Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Orientalizm po rosyjsku. Górale Kaukazu Północnego i pogranicze gruzińskie, 1845-1917 - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
11 czerwca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
64,00

Orientalizm po rosyjsku. Górale Kaukazu Północnego i pogranicze gruzińskie, 1845-1917 - ebook

Książka Austina Jersilda, profesora Wydziału Historii w Old Dominion University, jest bodaj pierwszą monografią o XIX-wiecznym podboju Kaukazu Północnego przez Rosję. Stanowi przy tym skuteczną odtrutkę na kłamliwą propagandę historyczną, posługującą się twierdzeniami, że „ciągła ekspansja Rosji na południe wynikała z konieczności obrony, ale także ze zwykłego pragmatyzmu”. Dokumentując proces narodzin i zmierzchu „orientalistycznej” narracji Imperium Rosyjskiego na Kaukazie, autor wykonał gigantyczną pracę archiwalną i - jak pisze dr Jerzy Rohoziński - „przynosi nam na tacy świeżutkie frykasy z archiwów Moskwy, Petersburga i Tbilisi”, łącząc solidny warsztat historyka z narracyjną swadą. Polski przekład uzupełnia obszerna przedmowa sytuująca pracę w kontekście polskim oraz krótkie, aktualizujące (zwłaszcza w dobie toczącej się na Ukrainie wojny) posłowie dr Jerzego Rohozińskiego.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8196-460-9
Rozmiar pliku: 10 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

„ZGRZESZYŁEŚ BRACIE JEFIMICZU”, CZYLI ORIENTALIZM PO ROSYJSKU. PRZEDMOWA DO PRZEKŁADU POLSKIEGO

Wulicz szedł sam ciemną ulicą; natknął się na niego pijany Kozak, który zarąbał świnię, i być może, minąłby go nie zauważywszy, gdyby Wulicz się nagle nie zatrzymał i nie powiedział: „Kogo ty, bratku, szukasz?” – „Ciebie!” – odparł Kozak i ciął go szablą: rozrąbał go od ramienia aż do serca prawie…

(…) Zabójca zamknął się w pustej chacie na końcu stanicy. (…) Tymczasem podszedł do drzwi stary esauł i zawołał go po imieniu; tamten odezwał się. – Zgrzeszyłeś bracie Jefimiczu – rzekł esauł – więc już trudna rada, poddaj się! – Nie poddam się! – odparł Kozak. – Bój się Boga! Toć nie przeklęty Czeczeniec z ciebie, lecz prawy chrześcijanin.

Michaił Lermontow, Bohater naszych czasów¹

Strasznie się cieszę, że książka Austina Jersilda ukazuje się po polsku i że wydaje ją właśnie Państwowy Instytut Wydawniczy! No dobrze, rozpiera mnie też duma, że się do tego trochę przyczyniłem.

Praca profesora Wydziału Historii w Old Dominion University (Norfolk, Wirginia) w oczywisty sposób nawiązuje do słynnego _Orientalizmu_ Edwarda Saida, z którego tezami polski czytelnik mógł się onegdaj zapoznać dzięki cenionej piwowskiej serii „Biblioteka Myśli Współczesnej”². Zarzucano Saidowi, że skoncentrował się tam na kolonialnych wyobrażeniach świata anglosaskiego i francuskiego, i właśnie bardziej na wyobrażeniach niż praktykach administracji kolonialnej, a poza obszarem jego zainteresowań pozostały kolonializmy: niemiecki, włoski i inne. Zarzuty te zaowocowały wieloma nieznanymi u nas szerzej tekstami. Można w tym miejscu przywołać choćby głos profesora Ussamy Makdisiego z Rice University, który przekonywał, że nawet „orientalizowane” przez Europę Imperium Osmańskie miało swój „orientalizm”, czyli zestaw postaw paternalistycznych i egzotyzujących mieszkańców swoich arabskich prowincji³. Podobnie rzecz się ma z Imperium Rosyjskim, nietypowym organizmem kolonialnym, bo pozbawionym kolonii zamorskich, stanowiącym za to olbrzymią, zwartą masę lądu ze swoimi kolonialnymi peryferiami. Orientalizowana także przez zachodnią Europę, ekspansywna Rosja chłonęła jej oświeceniowe idee i zaprzęgała do swej misji imperialnej. Pamiętajmy, że choćby pojęcie „granicy” Rosji europejskiej i azjatyckiej na Uralu to produkt oświeceniowej kartografii i klasyfikacyjnych obsesji epoki. Ich owocem jest także podział samej Europy na tę „lepszą” – zachodnią i „gorszą” – wschodnią, co w błyskotliwy sposób opisuje nowojorski profesor historii Larry Wolff w wydanej u nas niedawno książce _Wynalezienie Europy Wschodniej_, stanowiącej również jedną z inspiracji dla Jersilda⁴. Podstawowym jej źródłem pozostaje jednak Edward Said ze swoją wizją narzucanej przez Europę dychotomii między chwalebną, wypełnioną _sacrum_, przeszłością Wschodu a jego godnym pożałowania stanem współczesnym. Europejski kolonializm usiłował w ujęciu Saida właśnie wskrzesić tę minioną chwałę, czemu służyły m.in. wykopaliska archeologiczne. Jersild w mistrzowski sposób ukazuje, jak narracja rosyjskiego imperializmu o „cywilizowaniu dzikiego Kaukazu” zasilana była wizjami przyciąganych do imperialnego projektu elit gruzińskich, stanowiących nieraz dla urzędników carskich swego rodzaju „przewodników”. Rosja „zbierała ziemie gruzińskie” i „chroniła” kraj przed dzikimi góralami, a krzepnąca gruzińska inteligencja poszukiwała w kamiennych wieżach, niedostępnych twierdzach i omszałych górskich świątynkach korzeni swej wspaniałej cywilizacji.

Nie, nie był tu Jersild pierwszy i na pewno nie jedyny. Nad istotą rosyjskiego orientalizmu debatowali na łamach „Kritiki” badacze z amerykańskich uczelni: prof. Adeeb Khalid i Nathaniel Knight, co zaowocowało również innymi głosami w trwającej niemal do dziś dyskusji⁵. Kaukaz jednak nie znajdował się w centrum tej dyskusji. Czytelnik polski miał możność zetknięcia się z dekonstrukcją mitów rosyjskiego orientalizmu (także na Kaukazie), ale przede wszystkim w literaturze, za sprawą znakomitej książki profesor slawistyki na Rice University (jak Makdisi) Ewy Thompson _Trubadurzy imperium. Literatura rosyjska i kolonializm_ (2000)⁶. Mógł też przeczytać wydaną przez PIW pracę Michaela Khodarkovsky’ego _Na granicach Rosji_ (2009, 2014), tyle że pisaną raczej z punktu widzenia „misji cywilizacyjnej” państwa carów, i to w okresie wcześniejszym, a nie z perspektywy „orientalistycznej”. Jej główne przesłanie: Imperium Rosyjskie „musiało” podbijać, bo było „nowocześniejsze” od stepowych i kaukaskich sąsiadów. A my tę narrację propagandowej machiny Petersburga mamy bezrefleksyjnie „kupić”? _Ciągła ekspansja Rosji na południe wynikała z konieczności obrony, ale także ze zwykłego pragmatyzmu_ – dowodzi autor⁷. A barbarzyński atak na Ukrainę z czego wynika, Szanowny Panie? Z „konieczności obrony” czy też ze „zwykłego pragmatyzmu”? Proszę państwa, nie tłumaczmy już tak ohydnie zakłamanych książek!

Na szczęście dzięki książce Jersilda otrzymujemy skuteczną odtrutkę na tak żałosną propagandę historyczną. Jest to też bodaj pierwsza monografia o XIX-wiecznym podboju Kaukazu Północnego przez Rosję. Owszem, tematyka ta pojawiała się gdzieniegdzie jako wprowadzenie do relacji z czeczeńskiej walki o niepodległość w latach 90., jak choćby w książce _Czeczenia. Rys prawdziwy_ Piotra Grochmalskiego⁸. Dramat wojen czeczeńskich opisują też reportaże Mirosława Kuleby _Miecz Proroka_, a także Wojciecha Jagielskiego _Wszystkie wojny Lary_ i _Wieże z kamienia_⁹. Czytelnik polski mógł również spróbować zrozumieć kulturę czeczeńską „od środka” dzięki wyjątkowej pracy Issy Adgera-Adajewa _Kamienie mówią_¹⁰. W tym samym roku (2005) wydano też w końcu pracę emigracyjnego ukrainisty Bohdana Strumińskiego _Czeczenia-Iczkeria i Czeczeńcy okiem językoznawcy: esej naukowo-polityczny._ Maszynopis długie lata leżał i leżał, bo nikt nie chciał go wydać. Wojna niestety wydawniczo lepiej się sprzedaje niż kultura¹¹. Dlatego też tak mało pisze się u nas o pozostałych obszarach Kaukazu Północnego. Sytuację ratują znakomite reportaże: _Planeta Kaukaz_ i _Abchazja_ Wojciecha Góreckiego oraz _Matrioszka w hidżabie_ Iwony Kaliszewskiej i Macieja Falkowskiego (Dagestan)¹². Dramatyczną przeszłość podboju z konwulsjami postsowieckimi fascynująco opisuje z kolei tłumaczona na polski książka walijskiego historyka i dziennikarza Olivera Bullougha _Kaukaz. Niech świat rozbrzmiewa naszą chwałą_¹³. Bieżąca sytuacja społeczno-polityczna i religijna na Kaukazie Północnym bywa przedmiotem regularnej analizy Ośrodka Studiów Wschodnich. Od czasu do czasu pojawiają się też i inne publikacje na ten temat, a studenci piszą prace magisterskie¹⁴. Instytut Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie wydał zaś wspólnie z Państwowym Uniwersytetem Technologicznym w Majkopie (stolica AR Adygei) pracę zbiorową _Islam na Kaukazie Północnym: historia i wyzwania współczesności_. Tyle że po rosyjsku¹⁵. Czytelnicy wszystkich tych prac powinni mieć sporą frajdę z lektury_._ Ba, co ja mówię: „frajdę”, otrzymają potężny zastrzyk wiedzy, ciekawie podanej i inteligentnie ustrukturyzowanej.

Jersild wykonał gigantyczną pracę archiwalną i przynosi nam na tacy świeżutkie frykasy z archiwów Moskwy, Petersburga i Tbilisi. Dla udokumentowania procesu narodzin i zmierzchu „orientalistycznej” narracji Imperium Rosyjskiego na Kaukazie to wybór ze wszech miar słuszny. Ale czy udziela wystarczająco dużo głosu stronie podbijanej? – spyta ktoś. Nie, ale był to świadomy i konsekwentny zamysł autora. Gdyby zaś chciał oddać jej głos, obowiązkiem byłaby wizyta w stolicy Dagestanu, Machaczkale. W czasach sowieckich działał tu prężnie Dagestański Oddział Instytutu Marksizmu-Leninizmu stawiający sobie za cel _wydawanie dzieł klasyków marksizmu-leninizmu w językach narodowości Dagestanu_, ale obecnie perłą naukową republiki jest Wydział Orientalistyki na miejscowym uniwersytecie. Jednostka dokumentująca bogate, sięgające głębokiego średniowiecza dziedzictwo arabskiego rękopiśmiennictwa, które jest naukowo opracowywane i tłumaczone na rosyjski także przez inne ośrodki orientalistyczne w Rosji. Dzieje oporu wobec rosyjskiej ekspansji na Kaukazie Północnym możemy więc także poznawać, oddając głos tamtej drugiej stronie. Poznawać w przekładzie na rosyjski – dodajmy. Nie musimy ślęczeć nad arabskimi rękopisami. Warto więc sięgnąć np. po kroniki imamatu Szamila autorstwa Imanmuhammada Gitlinskiego i Abdurahmana z Kazi-Kumuchu¹⁶. Po rosyjsku wydano też arabskojęzyczne dokumenty i korespondencję prowadzoną w okresie imamatu¹⁷. Dostępne są również w rosyjskim przekładzie kroniki powstania w Dagestanie w 1877 r. Ali-Kadiego Sałtyńskiego, Abdurahmana z Kazi-Kumuchu i Hajdarbeka Geniczutlinskiego, a także poematy o powstaniu w 1877 r. lezgińskiego poety i mułły Muhammada-Amina (Etima-Amina) z aułu Ciling¹⁸. Spuścizna prawnicza tych obszarów i jej społeczne funkcjonowanie stają się też coraz lepiej znane dzięki wysiłkom niezrównanego Władimira Bobrownikowa, rosyjskiego historyka, etnografa i orientalisty¹⁹. Jaka szkoda, że autor się z nim nie spotkał!

To nieoddawanie głosu tamtej stronie sprawia właśnie, że niektóre kwestie poruszone w książce przedstawione są w nieco uproszczonym świetle. Weźmy choćby relację prawa zwyczajowego do muzułmańskiego szariatu. Czytając Jersilda, można czasem odnieść wrażenie, że to dwa zupełnie odrębne byty. Tymczasem ostatnie badania znawców historii prawa muzułmańskiego zmieniają dość istotnie naszą perspektywę na dychotomię szariat/adat. Termin „zwyczaj” (_āda_, _urf_) używany przez prawników w klasycznym okresie islamu odnosił się do nowej praktyki prawnej zaaprobowanej przez _kadiego_. Krótko mówiąc, „zwyczaj” rodził się w sądzie szariackim i oznaczał zalegalizowaną _ex post_ praktykę sądową. _Co jest uznawane za dobre przez muzułmanów, jest także dobre w oczach Boga_ – miał stwierdzić Prorok w jednym z _hadisów_, na który powoływali się znawcy prawa, uzasadniając właśnie zatwierdzanie nowych „zwyczajów”. Adat nie istnieje więc tak naprawdę poza szariatem. Ani więc szariat nie jest sztywnym zbiorem nieprzekraczalnych zasad odwołujących się do Boskiego Objawienia, ani adat – utrwalonym od „niepamiętnych czasów” obyczajem, który siłą społecznej inercji wiedzie swój „alternatywny” żywot na obrzeżach cywilizacji muzułmańskiej. Obie te sfery są z sobą nierozerwalnie powiązane, wykazując elastyczność na wszelkie bodźce wysyłane przez dynamiczną rzeczywistość społeczną²⁰.

Adat odgrywał bardzo ważną rolę w życiu społeczności północnokaukaskich górali, regulując wiele aspektów ich życia i wzajemnych stosunków. Ale – co istotne – umowy bądź ugody (_ittifak_) podejmowane w ramach adatu były zapisywane i archiwizowane (po arabsku, persku, w językach tureckich bądź w jakimś miejscowym zapisywanym arabskim alfabetem). Zaczynały się zazwyczaj standardową formułą _W imię Allaha_ (…) _mieszkańcy wioski takiej i takiej umówili się, że_… Często przywoływano imiona świadków (niekiedy wraz z ich pieczęciami i podpisami) i zamieszczano cytaty koraniczne (_ajaty_). Najstarsze zachowane kodeksy (_daftar_) pochodzą już z XIV w., ale istniały z pewnością starsze, a z okresu XVIII–XX w. na terenie Dagestanu i Czeczenii zachowały się już ich tysiące. Przechowywano je najczęściej w przymeczetowych bibliotekach albo w prywatnych archiwach przedstawicieli miejscowej arystokracji obok muzułmańskiej literatury prawnej, czasem w formie inskrypcji na budynkach publicznych. A zatem – jak widzimy – miejscowy adat stanowi także wytwór i uzupełnienie muzułmańskiej kultury piśmienniczo-prawnej, nie jest formą jakiejś alternatywnej jurysdykcji wobec szariatu_,_ z którego czerpał pełnymi garściami (niekiedy sądząc zgodnie z prawem zwyczajowym, przysięgano na Koran). Używając naszej współczesnej terminologii, można powiedzieć, że szariat obejmował prawo cywilne, a adat – prawo karne (ale niekiedy obejmujące też kwestie własności ziemi) oparte na precedensach. Adat miał poza tym wyłącznie lokalny charakter, obowiązywał tylko pośród „swoich”, szariat zaś miał naturę uniwersalistyczną. Niemniej jeden i ten sam sąd mógł sądzić raz według adatu, a innym razem według szariatu, a w przypadku spraw rodzinnych albo własności ziemi – nawet mieszać te dwa systemy prawne.

Tak, to prawda, proces islamizacji prawnej społeczności północnokaukaskich nabrał tempa w XVIII w., stosunkowo niedługo przed rosyjską ekspansją. Górale coraz częściej podejmowali na zgromadzeniach starszyzny decyzję o przenoszeniu konkretnych sfer życia spod jurysdykcji adatu pod prawodawstwo szariackie. W tym sensie islam stanowił „późną naleciałość” na tych terenach – a był to leitmotiv rosyjskiej narracji orientalistycznej. Ale w żadnej mierze nie „obcą”. Bo dagestańskie adaty wyrażały mocno zakorzenioną tożsamość islamską mieszkańców. Zapisy prawa zwyczajowego Chanatu Mechtulińskiego i Szamchałstwa Tarkowskiego w kwestii apostazji były np. dużo surowsze od szariatu (kara śmierci vs. pokuta). Szamil zaś usiłował wprowadzić iście rewolucyjne zmiany – równość wszystkich muzułmanów przed prawem i indywidualną odpowiedzialność jednostki (nie grupy) za popełnione przestępstwo. To była największa nowość, nie żaden tam _dżihad_ (albo _gazawat_, czyli „święta wojna”).

Kaukaski adat znał bowiem fundamentalne dla tego świata społeczności wolnych wojowników (_dżama’aty_) pojęcie „wojny sprawiedliwej” – _iszkil._ Dotyczyło ono przede wszystkim warunków „windykacji” długu przez jedną wspólnotę od drugiej (podmiotem prawa była tu jednak właśnie zawsze grupa, nigdy jednostka, nieznana jest instytucja apelacji). I owszem, bywało, że postanowienia zawierane tutaj stały w sprzeczności z analogicznymi przepisami szariatu. _Iszkil_ jest odpowiednikiem kazachskiej _baranty/barymty_ przedstawianej często przez rosyjską administrację jako grabieżcze rajdy po trzody sąsiada, wyraz stepowej anarchii. Dezawuowanie tej praktyki wydaje się zrozumiałe, bo odbierała ona państwu monopol na przemoc. Na Kaukazie administracja rosyjska na potrzeby zarządzania góralami także angażowała się w badanie i gromadzenie tutejszego prawa zwyczajowego, ale w pewnym momencie przerodziło się to w badania archiwalne, nie „ankietowe”. Tu zapis stanowił podstawę do uznania danego rozwiązania czy wyroku za obowiązujące w danej dziedzinie prawo, a nie pytanie urzędnika ankietera, jakie orzeczenie wydawano w konkretnych przypadkach wśród przepytywanych przedstawicieli kazachskich elit rodowych. Zebrany materiał posłuży też do refleksji teoretycznej z dziedziny porównawczej antropologii prawa profesorowi Uniwersytetu Moskiewskiego Maksymowi Kowalewskiemu (1851–1916), który w książce Jersilda się nie pojawia. Będąc pod silnym wpływem Henry’ego Sumnera Maine’a (1822–1888) i jego _Ancient Law_, biblii ewolucjonistycznych historyków prawa, Kowalewski uzna szariat w Dagestanie za „najwyższe stadium adatu”_._ Jego przekonanie, że adat stanowi na Kaukazie „hamulec postępu”, a rosyjska administracja w ramach swojej „misji cywilizacyjnej” winna wspierać rozwój sądownictwa opartego na szariacie, stanowić będzie w zasadzie zakwestionowanie całej polityki rosyjskiej w tej dziedzinie²¹.

Administracja rosyjska miała sprawować nad tubylcami jurysdykcję w oparciu o lokalne prawo zwyczajowe pod warunkiem, że nie stoi ono w sprzeczności z prawodawstwem Imperium Rosyjskiego_._ Towarzyszyło temu założenie, że miejscowy adat w wyniku styku z praodawstwem rosyjskim będzie się „modernizować”, a szariat ulegać postępującej erozji. Sądownictwo oparte na prawie zwyczajowym podlegać zaś miało nieuchronnej sekularyzacji. Choć językiem orzecznictwa pozostał arabski, to rolę mułły ograniczano na rzecz wiejskiego starosty (_begawuł_), a w dokumentach z preambuły rugowano zwroty koraniczne i odwołania do Allaha. Jednym z filarów wprowadzonego przez Rosję systemu _wojenno-narodnogo uprawlenija_ miało być oparcie sądownictwa w zakresie prawa cywilnego na poznaniu i kodyfikacji „wszystkich miejscowych obyczajów”, o czym będzie sporo w książce. Zbiory te sporządzano przy minimalnej znajmości miejscowych realiów, nie przybliżając metodologii gromadzenia informacji. W 1841 r. stojący na czele _Kancelarii po uprawleniuju mirnymi gorcami_ pułkownik Bibikow zaproponował dla ujednolicenia całego procesu kwestionariusz zawierający 12 pytań. Jakieś 90 procent zagadnień, jakie znajdowały odzwierciedlenie w miejscowym sądownictwie, potraktowano tam niezwykle ogólnikowo, w kilku zaledwie pytaniach. Kwestionariusz próbował za to opisać miejscową rzeczywistość społeczną opartą na podziałach rodowo-klanowych w kategoriach rosyjskiego hierarchiczno-kastowego systemu _sosłowij._ Z czasem kwestionariusz okazywał się coraz mniej przydatny i zamiast dążenia do unifikacji miejscowych systemów prawnych starano się koncentrować na regionalnych różnicach i „katalogach przestępstw”, tracąc początkowo z pola widzenia podstawową rolę adatu jako budulca organizacji społecznej. Adat – jak słusznie przekonuje Jersild – stanowi zatem w dużej mierze wytwór rosyjskiej administracji, a nie kodyfikację dawnej tradycji. Tyle że władze rosyjskie nie posuną się do skrajności, która byłaby jednakowoż logiczną konsekwencją wcześniejszych działań: nie ogłoszą w muzułmańskim Dagestanie, czy gdziekolwiek indziej, całkowitego zastąpienia prawem zwyczajowym sądów szariackich dla jakiejś grupy ludności, jak to uczynili w maju 1930 r. Francuzi_,_ wprowadzając dla marokańskich Berberów osobną jurysdykcję opartą na prawie zwyczajowym (tzw. _dahir berbère_), co zresztą okaże się wodą na młyn dla raczkujących w Maroku ruchu salafickiego i arabskiego nacjonalizmu.

Analogicznie postępowano w Dagestanie z sądownictwem szariackim, które miało w zamyśle rosyjskiej administracji obejmować jedynie kwestie związane z zawieraniem małżeństw, rozwodami i sprawami spadkowymi. W ten sposób prawo szariackie funkcjonujące na Kaukazie stało się w pewnej mierze także konstruktem administracji rosyjskiej, a jednocześnie zakładnikiem dobrej woli muzułmańskich elit do dzielenia się swoją wiedzą. Stopniowo klarowała się też wizja adatu jako „rywala”. Pogromca imama Szamila, książę Aleksander Bariatyński, pragnął odwrócić proces, który miejscowi w nieco ewolucjonistycznym duchu postrzegali jako przejście od „epoki adatu” do „epoki szariatu”, co nie do końca odpowiadało rzeczywistości historycznej, bowiem te dwie formy sądownictwa od dawna z soba współistniały. Przekonanie takie podzielała też część rosyjskiej administracji. Dlatego poza gromadzeniem starych rękopisów ankietowano także przedstawicieli starszyzny, starając się wyekstrahować „czysty, nieskażony szariatem” adat. Przykładem takiego podejścia będą choćby badania przeprowadzone na początku lat 90. XIX w. przez Baszira Dałgata i jego współpracowników wśród „półpogańskich” Czeczenów i Inguszy. Tyle że miejscowa starszyzna, która w takiej sytuacji pozostawała głównym kanałem komunikacyjnym, często manipulowała miejscowymi urzędnikami i badaczami²².

Szariat był również obiektem administracyjnej rekonstrukcji, za którą był odpowiedzialny Departament Spraw Duchowych Obcych Wyznań w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych (_Diepartament duchownych dieł inostrannych ispowiedowanij_), naczelny organ kontrolujący życie rosyjskich muzułmanów. Był to jeden z mniejszych departamentów w strukturze MSW, który w odróżnieniu od innych nie miał swoich oddziałów terenowych. Jego pracownicy byli zazwyczaj absolwentami wyższych uczelni i musieli być bez wyjątku wyznania prawosławnego. Departament współpracował ściśle w wybranych kwestiach z innymi organami administracji. We współpracy z Ministerstwem Oświecenia Narodowego dbał np. o zapewnienie muzułmanom studiującym w rosyjskich uczelniach dostępu do wykładu na temat podstaw szariatu. Jednym z głównych ekspertów współpracujących z departamentem był Mirza (Aleksander) Kazem-bek (1802–1870), azerbejdżański Turek z Derbentu, który przeszedł na prezbiterianizm i napisał wiele naukowych publikacji na temat islamu, w tym także muzułmańskiego prawodawstwa. Jest on w zasadzie jednym z ojców założycieli rosyjskiej orientalistyki kolonialnej. Jako ekspert i konsultant w sprawach islamu kwestionował często kompetencje muzułmańskich uczonych i kadich w zakresie prawa cywilnego szariatu. Narzekał, że są „fanatyczni” i że się na niczym nie znają, w związku z czym on sam orzekał, co jest muzułmańską ortodoksją, a co nie. Najczęściej było nią to, co znalazł w średniowiecznych traktatach szkoły hanafickiej. Tym samym cofał rosyjski islam o kilkaset lat, czyniąc z szariatu żywą skamielinę. Efekty? Jeszcze w latach 50. XIX w. muzułmanie rosyjscy zajmują zaraz po żydach drugie miejsce w Imperium pod względem liczby rozwodów, także tych na wniosek kobiety. Odkąd Kazem-bek wkroczył do akcji ze swymi rygorystycznymi, mizoginicznymi intepretacjami, liczba rozwodów zaczęła spadać, a wiele spraw spornych zaczęto interpretować na niekorzyść kobiet. Później z kolei administracja rosyjska będzie w ramach swej „misji cywilizacyjnej” „wyzwalać kobiety” z patriarchalnego „jarzma szariatu”²³.

No dobrze, szariat szariatem, adat adatem, a wątki polskie? Mało i niezbyt apetyczne. Nie przeczytamy u Jersilda, jak to Adam Jerzy Czartoryski z Władysławem Zamoyskim podpisali w Londynie _Manifest niepodległości czerkaskiej 1835._ Nie przeczytamy też o naszym rodaku Teofilu Łapińskim (1826–1886), urodzonym we Lwowie uczestniku powstania węgierskiego, a później styczniowego, który w lutym 1857 r. przybył do Abchazji i zorganizował tam polski korpus posiłkowy wspierający przez dwa lata miejscowych górali w walce z Rosjanami. Sądził on, nawiasem mówiąc, że plemiona adygejskie, które błędnie (choć ze zrozumiałych względów) uważał za Indoeuropejczyków, przyjęły niegdyś od Genueńczyków katolicyzm, czego śladów dopatrywał się w charakterystycznych krzyżykach wyszywanych przez miejscowych na muzułmańskich dywanikach modlitewnych i świętowaniu przez nich dnia Wniebowzięcia Marii Matki Boskiej. Rozwiewał przy tym Łapiński mit „za naszą i waszą wolność”, żaląc się w jednym miejscu, że wśród 166 dezerterów z Półwyspu Tamańskiego _było bardzo mało Polaków i Rusinów (jedynie ośmiu), a większość stanowili Moskwicianie i Tatarzy – zwłaszcza tych ostatnich była cała masa, bo mieli nadzieję, że trafią tu na Turków_. A naszych rodaków służących w wojskach _czernomorskoj bieregowoj linii,_ zwykłych żołnierzy i oficerów, było wtedy – jak twierdzi generał lejtnant Grigorij Filipson – ponad 10 procent. Lektura dokumentów archiwalnych potwierdza tę obserwację. Pogląd o jakiejś szczególnej sympatii polskich żołnierzy do walki kaukaskich górali brał się w dużej mierze z bezpodstawnych donosów. Owszem, czasem Polacy zbiegali do miejscowych. Ale nie zawsze kierowały nimi jakieś szlachetne wolnościowe pobudki. Przyczyny były często bardziej prozaiczne – trudne warunki służby, konflikty, jakieś grzeszki na sumieniu. Przy czym wielu z nich lądowało potem w czerkieskim stroju na bazarze niewolników w Trapezuncie. Większość jednak służyła wiernie w armii rosyjskiej, uczestnicząc w ujarzmianiu Kaukazu²⁴. I na takich ludzi, uczestników rosyjskiej ekspansji kolonialnej, natkniemy się właśnie u Jersilda.

Na tłumaczącego z angielskiego taką książkę czyha wiele pułapek. Angielski, operujący skrótami myślowymi, generuje też u piszącego takie nawyki, „telegraficzny” model narracyjny ze skłonnościami do pewnej dezynwoltury. Dlatego starałem się zaglądać do źródeł, z których korzystał autor. Walczyłem z wyrywaniem krótkich fraz z kontekstu, skracaniem nazw instytucji, pozbawianiem ludzi ich rang, tytułów i stanowisk. Jeśli ktoś coś pisze, mówi i sądzi, to ważne jako kto. Generał, naczelnik czy zwykły czynownik? Poza tym niejeden z tych jegomościów byłby wściekły za nieodpowiednią tytulaturę. Nie było łatwo, ale radość spora.

Miłej lektury!

_Jerzy Rohoziński_PRZEDMOWA

Relacje Rosji z północnym Kaukazem – jak to już wielokrotnie bywało w przeszłości – znów się zaogniły. W rosyjskiej prasie ponownie zagościł zestaw pojęć i wyobrażeń związanych z góralskim bandytyzmem, przestępczością i dzikimi obyczajami. Wszystko to ma na celu wytłumaczyć, po co aż interwencja zbrojna, ma też tworzyć wokół niej sprzyjającą atmosferę. Oddziały wojskowe Federacji Rosyjskiej nie mogą przecież robić nic złego „terrorystom” z Groznego, którzy _choć w dzień wyglądają na pokojowych mieszkańców, w nocy przeistaczają się w bezlitosnych bojowników_¹. Rosyjski posterunek kontrolny w stanicy Assinowska na terenie Czeczenii – jak relacjonuje gruzińska dziennikarka – wita więc podróżnych ogromnym napisem z czerwonych liter: _Wyleczymy was z choroby terroryzmu_². Czeczen Islam Saidajew żali się z kolei: _W Rosji zawsze czuliśmy się obco, byliśmy takimi_ „_czarnuchami” gorszego sortu_³. Nawet nowy prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin zawdzięcza swoje stanowisko częściowo zbrojnej reakcji na północnokaukaski kryzys⁴. A czyż nie pobrzmiewa jak XIX-wieczny generał Armii Kaukazu funkcjonariusz rosyjskiej Służby Pogranicznej FSB, gdy klaruje: _Nie mamy prawa porzucić tych miejsc, do których minione pokolenia utorowały nam drogę swoim potem i krwią?!_⁵. W pracy tej zademonstruję, jak współcześni publicyści i politycy czerpią garściami z długiej historii imperialnego dyskursu na temat islamu, surowych obyczajów i góralskich ludów północnego Kaukazu.

W mojej analizie krzepnięcia południowych rubieży imperium w XIX w. wykorzystuję różnorodne materiały, i po rosyjsku, i po gruzińsku. Pochodzą one z bibliotek i archiwów w Petersburgu, Moskwie i Tbilisi. W tekście i przypisach dokonuję transliteracji rosyjskiego zgodnie ze standardami stosowanymi przez Bibliotekę Kongresu USA⁶, a w przypadku gruzińskiego stosuję raczej uproszczony niż „naukowy” system transkrypcji. Gruziński, co prawda, nie ma wielkich liter, ale przyjąłem taką konwencję jak w angielskim i przerabiam gruzińskie imiona i nazwy miejsc tak, by zaczynały się od wielkiej litery. Jednak przypisy końcowe odnoszące się do materiałów po gruzińsku nie zawierają już wielkich liter. Odwołania podane są też w wersji skróconej, ale czytelnik może znaleźć pełny zapis danej pozycji w bibliografii. W stosunku do miasta Tbilisi (po rosyjsku Tyflis) używam zazwyczaj jego gruzińskiej nazwy, poza przypadkami, gdy występuje ona w imperialnej nomenklaturze, jak np. „Teatr Tyfliski” albo „gubernia tyfliska”. Daty wydarzeń przed 31 stycznia 1918 r. korespondują z kalendarzem juliańskim używanym w carskiej Rosji, a nie gregoriańskim – na Zachodzie. Regionalne etnonimy transponuję na angielski zgodnie z zasadami przyjętymi przez Ronalda Wixmana w jego pracy _Language Aspects of Ethnic Patterns and Processes in the North Caucasus_ (Chicago, University of Chicago Press 1980).

Za wsparcie moich pięciu wyjazdów naukowych w różne miejsca w ciągu dziewięciu lat jestem wdzięczny realizowanemu przez Uniwersytet Kalifornijski programowi Studia Za Granicą (UCEAP) i Wydziałowi Historii tej uczelni w Davis, a także fundacji _American Councils for International Education_. W 1999 i 2000 r. Eric Johnson wraz z biurem tej fundacji w Tbilisi pomogli mi w nauce gruzińskiego, którą też sfinansowali, zorganizowali również dla mnie pracę w tamtejszych archiwach i bibliotekach. Szczególną wdzięczność winien jestem moim wspaniałym nauczycielom gruzińskiego – Ramazowi Kurdadze, Tamunie Koszoridze i Tamarze Czachtauri. Wiele zawdzięczam również Rezo Chuciszwilemu i jego zespołowi w Centralnym Archiwum Historycznym Narodowych Archiwów Gruzji, Larysie Cwiżbie z Rosyjskiego Państwowego Archiwum Wojskowego w Moskwie, Serafimie Wariechowej z Rosyjskiego Państwowego Archiwum Historycznego w Petersburgu, Neli Melkadze z Narodowej Biblioteki Parlamentu Gruzji oraz Aleko, Mai i Nucy Chuciszwilim z Tbilisi. W Stanach Zjednoczonych mogłem spędzić natomiast owocne lato 1997 r. dzięki Instytutowi Kennana przy Centrum Woodrowa Wilsona i równie twórcze miesiące letnie 1995 r. dzięki Instytutowi Hoovera przy Uniwersytecie Stanforda. Nowojorska Rada ds. Badań w Naukach Społecznych wspierała mnie w pisaniu pracy doktorskiej w latach 1992–1993. Biuro Badań i Studiów Podyplomowych oraz Koledż Sztuki i Literatury na Old Dominion University hojnie dofinansowały zaś mój projekt w jego finalnej fazie.

Chciałbym także podziękować Tomowi Barrettowi, Jamesowi Brooksowi, Michaelowi David-Foxowi, Wayne’owi Dowlerowi, Davidowi Hoffmanowi, Harshy’emu Ramowi, Ronowi Suny’emu, Jurijowi Slezkinowi, Tedowi Weeksowi, Dovowi Yaroshevsky’emu, Markowi Raeffowi i Anthony’emu Rhinelanderowi za krytyczne uwagi do kolejnych części pracy i pomoc organizacyjną, a anonimowym czytelnikom McGill-Queen’s University Press za lekturę całego maszynopisu w różnych momentach jego powstawania. Wszystkim tym osobom pragnę wyrazić również podziękowania za ukierunkowanie moich zainteresowań i sugestie poprawek w pracy. Absolutnie nieocenieni okazali się także Margaret Levey, Philip Cercone, Joan McGilvray i zespół wydawnictwa McGill-Queen’s, pomagając mi i doradzając w trakcie całego procesu wydawniczego. Miałem też wyjątkowe szczęście skorzystać z nadzwyczaj uważnej i inteligentnej redakcji książki wykonanej przez Elizabeth Hulse. Mapy przygotował zaś Don Emminger z działu usług technologicznych na Old Dominion University. Fora owocnej wymiany myśli i ciekawe towarzystwo zapewniło mi z kolei przez ostatnich kilka lat wiele regionalnych i krajowych konferencji organizowanych przez Amerykańskie Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Slawistyki, Centrum Studiów Postsowieckich w Berkeley, Grupę Studiów Postkolonialnych i Wydziałowe Seminarium Badawcze w Old Dominion University, a także w ramach inicjatyw _Midwest Russian History Workshop_ i _Maryland Workshop._ Robert Crummey i Reginald Zelnik z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis przeczytali maszynopis książki jeszcze jako pracy doktorskiej. Jej konsultant Daniel Brower dzielił się ze mną swoją wiedzą o Rosji, zarażał też mnie swoim ogólnym zapałem do badań naukowych i podróżowania, ale z respektem dla życia rodzinnego. Miałem również to szczęście, że do miłych wspomnień z Davis w Kalifornii zaliczam liczne kawy z prof. Browerem.

Praca naukowa to owoc wielu niezapomnianych chwil poznawania i badania, co przypomina mi, że przez te wszystkie lata byli ze mną moi rodzice: Paul i Marylin Jersildowie, moje córki – Annika i Kirsten, no i przede wszystkim moja żona, Heather.

Fragmenty rozdziału szóstego i trzeciego ukazały się już wcześniej w postaci artykułów: _Who Was Shamil? Russian Colonial Rule and Sufi Islam in the North Caucasus, 1859–1917_ (_Kim był Szamil? Rządy kolonialne Rosji i suficki islam na Kaukazie Północnym, 1859–1917_) opublikowanego w periodyku „Central Asian Survey”, t. 14, nr 2 (1995), s. 205–223, oraz _Faith, Custom, and Ritual in the Borderlands: Orthodoxy, Islam, and the ‘Small Peoples’ of the Middle Volga and the North Caucasus_ (_Wiara, obyczaj i rytuał na obszarach pogranicza: prawosławie, islam i ‘małe narody’ na Powołżu Środkowym i Kaukazie Północnym_) – w kwartalniku „Russian Review”, t. 59, nr 4 (październik 2000), s. 512–529. Wyrażam wdzięczność obu redakcjom za zgodę na zamieszczenie tego materiału tutaj.ROZDZIAŁ 1
DYSKURS IMPERIALNY

Nasze poczynania na Kaukazie przypominają wiele tragicznych momentów z okresu wczesnego podboju Ameryki przez Hiszpanów. Brak nam tylko jakichkolwiek zwycięstw pełnych heroizmu czy sukcesów z pól bitewnych na miarę Pizarra czy Corteza. Oby Bóg nie dopuścił, by zawojowanie Kaukazu pozostawiło po sobie takie morze krwi w dziejach Rosji, jak to rozlane w dawnych wiekach przez Hiszpanów.

Nikołaj Rajewski do ministra wojny Aleksandra Czernyszowa, 1841 r.¹

KAUKAZ PÓŁNOCNY – KRÓLESTWO „OSOBLIWOŚCI I SPRZECZNOŚCI TRUDNYCH DO POJĘCIA”

W 1872 r. gruziński misjonarz i wychowawca zatrudniony przez Towarzystwo Odbudowy Chrześcijaństwa Prawosławnego na Kaukazie o nazwisku Iosseliani uczestniczył w pogrzebie bogatego księcia w okolicach abchaskiej wsi Okum. W towarzystwie carskiego urzędnika obserwował starannie wyreżyserowane rytuały opłakiwania i wyrażania rozpaczy. Abchaskie arystokratki, oddzielone od mężczyzn, uderzały się po głowach i krzyczały, a przed rodziną i krewnymi zmarłego biły pokłony do ziemi, każdy po dziesięć minut. Mężczyźni zaś przechodzili obok ciała, kładli ręce na jego czole i wydawali okrzyki „A-a, a-a, a-a!”. Zwłoki były owinięte białą szatą i wyniesione na dziedziniec, gdzie mieszkańcy mogli nad nimi zawodzić, rwać sobie włosy z głowy i uderzać rękami o swoje czoła. Z ich ust dały się słyszeć najrozmaitsze wyrazy sympatii dla rodziny zmarłego, która uprzejmie dziękowała.

Jest coś intrygującego w tej relacji… Dlaczego cały ten Iosseliani czuł się w obowiązku, by tak drobiazgowo opisać swoim przełożonym, kolegom misjonarzom i carskim urzędnikom te obrzędy? _W trakcie mojej podróży miałem okazję zaobserwować fascynujące sceny_ – wyjaśniał – _i nie chodzi o to, że samo zdarzenie było niezwykłe, tylko że coś takiego było dla mnie całkowitą nowością_². By nadać większej wagi swojej relacji, przyjął etnograficzny model opisu: zdystansowany badacz obserwuje nieznany lud zamieszkujący odległe pogranicza Imperium: _Razem z urzędnikiem zostaliśmy na dziedzińcu i patrzyliśmy na to widowisko_³. Swe wrażenia związane z owym „widowiskiem” udało mu się jeszcze przekuć w ciekawą historię, w sam raz dla biurokratów w Tbilisi. _I tak oto zakończyła się scena pogrzebu, którą dane mi było oglądać dwa tygodnie temu_⁴. Gruzin doświadczający „nowości” abchaskich obyczajów pogrzebowych znajdzie wdzięczne grono czytelników swojej historii i w kręgach rosyjskich, i nie-rosyjskich na Kaukazie. Dla wielu z nich całe to zdarzenie, które rozegrało się pod względem geograficznym i kulturowym na pograniczu zarówno Imperium Rosyjskiego, jak i ziem gruzińskich, miało w sobie walor egzotycznej ciekawostki…

Tematem mojej książki jest nie tyle sam podbój Kaukazu Północnego, co właśnie uczynienie z tego opowieści. Iosseliani złożył swój raport niewiele ponad dekadę po zakończeniu długiej i brutalnej wojny kaukaskiej. A przedstawiciele wykształconego towarzystwa na rubieżach (_obszczestwo_ po rosyjsku, _sazogadoeba_ po gruzińsku) łaknęli takich historyjek. Chcieli słuchać o nowych poddanych Imperium – niegdyś „dzikich” góralach z kindżałami, oddanych krwawym wendettom i wiernych fanatycznym bractwom sufickim. O tym, jak to jeden z drugim porwał sobie jakąś dziewczynę na żonę. Ale nawet mieszkańcy gór północnego Kaukazu, ociekający egzotyką bohaterowie literackiego orientalizmu od Puszkina po Tołstoja, mogli teraz odnaleźć dla siebie jakieś miejsce w ramach imperialnej narracji, rozpisaną dla siebie rolę w scenariuszu dramatu nadającego cel i znaczenie istnieniu zarówno samego regionu, jak i Imperium Rosyjskiego w ogóle⁵. I w ten oto sposób społeczności wieloetnicznego pogranicza wnosiły spory wkład do rosnącej począwszy od lat 40. XIX w. samoświadomości imperialnej Rosji.

Różnorodność Kaukazu Północnego przyczyniała się do rosnącej potrzeby wyobrażenia sobie na użytek Imperium tego regionu na nowo. Już sam łańcuch gór Kaukazu rozciągający się od obszarów czarnomorskich do wybrzeży kaspijskich na odległość około 720 km przyczyniał się w znacznym stopniu do umacniania się tej różnorodności. Za pasmem kaukaskim leży Zakaukazie (Kaukaz Południowy), zamieszkane przez Gruzinów, Ormian i Azerbejdżan (azerbejdżańskich Turków)⁶. Rosjanie skutecznie podbili najpierw właśnie te bardziej odległe rejony, podczas gdy rozległe pasmo gór osłaniało tamtejszych mieszkańców przed penetracją Imperium. Pod względem językowym góry te tworzyły istną wieżę Babel. Boże, ile tu języków! Rodzina ibero-kaukaska, do której należą języki abchasko-adygejskie i kabardyjski używany na północno-zachodnim Kaukazie. Języki z grupy dagestańsko-wajnachijskiej używane przez ludy zamieszkujące północny wschód: Czeczenów, Inguszy, Karabułaków, a także Awarów, Dargijczyków, Laków, Lezginów i Tabasaranów. A to tylko najważniejsze języki Dagestanu! Spotkać tu można przecież także języki tureckie z rodziny ałtajskiej. Posługują się nimi Karaczajowie, Bałkarzy, Kumycy i Nogajowie. Jakby tego było mało, mamy również języki irańskie z rodziny indoeuropejskiej – mówią nimi Osetyjczycy, Kurdowie i Tatowie („Górscy Żydzi”)⁷. A i wśród samych plemion górskich występują jeszcze dalsze podziały. Weźmy choćby ludy adygejskie z północno-zachodniego Kaukazu, znane w świecie jako „Czerkiesi”. Można wśród nich wyróżnić aż trzynaście głównych plemion: Żane, Szegaków, Natuchajów, Abadzechów, Szapsugów, Adamejów, Bżedugów, Temirgojów, Chatukajów, Egerukajów, Mamchegów, Machoszów i Beslenejów⁸. Wystarczy? Tak, region ten jawił się Rosjanom jako królestwo _osobliwości i sprzeczności trudnych do pojęcia_ pod każdym względem, jak to ładnie ujął hrabia Władimir Sołłogub⁹.

ORIENTALIZM

Kaukaz Północny przyprawiał architektów Imperium Rosyjskiego o prawdziwy ból głowy. Ta niezwykła różnorodność: z której strony nie spojrzysz – czy pod względem geograficznym, czy pod kątem etnicznym, czy wreszcie religijnym! No i ten zaciekły opór, jaki tamtejsi górale postawili panowaniu rosyjskiemu. Wszystko to czyni z kaukaskich rubieży doskonały poligon doświadczalny dla badania mechanizmów imperialnej ekspansji Rosji. Podobnie jak dziś Kaukaz Północny mocno komplikuje życie autorom federacyjnej układanki na Kremlu, tak i w XIX w. stanowił nie lada wyzwanie dla administracji rosyjskiej usiłującej wyobrazić sobie, jak ma prawidłowo funkcjonować Imperium. Różnorodność i opór tylko napędzały imperialną wyobraźnię, zapładniając ją całym mnóstwem planów, projektów i wizji dotyczących przyszłości państwa. Niniejsze studium analizuje tę właśnie konceptualizację Imperium, biorąc na warsztat działania i idee administratorów, a także kowali rosyjskiej państwowości, urzędników kolonialnych, podróżnych, literatów, myślicieli, etnografów i geografów, Rosjan, nie-Rosjan, cudzoziemców, którym przyszło administrować albo przetrawiać intelektualnie Kaukaz Północny w okresie 1840–1917. Imperialne wizje regionu i jego góralskich mieszkańców stanowiły bez wątpienia reakcję na przedłużającą się i tragiczną w skutkach wojnę. W okresie wielkich reform i potem służyły też jako budujące wzorce w poszukiwaniu przez Imperium Rosyjskie wewnętrznej spójności, integracji i własnej tożsamości. Powstanie nowej, wieloetnicznej i wykształconej elity ucieleśniało imperialne ideały, bo uzasadniało podbój i dostarczało ambitniejszego celu czy też elementu misji cywilizacyjnej realizowanej w wyniku ekspansji militarnej.

Niezwykle twórcze wykorzystanie przez Edwarda Saida rozmaitych nurtów w obrębie francuskiej szkoły poststrukturalistycznej do interpretacji dziejów kolonializmu zainspirowało wielu badaczy do ponownego odczytania historii reprodukcji europejskich tekstów o dalekich krajach i egzotycznych kulturach¹⁰. Światowy kolonializm cechowała często przemoc i przymus, ale przejawiał się on także w całym zestawie praktyk dyskursywnych obliczonych na potwierdzenie przez Europę na arenie globalnej poglądu o istnieniu hierarchii ludów ustanowionej przez XVIII-wieczne oświecenie. Uczeni reprezentujący różne dyscypliny badali sposób, w jaki autorzy kolonialni starali się stworzyć i narzucić jakąś formę porządku i znaczenia niepokojącemu chaosowi poznawczemu, jaki wywoływały w nich odległe kraje, a tym samym potwierdzali jakąś większą prawdę o sobie samych i swojej roli historycznej w świecie¹¹. Jeden z uczonych rozszerzył nawet tę dyskusję w kierunku „wynalezienia” Europy Wschodniej przez Europę Zachodnią¹². Badania związków między wiedzą a władzą wzbogaciły też z kolei cały ten dyskurs o fascynujące historie takich dyscyplin naukowych, jak geografia czy antropologia¹³. Wielu uczonych doceniło także wagę badań nad kulturą z punktu widzenia jej peryferii czy pogranicza, uznając, że w ten sposób uzyskają lepszy wgląd w jej wartości, troski, a nawet lęki.

Do doświadczeń Imperium Rosyjskiego na jego rubieżach pasują również uwagi Ann Laury Stoler i Fredericka Coopera odnośnie do Brytyjczyków w Indiach: _Potężny aparat biurokratyczny kolonii zajmował się, zwłaszcza od lat 60. XIX w., klasyfikacją i charakterystyką ludności, spisami, ankietami i etnograficznym opisem interakcji międzyludzkich, oznaczaniem przestrzeni, a także ustanawianiem rytualnych reguł i standaryzacją praktyk_¹⁴. W moim studium podążam za Edwardem Saidem, który przypisywał tak duże znaczenie zainteresowaniu, jakie Europa żywiła względem sakralnej przeszłości Wschodu, stanowiącej jakoby jaskrawy kontrast z jego żałosnym stanem obecnym. I cóż było robić z tym niepoprawnym Wschodem? A cóż miała począć w XIX w. z tym strasznym Kaukazem Północnym nasza biedna Rosja? _Trzeba było najpierw poznać Orient, potem najechać go i opanować, potem stworzyć go na nowo z pomocą uczonych, żołnierzy i prawników, którzy wygrzebali spod ziemi zapomniane języki, historie, rasy, kultury, montując z nich – bez udziału współczesnych mieszkańców Orientu – ‘prawdziwy Orient klasyczny’, który można było wykorzystać w sądach i rządach nad nowoczesnym Wschodem_¹⁵. Władza kolonialna uzasadnia więc swoją obecność poprzez jej rzekomą rolę w przywróceniu do życia pradawnej i romantycznie nakreślonej przeszłości. I tak np. brytyjscy uczeni i urzędnicy za cel postawili sobie wydobyć z mroków zapomnienia „chwalebną” przeszłość Indii niby to pogrążonych od dawna w charakterystycznym dla Wschodu procesie stagnacji i zepsucia¹⁶. Poza tym najbliższych analogii z owych dziejów europejskiego mitotwórstwa dostarcza nam francuski „mit kabylski”: kolonialna opowieść o berberyjskich autochtonach, co to nie dawali się arabskim najeźdźcom, i ich religii, a w swych górskich wysepkach wolności skrzętnie przechowywali wspaniałe dziedzictwo rzymskiej Afryki¹⁷.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: