Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Olbrychta Strumieńskiego O sprawie, sypaniu, wymierzaniu i rybieniu stawów 1573 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Olbrychta Strumieńskiego O sprawie, sypaniu, wymierzaniu i rybieniu stawów 1573 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 239 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

KRA­KÓW, DRU­KAR­NIA UNIW. JA­GIELL. POD ZA­RZĄ­DEM A. M. KO­STER­KIE­WI­CZA.

PRZED­MO­WA *).

Czem „Al­go­rytm” Kło­sa dla ma­te­ma­ty­ki 1), tem dla nauk tech­nicz­nych w Pol­sce, obok na­szej naj­daw­niej­szej książ­ki o mier­nic­twie: „Geo­me­try, ” Grzep­skie­go z r. 1566 2), jest ksią­żecz­ka Stru­mień­skie­go, po­da­na tu w prze­dru­ku. O ile wia­do­mo ze spi­sów bi­blio­gra­ficz­nych, naj­daw­niej­sza to książ­ka pol­ska, trak­tu­ją­ca o po­zio­mo­wa­niu, ro­bo­tach ziem­nych, bu­do­wie sta­wów, gro­bel i upu­stów.

Pi­śmien­nic­two na­sze w dzia­le urzą­dza­nia sta­wów i go­spo­dar­stwa ryb­ne­go, co do daw­nych za­byt­ków, bo­gat­sze jest ani­że­li w in­nych dzia­łach tech­ni­ki. Oprócz Stn­miień­skie­go po­sia­da­my: „Opi­sa­nie po­rząd­ku ata­wo wego Sta­ni­sła­wa Strój now­skie­go, wy­da­ne w XVII wie­ku dwa razy, 1609 i 1636 r.3), oraz prze­kład pol­ski słyn­nej książ­ki Jana Du­bra­viu­sa: „De pi­sci­nis”, wy­da­ny w Kra­ko­wie w dru­giej po­ło­wie XVII stu­le­cia 4).

Ze wzmia­nek, po­wta­rza­ją­cych się w na­szych hi­sto­ry­ach li­te­ra­tu­ry i dzie­iach, trak­tu­ją­cych o go­spo­dar­stwie ryb­nem 5), wno­sió na­le­ży, że owe cen­ne za­byt­ki pi­śmien­ni­cze nie były do­tąd uważ­niej prze­glą­da­ne.

*) przy­pi­ski po­mie­an­czo­ne są w koń­cu książ­ki, poza prze­dru­kiem dzieł­ka stnu­meń­skie­so.

Naj­wię­cej jesz­cze zna­ną była książ­ka Stroj­now­skie­go i po­glą­dy na jej war­to­ści są pra­wic jed­no­myśl­ne. Nikt wszak­że… wy­jąw­szy może F. M. So­biesz­czań­skie­go 6) nie po­rów­ny­wał jej z dzieł­kiem Stru­mień­skie­go.

A jed­nak po­rów­na­nie to prze­ko­ny­wa7), że tak ogól­nie ce­nio­ny i w na­szych już cza­sach prze­dru­ko­wa­ny Stroj­now­ski8) był tyl­ko pla­gia­to­rem Stru­mień­skie­go. Prze­pi­sy­wał, co praw­da, ze zro­zu­mie­niem rze­czy, ory­gi­na­łu nie ze­psuł, ale go też żad­nym waż­niej­szym szcze­gó­łem nie wzbo­ga­cił. Książ­ka Stroj­now­skie­go słusz­nie była ce­nio­ną; wszyst­kie jed­nak wy­ra­zy uzna­nia, ja­kich jej nie szczę­dzo­no, od­nieść wy­pa­da do Stru mieu­skie­go.

Z dwóch na­szych naj­daw­niej­szych ksią­żek tech­nicz­nych, dzieł­ko Stru­mień­skie­go, nie­co póź­niej­sze co do daty, prze­wyż­sza „Geo­me­tryę” Grzep­skie­go nie­za­prze­czo­ną ory­gi­nal­no­ścią. Pod­czas gdy Grzep­ski od­zna­cza się eru­dy­cya, Stru­mień­skie­go ce­chu­je pro­sto­ta i grun­tow­ność, z jaką po­da­je wy­ni­ki wła­snej prak­ty­ki. To tez gdy ksią­żek trak­tu­ją­cych o geo­me­tryi prak­tycz­nej, wcze­śniej­szych a nie gor­szych od Grzep­skie­go, spo­ty­ka­my kil­ka­na­ście w róż­nych kra­jach, – trak­ta­ci­ku o urzą­dza­niu sta­wów nie po­sia­da lep­sze­go pi­śmien­nic­two eu­ro­pej­skie XVl-go stu­le­cia (ska­ta­lo­go­wa­ne w dzia­le ry­bac­twa przez T. Wcstwo­od'a i T. Sa­te­hell'a w „Bi­blio­the­ca Pi­sca­to­ria. Lon­don 1883”). Wcze­śniej­szy Du­bra­vius (1547) prze­wyż­sza Stru­mień­skie­go sty­lem i eru­dy­cya, ale mu nie do­rów­ny­wa bo­gac­twem tre­ści i ści­sło­ścią wska­zó­wek prak­tycz­nych.

Zna­ne są do­tąd dwa eg­zem­pla­rze ksią­żecz­ki Stru­mień­skie­go, znaj­du­ją­ce się w bi­blio­te­kach Dzie­du­szyc­kich i Osso­liń­skich we Lwo­wie, oba wy­mie­nio­ne w Bi­blio­gra­fii Es­tre­iche­ra a eg­zem­plarz Bi­blio­te­ki Osso­liń­skich opi­sa­ny przez Że­braw­skie­go. Po­mi­ja­jąc parę prze­sta­wień czcio­nek, oba tek­sty eg­zem­pla­rzy, do­brze za­cho­wa­nych, sa iden­tycz­ne. W eg­zem­pla­rzu Bibl. Osso­liń­skich brak kil­ku wy­ra­zów w wier­szach u spodu sied­miu ostat­nich kart. W eg­zem­pla­rzu Bibl. Dzie­du­szy­ekich, opra­wio­nym ra­zem z „Geo­me­tryą” Grzep­skie­go, tyl­ko u wierz­chu ostat­niej stro­ny brak paru li­ter. Ksią­żecz­ka ma 68 kart nie­licz­bo­wa­nych ze sy­gna­tu­rą A–R; każ­de 4 kart­ki sta­no­wią ze­szy­cik for­ma­tu ma­łej 8-ki; każ­da peł­na stro­na li­czy 25 wier­szy. Od­bi­ta jest cała czcion­ka­mi go­tyc­kie­mi. Po­do­bi­zny fi­gur na stro­nach: Bij rec­to, bez zna­ku przed C ver­so, Cijj rec­to, zdję­te zo­sta­ły z eg­zem­pla­rza Bibl. Osso­liń­skich, uży­czo­ne­go w tym celu Aka­de­mii.

Ser­decz­ne po­dzię­ko­wa­nie skła­dam Panu Igna­ce­mu Chrza­now­skie­mu za ła­ska­wą ko­rek­tę od­pi­su i słow­nicz­ka.

war­sza­wa, we wrze­śniu r. 1897.

Na od­wrot­nej stro­nie kar­ty ty­tu­ło­wej, w pier­wo­dru­ku, znaj­du­je się drze­wo­ryt her­bu Fir­le­jów: Le­wart (Por. ry­su­nek w Pa­proc­kie­go dzie­le: „Her­by ry­cer­stwa” przy ustę­pie: „O klej­no­cie Le­wart”).

Wiel­moż­ne­mu Panu, panu Mi­ko­ła­jo­wi Fir­le­jo­wi z Dą­bro­wi­ce,

Kasz­te­la­no­wi Wi­ślic­kie­mu etc. Panu mnie z daw­na wiel­ce ła­ska­we­mu.

Ro­zu­mie­jąc to, Mi­ło­ści­wy pa­nie Wi­ślic­ki, iż spra­wa każ­da, któ­ra jed­no na pew­nych a nie­po­chyb­nych przy­czy­nach ugrun­to­wa­na albo też jed­no­staj­ną expe­ry en­cyą jest do­świad­czo­na, może sic tak na pi­śmie po­dać, iż spo­so­bem ja­ko­by ja­kiej na­uki lu­dziom­by sie przy­go­dzie mo­gła, te­dym też to wziął był przed się od kil­ku lat, w za­ba­wie swej go­spo­dar­skiej, na któ­rej wiel­ki czas wie­ku swe­go, słu­żąc nie­któ­rym za­cnym pa­nom, a na ten czas już od nie­ma­łe­go cza­su Jego Mi­lu­ści panu Wo­je­wo­dzie Kra­kow­skie­mu, memu Mi­ło­ści­we­mu Panu a Bra­tu W. M., stra­wi­łem, żem to so­bie dla pa­mię­ci w jed­ne książ­ki spi­so­wał, eokol­wie­kem god­ne­go za czę­stem swem przy­pa­tro­wa­niem oba­czy­wał albo za usta­wicz­ną expe­ry­en­cyą do­cho­dził, a zwłasz­cza w spra­wie oko­ło sia­wów wy­mie­rza­nia i ry­bie­nia ich i pro­wa­dze­nia do nich wody, któ­ra część go­spo­dar­stwa mię­dzy wszyst­kie­mi mem zda­niem jest na­oso­bliw­sza, na­zi­nyśl­niej­sza i na­po­ży­tecz­niej­sza. Bo i nio tyl­ko sa­mej prą­cej pie­czo­lo­wa­nia i do­zo­ru go­spo­da­rzo­we­go po­trze­bu­je, jako mało nie­każ­de ine go­spo­dar­stwo na­tem na­wię­cej na­le­ży, ale i dow­ci­pu nie­ma­łe­go i w mier­nie­kiej na­uce, któ­rą, jako ja sły­szę i lu­dzie lu­dzie ucze­ni, ma­te­ma­ty­ką ja prze­zy­wa­jąc, nie lek­ce so­bie kła­dą ') bie­gło­ści ja­kiej­kol­wiek do tego przy­ło­żyć mu­sisz, kte­mu, iż czę­sto­kroć miej­sca te, któ­re do każ­de­go in­ne­go go­spo­dar­stwa mało albo nie­by się przy­go­dzić nie mo­gły, do sta­wów by­wa­ją więc na­spo­sob­niej­sze, w tem nie­ma­ły ku wie­lom in­nych tego go­spo­dar­stwa po­ży­tek się oka­zu­je. Te tedy moje książ­ki albo ra­czej ter­mi­na­cyę gdy u mnie nie­któ­rzy przy­ja­cie­le moi wi­dzie­li, wie­dli i na­ma­wia­li mię do tego, abych je mie­dzy lu­dzie wy­dał, z cze­go gdym się zdzie­rał, wy­ma­wia­jąc się pro­ste­ścia swo­ja i tem, że, nie bę­dąc w żad­nej na­uce ćwi­czo­ny, nie je­stem do tego spo­sob­ny, abym co tak god­ne­go lu­dziom ku czy­ta­niu po­dać mógł, tem mi do­ku­cza­li, iż mi się nie go­dzi tego po­żyt­ku zajż­rzeć, któ­ry­by nie­któ­rzy mniej bie­gli go­spo­da­rze z tego pi­sa­nia mego choć nie­wy­staw­ne­go wziąć mo­gli, a kte­mu, iż praw­da tak jest u do­brych łu­dzi, choć naga, za­le­co­na, iż, choć bez for­bo­tów, u nich nie­trud­no miej­sce so­bie zjed­na. Tu już nie mo­gąc tego da­lej znik­nąć, umy­śli­łem, dłu­żej się nie ocią­ga­jąc, te książ­ki, acz pod wagą mie­dzy lu­dzie po­dać, nie tak prze­to, aby z nich wie­le się kto na­uczyć mógł, jako ży­cząc tego, iżby kto uczeń­szy i nmie­jęt­niej­szy, niem pro­stem i gru­bem pi­sa­niem ob­ra­ziw­szy się, tak to do ser­ca przy­pu­ścił, iżby co w tej ma­te­ry­ej i po­rząd­niej­sze­go i do­sko­nal­sze­go wy­dał w na­szym ję­zy­ku, ma­jąc zwłasz­cza przy­kład w tem nie­któ­rych za­cnych łu­dzi, któ­rzy, jako sły­szę, ła­ciń­skim ję­zy­kiem o tej ma­te­ry­ej do­syć sze­ro­ce pi­sa­li 10). Nie ży­cząc tedy tem książ­kam, aby tak sa­mo­pas po świe­cie tu­łać się mia­ły, zda­ło mi się komu je za­le­cić, pod czy jem imie­niem i obro­ną bez­piecz­ni­cj­by na świat uka­zać się mo­gły. I nie zna­la­złem u sie­bie ni­ko­gój god­niej­sze­go nad W. M. mego Mi­ło­ści­we­go pana, komu bych je ofia­ro­wać miał, tak prze za­cność wiel­kiej a sta­ro­żyt­nej fa­mi­lie j W. M., pod któ­rej obro­nę i ja sam i z tą małą pra­cą moją bez­piecz­nie się uchy­lić mogę, jako też i prze tę ła­skę, któ­rąm za­wsze mi­ło­ści­wą W. M. prze­ciw­ko so­bie znał, za któ­rą je­stem pe­wien, iż W. M. tę chuć moję z ła­ską przy­jąć bę­dziesz ra­czył, tu­dzież też bę­dąc tego świa­dom od W. M., gdy od spraw Rze­czy­po­spo­li­tej i in­nych waż­niej­szych bwych i przy­ja­ciel­skich za­baw wol­ny czas mie­wasz, w tem go­spo­dar­stwie, jako oso­bliw­szem nad inne, obie­rać się ra­czysz: stąd to so­bie obie­cu­jąc, iż ten po­czą­tek raój pi­sa­nia w tej spra­wie ję­zy­kiem pol­skim nie bę­dzie W. M, nie­wdzięcz­nym. Po­sy­łam tedy W. M książ­ki te, pro­sząc, abyś W. M. one i ze mną we­spo­łek w ła­skę swą przy­jąć ra­czył.

W. M. zdaw­na po­wol­ny i pra­wie do­mo­wy słu­ga Ol­brycht Stru­mień­ski z My­sło­wic, urzęd­nik w Ba­li­cach.

O spra­wie, sy­pa­niu, wy­mie­rza­niu i ry­bie­niu sta­wów tak­że o wa­że­niu i pro­wa­dze­niu wody et caet.

Na­pier­wej o wa­dze albo o mie­rze­niu sta­wów.

Są tedy in­stru­men­ta albo na­czy­nie roz­ma­ite, któ­rych mą­drzy mi­strzo­wie do mia­ry uży­wa­ją, jak s.o o tym wyż­szej na­pi­sa­ło 11). Ale syn­wa­ga mie­dzy wszyst­kie­mi na­spra­wie­dliwb­za, kto nią z pa­mię­cią waży.

Ta syn­wa­ga tym oby­cza­jem ma być uro­bio­na: z su­chej tar­ci­ce jo­dło­wej, na dłuż ośm łok­ci ku­piec­kich, a na szerz na pół­ćwier­ci, z drze­wa jo­dło­we­go bia­łe­go i lek­kie­go. A ma być sto­sy­glem pra­wie w mia­rę ustó so­wa­iia, aby nie była ni­kę­dy na żad­nym koń­cu i po kra­jach ko­so­no­ga, jako mó­wią, i o pół wło­sa na in­ież; i po­trze­ba tego, aby ją sto­larz z do­brym ba­cze­niu, sto­so­wał.

Kro­kiew­ka ma też być na na uro­bio­na, na któ­rej ma być blej­czyk oło­wia­ny na cien­kim sznur­ku albo na stru­nie za­wie­szo­ny, na tak dłu­gim, aby prze­stał przez syn­wa­gę. Kro­kiew­ka ma być ua dłuż ło­kieć, i krót­sza możo być, ale nad ło­kieć dłu­żej nie. A tej for­my:

i ma być na syn­wa­dze przy­bi­ta, kie­dy tego po­trze­ba. A do wa­że­nia po­trze­ba trzech osób: dwu, coby syn­wa­ge dzier­że­li na no­żach przy la­skach, któ­re la­ski mają być chę­do­go ustru­ga­ne, aby po nich nie były guzy, a to dla tego, aby rów­no trzy­ma­li syn­wa­ge przy nich, na obu koń­cu przy no­żach; a po­trze­ba tego pil­nie temu strzedz, kto wagi pil­nu­je, aby oni dwa, co syn­wa­ge trzy­ma­ją, nie spu­ści­li wagi, jako już za­tknie, kie­dy roz­ka­że waż­nik, oba­czyw­szy, że już w re­zie ble­je­zyk*). Bo ja­ko­by na­mniej któ­ry co upu­ścił, no­żem trzy­ma­jąc syn­wa­ge, tedy już waga do­bra być nie może. A wsza­koż po­trze­ba tego, aby waż­nik syn­wa­ge ob­ra­cał każ­dy raz in­szym koń­cem, a to dla tego, aby sio nada­wa­ło dru­gim koń­cem, co pierw­szym upu­ści. Wszak­że to na pew­niej­sza: prze­wa­żyw­szy, wróć­że się zaś na­zad z swo­ją waga; je­śli się waga bę­dzie tra­fia­ła w te kar­by, ja­koś pier­wej wa­żył, tedy już do­bra waga, a je­śli wy­żej albo ni­żej oka­zu­je, tedy waga omyl­na. A to w ten oby­czaj,

*) W pier­wo­dru­ku myl­nie: be­blej­czyk.

że mu­sie­li owi dwa, któ­rzy syn­wa­gę trzy­ma­ją, upu­ście albo wzgó­rę pod­nieść na nożu syn­wa­gi; albo tez syn waga nie do­brze od­wa­żo­na, któ­rą tym oby­cza­jem masz od­wa­żyć: do­brze ją u sto sowa wszy, wbij kro­kiew­kę na nic, za­wie­siż blej­czyk na nię, idziż do wody, kę­dy­by ci­cho woda sta­łą, wbij­że w wodę dwa koły, coby nad wodą były na wzwyż ło­kieć, pcło­żyż na onych ko­lech koń­ci­ni syn­wa­gę, od­mie­rzyw­szy łok­ciem od sa­mej wody ony koły. A kie­dy już będą dwa rów­ne, tedy na­sma­ro­wać sznu­rek kre­dą albo lu­bry­ką, ten co na kro­kiew­ce bę­dzie za­wie­szo­ny, i przez syn­wa­gę, kędy ude­rzy on sznu­rek, uczy­ni rezę: uznasz, że bę­dziesz miał spra­wie­dli­wa wagę, kie­dy tego sam pil­no­wać bę­dziesz, abyć cze­go oni dwa nie upu­ści­li, co syn­wa­go trzy­ma­ją. Kte­mu syn­wa­ga jest lep­sza przed in­szy­mi wa­ga­mi, iż jest sztu­ka krót­ka, jed­no ośm łok­ci, i mu­sisz z uia być w każ­dym dole i na pa­gór­ku i zwiesz, kę­dyć waga idzie.

A kie­dy bę­dziesz miał po­cząć staw wa­żyć albo wody wzię­cie do sta­wu albo też na młyn kę­dyś­kol wiek, pa­trzaj­że miej­sca do­bre­go, skad­byś wodę chciał wziąć, to jest brze­gów u rze­ki do­brych, wy­so­kich, i kę­dy­byś też nic są­sia­do­wi nie za­lał pod­nie­sie­niem wody albo uczy­nie­niem jazu. I weź­miesz wagę rów­no z woda, od­mie­rzyw­szy so­bie na la­sce dwa łok­cia, dla tego, abyś się nie schy­lał, ka­żesz onym po­moc­ni­kom, któ­rzy beda syn­wa­gę trzy­mać, za­tknąć no­żem. Idziż nadół po wo­dzie wa­żąc, ob­ra­ca­jąc się z syn­wa­gą i tam i sani póty, pó­kić onych dwu łok­ciu sta­je, któ­reś so­bie ua po­cząt­ku od­mie­rzył. Si­rać­że już ony dwa łok­cia, któ­reś był wziął dla schy­la­nia; a na tym miej­scu, kedy je stra­cisz, na­kar­buj so­bie, ja­koć wy­so­ko spad­ki waga przy­nio­sła. Po­stę­puj­że już da­lej z wagą, kę­dyć po­trze­ba, a wra­caj się czę­sto po tro­sze, je­ślić owi nie mylą, co syn­wa­ge na no­żach trzy­ma­ją.

Dru­ga waga na sznu­rze blasz­ką. Ten sznur ma być uro­bio­ny na dłuż łok­ci szest na­ście, a z moc­nych nici cien­kich krę­co­nych i bie­lo­nych. A to dla tego, aby wszę­dy był rów­ny i moc­ny dla roz­cią­ga­nia. A na mięż ma być uro­bio­ny, jako bicz woź­ni­czy. Tym sznu­rem waźa przy la­skach tak, jako syn­wa­gą, roz­cią­gnąw­szy go do­brze, aby się nie ugi­nał. Na tym sznu­rze ma być blasz­ka, za­wie­szo­na pra­wie w środ­ku sznu­ra albo i na koń­cu może. A ta jest for­ma, jako ina być uro­bio­na: na trzy rogi, a u dwu­ro­ga uszka, na któ­rych taż blasz­ka u sznu­ra ma być za­wie­szo­na.

Cer­kiel… blasz­ka.

Taż blasz­ka ma być od­wa­żo­na cer­klem z wiel­ką pil­no­ścią, aby wszyst­kie trzy rogi były w mie­rze, a to tym oby­cza­jem: po­sta­wiw­szy cer­kiel na dole na dłu Bzym *) koń­cu blasz­ki, mierz­że wzgó­rę do oby­dwu

*) tak w pier­wo­dru­ku.

uszek, aże się zgu­dzą rów­no uszka u blasz­ki., Bo ja­ko­by uszku rów­ne nie były, tedy by też waga tym sznu­rem nie do­bra była; a mie­dzy uszka­mi we śi­zod­ku ma być prze­bi­ta dziur­ka dla za­wie­sze­nia blej­czy­ka; tak­że cer klem roz­mie­rzyż, aby dziur­ka pra­wie we śrzod­ku była uczy­nio­na, tak żeby się zga­dza­ła na do­lie z dru­ga dziur­ką| pra­wie w mia­rę. Abo­wiem kie­dy na sznur­ku za­wie­sisz blej­czyk, uwią­za­ny u blasz­ki, tedy sznu­rek ina być w ra­zie i ma za­kry­wać one dziur­kę, któ­ra bę­dzie w koń­cu blasz­ki. Abo­wiem z tej dziur­ki wzię­ła się mia­ra cer­klem. I kie­dy oba­czysz, że sznu­rek rów­no bije od dziur­ki do dziur­ki i za­kry­wa rezę, o tym wiedz, że już pew­na waga, już mo­żesz z nią na pew­ne ka­zać; jeno też tego pil­nuj, aby oni dwa, co sznur trzy­ma­ją, pizy la­skach cze­go nic zmy­li­li. Abo­wiem na nich na­le­ży wie­le, i po­trze­ba tego, aby był sznur do­brze wy cią­gnio­ny, tak żeby się nic nie uchy­lał. A kie­dy już po­czniesz wa­żyć, tak­że się spra­wuj, jako i z syn­wa­ga. Idź ua dół z wagą, a coć niz­ko­ści przy­bę­dzie, tak że­byś już nie mógł do­siąc z wagą, miej przy so­bie ło­kieć na ćwier­ci roz­mie­rzo­ny, skła­daj­że so­bie po łok­ciu albo po pół­łok­ciu, tak że­byś się nie schy­lał, wa­żąc, albo też nic wspi­nał. A co zło­żysz łok­ci od wagi albo przy­czy­nisz, pa­mię­taj to pil­no albo so­bie pisz w ka­mien­ne książ­ki, albo kar­buj. Bo ja­ko­by cze­go prze­ba­czył na skła­da­niu albo na przy­ło­że­niu, tedy już wszyst­ko po­my­lisz i le­piej, abyś się zno­wu wró­cił z wagą.

Wsza­koż miej to na do­brej pa­mię­ci, kie­dy bę­dziesz staw albo co­kol­wiek in­sze­go wa­żył, czyń ua po­dob­nych miej­scach zna­ki i łok­cie po­kar­buj albo po­pisz, ja­koć wie­le łok­ci waga uka­za­ła, iż kie­dyć się kędy co zmy­li albo prze­ba­czy, te­dyć się bę­dzie nie da­le­ko wró­cić do one­go zna­ku z waga.

A wsza­koż to jest na­pew­niej­sza: nie ża­łuj cza­su, a sam też nie bądź w tej mie­rze le­ni­wy. Wra­caj się z wagą, pró­bu­jąc wagi, a bę­dzie­lić waga tra­fia­ła w ony zna­ki, eos pier­wej wa­żył, tedy do­brze, a je­śli ni­żej albo wy­żej uka­zu­je, tedy blasz­ka źle od­cer­klo­wa­na, albo owi, co sznur trzy­ma­ją, co uchy­li­li, al­bos też sam co na skła­da­niu prze­ba­czył, al­bos nie do wa­żył; bo tego po­trze­ba pil­no­wać, abyś wagi nie skła­dał, aż bę­dzie sznu­rek, na któ­rym blej­czyk bę­dzie za­wie­szo­ny, pra­wie był w re­zie i dziur­kę na koń­cu blasz­ki za­kry­wał. A je­śli­by wiatr był, tedy daj po­kój wa­dze, al­bo­wiem nie po­sta­wisz do­brze wagi przed nim.

Wod­na waga.

Tez nie­któ­rzy pro­sta­cy ważą wodę tym oby­cza­jem. Za­le­pi na koń­coch gon­ta albo w ścian­ka wo­skiem i na­le­wa w onę fuge gon­to­wą wody; a kie­dy mu już woda w onym gon­cie rów­no sta­nie, tedy po­wia­da, ie już do­brze. A tego nie ba­czy, je­śli gont pro­sty albo je­śli go rów­no ustru­ga­no.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: