- nowość
Opowieści z pogranicza - ebook
Opowieści z pogranicza - ebook
Czy w losach jednego miasta możemy zobaczyć jak w zwierciadle historię Europy, z jej tradycjami i religiami, z brzemieniem nacjonalizmów, wojen, faszyzmu, Zagłady?
Leżący dziś w Ukrainie Buczacz doświadczył pogromów, powstania Chmielnickiego, oblężenia i zniszczenia przez Turków w XVII wieku, odbudowy i rozkwitu w wiekach kolejnych. Był świadkiem rozbioru I Rzeczypospolitej, rozwoju chasydyzmu i żydowskiego oświecenia, wykluwania się syjonizmu oraz ukraińskich i polskich ruchów narodowych.
Wielka historia stanowiła tło, na którym toczyły się losy ludzi: mieszczan, chłopów i szlachty; Żydów, Polaków, Kozaków, Rusinów, Ukraińców. To oni, mieszkańcy pogranicza, interesują Bartova – bardziej niż władcy i generałowie. Chce zrozumieć ich dylematy, dążenia i przekonania. Szuka ich śladów w pamiętnikach, literaturze, poezji, wreszcie we wspomnieniach urodzonej w Buczaczu matki.
Miasto opisane na kartach tej książki już nie istnieje, zmieniła je na zawsze II wojna światowa. Można jednak je odnaleźć w dawnych galicyjskich opowieściach, które, jak przekonuje Bartov, potrafią się „wyrwać z ograniczeń wydarzeń i z logiki historii, pozwalając nam tym samym dowiedzieć się więcej o ludzkim duchu i o nieuchronnej utracie tego, co kiedyś istniało”.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.
„Pięknie napisana, przesiąknięta opowieściami z galicyjskiego pogranicza i z Erec Israel – mistrzowskie osiągnięcie.” prof. Jan T. Gross
„Zdaniem Bartova świat galicyjskich Żydów został „bezpowrotnie utracony”. Jednak jego książka to coś więcej niż elegia – to dzieło erudycji i osobistych odkryć, które różnorodne głosy Galicjanerów przywraca do życia.” prof. John-Paul Himka
„Imponująca i poruszająca opowieść przywołująca żydowskie życie i żydowską przeszłość Galicji. Historia, legendy, literatura i osobiste wspomnienia zgrabnie splatają się tu z celnymi spostrzeżeniami Bartova. Przejmujące upamiętnienie wymazanej cywilizacji – unicestwionych społeczności żydowskich z pogranicza Europy Wschodniej.” Saul Friedländer
„Ta niezwykła i poruszająca książka, bazując na osobistych relacjach, opowiada o historii powstania, rozwoju i zniszczenia wieloetnicznego i wielowyznaniowego świata Galicji Wschodniej. To lektura obowiązkowa dla wszystkich, których ciekawią konflikty międzyetniczne i nurtuje pytanie, dlaczego nacjonalizm zdominował współczesny świat.” prof. Antony Polonsky
„Zogniskowanie uwagi na Buczaczu nadaje tej opowieści osobisty charakter i pozwala Bartovowi na intymną refleksję nad przeszłością, która mogła się potoczyć inaczej. To skupienie ma tu charakter zupełny.” Kate Brown, „Times Literary Supplement”
„Imponujące połączenie historii i osobistych wspomnień. […] Bogato skontekstualizowane i misternie utkane studium historyczne.” „Kirkus Reviews”
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8396-033-3 |
Rozmiar pliku: | 6,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ta książka to zapisana w pierwszej osobie opowieść o historii już w dużej mierze zapomnianej – o miejscu i cywilizacji, którym kres położyła II wojna światowa. Owym miejscem były rozległe obszary wschodniego pogranicza Europy, rozciągające się od Bałtyku po Bałkany. To o nie powiększały się wzrastające w siłę wielkie imperia, na nich ścierały się ze sobą i przez nie uległy rozpadowi. Owa cywilizacja zaś była mieszaniną wielu kultur, języków, grup etnicznych, religii, a ostatecznie również narodów. Często nakładały się one na siebie, ścierały się ze sobą, aż w końcu zostały brutalnie rozdzielone w sposób, który usunął z nich ożywiającego je uprzednio ducha pogranicza.
Tej historii nie da się opowiedzieć w całości. Każda taka próba pozbawiłaby ją jej uroku i wyjątkowości. Jest to historia ważna, ponieważ na wiele sposobów pokazuje, że nasz współczesny świat wyłonił się z zupełnie innej rzeczywistości. Przeszłość postrzegamy zwykle jako wrota do naszej bardziej postępowej i rozwiniętej teraźniejszości, lecz wymazując czy też bagatelizując przeszłość, dowodzimy, że nie rozumiemy teraźniejszości i nie wiemy, co utraciliśmy. I chodzi tu nie o to, że możemy się cofnąć w czasie, lecz raczej o to, że możemy się dowiedzieć, jak dawniej żyto i jak pojmowano życie oraz dlaczego świat, który sobie stworzyliśmy, być może wcale nie jest najlepszą wersją ludzkiej cywilizacji. Świat pogranicza, który był jedną z kolebek nowoczesnego wieku narodów, jest jednak zbyt rozległy i złożony, by go analizować w całości. Nie ma też takiej potrzeby. Wystarczy wybrać niektóre jego części, przyjrzeć się im bliżej, zbadać je w świetle i w cieniu, uważnie wsłuchać się w ich dźwięki i wypytać, co mają nam do powiedzenia o tym, o czym zapomnieliśmy, jeśli w ogóle kiedykolwiek to wiedzieliśmy.
Nawet podczas badań tylko niewielkiego wycinka tego świata możemy jednak ugrząźć w niekończących się danych demograficznych, etnograficznych i biurokratycznych, które choć kwantyfikują ducha cywilizacji, jednocześnie go zaciemniają – w każdym razie niczego nie opowiadają, a to właśnie chciałbym w niniejszej książce uczynić. Pragnę w niej bowiem przedstawić historię jako opowieść i przekazać ją w pierwszej osobie. Przez „historię opowiedzianą w pierwszej osobie” rozumiem zaś historię pisaną małą literą. To dzieje mężczyzn i kobiet, którzy zamieszkiwali świat pogranicza, ich losów i nadziei, marzeń i rozczarowań. To także historia opowieści, które przekazywali sobie i innym, o tym, kim są, skąd przybyli i dokąd zmierzają. W tym sensie jest to zarówno historia oddolna, jak i historia z wewnątrz. Mówi nam o protagonistach tego świata – nie tyle tych, którzy nim zawładnęli i rządzili, ile tych, którzy go zamieszkiwali i doświadczali. Ich własnymi słowami opowiada o tym, co myśleli, uważali i czuli. Bez względu na to, czy są oni reprezentatywni dla zamieszkiwanego przez siebie świata, bez wątpienia są jego fascynującymi, a czasem wnikliwymi przedstawicielami.
Chciałbym, by niniejsza publikacja stała się swoistym ćwiczeniem z pisania historii przez pryzmat pierwszej osoby, i dlatego jest to również książka osobista – w tym znaczeniu, że dotyczy mentalności i emocji prawdziwych i fikcyjnych postaci. Jest również osobista dlatego, że mam osobisty, a nawet intymny związek z tamtym światem, choć zniknął on przed moimi narodzinami. Było więc dla mnie zupełnie oczywiste, że opowieść tę zakończę pierwszoosobową relacją mojej matki i opisem jej przejścia z tamtego świata w przededniu jego zniszczenia do świata nowego – Palestyny – na krótko przed jego przemianą w państwo żydowskie. Moja osobista więź ze światem, o którym piszę z perspektywy mojej matki, czyni tę historię moją własną historią pierwszoosobową, co – jak sądzę – jest zasadniczo jedyną możliwością wniknięcia w to terytorium: z wnętrza własnej biografii czy też własnego serca.WSTĘP W ŚWIAT (PRZED APOKALIPSĄ)
Trzy pokolenia urodzone między Wiosną Ludów, która przetoczyła się przez Europę w 1848 roku, a wybuchem I wojny światowej w 1914 roku żyły w czasach gwałtownych przemian gospodarczych, społecznych, politycznych i kulturowych. Były to dziesięciolecia rosnących nadziei na lepszą przyszłość, w których liberalizacja polityczna, większa swoboda przemieszczania się, a także nowatorskie idee głoszące zdolność ludzi do zerwania pęt tradycyjnej rodziny, społeczności czy władzy religijnej oraz do określenia się na nowo na niespotykane wcześniej sposoby przepełniały serca młodych ludzi duchem przygody i nieograniczonych możliwości. Jednak pod koniec tej epoki rzesze coraz bardziej niecierpliwej młodzieży, której nadzieję na zmiany wielokrotnie niweczyły tradycyjne elity, niechętne oddaniu władzy, przyciągnął nietolerancyjny, agresywny i wojowniczy nacjonalizm. Wojna, która wybuchła, przyniosła śmierć i zniszczenie na skalę, której nikt nie mógł przewidzieć, a jej okropności dotknęły wszystkich, którzy przeżyli ten konflikt. Pokolenia powojenne były już zupełnie inne – było w nich mniej nadziei i naiwności, a więcej cynizmu i bezkompromisowości niż u przedwojennych mieszkańców „świata wczorajszego”, jak w 1942 roku, tuż przed popełnieniem samobójstwa na wygnaniu, określił go Stefan Zweig, żydowsko-austriacki pisarz¹. Rzeczywistość, w której dziś żyjemy, nadal naznaczona jest bliznami „wieku wojny totalnej” i w pewien sposób zinternalizowała mentalność wielkich społecznych, ideologicznych i militarnych konfrontacji XX wieku, dlatego też trudno nam sobie wyobrazić świat, który istniał wcześniej, oraz zamieszkujących go ludzi. U podstaw tego wszystkiego leżały jednak właśnie ich nadzieje i marzenia, które – wypaczone i zniekształcone – przybrały postać wojny przemysłowej i ludobójstwa.
Najbardziej ewidentne jest to w przypadku dawnych obszarów pogranicznych Europy Wschodniej – strefy geopolitycznego zwarcia imperiów – gdzie na rozległych terytoriach zaludnionych przez oszałamiającą mieszankę etnosów o różnych religiach, językach i tradycjach stykały się imperia Niemiec, Austro-Węgier, Rosji i Turcji osmańskiej². Z perspektywy mocarstw, w skład których wchodziły, obszary te leżały na kresach, a lojalność zamieszkujących je ludów była bardzo wątpliwa. Z kolei z punktu widzenia mieszkańców licznych miejscowości pogranicza owe mocarstwa były odległymi, nieco amorficznymi bytami, których przedstawicieli, gdy tylko się pojawiali, postrzegano jako mącicieli, bez specjalnego powodu zakłócających tradycyjny sposób życia lokalnych społeczności. Imperia ze swej strony starały się zrozumieć naturę i specyfikę ludności owych obszarów pogranicznych, anektowanych zwykle w wyniku większych wydarzeń politycznych lub militarnych, o których ona sama wiedziała bardzo niewiele. Różni mieszkańcy pogranicza żyli obok siebie od czasów średniowiecza, jednak w wyniku kategoryzowania ich przez urzędników państwowych i ciekawskich etnografów, liczenia, dzielenia na grupy i przypisywania im określonych cech zaczęli patrzeć na siebie oczami swoich obserwatorów. Internalizowali więc cechy przypisywane im przez obcych, coraz wyraźniej i z coraz większą niechęcią dopatrując się dzielących ich od sąsiadów różnic, innych niż tradycyjna odmienność religijna, językowa czy społeczno-ekonomiczna.
W drugiej połowie XIX wieku ową potrzebę odrębności wzmocnił dodatkowo rozwój nacjonalizmu, co uczyniło z niej sprawę pilną, za którą należy walczyć. Według ideologii nacjonalistycznej narody powinny mieszkać na ziemiach swoich przodków i oddzielać się od ziem innych grup etnicznych, których tożsamość często definiowała się przez przynależność religijną. Ideologia ta zakładała, że mieszane populacje pogranicza należy uporządkować i tam, gdzie się przenikają, rozdzielić tak, by każda miała swoją własną przestrzeń. Oczywiście oznaczało to również, że rozległe, wieloetniczne imperia, do których owe rodzące się narody należały, przestawały być dla nich prawowitym punktem odniesienia i potrzebne były co najwyżej do zarządzania stosunkami między nimi. Tradycyjne dotąd tarcia między grupami religijnymi i etnicznymi stały się zatem sprawą samostanowienia, dumy i godności, a relacje z odległymi imperiami były coraz bardziej napięte, ponieważ każdy z narodów dążył do niezależności i możliwości prowadzenia własnych interesów bez obcej ingerencji.
Wszystkie rodzące się narody swych korzeni upatrywały w dawnej przeszłości i zawsze czuły się blisko związane z ziemią swoich przodków. Stworzeniem tego etnicznego i terytorialnego nacjonalizmu zajmowali się przywódcy intelektualni i religijni, którym dotarcie do szerokich mas i przystąpienie do procesu przekuwania ich w naród umożliwiła specyfika modernizującego się społeczeństwa. Gdy w następstwie wydarzeń 1848 roku zniesiono pańszczyznę, działacze narodowi uznali, że ich obowiązkiem jest nauczyć czytać i pisać chłopów – stanowiących większość populacji, beznadziejnie biednych i powszechnie niemal niepiśmiennych – po to, by zaszczepić w nich przekonanie, że są narodem o wspaniałej przeszłości i o jeszcze lepszej przyszłości. Obietnica owej przyszłości wiązała się jednak zwykle z uwolnieniem się od żyjących pośród nich innych grup oraz odległych imperialnych władców. W tym kontekście nacjonalizm był więc receptą na konflikt i rozlew krwi.
Dobrym przykładem takiej historycznej chwili jest region nazwany przez Austriaków Galicją, powstały w 1772 roku z ziem, które zabrali Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Był on wysuniętą najdalej na wschód, najbiedniejszą i najludniejszą prowincją Cesarstwa Austrii, a później Austro-Węgier, i z największą liczbą Żydów w całym imperium³. Większość ludności zachodniej Galicji, dziś tworzącej południowo-wschodnią część Polski, stanowili Polacy, podczas gdy w jej wschodniej części, leżącej obecnie w Ukrainie, największą grupą etniczną byli Rusini (później zwani Ukraińcami), a Polacy tworzyli sporą mniejszość. Ponad dziesięć procent populacji regionu stanowili Żydzi, którzy przeważali w wielu średnich miastach i tworzyli znaczącą mniejszość w większych miastach.
Galicję uznaje się za miejsce narodzin ukraińskiego nacjonalizmu. W drugiej połowie XIX wieku i na początku XX wieku miejscowi Rusini zaczęli się postrzegać jako rdzenną ludność regionu skolonizowanego przez Polaków i wyzyskiwanego przez ich żydowskich pomocników i sługusów⁴. Region ten był jednak również istotnym bastionem polskiego nacjonalizmu, który Galicję uważał za część swojego narodowego dziedzictwa, brutalnie odebranego mu przez imperium Habsburgów. Polacy nazywali wówczas Galicję „kresami” – i wielu nadal tak o niej nostalgicznie myśli – historycznymi rubieżami Polski, gdzie ufortyfikowane miasta i zamki chroniły zachodnią cywilizację przed najazdami Kozaków i Tatarów ze wschodu oraz nawałą turecką z południa⁵.
Ruscy i polscy działacze narodowi rywalizowali zatem ze sobą o ten sam kawałek ziemi. Nacjonalistycznym celem tych pierwszych było wypędzenie Polaków i utworzenie niezależnej Ukrainy Zachodniej, która ostatecznie miałaby się połączyć z większymi ziemiami ukraińskimi po drugiej stronie granicy, znajdującymi się pod panowaniem imperium rosyjskiego. Z kolei polscy nacjonaliści przedstawiali Rusinów zazwyczaj jako mniej rozwinięte rodzeństwo, które pod życzliwymi polskimi rządami można by zintegrować z polskim narodem jako współbraci Słowian i chrześcijan. Oba ruchy narodowe były zaś zgodne w kwestii Żydów, dla których w ich przyszłych państwach narodowych miało nie być miejsca.
Żydzi zaczęli docierać na te ziemie w XVI wieku, zapraszani przez polskich magnatów – właścicieli rozległych posiadłości – którzy powierzali przybyszom zarząd nad swoimi majątkami oraz liczyli na ich wkład w rozwój miast i ożywienie handlu. Wraz ze wzrostem polskiego i ukraińskiego etnonacjonalizmu Żydów coraz częściej opisywano jako element obcy i pasożytniczy, wysysający krew rdzennej ludności. Ich sytuację w przededniu I wojny światowej pogarszały jeszcze niechęć do opowiedzenia się po stronie któregokolwiek z obu ruchów narodowych z obawy, że skończy się to przyczepieniem łatki wrogów grupy przeciwnej, oraz poparcie, jakiego udzielali imperium, będącemu jedyną siłą zdolną do utrzymania równowagi między konkurującymi ruchami narodowymi⁶.
Jedną z żydowskich reakcji na nową rzeczywistość polityczną tego okresu było rozwinięcie własnego ruchu narodowego, który w Galicji znajdował się pod coraz większym wpływem syjonizmu. Galicyjski syjonizm miał wiele wspólnego z polskim i ukraińskim nacjonalizmem. Tak jak one bowiem był etniczny i terytorialny. Terytorium, na którym syjoniści pragnęli stworzyć żydowskie państwo narodowe, leżało jednak nie tam, gdzie akurat się znajdowali, lecz w Erec Israel⁷ – wówczas odległym regionie pod panowaniem tureckim⁸. Wielu innych Żydów chciało dalej wieść tradycyjne życie. Sporo wyemigrowało też do Ameryki Północnej, gdzie oczekiwało lepszych perspektyw ekonomicznych i mniejszego etnonacjonalizmu. Jeszcze inni starali się zintegrować z ogółem społeczeństwa europejskiego i przyjąć jedną z dostępnych tożsamości narodowych. Wielu też opowiedziało się za ideą rewolucji, uznawszy, że swoje miejsce w świecie mogą Żydzi uzyskać jedynie dzięki odgórnej przemianie porządku społecznego⁹.
O Galicji Wschodniej napisałem już sporo. W ciągu ostatnich dwóch dekad często też tam jeździłem w celu przeprowadzenia kwerendy archiwalnej oraz poznania tej ziemi i jej mieszkańców. W Ukrainie Zachodniej żyją dziś prawie wyłącznie Ukraińcy, choć miejscowi często określają się jako Galicjanie. W swoich badaniach skupiałem się, co prawda, na wydarzeniach dziejących się w regionie do II wojny światowej i tuż po niej – kiedy to w wyniku działań ludobójczych, czystek etnicznych, deportacji i wymiany ludności populacja tych ziem uległa „odmieszaniu” – lecz mimo wszystko uderzyła mnie zbiorowa amnezja, z którą się tam spotkałem. Miałem głębokie poczucie, że cała bogata i złożona historia, którą chciałem zbadać – będąca w dużej mierze wynikiem interakcji między różnymi grupami wieloetnicznej populacji Galicji oraz wpływu jej licznych władców – uległa całkowitemu wymazaniu i zapomnieniu, a wraz z nią wszelka pamięć o brutalności, z jaką dokonało się owo demograficzne „uproszczenie”. W 2007 roku wydałem coś w rodzaju geograficzno-historycznego dziennika podróży, w którym zabieram czytelnika w podróż przez szereg miast i miasteczek wschodniej Galicji. Przedstawiam w nim życie każdego z tych miejsc przed wielką katastrofą II wojny światowej, odtwarzam zniszczenie tego świata podczas okupacji radzieckiej i niemieckiej oraz opisuję obecną politykę pamięci w Ukrainie Zachodniej, nastawioną na wymazanie tej przeszłości oraz gloryfikację ukraińskich bojowników o wolność, często tych samych ludzi, którzy współpracowali z Niemcami przy ludobójstwie Żydów, a następnie dokonywali czystek etnicznych wśród swoich polskich sąsiadów. Książka nosi zatem tytuł _Erased_ ¹⁰.
Właśnie dlatego, że w _Erased_ mówiłem o wyludnieniu i zapomnieniu regionu, swoją kolejną książką chciałem ponownie go zaludnić, rekonstruując jego długą wieloetniczną przeszłość. W tym celu skupiłem się na Buczaczu – galicyjskim miasteczku, z którym łączą mnie również więzy emocjonalne i osobiste. Jako nastolatek czytałem w Izraelu i uwielbiałem opowiadania Szmuela Josefa Agnona, jedynego hebrajskojęzycznego pisarza z Literacką Nagrodą Nobla, który urodził się w Buczaczu i większość swoich licznych dzieł poświęcił rodzinnej miejscowości, będącej dla niego mikrokosmosem małomiasteczkowego życia wschodnioeuropejskich Żydów, całkowicie zniszczonego w Zagładzie. W 1966 roku, w drodze z uroczystości wręczenia wspomnianej nagrody w Sztokholmie, zatrzymał się na kilka dni w Londynie, gdzie mój ojciec pełnił wówczas funkcję attaché kulturalnego Izraela. Gdy przyjechał do naszego domu w Golders Green, moja matka powitała pisarza słowami: „Panie Agnon, musi pan wiedzieć, że ja też pochodzę z Buczacza”. Jako rodowity Galicjanin Agnon wypalił: „Teraz, kiedy otrzymałem Nagrodę Nobla, wszyscy twierdzą, że pochodzą z Buczacza”. Miał rację co do tego, że owo odległe wschodniogalicyjskie miasteczko zyskało uwagę opinii publicznej dopiero dzięki jego pisarstwu. Sądzę jednak, że sprawił przykrość mojej matce, która nigdy nie chwaliła się swoim pochodzeniem i chciała tylko, by poczuł się jak w domu. Ona jednak naprawdę pochodziła z Buczacza, a historia jej dzieciństwa, którą opowiedziała mi tylko raz, na krótko przed śmiercią i dopiero na moją prośbę, wytworzyła między mną a miastem, którego wówczas jeszcze nie znałem, intymną i silną więź. Oczywiście owa więź w dużej mierze dotyczyła nie tego miasta, do którego po raz pierwszy pojechałem kilka lat po śmierci matki, ale miasta, jakim było ono przed wojną. Kroczenie jego ulicami wywołało jednak, że tak powiem, duchy przeszłości i skłoniło mnie do rozpoczęcia poszukiwań tych, którzy zamieszkiwali Buczacz przez kilka stuleci i których pamięć została w znacznym stopniu wymazana.
Po II wojnie światowej Agnon znaczną część następnego ćwierćwiecza poświęcił pisaniu opasłej księgi o rodzinnym mieście. Zadanie, którego się podjął, porównywał do budowy miasta – żydowskiego Buczacza, którego już nie ma¹¹. Ja z kolei, w książce opublikowanej w 2018 roku, zatytułowanej _Anatomia pewnego ludobójstwa_ i inspirowanej po części opowieściami Agnona, a po części wspomnieniami mojej matki, starałem się wyjaśnić, jak wieloetniczne społeczności, żyjące po sąsiedzku od XVI wieku, przemieniły się w czasie II wojnie światowej w społeczności ludobójcze. I choć sięgam w książce do wczesnych początków miasta, to większą jej część poświęcam rozwojowi etnonacjonalistycznych nienawiści i przemocy, które po raz pierwszy wybuchły w 1914 roku i trwały przez cały okres międzywojenny, kiedy to miasto znalazło się pod polskimi rządami, aż do II wojny światowej i Zagłady. W tym sensie _Anatomia pewnego ludobójstwa_ jest analizą zarówno głębokich korzeni lokalnych mordów masowych, jak i ich codziennych przejawów¹². I choć przywraca miastu ludzi nieobecnych w _Erased_, to przedstawiony w niej rozwój wypadków zmierza ku katastrofie, dokonującej się pod koniec opowieści. W książce staram się też co prawda przedstawić coś, co nazwałem „biografią” Buczacza (czyli próbuję „zbudować miasto”), czyniąc to nie tylko z perspektywy żydowskiej, jak w przypadku Agnona, lecz także z perspektywy jego polskich i ukraińskich mieszkańców, jednak wtłoczenie tak wielu głosów w jeden wolumin oznaczało, że nie mogłem zbyt wiele miejsca poświęcić życiu bohaterów ani oddać im głosu na więcej niż kilka akapitów.
Tą ostatnią kwestią zająłem się w kolejnej książce – _Voices on War and Genocide_ – w której zebrałem trzy długie relacje o doświadczeniu wojen światowych w Buczaczu, spisane przez polskiego dyrektora szkoły, ukraińskiego nauczyciela szkoły średniej oraz żydowskiego radiotechnika¹³. Już każda z osobna jest wyjątkowa, ale wszystkie razem pozwalają nam znacznie lepiej zrozumieć, jak w czasach kryzysu wyglądało życie codzienne członków różnych pokoleń i grup narodowych – tworzą swoisty „efekt _Rashōmon_”, polegający na oglądaniu podobnych wydarzeń z trzech różnych perspektyw. Do owego trójwymiarowego oglądu wydarzeń, w którym jedna grupa stawała w opozycji do innej, dochodzi jeszcze perspektywa osobista autorów. Podczas lektury tych długich pamiętników dobrze poznajemy ich samych – ich zmartwienia, obawy i nadzieje – a także członków ich rodzin i sąsiadów. Krótko mówiąc, utożsamiamy się z nimi jako ludźmi, choć być może niektóre z ich opinii uznajemy za nikczemne, a ich uprzedzenia odrzucamy. A ponieważ wiele z opisywanych przez nich sytuacji dotyczy wydarzeń bestialskich i pełnych przemocy, to jest nam łatwiej wyobrazić sobie w nich siebie, niż gdybyśmy czytali o nich w obiektywnych tekstach naukowych. Zatem to, co wydarzyło się w Buczaczu wiele dekad temu, wydaje się w przedziwny – a czasem i groźny – sposób podobne do tego, co może się też wydarzyć w naszych miastach i dzielnicach.
Z tego właśnie powodu książka _Voices on War and Genocide_ – kompilacja pierwszoosobowych relacji z czasów bezprecedensowej i często braterskiej przemocy – jak najbardziej wpisuje się w bieg wydarzeń i treści przedstawione wcześniej w _Anatomii pewnego ludobójstwa_, a mianowicie w długą drogę do lokalnej przemocy międzyetnicznej i jej intymną obserwację. A jednak biografii takich prowincjonalnych miast jak Buczacz ani żadnego innego miasta i dzielnicy nie można opowiadać tylko jako historii prowadzącej nieuchronnie do przepowiadanego mu straszliwego końca, tak jak biografii jednostki nie należy opowiadać tylko z perspektywy przepowiadanej jej śmierci. Przed katastrofą możliwych było bowiem wiele innych dróg, poszukiwano wielu innych sposobności, wyrażano wiele nadziei, marzeń i pragnień. Koniec zawsze jest nieunikniony dopiero po fakcie, jednak sprawy mogły potoczyć się inaczej i nikt nie mógł wiedzieć, co się naprawdę wydarzy.
W trakcie pracy nad _Anatomią pewnego ludobójstwa_ zaczęły mnie coraz bardziej fascynować historie, które mieszkańcy pogranicza opowiadali o tym, skąd się tam wzięli, jak życie na tych ziemiach ich zmieniło oraz dokąd wyruszali ci, którzy w drugiej połowie XIX wieku postanowili stamtąd wyjechać. Innymi słowy, zainteresowały mnie trzy perspektywy, które moim zdaniem można ułożyć w opowieść o innym rodzaju historii wschodnich rubieży Europy i – do pewnego stopnia – historii pogranicza w ogóle, wykorzystując Galicję jako reprezentatywny, a jednocześnie dość odrębny przykład tych dawno już niewieloetnicznych ziem. Pierwszą z tych perspektyw jest _longue durée_ – długie trwanie – czyli ogląd historii regionu w dłuższym okresie. W drugiej epokę tę postrzega się jako złożoną z trzech odrębnych, choć nakładających się nieco na siebie elementów, a mianowicie kwestii pochodzenia (skąd przybyliśmy?), przemiany (kim się staliśmy?) oraz przejścia (dokąd się udaliśmy?). Wreszcie w trzecim ujęciu ta złożona i stale zmieniająca się historia jest amalgamatem legend i mitów, opowieści i baśni, osobistych biografii i fabularyzowanych relacji, które – zebrane i opowiedziane – tchną życie w świat już nieistniejący, przybliżają nas do jego protagonistów i być może pomagają nam lepiej zrozumieć nasze własne położenie.
Rozpoczynam od początku, od konkurujących ze sobą mitów pochodzenia i opowieści o krwawych zmaganiach w czasie i przestrzeni. Odwieczne pytanie w mitologii, historii i tożsamości to: „Skąd przybyliśmy?”. Czy byliśmy tu zawsze, czy też dotarliśmy tu skądinąd? Czy sprowadzono nas tu siłą, czy też zaproszono? Czy podbiliśmy te ziemie ogniem i mieczem, czy też to nas ujarzmiono i skolonizowano? Kiedy zaczęliśmy te historie opowiadać sobie samym i innym? Kiedy przekształciły się one z opowieści o naszym pochodzeniu w narracje wykluczające i opresyjne? Opowieści o początkach pogranicza powstały kilka stuleci temu, ale nowe dziewiętnastowieczne literatury narodowe opowiedziały je na nowo. Przyczyniły się tym samym do wytworzenia poczucia ciągłości historycznej oraz nadały sens biegowi wydarzeń, który w następnym stuleciu często prowadził do przemocy i dziś nadal to czyni. Opowieści te mają jednak swoje wewnętrzne bogactwo, piękno i znaczenie, które mogą je wyrwać z ograniczeń wydarzeń i z logiki historii, a to pozwala nam dowiedzieć się więcej o ludzkim duchu i o nieuchronnej utracie tego, co kiedyś istniało.
Pod koniec XVII wieku w nadgranicznym regionie wschodniej Polski, który miał stać się Galicją, zapanował względny pokój. Krwawe i burzliwe wydarzenia poprzednich dekad ustąpiły miejsca walce o umysły i dusze jej mieszkańców między dwoma potężnymi ruchami. Pierwszym z nich było oświecenie, które głosiło prymat rozumu, nawoływało do racjonalnej organizacji społeczeństwa opartego dotąd na wierze w porządek natury i uznawało zdolność nauki do odczytania świata. Drugie zaś to wiara i duchowość, mające być sposobem na uzdrowienie duszy oraz na wywołanie boskiej interwencji w ludzkim świecie, na pozór irracjonalnym i destrukcyjnym, a przynajmniej na schronienie przed nim w objęciach mistycyzmu. Galicja przeżywała rozkwit architektury i sztuki, a po zajęciu przez Austrię doświadczała coraz racjonalniejszej formy rządów. Była jednak również świadkiem fal mistycyzmu, przejawiających się choćby w walce chasydyzmu z haskalą, czyli żydowskim oświeceniem. Na tej żyznej glebie wyrosło wiele opowieści i mitów, które przeniknęły do świata współczesnego i ukształtowały nasz obraz pogranicza jako regionu zawieszonego między surowymi realiami sporów i konfliktu z jednej strony a mitu i fantazji z drugiej.
Jako pierwsze na pograniczu styczność ze światem nowoczesnym miało pokolenie urodzone mniej więcej w połowie XIX wieku. Niektórzy z jego przedstawicieli na zawsze opuścili swoje odległe i odludne miasteczka, by rozpocząć życie dla swoich przodków niewyobrażalne. Inni wyjeżdżali „w świat” i wracali; przywozili ze sobą, co prawda, nowe idee, lecz też na powrót wpasowywali się w prowincjonalne realia. Jeszcze inni w ogóle nie wyjeżdżali, lecz echa zmian zachodzących „w centrum” docierały aż na peryferie i pośredni wpływ wywierały także na nich. Następne pokolenie, dzięki wcześniejszym zainteresowaniom rodziców, styczność z nowymi ideami dotyczącymi społeczeństwa, polityki, kultury i techniki miało już czasami w swoich prowincjonalnych miejscowościach. Miało jednak również pełną świadomość, że starsza generacja czuje się rozczarowana owym „światem zewnętrznym”, którego częścią chciała być, lecz który ją trzymał na dystans, oraz koniecznością pogodzenia się z prowincjonalną egzystencją, którą pragnęła porzucić. Młodsze pokolenie było bardziej niecierpliwe i idealistyczne. Pragnęło radykalniejszych zmian od wewnątrz, we własnym prowincjonalnym środowisku, bądź też całkowitej zmiany porządku rzeczy na świecie. Miało większe nadzieje i bardziej idealistyczne aspiracje, więc tym większe i druzgocące było rozczarowanie. Niektórzy dożyli chwili, w której mogli zobaczyć, co przyniosły światu wyznawane przez nich ideologie, i na starość z przerażeniem spojrzeć wstecz na ogromną przepaść dzielącą idealizm od destrukcji.
Ostatnie pokolenie, którego niektórzy przedstawiciele w czasie I wojny światowej służyli w wojsku, a niektórzy doświadczyli jej jako nastolatkowie lub dzieci, wyszło z niej dość poturbowane. Złożyły się na to wyniszczający charakter współczesnych działań wojennych, liczne konflikty braterskie oraz brutalne, krwiożercze reżimy, napędzane ideologiami, które – choć miały nieść nadzieję – okazały się cyniczne i zabójcze. Owo pokolenie nie było jednak bierne, nie zdawało się na kaprysy innych, lecz samo czynnie współtworzyło świat. Dostosowało się do nowej logiki władzy absolutnej, która młodzieńczych idealistów przekształcała w użyteczne tryby ogromnego przedsięwzięcia przebudowy ludzkości, prowadzonej radykalnymi operacjami i bezimienną biurokracją. Niektórzy przedstawiciele tego pokolenia resztę swojego życia spędzili, służąc owym nowym systemom. Inni w porę odeszli, choć do końca życia dręczyły ich wspomnienia tego, co widzieli lub zrobili. Jeszcze inni zachowali pewną dozę optymizmu i wiary w ludzkość – bądź dlatego, że nigdy nie porzucili dawnych wartości i wiary, bądź też dlatego, że opowiedzieli się za ideologiami, które okazały się bardziej humanitarne i pragmatyczne. Najszczęśliwsi zaś zmarli, nie dożywszy nieuniknionego rozczarowania, które przychodzi z czasem i z wiekiem.
Ta książka opowiada historię tworzenia i wymazywania przeszłości miejsca, które już nie istnieje, pogranicza kultur i wyobrażeń, opowieści i mitów, które uczyniły je tym, czym było. Miejsce to po części stworzyło tych, którzy wkraczając do naszego nowego, wspaniałego świata, odrzucili je. Większość ludzi oczywiście pozostała tam, gdzie była, czekając, aż to świat do nich przyjdzie – i on w końcu nadszedł w postaci telegrafu i telefonu, kolei i samochodów, czołgów i samolotów. Nieliczni sami wyruszyli w świat, nim ten dotarł do ich prowincjonalnych miasteczek, licząc na zmianę swojego życia, a czasem nawet wierząc, że mogą ów świat zmienić. Pochodzili z zacofanych, tradycyjnych, pozornie niezmiennych peryferii, więc na wielką scenę wpadli z energią, nadzieją i kreatywnością starających się dopasować prowincjuszy. Kiedy wyjeżdżali w świat, na różne sposoby go przekształcali, tak jak i on przemieniał ich samych. Miejsca, z których przybyli, nie są już miejscami, które kiedyś znali. Z kolei świat, który przemieniali i przekształcali, jest światem, w którym nadal dziś żyjemy. To nie do tego świata jednak dążyli i nie taki świat chcieli zbudować. Być może z perspektywy czasu – i nie tylko z powodu właściwej wiekowi strasznej nostalgii – świat wczorajszy wydawał im się bardziej atrakcyjny niż ten, który pomogli stworzyć. Trudno jednak nie podziwiać ich za doniosły skok w przyszłość i nie zastanawiać się, czy ktokolwiek z nas, tak jak oni, odważyłby się przekształcać własną ponurą rzeczywistość w lepsze miejsce do życia.
W ostatniej części tej książki wracam do początków – do opowiedzianej mi przez matkę drogi mojej rodziny z Galicji do Palestyny. Chociaż ona sama urodziła się już po I wojnie światowej, jej rodzice należeli do pokolenia sprzed 1914 roku, a świat, w którym żyła w dzieciństwie, nadal przesiąknięty był wspomnieniami, zwyczajami i tradycjami starej Galicji – pogranicza imperiów. Owego wielkiego skoku dokonała również rodzina mojej matki: jej członkowie zostawili wszystko i stali się kimś zupełnie innym. Na zawsze jednak – jak wiele innych osób, które opisuję – pozostali związani tysiącem nici ze światem, z którego wyjechali. A ponieważ moja matka z jednej strony pochodziła stamtąd, a z drugiej całkowicie przyjęła swoje nowe życie, to i ja, choć poniewczasie, zinternalizowałem część owej dwuznaczności, którą dostrzegłem w niej pod koniec jej życia, zwłaszcza gdy osiągnąłem wiek, który pozwolił mi myśleć bardziej krytycznie o mojej pozornie oczywistej tożsamości, o moich korzeniach i o moim miejscu w świecie. Opowieść mojej matki prowadzi tę książkę od świata tych, których zgłębiałem i badałem, do wewnętrznego świata rodziny i samego siebie. Podejrzewam, że podobną podróż w swoim własnym czasie i miejscu – z ograniczonych ram rodziny i nieprzejrzystych regionów pogranicza „w świat” i z powrotem – może odbyć niejeden czytelnik.PRZYPISY
Wstęp. W świat (przed apokalipsą)
1 S. Zweig, _The World of Yesterday_, transl. B. W. Huebsch, H. Ripperge, Lincoln, NE, 1964 . Polskie wydanie: _Świat wczorajszy. Wspomnienia pewnego Europejczyka_, przeł. M. Wisłowska, Warszawa 1958.
2 _Shatterzone of Empires_, ed. O. Bartov, E. D. Weitz, Bloomington, IN, 2013.
3 L. Wolff, _The Idea of Galicia_, Stanford 2010.
4 P. R. Magocsi, _The Roots of Ukrainian Nationalism_, Toronto 2002.
5 B. Porter, _When Nationalism Began to Hate: Imagining Modern Politics in 19th Century Poland_, New York 2000. Polskie wydanie: _Gdy nacjonalizm zaczął nienawidzić. Wyobrażenia nowoczesnej polityki w dziewiętnastowiecznej Polsce_, przeł. A. Nowakowska, Sejny 2011.
6 I. Bartal, _The Jews of Eastern Europe, 1772–1881_, transl. C. Naor, Philadelphia 2002.
7 Erec Israel – hebrajski termin biblijny oznaczający Ziemię (Kraj) Izraela (przyp. tłum.).
8 J. Shanes, _Diaspora Nationalism and Jewish Identity in Habsburg Galicia_, New York 2012.
9 Y. Slezkine, _The Jewish Century_, Princeton 2004.
10 O. Bartov, _Erased_, Princeton 2007.
11 A. Mintz, _I Am Building a City_ S. Y. Agnon, _A City in Its Fullness_, wielu tłumaczy, ed. A. Mintz, J. Saks, New Milford 2016, s. xx.
12 O. Bartov, _Anatomy of a Genocide_, New York 2018. Polskie wydanie: _Anatomia pewnego ludobójstwa. Życie i śmierć Buczacza_, przeł. A. Musiał, Wołowiec 2019.
13 _Voices on War and Genocide_, ed. O. Bartov, New York 2020.PRZYPISY
1 Początki
1 A. Zamoyski, _The Polish Way_, New York 2001, s. 185; D. Stone, _The Polish-Lithuanian State, 1386–1795_, __ Seattle 2001, s. 235, 236.
2 M. Miławicki, _„Świat ode mnie zawsze rzeczy nadzwyczajnych wymagał, a ponadto niesłusznie”. O. Sadok Wincenty Barącz_ OP _(1814–1892) w świetle źródeł_, „Lehahayer” 2013, __ R. 2, s. 153–198.
3 S. Barącz, _Pamiątki buczackie_, Lwów 1882, s. 9, przyp. 1.
4 C. Miłosz, _The History of Polish Literature_, 2nd ed., Berkeley 1983, s. 65; J. Kochanowski, _Dzieła polskie_, t. 1, oprac. J. Krzyżanowski, Warszawa 1976.
5 _Sefer Buczacz_, ed. Y. Cohen, Tel Aviv 1956 (po hebrajsku i w jidysz), s. 44, s. 64, przyp. 1; H. Sienkiewicz, _Ogniem i mieczem_, Warszawa 1885, s. 10.
6 J. R. Krzyżanowski, _Introduction_ H. Sienkiewicz, _With Fire and Sword_, transl. W. S. Kuniczak, New York 1991 , s. xii–xiii.
7 S. Barącz, _Pamiątki…_, dz. cyt., s. 3, 4.
8 D. Stone, _The Polish-Lithuanian State…_, dz. cyt., s. 3–20, 36–66, 136–148; P. R. Magocsi, _Historical Atlas of East Central Europe_, Seattle 1993, s. 48–52, 59; tenże, _A History of Ukraine_, Seattle 1996, s. 175–192.
9 I. Babel, _Red Cavalry and Other Stories_, __ transl. D. McDuff, London 2005. Wydanie polskie: I. Babel, _Armia konna_ tegoż, _Armia konna i inne utwory_, przeł. J. Pomianowski, Warszawa 2010.
10 H. Abramson, _A Prayer for the Government_, Cambridge 1999.
11 Y. Maor, _Antysemicka odezwa partii Narodnaja Wolia_, „Zion” 1950, nr 15, s. 153 (po hebrajsku); I. Bartal, _The Jews of Eastern Europe, 1772–1881_, transl. C. Naor, Philadelphia 2002, s. 165.
12 _Cultura Warfare. On Russia’s Screen_, „New York Times”, __ 13.04.2009, s. A6.
13 J. Stoćkyj, _Monastyr Otciw Wasylijan Czesnoho Chresta Hospodnioho w Buczaczi_, Lwiw 1997, s. 36, 37.
14 S. Barącz, _Pamiątki…_, dz. cyt., s. 4, 5; S. J. Kowalski, _Powiat buczacki i jego zabytki_, Biały Dunajec 2005, s. 32–34, 49, 50.
15 J. Kładocznyj, _Krótki szkic dziejów Buczacza_, Kanada 1990, s. 1.
16 S. J. Kowalski, _Powiat buczacki…_, dz. cyt., s. 35, 36.
17 J. Kładocznyj, _Krótki szkic…_, dz. cyt., s. 1, 2; O. Hnatiuk, _Courage and Fear_, trans. E. Siwak, Boston 2020, s. 468.
18 J. Kładocznyj, _Krótki szkic…_, dz. cyt., s. 2.
19 J. Stoćkyj, _Monastyr_ _Otciw Wasylijan…_, dz. cyt., s. 37.
20 Tamże, s. 48, 49, gdzie autor przytacza dwie wersje przejęcia Buczacza przez Potockich. Wcześniejszą datę podają O. Kłymenko, B. Chawariwśkyj, _Miśka heraldyka Ternopilszczyny_, Tarnopol 2003, s. 176. Jeszcze inną wersję podaje S. J. Kowalski, _Powiat buczacki…_, dz. cyt., s. 25, 26.
21 Zob. także A. Teller, _Rescue the Surviving Souls_, Princeton 2020.
22 S. Barącz, _Pamiątki…_, dz. cyt., s. 49–52.
23 Tamże, s. 6.
24 Miejskie Archiwum Medialne, Lwowskie Centrum Historii Miejskiej, tinyurl.com/yeyk4jnn, dostęp: 19.07.2024.
25 S. J. Kowalski, _Powiat buczacki…_, dz. cyt., s. 42, 43.
26 J. Stoćkyj, _Monastyr_ _Otciw Wasylijan…_, dz. cyt., s. 39.
27 J. Tokarski, _Ilustrowany przewodnik po zabytkach kultury na Ukrainie_, t. 2, Warszawa 2000, s. 37; S. J. Kowalski, _Powiat buczacki…_, dz. cyt., s. 43.
28 _Sefer Buczacz_, dz. cyt., s. 43.
29 J. Kładocznyj, _Krótki szkic…_, dz. cyt., s. 2, 3.
30 S. Barącz, _Pamiątki…_, dz. cyt., s. 6, 7. J. Stoćkyj, _Monastyr_ _Otciw Wasylijan…_, dz. cyt., s. 39.
31 Zob. D. Laor, _S. J. Agnon_, Tel Awiw 1998.
32 S. J. Agnon, _Ir u-meloa_, Tel Aviv 1973 (po hebrajsku), epigraf (przekład tego fragmentu dzieła Agnona i następnych – na podstawie angielskiego przekładu autora niniejszej książki); A. Mintz, _I Am Building a City_ S. Y. Agnon, _A City in Its Fullness_, wielu tłumaczy, ed. A. Mintz, J. Saks, New Milford 2016, epigraph.
33 S. J. Agnon, _Ir u-meloa_, dz. cyt., s. 14. Autor czyni tu aluzję do psalmu 125. Zob. też jego opowiadanie „Wehaja heakow lemiszor” S. J. Agnon, _Elu weelu_, Tel Aviv 1998 (po hebrajsku), s. 47–103; _And the Crooked Shall Be Made Straight_, transl. M. P. Kramer, New Milford, CT, 2017. (Tytuł tego opowiadania nawiązuje do Księgi Izajasza 40,4 – przyp. tłum.).
34 A. Lipsker, _Założenie Buczacza_ tegoż, _Refleksje na temat S. J. Agnona_, __ t. 1, Ramat Gan 2015 (po hebrajsku), s. 171.
35 S. D. Ezrahi, _The Shtetl and Its Afterlife_, „Association for Jewish Studies Review” 2017, vol. 41, iss. 1, s. 133–154.
36 S. D. Kassow, _Who Will Write Our History?_, __ Bloomington 2007, s. 49–89 (polskie wydanie: _Kto napisze naszą historię?_, przeł. G. Waluga, O. Zienkiewicz, Warszawa 2009, s. 59–94); A. Teller, _Polish-Jewish Relations_, „Studia Judaica” 2012, vol. 15, iss. 29–30, s. 27–48.
37 B. D. Weinryb, _The Jews of Poland_, Philadelphia 1972, s. 25, 27; M. J. Rosman, _The Lord’s Jews_, Cambridge, MA, 1991, s. 39, 40.
38 G. D. Hundert, _Jews in Poland-Lithuania in the Eighteenth Century_, Berkeley 2004, s. 6; I. Bartal, _The Jews of Eastern Europe…_, dz. cyt., s. 14, 15.
39 J. Rosman, _The Lord’s Jews_, dz. cyt., s. 39; I. Bartal, _The Jews of Eastern Europe…_, dz. cyt., s. 17; G. D. Hundert, _Jews in Poland-Lithuania…_, dz. cyt., s. 14, 15.
40 I. Schipper, _Studya nad stosunkami gospodarczymi Żydów w Polsce podczas średniowiecza_, Lwów 1911, s. 155, cyt. za: _Sefer Buczacz_, dz. cyt., s. 64, przyp. 2; M. Nosonovsky, _Hebrew Epitaphs and Inscriptions from Ukraine and Former Soviet Union_, Washington, DC, 2006, s. 25, 107; A. J. Brawer, _Buczacz_ _Encyclopaedia Judaica_, t. 4, Jerozolima 1978, s. 1037, tinyurl.com/ms9nucmx, dostęp: 19.07.2024.
41 S. J. Agnon, _Ir u-meloa_, dz. cyt., s. 9; tegoż, _A City in Its Fullness_, dz. cyt., s. 31.
42 Zob. także A. Lipsker, _Refleksje na temat S. J. Agnona_, dz. cyt., s. 159–175.
43 Rosz ha-Szana (hebr. początek roku, a dosłownie głowa roku) to święto żydowskiego Nowego Roku, obchodzone pierwszego i drugiego dnia miesiąca tiszri (według kalendarza żydowskiego, księżycowo-słonecznego), które rozpoczyna Jamim Noraim (hebr. straszne dni) – czyli dni pokuty, kończące się dniem Jom Kipur (hebr. dzień pojednania/pokuty/przebłagania) – przypadającym dziesiątego dnia miesiąca tiszri i uznawanym powszechnie za najważniejszy dzień roku w kalendarzu żydowskim. Piętnastego dnia tiszri rozpoczyna się siedmiodniowe święto Sukot (l. mnoga od hebr. _suka_, czyli szałas), jedno z trzech świąt pielgrzymich. Ma ono charakter rolniczy – przypada jesienią po zbiorze plonów – oraz znaczenie historyczne, gdyż upamiętnia wyjście Izraelitów z Egiptu i mieszkanie w szałasach w czasie wędrówki przez pustynię ku Ziemi Obiecanej (przyp. tłum.).
44 S. J. Agnon, _Ir u-meloa_, dz. cyt., s. 9–13; tegoż, _A City in Its Fullness_, dz. cyt., s. 31–37.