- W empik go
Ósma klasa - ebook
Ósma klasa - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 151 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Miał nowy garniturek, który leżał wcale dobrze, z wyjątkiem kamizelki trochę za ciasnej.
Ale „sekretarzyk“ nabierał z każdym dniem tuszy – wyokrąglił się i trudno było odziać go jak ulał.
Więc ubranko koloru rozmoczonego błota, pokratkowane nieokreślenie, ładne, było do twarzy – tylko trochę już przyciasnawe.
Nie zapłacone, a już za ciasne.
Mikuś (tak zwano sekretarza) winszował sobie w duchu tego mankamentu. Będzie miał pretekst zwrócenia garnituru, gdyby krawiec był nadto niedyskretnym. Tymczasem jednak – laseczka nowa, kapelusik, kołnierzyki lśniące i ta buzia co dzień szersza jak dłuższa, prawie kwadratowa.
A na niej dziwny dar bezustannego błogiego ugrzecznienia.
Mówi ktoś – Mikuś szast nóżką, „całuję rączki“. – Skwierczy telefon, Mikuś kłania się, „całuję rączki“. Nie mówi nikt – Mikuś jeszcze grzeczniejszy – ot… ma kredyt.
Lubiany, prawie kochany – siedzi przy biureczku, na którym stale jakiś kwiatek tragicznie agonizuje. Obok ohydny klecha w sutannie z porcelany – kilka wyrobów estetycznej kultury wiedeńskiej – nieco dalej jakieś wykopalisko – i karnecik balowy. Nożyce redakcyjne – dużo papierów, listów czekających na odpowiedź…
Leży tom encyklopedii – otwarty na literze rozpoczynającej miano jednego z władców Europy, który nadwerężył sobie kark, spadając z automobilu. – Mikusiowi polecono, aby miał nekrolog w pogotowiu. Władca prawdopodobnie się wygrzebie, ale nekrolog być musi. Gdyby… ot – na wszelki wypadek.
Nikt tego tak nie zrobi, jak właśnie Mikuś. Doda tam nutkę osobistą, coś jakby jakieś wspomnienie. Napisze nawet: „Tak się złożyło, że przejeżdżając, widziałem dostojnego zmarłego… jak piękny, silny, wesół”…
Przeważnie się tak składa, że Mikuś widuje, jak kapusta na Zamarstynowie rośnie, ale Mikuś jest przedziwnie sprytny. Potrafi cudownie z każdej sytuacji się wywinąć. Umie znaleźć się zawsze w kropce. Najdrażliwsze sytuacje bywają mu powierzane. Stąd jest sekretarzem. Umie na czas zmrużyć swe siwe oczęta i przyczaić się. Potrafi także nastawić się i uczynić się „ważnym”. Dziennik, który reprezentuje, w miarę potrzeby jest albo lekkim o europejskim polocie organem, lub strażnicą wielkiego znaczenia jakichś ogromnych walk społecznych. Mikuś w ostatnich czasach nabrał dużego waloru, bo wyjaśniło się, iż potrafi doskonale złatać artykuł, gdzie „tęsknoty bytowania“, „posłannictwo utrwalenia“, „zrębowanie przesądów“, „byty czucia“ – jeżyły się a propos de bottes – i oblepiały odpowiednio jednego z trzech wieszczów – jak pisać sążniste odezwy do dam w sprawach mody, igrając z piórami, wstęgami, frędzlami, jak patentowana dama od fabrykowania przepisów stroju, prywatnego rachunku i savoir-vivre'u .