- promocja
Od takich ludzi trzymaj się z daleka - ebook
Od takich ludzi trzymaj się z daleka - ebook
Martwi cię zachowanie twojego współpracownika, opiekunki do dziecka, sąsiada lub partnera?
Jeśli niepokoi cię ktoś z twojego otoczenia, nie musisz polegać tylko na instynkcie czy przeczuciach. Doktor David J. Lieberman, legendarny ekspert w dziedzinie ludzkiego zachowania, pokazuje, jak bronić siebie i tych, których kochamy, przed emocjonalnym, finansowym i fizycznym wykorzystywaniem przez niezrównoważone osoby pojawiające się w naszym życiu. Dzięki jego książce w kilka minut będziesz w stanie ocenić ogólną kondycję emocjonalną danej osoby i dowiesz się m.in., czy
- jest uczciwa i szczera?
- stanowi zagrożenie dla siebie lub innych?
- jest zdolna do przemocy lub innych agresywnych zachowań?
- jest na tyle godna zaufania, by zaopiekować się dziećmi?
- jest niestabilna emocjonalnie czy tylko odrobinę ekscentryczna?
To nie jest kolejna książka na temat mowy ciała. To zbiór konkretnych, praktycznych technik psychologicznych, które można wykorzystać w każdej życiowej sytuacji, żeby dowiedzieć się, co ktoś naprawdę myśli. - "Jak rozszyfrować każdego", D. J. Lieberman.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8188-793-9 |
Rozmiar pliku: | 904 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------
Wszyscy pewnie mieliśmy kiedyś do czynienia ze względnie nieszkodliwym sąsiadem, który traktował swój trawnik jak pole bitwy i bronił granic ogrodu przed hałaśliwymi dziećmi z sąsiedztwa, ustawiając wszędzie – niczym miny lądowe – znaki „Nie deptać trawników” i „Wstęp wzbroniony”. Czy taka osoba może kogoś skrzywdzić? Wątpliwe. Ale czy zaprosilibyśmy takiego sąsiada na obiad? Na pewno niezbyt szybko. I prawdopodobnie nie zaoferowalibyśmy pracy w ochronie niechlujnie ubranemu człowiekowi, który codziennie stoi na rogu ulicy z transparentem „Jutro będzie koniec świata”.
A co z hydraulikiem, który po trzydziestu minutach pracy otwiera twoją lodówkę i częstuje się piwem? Albo na przykład sprzedawca z lokalnego sklepu, którego prawie nie znasz, ma tupet, by wkładać zakupy wprost do twojej otwartej torebki? Spogląda na ciebie wyzywająco i komentuje… czy jest niebezpieczny? A jeśli tak, to w jakim stopniu? Przestrzeń związana z emocjami to często szara i dość mętna strefa. Niektóre zachowania na pierwszy rzut oka wydają się niewinne lub nawet uprzejme, ale tak naprawdę sygnalizują coś niedobrego.
Ludzie przez cały czas przyglądają się z ukrycia naszemu życiu, a nawet sięgają w jego głąb, a ich stabilność emocjonalna może wpływać – i często wpływa – także na nas. Wprawdzie nie pojawiają się w szkole z bronią i pasem amunicji, ale to nie znaczy, że chcemy, by opiekowali się naszymi dziećmi, umawiali się z naszymi córkami lub zarządzali naszymi pieniędzmi.
Świat, w którym żyjemy, różni się znacznie od świata naszych dziadków; powoli, lecz konsekwentnie staje się światem bez granic. Rozwój technologiczny wpływa na zmianę sposobów komunikacji między ludźmi, na nowo definiując lub nawet likwidując dawne granice. Nieustannie poznajemy nowych ludzi – czy to wirtualnie, czy bezpośrednio. W obecnych czasach możemy tak sprawnie prowadzić z nimi interesy po drugiej stronie planety, jakby siedzieli z nami w jednym pokoju.
Często nie mamy czasu – albo wręcz go _nie znajdujemy_ – by dowiedzieć się czegoś o ludziach, z którymi przebywamy. Niemniej ocena zdrowia psychicznego osób, które pojawiają się w naszym życiu (choćby na chwilę), nigdy nie była tak ważna. Wiele naszych relacji ma przelotny i niezobowiązujący charakter – na przykład spotkanie z kelnerem lub dostawcą – ale są też takie, które przeradzają się w długotrwałe przyjaźnie lub nawet relacje trwające całe życie.
I nie każdy jest tak zdrowy psychicznie i stabilny emocjonalnie, jak nam się wydaje. Nie możemy ignorować tej smutnej rzeczywistości. Z pewnością nawiązałeś kiedyś znajomość z kimś, kto szybko okazał się niezrównoważony. To, co na początku wydawało się nieszkodliwym dziwactwem, w rzeczywistości okazuje się o wiele bardziej niepokojące. Towarzyszy ci wówczas przeczucie, że gdybyś od samego początku dostrzegł znaki ostrzegawcze, nigdy nie zaangażowałbyś się w znajomość z tak zaburzoną osobą.
Gdy pozwalamy komuś zagościć w naszym życiu – prywatnie bądź zawodowo – automatycznie obdarzamy tę osobę zaufaniem, co potencjalnie ma dogłębne i dalekosiężne konsekwencje.
Jeśli niepokoi cię nowa znajomość, a może nawet i dawna, nie musisz już polegać na przeczuciach, instynkcie czy horoskopach. Dzięki tej książce zdobędziesz narzędzia, które pomogą ci wykonać portret psychologiczny niemal każdego człowieka, począwszy od pierwszego dnia znajomości.
Nasz poradnik pomoże ci uchronić siebie i bliskich – emocjonalnie, finansowo i psychicznie – przed niestabilnymi osobami, które z pewnością i nieuchronnie pojawią się w twoim życiu. Jednocześnie miej na uwadze również to, że obserwowany może być w istocie bardziej zrównoważony niż obserwator.
UWAGA
W książce używam naprzemiennie zaimków „on” i „ona”, co oczywiście nie oznacza, że jedna czy druga płeć jest bardziej narażona na pewne zaburzenia lub wpływy.ROZDZIAŁ 1
Uwolnij swoją psychikę
------------------------------------------------------------------------
Jeśli ktoś jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy, koniecznie musi się dowiedzieć i odkryć dzięki doświadczeniu, że spokojne sumienie czyni nas silnymi. Anna Frank
Aby być szczęśliwym, mieć dobre stosunki z ludźmi i osiągnąć stan emocjonalnej stabilności, musisz najpierw czuć się dobrze ze sobą (Cheng i Furnham, 2004). Dosłownie oznacza to, że musimy pokochać samych siebie; miłość do siebie nazywamy poczuciem własnej wartości.
Skąd się bierze poczucie własnej wartości?
W każdym z nas drzemią trzy siły: _ciało_, _ego_ i _dusza_, które często pozostają ze sobą w sprzeczności. Krótko mówiąc, ciało chce robić wszystko, żeby _czuć się_ dobrze, ego chce _wyglądać_ dobrze, a dusza robi to, co po prostu _jest_ dobre.
Wysiłki ciała są skierowane ku temu, co łatwe i wygodne. Nasze ciało lubi sobie dogadzać, spełniać różne zachcianki i zaspokajać swoje pragnienia (na przykład się objadać lub wysypiać ponad miarę). Pozwalamy sobie na zaspokajanie swoich cielesnych żądz, mimo że dobrze znamy ryzyko z tym związane.
Z kolei ego obejmuje cały wachlarz zachowań, począwszy od strojenia sobie żartów z osoby, która kupiła ekskluzywny samochód, na jaki my nie możemy sobie pozwolić. Gdy kierujemy się ego, robimy rzeczy, które w naszym mniemaniu odzwierciedlają pożądany obraz nas samych. Takie wybory nie są oparte na tym, co _jest_ dobre, lecz na tym, co nam się takie _wydaje_. Gdy w grę wchodzi ego, zwodzą nas cztery podstawowe zasady: 1) ego wybiera to, na czym się koncentrujemy; 2) decyduje o tym, jak się postrzegamy; 3) doprowadza nas do wniosku, że wszelkie negatywne doświadczenia są związane z naszymi uchybieniami – aczkolwiek często nieświadomymi; 4) umacnia w nas przekonanie, że nie potrafimy sprawować kontroli nad własnym życiem.
Jeśli nie potrafimy kontrolować własnych zachowań, poszukiwanie natychmiastowej gratyfikacji lub dążenie do utrzymania wizerunku doprowadza nas do złości, a w konsekwencji do poczucia wewnętrznej pustki. Nasza samoocena i godność ulegają zniszczeniu. By zrekompensować poczucie winy i niedowartościowanie, wkracza do akcji nasze ego – skupiamy się na sobie, a nawet stajemy się _egocentrykami_.
Poczucie własnej wartości zdobywamy wtedy, gdy jesteśmy w stanie dokonywać odpowiedzialnych wyborów i postępować właściwie, bez względu na to, na co _mamy ochotę_ lub co inni uważają za słuszne. To wybór naszej duszy (podyktowany moralnością lub sumieniem), który wznosi nas na wyższy poziom zdrowego postrzegania rzeczywistości. Poczucie własnej wartości i ego są odwrotnie proporcjonalne; można je przyrównać do ruchu huśtawki – gdy jedno idzie w górę, drugie opada.
W każdej sytuacji wykorzystujemy zarówno swój stan emocjonalny, jak i intelektualny. Gdy postrzegamy świat z perspektywy emocji, przeinaczamy nasze myślenie i znajdujemy uzasadnienie, by usprawiedliwić nasze emocjonalne przekonania i działania. W rezultacie stawiamy w działaniach na przeświadczenie, które jest oparte na nielogicznych wnioskach. Im mniejsze mamy poczucie własnej wartości, tym mniej jesteśmy obiektywni. Postrzegamy świat z ograniczonej perspektywy dziecka, co w rezultacie skutkuje nadmierną koncentracją na teraźniejszości, a nie na szerszej perspektywie.
Wyobraź sobie małą dziewczynkę bawiącą się lalką oraz jej brata, który nagle zabiera jej ulubioną zabawkę; dziewczynka czuje się, jakby cały jej świat stanął na głowie. W taki sam sposób manifestuje się niskie poczucie własnej wartości u dorosłych – tracimy z oczu szerszą perspektywę.
Jeśli jednak podejdziemy do konkretnej sytuacji obiektywnie i bez uprzedzeń, możemy wykorzystać nasze emocje, ale nie pozwolić, by nami zawładnęły. Wprawdzie ogarnie nas pasja, ale możemy przenieść ją na racjonalne myślenie i produktywny entuzjazm.
Co jest źródłem konfliktu?
Jesteśmy skonstruowani w taki sposób, by lubić siebie, ale gdy nie potrafimy pielęgnować swojego dobrego samopoczucia za pomocą właściwych wyborów ani obdarzać się szacunkiem, żądamy od świata, by zaspokajał nasze potrzeby.
Poczucie własnej wartości i ego zależą od tego, czy czujemy się szanowani. Musimy gdzieś zdobyć ten szacunek, a jeśli nie znajdujemy go u siebie, żądamy go od innych. Stajemy się emocjonalnymi terrorystami, manipulantami i osobami żądnymi ciągłej uwagi. Niektórzy z nas dostają to, czego pragną, dzięki pochlebstwom, a inni dzięki roszczeniom. Bez względu na metodę w gruncie rzeczy traktujemy ludzi jak zakładników, dopóki nie dadzą nam emocjonalnej strawy, której od nich żądamy. (W tym momencie trzeba jednoznacznie stwierdzić, że rzadko zachowujemy się w ten sposób z premedytacją i świadomie. W końcu niewiele osób budzi się rano z myślą, jak mogłoby uprzykrzyć komuś życie. Jesteśmy przecież odpowiedzialni za swoje postępowanie i nie chcemy z góry żywić wrogich zamiarów. Gdy cierpimy z powodu niskiej samooceny, po prostu kieruje nami potrzeba miłości i akceptacji).
Osoby z niskim poczuciem własnej wartości są przekonane, że gdyby tylko innym wystarczająco na nich zależało, zdołałyby zmienić ich uwielbienie i pochwały w miłość dla samych siebie. Ale w przeciwieństwie do energii, którą nasze ciało otrzymuje dzięki pożywieniu, ten werbalny przekaz jest tylko emocjonalnym „śmieciowym jedzeniem”. Ta pusta, bezwartościowa i niezadowalająca „strawa” nie dostarcza nam „wartości odżywczych”, których tak pragniemy.
Nigdy nie jesteśmy więc naprawdę zadowoleni ani usatysfakcjonowani, nawet gdy otrzymujemy wsparcie; jeśli nie kochamy samych siebie, nie możemy prawdziwie kochać innych. W konsekwencji sabotujemy relacje z innymi ludźmi.
By zilustrować sobie ten punkt widzenia, pomyśl, że wlewasz wodę do szklanki, która nie ma dna. Gdy nieustannie wlewamy wodę do takiej szklanki, wydaje się ona cały czas pełna. A dopóki jest pełna, czujemy się usatysfakcjonowani. Ale gdy w pewnej chwili przestaniemy ją napełniać (niepodzielną uwagą, szacunkiem czy podziwem), szklanka szybko się opróżnia, a my jesteśmy spragnieni jak nigdy wcześniej. Tak jak naczynie bez dna nigdy nie będzie pełne, tak nasze pragnienie nigdy nie zostanie zaspokojone – bez względu na to, ile otrzymamy. Doświadczymy wprawdzie ulotnego zadowolenia, ale będzie nam brakowało solidnego naczynia, by zatrzymać tę przyjemność na stałe. Nasze zadowolenie zniknie tak szybko, jak się pojawiło. I ostatecznie pozostaniemy z wewnętrzną pustką.
Słynący z wielkiej mądrości król Salomon powiedział, że wewnętrznej pustki nie da się zapełnić niczym, co pochodzi z zewnątrz. Ludzie, którzy poszukują poczucia własnej wartości w zewnętrznych źródłach, nigdy nie będą prawdziwie zadowoleni. Są typowym przykładem „szklanki bez dna”.
Kiedy brakuje nam poczucia własnej wartości, zaczynamy szukać uznania u innych ludzi i czujemy się od nich gorsi, chociaż nie wiemy, czy są wiarygodni. Szukamy wsparcia nawet u całkowicie obcych osób. Co ciekawe, chociaż potencjalnie może nas obrazić każdy człowiek, najbardziej ranią nas ci, którzy są mądrzy, zamożni bądź atrakcyjni. Nieświadomie wyżej oceniamy ludzi z tymi właśnie atrybutami, a ich słowa i uczynki mają szczególnie destrukcyjny wpływ na nasze delikatne i kruche poczucie własnej wartości.
Gdy jesteśmy na łasce ludzi, którzy – według naszego przekonania – są w stanie udowodnić, że jesteśmy coś warci, stajemy się nerwowi, niespokojni, bezbronni i niepewni siebie. Mamy skłonności do przesadnego analizowania każdego przelotnego spojrzenia czy nieistotnego zdarzenia i reagujemy zbyt impulsywnie.
Gdy zaś cieszymy się wysoką samooceną, nie rozkładamy na czynniki pierwsze niewiele znaczących komentarzy, które padają w trakcie swobodnej rozmowy; co więcej, nawet nie przychodzi nam do głowy, żeby się z ich powodu obrażać. Dzięki dojrzałej, dorosłej ocenie sytuacji potrafimy określić, czy osoba, która nam uchybia, cierpi z powodu kompleksów i poczucia niskiej wartości. Nie zakładamy automatycznie, że jej słowa czy działania oznaczają brak szacunku. A nawet jeśli ostatecznie dojdziemy do wniosku, że rozmówca nas nie szanuje, nie wpadamy z tego powodu w gniew. Wysoka samoocena oznacza, że nie potrzebujemy czyjegoś szacunku, aby szanować samych siebie.
Przestraszeni ludzie mają skłonności do nieodpowiednich zachowań
Kiedy wpadamy w złość, w pewnym stopniu winę za to ponosi strach. Jesteśmy przerażeni, ponieważ tracimy kontrolę nad pewnymi aspektami naszego życia – nie panujemy nad niektórymi okolicznościami, przestajemy rozumieć świat lub poznawać samych siebie. Reakcją na strach – próbą ego, by zrekompensować tę dostrzegalną utratę kontroli – jest gniew. Strach stanowi przyczynę wszystkich negatywnych emocji – zawiści, pożądliwości, zazdrości, a zwłaszcza gniewu. Kiedy coś nam zagraża, przyjmujemy postawę obronną. Gniew wzmacnia ego i pozwala nam zachować fałszywe przekonanie, że kontrolujemy sytuację.
Z kolei podłożem strachu jest niskie poczucie własnej wartości. Wyjaśnia to, dlaczego ludzie wpadający często w gniew mają niską samoocenę, są kłótliwi, uparci, szybko wybuchają i nie są skorzy, by puścić konflikt w niepamięć. Takie zachowania to po prostu obrona przed strachem.
Niska samoocena sprawia, że stale kwestionujemy swoją wartość i stajemy się bardzo wrażliwi na to, jak traktują nas inni. Zdanie, które mamy o sobie, często ulega zmianie, ponieważ zależy przede wszystkim od tego, czy potrafimy zrobić wrażenie na innych ludziach. A więc jeśli ktoś jest w stosunku do nas niegrzeczny lub nie okazuje nam szacunku, możemy szybko wpaść w gniew.
Oczywiście nie każdy pozwala, by gniew przejmował kontrolę nad jego życiem albo nim rządził. Ludzie reagują na konflikty w jeden z czterech następujących sposobów:
- akceptują je,
- wycofują się,
- poddają się,
- walczą.
AKCEPTACJA to najzdrowsza reakcja. Człowiek akceptujący sytuację, w której się znalazł, nie wpada w gniew ani nie pozwala, by emocje rządziły jego zachowaniem.
WYCOFYWANIE SIĘ to reakcja pasywno-agresywna charakterystyczna dla osób unikających konfrontacji. Ludziom przejawiającym taki typ zachowań brakuje poczucia własnej wartości, więc są zbyt słabi, by bezpośrednio zmierzyć się z sytuacją. Wycofują się zatem w danej chwili, ale odgrywają się na swoim przeciwniku w inny sposób i w innym czasie. Taki odwet (czy nawet zemsta) może przybrać na przykład formę celowego spóźnienia się na spotkanie, „zapomnienia” o zrobieniu czegoś ważnego dla tej osoby lub po prostu dokuczenia jej w jakiś inny sposób.
Człowiek, który SIĘ PODDAJE, zwyczajnie rezygnuje i nie próbuje walczyć z uczuciem gniewu – ta reakcja sprawia, że stajemy się zależni od innych, ulegli i niezaradni. Taki człowiek nie czuje się na tyle wartościowy, by bronić swoich racji, i/lub czuje, że nie jest zdolny realizować swoich potrzeb i celów oraz zaspokajać własnych pragnień.
Czwarty rodzaj reakcji – WALKA – jest źródłem bezpośredniego i niezdrowego konfliktu. Emocjonalnie rozedrgany i doprowadzony do wściekłości człowiek staje do walki i mierzy się z konfliktową sytuacją.
A więc niskie poczucie własnej wartości może pociągać za sobą potężne, aczkolwiek nieświadome pragnienie, by źle traktować ludzi, którym na nas zależy. Im bardziej tracimy kontrolę, tym bardziej desperacko próbujemy manipulować zdarzeniami i osobami, które nas otaczają, zwłaszcza tymi najbliższymi. Ponieważ samokontrola rozwija w nas samoocenę, musimy mieć poczucie, że kontrolujemy kogokolwiek bądź cokolwiek.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki