- W empik go
Osada w Wielkiej Pustyni - ebook
Osada w Wielkiej Pustyni - ebook
Reid Thomas Mayne to amerykański pisarz pochodzenia irlandzkiego. Urodzony w 1818 roku w Irlandii Północnej, od 1840 przebywał w Stanach Zjednoczonych, zmarł w 1883 w Anglii. Uczestniczył w wojnie amerykańsko-meksykańskiej. Napisał kilkadziesiąt powieści przygodowych z życia Indian i pierwszych osadników na Dzikim Zachodzie. Akcja innych jego powieści rozgrywa się w Meksyku, Himalajach i Południowej Afryce. Edgar Allan Poe, z którym Mayne zawarł bliższą znajomość, nazwał go wielkim, malowniczym kłamczuchem, który zmyśla na niebotyczną skalę, ale z artystycznym kunsztem.
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8292-075-8 |
Rozmiar pliku: | 2,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Rozdział XXXI
Rozdział XXXII
Rozdział XXXIII
Rozdział XXXIV
Rozdział XXXV
Rozdział XXXVI
Rozdział XXXVII
Rozdział XXXVIII
Rozdział XXXIX
Rozdział XI
Rozdział XLI
Rozdział XLII
Rozdział XLIII
ZakończenieRozdział I
Wielka Pustynia
W Północnej Ameryce, na przestrzeni czterokrotnie większej niż Francja, rozciąga się pustynia, dzika i smutna, zwana Wielką (Great American Desert).
Pustynia ta ma charakter bardzo zbliżony do afrykańskiej Sahary, miejscami jednak jest ona o wiele dziksza, gdyż pokrywają ją nagie skały lub pył szary, jak gdyby popiół.
Wielką Pustynię Amerykańską z północy na południe przecina łańcuch gór niedostępnych, o szczytach wyniosłych i zboczach kończących się głębokimi przepaściami. Góry te, zależnie od ich formacji, przybierają w słońcu rozmaite barwy lub błyszczą się jak polerowane.
Rzeki przebiegające te okolice są również niezwykłe. Jedne z nich płyną łożyskiem szerokim i głębokim, a gdy pójdziesz z ich biegiem, przekonasz się, że koryta ich maleją, znikają, aż wreszcie giną niewidzialne w piaskach pustyni, z tym aby w innym znów miejscu zolbrzymieć w tak szerokie i głębokie, że wielkie statki handlowe pomieścić mogą. Rzekami takimi są Arkansas i Platte.
Inne znowu, jak Colorado i Snake, objęte skalistymi brzegami, pędzą wśród ścian granitowych czasami po kilkaset mil.
Dziwne są jeziora tej amerykańskiej pustyni. Niektóre z nich znajdują się wśród gór niebotycznych. Inne znów – wśród nieurodzajnych płaszczyzn. Daremnie jednak szukałbyś ich po latach kilku w tym samym miejscu, wysychają one lub znikają bez śladu.
Często napotyka się w górach pieczary, przejścia i tunele, zwane barranca lub cañón.
Nieliczni mieszkańcy pustyni osiedli w oazach, z których rozleglejsze zajmują ludzie cywilizowani. W jednej z tych oaz, położonej niedaleko Nowego Meksyku, znajduje się kilka miast i prawie sto tysięcy mieszkańców. Druga wielka oaza okala jeziora: Słone i Utah.
Jest jeszcze mnóstwo mniejszych oaz obfitujących w rzeki i roślinność. Niektóre z nich są zamieszkałe przez plemiona indiańskie.
Prócz Indian spotyka się tam łowców i traperów walczących tak dobrze ze zwierzętami jak i z okrutnymi Indianami.
W oazach tych wreszcie, spotykamy forty, czyli stacje handlowe, do których ciągną karawany kupców wiozących swe towary w wozach zwanych wagonami. Wozy te zaprzężone są w muły lub woły.Rozdział II
Śnieżny cypel
Lat temu dwadzieścia kilka podróżowałem z karawaną kupców udającą się z Saint Louis do Santa Fe w Nowym Meksyku. Przybywszy na miejsce, zwróciliśmy się na południe celem odwiedzenia naszych odbiorców w mieście Chihuahua.
Rozsprzedawszy towary i mając tylko pieniądze, postanowiliśmy wracać drogą krótszą, wiodącą wprost przez pustynię. Pomimo, że drogi tej nie znaliśmy zupełnie, mieliśmy nadzieje, że ją znajdziemy.
Zakupiwszy w El Paso konie, wozy i muły, zaopatrzeni we wszelkie rzeczy niezbędne, doskonale uzbrojeni i zaprowiantowani wyruszyliśmy z El Paso, posuwając w kierunku wschodnim.
Po przejściu odnogi Gór Skalistych ciągnącej się z północy na południe, dotarliśmy do drogi, która wyprowadziła nas na równinę rozciągniętą po wschodniej stronie gór.
Po kilkunastodniowym pochodzie napotkaliśmy wartki strumień. Postanowiliśmy trzymać się jego biegu, a postępując tym sposobem, doszliśmy do wielkiej rzeki Pecos.
Przeprawiwszy się na jej lewy brzeg, posuwaliśmy się dalej, mając nadzieję napotkania innej rzeki płynącej w kierunku wschodnim, w którym nam posuwać się należało.
Maszerując w ten sposób, zaszliśmy daleko więcej na północ niżeśmy zamierzali.
To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.