- W empik go
Ontologia. Materializm i jego granice - ebook
Ontologia. Materializm i jego granice - ebook
Zamiarem moim jest przedstawienie książki, która byłaby pracą koncepcyjną, pogłębioną analizą wchodzącą w środek niektórych ważnych problemów ontologicznych oraz względnie całościową interpretacją bytu realnego, a jednocześnie – mogłaby służyć jako swoisty przewodnik wprowadzający w podstawowe zagadnienia ontologii. Podejmowane tu problemy nie wyczerpują – rzecz jasna – wszystkich ważnych zagadnień ontologicznych (chociaż większości chyba „dotykają”); z pewnością jednak są to problemy – jak na filozofię pierwszą przystało – fundamentalne.
Podjęte tu rozważania są próbami zarysowania w miarę spójnej koncepcji rzeczywistości. I chociaż wiele tez stawiam w tej książce kategorycznie, to celem moim nie jest podanie gotowych rozwiązań, lecz zainicjowanie filozoficznej dyskusji.
W obliczu naukowych niepewności związanych ze współczesnym pojęciem materii, a także – granic pojmowalności świata materialnego, do jakich dotarliśmy w tej książce, może nasunąć się myśl, że jednak „światłość w ciemności świeci”.
[Autor]
„(…) jest to praca na wskroś autorska; przedstawia wypracowany przez lata i opracowany w szczegółowych zakresach w wielu wcześniejszych publikacjach własny pogląd Autora na ontologię – zarówno w sensie koncepcji, jak i w sensie metodologii”.
„Zwarty autorski wykład ontologii jest we współczesnej filozofii zjawiskiem rzadkim i cennym”.
[Z recenzji prof. dra hab. Roberta Piłata]
„Samodzielność poszukiwań ontologicznych stanowi też miarę dojrzałości naukowej, talentu i osobistej odwagi. Niewiele jest książek współczesnych o podobnym rozmachu tematycznym, spełniających zarazem warunki literatury akademickiej, a zawierających oryginalne przesłanie i zmysł syntetyczny”.
„Wydaje się pewne, że (...) książka spotka się z zainteresowaniem i zapewne z rozmaitymi ocenami zarówno w środowisku filozoficznym, jak i w szerszym gronie czytelniczym. O tym decyduje materia sporów ontologicznych właśnie”.
[Z recenzji prof. dra hab. Józefa Lipca]
Profesor Marek Łagosz pracuje w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie kieruje Zakładem Ontologii i Filozofii Przyrody. Dotychczas opublikował pięć książek: Znaczenie i prawda. Rozważania o Fregowskiej semantyce zdań (Wrocław 2000), Brzytwa Ockhama a wykazywanie nieistnienia (Wrocław 2002), Realność czasu (2007), Marks. Praca i czas. Wartość czasu w ekonomii i moralności (Warszawa 2012), O świadomości. Fenomenologia zjawisk umysłowych (Kęty 2016). Autor licznych publikacji m. in. w „Filozofii Nauki”, „Kwartalniku Filozoficznym”, „Przeglądzie Filozoficznym – Nowej Serii”, „Ruchu Filozoficznym”, „Principiach”, „Filozofii i nauce. Studiach filozoficznych i interdyscyplinarnych” oraz „Studia Philosophica Wratislaviensia”. Interesuje się ontologią, epistemologią, filozofią nauki, filozofią analityczną, filozofią Karola Marksa oraz fenomenologią. Jest przewodniczącym Okręgowego Komitetu Olimpiady Filozoficznej we Wrocławiu.
Spis treści
Kategoria: | Filozofia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-242-2959-8 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W swej strukturze i treści książka nawiązuje do wykładów z przedmiotu ontologia, które od lat prowadzę dla studentów filozofii Uniwersytetu Wrocławskiego. Celem pracy jest połączenie prezentacji podstawowych zagadnień ontologicznych i klasycznych sposobów ich rozwiązania z rozważaniami wchodzącymi „w środek” podejmowanych kwestii – będącymi autorskimi próbami ich rozstrzygnięcia oraz wskazującymi problemy, jakie wysiłki te napotykają. W zamyśle jest to więc synteza podręcznika ontologii (czy raczej przeglądu wybranych klasycznych zagadnień ontologicznych) z systematyczną i krytyczną rozprawą filozoficzną, ukazującą „otwartą dynamikę” dyscypliny filozoficznej, zwanej też w dziejach filozofii metafizyką lub filozofią pierwszą. Przy czym „pierwiastek autorski” przeważa tu nad dydaktycznymi prezentacjami. Jako całość praca przedstawia względnie spójną koncepcję świata realnego (czytaj: materialnego), która ma ambicję pozostawania w zgodzie z rozpoznaniami nauk szczegółowych, choć wykracza w swych tezach poza ich obszar. Stąd biorą się w tej książce dość liczne przykłady i analogie zaczerpnięte z nauk (zarówno empirycznych – w tym głównie przyrodniczych – jak i dedukcyjnych).
Niniejsza książka nie jest neutralną prezentacją stanowisk w obrębie filozofii bytu. Jest ona pisana z materialistycznego punktu widzenia. Nie poświęcam w niej jednak największej uwagi głównej tezie metafizycznej materializmu: istnieje tylko materia. Zamiast tego koncentruję się na ontologicznej interpretacji świata materialnego. Taki po prostu czynię wstępny wybór co do przedmiotu dociekań. Można to nazwać „materializmem metodologicznym”. Materializm ten jest ponadto nieredukcyjny, co oznacza, że oprócz przedmiotów materialnych uznaje się w nim istnienie zjawisk (aspektów bytu materialnego) niebędących materią, które – choć egzystencjalnie zależne od materii (i w tym sensie niesamoistne) – zachowują swoją treściową odrębność i autonomię. Należą do nich na pewno świadomość i duch (kultura), a być może także – nieznane nam jeszcze – jakieś wyższe poziomy rzeczywistości. Dokładniej stanowisko zajmowane tu w punkcie wyjścia można określić jako holistyczny materializm nieredukcyjny. Przy czym „materializm” oznacza, że materia (byt fizyczny) jest koniecznym umocowaniem ontycznym wszystkich odmian (aspektów) bytu. „Nieredukowalność” wyraża to, że poza materią i jej fizycznymi własnościami istnieją inne – różne i niesprowadzalne do nieorganicznego substratu (materii w wymiarze fizycznym) – aspekty bytu materialnego: życie, świadomość, społeczeństwo (kultura). Przez „holizm” wreszcie rozumiem to, że wszystkie te aspekty pozostają we wzajemnych związkach, są ze sobą na różne sposoby zintegrowane i wzajemnie współzależne – dlatego przy rozpatrywaniu jednego z nich powinno się brać pod uwagę pozostałe1.
Skoro zaś wybrałem świat fizyczny jako przedmiot ontologicznego namysłu, kieruję się zasadą naturalizmu metodologicznego: świat materialny staram się wyjaśniać tylko i wyłącznie za pomocą środków wziętych z tego świata2. Nieobojętny jest mi też postulat brzytwy Ockhama (William vel Wilhelm Ockham): bytów ponad konieczność mnożyć nie należy. Opisane wyżej wybory metodologiczne powodują, że idealizm ontologiczny (zarówno obiektywny, jak i subiektywny, spirytualistyczny, jak i „abstrakcjonistyczny”, teistyczny, jak i neutralny względem pojęcia Boga) jest moim punktem zainteresowania tylko o tyle, o ile stanowi „kontrapunkt” dla materializmu3.
Dokonany tu wybór optyki w żaden sposób nie przekreśla jednak faktu, że filozofia pierwsza (ontologia) jest ciągłą próbą domyślania się tego, co wykracza poza świadectwo zmysłów i zbudowany na jego podstawie naukowy obraz świata. Także materializm i empiryzm, które twierdzą, odpowiednio, że nie istnieje nic, czego nie da się zmysłowo doświadczyć, a cała wiedza swoje pochodzenie i uprawomocnienie czerpie z doświadczenia, wykraczają poza empirię. Nic bowiem w całym doświadczeniu nie może upewnić nas o tym, że istnieją jedynie przedmioty doświadczalne (materialne), bądź że doświadczenie jest jedynym arbitrem w kwestiach poznawczych. Filozoficzny obraz świata zawsze jest uogólnieniem – syntezą wykraczającą poza zmysłowo-naukowy punkt widzenia4. Ontologia jest ogólną teorią bytu jako całości. Ten moment totalności ujęcia rzeczy odróżnia ją od nauk szczegółowych, które koncentrują się na wybranych typach (klasach) doświadczalnych faktów.
Z założenia wychodzę od zainteresowania światem fizycznym w ramach naturalistycznej metodologii, nie przesądza to jednak o arbitralnym odrzuceniu każdej postaci idealizmu. W pewnych sprawach zbliżam się nawet – jak sądzę – do granic „wydolności” myślenia materialistycznego. Nie rozwijam jednak alternatywnych względem niego interpretacji idealistycznych. W tym wypadku zachowuję powściągliwość – chociaż sugestia potrzeby (czy mocniej – konieczności) „zajrzenia za zasłonę materii” w wielu miejscach tej książki jest postawiona wyraźnie. Być może niektórzy sądzą, że najlepiej byłoby wyjść od razu od idei Boga. Tu wychodzę jednak od materii, aby zastanowić się, czy „światłość w ciemności świeci” lub przynajmniej – z której strony można się ewentualnie „światłości” spodziewać.
Ogólność ontologicznego ujęcia bytu nie oznacza w żadnym razie, że sam byt jest rozumiany jako „rodzaj najwyższy” („najszerszy powszechnik”), a więc coś ogólnego. Byt (wzięty zarówno jako całość, jak i jako poszczególne przedmioty istniejące) jest zawsze konkretny. Byt jako taki nie jest najszerszym pojęciem osiąganym na drodze abstrahowania od kolejnych określeń przysługujących bytom poszczególnym. Taka radykalna abstrakcja „wymiata” z rzeczy poszczególnej wszelkie jej własności i związki z innymi rzeczami. Weźmy człowieka jako byt najwyższego szczebla5 i opuszczajmy po kolei przysługujące mu określenia: począwszy od najwyższych społeczno-duchowych poprzez psychiczne i biologiczne aż do najniższych nieorganicznych. Co zostanie, jeśli abstrakcję taką przeprowadzimy radykalnie i konsekwentnie? „Czyste istnienie”? O takim „czystym bycie” Georg Wilhelm Friedrich Hegel orzekł, że jest on równy tyle, co NIC. Istnienie bez esencji (treści) jest niepojmowalne. I nawet tomiści, którzy w przypadku Boga zdają się czynić wyjątek od zasady głoszącej ścisły związek (konieczne współwystępowanie) istoty (esencji) i istnienia (egzystencji) w bytach poszczególnych, definiując go jako byt, którego istota równa się istnieniu, odnoszą się do niego także poprzez szeregi innych określeń niż tylko „Ja jestem, który jestem”; mówią np. o omnipotencji Boga, o jego Miłości czy Trójjedyności. Z powyższych względów byt nie może być pojmowany jako rodzaj najwyższy – efekt dokonanej abstrakcji, lecz jako transcendentale6 poznawane w analogii do każdego istniejącego przedmiotu konkretnego – jak np. stół, przy którym piszę7.
Sformułujmy też od razu zastrzeżenie terminologiczne co do nazwy wykładanego w tej książce przedmiotu. Otóż nie będę – na przykład w ślad za Romanem Ingardenem – rozróżniać ontologii jako formalnej części rozważań o bycie, zajmującej się analizą „apriorycznej zawartości idei”: koniecznościami (niemożliwościami) bądź możliwościami kategorialnymi, od metafizyki jako refleksji nakierowanej na to, co rzeczywiście istnieje, co faktycznie jest. Nazwa „ontologia” obejmuje tu całość refleksji o bycie bez izolowania od siebie aspektu „esencjalnego” i „egzystencjalnego” 8. W związku z tym odnoszę się też sceptycznie do tomistycznej tezy o realnej różnicy między istotą (esencją)9 a istnieniem (egzystencją) w bycie realnym10. Interesuje mnie tu byt, a więc to, co istnieje lub – jeśli chodzi o ustalenia negatywne (związane np. z użyciem rozmaitych wariantów brzytwy Ockhama) – to, co nie istnieje11. Wszelkie zaś modalności (konieczne, niemożliwe, możliwe) pozostają w nierozerwalnym związku z tym, co istnieje: jeśli coś jest konieczne, to istnieje; jeśli niemożliwe – nie istnieje; jeśli zaś jest możliwe, to możliwość ta wyznaczana jest – i ograniczana zarazem – przez to, co istnieje12. Nie uznaję zatem za celowe – jak czyni to Ingarden i niektórzy ontologiczni „esencjaliści” – odróżniania ontologii od metafizyki. Dla mnie przedmiotem ontologii, czyli metafizyki jest realny, rzeczywisty byt – to, co istnieje. Poza tym ostatnim nie ma takich „półcienistych bytów”, jak esencje czy możliwości, które miałyby być przedmiotem „ontologii esencjalnej” (w odróżnieniu od ontologii egzystencjalnej – metafizyki – zajmującej się tym, co istnieje). Są to kategorie pochodne od istnienia realnego (konkretnego, jednostkowego), wyrażające pewne jego niesamoistne i niesamodzielne aspekty. Stąd powinna je badać ta sama dziedzina, która poddaje refleksji byt realny (przedmioty istniejące). Innymi słowy: ontologia nie jest jakąś teorią „przedmiotu w ogóle” (obojętnie istniejącego czy nieistniejącego)13, lecz teorią świata realnego i rządzących nim najogólniejszych praw. Jeżeli chodzi o termin „metafizyka”, to traktuję go tu jako synonim „ontologii” oznaczającej całość problematyki należącej do tzw. filozofii pierwszej. Problematykę tę najogólniej można streścić za Arystotelesem jako pytanie o byt i jego własności istotne14.
Ponieważ już dwukrotnie wspomniałem tu o regule metodologicznej brzytwy Ockhama, a chciałbym, aby duch tego postulatu przenikał całą niniejszą pracę, tytułem wstępu powiem jeszcze parę słów o tym ważnym narzędziu metodologicznym. Często Ockhamowy postulat określa się mianem „zasady ekonomii myślenia”, a co gorsza – rozumie się go właśnie jako regułę ekonomizującą, upraszczającą naukowe i filozoficzne myślenie o świecie. Nic bardziej błędnego. Postulat brzytwy Ockhama jest w gruncie rzeczy równoważny klasycznemu warunkowi prawdziwości dla zdań egzystencjalnych15 i sprowadza się do wymogu „zgodności sądu z rzeczywistością”: nie wolno uznawać istnienia tych domniemanych bytów, których w rzeczywistości nie ma; należy zaś przyjmować istnienie tego, co jest. Wszystko i tylko to, co istnieje, jest konieczne (posiada swój warunek dostateczny)16. Sąd egzystencjalny jest prawdziwy, jeśli istnieje jego przedmiot. Fałszywy sąd egzystencjalny nie ma swego realnego przedmiotu, gdyż jest on (ten przedmiot) „ponad konieczność”. W związku z tym można uznać, że najbardziej podstawową wersją brzytwy Ockhama jest jej postać egzystencjalna: ponad konieczność jest wszystko to, co nie istnieje; a zatem należy odrzucić istnienie wszystkich fałszywie suponowanych bytów17.
Już z tych kilku uwag widać, jak niewiele w gruncie rzeczy do czynienia ma postulat Ockhama z ekonomią (oszczędnością) myślenia czy z prostotą. Co więcej, to właśnie pewne szczególne ontologiczne „skąpstwo” lub „estetyzujące” dążenie do prostoty doprowadzają do niewłaściwego użycia tego narzędzia metodologicznego. Za efekt takiego niewłaściwego korzystania z brzytwy Ockhama uznajemy wszelkie immaterializmy (nie istnieje materia) – z solipsyzmem (skrajna postać idealizmu subiektywnego: istnieje tylko ten oto filozofujący podmiot) włącznie. Za nowszą wersję tego typu poglądów można uznać sensualizm Bertranda Russella, który na pewnym etapie swej filozoficznej drogi głosił, że przedmioty materialne są logicznymi konstrukcjami z danych zmysłowych18. Nie wdając się tu – z braku miejsca – w rozległą polemikę z sensualizmem, powiem tylko, że sensualizm albo prowadzi wprost do solipsyzmu, albo jest niekonsekwentny (tj. implicytnie uznaje jednak jakąś postać bytu transcendentnego – materialnego lub duchowego). Z przyjętego tu punktu widzenia powiem tak: materializm używa brzytwy Ockhama, a sensualizm jej nadużywa19. Bytem nie należy „manipulować”: jeśli coś istnieje, to istnieje, i nie można uznać, że jest „ponad konieczność” – choć oczywiście nie wszystko, co istnieje, jest bytem koniecznym (absolutem).
Gdyby jednak chcieć „za wszelką cenę” uwypuklić ekonomiczny aspekt postulatu Ockhama, to należałoby odróżnić dwa sensy (konteksty), w jakich brzytwy używam: pierwszy i zdecydowanie podstawowy to sens epistemologiczny, który wyłuszczyłem przed chwilą. Drugi zaś to sens praktyczny, który ujawnia się wtedy, gdy postulat brzytwy stosujemy nie do poznawanej przez nas rzeczywistości zastanej, lecz – do jakiejś rzeczywistości przez nas ustanawianej, konstytuowanej (np. technika czy prawodawstwo). W takim kontekście postulat „niemnożenia bytów ponad konieczność” możemy ewentualnie utożsamić z ekonomicznością, która – w ostatecznym rozrachunku – zawsze sprowadza się do oszczędności czasu20.
Podsumowując: zamiarem moim jest przedstawienie książki, która byłaby pracą koncepcyjną, pogłębioną analizą wchodzącą w środek niektórych ważnych problemów ontologicznych oraz względnie całościową i spójną interpretacją bytu realnego, a jednocześnie – mogłaby służyć jako swoisty przewodnik wprowadzający studentów w podstawowe zagadnienia ontologii. Podejmowane tu problemy nie wyczerpują – rzecz jasna – wszystkich ważnych zagadnień ontologicznych (chociaż większości chyba „dotykają”); z pewnością jednak są to problemy – jak na filozofię pierwszą przystało – fundamentalne. Jeśli zaś chodzi o „całościowość” ujęcia tematu, to zachowuję dużą dozę pokory wobec „Tajemnicy Bytu”, tj. daleki jestem od sugerowania Czytelnikowi „teorii wszystkiego”, która definitywnie określa i tłumaczy naturę rzeczywistości. Zresztą teoria taka nie może istnieć, ponieważ – jak podejrzewam – nigdy nie istnieje „wszystko”: byt jest nieskończenie otwarty na radykalną nowość. Podjęte tu wysiłki są jedynie próbami zarysowania względnie spójnej koncepcji rzeczywistości. I chociaż wiele tez stawiam w tej książce kategorycznie, to celem moim nie jest podanie gotowych rozwiązań, lecz zainicjowanie filozoficznej dyskusji.
I jeszcze jedno: zawarte w tej książce rozważania są prezentacją autorską. Przedstawiam w niej swoje rozumienie podstawowych zagadnień ontologicznych oraz własne – co nie znaczy „nieobecne nigdzie indziej” lub też „nieuwzględniające w ogóle poglądów innych filozofów” – ścieżki argumentacyjne. Stąd książka ta nie odwołuje się systematycznie do najnowszych ujęć ontologii, a tym samym nie jest kompendium wiedzy na temat stanu ontologii współczesnej21.
Do książki załączam krótki wykaz obejmujący wybrane podstawowe kategorie, zasady i stanowiska z zakresu filozofii teoretycznej (ontologii i epistemologii) w celu ułatwienia lektury Czytelnikom mniej zaznajomionym z terminologią filozoficzną.
Przypisy:
1 Przynajmniej jeśli idzie o „porządek zstępujący”: biologia odsyła do fizyki, psychologia do biologii, a nauki społeczne do psychologii.
2 Chociaż dostrzegamy także pewne ograniczenia tego pryncypium.
3 I tak np. w rozdziale pierwszym przy omawianiu kategorii istnienia odnoszę się do uzasadniania i rozumienia istnienia Boga.
4 Ważny jest tu właśnie ów moment „wykraczania”, gdyż ontologiczny obraz świata nie jest li tylko prostym zestawieniem i klasyfikacją rezultatów naukowych, lecz ich „czynną” interpretacją.
5 Rozumiemy przez to, że realizują się w nim wszystkie warstwy bytowe: nieorganiczna, organiczna, psychiczna i duchowa.
6 Patrz niżej, podrozdz. „Byt jako transcendentale”.
7 Mogę powiedzieć, np. że analogicznie do tego, jak ten stół jest bytem, bytem jest także jednostkowa świadomość, kwark czy metagalaktyka.
8 Rozważanie „czystych” (oderwanych od bytu) możliwości nie będzie nas tu interesowało.
9 Czy szerzej: treścią – gdyż nie wszystkie własności przysługujące bytom poszczególnym są istotowe.
10 Tomiści tezę tę ograniczają do bytów stworzonych, a więc przygodnych. W bycie koniecznym, czyli w Bogu, istota i istnienie pokrywają się.
11 To, co nie istnieje, nie może być jednak rozumiane jako niebyt (domniemana opozycja względem bytu jako takiego), gdyż – jak wiadomo przynajmniej od czasów Parmenidesa – niebytu nie ma.
12 Można też pytać o – by się tak wyrazić – „komponent podmiotowy” modalności. Niektórzy widzą w nich kategorie przede wszystkim epistemologiczne: coś uznajemy za konieczne, gdyż nigdy tego nie obserwowaliśmy lub nie potrafimy uzasadnić teoretycznie jego niewystępowania; coś z kolei – za możliwe, gdyż mamy wiedzę o jego wcześniejszym zachodzeniu. Nadawanie modalnościom czysto poznawczego (podmiotowego) charakteru nie wydaje się jednak słuszne. Jeśli sądy modalne mają wyrażać coś więcej niż tylko nasze subiektywne przekonania, a do tego pretendują przecież matematyczne przyrodoznawstwo czy matematyka, to modalności muszą mieć umocowanie w bycie realnym. I do takiego stanowiska się tu przychylam.
13 Takim szerokim rozumieniem przedmiotu operował np. austriacki filozof Alexius Meinong. Utrzymywał on, że są przedmioty, które nie istnieją.
14 Na marginesie odnotuję tylko, że niekiedy – tak w filozofii, jak i w myśleniu potocznym – metafizykę traktuje się jako refleksję nad tym, co nadprzyrodzone (ponadzmysłowe) – co wykracza poza fizykę (methaphysica jako transphysica).
15 A ponieważ wszystkie typy zdań w sensie logicznym (tj. takich, które podlegają wartościowaniu prawda–fałsz) da się przedstawić – jak wykazał to Franz Brentano – w formie pozytywnego lub negatywnego zdania egzystencjalnego – można powiedzieć po prostu: dla zdań.
16 Odróżniam dwa rodzaje konieczności: konieczność absolutną jakiegoś bytu, tj. taką, że musi on istnieć na mocy swojej istoty (w ontologii teistycznej takim bytem jest Bóg) oraz konieczność względną rozumianą tak: każdy przedmiot – skoro istnieje – posiada warunek dostateczny (przyczynę bezpośrednią) swojego istnienia. Warunek dostateczny powoduje zaś nieuchronnie zaistnienie danego przedmiotu. Skoro zaś tak, to nieistnienie tego ostatniego nie jest „współmożliwe” z wystąpieniem jego warunku dostatecznego – i w tym właśnie sensie każdy przedmiot, który istnieje, jest konieczny.
17 Trzeba przyznać, że w tym podstawowym rozumieniu postulatu Ockhama jest pewne „zapętlenie”. Otóż brzytwa przestaje być kryterium nieistnienia: coś nie istnieje, gdy jest „ponad konieczność”, a staje się po prostu definicją frazy „ponad konieczność”: ponad konieczność jest wszystko to, co nie istnieje. Może jednak i w tym przypadku jest tak, jak stwierdził Witkacy (Stanisław Ignacy Witkiewicz) w pracy O pojęciu celowości w biologii: „kółka konieczne nie są niebezpieczne”.
18 Inną wersję sensualizmu przedstawił niemiecki neopozytywista Rudolf Carnap w pracy Die logische Aufbau der Welt. Zamiast o danych zmysłowych pisze on w niej o tym, co „psychicznie własne” (niem. Eigenpsychische), co w gruncie rzeczy sprowadza się do tego samego.
19 Patrz niżej, podrozdz. „Definicje i kryteria istnienia”.
20 Należy jednak zaznaczyć, iż w tym wypadku ekonomiczność nie może oznaczać maksymalnej prostoty. Złożoność użytych środków powinna być bowiem dostosowana do celu, jaki stawiamy. I tak np. „najoszczędniej” byłoby może zbudować most o jednym przęśle. Tyle tylko, że mógłby on nie utrzymać masy, jaką zamierzamy jednorazowo przez ten most przeprawić.
21 Ze względu na autorski i koncepcyjny charakter tej książki celowo pomijam szczegóły bibliograficzne przy na ogół powszechnie znanych cytatach. Zawsze jednak podaję w tekście głównym tytuły dzieł, z których one pochodzą. Dodatkowo książka zawiera rozbudowaną bibliografię obejmującą prace będące źródłem cytatów.