- nowość
- promocja
Opowiadania zebrane - ebook
Opowiadania zebrane - ebook
Prezentujemy pierwszy tom „Opowiadań zebranych” Sławomira Mrożka. To wyjątkowe wydanie, opatrzone ilustracją z „Kroniki” Feliksa Topolskiego, gdzie Mrożek pojawiał się wśród wielu słynnych postaci kształtujących życie kulturalne XX wieku. Zbiór wzbogacony jest również rysunkami samego autora.
Mrożek w sposób niepowtarzalny wydobywa paradoksy i zagadki rzeczywistości, przedstawia całą plejadę postaci i zachowań, które dały początek powiedzeniu „jak z Mrożka”: sprawy urzędowe, żyrafy, złote myśli i sentencje, historie miłosne, ojcowie, którzy krztuszą się ością, profesorowie, biesiadnicy i hrabiowie – to tylko początek wyjątkowego zbioru wszystkich opowiadań Mistrza. Absurdalny humor jest właściwie kwintesencją jego twórczości, co jest najbardziej widoczne właśnie w krótkich formach. Czytelnicy na własne oczy przekonają się, że czas właściwie nie płynie – to tylko złudzenie: te opowieści są tak samo aktualne teraz, jak wtedy, kiedy powstały.
Pierwszy tom zawiera utwory z wczesnych publikacji Autora: „Opowiadań z Trzmielowej Góry”, (są to pierwsze teksty satyryczne Mrożka, jakie w ogóle zostały opublikowane),„Półpancerzy praktycznych” (1953), „Słonia” (1957), któremu kilka lat później przyznano we Francji Prix de l’Humour Noir, „Wesela w Atomicach” (1959) oraz z „Podwieczorku przy mikrofonie” (to teksty wydane drukiem po raz pierwszy w 1997 przez nasze wydawnictwo), audycji humorystyczno-satyrycznej Polskiego Radia – wygłaszane przez niezapomnianego Edwarda Dziewońskiego cieszyły się ogromną popularnością.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7392-989-0 |
Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kmoterek był niegdyś kierownikiem sklepu Samopomocy Chłopskiej w Trzmielowej Górze. Był, ale już nie jest. A dlaczego już nie jest – o tym posłuchajcie.
Chodziły słuchy, że Kmoterek, jako sklepowy, chowa co rzadsze i tańsze towary dla swoich krewniaków albo przyjaciół. Musiał się z tym dobrze uwijać, bo o jaki tylko towar zapytaliście w sklepie Samopomocy w Trzmielowej Górze, zawsze Kmoterek odpowiadał: „Już nie ma” albo „Już brakło”. Rozgniewało to w końcu trzmielowian i postanowili przyłapać Kmoterka na gorącym uczynku.
Szczególnie byli na niego zawzięci: dziadek Łubień, drugi brat Skrzypaczek, młody Stasio Wyrwa i Andrzej, zwany Gwizdkiem. Pewnego razu przechodzili w czterech koło sklepu i zauważyli, że przed drzwiami stoją konie i wóz Jęczka, który jest szwagrem Kmoterka.
– Oho! – powiedział dziadek Łubień. – Zobaczymy, co też szwagrowie kombinują. Chłopcy, schowajmy się.
Schowali się za płotem i patrzą, co będzie dalej. Po chwili ze sklepu wyszedł sam Kmoterek, niosąc wielką butlę oleju, i ostrożnie rozejrzał się dokoła. Nie zauważywszy nikogo, zamknął sklep na kłódkę, wsadził butelkę na wóz, przykrył słomą, wsiadł i już zbierał lejce, kiedy dziadek Łubień wyprowadził swoich na drogę.
– A dokąd to? – zapytał uprzejmie.
– A tak sobie – odparł na to Kmoterek.
– Podwieźcie nas trochę – powiada dziadek Łubień.
– Ano, siadajcie.
„Cholera – myśli sobie Kmoterek – wiedzą, że jadę do Jęczka, swego szwagra, bo to jego konie i wóz. No, ale to jeszcze nic nie znaczy. Zawsze mi wolno jechać do szwagra”.
Dziadek Łubień tymczasem mrugnął do chłopaków, że on poprowadzi całą sprawę. A do Kmoterka zwrócił się głośno:
– Chciałbym kupić trochę oleju. Jak tam, znajdzie się w sklepie choć pół litra?
Kmoterek rozłożył bezradnie ręce.
– Iiii, skąd zaś! Ja sam staram się o towar, jak tylko mogę, ale cóż, nie przysyłają. Nie ma oleju.
Dziadek Łubień chrząknął i wyciągnął ze słomy pękatą butelkę z olejem.
„Cholera – myśli sobie Kmoterek – wszystko widzieli. Alem wpadł”.
– Ładny olej – powiada dziadek Łubień. – Będzie chyba z pięć kilo.
„Ciasny gwint! – myśli Kmoterek – jeżeli teraz szybko nie wynajdę jakiego sposobu, to wpadłem razem ze szwagrem. No, spróbujemy”.
– Widzicie, dziadku – powiada – ten olej ja zawsze wożę przy sobie. To jest moje lekarstwo, doktor mi przepisał. Wiecie, mam jakieś zadry w żołądku i kazał mi zażywać olej.
– No, no – dziadek Łubień pokręcił głową – sześćdziesiąt pięć roków żyję i jeszcze nie słyszałem, żeby komuś kazali zażywać olej.
„A niech to pioruny – myśli Kmoterek. – Widzę, że trzeba się będzie rzeczywiście napić tego świństwa. Nie ma innej rady”.
– Ano widzicie, dziadku – powiada – jeszczeście i tego doczekali.
Mówiąc to, podniósł butelkę i pociągnął z niej tęgi łyk. Skrzywił się nieco, ale spokojnie odstawił olej z powrotem.
– No i jak? Lepiej wam? – zapytał Skrzypaczek.
„Nigdy w życiu nie piłem czegoś tak szkaradnego” – pomyślał Kmoterek. Ale głośno powiedział:
– Oczywiście, od razu czuję, jak mi się polepszyło.
– Hm – zaczął znowu dziadek Łubień. – A dużo wy dziennie wypijacie tego lekarstwa?
„Aha, chytryś, bracie – pomyślał Kmoterek. – Jak ci teraz powiem, że niewiele, to będziecie mieli dowód, że wiozę ten olej do szwagra. Alem się wpakował”.
– Tak koło pięciu kilo – rzekł i znowu pociągnął z butelki. – Wyśmienite – odsapnął. – A może i wy spróbujecie?
Odmówili. Konie szły powoli, ale Kmoterek zaczął je jeszcze umyślnie powstrzymywać. Chciał jak najdłużej jechać do Jęczka, bo zdawało mu się, że znajdzie jakiś sposób, żeby się pozbyć albo pasażerów, albo oleju.
Ale już po chwili dziadek Łubień odezwał się do niego przymilnie:
– Coś źle wyglądacie, pewno wam znowu zadry w żołądku dokuczają. A może byście tak znowu łyknęli tego oleju? To wam dobrze zrobi.
– To nic, samo przejdzie.
– Ale napijcie się – wtrącił Gwizdek. Był to chłopak znany z krewkości i skłonności do bójek. Kmoterek spojrzał na jego szerokie bary i zgodził się.
– Ano, napiję się.
Napił się. Czuł, jak mu coś ciężko bulgocze w brzuchu.
– Lepiej? – zapytał dziadek Łubień z tym samym przymilnym uśmiechem.
– Lepiej – odrzekł Kmoterek, któremu się teraz odbiło, a w duszy pomyślał: „Niech was wszyscy diabli!”.
Gwizdek przesiadł się na przód, koło Kmoterka, i jeszcze ze trzy razy zagadywali go chórem, żeby się napił dla poratowania zdrowia. Za czwartym razem Kmoterek zeskoczył z wozu i pomknął do przydrożnych krzaków. Czekali długą chwilę, aż wyszedł stamtąd bladozielonawy. Dziadek Łubień wychylił się ku niemu z wozu i rzekł z troską:
– Ale was męczą te zadry w żołądku, tacyście bladzi, napijcie się jeszcze.
– Już niedużo – wtórował mu Gwizdek, potrząsając butelką. – Jeszcze tylko ze cztery kilo.
Odtąd co kilkadziesiąt metrów Kmoterek zeskakiwał z wozu i chował się w przydrożnych krzakach, skąd wychodził coraz to bledszy. A dziadek Łubień z chłopakami wołali:
– Hej, Kmoterek, co wy tam robicie?
– Hej, Kmoterek, do szwagra jeszcze daleko, starczy na całą drogę!
– Hej, Kmoterek, rany, jak wy wyglądacie, napijcie się szybko.
I Kmoterek pił tłusty, ciężki olej z obawy przed wykryciem jego kumoterskich kombinacji, z obawy przed szerokimi barami Gwizdka. Ale żołądek spekulanta też ma swoje granice wytrzymałości. Toteż z którejś kolejnej wycieczki w krzaki Kmoterek już nie powrócił. Odszukali go w samym środku leszczynowego zagajnika, jak jęczał i klął na przemian. Ale do wozu, na którym znajdowała się butla z olejem, za nic w świecie nie chciał wrócić.
Zostawili go więc i spokojnie zajechali do Jęczka. Oddali mu wóz i konia, a dziadek Łubień rzekł:
– Coś mi się widzi, Jęczku, że twój szwagier cię oszukał. Całą drogę pił ten twój olej, strasznie widać jest łakomy. Ledwieśmy trochę uratowali. Jak się jutro zgłosisz do spółdzielni, to może trochę dostaniesz.
Kmoterka wyrzucono ze sklepu i wytoczono mu proces w sądzie. Od tego czasu podobno nigdy nie jada placków na oleju.
A w sklepie spółdzielczym w Trzmielowej Górze nie brakuje już żadnych towarów.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------
BESTSELLERY
- EBOOK29,99 zł
- EBOOK
36,90 zł 55,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: CzarneFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: OpowiadaniaW pewnym mieście po prawej stronie rzeki wciąż stoi bar Stokrotka, w którym profesor Kruk opowiada, jak nokautować tomem Iwaszkiewicza. Anka, uczennica szkoły fryzjerskiej, wciąż żartuje, starając się nie myśleć o swej twarzy. ...27,90 złEBOOK27,90 zł
- Wydawnictwo: Oficyna Literacka Noir sur BlancFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: OpowiadaniaZbiory opowiadań Sławomira Mrożka nosiły zazwyczaj tytuł jednego z nich. Tak było ze zbiorem Półpancerze praktyczne, Słoń, Wesele w Atomicach czy Deszcz. Zbiór, który Czytelnik trzyma w ręku, stanowi wybór ze wszystkich opowiadań, ...32,00 zł32,00 zł
- Wydawnictwo: Oficyna Literacka Noir sur BlancFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: OpowiadaniaNa południe od nigdzie to zbiór dwudziestu siedmiu opowiadań. Ich podtytuł - Zapiski żywcem pogrzebanego - nie tylko oddaje fascynację autora Dostojewskim; mówi także o mrocznych obszarach ludzkich namiętności, o dojmującej samotności,...EBOOK
15,30 zł 18,00
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.