- W empik go
Odrzucić wstyd - ebook
Wydawnictwo:
Data wydania:
25 maja 2022
Ebook
23,00 zł
Audiobook
24,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Odrzucić wstyd - ebook
Dawniej kojarzyła się z wstydliwym zaburzeniem, o którym lepiej nie mówić. Dziś choruje na nią 350 milionów ludzi, a WHO ocenia, że za kilka lat będzie najczęściej występującą chorobą na świecie. Depresja dotyka zarówno kobiet, jak i mężczyzn, osób starszych i w pełni sił, a coraz częściej również dzieci. Łatwo zbagatelizować jej pierwsze objawy i tłumaczyć sobie, że to tylko przejściowe, że to jesienna chandra. Przecież wystarczy wziąć się w garść. Jednak depresja to coś zupełnie innego niż chwilowe obniżenie nastroju. I niestety bywa, że jej skutki są śmiertelne…
Ta krótka książka pomaga w zrozumieniu, czym tak naprawdę jest depresja i jak wspierać tych, którzy się z nią zmagają. Przedstawiona przez autorkę poruszająca historia jest przecież jednym z wielu dramatów, które rozgrywają się na naszych oczach, a które często bagatelizujemy.
Z pewnością wiele osób dotkniętych chorobą – tak było w moim przypadku – słyszało nieraz sformułowanie: „Ale mam dzisiaj deprechę”. Co wtedy myślałam, stojąc obok i przechodząc depresję lub będąc tuż po, a nawet po sześciu już latach? Do głowy przychodziła mi jedna myśl: „Nie masz pojęcia, o czym mówisz…”.
Znajomi, sąsiedzi mieszkający na tej samej klatce czy w bloku, a niekiedy członkowie rodziny nie potrafią zrozumieć osoby chorej. Najgorsza jest próba oceniania, szufladkowania chorych psychicznie jako ludzi innego typu, nieraz zepchnięcia na drugi plan. Sęk w tym, że takie nastawienie nie pomaga cierpiącym, noszą wówczas brzemię podwójnego ciężaru: choroby i oceny społecznej. Ja osobiście spotkałam się z nadaniem mi etykiety „leczonej psychiatrycznie”. Dlaczego właśnie ja? To pytanie stawiałam sobie bardzo często. Jak z pewnością wiele innych osób.
Emilia Witowska
Urodziła się w 1983 roku w Parczewie. Z wykształcenia polonistka i pedagog specjalny, absolwentka studiów podyplomowych z zakresu pracy nauczyciela, a także pracy z osobami z niepełnosprawnością intelektualną oraz autyzmem. Jest nauczycielką wspomagającą w szkole podstawowej. Od 17 lat w związku małżeńskim, matka dwóch córek: Mai i Neli. Interesuje się literaturą, szczególnie poezją. Kocha zwierzęta i przyrodę.
Ta krótka książka pomaga w zrozumieniu, czym tak naprawdę jest depresja i jak wspierać tych, którzy się z nią zmagają. Przedstawiona przez autorkę poruszająca historia jest przecież jednym z wielu dramatów, które rozgrywają się na naszych oczach, a które często bagatelizujemy.
Z pewnością wiele osób dotkniętych chorobą – tak było w moim przypadku – słyszało nieraz sformułowanie: „Ale mam dzisiaj deprechę”. Co wtedy myślałam, stojąc obok i przechodząc depresję lub będąc tuż po, a nawet po sześciu już latach? Do głowy przychodziła mi jedna myśl: „Nie masz pojęcia, o czym mówisz…”.
Znajomi, sąsiedzi mieszkający na tej samej klatce czy w bloku, a niekiedy członkowie rodziny nie potrafią zrozumieć osoby chorej. Najgorsza jest próba oceniania, szufladkowania chorych psychicznie jako ludzi innego typu, nieraz zepchnięcia na drugi plan. Sęk w tym, że takie nastawienie nie pomaga cierpiącym, noszą wówczas brzemię podwójnego ciężaru: choroby i oceny społecznej. Ja osobiście spotkałam się z nadaniem mi etykiety „leczonej psychiatrycznie”. Dlaczego właśnie ja? To pytanie stawiałam sobie bardzo często. Jak z pewnością wiele innych osób.
Emilia Witowska
Urodziła się w 1983 roku w Parczewie. Z wykształcenia polonistka i pedagog specjalny, absolwentka studiów podyplomowych z zakresu pracy nauczyciela, a także pracy z osobami z niepełnosprawnością intelektualną oraz autyzmem. Jest nauczycielką wspomagającą w szkole podstawowej. Od 17 lat w związku małżeńskim, matka dwóch córek: Mai i Neli. Interesuje się literaturą, szczególnie poezją. Kocha zwierzęta i przyrodę.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8219-874-4 |
Rozmiar pliku: | 612 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PRZEDMOWA
Jestem trzydziestosiedmioletnią kobietą, i chociaż mój wiek nie wskazuje na ogrom bagażu doświadczeń, to jest on dosyć przeładowany. Poruszę w tej książce kwestię choroby psychicznej, opiszę swoje przeżycia z nią związane. Chciałabym, aby ta książka dotarła w ręce osób chorujących, żeby wiedziały, iż można świadomie żyć z depresją, zaprzeczając temu, że skazuje nas ona na bezczynność. Jestem aktywna zawodowo, zajmuję się dziećmi i domem, studiuję – wciąż się rozwijam. Będę pracowała również nad inną książką, aby przyciągnąć do siebie sympatyków prozy poetyckiej.
Kieruję książkę również do rodzin osób chorujących, aby bliżej poznali ów problem. Co jest ważne w kontaktach z chorymi? Oczywiście akceptacja, zrozumienie, wsparcie. Nie wyręczanie, obwinianie, czy też zbędne komentowanie, a przede wszystkim – nie litość.
Zapewne moje słowa przeczytają też ludzie, którzy nie mieli styczności z depresją. Chciałabym, aby byli świadomi tego, że osobie ze zdiagnozowaną depresją nigdy nie powinno się mówić, że jest tchórzem. Kiedy choroba osiąga swój punkt kulminacyjny, to nie ma to nic wspólnego z lenistwem, wtedy sprawdza się ludzka odwaga, wola do życia.
Po latach zdecydowałam się opublikować swoje przeżycia, bo do tego dojrzałam, bo czuję na swój sposób dumę i siłę, i pokochaną przeze mnie odwagę do bycia sobą.I.
Wprowadzenie
Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że będę pisała o poważnym problemie społecznym, jakim jest depresja. O chorobach psychicznych mało wiedziałam, a o ich rodzajach jeszcze mniej. Nie spodziewałam się, że jedna z nich będzie mnie dotyczyła, zresztą jak zapewne wielu chorujących. Jest sporo różnych dolegliwości tego typu, które niespodziewanie wkradają się w ludzkie życie. Przyznaję, że nie znam się na nich, ale wiem po sobie, jak bardzo potrafią doskwierać, zasmucać i ranić. Jak mogą zmienić ludzkie życie, a niekiedy je zakończyć poprzez akt samobójstwa.
Z pewnością wiele osób dotkniętych chorobą – tak było w moim przypadku – słyszało nieraz sformułowanie: „Ale mam dzisiaj deprechę”. Co wtedy myślałam, stojąc obok i przechodząc depresję, lub będąc tuż po, a nawet po sześciu już latach? Do głowy przychodziła mi jedna myśl: „Nie masz pojęcia, o czym mówisz…”. Gorsze dni zdarzają się każdemu, ale nie powinno się ich określać w taki sposób. Z drugiej strony moje doświadczenie sprawiło, że łatwiej potrafię dostrzec ów problem u innych. Patrzę dokładnie, nieraz wnikliwie. Całe szczęście, że nie musiałam, jak do tej pory, służyć pomocą. Zdarzało mi się jednak doradzać, wspierać kogoś. Reasumując, moje doświadczenie wiele mnie nauczyło, a czy komuś się przyda? Może to, o czym napiszę, pozwoli dostrzec choć jednej osobie swój problem, może go lepiej zrozumieć, a może po prostu zobaczyć, że ludzi z depresją jest dużo. A może nawet kogoś pocieszy fakt, że uniknął tego głębokiego stanu, który przysporzył mi wielu cierpień. Tak, bo wtedy bardzo cierpiałam.
Mieszkam w małej wiosce i zauważyłam, że w takiej społeczności jest trudniej się odnaleźć. Sądzę też, że chorym nawet w miastach nie jest lekko. Znajomi, sąsiedzi mieszkający na tej samej klatce czy w bloku, a niekiedy członkowie rodziny nie potrafią zrozumieć osoby chorej. Najgorsza jest próba oceniania, szufladkowania chorych psychicznie jako ludzi innego typu, nieraz zepchnięcia na drugi plan. Sęk w tym, że takie nastawienie nie pomaga cierpiącym, noszą wówczas brzemię podwójnego ciężaru: choroby i oceny społecznej. Ja osobiście spotkałam się z nadaniem mi etykiety „leczonej psychiatrycznie”. Pociesza mnie fakt, że są i tacy, którzy mają większą wrażliwość na tego typu problemy. Ja na swojej drodze spotkałam i spotykam ludzi, którzy okazują mi również wsparcie. Ciężko jest, kiedy dopada uczucie wyobcowania, inności i samotności. To nie pomaga w odzyskiwaniu dobrej kondycji psychicznej, ani w trwaniu w niej tuż po chorobie. Na szczęście farmakologia jest na dobrym poziomie. Dziś biorę lek tylko profilaktycznie, choć z początku przytłaczało mnie, że mój dobry nastrój uzależniony jest od jednej małej tabletki. Spotkałam jednak kogoś, kto mi uzmysłowił, że to nic strasznego, że może tak trzeba. Dziś i ja mogę powiedzieć ludziom już zdrowym, a chcącym trwać w takim stanie, że dobrze robią. Osobiście nie chciałabym jeszcze raz przez to przechodzić. Może jednak kiedyś poczuję się na siłach, żeby spróbować żyć bez leku, tylko będę musiała się do tego odpowiednio przygotować i być pod nadzorem lekarza.
Przyznaję, że to, o czym będę pisać, nie jest dla mnie łatwe. Pewnie nieraz zapłaczę, wzruszę się, zatrzymam się podczas pisania…
Jestem trzydziestosiedmioletnią kobietą, i chociaż mój wiek nie wskazuje na ogrom bagażu doświadczeń, to jest on dosyć przeładowany. Poruszę w tej książce kwestię choroby psychicznej, opiszę swoje przeżycia z nią związane. Chciałabym, aby ta książka dotarła w ręce osób chorujących, żeby wiedziały, iż można świadomie żyć z depresją, zaprzeczając temu, że skazuje nas ona na bezczynność. Jestem aktywna zawodowo, zajmuję się dziećmi i domem, studiuję – wciąż się rozwijam. Będę pracowała również nad inną książką, aby przyciągnąć do siebie sympatyków prozy poetyckiej.
Kieruję książkę również do rodzin osób chorujących, aby bliżej poznali ów problem. Co jest ważne w kontaktach z chorymi? Oczywiście akceptacja, zrozumienie, wsparcie. Nie wyręczanie, obwinianie, czy też zbędne komentowanie, a przede wszystkim – nie litość.
Zapewne moje słowa przeczytają też ludzie, którzy nie mieli styczności z depresją. Chciałabym, aby byli świadomi tego, że osobie ze zdiagnozowaną depresją nigdy nie powinno się mówić, że jest tchórzem. Kiedy choroba osiąga swój punkt kulminacyjny, to nie ma to nic wspólnego z lenistwem, wtedy sprawdza się ludzka odwaga, wola do życia.
Po latach zdecydowałam się opublikować swoje przeżycia, bo do tego dojrzałam, bo czuję na swój sposób dumę i siłę, i pokochaną przeze mnie odwagę do bycia sobą.I.
Wprowadzenie
Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że będę pisała o poważnym problemie społecznym, jakim jest depresja. O chorobach psychicznych mało wiedziałam, a o ich rodzajach jeszcze mniej. Nie spodziewałam się, że jedna z nich będzie mnie dotyczyła, zresztą jak zapewne wielu chorujących. Jest sporo różnych dolegliwości tego typu, które niespodziewanie wkradają się w ludzkie życie. Przyznaję, że nie znam się na nich, ale wiem po sobie, jak bardzo potrafią doskwierać, zasmucać i ranić. Jak mogą zmienić ludzkie życie, a niekiedy je zakończyć poprzez akt samobójstwa.
Z pewnością wiele osób dotkniętych chorobą – tak było w moim przypadku – słyszało nieraz sformułowanie: „Ale mam dzisiaj deprechę”. Co wtedy myślałam, stojąc obok i przechodząc depresję, lub będąc tuż po, a nawet po sześciu już latach? Do głowy przychodziła mi jedna myśl: „Nie masz pojęcia, o czym mówisz…”. Gorsze dni zdarzają się każdemu, ale nie powinno się ich określać w taki sposób. Z drugiej strony moje doświadczenie sprawiło, że łatwiej potrafię dostrzec ów problem u innych. Patrzę dokładnie, nieraz wnikliwie. Całe szczęście, że nie musiałam, jak do tej pory, służyć pomocą. Zdarzało mi się jednak doradzać, wspierać kogoś. Reasumując, moje doświadczenie wiele mnie nauczyło, a czy komuś się przyda? Może to, o czym napiszę, pozwoli dostrzec choć jednej osobie swój problem, może go lepiej zrozumieć, a może po prostu zobaczyć, że ludzi z depresją jest dużo. A może nawet kogoś pocieszy fakt, że uniknął tego głębokiego stanu, który przysporzył mi wielu cierpień. Tak, bo wtedy bardzo cierpiałam.
Mieszkam w małej wiosce i zauważyłam, że w takiej społeczności jest trudniej się odnaleźć. Sądzę też, że chorym nawet w miastach nie jest lekko. Znajomi, sąsiedzi mieszkający na tej samej klatce czy w bloku, a niekiedy członkowie rodziny nie potrafią zrozumieć osoby chorej. Najgorsza jest próba oceniania, szufladkowania chorych psychicznie jako ludzi innego typu, nieraz zepchnięcia na drugi plan. Sęk w tym, że takie nastawienie nie pomaga cierpiącym, noszą wówczas brzemię podwójnego ciężaru: choroby i oceny społecznej. Ja osobiście spotkałam się z nadaniem mi etykiety „leczonej psychiatrycznie”. Pociesza mnie fakt, że są i tacy, którzy mają większą wrażliwość na tego typu problemy. Ja na swojej drodze spotkałam i spotykam ludzi, którzy okazują mi również wsparcie. Ciężko jest, kiedy dopada uczucie wyobcowania, inności i samotności. To nie pomaga w odzyskiwaniu dobrej kondycji psychicznej, ani w trwaniu w niej tuż po chorobie. Na szczęście farmakologia jest na dobrym poziomie. Dziś biorę lek tylko profilaktycznie, choć z początku przytłaczało mnie, że mój dobry nastrój uzależniony jest od jednej małej tabletki. Spotkałam jednak kogoś, kto mi uzmysłowił, że to nic strasznego, że może tak trzeba. Dziś i ja mogę powiedzieć ludziom już zdrowym, a chcącym trwać w takim stanie, że dobrze robią. Osobiście nie chciałabym jeszcze raz przez to przechodzić. Może jednak kiedyś poczuję się na siłach, żeby spróbować żyć bez leku, tylko będę musiała się do tego odpowiednio przygotować i być pod nadzorem lekarza.
Przyznaję, że to, o czym będę pisać, nie jest dla mnie łatwe. Pewnie nieraz zapłaczę, wzruszę się, zatrzymam się podczas pisania…
więcej..