Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Opowieści z Montrésor - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 maja 2013
1,71
171 pkt
punktów Virtualo

Opowieści z Montrésor - ebook

Opowiadanie o zamku w Montrésor.

Od 1849 roku znajduje się on w polskich rękach.

Zapraszam na spacer po miasteczku oraz do podróży przez stulecia, jako że losy jego właścicieli łączyły się z historią Francji i nie tylko.

Kategoria: Podróże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-272-3949-5
Rozmiar pliku: 4,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Tu­re­nia, na­zy­wa­na ogro­dem Fran­cji, jest po­ło­żo­na w do­rze­czu Lo­ary, Cher, In­dre i Vien­ne.

Tu­re­nia. Sto­li­cą Tu­re­nii jest To­urs. – frag­ment mapy Fran­cji w la­tach 1648 - 1789

Kra­ina ta sły­nie z upra­wy wi­no­gron i co za tym idzie z pro­duk­cji wina, znaj­du­je się tu rów­nież duże sku­pi­sko ja­skiń wy­ku­tych w ska­łach. Tu­re­nia była ulu­bio­nym miej­scem po­by­tu kró­lów fran­cu­skich, miesz­ka­ło tu rów­nież wie­lu ar­ty­stów, mię­dzy in­ny­mi Bal­zak, Le­onar­do da Vin­ci, Ca­mil­le Clau­del i Au­gust Ro­din, Kar­te­zjusz, Ra­ba­la­is. Zam­ków i pięk­nych mia­ste­czek jest tu bez liku: Am­bo­ise, Le Clos-Lucé, Azay-le-Ri­de­au, Che­non­ce­au, Chi­non, Lan­ge­ais, Lo­ches, Ussé, Vil­lan­dry, ale nas szcze­gól­nie za­in­te­re­so­wał Mon­trésor.

Ta nie­wiel­kia miej­so­wość na­le­ży do sto­wa­rzy­sze­nia naj­pięk­niej­szych mia­ste­czek Fran­cji. Sto­wa­rzy­sze­nie po­wsta­ło z ini­cja­ty­wy pew­ne­go mera, któ­ry chciał zwró­cić uwa­gę na atrak­cyj­ność ma­łych miej­sco­wo­ści. Nie­ła­two do­stać się do tego gro­na, li­sta wa­run­ków do speł­nie­nia jest dłu­ga. Naj­waż­niej­szym z nich jest po­sia­da­nie na swo­im te­re­nie co naj­mniej dwóch za­byt­ków bę­dą­cych pod ochro­ną, co już na wstę­pie eli­mi­nu­je wie­le miej­sco­wo­ści. Wa­ru­nek nu­mer dwa mówi, że lud­ność mia­stecz­ka ubie­ga­ją­ce­go się o przy­na­leż­ność do sto­wa­rzy­sze­nia nie może prze­kra­czać dwa ty­sią­ce miesz­kań­ców.

Gdy uda się po­ko­nać te dwie prze­szko­dy, po­zo­sta­je już tyl­ko dwa­dzie­ścia sie­dem in­nych. Ła­two nie jest, świad­czy o tym fakt, że na po­cząt­ku 2013 roku do sto­wa­rzy­sze­nia na­le­ża­ło 157 mia­ste­czek na oko­ło 32 ty­sią­ce ma­łych miej­sco­wo­ści znaj­du­ją­cych się we Fran­cji.

Ale nie przy­na­leż­ność do tej wy­róż­nio­nej gru­py była głów­ną przy­czy­ną na­szej wy­pra­wy do Mon­trésor. Pę­dzi­ły­śmy tam z in­ne­go po­wo­du. Przy­cią­ga­ła nas pol­skość tego miej­sca. Od 1849 roku, kie­dy to hra­bia Ksa­we­ry Bra­nic­ki ku­pił znaj­du­ją­cy się tu za­mek , do dnia dzi­siej­sze­go jest on wła­sno­ścią jego po­tom­ków.

Za­opa­trzo­ne w róż­ne no­tat­ki zbli­ża­ły­śmy się wzru­szo­ne do tego miej­sca ocze­ku­jąc ja­kichś nie­zwy­kło­ści. Nie roz­cza­ro­wa­ły­śmy się.

Do celu do­tar­ły­śmy od stro­ny Or­bi­gny, dro­gą D11 i gdy wje­cha­ły­śmy na ron­do po­ło­żo­ne na wzgó­rzu, na­szym oczom uka­za­ły się ogrom­ne mury obron­ne i za­mek po­ło­żo­ny w sa­mym cen­trum znaj­du­ją­ce­go się u na­szych stóp mia­stecz­ka. Zjeż­dża­ły­śmy po­wo­li w jego kie­run­ku, aż do­tar­ły­śmy do głów­nej uli­cy, wzdłuż któ­rej cią­gnę­ły się mury obron­ne zam­ku. Uli­ca ta nosi na­zwę „Gran­de Rue”, co moż­na prze­tłu­ma­czyć jako „Wiel­ka Uli­ca”. Na ogół głów­na uli­ca każ­de­go fran­cu­skie­go mia­stecz­ka nosi tę na­zwę, na wzór an­giel­skich main stre­et lub high stre­et. Jest to duże uła­twie­nie, od razu wia­do­mo, że cho­dzi o naj­waż­niej­szą i na ogół cen­tral­nie po­ło­żo­ną część mia­sta. Po prze­ciw­le­głej stro­nie uli­cy znaj­do­wał się pod­jazd pro­wa­dzą­cy do zam­ku. Nie­wie­le my­śląc prze­cię­ły­śmy Gran­de Rue i wje­cha­ły­śmy na pod­jazd. Je­cha­ły­śmy pro­sto w mur , po le­wej stro­nie znaj­do­wa­ła się mała wą­ska ulicz­ka do­tęp­na tyl­ko dla pie­szych, po pra­wej bra­ma wjaz­do­wa do zam­ku. Wy­da­ło nam się tro­chę nie­moż­li­wym, aby moż­na było wje­chać na jego te­ren. Nie by­ły­śmy ani za­pro­szo­ne, ani z ro­dzi­ny. Za­trzy­ma­łam sa­mo­chód na pod­jeź­dzie i za­czę­ły­śmy się ner­wo­wo roz­glą­dać szu­ka­jąc ja­kichś wska­zó­wek. W koń­cu za­uwa­ży­ły­śmy pra­wie nie­wi­docz­ny na­pis, że sa­mo­cho­dem wstęp wzbro­nio­ny.

– Trud­no, trze­ba bę­dzie per pe­des – po­wie­dzia­ła Bar­ba­ra.

– Per cze­go?

– Piech­tą.

Po wy­ko­na­niu kil­ku trud­nych ma­new­rów uda­ło mi się usta­wić sa­mo­chód ma­ską w dół i skrę­ciw­szy w lewo, w Gran­de Rue, usta­wi­łam go na miej­scu do tego prze­zna­czo­nym, obok ka­wiar­ni Café de la vil­le. Żeby się upew­nić, czy aby na pew­no wej­ście było tam gdzie pró­bo­wa­ły­śmy przed chwi­lą wje­chać sa­mo­cho­dem, za­py­ta­ły­śmy wła­ści­cie­la ka­wiar­ni któ­rę­dy do zam­ku i wska­zał pro­sto i w pra­wo czy­li na pod­jazd, tam gdzie przed chwi­lą wy­ko­ny­wa­łam trud­ne ma­new­ry.

Szły­śmy we wska­za­nym kie­run­ku, wzdłuż mu­rów obron­nych oka­la­ją­cych za­mek, w stro­nę pod­jaz­du.

Za­mek i mury obron­ne od stro­ny Gran­de Rue

Do­tar­ły­śmy do zna­ne­go już nam miej­sca i ro­zej­rza­ły­śmy się uważ­nie do­oko­ła. Po­de­szły­śmy jesz­cze bli­żej i oto oczom na­szym uka­za­ła się bra­ma i ka­wa­łek muru przy­wo­dzą­cy na myśl „Ze­mstę” Alek­san­dra Fre­dry:

„Opis sce­ny: Ogród. Ka­wał muru ca­łe­go, od le­wej stro­ny ku środ­ko­wi pro­sty, od środ­ka w głąb sce­ny zła­ma­ny i w po­ło­wie zbu­rzo­ny; Przy tej czę­ści mu­la­rze pra­cu­ją. Po le­wej stro­nie, zu­peł­nie w głę­bi, za czę­ścią ca­łe­go muru, basz­ta albo róg miesz­ka­nia Re­jen­ta, z oknem. Nie­co na przo­dzie po pra­wej stro­nie po­dob­ny róg miesz­ka­nia Cze­śni­ka.”

Czy tu ktoś miesz­ka?

W in­nym frag­men­cie Ze­msty Cze­śnik in­for­mu­je, że: „Oj­ciec Kla­ry ku­pił ze wsią za­mek sta­ry…”

– Tak jak nasz Ksa­we­ry Bra­nic­ki – po­wie­dzia­ła Bar­ba­ra, – też ku­pił całą wieś i za­mek też był sta­ry. Wszyst­ko się zga­dza, tyl­ko imio­na jak­by nie te.

Prze­kro­czy­ły­śmy bra­mę zam­ku za­sta­na­wia­jąc się, czy jest tam ja­kiś hra­bia albo hra­bi­na, wie­dzia­ły­śmy prze­cież, że za­mek jest za­miesz­ka­ły. A jak bę­dzie, to co ro­bić? Jak się za­cho­wać? Tak po pro­stu mi­nąć ich jak gdy­by nig­dy nic? A może coś po­wie­dzieć, dy­gnąć, za­ga­dać, dać znać, że wie­my, że my też z Pol­ski, że czy­ta­ły­śmy, że hra­bia Bra­nic­ki i tak da­lej…

Bra­ma wjaz­do­wa zam­ku Mon­trésor

Ale nikt nie wy­szedł. Na­wet w po­miesz­cze­niu gdzie ku­pu­je się bi­le­ty ni­ko­go nie było. Za­wa­cha­ły­śmy się, czy cze­kać, czy dzwo­nić? Ale dzwo­nić na hra­bie­go !?
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij