Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ofiary z ludzi. Od faraonów do wikingów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 sierpnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
35,00

Ofiary z ludzi. Od faraonów do wikingów - ebook

Czy istnieje w dziejach ludzkości jakakolwiek cywilizacja, której obcy byłby czyn złożenia ofiary z człowieka? Odpowiedź brzmi: rzadko które społeczeństwo zarówno starożytne, jak i współcześnie żyjące rezygnuje ze śmierci rytualnie zadanej człowiekowi lub zwierzęciu w imię dobra ogółu. Śmierć wśród ruin to efekt wielu godzin spędzonych przez autora na stanowiskach archeologicznych, w bibliotekach i muzeach na całym świecie.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-16743-8
Rozmiar pliku: 7,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Wstęp

Czy ist­nieje w dzie­jach ludz­ko­ści jaka­kol­wiek cywi­li­za­cja, któ­rej obcy byłby akt zło­że­nia ofiary z czło­wieka? Odpo­wiedź brzmi: rzadko które spo­łe­czeń­stwo zarówno sta­ro­żytne, jak i współ­cze­śnie żyjące rezy­gnuje ze śmierci rytu­al­nie zada­nej czło­wie­kowi lub zwie­rzę­ciu w imię dobra ogółu. Nowo­ze­landzki antro­po­log John Derek Fre­eman w jed­nym z roz­dzia­łów książki _The Natu­ral History of Aggres­sion_ kwi­to­wał: „skraj­ność osią­gana przez ludzi w destruk­cyj­no­ści i okru­cień­stwie to jedna z naczel­nych cech, które pod wzglę­dem beha­wio­ral­nym odróż­niają czło­wieka od innych zwie­rząt”.

Zaj­mu­jący się ana­to­mią Ray­mond Dart, przyj­mu­jąc hipo­tezę o zna­cze­niu instynk­tów i uzna­jąc za praw­dziwe wszyst­kie rela­cje opi­su­jące kani­ba­lizm, od Stra­bona przez Marco Polo do ich odpo­wied­ni­ków z XIX wieku, pisze tak:

Zna­czone krwią, wyryte nożem rzeź­nic­kim archiwa ludz­kiej histo­rii razem z wcze­snym, powszech­nym kani­ba­li­zmem, z ludz­kimi, albo zwie­rzę­cymi ofia­rami bądź ich sub­sty­tu­tami wystar­cza­jąco dema­skują to krwio­żer­cze zna­mię¹.

Jean-Paul Roux zauważa: „skła­da­nie ofiary jest naj­pierw i przede wszyst­kim zabój­stwem”. Hasło _homo necans_, czło­wiek zabi­ja­jący, sfor­mu­ło­wał wybitny nie­miecki reli­gio­znawca Wal­ter Bur­kert, który zada­wa­nie śmierci awan­so­wał do roli przy­miotu sta­no­wią­cego o gatun­ko­wej swo­isto­ści czło­wieka, podob­nie jak myśle­nie, gospo­da­ro­wa­nie albo bycie istotą reli­gijną (a przy­naj­mniej sygna­li­zuje pewną ludzką modal­ność, uwi­dacz­nia­jącą się także w dzia­ła­niach sym­bo­licz­nych, głów­nie ofiar­nych).

Dla nie­któ­rych – spe­ku­la­tyw­nie zorien­to­wa­nych – bada­czy ludz­kich począt­ków to wła­śnie mord rytu­alny leży u począt­ków czło­wie­czeń­stwa: kon­sty­tu­uje wspól­notę, zapo­cząt­ko­wuje tote­miczne wyrze­cze­nie i takąż iden­ty­fi­ka­cję, wyzna­cza wzo­rzec pod­sta­wo­wego ogól­no­ludz­kiego aktu reli­gij­nego – krwa­wej ofiary. Ta prze­moc nabiera cha­rak­teru sakral­nego, staje się pierw­szą świę­to­ścią, bowiem jest bło­go­sła­wiona w swych har­mo­ni­zu­ją­cych spo­łecz­ność skut­kach². Co współ­cze­sny czło­wiek pomy­śli o pew­nym pra­wie rzym­skim, o któ­rym wspo­mina Kasjusz Dion Kok­ce­ne­ja­nus, histo­ryk z prze­łomu II i III wieku n.e.:

Bez­względna postawa boga­czy wzglę­dem bied­nych stała się przy­czyną bar­dzo wielu nie­szczęść Rzy­mian. Wolno im było zasto­so­wać wiele środ­ków wobec ludzi zale­ga­ją­cych z dłu­giem, a mię­dzy innymi nastę­pu­jący: jeżeli wię­cej wie­rzy­cieli poży­czyło komuś pie­nią­dze, mogli poćwiar­to­wać ciało dłuż­nika na kawałki zgod­nie z wyso­ko­ścią długu.

Bada­cze zasta­na­wiają się, co spo­wo­do­wało, że ludzie zabi­jali swych bliź­nich, nie w spo­sób nie­mo­ralny i bez zasta­no­wie­nia, jak dzicy bar­ba­rzyńcy kie­ru­jący się jedy­nie instynk­tem, lecz świa­do­mie, jak twórcy form kul­tu­ro­wych, sta­ra­jący się zgłę­bić tajem­nicę świata i prze­ka­zać ją następ­nym poko­le­niom w for­mie obrzę­dów i przed­sta­wień dra­ma­tycz­nych. Zja­wi­sko ofiary sta­nowi przed­miot nie­zli­czo­nych publi­ka­cji: kata­lo­gów fak­tów, ana­liz, porów­nań, badań struk­tur i począt­ków.

Te ostat­nie czę­sto dopro­wa­dzały do cał­ko­wi­cie sprzecz­nych wnio­sków. W miarę roz­woju cywi­li­za­cji, ofiara z syna sta­ro­żyt­nego króla została zmo­dy­fi­ko­wana poprzez uży­cie suro­gatu – albo prze­stępcy, albo zwie­rzę­cia. Nie wda­jąc się w nie­koń­czącą się debatę, pomi­nięte mil­cze­niem zostaną ofiary bez­kr­wawe, które zresztą dla wielu teo­lo­gów nie mogą być rze­czy­wi­ście uwa­żane za ofiary. Naj­traf­niej chyba nakre­ślili ten pro­blem fran­cu­scy reli­gio­znawcy z końca XIX wieku, Henri Hubert i Mar­cel Mauss:

Należy okre­ślać nazwą ofiara każdą ofiarę, nie wyłą­cza­jąc roślin­nej, o ile dar ofiarny, w cało­ści lub czę­ściowo, ulega znisz­cze­niu, pomimo że zazwy­czaj nazwę tę odnosi się wyłącz­nie do ofiar krwa­wych.

Skła­da­nie ofiary jest przede wszyst­kim zabój­stwem. Jakiż jest zatem jego sens? Można zgo­dzić się z twier­dze­niem, że – jak utrzy­mują Hubert i Mauss – pod­czas obrzędu ofiara „pełni w nim funk­cję pośred­nika mię­dzy ofia­ru­ją­cym a bóstwem, do któ­rego ofiara jest zazwy­czaj kie­ro­wana”. Ale czy poro­zu­mie­nie to nie jest bar­dziej kon­se­kwen­cją niż przy­czyną? – zasta­na­wia się Jean-Paul Roux w mono­gra­fii na temat krwi. By czło­wiek wpro­wa­dził do swego życia akty tak okrutne, musiał doznać wstrzą­sa­ją­cych doświad­czeń. Jakie więc były tego przy­czyny?

Wielka ilość obcho­dów rytu­al­nych pole­ga­ją­cych na uśmier­ca­niu budzi myśl, że zabój­stwo było tym pier­wot­nym wyda­rze­niem³. Zyg­munt Freud w _Tote­mie i tabu_ stwier­dza, iż fun­da­men­tem ludz­ko­ści był mord popeł­niony na pra­ojcu pry­mi­tyw­nej hordy, tłu­ma­cząc w ten spo­sób to, że wszyst­kie rytu­ały zawie­rają w swoim sce­na­riu­szu jakąś formę ofiary. Jed­nak już Lukre­cjusz, rzym­ski poeta wol­no­my­śli­ciel, w I wieku p.n.e. ostrze­gał swo­jego przy­ja­ciela, Memiu­sza: „Iluż krzywd dorad­czy­nią była reli­gia śród ludzi!”.

Reli­gijne uza­sad­nie­nia podob­nych prak­tyk róż­nią się w zależ­no­ści od czasu i miej­sca, ale wszyst­kie spro­wa­dzają się do jed­nego pod­sta­wo­wego zało­że­nia. Ofiara z czło­wieka zdaje się czer­pać swoją war­tość rytu­alną ze spo­sobu, w jaki – rozu­miane nie­kiedy dosłow­nie – „kar­mie­nie śmierci” pozwala powró­cić do życia. Kon­cep­cja, że życie i płod­ność płyną ze śmierci, odgrywa klu­czową rolę w wielu reli­giach i kul­tu­rach – może być uwa­żana za fun­da­ment zachod­niego chrze­ści­jań­stwa. Chry­stus Odku­pi­ciel zło­żył sie­bie w ofie­rze w akcie ukrzy­żo­wa­nia, a jego krew wsią­kła w zie­mię na Górze Kal­wa­rii⁴.

W cza­sach _pax Romana_ na zie­miach, które zna­la­zły się pod pano­wa­niem rzym­skim, w całej Euro­pie, aż po Azję, trwał nie­za­kłó­cony spo­kój. Ale jedy­nymi ludźmi, któ­rzy zdo­łali obro­nić się przed nudą, byli żoł­nie­rze nale­żący do straży gra­nicz­nej. A to dzięki temu, że odna­leźli cel, dla któ­rego warto było umrzeć⁵. Dra­ma­tyczny wzrost popu­lar­no­ści igrzysk miał miej­sce w dwóch pierw­szych wie­kach naszej ery, kiedy pokój panu­jący w całym cesar­stwie dawał nie­wiele oka­zji do pro­wa­dze­nia rze­czy­wi­stej wojny. Przy braku praw­dzi­wych bitew miesz­kańcy cesar­stwa musieli zado­wo­lić się sztucz­nymi (choć dla ich uczest­ni­ków były one cał­ko­wi­cie rze­czy­wi­ste) i tak wojna zmie­niła się w sport dla widzów⁶.

Jak zauważa wielu znaw­ców świata sta­ro­żyt­nego, nowo­cze­sne spo­łe­czeń­stwo na­dal odczuwa potrzebę oglą­da­nia scen peł­nych gwałtu: czy to pod­czas walk bok­ser­skich, czy to scen poka­zy­wa­nych na ekra­nach kin. Także wojny, które toczymy – nie­za­leż­nie czy w słusz­nej, czy w niesłusz­nej spra­wie – stały się gałę­zią prze­my­słu roz­ryw­ko­wego dzięki kame­rom zamon­to­wa­nym w gło­wi­cach poci­sków rakie­to­wych.

Powin­ni­śmy zatem zadać sobie pyta­nie – pro­po­nuje Alan Baker, autor mono­gra­fii na temat gla­dia­to­rów – dla­czego z taką łatwo­ścią potę­piamy okru­cień­stwa sta­ro­żyt­nych spo­łe­czeństw, mię­dzy innymi rzym­skiego, skoro nasi poli­tycy łagod­nym gło­sem uspra­wie­dli­wiają bom­bar­do­wa­nia i rze­zie nie­win­nej lud­no­ści cywil­nej w innych kra­jach lub czer­pa­nie korzy­ści z han­dlu bro­nią, którą sprze­daje się okrut­nym reżi­mom.

W ofia­rach, któ­rych celem było użyź­nie­nie ziemi, to zna­czy wla­nie w nią boskiego życia lub pobu­dze­nie tkwią­cego w niej życia, cho­dziło o prze­ka­za­nie cechy świę­tej. Tego rodzaju dzia­ła­nia z koniecz­no­ści musiały uwzględ­niać metody zmie­rza­jące do bez­po­śred­niego lub pośred­niego prze­nie­sie­nia cechy świę­tej na przed­miot. Nale­żało ją umie­ścić w gle­bie ducha, która tym samym sta­wała się żyzna. Na przy­kład Khon­do­wie skła­dali ofiary z ludzi dla zapew­nie­nia żyzno­ści ziemi; mięso roz­dzie­lano mię­dzy różne grupy oraz zako­py­wano na polach, a krew ofiary ludz­kiej była roz­le­wana na ziemi⁷.

W róż­nych kul­tu­rach można natra­fić na podo­bień­stwa motywu czło­wieka, który w cza­sie wojny lub w innej sytu­acji zagro­że­nia przy­sięga zło­żyć w ofie­rze pierw­szą istotę, jaką napo­tka po powro­cie do domu, po czym oka­zuje się nią jego dziecko. Przy­kła­dem może być biblijna histo­ria Jeftego, który składa taką przy­sięgę, chcąc poko­nać Ammo­ni­tów. Pierw­szą, która wita powra­ca­ją­cego z wojny Jeftego, jest jego jedyna córka. Jefte jest zroz­pa­czony, jed­nak to córka prze­ko­nuje go, że musi wypeł­nić swoje zobo­wią­za­nie⁸.

Aby pewien gatu­nek lub okre­ślona kate­go­ria istot żywych (ludzi lub zwie­rząt) wyda­wała się godna poświę­ce­nia, trzeba odkryć w niej ude­rza­jące podo­bień­stwo do istot, któ­rych nie można zło­żyć w ofie­rze, aby żadne pomie­sza­nie bytów nie było moż­liwe. W wypadku zwie­rzę­cia, przy­po­mnijmy, róż­nica rzuca się w oczy. Co innego w wypadku ludzi. Kiedy prze­gląda się listę ofiar ponie­sio­nych na prze­strzeni wie­ków, sta­jemy przed zja­wi­skiem bar­dzo zło­żo­nym. Są na niej jeńcy wojenni, nie­wol­nicy, dzieci i mło­dzież, są tam kalecy, wyrzutki spo­łeczne, jak grecki _phar­ma­kos_. W pew­nych spo­łecz­no­ściach jest nawet król⁹.

Ści­śle mówiąc, owe zabój­stwa nie mają dokład­nie tego samego cha­rak­teru co rytu­alne ofiary, kiedy to ofiara bywa skła­dana jako dzięk­czy­nie­nie za zwy­cię­stwo, czy dla uła­go­dze­nia roz­gnie­wa­nego bóstwa. Wspól­nym czyn­ni­kiem jest ufa­nie, że jakaś korzyść wynik­nie z takiej ofiary – czy to dla danej spo­łecz­no­ści, czy też dla wybit­nej jed­nostki. Kiedy zaś sama ofiara uwa­żana jest za Boga – nawet jeśli może ona być tylko kozłem ofiar­nym – wtedy mamy do czy­nie­nia z aktem rytu­alnej magii.

Nie jestem zawo­do­wym histo­ry­kiem, antro­po­lo­giem, etno­gra­fem czy reli­gio­znawcą, dla­tego chciał­bym, aby nie trak­to­wano tej książki jako dzieła nauko­wego. Zain­try­go­wany pew­nymi szcze­gó­łami etno­gra­ficz­nymi i histo­rycz­nymi odwie­dzi­łem wiele muzeów i sta­no­wisk arche­olo­gicz­nych na świe­cie. W książce _Ofiary z ludzi_ nie usi­łuję wyja­śniać, dla­czego je skła­dano i tłu­ma­czyć, jak ważne to było dla danej spo­łecz­no­ści. Nie sta­ram się także ani uspra­wie­dli­wiać, ani oskar­żać ludów, które poświę­cały ludzi.

Nie mając zobo­wią­zań wobec kon­kret­nej dys­cy­pliny nauko­wej, sta­ra­łem się zapo­znać nie tylko z lite­ra­turą fachową, delek­tu­jąc się roz­le­głą per­spek­tywą tych nie­licz­nych, któ­rzy ośmie­lili się ją zary­so­wać. W ten spo­sób powstała kom­pi­la­cja popu­lar­no­nau­kowa stwo­rzona zgod­nie z myślą Michela de Mon­ta­igne’a: „Zebra­łem tylko bukiet kwia­tów, doda­jąc jedy­nie wstążkę, którą są prze­wią­zane”.

W książce tej nie cho­dzi o naszki­co­wa­nie abs­trak­cyj­nego sche­matu ofiary wystar­cza­jąco peł­nego, aby objąć wszyst­kie znane przy­padki – fakty są zbyt róż­no­rodne. Mogłem tylko pod­jąć próbę prze­śle­dze­nia okre­ślo­nych wypad­ków zabi­ja­nia ludzi, dosta­tecz­nie zło­żo­nych, aby uwzględ­nić wszyst­kie ważne momenty dra­matu, a zara­zem wystar­cza­jąco szcze­gó­łowo roz­po­znane, aby na ich pod­sta­wie nakre­ślić krót­kie cha­rak­te­ry­styki przo­du­ją­cych w tym pro­ce­de­rze ludów.

Świ­no­uj­ście 2012ROZ­DZIAŁ II. KOŚCI WRÓ­ŻEBNE DYNA­STII SZANG

Roz­dział II

Kości wró­żebne dyna­stii Szang

_Obie­ca­łem szcze­rze prze­strze­gać roz­ka­zów kości!_

Luke Rhi­ne­hart

Za pierw­szą dyna­stię w histo­rii Chin uznaje się w śro­do­wi­sku histo­ry­ków dyna­stię Xia, ale infor­ma­cje histo­ryczne o niej znane są jedy­nie z zapi­sów póź­niej­szych dyna­stii. Do dnia dzi­siej­szego nie natra­fiono na zna­le­zi­ska arche­olo­giczne potwier­dza­jące jej ist­nie­nie. Rów­nie enig­ma­tyczne były losy następ­nej dyna­stii – Szang. Począt­kowo nawet na jej ist­nie­nie było nie­wiele dowo­dów. Dopiero od nie­dawna znane są maka­bryczne szcze­góły uzu­peł­nia­jące obraz tej dyna­stii, a którą kie­dyś uzna­wano za wzbu­dza­jącą zbyt wiel­kie prze­ra­że­nie, nie­do­wie­rza­jąc, by mogła spra­wo­wać tak okrutne rządy w świe­cie rze­czy­wi­stym, a nie legen­dar­nym.

Rów­nież ostatni z wład­ców Xia był tyra­nem, któ­rego okru­cień­stwo roz­go­ry­czyło lud i obu­rzyło szlachtę. Jeden ze szlach­ci­ców, T’ang, wywo­łał rebe­lię, zwy­cię­żył, zde­tro­ni­zo­wał tyrana i zało­żył nową dyna­stię, Szang (zwaną nie­kiedy Yin). Zda­rze­nie to miało miej­sce w roku 1556 p.n.e.³² T’ang był potom­kiem Żół­tego Cesa­rza (Huanga). Jego przod­ko­wie otrzy­mali w lenno Szang, utoż­sa­miane z okrę­giem Szang­czou we wschod­niej czę­ści pro­win­cji Szensi. Jego następcy wła­dali Chi­nami aż do chwili, kiedy zostali zde­tro­ni­zo­wani przez dyna­stię Czou w 1046 roku p.n.e.³³

Powstały wtedy pierw­sze mia­sta, spo­śród któ­rych naj­bar­dziej spo­pu­la­ry­zo­wane jest roz­kwi­ta­jące w wie­kach XIV–XI p.n.e. Anjang. Gdy w marcu 2001 roku Chiń­ska Aka­de­mia Nauk ogło­siła listę 100 naj­waż­niej­szych odkryć arche­olo­gicz­nych XX wieku wybra­nych z ponad 10 tysięcy zna­le­zisk, to na pierw­szym miej­scu nie zna­la­zła się wcale sławna tera­ko­towa armia, lecz znacz­nie mniej znane w świe­cie pozo­sta­ło­ści po sto­licy pań­stwa Szang, a wśród nich „kości smoka”, czyli słynne kości wró­żebne. Dla naukow­ców decy­du­jący był fakt, że dzięki tym wyko­pa­li­skom pierw­szy raz mogli spoj­rzeć na prze­szłość oczami ówcze­śnie żyją­cych ludzi. Odczy­tu­jąc ich zapi­ski, zyskali wgląd w początki ist­nie­nia cywi­li­za­cji chiń­skiej³⁴.

Do końca XIX wieku uwa­żano na Zacho­dzie dyna­stię Szang za wytwór wyobraźni daw­nych chiń­skich histo­ry­ków. Przy­pa­dek spra­wił, że natra­fiono na nie­za­prze­czalne dowody na ist­nie­nie naj­star­szego pań­stwa chiń­skiego. W 1899 roku na baza­rach w Peki­nie poja­wiły się w dużych ilo­ściach „kości smo­cze”, któ­rymi zain­te­re­so­wał się cier­piący na mala­rię Wang Yirong³⁵.

Wśród roz­ma­itych ziół prze­pi­sa­nych mu przez medyka pod­czas kura­cji, zna­lazł się kawa­łek nie cał­kiem zmie­lo­nej kości pokry­tej dziw­nym orna­men­tem, który wyda­wał się być wyryty ludzką ręką. Wang zapy­tał w aptece o pocho­dze­nie tej kości. Odpo­wie­dziano mu, że dostar­czają je wie­śniacy z pobli­skiej wio­ski Xia­otun. Wang poje­chał tam i we wska­za­nym miej­scu bez trudu wyko­pał mnó­stwo frag­men­tów bydlę­cych i jele­nich cza­szek, łopa­tek oraz sko­rup żółwi. Orna­menty pokry­wa­jące kości wyka­zy­wały podo­bień­stwo do zna­ków odla­nych na naczy­niach z brązu z epoki Szang³⁶.

Być może były one odzwier­cie­dle­niem star­szej, przed­shan­gow­skiej tra­dy­cji wró­żeb­nej, bowiem łopatki wystę­pują już w IV tysiąc­le­ciu p.n.e. w kul­tu­rach neo­li­tycz­nych z pół­nocno-wschod­nich Chin. Sko­rupy żół­wie odnaj­duje się zaś na sta­no­wi­skach szan­gow­skich, ale w war­stwach poprze­dza­ją­cych tę dyna­stię. Róż­nica polega na tym, że wcze­śniej nie wier­cono dziur i nie ryto zna­ków³⁷.

Kilku uczo­nych poczęło kolek­cjo­no­wać inskryp­cje i już w 1903 roku wydano pierw­szą książkę pod poetyc­kim tytu­łem _Żółw scho­wany pod żela­zną chmurą_ autor­stwa Luo Zhe­nyu, pierw­szego z wiel­kiej czwórki bada­czy naj­star­szego pisma chiń­skiego (pozo­stali to Wang Guowei, Dong Zuobing i naj­sław­niej­szy Guo Moruo). W naj­więk­szym kor­pu­sie inskryp­cji, 13-tomo­wym _Zbiór napi­sów na kościach i sko­ru­pach_, zre­da­go­wa­nym przez tego ostat­niego, znaj­duje się ponad 1300 inskryp­cji z okresu pano­wa­nia króla Wu Dinga doty­czą­cych tylko jed­nego tematu – desz­czu³⁸. Takie wró­że­nie ma swoją naukową nazwę – ska­pu­lo­man­cja. Pocho­dzi ona od grec­kich słów _ska­pula_ (łopatka wołu) i _man­tis_ (wróż­bita).

W sta­ro­żyt­no­ści wyrocz­nie były czymś powszech­nym, a naj­bar­dziej znaną w naszym kręgu kul­tu­ro­wym była wyrocz­nia del­ficka. Naj­star­sze wyrocz­nie ogra­ni­czały się do odpo­wie­dzi TAK lub NIE. Do takich wyroczni nale­żała w pierw­szym okre­sie, czyli sprzed XI wieku p.n.e. _Księga Prze­mian_. Od V wieku p.n.e. _I Cing_ prze­staje być księgą wróżb, a staje się _Księgą Mądro­ści_, któ­rej czy­tel­nik może doświad­czać przez czy­ta­nie odpo­wie­dzi na swoje pyta­nia, tak jak doświad­czamy mądro­ści, czy­ta­jąc inne sta­ro­żytne tek­sty chiń­skie³⁹.

W cza­sach pra­ce­sa­rzy trudno mówić o _Księ­dze Prze­mian_, był to raczej nie­skom­pli­ko­wany sys­tem zna­ków wró­żeb­nych, które odpo­wia­dały w krótki syn­te­tyczny spo­sób. Bada­cze stwier­dzili, że sym­bo­liczne znaki wystę­pują już na cera­mice neo­li­tycz­nych kul­tur Jang­szao i Lung­szan. Część z tych arte­fak­tów zacho­wało się do dnia dzi­siej­szego, sta­no­wiąc zbiór cen­nych zabyt­ków pisma i świa­dectw wyda­rzeń z tam­tego okresu. Badacz Dun-Tso-bin twier­dzi, że pismo powstało już w okre­sie neo­li­tycz­nym w III tysiąc­le­ciu p.n.e.

Ponadto chiń­ski uczony Kuo-Mo-żo wysu­nął przy­pusz­cze­nie, że histo­ria pisma chiń­skiego liczy sześć tysięcy lat, przy czym za jego początki uważa on znaki i sym­bole wystę­pu­jące na cera­mice kul­tury Jang­szao odkryte w Bańpo. Ważne jest, że znaki te róż­nią się od orna­men­tyki i nie two­rzą z nią inte­gral­nej czę­ści. Kon­klu­zja Kuo-Mo-żo brzmiała:

Cho­ciaż obec­nie zna­cze­nie tych rysun­ków nie jest dla nas jasne, są one nie­wąt­pli­wie sym­bo­lami o cha­rak­te­rze zna­ków piśmien­ni­czych w rodzaju pod­pi­sów lub rodo­wych emble­ma­tów… Można przy­jąć, że te rysunki i znaki na cera­mice malo­wa­nej sta­no­wią początki chiń­skiego piśmien­nic­twa, względ­nie są chiń­skimi pry­mi­tyw­nymi hie­ro­gli­fami.

Słabą stroną owej hipo­tezy jest fakt, że badacz ten nie porów­nał tych pierw­szych „hie­ro­gli­fów” z praw­dzi­wymi zna­kami pisma z cza­sów póź­niej­szych, tym bar­dziej, że mię­dzy tymi zna­kami a pismem z cza­sów Szan­gów ist­nieje prze­rwa licząca setki lat. Według legendy opra­co­wał je pierw­szy legen­darny władca Fuxi, gdy ujrzał wynu­rza­ją­cego się z rzeki Huan­ghe potwora (czy smoka), oraz przy­glą­da­jąc się śla­dom pozo­sta­wio­nym na brzegu rzeki przez ptaki. W cza­sach już histo­rycz­nych napisy wró­żebne były wyko­py­wane z ziemi także w poło­wie XVII wieku, gdy w Chi­nach prze­by­wał pol­ski jezu­ita Michał Boym. Oto co odno­to­wał ten misjo­narz uzna­wany za jed­nego z pierw­szych euro­pej­skich sino­lo­gów:

Pierw­szy chiń­ski cesarz Fòhì z pew­no­ścią wymy­ślił chiń­skie hie­ro­glify, zesta­wia­jąc je z węży i smo­ków, jak o tym wspo­mi­nają _Chiń­skie Kro­niki_, przede wszyst­kim zaś _Księga o Mate­ma­tyce i Astro­lo­gii_, nazwana _Księgą smo­ków_. Widoczne tu węże są dziw­nie zaplą­tane i w róż­nych kształ­tach, uwzględ­nia­jące zróż­ni­co­wane rze­czy, ule­gły póź­niej trans­for­ma­cji, cho­ciaż są wśród Chiń­czy­ków rów­nież tacy, któ­rzy się na nich znają, ponie­waż ze względu na swoją sta­ro­żyt­ność zostały one w więk­szo­ści utra­cone.

Od póź­nej epoki Wal­czą­cych Państw znana jest z kolei legenda o stwo­rze­niu pisma przez Cang Xie . W _Rocz­ni­kach pana Lü_ odnaj­du­jemy jej kwin­te­sen­cję w kon­tek­ście opisu cywi­li­zu­ją­cych dzia­łań legen­dar­nych hero­sów:

Xi Zhong wyna­lazł wóz, Cang Xie stwo­rzył pismo, Houji wyna­lazł uprawę roślin, Gao Yao usta­no­wił kary, Kun Wu wyna­lazł naczy­nia cera­miczne, Xia Guń wzno­sze­nie murów. To, co tych sze­ściu stwo­rzyło, było wła­ściwe i potrzebne⁴⁰.

Nie­wiele wię­cej wia­domo o wymie­nio­nych legen­dar­nych twór­cach pod­wa­lin chiń­skiej cywi­li­za­cji. Cang Xie miał być urzęd­ni­kiem Żół­tego Cesa­rza, a na pomysł stwo­rze­nia pisma rze­komo wpadł, „patrząc na ślady pta­sich i zwie­rzę­cych nóg na ziemi”. Pierw­sze słowa przed­mowy do _Księgi daw­nych doku­men­tów_ wyra­żają jed­no­znacz­nie myśl o związku wyna­lazku pisma z potrze­bami wła­dzy: „W daw­nych cza­sach Fu Xi, wła­da­jąc świa­tem, wpierw nakre­ślił osiem try­gra­mów, stwo­rzył znaki , aby zastą­pić rzą­dze­nie za pomocą wią­za­nia węzeł­ków. Tak powstały pisane doku­menty”.

Wró­że­nie peł­niło w Chi­nach od naj­daw­niej­szych cza­sów nie­zwy­kle ważną rolę. W cza­sach dyna­stii Szang i Czou sta­no­wiło jedną z zasad­ni­czych funk­cji panu­ją­cego. Już na prze­ło­mie II i I wieku p.n.e. zwró­cił na to uwagę okre­ślany mia­nem chiń­skiego Hero­dota, Sima Qian, który w odręb­nym, 128 roz­dziale _Zapi­sków histo­ryka_ poświę­co­nym wró­że­niu, poda­wał:

Od daw­nych cza­sów kró­lo­wie mędrcy, gdy zamie­rzali zało­żyć pań­stwo i przy­jąć man­dat nie­bios, przy­stę­pu­jąc do dzia­ła­nia, zawsze wielką uwagę poświę­cali wróż­bom, aby wsparły dobre dzieło. , poczy­na­jąc od cesa­rzy Tang i Yu , nie spo­sób poli­czyć. Od samego początku każda z Trzech Dyna­stii (tj. Xia, Szang, Czou) kie­ro­wała się szczę­śli­wymi zna­kami. Dyna­stia Xia zapo­cząt­ko­wała pano­wa­nie swego rodu pod­po­rząd­ko­waw­szy się wróż­bie z Tus-han (mityczne księ­stwo); kiedy wróżba lecą­cych jaskó­łek oka­zała się pomyślna, nastały Yin; kiedy wróżba ze zbóż oka­zała się szczę­śliwa, kró­lo­wa­nie dyna­stii Czou. Władcy roz­strzy­gali wszel­kie wąt­pli­wo­ści wróżb z żół­wich pan­ce­rzy i krwaw­nika, i taki był nie­zmienny zwy­czaj. Choć Man, Yi, Di, Qiang nie znali co to pan, co sługa, także wró­żyli, żeby roz­strzy­gać wąt­pli­wo­ści. Nie­któ­rzy wró­żyli z metalu i kamieni, inni z traw i drzew, w każ­dym pań­stwie pano­wał inny zwy­czaj. jed­nak wszy­scy, chcąc poznać przy­szłość napadu, ataku, wyru­sze­nia na wojnę i szu­ka­nia zwy­cię­stwa, pokła­dali wiarę w bogów.

Jak już wspo­mniano, sta­ro­żytni Chiń­czycy przy­wią­zy­wali wiel­kie zna­cze­nie do wszel­kiego rodzaju wróżb. Za jedną z naj­star­szych form wró­że­nia należy uznać wró­że­nie ze sko­rupy żół­wia. Wyko­ny­wano ją w nastę­pu­jący spo­sób: naj­pierw prze­wier­cano w sko­ru­pie otwór, a następ­nie roz­grze­wano ją w ogniu, po czym na pod­sta­wie rys i pęk­nięć, powsta­łych pod wpły­wem gorąca wokół otworu, odczy­ty­wano wróżbę. Pyta­nie do bogów i odpo­wiedź zapi­sy­wano na sko­ru­pie⁴¹. Suro­wiec pozy­ski­wano na miej­scu, zwłasz­cza łopatki, lub otrzy­my­wano go z daniny. Zacho­wały się zapi­ski maga­zy­niera przyj­mu­ją­cego trans­porty sko­rup: jed­no­ra­zowo dostar­czano nawet 1000 sztuk! Sza­cuje się, że co dzie­sięć dni zuży­wano kości z sze­ściu wołów i sko­rupy 13 żółwi⁴².

Wyko­pano w sumie 160 tysięcy frag­men­tów pisma _jia­gu­wen_. Z danych sta­ty­stycz­nych wynika, że na tych kawał­kach sko­rup wyryto w sumie 4 tysiące zna­ków. Naukowcy i uczeni prze­pro­wa­dzili bada­nia nad 3 tysią­cami zna­ków. Doszli oni do zgody jedy­nie w kwe­stii tysiąca, co do reszty ist­nieje poważna roz­bież­ność zdań. Pełna inskryp­cja (takie wystę­pują nie­zwy­kle rzadko) skła­dała się z nastę­pu­ją­cych czę­ści:

1. Wstęp – data, znak _bu_, ozna­cza­jący wró­że­nie, imię wróż­bity (obec­nie znamy około 120 imion).

2. Pyta­nie – zawsze for­mu­ło­wano je w dwóch wer­sjach i umiesz­czano po dwóch stro­nach sko­rupy. Pożą­dana wer­sja odpo­wie­dzi znaj­do­wała się zazwy­czaj po pra­wej stro­nie. Sta­rano się ją zapi­sy­wać więk­szą ilo­ścią zna­ków, deli­kat­nie dając przod­kom do zro­zu­mie­nia, jakiej odpo­wie­dzi się ocze­kuje.

3. Zapis pęk­nięć – poda­wano liczbę pęk­nięć, cza­sem doda­wano, ile było „pomyśl­nych”.

4. Pro­gnoza władcy – zaczy­na­jąca się zda­niem: „król, odczy­tu­jąc pęk­nię­cia, powie­dział” (_wang zhan yue_). Dalej zapi­sy­wano inter­pre­ta­cję króla, co ma nastą­pić.

5. Wery­fi­ka­cja – więk­szość inskryp­cji jej nie zawiera. Były to zda­nia typu: „Dnia tego i tego rze­czy­wi­ście stało się to i to”. Zapi­sy­wano je tylko wtedy, gdy prze­po­wied­nia się spraw­dziła – król jako wróż­bita był prze­cież nie­omylny.

Pierw­szy słow­nik napi­sów wró­żeb­nych opu­bli­ko­wano już w 1920 roku, ale na­dal ich odczy­ta­nie i inter­pre­ta­cja sta­no­wią poważny pro­blem dla sino­lo­gów. Napisy wró­żebne doty­czą cere­mo­nii skła­da­nia ofiar, wróżb zwią­za­nych z pogodą, zasie­wami i zbio­rami, pro­wa­dze­nia wojen, spraw pry­wat­nych wład­ców oraz wróżb doty­czących naj­bliż­szych dni. Napisy wyko­ny­wano z góry ku dołowi i od pra­wej do lewej. Z bie­giem czasu ten spo­sób pisa­nia stał się normą obo­wią­zu­jącą pra­wie po dzień dzi­siej­szy⁴³.

Sam zapis był pra­co­chłonny, wyma­gał wyspe­cja­li­zo­wa­nej wie­dzy i umie­jęt­no­ści. Znaki wyryte na kościach nasy­cano barw­ni­kiem, chyba dla utrwa­le­nia, a może upięk­sze­nia inskryp­cji. Wydaje się, że zapis nie był zwy­kłą for­mal­no­ścią. Wia­domo, że jeżeli mogłoby dojść do pomyłki z powodu nakła­da­nia się zapisu na numer pęk­nię­cia, to numer zama­zy­wano i prze­su­wano w inne miej­sce. Można zatem sądzić, że zakła­dano póź­niej­sze odczy­ty­wa­nie zapisu, i że był on do kogoś adre­so­wany⁴⁴.

Z opisu wróżb doko­ny­wa­nych przez księ­cia Czou i innych, który umiesz­czano przed wyżej przy­to­czo­nym tek­stem, pośred­nio wynika, że wró­że­nie za pomocą tar­czy żół­wia (czy „wiel­kiego żół­wia” – _yuan­gui_) było swo­istym wyra­zem sza­cunku dla pyta­nych duchów przod­ków, ofiarą, a jed­no­cze­śnie środ­kiem „naci­sku” na duchy, prośbą o pomyślną wróżbę. W _Księ­dze pie­śni_, anto­lo­gii naj­star­szej poezji chiń­skiej, poja­wia się dwu­wiersz:

Cze­rep żół­wia, liść krwaw­nika
dały wróżbę nam pomyślną.

Zapis był ryty od strony pra­wej do lewej przy­pusz­czal­nie dla­tego, że wygod­niej było zaczy­nać „pisa­nie” od pra­wego gór­nego rogu powierzchni, lewą ręką trzy­ma­jąc pozo­stałą część. Jak­kol­wiek znaki te ryto rów­nież na naczy­niach z brązu, kawał­kach nefrytu i cera­mice – było ich mało i wystę­po­wały czę­sto poje­dyn­czo – otrzy­mały one nazwę „pisma na sko­ru­pach i kościach”. Powo­dów, dla któ­rych wró­żono wła­śnie z pan­ce­rza żół­wia i z krwaw­nika (_Achil­lea sibi­rica_), można się domy­ślać mię­dzy innymi z nastę­pu­ją­cej rela­cji Sima Qiana z roz­działu o wró­że­niu:

Kiedy dotar­łem do Jian­gnan , obser­wo­wa­łem tam­tej­sze zwy­czaje i pyta­łem sta­rych ludzi, któ­rzy wyja­śniali: „Żół­wie żyją tysiąc lat i potra­fią poru­szać się na liściach lotosu. Krwaw­nik ma sto łodyg wyra­sta­ją­cych z jed­nego korze­nia (Liu Xiang ostat­nie zda­nie rozu­mie w ten spo­sób, że «krwaw­nik żyje sto lat i sto­krot­nie wypusz­cza łodyżkę z jed­nego korze­nia»). W miej­scach, gdzie żyją żół­wie i rośnie krwaw­nik nie ma takich dra­pież­ni­ków, jak tygrysy i wilki, i nie rosną tam rośliny tru­jące”. Miesz­kańcy oko­lic poło­żo­nych wzdłuż Rzeki czę­sto hodują żół­wie, poją je i kar­mią prze­ko­nani, że to może uspraw­nić oddy­cha­nie i dostar­czyć im _qi_ oraz wspo­maga w walce ze sła­bo­ścią i sta­ro­ścią.

Spo­sób wró­że­nia z krwaw­nika róż­nił się nieco od wró­że­nia z łopatki barana lub pan­ce­rza żół­wia i spro­wa­dzał się do ana­lizy rysunku kre­se­czek widocz­nych na łody­dze. Jak sądzą spe­cja­li­ści, wła­śnie owe kre­seczki i ich kom­bi­na­cje stały się następ­nie pod­stawą try­gra­mów i hek­sa­gra­mów zawar­tych w księ­dze wróż­biar­skiej _I-king_, będą­cej przez dłu­gie wieki pod­sta­wo­wym dzie­łem, z któ­rego korzy­stała nie­zli­czona rze­sza wróż­bia­rzy chiń­skich⁴⁵.

Władca mógł też nie­za­leż­nie od wyniku wróżb kon­sul­to­wać swoje zamie­rze­nia z naj­bliż­szymi krew­nymi, z przed­sta­wi­cie­lami ludu nale­żą­cymi do rodu panu­ją­cego. Mógł też brać pod uwagę wła­sną opi­nię w roz­wa­ża­nej spra­wie. Na temat zna­cze­nia, jakie wią­zano z poszcze­gól­nymi wróż­bami, znaj­du­jemy dość inte­re­su­jącą infor­ma­cję w kano­nicz­nej _Księ­dze Histo­rii_ (_Szu-king_), w roz­dziale zaty­tu­ło­wa­nym _Hung­faii_ (_Wielki Plan_):

Bada­nie spraw, co do któ­rych nie ma się pew­no­ści. Wybierz i ustaw ludzi wró­żą­cych ze sko­rupy żół­wia i ludzi wró­żą­cych z łody­żek krwaw­nika, i każ im wró­żyć. I powie­dzą ci oni o desz­czach, o mgle, o nad­cią­ga­ją­cej wichu­rze, i o burzy, i opowie­dzą ci o zewnętrz­nych zna­kach i o wewnętrz­nych. Ist­nieje sie­dem rodza­jów wróżb: pięć z nich doko­nuje się na sko­ru­pach żółwi, a wróżby z łody­żek krwaw­nika są dwie. I roz­pro­szysz swoje wąt­pli­wo­ści. Wezwiesz tych ludzi do sie­bie i każesz im prze­po­wia­dać i wró­żyć. Jeśli trzy będą wróżby, to idź za zgodną odpo­wie­dzią dwóch z nich. Jeśli jed­nak pogrą­żony będziesz w wiel­kiej niepew­no­ści nie wie­dząc, co uczy­nić należy, to poradź się swego serca; roz­sądź sprawę, zwra­ca­jąc się do swo­ich bli­skich; roz­patrz sprawę, zwra­ca­jąc się do ludu; prze­myśl sprawę, zwra­ca­jąc się do augu­rów i wróż­bi­tów. Jeśli zgod­ność będzie mie­dzy tobą i żół­wiem, i krwaw­ni­kiem, i bli­skimi two­imi, i ludem, wtedy można to nazwać wiel­kim naro­dze­niem. Wtedy i twoja wła­dza się umocni, a twoje potom­stwo cze­kać będzie szczę­ście. Jeśli zgod­ność opi­nii okaże się mię­dzy tobą, żół­wiem i krwaw­ni­kiem, ocze­kuje cię szczę­ście, choćby prze­ciw­nego zda­nia byli bli­scy i lud. Jeśli zgod­ność opi­nii okażą bli­scy, żółw i krwaw­nik, pomyśl­ność cię czeka, choć­byś ty wraz z ludem, był prze­ciw­nego zda­nia. Jeśli zgod­nie wypowie­dzą się lud, żółw i krwaw­nik, szczę­ście cię czeka, jeśli tak postą­pisz, choć­byś sam wraz z twymi bli­skimi pra­gnął cze­goś innego. Jeśli zgod­ność opi­nii wykażą twoje serce i wróżba z żół­wia, a odmienne zda­nia wypowie­dzą wróżba z krwaw­nika, lud i twoi bli­scy, wów­czas w spra­wach wewnątrz kraju powie­dzie ci się, a sprawy poza jego gra­ni­cami przy­niosą ci nie­po­wo­dze­nie. Jeśli i wróżba z żół­wia i z krwaw­nika będą odmien­nego zda­nia, niż ludzie, to prze­by­wa­ją­cemu w pokoju sądzone jest szczę­ście, a dzia­ła­ją­cemu wróży to nieszczę­ście⁴⁶.

Sądząc na pod­sta­wie zna­le­zisk arche­olo­gicz­nych, w neo­li­cie podobne wró­że­nie było prak­tyką roz­po­wszech­nioną na wielu kon­ty­nen­tach. Wró­że­nie z łopa­tek zwie­rzę­cych, ich kształtu i koloru poświad­czone jest na tere­nie Europy i na Dale­kim Wscho­dzie. W pół­noc­nej Afryce, cen­tral­nej Azji i pół­noc­nej Ame­ryce dodat­kowo korzy­stano z ognia, a zwy­czaj ten prze­trwał do cza­sów histo­rycz­nych. Wróżby sto­so­wano dość powszech­nie i w róż­nych oko­licz­no­ściach. Na przy­kład wielcy Cha­no­wie czę­sto ucie­kali się do publicz­nych wyroczni, aby pod­no­sić ducha w woj­sku.

Jak pisze Marko Polo, Kubi­łaj przed bitwą ze zbun­to­wa­nymi ksią­żę­tami: „wezwał astro­lo­gów, by w obli­czu całego woj­ska sztu­kami swymi dowie­dzieli się, kto odnie­sie zwy­cię­stwo, oni zaś odpo­wie­dzieli, że Kubi­łaj”. Mon­go­ło­wie nie­jed­no­krot­nie sta­rali się wej­rzeć w przy­szłość i w tym celu ucie­kali się do roz­ma­itych wróżb. Ist­niało wiele spo­so­bów wiesz­cze­nia, mię­dzy innymi z lotu pta­ków, z wnętrz­no­ści zwie­rząt, z bara­niej łopatki⁴⁷. Ten ostatni zwy­czaj był bar­dzo roz­po­wszech­niony, o czym wspo­mina Wil­helm z Rubruk, który dotarł do Chin przed Marko Polo:

Kiedy wcho­dzi­li­śmy, wycho­dził sługa wyno­szący kości łopat­kowe bara­nów, spa­lone na węgiel. Zdzi­wi­łem się wielce, do czego chan mógł ich potrze­bo­wać. Pyta­jąc potem o to, dowie­dzia­łem się, że nie czyni on nic w świe­cie nie pora­dziw­szy się naprzód owych kości, toteż nie pozwala nikomu wejść do swego domu, nie pora­dziw­szy się o to wprzód kości.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. W. Arens, _Mit ludo­żercy. Antro­po­lo­gia i antro­po­fa­gia_, przeł. W. Pes­sel, War­szawa 2010, s. 181–182.

2. J.S. Wasi­lew­ski, _Tabu_, War­szawa 2010, s. 225.

3. R. Girard, _Sacrum i prze­moc_, przeł. M. i J. Ple­ciń­scy, Poznań 1993, s. 128–129.

4. M. Ker­ri­gan, _Histo­ria śmierci. Zwy­czaje i rytu­ały pogrze­bowe od sta­ro­żyt­no­ści do cza­sów współ­cze­snych_, przeł. S. Klim­kie­wicz, War­szawa 2009, s. 157.

5. _Este­tyka japoń­ska. Anto­lo­gia_, przeł. H. Lip­szyc, K. Oka­zaki, B. Kubiak Ho-Chi, J. Wol­ska, W. Laskow­ska, t. 3, _Este­tyka życia i piękno umie­ra­nia_, Kra­ków 2009, s. 137.

6. A. Baker, _Gla­dia­to­rzy. Nie­znane prawdy o życiu rzym­skich nie­wol­ni­ków_, przeł. B. Mie­rze­jew­ska, War­szawa 2002, s. 43.

7. H. Hubert, M. Mauss, _Esej o natu­rze ofiary_, przeł. L. Trzcion­kow­ski, Kra­ków 2005, s. 94.

8. M.L. West, _Wschod­nie obli­cze Heli­konu. Pier­wiastki zachod­nio­azja­tyc­kie w grec­kiej poezji i micie_, przeł. M. Filip­czuk, T. Polań­ski, Kra­ków 2008, s. 574.

9. R. Girard, _Sacrum_…, s. 16.

10. P. Hołda, _Rewo­lu­cja neo­li­tyczna w Suda­nie_, „Men­hir” , s. 19.

11. W. Bator, _Reli­gia sta­ro­żyt­nego Egiptu_, Kra­ków 2004, s. 64.

12. _Czło­wiek Egiptu_, red. S. Dona­doni, przeł. E. Laskow­ska-Kusz­tal, W. Masiu­la­nis, B. Ostrow­ska, T. Rze­wu­ska, M. Wit­kow­ski, War­szawa 2000, s. 50.

13. H. Wil­son, _Lud fara­onów_, przeł. J. Aksa­mit, War­szawa 1999, s. 177.

14. J. Galvin, _Aby­dos. Życie i śmierć u progu cywi­li­za­cji egip­skiej_, „Natio­nal Geo­gra­phic” 2005, nr 4, s. 102.

15. _Tek­sty Pira­mid_, przeł. A. Sarwa, San­do­mierz 2005, s. 9.

16. J. Galvin, _op. cit._, s. 99.

17. K.M. Cia­ło­wicz, _Początki cywi­li­za­cji egip­skiej_, War­szawa 1999, s. 247.

18. J. Galvin, _op. cit._, s. 108.

19. K.M. Cia­ło­wicz, _op. cit._, s. 241.

20. J. Galvin, _op. cit._, s. 108.

21. P. John­son, _Cywi­li­za­cja sta­ro­żyt­nego Egiptu_, przeł. M. Doliń­ska, War­szawa 1997, s. 32.

22. _Gro­bowce_, _groby i mumie_. _50 naj­więk­szych odkryć arche­olo­gicz­nych_, red. P.G. Bahn, przeł. M. Wite­ska, War­szawa 1997, s. 71.

23. H.W.F. Saggs, _Wiel­kość i upa­dek Babi­lo­nii_, przeł. J. Nowacki, War­szawa 1973, s. 329.

24. _Gro­bowce_…, s. 71.

25. B. Ehren­re­ich, _Rytu­ały krwi_, przeł. P. Kołyszko, War­szawa 1997, s. 70.

26. H. Wil­son, _op. cit._, s. 177–178.

27. J. Galvin, _op. cit._, s. 109.

28. G. Janow­ski, _Sank­tu­aria typu tofet a ofiary z dzieci_ , 2005, 01 lipca , www.argo­nauci.info.

29. M. Pin­guet, _Śmierć z wyboru w Japo­nii_, przeł. M. Kubiak Ho-Chi, Kra­ków 07, s. 75.

30. * W lite­ra­tu­rze noszą one różne nazwy: cyr­kum­cy­zja, eks­cy­zja, cli­to­ri­dec­to­mia, infi­bu­la­cja.

31. W. Jor­dań­ski, _Rodzina afry­kań­ska (III)_, „Kon­ty­nenty” 1987, nr 3, s. 26.

32. ∗ Według chiń­skiego histo­ryka z prze­łomu er, Liu Xina, miało to miej­sce w 1766 roku p.n.e.

33. C.P. Fit­zge­rald, _Chiny. Zarys histo­rii kul­tury_, przeł. A. Bog­dań­ski, War­szawa 1974, s. 37.

34. K. Sarek, _Cesar­skie wróżby z kości smoka_, „Mówią Wieki” 2007, nr 9, s. 16.

35. H. Bran­dys, _Pismo chiń­skie od wró­żeb­nych kości do kom­pu­te­ro­wych baj­tów_ , , http://www.muzarp.poznan.pl/muzeum/muz_pol/Wyst_czas/pikt_ch/bran­dys.html.

36. I. Sła­wiń­ska, _Znaki, litery, hie­ro­glify…,_ cz. 2. _Chińsz­czy­zna_, „Kon­ty­nenty” 1980, nr 3, s. 19.

37. K. Sarek, _op. cit._, s. 17.

38. _Ibi­dem_, s. 16–19.

39. O. Sobań­ski, K. Mać­ko­wiak, _I Cing_ , , http://atn.edu.pl/?page=ksiazka&mode=info&id=4.

40. Z. Słup­ski, _Wcze­sne piśmien­nic­two chiń­skie_, War­szawa 2001, s. 38.

41. T. Żbi­kow­ski, _Kul­tura a wie­rze­nia reli­gijne w Chi­nach_, _Kul­tura a reli­gia_, War­szawa 1977, s. 199 i n.

42. K. Sarek, _op. cit._, s. 17.

43. H. Bran­dys, _Pismo chiń­skie od wró­żeb­nych kości do kom­pu­te­ro­wych baj­tów_ , , http://www.muzarp.poznan.pl/muzeum/muz_pol/Wyst_czas/pikt_ch/bran­dys.html.

44. Z. Słup­ski, _op. cit._, s. 61.

45. L. Wasi­liew, _Kulty, reli­gie i tra­dy­cje Chin_, przeł. A. Bog­dań­ski, War­szawa 1974, s. 80.

46. T. Żbi­kow­ski, _op. cit._, s. 200 i n.

47. S. Kału­żyń­ski, _Dawni Mon­go­ło­wie_, War­szawa 1983, s. 104–105.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: