Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Ostatni wawrzyn Geneza i dzieje walk na Górnym Śląsku od stycznia do maja 1945 roku - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 marca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ostatni wawrzyn Geneza i dzieje walk na Górnym Śląsku od stycznia do maja 1945 roku - ebook

Ostatni wawrzyn Georga Guntera, zmarłego w 2008 roku a urodzonego w roku 1930 w Raciborzu na Śląsku Opolskim, to jedna z nielicznych w niemieckiej historiografii pozycji poświęconych w całości walkom ostatnich miesięcy wojny na Górnym Śląsku, w tym na Śląsku Cieszyńskim, czyli we wschodniej i południowo-wschodniej części historycznej śląskiej krainy. Zainteresowany tą tematyką polski czytelnik do tej pory mógł jedynie sięgać po przekrojową pracę Walka o Śląsk 1944/1945 Hansa von Ahlfena, byłego komendanta obrony Festung Breslau, która w języku polskim ukazała się dopiero w 2009 roku, po blisko 50 latach od pierwszego jej wydania.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8178-867-0
Rozmiar pliku: 9,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO

„Ostatni wawrzyn” Georga Guntera, zmarłego w 2008 roku a urodzonego w roku 1930 w Raciborzu na Śląsku Opolskim, to jedna z nielicznych w niemieckiej historiografii pozycji poświęconych w całości walkom ostatnich miesięcy wojny na Górnym Śląsku, w tym na Śląsku Cieszyńskim, czyli we wschodniej i południowo-wschodniej części historycznej śląskiej krainy. Zainteresowany tą tematyką polski czytelnik do tej pory mógł jedynie sięgać po przekrojową pracę Walka o Śląsk 1944/1945 Hansa von Ahlfena, byłego komendanta obrony Festung Breslau, która w języku polskim ukazała się dopiero w 2009 roku, po blisko 50 latach od pierwszego jej wydania.

Dzięki wydawnictwu Napoleon V na książkę o niemiecko-sowieckich zmaganiach, których krwawą areną, od stycznia aż do pierwszych dni maja 1945 roku, stała się wschodnia część Śląska, polski czytelnik czekał już zdecydowanie krócej. Pierwsze wydanie książki G. Guntera do rąk niemieckiego czytelnika trafiło w roku 1974. Z kolei doprowadzenie w roku 2002 do wydania w języku angielskim świadczy o szerszym zainteresowaniu tematyką walk obronnych wojsk Grupy Armii „A”, następnie nazywanej Grupą Armii „Środek” generała (później feldmarszałka) „Żelaznego Ferdynanda” Schörnera, z nacierającymi przez teren Śląska oddziałami 1. i 4. Frontu Ukraińskiego, marsz. Koniewa i gen. Pietrowa (wymienionego następnie na bardziej ofensywnego gen. Jeremienkę).

Przedstawienie tych zaciętych, kilkumiesięcznych zmagań niemiecko-sowieckich przez rodowitego Ślązaka G. Guntera różni się od ujęcia gen. Ahlfena. Dla przeciętnego czytelnika, zainteresowanego historią swojego regionu a nawet konkretnej miejscowości w ostatnich miesiącach wojny, zapewne ciekawszy jest punkt widzenia walczącego na pierwszej linii żołnierza lub cywilnego uciekiniera, próbującego ujść z życiem przed nadciągającą nieubłaganie Armią Czerwoną, niż szersza perspektywa pochylonego nad mapą oficera sztabowego.

Górny Śląsk, a następnie położone na polsko-czeskim pograniczu Zagłębie Karwińsko-Ostrawskie, były ostatnimi ośrodkami przemysłowymi we władaniu III Rzeszy. Stąd uporczywość niemieckiej obrony, która wynikała także z obawy Hitlera i podporządkowanego mu Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu przed zmasowanym atakiem na Niemcy poprzez Bramę Morawską i Czechy. Szybkie zdobycie przez Armię Czerwoną fabryk, hut i kopalń Górnego Śląska (a wcześniej opanowanie Krakowa) jakoby w celu uniknięcia na ich terenie przewlekłych, niszczycielskich walk, nie było – wbrew obowiązującej przez minione lata oficjalnej wersji wydarzeń – podstawowym celem sowieckiej ofensywy. Mit ten obalił płk prof. dr hab. Henryk Stańczyk a swoje ustalenia w tych „propagandowych” kwestiach przedstawił między innymi na kartach wydanych w 2014 roku nakładem Napoleona V książek: Bitwa o Kraków 1945 i Walec wojny w południowej Polsce 1944-1945.

Wbrew zamiarom sowieckich dowódców związki taktyczne niemieckiej 17. Armii wyrwały się z oskrzydleń w rejonie Krakowa i Górnego Śląska. Następnie stawiły opór na łatwiejszych do obrony rubieżach, co szczególnie niekorzystnie wpłynęło na dalsze natarcie wojsk stosunkowo słabego 4. Frontu Ukraińskiego. Słowa gen. Carla Beckera, dowódcy 253. Dywizji Piechoty o tym, że oddając Ostrawę, poddaje się zarazem Niemcy, wypowiedziane przez niego przed rozpoczęciem przez Sowietów operacji ostrawskiej w dniu 10 marca 1945 roku, miały swój ciężar gatunkowy. Nie pomogło nawet przekazanie przez Stalina do dyspozycji gen. Pietrowa, dysponującego ponad dwustoma pojazdami pancernymi V Korpusu Zmechanizowanego Gwardii. 253. Dywizja Piechoty wytrwała na swoich pozycjach w rejonie Strumienia, a jej dowódca otrzymał Krzyż Rycerski. Z kolei dowódca 4. Frontu Ukraińskiego, gen. Pietrow i jego szef sztabu wyczerpali cierpliwość Stalina i stracili swoje stanowiska. Natarcie w kierunku Bramy Morawskiej kontynuowano, a dzienne straty po stronie atakujących dochodziły do 2 tys. ludzi...

Umiejętnie kierowana przez dowódców Wehrmachtu zażarta obrona zaprawionych w walkach na froncie wschodnim jednostek, takich jak m.in. 68., 75., 359. i 371. Dywizja Piechoty, 78. Ludowa Dywizja Szturmowa, 3. i 4. Dywizja Górska, 1. Dywizja Narciarska, 97. i 100. Dywizja Strzelców, wspieranych w krytycznych momentach przez „straż pożarną frontu wschodniego”, czyli 8., 16., 17., 19. i 20. Dywizję Pancerną, wytrzymała napór słabo wyszkolonej i źle dowodzonej piechoty wyżej wymienionych dwóch Frontów Ukraińskich, dysponujących znaczną przewagą w artylerii, broni pancernej, lotnictwie i zaopatrzeniu. Warto dodać, że w tych zmaganiach po stronie niemieckiej brała też udział estońska 20. Dywizja Grenadierów Waffen-SS, elementy sformowanej między innymi z węgierskich Niemców 18. Ochotniczej Dywizji Grenadierów Pancernych „Horst Wessel” Waffen-SS, a nawet pododdziały piechoty i artylerii węgierskiej 16. Dywizji Piechoty. Z kolei Armia Czerwona miała na Śląsku w swoich szeregach oddziały propagandowe i dywersyjne złożone z byłych żołnierzy niemieckich, członków antynazistowskiego Komitetu Narodowego Wolne Niemcy.

Mankamentem wszystkich niemieckich opracowań poświęconych działaniom wojennym roku 1945 jest szczupłość bazy archiwalnej. Nawet monografie dywizji walczących zimą i wiosną 1945 roku na Śląsku nie podają zbyt wielu szczegółów tych starć. Inaczej ma się sprawa ze źródłami postsowieckimi, które charakteryzuje nie tylko szczegółowość i odpowiednia sprawozdawczość, w tym na temat strat własnych, ale nade wszystko kompletność. Jedyna wada tych zasobów to ograniczony do nich dostęp. Ponadto strona rosyjska od ponad 10 lat udostępnia w internetowych bazach danych miliony cyfrowych kopii dokumentów, dotyczących poniesionych strat osobowych oraz przyznanych żołnierzom i oficerom odznaczeń wraz z opisami ich czynów bojowych. W ten sposób kolejny raz sprawdza się stara zasada, że historię piszą zwycięzcy... Niemniej, książka niemieckiego historyka, którą Czytelnik obecnie trzyma w swoim ręku, to najlepiej dotąd udokumentowany głos – pokonanej w tym śmiertelnym starciu na Śląsku – drugiej strony.

Musimy mieć świadomość, że dramat ostatniego roku II wojny światowej miał także trzeciego, biernego aktora. Rok 1945 to bowiem początek tak zwanej Tragedii Górnośląskiej miejscowej ludności cywilnej. Ofiarami walk, ale przede wszystkim rabunków, gwałtów i morderstw, takich jak najbardziej znane masowe zbrodnie w Miechowicach koła Bytomia oraz w Przyszowicach koło Gliwic, padali z rąk czerwonoarmistów bez różnicy Niemcy, Ślązacy i Polacy, a nawet uciekinierzy z hitlerowskich obozów koncentracyjnych i alianccy jeńcy wojenni. Zarazem do ostatnich dni wojny panował hitlerowski terror. Przykładowo na terenie Cieszyna, czyli znajdującego się najdłużej pod niemiecką okupacją polskiego miasta, rozstrzeliwania ludności cywilnej trwały aż do końca kwietnia 1945 roku, choć nie żył już przecież wódz „Tysiącletniej” Rzeszy…

O tych właśnie ostatnich ofiarach minionej wojny, którym nie przyświeca blask bojowej chwały, winniśmy w pierwszej kolejności pamiętać.

Grzegorz KaszturaOD TŁUMACZA

Dzieło Georga Guntera (zwanego dalej Autorem), które zacny Czytelnik trzyma w tej oto chwili w dłoniach, zalicza się do absolutnej klasyki niemieckich monografii, opisujących ostatnie miesiące zmagań II wojny światowej na ówczesnych wschodnich ziemiach Rzeszy. Zajmuje tu, i słusznie, miejsce obok takich pozycji, jak Bój o Pomorze Ericha Murawskiego, Walka o Śląsk 1944/45 Hansa von Ahlfena, czy Bój o Prusy Wschodnie Kurta Dieckerta i Horsta Grossmanna, by poprzestać na tych trzech. Łączy je zresztą nie tylko tematyka, ale również zbliżony sposób narracji, odmienny niż choćby ten stosowany przez Egberta Kiesera w Zatoce Gdańskiej 1945, której właśnie (czy może raczej – głównie) dlatego nie umieściłem w powyższym gronie.

Ponieważ jednak tłumacza interesuje przede wszystkim formalna strona przekładu, pozwolę sobie podać tu kilka informacji, na które być może co bardziej wytrwały Czytelnik zechce kiedyś zwrócić uwagę. Po pierwsze i najważniejsze, dzieło Autora pisane jest na ogół jasnym, zwięzłym językiem, nie sprawiającym większych translatorskich problemów. Wyjątkiem mogą być jedynie te fragmenty, w których daje Autor wyraz swemu emocjonalnemu stosunkowi do opisywanych wydarzeń.

Po drugie: informacje bardziej już szczegółowe. Otóż zrezygnowałem, z nielicznymi wyjątkami, ze stosowania rozmaitych skrótów czy abrewiacji, w które obfituje niemieckie słownictwo wojskowe, a które Autor stosuje z prawdziwym upodobaniem. Jeśli chodzi o pojawiające się w tekście oznaczenia stanowisk w dowództwach rozmaitych związków, zdecydowałem się, wobec niemożności zastąpienia ich odpowiednimi rodzimymi terminami, do przełożenia ich na język polski. Gdy pojawiają się po raz pierwszy, wówczas umieszczam w nawiasie stosowny symbol (np. Ia, czy O1) wraz z lapidarnym wyjaśnieniem zakresu czynności takiego oficera. Pełniejsze omawiane tego uznałem za bezcelowe; w dobie internetu odszukanie stosownych informacji jest kwestią chwili.

Niemiecki termin Abteilung (o ile dotyczy on jednostki taktycznej) tłumaczę jako „batalion”, bez względu na to, czy mowa o związkach pancernych, czy np. artylerii. Korpusy oznaczam zawsze cyframi rzymskimi, w przeciwieństwie do Autora (notabene, pragnącego w ten sposób ułatwić odbiór książki nieoswojonemu widać z tego typu symboliką niemieckiemu czytelnikowi).

Gdy chodzi o podawanie nazw miejscowych, Autor przyjął zasadę posługiwania się wyłącznie niemiecką terminologią; nie tylko w odniesieniu do Górnego czy Dolnego Śląska (co w końcu jest oczywiste), lecz również Czech, Słowacji, a nawet Węgier. W przekładzie kierowałem się kryterium geograficznym: nazwa konkretnego miejsca podawana jest w języku kraju, na terenie którego dziś miejsce to się znajduje. Nie dotyczy to, oczywiście, terminów zakorzenionych w języku polskim (jak choćby Wiedeń lub Bratysława, a na innym biegunie – Opawa czy Bogumin), choć tu ich wybór był oczywiście uznaniowy. Wiele – choć nie wszystkie – z tych subtelności uwzględnionych zostało w odpowiednim indeksie. W oryginale pozwoliłem sobie zachować jedynie nazwy ulic, ich aktualne nazwy zamieściłem, o ile zdołałem je ustalić, w nawiasach.

W oryginalnym niemieckim wydaniu Autor zrezygnował z zamieszczania przypisów, co podkreślił zresztą w słowie wstępnym. Ze swej strony zdecydowałem się jednak na opatrzenie niektórych miejsc własnymi przypisami, czy to wyjaśniającymi poszczególne passusy, czy też prostującymi pewne informacje. Wszystkie podobne ingerencje opatrzone zostały dopiskiem „przyp. tłum.”. Mniej istotne uzupełnienia dopisane zostały bezpośrednio w tekście w nawiasach kwadratowych i również oznaczone w powyższy sposób.

Wreszcie, bo jakżeby bez tego, w kilku słowach odnieść należy się do zasygnalizowanej już na samym początku treści pracy. Prócz mnóstwa szczegółów, polski Czytelnik zetknąć może się tu z osądami budzącymi wątpliwości, lub zgoła sprzeciw; zapowiedź tego stanowi zresztą już zamieszczony na ostatniej stronie okładki „blurb”, dosłownie przeniesiony z niemieckiej edycji. Pamiętać trzeba, że Autor pisał o Niemcach dla Niemców – stąd i podobne sformułowania, i przebijający miejscami z tekstu patos.

Grzegorz BębnikOD AUTORA

Pomysł napisania tej książki zrodził się z lektury całego szeregu dzieł historycznych, dokumentalnych relacji oraz wszelkiego rodzaju opisów, dotyczących II wojny światowej. Stało się dla mnie wówczas jasne, że jako kronikarz ówczesnych wydarzeń nie mogę się zgodzić z obowiązującym sposobem przedstawiania tamtych czasów. Zamierzałem, oczywiście „jedynie” napisać historię walk na Górnym Śląsku, nie chciałem jednak robić tego – i to wydaje mi się tu niezwykle istotne – z pewnej wąskiej perspektywy. Przede wszystkim oznaczało to, że nie zamierzam poświęcić swej uwagi i współczucia wyłącznie żołnierzom, rozpaczliwie walczącym na rozmaitych odcinkach górnośląskiego frontu. Zarazem bowiem pokazać pragnę, w jak straszny sposób dotknięta została także ludność cywilna, zarówno na obszarach objętych walkami, jak i podczas ucieczki, gdy dopadły ją wojenne furie, podsycane żywioną przez nieprzyjaciela straszliwą żądzą odwetu. Po prostu, gruntownie, dokładnie, minuta po minucie zrelacjonować zamierzam wszelkie mniejsze i większe okropności, jakie przyniosła z sobą owa przeklęta wojna. Oznacza to również, że przyjrzeć muszę się także temu, co miało miejsce poza wyłącznie górnośląskim „odcinkiem”, zwłaszcza wtedy, gdy zauważałem ewidentne współzależności lub też pragnąłem poinformować czytelnika o sytuacji na sąsiednich frontach, na Środkowym czy Dolnym Śląsku, czy nawet więcej: przedstawić mu, co w tym samym czasie działo się na zachodnim teatrze działań wojennych.

Przestawianie wypadków rozgrywających się na górnośląskim froncie na tle tworzonym przez „sytuację ogólną” ma za zadanie uświadomienie czytelnikowi całego wymiaru tej ogólnoniemieckiej tragedii. Istotne jest to zwłaszcza pod koniec książki, gdy położenie na wszystkich frontach stało się wręcz dramatyczne. Dzięki temu obszernie zilustrowane zostały ostatnie miesiące wojny.

Podczas długotrwałych prac nad tą książką – mających miejsce przede wszystkim w latach 60. – miałem okazję prowadzić rozmowy z żyjącymi jeszcze uczestnikami tamtych wydarzeń. Istotną częścią wykorzystanych przeze mnie źródeł były również zapisy w dziennikach, listy, wszelkiego rodzaju relacje. Moją ambicją było nadanie jednolitej formy temu jakże obszernemu materiałowi, na który składały się z jednej strony wiarygodne relacje żyjących świadków, z drugiej zaś dokumenty historyczne.

GENEZA rozpoczyna się obrazem pierwszego, zmasowanego nalotu alianckich bombowców na niezwykle istotne dla prowadzenia wojny zakłady produkcji benzyny syntetycznej w Kędzierzynie.

Miało to miejsce 7 lipca 1944 r. (po zakończeniu działań wojennych załogi brytyjskich i amerykańskich bombowców ze zdumieniem dowiedziały się, że baterie ciężkich dział przeciwlotniczych w rejonach ataku obsługiwane były przez piętnasto-, szesnastoletnich uczniów szkół średnich, tzw. pomocników obrony przeciwlotniczej ).

W tym samym czasie pod naciskiem rozpoczętej 22 czerwca 1944 r. sowieckiej ofensywy letniej, wśród ciężkich strat załamał się niemiecki front na wschodzie. Po katastrofie, mającej miejsce na środkowym odcinku wkrótce przez nieprzyjaciela przełamany został również i południowy odcinek. Tym samym jeszcze przed końcem miesiąca Armia Czerwona stanęła nad Wisłą. Ponadto Sowieci zbliżyli się również do granic Prus Wschodnich.

Znad Wisły w okolicach Baranowa Sandomierskiego, gdzie Sowieci wkrótce już skupili silne ugrupowanie uderzeniowe, kierunek późniejszego ataku wymierzony był wprost w odległy o jakieś 150 km Górny Śląsk. Do końca 1944 r. na wschodnim froncie, naprzeciwko beznadziejnie słabych sił niemieckich obrońców stanęło łącznie 400 sowieckich dywizji i 100 jednostek pancernych, czekających na wydanie rozkazu do natarcia.

Jeszcze na krótko przed rozpoczęciem sowieckiej ofensywy Hitler, puszczając w swym zaślepieniu mimo uszu ostrzeżenia i zaklęcia generalicji wojsk lądowych nazwał gigantyczną koncentrację sowieckich wojsk „największym bluffem od czasów Dżyngis-Chana...”.

Sowiecka ofensywa, poprzedzona wielogodzinnym, huraganowym przygotowaniem artyleryjskim ruszyła 12 stycznia 1945 r. z przyczółka pod Baranowem Sandomierskim. Tak, jak obawiali się tego niemieccy dowódcy frontowi, doprowadziła ona do kompletnego rozbicia znajdujących się wówczas na pozycjach niemieckich oddziałów. Na stracenie szedł pułk po pułku; pierwsze, rozjechane gąsienicami sowieckich czołgów uchodźcze treki znaczyć zaczęły drogi odwrotu, zmieniając je w miejsca wiejące lodowatą grozą.

Z pomocą zarówno jednostek sprowadzonych z zachodu, jak i resztek z tych tworzących do niedawna wschodni front, niemieccy dowódcy usiłowali zatrzymać rosyjską ofensywę generalnie na granicach Rzeszy. Wszelkie „środki zaradcze”, dzięki którym zamierzano odtworzyć pogruchotaną linię frontu, z racji notorycznego braku żołnierzy i sprzętu wprowadzać można było jedynie stopniowo. Do 17-18 stycznia Sowieci stali już zasadniczo na granicach Górnego Śląska na północ od okręgu przemysłowego, a ich kliny uderzeniowe przeniknęły nawet w kilku miejscach do wnętrza regionu.

Temu, co miało miejsce potem, czyli szczegółowemu opisowi historii walk na Górnym Śląsku poświęcona jest zasadnicza część książki. Były to walki pozycyjne i odwrotowe, ataki i bitwy obronne, z najwyższym poświęceniem toczone przez niemieckich żołnierzy po obu stronach Odry i jej dopływów. Te krwawe zmagania trwały łącznie ponad sto dni. Odcinek Odra-Opawa w południowej części regionu stanowił jeszcze 25 kwietnia 1945 r. rejon zaciekłej obrony; w tym samym czasie 400 kilometrów na zachód Amerykanie i Sowieci podawali już sobie ręce w Torgau nad Łabą.

Książka zawiera w skróconej formie opis dziejów sześciu dywizji. Czytelnik znajdzie tu wiele, jak sądzę, wartościowych informacji na temat walk, toczonych przez poszczególne dywizje i ich oddziały.

Zrezygnowałem z zamieszczania pod tekstem przypisów z podaniem źródeł, jako że uważam, iż przypisy takie wydatnie utrudniają swobodną lekturę.

Niezbędne „Uwagi” – pogrupowane w kolejności rozdziałów – umieściłem na końcu książki.

Strzałki na mapach naniesione zostały zgodnie z informacjami zawartymi w tekście książki, oddając dokładnie stan wiedzy, na przykład co do ówczesnych ruchów oddziałów.

Jeszcze kilka słów odnośnie samego tytułu książki. Zasadniczo, czytelnik słusznie dopatruje się jego właściwego kontekstu. Wybierając go, nie miałem absolutnie na myśli „wawrzynu zwycięstwa”; byłoby to zresztą cokolwiek absurdalne. Myślałem raczej o ostatnim wawrzynie, jakim wieńczy się głowę poległego wojownika; wojownika, który pomimo poniesionej klęski dochował wierności sprawie.

Georg Gunter, w lipcu 2006 r.CZĘŚĆ II
HISTORIA WALK NA GÓRNYM ŚLĄSKU OD STYCZNIA DO MAJA 1945 R.

PIERWSZE KONTRUDERZENIE ARTYLERII SZTURMOWEJ I STRZELCÓW NA WSCHÓD OD OKRĘGU PRZEMYSŁOWEGO

OGÓLNY ROZWÓJ SYTUACJI NA FRONCIE DO 20 STYCZNIA

„NIECH UCIEKA, KTO JESZCZE MOŻE UCIEKAĆ!”

„SĄ JUŻ TUTAJ!”

WZMOŻONY NACISK OD PÓŁNOCY NA ZACHODNIĄ FLANKĘ OKRĘGU PRZEMYSŁOWEGO

22 STYCZNIA: ROSJANIE NA ZACHODNIM BRZEGU ODRY!

23 STYCZNIA: NOC NAD GLIWICAMI I OPOLEM

PEWNA DYWIZJA PANCERNA

GÓRNOŚLĄSKIE LEGNICKIE POLE ROKU 1945

PRZYGOTOWANIA DO OBRONY NA LINII KOŹLE-RACIBÓRZ-RYBNIK

„DO TEGO MIEJSCA I ANI KROKU DALEJ!”. PŁONĄCE WRAKI CZOŁGÓW NAD ODRĄ I RUDĄ

NA KRÓTKO PRZED „ZATRZAŚNIĘCIEM BRAM” NA POŁUDNIE OD OKRĘGU PRZEMYSŁOWEGO

STULECIA I JEDEN DZIEŃ RUD RACIBORSKICH

PODPORUCZNIKOWI THAMMOWI GWIAZDY NIE LŚNIŁY ZŁOTEM¹⁶

NADCHODZĄ STRZELCY NARCIARSCY!

KONIEC FRONTU W GÓRNOŚLĄSKIM OKRĘGU PRZEMYSŁOWYM W DNIACH 27-28 STYCZNIA 1945 R.

CO JEDNI POWINNI, INNI ZAŚ MUSIELI

KONCENTRACJA SIŁ DO OBRONY I STABILIZACJA POŁOŻENIA W REJONIE RYBNIKA I NA PÓŁNOC OD RACIBORZA, SIŁĄ RZECZY BEZ WYSTARCZAJĄCEJ OCHRONY

CZARNY DZIEŃ 8. DYWIZJI PANCERNEJ. – DRAMATYCZNE WYDARZENIA WOKÓŁ UTWORZENIA SOWIECKIEGO PRZYCZÓŁKA ODRZAŃSKIEGO NA PÓŁNOC OD RACIBORZA

„JAGA SAN MA!”²⁵

NOCNY, OGNISTY BLASK NOWEJ JUTRZENKI NAD ODRĄ

ROZPACZLIWE NIEMIECKIE KONTRATAKI NA PÓŁNOC OD RACIBORZA.

OGÓLNA SYTUACJA W POCZĄTKACH LUTEGO

ATAKI I OBRONA NAD NYSĄ KŁODZKĄ

ZAŁAMANIE SIĘ OBRONY LINII ODRY NA ŚLĄSKU ŚRODKOWYM I DOLNYM. – GŁĘBOKIE PRZESKRZYDLENIE LEWEJ FLANKI FRONTU GÓRNOŚLĄSKIEGO

NIEUDANA PRÓBA PRZEBICIA SIĘ ROSJAN NA LINII RACIBÓRZ-RYBNIK 8 I 9 LUTEGO

NIEUDANE PRÓBY PRZEBICIA SIĘ ROSJAN PRZEZ FRONT 1. ARMII PANCERNEJ

CZAS NA ZACZERPNIĘCIE ODDECHU

ROZKAZ DO ATAKU DLA NIEMIECKIEGO XI KORPUSU ARMIJNEGO

ŻOŁNIERSKA ŚMIERĆ

ATAK XI KORPUSU ARMIJNEGO

SOWIECKA OFENSYWA POD STRUMIENIEM 10 MARCA 1945 R.

NA KRÓTKO PRZED DECYDUJĄCĄ BITWĄ NA ZACHODNIM GÓRNYM ŚLĄSKU

DECYDUJĄCA BITWA NA ZACHODNIM GÓRNYM ŚLĄSKU

...DO UTRATY NYSY I GŁUBCZYC

PRZEWLEKŁE WALKI NA ZACHÓD I POŁUDNIOWY WSCHÓD OD GŁUBCZYC – SOWIECKI ATAK NA GŁUBCZYCE

RACIBORSKI WIELKI PIĄTEK

ODPARCIE SOWIECKICH ATAKÓW NA PRZEDPOLACH KARNIOWA-OPAWY ORAZ NAD OPAWĄ, ODRĄ I OLZĄ

POLICZONE DNI

GODZINA ZERO------------------------------------------------------------------------

¹ W oryginale Würzburg-Riese. Chodzi tu o stacjonarne urządzenie radarowe FuMG 65 o zasięgu radionamierzania do 80 kilometrów, służące do kierowania ogniem artylerii przeciwlotniczej. W rzeczywistości średnica jego anteny nie przekraczała 7,5 metra – przyp. tłum.

² W tekście działo to nazywane jest „Wellington”. Brak informacji, by określenie to stosowane było szerzej; prawdopodobnie powstało ono ad hoc, w tej właśnie baterii – przyp. tłum.

³ Udział wojsk bułgarskich w wojnie po stronie państw Osi ograniczył się, na dobrą sprawę, do okupacji części terytoriów Grecji i Jugosławii – przyp. tłum.

⁴ W tym miejscu po raz pierwszy używa Autor w odniesieniu do żołnierzy 97. Dywizji Strzelców, wielokrotnie później powtarzanego, potocznego określenia Spielhahnjäger; „strzelcy cietrzewi”. Zaczerpnięte zostało ono z dywizyjnego godła, przedstawiającego właśnie charakterystycznie wygięte pióro z ogona cietrzewia – przyp. tłum.

⁵ Termin „styl 08/15” odnosi się do nużącego, jednostajnego powtarzania tych samych czynności. Nazwą nawiązuje do modelu karabinu maszynowego z lat I wojny światowej – przyp. tłum.

⁶ Gen. Hans Källner urodził się 9 października 1898 r. w Katowicach – przyp. tłum.

⁷ „Nieczuli na burze”, dosłownie zaś sturmfest. Określenie to przez Autora zaczerpnięte zostało z „Pieśni Dolnosaksończyków” (Niedersachsenlied):
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: