 30); z ko­men­to­wa­nych wy­dań do­brem jest We­is­sen­bor­na. – Pe­rio­chae i pap… z Oxyr­hyn­choa wy­dał Ross­bach 1910.

HI­STOR­JA PO­WSZECH­NA I POM­PE­IUS TRO­GUS.

Wid­no­krąg sta­ro­żyt­nych z wzro­stem pań­stwa rzym­skie­go roz­sze­rzał się co­raz bar­dziej i co­raz głę­biej od­czu­wa­no po­trze­bę hi­stor­ji świa­ta za­miast kro­nik, do­ty­czą­cych jed­ne­go mia­sta czy na­ro­du. Od­le­głe na­wet szcze­py, ich prze­szłość i te­raź­niej­szość za­czę­ły zaj­mo­wać umy­sły. Już wiel­ki fi­lo­zof Po­se­ido­nios w pierw­szym przed Chr. wie­ku znacz­nie się w tej dzie­dzi­nie za­słu­żył, jak spo­strze­że­nia jego do­ty­czą­ce Cel­tów, w wiel­kiej czę­ści za­cho­wa­ne, tego do­wo­dzą. Za Au­gu­sta zaś Dio­do­ros z Sy­cyl­ji pi­sał hi­stor­ję po­wszech­ną, Ti­ma­ge­nes z Alek­san­dr­ji dzie­je kró­lów i państw, po­wsta­łych z mo­nar­chji Alek­san­dra Wiel­kie­go. Rów­nież za Au­gu­sta geo­graf Stra­bon opra­co­wał w sie­dem­na­stu księ­gach geo­gra­fję po­wszech­ną, łą­cząc z tem hi­sto­rycz­ne, li­te­rac­kie i róż­no­rod­ne inne uwa­gi. Nie­po­dob­nem zaś tu po­mi­nąć mil­cze­niem in­ne­go rzym­skie­go dzie­ła z po­krew­ne­go za­kre­su. M. Vip­sa­nius Agrip­pa… po­moc­nik Au­gu­sta, a na­stęp­nie zięć od r. 21 przed Chr., za­sły­nął nie tyl­ko swo­imi czy­na­mi na woj­nie, świet­ne­mi bu­dow­la­mi w Rzy­mie, lecz i na polu na­uki i li­te­ra­tu­ry się wsła­wił. Przy­go­to­wy­wał on mia­no­wi­cie wiel­ką kar­tę im­per­jum rzym­skie­go, któ­ra pu­blicz­nie wy­sta­wio­na, mia­ła oby­wa­te­lom uprzy­tom­niać ogrom­ne pań­stwa dzie­dzi­ny. Śmierć, któ­ra go w r. 12 przed Chr. za­sko­czy­ła, prze­rwa­ła tę pra­cę. Ale Au­gust ją pod­jął i dzie­ło przez Agrip­pę po­czę­te wy­sta­wio­nem zo­sta­ło w osob­nej por­ti­cus na polu Mar­so­wem. W ko­men­ta­rzach od­ręb­nych dał Agrip­pa ob­ja­śnie­nia do tego ob­ra­zu i prze­glą­du zie­mi. – Rzym­skie pi­śmien­nic­two nie mia­ło jed­nak do­tych­czas hi­sto­rycz­ne­go dzie­ła, któ­re­by ob­ję­ło sze­ro­kie wszech­lu­dów dzie­dzi­ny. Bo sko­ro­wi­dze i syn­chro­ni­stycz­ne pod­ręcz­ni­ki daw­niej­sze At­ti­cu­sa i Cor­ne­liu­sa Ne­po­sa były tyl­ko nie­śmia­łe­mi w tym kie­run­ku pro­ba­mi, któ­re przedew­szyst­kiem dzie­je Gre­cji i sław­ne jej oso­bi­sto­ści za­mie­rza­ły w spo­sób ele­men­tar­ny uprzy­stęp­nić Rzy­mia­nom.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: