Od chili do wanilii. Historia roślin apetycznych - ebook
Od chili do wanilii. Historia roślin apetycznych - ebook
Dzieje migracji roślin są o wiele ciekawsze niż ludzi i o wiele bardziej zagadkowe, bo skąd na przykład wizerunek ananasa na pompejańskiej mozaice sprzed 2 tysięcy lat, skoro zgodnie z oficjalną nauką owoc ten pojawił się w Europie dopiero po odkryciu Ameryki? Nie wiem, czy starego powiedzenia, że „człowiek cywilizowany nie może się obejść bez kucharzy”, nie należałoby zmienić na „cywilizacja nie może się zacząć bez kucharzy”? Może ta książka choć trochę przybliży czytelnika do rozstrzygnięcia tej kwestii, a jej lektura wyjaśni m.in. również, co ma curry do piernika, komu zawdzięczamy makaron i kto pierwszy delektował się lodami waniliowymi.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-16205-1 |
Rozmiar pliku: | 8,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Coś jest na rzeczy w stwierdzeniu siostry Juaya Ines de la Cruz, meksykańskiej poetki z XVII wieku, która była przekonana, że: „Gdyby Arystoteles zajmował się gotowaniem, dużo więcej by napisał”k1. I szkoda, bo gdy przyjrzeć się bliżej dziejom homo sapiens, łatwiej można wyobrazić sobie istnienie ludzkości bez królów niż na przykład bez kapusty, jednak staramy się poznać historię królów, a nie interesuje nas, kim byli przodkowie kapusty.
„Powiedz mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś” – stwierdził już dość dawno temu Anthèlme Brillat-Savarin, któremu znawcy kuchni przyznali miano „papieża gastronomii” – za pochwałę rozkoszy stołu, anegdoty i celne aforyzmy. Ba, zdaniem tym, które tak często pojawia się jako motto książek kucharskich, ozdobiła pierwszą stronicę swoich _365 obiadów_ Lucyna Ćwierczakiewiczowa. Francuz zasłynął również z innego bon motu: „Odkrycie nowego dania większym jest szczęściem dla ludzkości niż odkrycie nowej gwiazdy”k2.
Zdaniem Matthew Forta, krytyka kulinarnego, jedzenie jest „ historią na talerzu – żaden składnik ani ich połączenie nie pojawiają się przypadkiem, zawsze jest jakiś powód. Składniki opowiadają historię handlu, podbojów, migracji, zmian społecznych. Tożsamość każdego narodu tkwi w charakterystycznej dla niego kuchni. A poza tym jedzenie jest ciekawsze niż czytanie ksiąg parafialnych albo miejscowych archiwów”k3.
Dzieje migracji roślin są nie tylko ciekawe, ba, bywają intrygujące i zagadkowe, bo skąd na przykład wizerunek ananasa na pompejańskiej mozaice sprzed dwóch tysięcy lat, skoro zgodnie z oficjalną nauką owoc ten pojawił się w Europie dopiero po wyczynie Kolumba? Odkrycie Ameryki oznaczało poszerzenie spożywczego asortymentu Europejczyków. O ile wpływy kuchni renesansowych Włoch dotarły przede wszystkim do elit, o tyle przenikanie produktów roślinnych z Nowego Świata w XVI–XVIII wieku gruntownie przekształciło europejską kulturę żywienia i dotyczyło całej ludności.
Odkrycie Nowego Świata stało się momentem przełomowym w historii żywienia. Zaadaptowanie kukurydzy, ziemniaków, indyka i fasoli wprowadziło głębokie zmiany w diecie wszystkich Europejczyków, od plebsu po elity. Rozwój gospodarki plantacyjnej w Ameryce spowodował coraz szersze rozprzestrzenianie się cukru, kawy i herbaty, które powoli stawały się produktami powszednimi. Nowe sposoby żywienia wpisały się całkowicie w ducha epoki nowożytnejk4.
Po 1492 roku doszło do procesu nazywanego przez antropologów wymianą kolumbijską, czyli transferu żywności, zwierząt i roślin z Nowego Świata do Starego i na odwrót. Paradoks polegał na tym, że Europejczykom nie spodobały się potrawy, które odkryli, a tego, czego szukali, nie znaleźli. A szukali przypraw, w które Nowy Świat nie obfitował, nie licząc ostrej papryki, która była jednak tak pikantna, że długo się do niej przyzwyczajano.
Mieszkańcy Zachodu nigdy nie czerpali tyle z kuchni świata co dzisiaj. W procesach globalizacji i uniformizacji sposobu życia, którym aktualnie podlegamy, można mieć wątpliwości, czy pojęcie egzotycznej kuchni (po grecku _exo_ znaczy zewnętrzny) ma jeszcze jakiś sens. Jest wiele pytań, które należy zadać, żeby uchwycić znaczenie tych ewolucji smaku, które obejmują wówczas większość krajów europejskich otwartych na nowe horyzonty, pociągając za sobą urozmaicenie diety. Skąd taki sukces kukurydzy, cukru i indyczek? Skąd w większości krajów początkowy brak powodzenia pomidorów? Dlaczego tak opieszale upowszechniały się ziemniaki? Dzisiaj trudno uwierzyć, że przez pierwsze 150 lat od ich sprowadzenia do Europy kartofle nie cieszyły się dobrą renomą. Wielu uważało je za warzywa niezdrowe, ponieważ rosną pod ziemią, zamiast szlachetnie wyrastać ku słońcu. Duchowni niekiedy potępiali ziemniaka z ambony, ponieważ… nie pojawia się w Bibliik5.
„Wydaje się, że przyczyny tych sukcesów i porażek są dwojakie” – twierdzi meksykański naukowiec francuskiego pochodzenia Jean Meyer. „Wieśniacy, którzy dopiero formują ogół konsumentów, z trudem akceptują roślinę, której sposoby uprawy różnią się znacznie od im znanych, a jeszcze trudniej akceptują produkt, którego smak wprawia ich w zmieszanie. Powodzeniem cieszy się fasola, gdyż przypomina sadzone i spożywane od wieków groch i bób. Ponadto pożywieniu, które z początku było przeznaczone dla zwierząt, trudno jest zaistnieć jako żywności dla ludzi”k6.
Wiele obiecujących produktów z Nowego Świata początkowo nie wzbudziło żadnego zainteresowania, chociaż Aztekowie mieli słabość na przykład do amarantu (szarłat wyniosły), rośliny o pożywnych liściach i smacznych ziarnach. W Meksyku dorównywał on popularnością kukurydzy, ale ponieważ Aztekowie spożywali go po zmieszaniu z krwią podczas obrzędów obejmujących składanie ofiar z ludzi, Hiszpanie nabrali do niego obrzydzeniak7.
Zgodnie z chińskimi zwyczajami wszystko jest jadalne, od jedwabników po pangoliny – bezzębne, prawie dwumetrowe ssaki z długim ogonem i pokryte łuskami. W razie zagrożenia zwijają się w kłębek i wydzielają odpychający zapach. Z pogardą i obrzydzeniem spoglądamy na Azjatów jedzących psy czy koty, ale niechęć ta wynika przede wszystkim z krótkiej pamięci Europejczyków. Na przykład w czasie oblężenia Paryża w 1871 roku, a w szczególności pod jego koniec, miasto smakoszy było głodne.
Słynny podówczas kucharz pan Thomas Genin przyznawał: „Poza koniną było naprawdę trudno o mięso. Wołowina i cielęcina zniknęły już dawno. Baraninę zastępowaliśmy psiną, którą sprzedawali handlarze drobiu. _Ragout_ niby to z młodego królika robiliśmy z mięsa szczurów. Kocina uchodziła za rzadki i wielki przysmak. Szczur jest paskudny w dotyku, ale jego mięso jest wyśmienite: delikatne i pełne smaku. Dobrze naziołowane może być wprost doskonałe… Mięso psów jest niestety twarde, poza tym ma nieprzyjemny posmak, którego nawet największa ilość przypraw nie jest zdolna zatrzeć”k8.
Aleksander Sołżenicyn (ten od _Archipelagu GUŁag_) w _Jednym dniu Iwana Denisowicza_ podaje, że głównym pożywieniem więźniów w sowieckich łagrach była zupa z trawy. Na ogół jednak ludzie nie jedzą drewna, liści ani trawy, gdyż nie jesteśmy w stanie strawić celulozy. Z drugiej strony różne kulturalne tabu nakazują nam odrzucać pokarmy same w sobie zdrowe i pożywne. I tak niektórzy nie wezmą do ust koników polnych czy gąsienic, skądinąd smacznych i cenionych w różnych regionach światak9.
Każdy naród, każda większa społeczność wykształciły na przestrzeni wieków swoją specyficzną kuchnię. Jej podstawę stanowią zawsze najbardziej dostępne i popularne na danym obszarze produkty żywnościowe i przyprawy. Wiele narodowych lub regionalnych potraw zdobyło międzynarodowe uznanie. Nie zawsze działo się tak z powodu ich nadzwyczajnych walorów smakowych – często stawało się to na zasadzie szczęśliwego przypadku lub w wyniku sprzyjających okolicznościk10.
Kuchnia Maghrebu (z arabskiego: „tam, gdzie zachodzi słońce” – czyli Maroko, Algieria i Tunezja) jest mieszanką berberyjskiej i arabskiej tradycji kulinarnej z pewnymi wpływami europejskimik11. Począwszy od VII wieku Arabowie wprowadzili wiele przypraw, takich jak: szafran, gałka muszkatołowa, cynamon i goździki, które w znacznym stopniu wpłynęły na rozwój kultury gastronomicznej Afryki Północnej.
Na drugim końcu świata Archipelag Malajski również ulegał w swojej historii wpływom muzułmańskim, lecz także – co zrozumiałe z racji położenia – indyjskim. Ślady tego odnajdujemy w tamtejszej kuchni. Pochodzące z wysp przyprawy (gałka muszkatołowa, goździki, imbir, galanga, kurkuma, długi pieprz) lub te, które się tam po prostu uprawia, nadają indonezyjskiej kuchni wielkie bogactwo smaków, często bardzo pikantnych. Lokalną specjalnością jest _sate_, rodzaj szaszłyków z mocno przyprawionych kawałków mięsa podawanych z korzennym sosem na bazie kardamonu, ostrej papryki, cynamonu, kolendry i kuminuk12.
Poznanie wszystkich subtelności dozowania i zrozumienie hierarchii przypraw wymagają dużego doświadczenia, którego nie zastąpi żadna książka. Czyż arabskie przysłowie nie mówi: „Twoje oko jest twoją wagą”? Sekret każdej pikantnej kuchni polega na zręcznym operowaniu różnymi przyprawami, tak by żadna nie zabiła smaku innych. Moc niektórych przypraw skłania do wielkiej ostrożności w ich dozowaniu. Garści się nie spotyka, natomiast szczypty są na porządku dziennym. Czasami jeden obrót młynka wystarczyk13.
Zasada przyswajania obcych wzorców kulinarnych obowiązywała i obowiązuje także w innych regionach świata. Widać to na przykład w kuchni indyjskiej, do której przeniknęły wpływy muzułmańskie, perskie i mongolskie. Przykładem dania, które ukształtowało się na bazie wielu tradycji, jest _biryani_, czyli ryż z warzywami, mięsem i przyprawami. Choć sama nazwa wywodzi się z języka perskiego, to narodziny potrawy datuje się na czasy panowania w Indiach dynastii Wielkich Mogołów, które rozpoczęło się w XVI, a zakończyło w XIX stuleciuk14.
Anglicy wprawdzie skolonizowali Indie, lecz kuchnia indyjska zrobiła z powodzeniem to samo z brytyjską. Upodobanie Anglików do potraw słodko-słonych, którego udziec barani w sosie miętowym jest słynnym przykładem, oraz ich namiętność do curry wyjaśniają skłonność do spożywania _chutney_ (nazwa wywodząca się od hinduskiego słowa _chatni_ oznaczającego „ostre przyprawy”). Ta kwaśno-słodka potrawa stanowi rodzaj konfitury z owoców lub warzyw usmażonej w occie korzenno-ziołowym i posłodzonej nieoczyszczonym brunatnym cukrem. Do tej samej kategorii należy ketchup, zainspirowany słodkimi przyprawami na bazie warzyw z Dalekiego Wschodu. Jego wersja przemysłowa, produkowana z pomidorów, lekko doprawiona ostrą papryką, imbirem, pieprzem i kwiatem muszkatołowym, obiega cały świat począwszy od XIX wiekuk15.
Człowiek woli to, z czym ma do czynienia na co dzień, nieufnie podchodzi do żywności, której nie zna, ale równocześnie poszukuje różnorodności, gdyż biologicznie jest na nią przygotowany. Kulturowym rozwiązaniem tego dylematu jest kuchnia. Tradycja kulinarna stanowi sumę pewnych zasad, które bazując na produktach o uznanej wartości odżywczej, starają się wzbogacić i urozmaicić ich smak. To dzięki takiemu podejściu „ motywem dominującym w kuchni chińskiej¹ z Seczuanu jest łączenie sosu sojowego, imbiru, cukru i pieprzu – w meksykańskiej będzie to zestawienie papryki chili, pomidora czerwonego lub zielonego i soli. Kulturę danego regionu możemy rozpoznać już po pierwszym kęsie – identyfikujemy ją po sposobie przyprawienia” – twierdzi Susana Osorio-Mrożek. „Kto raz spróbował bigosu, będzie umiał rozpoznać polski smak w innych polskich potrawach, choćby nigdy w Polsce nie był i nie wiedział nic o jej kulturze; to samo można powiedzieć o Węgrzech i gulaszu, Meksyku i mole, o Indiach i curry”k16.
Gusta ulegają zmianom, warto więc zainteresować się zwyczajami żywieniowymi traktowanymi często jako „normalne”, „bez historii”, bo za tymi oczywistościami kryją się często złożone mechanizmy, ciekawe z punktu widzenia historyka. Hierarchia pokarmów nie zawsze jest ta sama i zmienia się w czasie. Do nieznanych potraw i smaków trzeba podchodzić bez uprzedzeń, z gotowością na nowe doznania, a z tym różnie bywa.
Nie udało się to na przykład młodemu Ludwikowi XV, gdy próbował kawioru ofiarowanego przez posłów rosyjskiego cara. Monarcha wziął ziarenka na łyżeczkę i… wypluł na dywan. Jakaż dyplomatyczna gafa! Czas kawioru w Europie Zachodniej jeszcze nie nadszedł, doceniali go tylko nieliczni smakoszek17 oraz… drób, który jeszcze w średniowieczu był nim karmiony. Ba, jeszcze dwa wieki temu w nowojorskim porcie jesiotrów pływało tyle, że kawior z tej ryby serwowano jako przekąskę w barach (naturalnie z myślą o tym, że po zjedzeniu czegoś słonego ludzie wypiją więcej piwa). Zresztą w tamtych czasach – wcale nie tak bardzo odległych – produktów, które dzisiaj uważamy za smakołyki, była obfitość. Na przykład homary tak zawzięcie mnożyły się wzdłuż brytyjskiego wybrzeża, że karmiono nimi więźniów i sieroty, a także mielono na nawóz; służący zastrzegali sobie w umowach o pracę, że będą dostawali do jedzenia homara nie częściej niż dwa razy w tygodniuk18.
Łamanie chleba palcami i nieużywanie do tego celu noża było swoistym stylem arystokracji udającej prostotę. Ta sama tendencja wystąpiła w doborze pożywienia – odrzucano przyprawy Wschodu na rzecz ziół i innych aromatów krajowych. Nie wszystkie mody kulinarne były tak paradoksalne i prowokujące, skoro produkty na nowo przywrócone do łask, jak trufle i nowalijki, pozostawały wciąż drogie i rzadko spotykanek19.
Luksus jest jakością nieuchwytną z natury: w każdej epoce historycznej inaczej był definiowany, ale mimo zmiennych okoliczności, jak zauważył Fernand Braudel: „ nie zmienia się komedia społeczna, której jest tematem i stawką”, a bogaci „wypróbowują rozkosze, które prędzej czy później staną się udziałem mas”k20. Chyba nikt nie zna odpowiedzi na najprostsze pytanie: dlaczego, skoro można dzisiaj zjeść wszystko i wszędzie, jedni jedzą tylko to, a inni tylko tamto?
„Kocham kuchnię za to właśnie, że jest jedyną bodaj świątynią nie poddającą się żadnej logice, prawom giełdy i wskazaniom lekarzy” – wyznaje Ludwik Stomma. „W niej tylko dać możemy upust naszym namiętnościom i fobiom, a nawet umrzeć z głodu, bo czegoś nie lubimy”k21. To dlatego niektóre smaczne potrawy nigdy nie przekroczyły granic krajów, w których zostały wymyślone.
Dziedzictwo kulinarne to coś jakościowo odmiennego od dziedzictwa ucieleśnianego przez materialne zabytki przeszłości. Jest ściśle związane z życiem kulturowym, wpisane w praktyki społeczne, podatne na wpływy z zewnątrz i innowacje powstające wewnątrz danej grupy. Jego autentyzm czy oryginalność są w istocie problematyczne, podobnie jak kwestia praw własności danego obszaru do poszczególnych elementów tradycji kulinarnej.
Jak twierdzą David Bell i Gill Valentine w książce _Consuming Geographies_: „Historia każdej narodowej diety to historia narodu wraz z jego jedzeniowymi modami, z wymyślaniem nowości i ich porzucaniem. Epizody te znaczą kartografię kolonializmu i migracji, handlu i eksploracji, wymiany kulturowej oraz zaznaczania granic. Stąd właśnie bierze się jedna z podstawowych sprzeczności tego znaku równości między jedzeniem a nacjonalizmem: nie ma niczego takiego jak _narodowe_ jedzenie; dania, które uważamy za charakterystyczne dla jakiegoś regionu, zawsze niosą w sobie historię ruchu i mieszania się”k22.
Zastanówmy się, czy istnieje jakakolwiek rdzennie ojczysta polska potrawa? Ziemniaki w mundurkach to pomysł Francuza Antoine’a Parmentiera, śledziki w większości przypadków robi się po żydowsku albo po skandynawsku, zrazy pochodzą z Czech, kiszonki z Niemiec albo z Bałkanów, do oscypka z kolei prawa roszczą sobie również Słowacy. Niestety, nawet spośród naszych zup narodowych chłodnik jest litewski, barszcz – ukraiński, a kapuśniak – niemieckik23. A mimo to nasze tradycje kulinarne i potrawy są świetne i znacznie bogatsze niż przysłowiowy schabowy (notabene „wynalazek” z XIX wieku). A może lepiej nie mówić o kuchni polskiej, ale o kuchni Rzeczypospolitej? Wszak niemal wszystko, co najpyszniejsze, pochodzi z Kresów, czyli obrzeży. Kuchnia nasza, przynajmniej ta prawdziwa, jest jednak wielka, bo niby kto nas w tej mierze przewyższa? Prawda, Włosi, prawda, Francuzi, ale kto jeszcze? I trzeba pokazywać ją Europie i światu – ku chwale ojczyzny. A najgorsze, że sami nie wiemy, jakie mamy skarby.
Odrębną grupę stanowią potrawy przyrządzane przez umiejętne dobieranie przepisów kulinarnych z różnych regionów, dzięki czemu powstają nowe, ciekawe w smaku dania. Tego rodzaju potrawy, których rodowód jest często nie do odtworzenia, przeważają w wielu kuchniach. Dlatego podczas podróży do mniej lub bardziej odległych zakątków świata powinniśmy cieszyć się smakiem lokalnych dań, po skosztowaniu których ogarnia człowieka pokusa przepuszczenia swojego paszportu przez niszczarkę.
Według niemieckiego filozofa i teoretyka kultury Georga Simmela ze wszystkiego, co ludzi łączy najbardziej wspólną cechą jest to, że ludzie muszą jeść i pić. Ba, Simmel na początku swojej _Socjologii posiłku_ wyjaśnia, dlaczego jedzenie jest najbardziej egoistyczną z ludzkich czynności: „To, co myślę, może stać się udziałem innych, to, co widzę, mogą zobaczyć także inni, to, co mówię, mogą słyszeć setki, ale tego, co ktoś spożywa, w żadnym razie nikt inny spożyć nie może”k24.
Z drugiej strony Avery Gilbert uważa, że: „ zmysł smaku jest przereklamowany . Przyzwyczailiśmy się traktować smak jako odrębne doznanie. W rezultacie w języku angielskim używamy na co dzień wymiennie słów _taste_ (zmysł smaku, smak danej rzeczy) i _flavor_ (smak danej rzeczy). Zapominamy przez to, że smak (_flavor_) tak naprawdę powstaje przez połączenie doznań dostarczanych przez zmysł smaku i węchu”k25.
Niestety, wspólnota, jaką oferuje smak, nie jest wspólnotą zupełną. Nie likwiduje różnic między kulturami, a jeśli to robi – to albo czasowo, albo całkowicie złudnie. Istnieje druga strona talerza – tak zwana oferta regionalna dla turystów najczęściej niewiele ma wspólnego z _menu_ przeciętnego uczestnika kultury kraju, do którego podróżnik dotarł. Tak ma się rzecz z _New Asian Cuisine_ (nazwa ta została utworzona z inicjatywy Singapurskiej Rady do Spraw Turystyki), w ramach której miały powstawać lokalne potrawy orientalne. Ostatecznie jednak okazało się, że dania te łatwiej można spotkać w dobrych hotelach niż w domach przeciętnych Singapurczykówk26.
Szczególnie złudny wydaje się trend, który część badaczy określa jako „turystykę kanapową” – nie polega ona na zwiedzaniu danego kraju, ale na przykład na oglądaniu programów na jego temat. Takie poznanie cudzej kultury jest jednak pozorne i najczęściej prowadzi nie do realnego zderzenia z cudzym smakiem, lecz do potwierdzenia własnych przesądów na dany temat – na przykład: „Włosi jedzą wszystko z makaronem” .
Turystykę kanapową niekiedy zastępuje turystyka kuchenna, aczkolwiek obie są ze sobą związane za sprawą środków masowego przekazu, które popularyzują określone formy konsumpcji i instruują szerokie kręgi odbiorców, jak można korzystać z licznych dróg kontaktu z egzotyką. Wiadomo bowiem, że sam fakt dostępności zagranicznych owoców, warzyw czy przypraw o tajemniczo brzmiących nazwach nie wystarczy, by skłonić ludzi do urozmaicania jadłospisówk27.
Dobrze jest uzmysłowić sobie tę prostą prawdę, więc mam nadzieję, że podczas lektury apetyt będzie rósł w miarę… czytania.
1.
Z kronikarskiego obowiązku podam, że to Chińczycy żyjący w czasach dynastii Tang (około 618–906 n.e.), opanowani obsesją jedzenia, założyli pierwsze restauracje. Kiedy dynastię Tang zastąpiła dynastia Sung, restauracje przekształcono w budynki ogólnoużytkowe z wydzielonymi prywatnymi salonikami, do których przychodziło się zjeść, uprawiać seks i pogadać przy barze.CHOUCROUTE KONTRA BIGOS
Nieprzerwanie od ponad 30 000 lat ludziom smakują jednogarnkowe potrawy z kapustą. Pierwotnie kapusta była rośliną dziko rosnącą, której sycące liście znajdowały się w ludzkim jadłospisie już od epoki kamiennej, nic dziwnego więc, że należy do najstarszych produktów spożywczych w ludzkiej historii. Istnieją przekazy świadczące, że dania z kapustą jadano już w Ur i Babilonie.
Choć wszystkie kapusty należą do jednej rodziny, a nawet do jednego rodzaju, to spośród uprawnych warzyw chyba żadne nie wydały tyle odmian i form, w dodatku tak różniących się od siebie wyglądem zewnętrznym, co warzywa kapustne.
U jednych część jadalną stanowią luźne, wybujałe liście, u drugich – mniej czy bardziej ściśle uformowane głowy, u innych znowu – zgrubiałe łodygi, kwiatostany bądź też główeczki-liliputki gęsto porastające łodygęk112.
„Dodajmy – zauważa Bolesław Kuźmiński – że do tego rodzaju co kapusta do niedawna zaliczano warzywa jeszcze bardziej odmienne wyglądem: rzepę, brukiew, rzepak, gorczycę, dopóki nie wydzielono ich jako odrębnej grupy”k113. Jednak wśród wszystkich odmian, które inspirowały zbieraczy oraz pobudzały inwencję kulinarną, niewątpliwą królową jest kapusta.
Kapusta należy, podobnie jak rzodkiew, rzodkiewki i rzepa, do dużej rodziny krzyżowych¹ i uprawia się ją obecnie na całym świecie w krajach o umiarkowanym klimacie. U nas zainteresowano się nią jednak dopiero w średniowieczu. W związku z pochodzeniem różnym typom kapusty najbardziej odpowiada klimat śródziemnomorski. Ogromna zdolność przystosowawcza sprawiła jednak, że rozmaite jej odmiany uprawiane są w różnorodnych strefach klimatycznych, sięgających od subtropików niemal po Arktykę.
Jak twierdzi znawca tematu Marian Nowiński, kapusta jest rodzima na wybrzeżach Morza Śródziemnego i Atlantyku, od Grecji po Hiszpanię, Tunezję i Algierię, a dalej od ujścia Żyrondy po kanał La Manche, Irlandię, Helgoland i wschodnie brzegi Anglii. To zarazem roślina strefy kipieli – skał i żwirowisk nadmorskich, skrapianych bryzgami słonych fal, w klimacie wilgotnym o łagodnych zimachk114.
Idąc w początkach lata wzdłuż klifów w Dorset ponad Durdle Door, można ujrzeć cytrynowe kwiaty wyrastające jakby wprost z kredowego podłoża. Jest to dzika kapusta warzywna – przodkini kapusty, kalafiorów, brokułów, brukselki, kapusty włoskiej, kalarepy… długo by wymieniać. Wszystkie zostały wyhodowane lub uszlachetnione przez trwającą setki lat selekcję odpowiednich nasion lub mutantów.
Kapusta warzywna smakuje równie dobrze jak ogrodowa, jeśli w kwietniu zakisi się jej młode liście. Ze względu na ich słony smak warto je sparzyć przed ugotowaniem. W późniejszych miesiącach, kiedy liście kapusty przybierają czerwonawą barwę, nabierają goryczy. Dlatego jej liście należało kilka razy wypłukać i ugotować, dwukrotnie zmieniając wodę. Dopiero wówczas nadawały się do spożyciak115.
Pierwsza angielska wzmianka o kapuście pochodzi z opublikowanego w 1551 roku zielnika Williama Turnera, który znalazł w Dover roślinę i nazwał ją morską kapustą. W dawnych czasach stanowiła jadło wiejskiej biedoty. Przypomina nieco czerwone brokuły, gdyż ma faliste czerwonawe liście, mocną łodygę z odgałęzieniami i korzenie, które potrafią się wwiercić głęboko w kredowe podłoże klifu. W latach 80. XX wieku pewien spacerujący w okolicy turysta ocalał, ponieważ spadając z klifu, chwycił się właśnie tej roślinyk116.
W Wielkiej Brytanii kapustę morską spotyka się bardzo rzadko i w trudno dostępnych miejscach – wyłącznie na kredowych lub wapiennych klifach północnej Walii wzdłuż południowego wybrzeża aż do Kentu. Czy są to gatunki, które rosły tu przed epoką lodowcową, która zakończyła się w Brytanii 15 tysięcy lat temu? Prawdopodobnie nie. Badania 30 różnych miejsc dowodzą, że Rzymianie lub Sasi sprowadzili te rośliny z kontynentu. Występują one głównie w pobliżu miast lub wiosek albo też wydłuż szlaków przemarszu wojsk, jak w Dover. Są to więc bardzo stare zdziczałe rośliny ogrodowek117.
Zdaniem niektórych badaczy za przodków kapust europejskich uważać należy 10 wyodrębnionych przez nich gatunków śródziemnomorskich. Współczesne uprawne typy kapust to wynik łatwości krzyżowania się tych gatunków i to nawet przy współudziale jednego gatunku chińskiego. Stąd ta olbrzymia różnorodność morfologiczna kapust dzisiejszychk118.
Według jednej z teorii kapusta ogrodowa powstała jako wynik krzyżowania następujących gatunków: dzikiej kapusty ogrodowej występującej na wybrzeżach Anglii, Irlandii i Francji, kapusty górskiej rozmieszczonej wzdłuż wybrzeży śródziemnomorskich od Hiszpanii do pobrzeży Morza Adriatyckiego, dalej kapust z wysp śródziemnomorskich, wreszcie dzikich kapust porastających wybrzeża Algierii, Tunezji, Palestyny i Syrii. Inni dodają do tej mieszaniny jeszcze zdziczałe osobniki leśne spotykane w środkowej i zachodniej Europiek119.
Pliniusz Starszy w _Historii naturalnej_, opublikowanej na dwa lata przed jego śmiercią w wyniku wybuchu wulkanu, który położył kres istnieniu Pompejów i Herkulanum (jako dowodzący stacjonującą w Mizenum rzymską flotą wyruszył na morze, by ratować przyjaciół, który utknęli w Zatoce Neapolitańskiej), opisał roślinę o pękatej łodydze, bardzo podobną do kalarepy (dziwnym zbiegiem okoliczności rejony wokół Neapolu i Wezuwiusza, gdzie zginął, są obecnie największym producentem brokułów na świecie)k120.
Ten sam autor znał zielony i brunatny jarmuż, a także kapustę głowiastą o ponadtrzydziestocentymetrowej średnicy. Jej poprzedniczką była kapusta bezgłowa, czyli liściasta. W północnej Europie rośnie ona w stanie dzikim, nawet w najbardziej nieprzyjaznych rejonach, i najsmaczniejsza jest właśnie ta rosnąca w mroźnych strefach. Kapusta liściasta była także warzywem uprawnym; w Szkocji hodowano ją powszechnie w ogródkach warzywnych, a za najsmaczniejsze uchodziły te rosnące w zimnych, wietrznych okolicachk121. Do kapust dzikich najbardziej podobne są luźno ulistnione kapusty łodygowe, w krajach śródziemnomorskich uprawiane już w starożytnym Rzymie, znane także w Grecji jako lek.
Plemiona neolityczne z Bliskiego Wschodu, jak też Żydzi i Egipcjanie, nie znały kapusty. Pierwszą wzmiankę o niej znajdujemy w dziele _O jarzynach_, którego autor, Eudemos z Aten, „stwierdza, że są trzy rodzaje kapusty: tak zwana morska, o gładkich liściach i «selerowata». Pod względem smaku za najlepszą uchodzi morska. «Rośnie ona w Eretrii, Kyme i na Rodos, ponadto w Knidos i Efezie. Gładkolistna, powiada, rośnie wszędzie. Selerowata bierze nazwę od swojej kędzierzawości, podobna jest zresztą do selera również pod innym względem: zwartości»”k122.
Nie wiemy, kim byli bezimienni twórcy przez całe pokolenia udoskonalający rośliny, które dziś trafiają codziennie na nasz stół. Człowiek, który przekształcił chwasty w pokarmy miłe naszemu podniebieniu i żywiące nasze ciało, nie zyskuje uznania podobnego artystom, gdyż opieramy się na prastarej zasadzie, że duch jest godniejszy od ciała. Jest to zadziwiające, bo chociaż „nie samym chlebem człowiek żyje”, to jednak „nie mógłby żyć bez chleba”k123.
Podobnie jest z kapustą. Już na tysiąc lat przed Rzymianami kapusta warzywna dotarła na północ od Alp – na terenie dzisiejszej Szwajcarii znaleziono nasiona kapusty z epoki brązu.
Jeśli chodzi o aspekt językowy, to rozróżnić tu można kilka różnych grup nazw, opartych o wspólne źródłosłowy. Wszystkie nazwy dla kapusty w językach indyjskich są nowożytne².
Perska nazwa kapusty, _karamb_, od której prawdopodobnie wywodzi się grecka _karambai_, została wprowadzona dość późno, bo dopiero wówczas, kiedy Irańczycy znali już kapustęk124. Jak podawał grecki uczony Atenajos: „Apollodoros z Karystos wyjaśnia, że dawne pokolenia określały kapustę słowem _raphanos_:
Jeśli zaś uważają, że sprawia różnicę
paniom, że my kapustę nazwiemy _raphanos_
a cudzoziemcy _krambe_ na nią mówić będą…”k125.
W językach europejskich kapusta ma wiele nazw i pochodzą z czasów starożytnych; azjatyckich nazw jest niewiele i wszystkie są nowoczesne. Angielska nazwa _cabbage_ powstała z francuskiego słowa _cabus_, które z kolei wywodzi się od celtyckiego _kab_ lub _kap_. Staroangielska nazwa kapusty (_kale_) także ma swoje odpowiedniki, i to nie tylko w językach celtyckich, ale i germańskich, na przykład _cal_ w irlandzkim, _kaol_ w bretońskim, _kohl_ w niemieckim i _kaal_ w duńskim. Wskazuje to na ten sam rdzeń językowy, który nie jest ani celtycki, ani germański, a raczej pochodzi od jednej z łacińskich nazw – _caul_k126.
_Brassica_ jest drugą łacińską nazwą kapusty. Nazwa ta ma również swoje pochodne w innych językach europejskich, celtyckich i nieceltyckich: _bresic_, _bresych_, aż do tak przekręconej nazwy jak _berza_. Wytłumaczyć to można następująco: nazwy z rdzeniem _kab_ są starsze niż nazwy z rdzeniem _kale_, co oznaczałoby, że Celtowie mieli własne określenia dla kapusty, które po podbojach rzymskich zostały zastąpione przekręconym słowem łacińskim. Jest to jedyne wytłumaczenie, gdyż istnieją dowody na to, że starożytne bliskowschodnie cywilizacje nie znały zupełnie kapustyk127.
Nie istnieje na przykład najmniejsza wzmianka na temat kapusty w starożytnej literaturze hebrajskiej i nie ma dla niej nazwy w klasycznym języku hebrajskim. Na tej podstawie można określić datę udomowienia kapusty gdzieś po 1000 roku p.n.e. Niektóre plemiona arabskie Bliskiego Wschodu na kilka wieków przed naszą erą uprawiały tak zwaną kapustę syryjską, tak samo starożytna ludność iberyjska za czasów wczesnorzymskich. Najstarsza znana nazwa kapusty pochodząca od Basków brzmi _aka_k128.
Botanik grecki Teofrast, żyjący w IV w. p.n.e., opisuje dwie odmiany kapust: jedną o liściach gładkich, drugą o kędzierzawych. Difilos z Sifnos, grecki lekarz żyjący na początku III wieku p.n.e., zauważał: „Kapusta z Kyme jest najpiękniejsza i słodka, z Aleksandrii – gorzka. Z nasienia przywiezionego z Rodos do Aleksandrii w pierwszym roku wyrasta słodka kapusta, a po tym okresie – nabiera cech miejscowych”k129.
Pod koniec starożytnej ery następuje dalsze zróżnicowanie w uprawie. Pliniusz Starszy wymienia już sześć odmian kapusty uprawianych w Italii. W XVII wieku uczeni europejscy rozróżniali dwadzieścia odmian kapusty, a w XIX wieku aż trzydzieścik130. Zarówno w starożytności, jak i dzisiaj kapusta nie należy do potraw wytwornych – jeśli nawet rzymski poeta Horacy zajadał się nią, to tylko jako dodatkiem do peklowanej wieprzowiny. Zgadzało się to zresztą z jego upodobaniem do wiejskiego stylu życia: „W dniach zwykłych – mawiał – rzadko coś innego jadłem, oprócz jarzyn z ogrodu i mięsiwa z wieprzka”k131.
Grecki poeta, lekarz i gramatyk z przełomu III i II wieku p.n.e., Nikander, w _Poemacie o_ rolnictwie napisał: „Gładka przeważnie kapusta, lecz czasem i dzika się zdarzy na obsiewanych grzędach, co wzrasta liści gęstwiną, albo rozgałęziona, skręcona, o liściach trzeszczących, albo lekko czerwona, na pozór zupełnie wyschnięta, tamta z Kyme zaś kolor ma brzydki, żabi, podobna skórom, jakimi się łata sfatygowane sandały. Wieszczką wśród warzyw zwali ją ludzie w czasach dawniejszych”k132. Być może określił kapustę jako wieszczkę dlatego, że była ona postrzegana jako święta. Przecież także w jambach Hipponaksa znajdujemy następujące powiedzenie:
_a on wyślizgnąwszy się błagał kapustę,_
_tę siedmiolistną, którą zwykł składać Pandorze_
_w garnku podczas Targeliów przed kozłem ofiarnym._
Ananios również mówi:
_Kocham cię bardziej – klnę się na kapustę –_
_niż wszystkich innych ludzi na tym świecie_k133.
Słynący w starożytności ze swych uczt Lukullus uważał, że kapusta nie powinna się pojawiać na stole przyzwoitego człowieka. Dla chłopów jednak bywał to często jedyny posiłek w ciągu dnia; dodawali do niej nieco soli i tymianku. Jak mawiano w XIX wieku, kapusta jest wiatropędna i nawet jej zapach w czasie gotowania nie nastraja smakoszy lirycznie.
Początkowo jedzono kapustę z łodygą, podobnie jak brokuły, i dopiero w czasach Cezara zaczęto wykorzystywać samą głowę. W Rzymie szybko głowy stały się ogromne, co komentował Pliniusz Starszy: „Ogrodnicy uprawiają kapusty tak duże, że nie mieszczą się już na stołach biedaków”k134. Cesarz Tyberiusz, którego stół był wystarczająco obszerny, musiał wpaść w gniew, by jego syn Drusus w końcu ją zjadł. Drusus był przyjacielem Apicjusza, który – przynajmniej zdaniem Pliniusza – preferował pędy kapusty, czyli _cauliculi_, które Grecy określali mianem kapusty szparagowej (_krambosparagos_). Sprzedawano je, zgodnie z szóstym edyktem Dioklecjana, w pęczkachk135.
Chociaż pierwotna forma tego warzywa lądowała w garnku już w epoce kamiennej, kapusta jeszcze długo nie uzyskała swojej ostatecznej uprawnej „doskonałości”. Prawdopodobnie w XVII wieku pojawiła się kapusta brukselska, a ostatnio chińska kapusta _pak choi_ próbuje podbijać europejskie rynki. I nic w tym dziwnego – chyba w żadnym innym kraju nie uprawia się tylu odmian kapusty co w Państwie Środka.
Największą popularnością cieszą się te zbliżone do kapusty pekińskiej, przy czym preferowane są odmiany o grubych, mięsistych łodygach i intensywnie zielonych liściach. Za przysmak uchodzą serca młodych kapust, którymi po krótkim obsmażeniu lub zblanszowaniu obkłada się potrawy na talerzu. W północnych Chinach popularna jest kapusta kiszona, zwana „kwaśnym warzywem”, która wraz z kiełkami sojowymi stanowi cenne uzupełnienie zimowej dietyk136. Podstawą koreańskiej potrawy _kimchi_ jest fermentowana lub kiszona kapusta pekińska.
Kiedy w krajach śródziemnomorskich w czasach starożytnych uprawiano już kapustę, na terenach Polski pozostawała jeszcze nieznana. Dopiero w średniowieczu dotarła do środkowoeuropejskich ogródków przyklasztornych, co przeczy poglądowi, że kiszona kapusta to typowo polski albo niemiecki specjałk137, aczkolwiek w XI wieku Niemcy hodowali czerwoną i białą kapustę głowiastą, a w XV wieku – łagodną w smaku kapustę sabaudzką. Jednak kapusta pojawiała się regularnie również na holenderskich i włoskich obrazach z XVI wieku.
Podczas gdy w zachodniej Europie uprawiano przede wszystkim formy liściowe, na ziemiach polskich popularność zdobyły formy gładkolistne, z tendencją do tworzenia główek. Bogaty materiał z zielników z XV i XVI stulecia pozwala nam wyrobić sobie pojęcie o różnorodności form kapust liściowych, jakie uprawiano wówczas w Europie. Odmiany o silnie karbowanych liściach rozprzestrzeniły się szczególnie w środkowej części naszego kontynentu, tam też powstały mrozoodporne jarmuże.
W późnym średniowieczu na północ od Alp uprawiano tylko niektóre odmiany kapust, przeważnie formy liściowe, ale już wtedy stwierdzono, że liście pewnych typów zwijają się w mniej lub bardziej ścisłe głowy – zależnie od klimatu, przy czym zauważono, że w klimacie umiarkowanym i nieco zimniejszym głowy stają się ściślejsze niż w ciepłym. Z czasem – drogą uszlachetniającej hodowli – z kapusty liściowej powstały formy kapusty głowiastejk138. To o nich pisał Adam Mickiewicz w swojej najsłynniejszej chyba epopei narodowej:
_Drzewa owocne zasadzone w rzędy,_
_Ocieniały szerokie pole, spodem grzędy,_
_Tu kapusta, sędziwe schylając łysiny,_
_Siedzi i zda się dumać o losach jarzyny_k139_._
W każdym rejonie naszego kraju, jadąc jakąkolwiek drogą, napotkać można jeżeli nie pola, to przynajmniej zagony kapusty. Tak było dawniej, tak jest i dziś. W starych źródłach pisanych warzywniki nazywano _orti caulium_, to jest „ogrody kapustne”, co wskazuje na znaczenie i powszechność upraw warzyw kapustnych w naszym kraju, i to zarówno w gospodarstwach folwarcznych, jak i w zagrodach chłopskichk140.
Nasze preferencje są jednoznaczne: najpopularniejsza jest biała kapusta, później kalafior, brokuł, kapusta pekińska, czerwona, włoska i brukselka. Ze statystyk wynika, że spożywamy zdecydowanie najwięcej białej kapusty – około 25 kilogramów rocznie – a kapusty kiszonej przeciętny Polak zjada od 3 do 4 kilogramów każdego roku. Praktycznie nie jada się u nas niezwykle wartościowego jarmużu. Częściej niż w ogródku warzywnym można go spotkać na cmentarzu – jako roślinę ozdobnąk141.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
Do rodziny krzyżowych należy prawie 3000 różnych roślin. Ważnym warzywem użytkowym należącym do tej rodziny, oprócz sałat i roślin kapustnych, jest także rzepak.
2.
Co prawda istnieje w sanskrycie słowo karambha, które oznacza jakieś warzywo, ale najprawdopodobniej nie kapustę.