- W empik go
Odysseja - ebook
Odysseja - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 241 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Iljada kończy się opisem pogrzebu Hektora. Dalszy ciąg jej stanowi Etjopida, poemat w 5-ciu pieśniach, znany tylko ze streszczeń i urywków.
Po pogrzebie Hektora, na pomoc Trojanom zjawia się królowa Amazonek,
Pentezyleja. Trzymając stronę Iljonu, jednocześnie rozmiłowała się ona w Achillesie, który na jej uczucia nie odpowiada. Pentezyleja ginie samobójczo. Nowy sprzymierzeniec, Meinnon, syn Tytona i Jutrzenki, pomaga znów Trojanom, lecz ginie z ręki Achillesa. Poczem następuje pojedynek Aleksandra (Parysa) z Achillesem, który też, według przepowiedni, umiera. Po jego śmierci nowy spór się zaczyna w obozie greckim o zbroję Achillesa, którą pragnie pozyskać Ajaks Telamończyk i Odyssej; wodzowie przysądzają Odyssejowi oręż po bohaterze. (W Metamorfozach Owidjusza podany jest ten sam fakt z takiem zakończeniem, że Ajaks zrozpaczony przebija się mieczem i zmieniony zostaje przez bogów w hjacynt, kwiatek, który ma wewnątrz rysunek podobny do liter ai ) .
Iljada mniejsza, epos w 4-ch pieśniach, opiewa dzieje wojny trojańskiej od chwili wręczenia Odyssejowi tarczy Achillesa do zdobycia Troi; tu opisany jest powrót Filokteta, który pozostawał na wyspie Lemnos, ranny od ukąszenia węża; uleczony przybywa pod Troję; on to jest posiadaczem strzał Heraklesa, bez których Troja nie mogła być zdobytą. Tu również pomieszczony epizod o koniu drewnianym: Grecy za radą Odysseusza zbudowali olbrzymiego konia, w którym się ukryli; ci zaś, którzy pozostali na okrętach, oddalili się nieco od brzegu, tak iż Trojanie mieli złudzenie, że Greków niema.
Zburzenie Troi (2 pieśni). Trojanie chcą wprowadzić konia do miasta na Pergam. Kapłan Laokoon ostrzega ich, aby tego nie czynili, lecz wraz z synami zostaje nagle pokąsany przez węża, z czego wnoszą Trojanie, że Laokoon źle wróżył i przez bogi został ukarany; przeto wprowadzają konia do miasta. Wówczas Grecy z niego się wysypują i rozpoczynają rzeź śród Trojan.
Upadek Troi. Eneasz z pewną liczbą towarzyszów, przyjąwszy wróżbę Laokoona za prawdę bożą, przedtem jeszcze opuścił miasto. Eneaszowi bowiem zapowiedziane było królestwo nad ludem Ilijskim (gens Ilia, Julia). Poemat, ten stanowił dla Wirgiljusza zawiązek jego Eneidy.
Powrót (5 pieśni) opowiada przygody niektórych bohaterów w drodze z powrotem do Troi, głównie, zaś Menelaja (częściowo znajdujemy tę opowieść w Odyssei), oraz Agamemnona, który ginie pod toporem żony swej Klitemnestry.
Taka jest treść III – VI części cyklu trojańskiego.
Poemat VII stanowi Odysseję.
Zaginione utwory, sądząc z wiela szczegółów (jak np. czarnoksięstwo, którego niemasz u Homera) nie są dziełem autora Iljady. Również zdaje się prawdopodobnem, że autor Odyssei nie był tym samym aojdem (śpiewakiem), który stworzył Iljadę. Zdaje się pewnem, że Odysseja jest utworem znacznie późniejszym niż Ujada; obyczaje, kultura, stanowisko kobiet, wszystko to jest w Odyssei daleko gładsze, bardziej rozwinięte, na wyższym stojące stopniu niż w Iljadzie; mamy tu więcej żelaza, niż spiżu i bronzu, na dworach jest większa ogłada i etykieta; handel prowadzi się na przemiany z korsarstwem dość spokojnie; wreszcie zachowanie się bogów traktowane inaczej. Przytem autor Iljady, o ile się zdaje, był z nad brzegów Azji Mniejszej i doskonale znając naprzykład Troję, (którą Schlieman odkopywał ściśle podług opisów Homera), małe ma pojęcie o Grecji, a Itakę zna tylko z imienia. Przeciwnie, autor Odyssei tak wybornie opisuje swą wyspę, że powszechne jest mniemanie, jakoby on z tej wyspy był rodem. Tradycja też się przechowała, że Homer był rodakiem Odysseusza. Cesarz Hadrjan przez wyrocznię Delficką, zapytywał o pochodzenie Homera; odpowiedź brzmiała, że był on synem Telemacha i Epikasty, córki Nestora.
W każdym razie opis wyspy Itaki u Homera jest tak dokładny, że tylko ktoś znający każdy jej kamień i każdą ścieżkę – mógłby ją tak opisać, jak to mamy w Odyssei. Dodać trzeba, że wyspa Itaka (dziś Theaki), jak to świadczy Schliemau, najwierniej dochowała pierwotny stan prostoty homerowskich czasów. Ostatecznie dziś zdanie powszechne jest takie: przyjąwszy imię Homer, uznaje się, że on to był autorem Odyssei i że imię to przeszło na najdoskonalsze dzieła poetyckie Grecji pierwotnej, na Iljadę i niektóre hymny do bogów.
Najciekawszą i najśmielszą jest hypoteza Kreola z Madagaskaru, kapitana du Mesgnil, że autorem Odyssei był; sam Odysseusz i że opis jego podróży (wyspa Ogigja, Eeja, Trynakja, kraina Lestrygonów, Lotofagów etc.) dotycze właśnie Madagaskaru, wyspy Bourbon, wyspy św. Maurycego i okolic.
* * *ODYSSEJA.
I. ZALOTNICY.
Poemat rozpoczyna się, jak Iljada, wezwaniem muzy.
Muzo! męża wyśpiewaj, co święty gród Troi
Zburzywszy, długo błądził i w tułaczce swojej
Siła różnych miast widział: poznał tylu ludów
Zwyczaje, a co przygód doświadczył i trudów!
A co strapień na morzach, gdy przyszło za siebie
Lub za swe towarzysze stawić się w potrzebie.
By im powrót zapewnić! Nad siły on robił,
Lecz druhów nie ocalił, każdy z nich się dobił
Sam, głupstwem własnem. Czemuż poświęcone stada
Heliosowe pojadła niesforna gromada?
Za karę Bóg też nie dał cieszyć się powrotem…
Jak było? Śpiewaj córo Diosowa o tem. (1)
–- (1) Istnieje po polsku doskonały przekład Odyssei, pióra Lucjana Siemieńskiego, miejscami zanadto zesłowiańszczony, z chłopska – archaiczny, ale prawdziwie poetycki. Tłumacz wziął sobie za wzór ton Pana Tadeusza i w znacznej części mu się to powiodło.
Wszyscy bohaterowie powrócili do domu, tylko Odyssej nie wraca. Zatrzymuje go bowiem na swej wyspie cudna nimfa, Kalipso, a nawet kiedy ona go puściła, jeszcze go ścigał gniewny Posejdon i długo nie pozwalał mu widzieć ukochanej Itaki.
Kiedy zaś raz Posejdon poszedł na kraniec ziemi do Etjopów, Zeus wezwał bogów na radę i mówił przedewszystkiem o Egiście, który wespół z Klitelnnestrą zamordował był Agamemnona i o karze jaka go spotkała.
Atena wtedy rzecze:
– Ojcze, dobrze się stało, że ów zdrajca ukarany, ale czyś zapomniał Odysseja, który ci służył tak wiernie, a… ktory cierpi tyle lat i nie może do domu powrócić, bo go Kalipso, córka Atlasa więzi na Ogigji.
Na to Zeus:
– Nie zapomniałem Odysseusza, lecz Posejdon go ściga za oślepienie Politema. Nie chce on wędrowca zabić, jeno go znękać i ukarać. Ale można postanowić powrót Odysseja.
– Więc poślijmy Hermesa na Ogigję, niech nakaże nimfie, by wyzwoliła więźnia. A ja tymczasem Telemacha pobudzę, aby zalotników przerazić! Niechaj pojedzie do Sparty i Pylosu, niech szuka ojca, niech o nim wieści zbiera.
Rzekłszy to, ulatuje do Itaki i do sali godowej wchodzi, gdzie siedział Telemach w gromadzie zalotników.
Służba roznosiła mięsiwo i wino, a Telemach ze smutkiem się patrzał, jak to gachy zjadają mu mienie. Pallada zaś przyjęła kształt Mentesa, księcia tafijskiego – Telemach z radością pośpieszył na jej powitanie i ucztę dla gościa przygotował.
Tymczasem zalotnicy oddawali się pląsom i zabawie przy piciu i jadle.
Telemach zcicha rzekł Atenie:
– Patrz, jak te gachy niszczą mienie człowieka, który pewnie gdzieś zginął na morzach. A choć czasem jakaś o nim baśń tu przyjdzie, któżby uwierzył? Teraz zaś gościu powiedz mi, kto jesteś? Czyś pierwszy raz w Itace? czyś już tu bywał za czasów mego ojca?
– Jestem Mentes, syn Auchiala, książę Tafiotów – rzekła Atene – znałem twego ojca i nieraz u niego bywałem. Zapytaj o to swego dziada Laerta: wszak on żyw, ale rzadko bywa tu w mieście. Słyszałem właśnie, że twój ojciec wraca, więc tu zaszedłem. Niema go? Pewnie szkodzą mu bogi. Ale wierz mi, on wróci, boć nie mógł umrzeć ani zginąć człowiek tak nie w ciemię bity jak Odyssej. Tylko powiedz mi prawdę, tyżeś to syn jego Telemach?
– Jam jest.
– Powiedz mi zatem, co znaczy ten hałas i ta uczta. Co to jest? Czy stypa, czy wesele?
– Gościu! za czasów mego ojca dom ten słynął dostatkiem, ładem i cnotą. Ale nieszczęsny zginął, a dla mnie łzy i ból zostały. Bo oto wszyscy książęta z Zakintu, Samosu, Dulichionu, Itaki – zalecają się mojej matce. Ona zaś ni odmawia, ni spełnić się śpieszy tych ślubów. A ci tymczasem niszczą mój dobytek.
– Hej, gdyby tu był Odysseusz! – Gardłaby, klnąc żeniaczkę, dały tejunaki. Pomściłby on ich pohulanki niesforne. Wezwij Greków na radę; pogadaj z nimi, a przedtem, radzę ci, przepędź tę hołotę: niechaj każdy wraca do siebie. A matka, jeśli pragnie nowych ślubów, niech pojedzie do ojca i tam niech ją, za mąż wydadzą, jak to się czyni zawsze. Ty zaś – uzbrój łódź, weź dwudziestu junaków i rusz się wywiedzieć o ojcu. Pojedź do Pylosu, gdzie Nestor ci niejedno powie, do Menelaja, co ostatni z Greków powrócił do domu. Jeżeli się okaże, że ojciec żyw, to czekaj go, cierp jeszcze trochę, a jeżeli zmarł – to mu usyp kurhan, matkę wydaj za mąż. A gdy to wszystko zrobisz, pomyśl, jak tych gachów wygnać precz. Już ci czas porzucić zabawy dziecięce. Pomyśl o swojej sławie, o swoim dobytku.
– Jak ojciec mówisz do mnie, gościu. Zachowam pamięć o twych słowach.
I chciał go obdarzyć jakowym darem, lecz Mentes prawi, że czasu niema, że za powrotem dar weźmie i naraz znika w postaci małej ptaszyny. Zrozumiał Telemach, że go bóstwo nawiedziło, i młode pacholę poczuło w sobie siłę i męstwo. Wszedł do izby godowej – między gachy – ci słuchali teraz gęślarza Femjosa, który śpiewał powrót Greków z pod Troi; śpiew ten doszedł do Penelopy, która zbiegła na dolne pokoje, wzywając go, aby zaprzestał wspominać te rzeczy opłakane, gdyż boleść ją przenika na myśl o Odysseju.
Telemach rzecze jej na to:
– Nie gniewaj się, matko, na pieśniarza. Toż niejeden Odyssej nie powrócił do domu. Wracaj do siebie i pilnuj roboty niewieściej. Rozkaz jest sprawą mężów, jam tu pan we dworze.
Matka, zdumiona jego powagą, odeszła do babieńca. A zalotnicy za nią się rwali, lecz powstrzymał ich Telemach; milczeć nakazał, wyrzucał im lekkomyślne marnowanie jego dobytku i poprzysięgał zemstę.
I gachy się zdumiały, skąd w nim taka buta. Autinous powiada, że pewnie bóg jaki go natchnął; obyż tylko
Zeus nie dał mu panowania na Itace. Eurymach zaś pytał go, co to był za gość, z którym po cichu rozmawiali. Telemach, choć się domyślał w gościu bóstwa, roztropnie rzekł, że to Mentes, przyjaciel ojca. Tymczasem noc nadeszła; zalotnicy rozeszli się po sypialniach, a Telemach również udał się na spoczynek; przed nim szła ze smolnem łuczywem staruszka niańka, Eurykleja, która wyniańczyła go i bardzo kochała, i teraz czuwała nad nim, dopomogła mu się rozebrać i wychodząc drzwi zasunęła.
On noc całą w wełnianym puchu ócz nie mruży;
Pallas radziła podróż; marzył o podróży.
II. WYPRAWA TELEMACHA.
Skoro świt zbudził się Telemach i wstał z łoża; poczem nakazał heroldom wezwać lud wyspy na wiec; wnet też zgromadzili się ludzie. Stary Egiptios wiec rozpoczął, mówiąc, że już oddawna nie zbierali się na radę Itakanie, od czasu gdy Odyssej opuścił swą ziemię. Kto to uczynił dziś, niechaj mu Zeus służy.
Wtenczas Telemach rzekł:
– Jam zwołał to zebranie. Nie mam żadnej sprawy ogólnej, tylko swoją własną Dwie klęski spadły na mnie: naprzód straciłem ojca, a teraz hurma zalotników zasiadła u mnie, rzekomo chcąc matkę moją za żonę. Niechże do Ikarjosa ojca jej pójdą, jak to się czyni zazwyczaj. Lecz oni w moim domu siedzą i dobytek mój niszczą ze szczętem. Sam nie mam siły ich zwalczyć. Ujmijcież wy się za mnie, Itakanie, którym niegdyś tyle dobrego czynił mój rodzic.
Rzekłszy to, cisnął berło na ziemię i łzami się zalał, zaś Antinous, jeden z gachów zawołał:
– Hardy się stałeś, chłopcze! Potwarze na nas rzucasz i chcesz lud na nas podjudzić! Twoja matka, nie my, winna temu: czwarty rok ludzi nas, ani odmawia, ani zachęca. Przędzie niby to całun dla starego Laerta, gdy ten umrze i zapowiedziała, że skoro tę przędzę wykończy, odpowiedź nam da, a tymczasem chytra niewiasta, co w dzień uprzędzie, to w nocy pruje – i tak nas zwodziła trzy lata, aż jedna ze służebnic ją… zdradziła. Więc zmusiliśmy ją, żeby tę rzecz wykończyła – i teraz mówimy do ludu. Niechaj Telemach matkę z domu wyśle i niech ona jednego z nas za małżonka sobie wybierze. Bo dopóki to się nie stanie, dopóty stąd nie wyruszym.
– Wygnać matkę? – rzekł Telemach – nigdy tego nie uczynię! Erynnie pościłyby się na mnie za to! Nigdy syn łatki z domu nie wydali, a jeśli wam to niemiłe, to wy się precz wynieście. Klnę się wam, że wszyscy zginiecie!
A gdy to mówił, naraz dwa orły walczące ukazały się nad tłumem i znikły prawej strony.
Heliters, stary przyjaciel Odysseja, dobry wróżbita, wstał wówczas i powiada:
– Zalotnikom grozi zagłada. Wierzcie mi, wróci Odyssej; już jest niedaleko i rozmyśla, jak was ukarać. Wyrok na was już wydany.
Eurymach zaś, gach, ofuknął starca, że napróżno gada brednie i znów doradza, aby Telemach matkę odesłał do ojca.
Telemach zaś:
– Itakanie, o nic was nie błagam, dajcie mi tylko statek i dwudziestu ludzi; pojadę do Pylosu, do Sparty; zaciągnę języka o ojcu. Jeżeli umarł, to mu po powrocie kurhan usypię, a jeżeli nie – to poczekam rok jeszcze.
Znowu stary Mentor wstał i powiada:
– Źle to, kiedy król jest dobry, bo go naród prędko zapomina, niewdzięczny. Ale łudzą się, co myślą, że on już nie żyje i gardłem za to zapłacą. Gorzej zaś, że gmin siedzi niemy i Telemacha nie popiera.
Więc jeden z gachów zawoła:
– Podżegaczu, lud buntujesz przeciw nam. A my nic się Odysseja nie lękamy; niechno się pokaże, toć my w większej liczbie: on pierwej zginie, niźli my. Telemach zaś niech lepiej zaniecha podróży.
Rozszedł się wiec, a młodzieniec ruszył nad morze i wzywał pomocy Pallady. Zjawiła się bogini, przybrawszy postać Mentora.
– Śmiało czyń, Telemachu, co zamierzyłeś. Tem, co mówią zalotnicy, gardź, bo śmierć im już zgotowana. Ty zgromadź żywność podróżną, a ja ci zbiorę ochotnika do wyprawy i łódź ci wynajdę najlepszą.
Posłuszny Atenie, młodzieniec poszedł do domu, gdzie znów gachy bili kozy i wieprze na ucztę dla siebie. Ujrzawszy Telemacha, zalotnicy drwiąco wspominali o jego przemowach na wiecu i zamierzonej podróży. Jeden nawet ironicznie rzecze:
– A nużby Telemach zginał w morzu, jak Odyssej!
Ale ów poszedł do skarbca ojcowskiego, gdzie była miedź, złoto w skrzyniach, suknie w łagwiach, oliwa i wino w dzbanach. Szafarka, stara Eurykleja, czuwa nad tym dobytkiem. Telemach wezwawszy swą niańkę, nakazał jej przygotować dwadzieścia miechów wina i dwadzieścia miechów mąki, gdyż jedzie do Pylosu i do Sparty, by się dowiedzieć o ojcu.
Babunia przeraziła się tych słów:
– Po co? Panicz, jedynak, po co się narażać na wichry i burze, gdy napewno Odyssej już zginął.
– Nie trap się, nianiu, boską, wole wykonywam; przysięgnij tylko, że matce o tem nie powiesz, bo nie chcę, aby płakała.
Zaklęła się Eurykleja i zaczęła w miechy lać wino i sypać mąkę.
Tymczasem Pallada, przyjąwszy kształt Telemacha, obiega ulice miasta i werbuje junaków do wyprawy; zaś Nemona, syna Froniosa prosi o łódź i gdy słońce zaszło, ona łódź spuściła na morze i przybrała ją we wszystko, bez czego statek na szerokie fale nigdy nie wypłynie. Poczem niewidzialna wchodzi do sali godowej i słodki sen i bezwładność rzuca na gachów, tak iż ci, majacząc, do domów udali się na spoczynek. Potem znów jako Mentor z twarzy i postawy, wyzywa Telemacha:
– Nad brzegiem morza czeka na ciebie łódź i dwudziestu ludzi.
I poszła przodem, a za nią pacholę. Tedy nakazał Telemach flisom, aby przygotowaną żywność na statek przenieśli; co gdy uczynili, wbito maszt, żagle rozpięto i odczepiono linę. Pallada siadła u steru, a koło niej Tele – mach. W drogę się udając, Telemach i żeglarze wszyscy wina kruże rozleli na cześć bogom i modlili się do nich, a najwięcej do Ateny.
III. TELEMACH W PYLOSIE.
Dniało, gdy łódź Telemacha przybyła do Pylosu. Miasto dobrze zabudowane. Właśnie na brzegu morza lud składał ofiary na cześć Posejdona, zabijano byki.
Mentor (to jest Atena) tak powiada do Telemacha:
– Idźże chłopcze śmiało do Nestora; staruch ci wszystko powie, co jest prawdą, on nigdy nie kłamie.
– Jakżesz przemówię do króla? Gładkich słów nie umiem prawić.
– Nie trwóż się. Serce i który z bogów przemówi przez ciebie.
I pośpieszyła przodem, a za nią Telemach.
Przyszli nad brzeg morza, gdzie lud Pylosu składał bogom ofiary. Pizystrat, syn Nestora, pierwszy witał gości i posadził ich przy ojcu i bracie Trazymedesie; poczem uczcił Mentora, wzywając go, aby się pomodlił do Posejdona.
Bogini więc tak się modliła:
Usłysz mię Lądowstrzęsco, usłysz Posejdonie!
Czy cię szczerą modlitwą do życzeń mych skłonię:
Najpierw daj Nestorowi, synom jego sławę,
Mężom pilijskim pokaż oblicza łaskawe,
Za pyszną hekatombę danąć z taką częścią
A nam dwom daj powrócić do dom z dobrą wieścią
I cel osiągnąć naszej podróży w te kraje!
Spełnia tedy puhar wina i Telemachowi oddaje; poczem gdy się do syta najedli i napili, pyta ich Nestor, skąd są i poco tu przybywają.
Więc Telemach roztropnie tak odrzecze:
– Nestorze, przybywamy tu z Itaki szukać wieści o ojcu mym Odysseuszu… lecz nie wiem, czy mi się uda co znaleźć. Wszak i ty byłeś pod Troją, a wiadomo o jednych, jak i kiedy wrócili do domu, o drugich, jak i gdzie głowę położyli. O nim tylko nic nie wiadomo. Czy przez mężów zabity? Czy go morze pochłonęło? Czy byłeś przy jego zgonie? Czyś co słyszał od podróżnych łudzi? Mów mi prawdę, o królu, mów co wiesz, wszystko.
– O mój synu, przyminasz mi wielkie chwile. Najmężniejsi tam zginęli. Patroklos, Achilles, Ajaks i mój syn Antyloch, słynny szybkobiegacz! Siłaśmy ucierpieli! Dziewięć lat trwała walka. Twój ojciec Odyssej najtęższy był w fortelach i przez niegośmy Troję zdobyli. Ale i powrót był niefortunny, bo nowy spór powstał sród Greków. Menelaj radził zaraz wracać do domu, Agamemnon zaś to ganił, mówił, aby zostać i przebłagać bogów; więc też jedni nazajutrz odpłynęli z Menelajem, drudzy z Agamemnonem pozostali. Ja wraz z Menelajem ruszyłem do domu, ale na Tenedosie, nowe rozdwojenie śród nas powstało; Odyssej z garścią ludu odjechał, zda się, do Agamemnona. Widząc ten bezład, zrozumiałem, że bogi na Greków się gniewają i co prędzej uszedłem sam ze swemi nawy do Pylosu. Również i Djomedes; po czterech dniach był on już w Argos, a ja do Pylos dostałem się nazajutrz.
Wrócił też do Myrmidonów Neoptolem, syn Achillesa, wrócił Idomeneus do Krety. Wrócił też i Filoktet. Nieszczęsny był powrót Agamemnona, nie przebłagał on bogów, choć sute im dawał ofiary; Egist, uwodziciel Klitemnestry jego żony, toporem łeb mu rozbił, jako wołu w rzeźni. Ale go już pomścił syn jego Orest – i Egista zamordował. Oto co wiem. Ty zaś trzymaj się ostro i czyń dalej coś zamierzył.
– Nestorze, zaiste, srodze pomścił syn śmierć ojca. Obym ja tyle mocy uzyskał, by zuchwałych gachów zetrzeć.
– Słyszałem, że twój dom obsiadły zalotniki. Kto wie, czy Odyssej nie powróci i czy nie złamie natrętów albo sam, albo może Grecy mu pomogą. Żeby to cię Atena wzięła w opiekę, jak to czyniła z Odyssejem!…
– Starcze! nigdy to się nie stanie. Bogowie, choćby chcieli, nic tu nie pomogą!
Na to rzecze Atena (czyli Mentor):
– Coś wyrzekł, chłopcze? Bogi, komu chcą, pomagają. Lepiej wrócić za – późno, niżeli zawcześnie, jak to się stało z Atrydem.
Ale raz jeszcze wątpiące słowa jął mówić młodzieniec i rozpytywał Nestora o śmierć Agamemnona. Ten mu wszystko powiedział i nakoniec dodaje:
Do Menelaja radzę jechać tobie…
Jeśli chcesz płynąć, śpieszże się do łodzi,
Chcesz lądem? Każdy z synów moich ci wygodzi,
Da wóz i konie. Jeszcze zawieźć cię gotowy
Aż do Lakedemony tej menelajowej.
Prośże go, proś na wszystko, niechaj szczerze gada…
Słońce już gasło, a Pallada rzecze:
– Mądrze prawisz królu, ale pora spóźniona, czas do domu powracać. Wino wylejmy na cześć bogów, a zwłaszcza Posejdona.
Uczynili tak i Atena z Telemachem chce na nocleg iść do swej łodzi, ale ich Nestor nie puszcza i do swego domu zaprasza.
Więc znów córa Zeusowa:
– Dobrze mówisz, królu! niechaj Telemach śpi u ciebie, ale ja odejść muszę, bo mi śpieszno. Łodzią, skoro świt, odpłynę. Jego zaś wypraw jutro do Sparty.
Naraz wionął orzeł i wszyscy patrzeli zdumieni. Nestor zaś rzekł do Telemacha:
– Tuszę, że z ciebie będzie tęgi mąż, bo nad tobą czuwają bogowie. Nikt inny to nie był, jeno sama Pallas-Atene. Tak samo czuwała nad twoim ojcem. Obyż się sprawdziły twe nadzieje.
Mówiąc to, wiedzie go do komnat na zamek; na noc jeszcze winem go poczęstował, łoże mu w pobliżu siebie ułożył; a tuż spał i Pizystrat.
Nazajutrz rano wezwał Nestor synów swoich i kazał im sprowadzić jałówkę ofiarną na cześć Ateny, albowiem jawnie na wczorajszej uroczystości Posejdona bogini się ukazała. Składali oni swą ofiarę, a tymczasem Telemacha kąpała Polykasta, córka Nestora, a potem oliwą namaściła i starannie odziała chitonem.
Właśnie też uczta poranna, mięsiwo i wino były przygotowane, a kiedy już zjedli i wypili, ile każdy łaknął, rzecze Nestor do synów:
– Nuże, konie zaprzęgajcie do kolasy, bo nasz gość odjeżdża.
Rozkaz ojca wnet wykonano, szafarka jeszcze niemało żywności dała im na drogę, Telemach pożegnał Nestora, a Pizystrat
Obok niego usiadłszy, lejce schwycił w dłonie,
Klasnął z bicza i lotem puściły się konie
Polami od Pylosn, coraz dalej mknące…
Pod wieczór zatrzymali się na nocleg w Fezas u Dioklesa, a nazajutrz rano puścili się w dalszą drogę.
IV. TELEMACH W SPARCIE.
Wąwozami wjechawszy w gród Lakedemony,
Skręcili wprost na zamek, kędy mąż wsławiony
Menelaj, huczne sprawiał wesele dla syna
I dla córki.
Córkę wydawał za mąż za Neoptolema, syna Achillesa, a znów syna swego Megaponta żenił ze spartanką, córką Hektora. Wesoło więc było na dworze Menelaja. Telemach z Pizystratem zatrzymali konie przed zamkiem, a sługa królewski, Eteonej, zobaczywszy nieznajomych, pobiegł do Menelaja, pytając, czyli ma konie wyprządz, czy odesłać dalej. Oburzył się Atryda na te słowa, gdyż Zeus karze ludzi, co obrażają prawa gościnności i kazał gości zaprosić na wesele.