- W empik go
Opowieść świętego Gotharda - ebook
Opowieść świętego Gotharda - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 162 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W ten to sobotni wieczór, kiedy dzwon wzywa na "Anioł Pański", ludzie z wioski zbierają się przy studni pod wielkim orzechem włoskim. Nadchodzi naczelnik poczty, naczelnik gminy i pułkownik we własnej osobie, wszyscy w samych koszulach i z kosami na ramionach. Idą wprost z sianokosów, by najpierw wyczyścić kosy, bo praca jest tu szanowana i to, co zrobi się samemu, jest zrobione najlepiej.
Dołączają do nich chłopcy również z kosami i dziewczyny ze skopkami mleka.
Na końcu spędzane są krowy, rodzimej rasy olbrzymów, a każda krowa wielka niczym byk. Bogaty to kraj i błogosławiony, ale niestety po północnej stronie masywu Gotharda nie rodzi się wino ani oliwki, nie rośnie kapakowe drzewo ani bujna kukurydza. Zielona trawa, złoty jęczmień, rozłożyste orzechy włoskie i mięsista boćwina – oto całe bogactwo tej ziemi.
Gospoda "Pod Złotym Koniem" leży w pobliżu studni, poniżej urwiska Świętego Gotharda. Właśnie tam w ogrodzie przy długim stole siedzą teraz po całym dniu pracy zmęczeni kosiarze, wszyscy jak równy z równym: naczelnik gminy, naczelnik poczty, pułkownik, parobcy, właściciel wytwórni słomkowych kapeluszy i jego robotnicy, drobni wioskowi szewcy, nauczyciel i inni.
Rozmawiają o plonach i o udoju. Śpiewają razem pieśni, których proste trójdźwięki brzmią niczym róg pasterski i dzwonki. Śpiewają o wiośnie i jej uciechach, pełni wiary i nadziei. I piją jasne piwo. Młodzież wstaje, by się zabawić, posiłować, poskakać, bo nazajutrz będzie święto łowieckie i konkurs strzelania, w czasie którego trzeba wykazać się zręcznością.
Capstrzyk odtrąbiono wcześniej tego wieczoru, żeby nazajutrz nikt nie przyszedł na uroczystości niewyspany i ociężały, gdyż stawką miał być honor wsi. Niedziela zaczęła się biciem dzwonów i blaskiem słońca. Z okolicznych wiosek schodzili się odświętnie ubrani ludzie. Wszyscy rześcy i wyspani. Prawie wszyscy mężczyźni zamienili kosy na strzelby. Panny i mężatki rzucały im uważne i ponętne spojrzenia, bo to przecież dla nich uczyli się sztuki strzelania, a zdobywca pierwszego miejsca wiedział, że w nagrodę otworzy pochód taneczny w parze z najpiękniejszą.