Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Opowieści Starej Puszczy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 sierpnia 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Opowieści Starej Puszczy - ebook

"Opowieści starej puszczy..." to baśń w starym stylu. Polecam ją zarówno dzieciom jak i dorosłym. Każdy może przeżyć przygodę wraz z jej bohaterami, rodzeństwem małych psotnych elfów oraz ich przyjaciółmi. Wiele zaskakujących zwrotów akcji, dużo zabawnych sytuacji, śmiech, łzy i wzruszenie, a do tego baśń niesie ze sobą morał.

Przepiękne ilustracje uzupełniają i pokazują kolorowy, zaczarowany świat pełen magii i niesamowitych istot.
Wasze dzieci i Wy sami będziecie zaskoczeni pięknem baśniowego świata.

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8126-740-3
Rozmiar pliku: 3,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Jak Norbuńcio-Psotuńcio został zamieniony w pająka

Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma morzami i siedmioma dolinami, bardzo daleko i bardzo dawno temu żyło sobie rodzeństwo elfów Kinguńca-Śmiechuńcia i Norbuńco-Psotuńcio.

Śmiechuńcia, która była starsza od Psotuńcia, na ogół była wesołą roześmianą dziewczynką lubiła rysować, uczyć się nowych rzeczy, występować w teatrzyku w szkole małych elfów, chętnie brała udział w tańcach. Była lubiana przez rówieśników, chociaż czasem niektóre elfy jej dokuczały, bo zdarzało się, że była też przemądrzała i chwaliła się różnymi rzeczami. Bardziej niegrzeczne elfy śmiały się też z Kinguńci-Śmiechuńci, bo nosiła okulary i aparacik na zęby, aby te były kiedyś proste i równiutkie jak ząbki mamusi. Mała elfka miała długie czarne włoski, które latały w nieładzie i skręcały się w wesołe loczki, ciemne oczka jak mała sarenka, nosek troszkę zadarty, a na nim malutkie okularki, okrągłą buzię i rumiane wesołe policzki. Uszka miała szpiczaste i sterczące jak u większości elfów, ładniutkie rączki i nóżki oraz krągły brzuszek, bo bardzo lubiła podjadać słodkości, które mama chowała w kuchni. Kinguńcia nie była jednak gruba, co to to nie była taka, jak trzeba, po prostu w sam raz. Jak na elfie dziecko nie była też wysoka, ot taka, jak krzaczek malin. Wzrost ten pozwalał jej bawić się ze zwierzętami leśnymi, które bardzo do niej lgnęły, gdyż uwielbiały gdy je głaskała, czesała lub zaplatała im grzywy. A musicie wiedzieć, że elfy rozumieją mowę zwierząt. Imię Kinguńcia-Śmiechuńcia wzięło się zaś stąd, że śmiała się często srebrzystym śmiechem, który brzmiał jak woda szemrząca w górskim strumyku.

Psotuńcio był o głowę mniejszy od siostry, miał jaśniejsze, krótkie włoski i oczka niebiesko-zielone, roziskrzone wesoło i wypatrujące, co by tu dzisiaj zbroić. Nosek miał malutki i zadarty jak Kinguńcia, usta roześmiane i białe równiutkie ząbki. Był chudziutki jak szczypiorek, chude rączki, chude nóżki i lekki, jak piórko. Aż tata, duży i poważny elf, mawiał, że Psotuńciowi wsadzi do kieszeni jego krótkich czerwonych spodenek dwa ciężkie kamienie, żeby go podmuch wiatru nie porwał. Norbuńcio rzadko jadał, co kazała mamusia, bo nigdy nie miał na to czasu, zawsze było coś innego, równie ważnego do zrobienia, a to pociągnąć siostrę za włosy, a to ją uszczypnąć, a to poganiać wiewiórkę i zabrać jej orzecha… zawsze coś. Psotuńco uwielbiał dokuczać siostrze, zabierał jej zabawki, bawił się jej lalkami zrobionymi z mchu, paproci, żołędzi lub kasztanów albo rysował domki jej kredkami, szczypał, drapał, ciągał i tak w kółko. A Kinguńcia nie pozostawała dłużna bratu, więc jak on ją pociągnął za włosy, to ona go uszczypnęła, jak on ją szturchnął łokciem, to ona go kopnęła w kostkę i tak w koło Macieju.

Rodzeństwo kochało się bardzo, a zarazem nie lubiło, bo jak Psotuńcio chciał pobawić się ze Śmiechuńcią, elfka znajdowała tysiąc ważniejszych rzeczy do zrobienia niż zabawa z bratem. A to wymyślała, że ma lekcje do odrobienia, a to że uczy się rysować, a to że musi pani myszce zbierać ziarenka na zimę. Norbuńcio chodził w tedy bardzo smutny i zły, że starsza siostra nie chce się z nim bawić i wymyślał różne psoty, by zwrócić na siebie jej uwagę. Rodzice zwracali Kinguńci uwagę, aby choć troszkę pobawiła się z bratem, ale ona wolała spędzać czas sama albo ze znajomymi zwierzątkami, które do niej często zaglądały.

Aż pewnego dnia zdarzyło się nieszczęście…

Norbuńcio-Psotuńcio i Kinguńcia- Śmiechuńcia
Dzień był jak co dzień w elfim lesie. Świeciło słoneczko, zieleniła się trawa i liście na drzewach, promienie słońca przedzierały się na leśną polanę, zwierzęta wesoło bawiły się wokół wioski elfów, ptaszki ćwierkały zabawne melodie, robaczki pełzały, a pszczółki brzęczały w kielichach kolorowych kwiatów, których wokół było pełno.

Mały Norbuńcio-Psotuńcio oczywiście nie miał czasu zjeść śniadania, kręcił się i wiercił na stołeczku jakby go mrówki gryzły w pupkę. Jak tylko zobaczył, że jego siostra wybiega z domu, bo szybciutko zjadła i biegła do przyjaciół zwierzątek, to chowając w czerwone spodenki kawałek czekoladowego batonika, którego podkradł mamie z kuchni, również wybiegł za nią na podwórko. Rozejrzał się wesoło po okolicy, w oczkach zaiskrzyły wesołe iskierki i pobiegł za Kinguńcią do zwierzątek, nie słuchając jak mama krzyczy, by wrócił dokończyć pierwsze śniadanie.

Podkradł się do siostry i pociągnął ją za włoski krzycząc:

— Pobaw się ze mną w chowanego!

— Nie mogę się teraz z tobą bawić, bo bawię się z rudą wiewiórką i szarą myszką… — mówiła Kinguńcia.

— Pobaw się ze mną, proszę — nalegał mały Norbuńcio.

— Nie mogę, idź pobaw się gdzie indziej, zostaw mnie samą — odpowiedziała, poprawiając na nosku okularki i rzucając kolorową piłeczkę do rudej wiewióry.

Psotuńcio smutno spuścił głowę i poszedł w stronę lasu, pomyślał, że siostra go nie kocha, nie chce się z nim bawić, woli zwierzątka i zabawki od swojego brata. Postanowił, że nie wróci do domu, znajdzie sobie kogoś innego do zabawy. Stanął na skraju lasu i zastanawiał się, w którą stronę iść.

— O, może pójdę tam — po jego lewej stronie przebiegł mały miś — może on się ze mną pobawi.

Pobiegł szybko za niedźwiadkiem, ale ten zniknął za jakimś krzakiem. Norbuńcio stanął.

— Hmm, gdzie on się schował? O, tam jest! — Miś właśnie wychylił się zza powalonego pnia drzewa i biegł dalej przed siebie. Psotuńcio postanowił, że jak dogoni małego misia, to zrobi mu jakiś kawał.

— Misiu stój, pobawmy się razem! — wołał Norbuńcio.

Niewiele myśląc, w biegu wyjął chusteczkę, którą miał w kieszeni spodenek, a którą mama mu dała do wycierania noska mówiąc: _pamiętaj synku abyś wycierał nosek chusteczką, a nie w rękaw_, przypomniał sobie mały elf, lecz wytarł nos w rękaw koszulki. Chusteczka była mu teraz potrzebna do czegoś innego, przebiegając obok żółtego kwiatka, złapał w chusteczkę małą pszczółkę, która właśnie zbierała z niego nektar.

— Puść mnie, ty mały wredny elfie, puść mnie, bo zaraz cię użądlę!

Ale mały elf wcale nie myślał, żeby ją wypuścić, bo miał pomysł, jak dokuczyć misiowi, który przed nim uciekał i nie chciał się zatrzymać. Szybko dogonił misia, bo elfy biegają bardzo szybko, chwilę truchtał obok niego i patrząc na brązowy pyszczek misia wołał:

— Stój misiu, chciałem się tylko z tobą pobawić — i szybko schował chusteczkę za siebie.

Misio stanął — czego chcesz ode mnie elfie — biegnę do domu do mamy, żeby pomóc jej zbierać drzewo na zimę.

— A ja mam coś słodkiego, chcesz? O zobacz — wyjął czekoladowy batonik, odwinął papierek i ugryzł kawałek, a potem podsunął misiowi pod nos, by ten powąchał, jak smakowicie pachnie.

Miś pociągnął czarnym noskiem raz i drugi, tak smakowicie pachniał ten batonik.

— Ymmm, czekolada i słodki wafelek… chcę — powiedział miś — daj kawałek.

— Dobrze — odparł Psotuńcio — ale zamknij oczy.

Miś zrobił jak kazał mu Norbuńcio, zamknął oczy i wyciągnął pyszczek w kierunku ręki elfa. W tym momencie Psotuńcio szybko zamienił ręce, schował batonik, a zza pleców wyjął chusteczkę i przyłożył ją do noska misia. W tym momencie mała pszczoła użądliła misia w nosek i szybko odleciała.

— Ojojoj! — krzyczał miś. — Ojojoj! Jak boli! — złapał się łapkami za nos, a czarny nosek zrobił się ogromny i spuchnięty.

— Ha ha ha! — śmiał się Psotuńcio. — A to ci dopiero zrobiłem kawał, ha ha, ha, zrobię tak Kinguńci jak wrócę do domu, jak głupio teraz wyglądasz misiu, ha, ha, ha — nie przestawał śmiać się. Aż ze śmiechu położył się na trawie i trzymał rękami za brzuch. — Ha ha ha — cały las trząsł się od śmiechu złośliwego elfa.

Misio trzymając się jedną łapką za nosek pobiegł z płaczem w głąb lasu. Norbuńcio po chwili wstał z ziemi, otrzepał ubranko z liści i igieł, rozejrzał się wokoło.

— No tak, znowu jestem sam, nikt się na żartach nie zna — powiedział sam do siebie.

Długo jeszcze chodził po lesie, robiąc na złość jego mieszkańcom, zabrał jabłuszka jeżowi, który je niósł do domu na swych kolcach, zajączkowi zakopał marchewki, które leżały przy jego norce, pani bażantowej podebrał jajka i podłożył do gniazda pani przepiórki. Norbuńciowi robienie złośliwości wydawało się bardzo zabawne, ale jakoś zwierzęta się nie cieszyły, tylko krzyczały za nim i przeganiały go coraz dalej w las. I gdy tak szedł coraz głębiej w leśną gęstwinę, napotkał ścieżkę, która wiła się wśród drzew i krzewów. Postanowił, że pójdzie tą dróżką, wesoło podskakując, gdy nagle przed nim pojawiła się mała drewniana chatka stojąca na kurzej stopce. Stopka miała trzy palce i pazury, po niej prowadziła drabina do chatki zrobionej z desek pomalowanych na biało, przykrytych gałęziami i małymi gałązkami, a na jej szczycie stał komin, z którego wydobywał się dym.

— Ymmm… — zamruczał Psotuńcio, jakaś zupka się gotuje —

Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: