- promocja
Ostatnie dni królowych - ebook
Ostatnie dni królowych - ebook
W rożnych państwach i w różnych epokach kobiece królowanie wyglądało inaczej. O ile wiele z ukoronowanych pań cieszyło się przywilejami królowych, o tyle mało z nich sprawowało oficjalną władzę. Książka pokazuje schematy rządów sprawowanych przez kobiety, od starożytności po wiek XX, przez pryzmat ostatnich dni władczyń. Wśród prezentowanych dwudziestu opowieści znajdują się sceny morderczych tortur (Brunhilda), samobójstwa (Kleopatra), zabójstwa (Sissi, Draga Obrenović), matkobójstwa (Agrypina), dekapitacje (Maria Stuart, Maria Antonia), egzekucje bez procesu (ostatnia caryca). Równolegle do tych wszystkich tragicznych śmierci, na uwagę zasługują także ostatnie chwile tych, które nie straciły życia od ciosu nożem czy na gilotynie i u kresu swoich dni z godnością, w zaciszu prywatnych komnat i publicznie, podejmowały ostatnią walkę, tym razem ze śmiercią. Nawet jeżeli ostatnie dni królowych mogłyby wydawać się nam banalne, to one nigdy nie są „normalne”. „W moim końcu jest mój początek”, oto motto wybrane przez Marię Stuart, na długo przed egzekucją.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-15921-1 |
Rozmiar pliku: | 5,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Królowa nie żyje, niech żyje królowa!
Niektóre stereotypy, wciąż powielane, zyskują powszechny rozgłos i w ten sposób zniekształcają prawdę historyczną. Na przykład Grecja nie jest tylko – a i to wydaje się dyskusyjne – „państwem, które wymyśliło demokrację”, lecz także miejscem, gdzie powstał i rozwinął się reżim dyktatorski, tak też Francja nie jest jedynie państwem praw człowieka i Wielkiej Rewolucji. To także obszar, gdzie rozwijał się, nie bez zmian i ulepszeń na przestrzeni ośmiu wieków, harmonijny system monarchiczny. Część Francuzów lubi o tym pamiętać, nie tracąc żadnej okazji, by wyrazić przywiązanie do monarchii czy choćby fascynację nią. Uwielbienie to – o dziwo – obejmuje również Anglię, odwiecznego wroga Francji, a każdy jubileusz, małżeństwo, każdy chrzest w królewskiej rodzinie wzbudzają entuzjazm mało przystający do państwa, które dwa wieki wcześniej wysłało na szafot swojego króla. Chyba że rzecz ma się inaczej i Francuzi próbują w ten sposób oczyścić sumienie; wyrażając skruchę za zbrodnie swoich przodków, oddają hołd trwałości monarchii sąsiadów po drugiej stronie kanału La Manche.
Takie mniej lub bardziej świadome przywiązanie do monarchii wyraża zapewne uczucia symboliczne, nostalgiczne czy historyczne, ale również wiele mówi o wątpliwościach, które ogarniają naród francuski. Nie rozumiejąc do końca, dokąd zmierzają, współcześni Francuzi pocieszają się tym, skąd pochodzą. Wyjaśnienie tego zjawiska okazuje się wielowątkowe. Do dziś Wersal, zamki nad Loarą czy okres rządów generała de Gaulle’a, republikańskiego monarchy absolutnego, wzbudzają zachwyt. Przejawów fascynacji jest więcej: nadzwyczajna oglądalność, jaką zyskują programy prowadzone przez Stéphane’a Berna czy Francka Ferranda, oraz niespotykane zainteresowanie artykułami zachwalającymi zalety monarchii, które ukazują się w niewątpliwie republikańskich gazetach czy czasopismach. Nie sposób również nie przypomnieć o francuskich sukcesach wydawniczych biografii znanych osobistości lub królewskich dynastii, które napisali Jean-Christian Petitfils (m.in. Ludwika XIV, Ludwika XVI, Madame de Montespan), Jean des Cars (m.in. Ludwika II Bawarskiego, Franciszka Józefa i Sissi) czy Simone Bertière (m.in. Marii Antoniny, Julesa Mazarina, Ludwika Burbona).
W roku 2014 zespół historyków pod kierownictwem Patrice’a Gueniffeya opublikował Ostatnie dni królów, które także odniosły duży sukces wydawniczy. W przedmowie uznany biograf Napoleona przypominał, jak bardzo francuscy monarchowie na wzór największego spośród nich, Ludwika XIV („Odchodzę, ale państwo będzie trwać”), dbali o przekazywanie władzy. Troszczono się również o „stosowne królewskie umieranie”, które podnoszono niemal do rangi religijnego obrzędu. Zgodnie z prawem salickim, wykluczającym kobiety z dziedziczenia tronu, trudno sobie wyobrazić stworzenie podobnego dzieła prezentującego ostatnie dni francuskich królowych: według średniowiecznego aforyzmu „lilie nie pracują ani przędą”. O ile wiele z nich cieszyło się przywilejami królowych, nieliczne sprawowały oficjalną władzę. Były, przynajmniej niektóre, zręcznymi doradczyniami. Niektóre miały mężów, którzy słuchali ich rad (Maria Antonina, cesarzowa Eugenia, Katarzyna Medycejska), poglądy innych okazały się bardziej rozbieżne (Józefina de Beauharnais, Małgorzata de Valois, która nawet wypowiedziała wojnę swojemu mężowi, Henrykowi IV!).
W innych państwach i w różnych epokach wyglądało to inaczej. Z tego właśnie powodu wyjątkowo interesujące wydawało nam się pokazanie, przez pryzmat ostatnich dni władczyń, schematu rządów sprawowanych przez kobiety od starożytności po wiek XX. Tragiczny los niektórych skutkował czasami poważnymi konsekwencjami: Kleopatra, nie chcąc podporządkować się Oktawianowi (przyszłemu Augustowi), wybrała śmierć, jednak wcześniej pomogła rozszerzyć wpływy Cesarstwa Rzymskiego, pierwszego światowego mocarstwa, poza granice Europy. Namawiając swojego męża, króla Serbii Aleksandra, do sojuszu z Austrią, Draga Obrenović nie tylko przyspieszyła jego upadek i zabójstwo, lecz także doprowadziła do zniknięcia dynastii Obrenoviciów, co skutkowało dziesięcioletnim kryzysem, który zakończył się wybuchem pierwszej wojny światowej.
Pracując nad tą książką, staraliśmy się zachować równowagę między poszczególnymi stuleciami. Nowożytność kojarzy się ze złotym okresem królowania kobiet, z czasami panowania takich postaci jak Katarzyna Medycejska, Katarzyna II Wielka, Maria Teresa Austriaczka czy Krystyna Wazówna. Wszystkie były prawdziwymi „kobietami stanu”, potrafiły rządzić samodzielnie lub zręcznie wykorzystując poparcie pierwszego ministra czy mądrego doradcy (Mazarin, Potiomkin, Kaunitz, Oxenstierna). Jednak również w starożytności, średniowieczu oraz czasach współczesnych żyły królowe, które zmieniały historię Europy. Naszym pragnieniem było także jednakowe przedstawienie sytuacji w poszczególnych państwach. Kraj pochodzenia – czasami także religia – nie zawsze determinują obszar sprawowania władzy. Szkotka Maria Stuart została królową Francji, Niemka Alicja Hessen-Darmstadt – cesarzową Rosji, Hiszpanka Eugenia de Montijo – cesarzową Francuzów, zaś belgijska księżniczka Maria Charlotta – arcyksiężną Austrii, a potem cesarzową Meksyku. Dlatego też postanowiliśmy opisać koleje losu wybitnych kobiet, które urodziły się lub zmarły w Londynie, Petersburgu, Wiedniu, Rzymie czy Belgradzie, ale także nad brzegiem Nilu, w samym sercu lasów Austrazji, w piwnicy domu Ipatiewa w Jekaterynburgu lub za wilgotnymi murami Conciergerie w Paryżu. Historia staje się czasami lekcją geografii oraz podróżą w czasie. Ponadto, w czasach gdy dobrze widziane jest wyrażanie uznania dla mieszania się i otwierania granic między państwami, bardzo pożyteczne wydaje się przypomnienie o międzynarodowej kulturze wiodącej prym na dworach i salonach dawnych ustrojów, dla których idea europejska nie była ani pustym sformułowaniem, ani abstrakcją. Posiadała ona inny wymiar niż administracyjny, biurokratyczny, ekonomiczny, który próbuje zaistnieć na Starym Kontynencie od ponad siedemdziesięciu lat.
Pragnęliśmy, aby nasze opowieści – stanowiące część tej wielkiej, powszechnej historii – były rzetelne, potwierdzone naukowo, ale zarazem żywe i przystępne. Dlatego też zaprosiliśmy do współpracy autorów niekiedy pomijanych czy lekceważonych przez niektórych fachowców pod pretekstem, że mają czelność łączyć treść i formę, erudycję i styl. Niektórzy są specjalistami, których prace zyskały powszechne uznanie, inni to historycy czy dziennikarze, których pasja jest widoczna zarówno w wykonywanym zawodzie, jak i sposobie patrzenia na współczesny świat.
Historia jest tragiczna, jak przekazał nam Raymond Aron. Według Hobbesa, „człowiek człowiekowi wilkiem”. W przypadku kobiet jest tak właśnie, gdy to one sprawują rządy. W brutalnej walce o przywództwo również władczynie odegrały niebagatelną rolę. W prezentowanych dwudziestu opowieściach znajdują się sceny morderczych tortur (Brunhilda), samobójstwa (Kleopatra), zabójstwa (Sissi, Draga Obrenović), matkobójstwa (Agrypina), dekapitacje (Maria Stuart, Maria Antonia), egzekucje bez procesu (ostatnia caryca). Czyżby chodziło o sprawiedliwość dziejową? Warto przypomnieć, że w repertorium zbrodni Agrypina i Katarzyna II potrafiły dowieść swoich umiejętności.
Równolegle do tych wszystkich tragicznych śmierci na uwagę zasługują także ostatnie chwile tych, które nie straciły życia od ciosu nożem czy na gilotynie i u kresu swoich dni z godnością, w zaciszu prywatnych komnat i publicznie, podejmowały ostatnią walkę, tym razem ze śmiercią. Jak nie być pod wrażeniem postawy tych królowych, odsuniętych od władzy z powodu podeszłego wieku, zmęczenia czy szaleństwa, wykluczonych czy skazanych na przymusową izolację (Wiktoria, Eugenia de Montijo, Eleonora Akwitańska...)? Jak nie czuć swoistej fascynacji wobec tak silnego pragnienia wszystkich tych władczyń trwałego zapisania się w pamięci potomnych? Kobiet uzbrojonych w wiarę i nadzwyczajną wolę walki – czasami do końca życia – przeciwko chorobie (Katarzyna Medycejska, Anna Austriaczka, Katarzyna II Wielka...)? Zupełnie jakby istniała pewna forma dostojności podczas ostatniej podróży, która byłaby przywilejem zasiadających na tronie i pozwalałaby im odchodzić w iście królewski sposób. Nawet jeżeli ostatnie dni królowych mogłyby wydawać się nam banalne, to te władczynie nigdy nie są „normalne”. „W moim końcu jest mój początek” – oto motto wybrane przez Marię Stuart na długo przed egzekucją.
Ani oświecenie, ani nadzwyczajne tempo postępu, ani zakrojony na szeroką skalę proces demokratyzacji mas nie zdołały położyć kresu zasadom królewskości. Będąc symbolem tradycji, która nie może zginąć, godność królewska umiała przywdziać szaty nowoczesności. Przyniosło to najrozmaitsze konsekwencje, także niekorzystne. Koniec z tajemnicą, sekretami, przemilczaniem, które niegdyś były nieodłącznie związane ze sprawowaniem królewskiej władzy. Zakończyła się epoka, kiedy to wiedza ludu o władcach ograniczała się do tekstów zawartych w parenetycznych kronikach, czasami ujawnianych po śmierci panującego. Początkowo zachowywano jedynie wspomnienia (archiwa, iluminacje, dzieła drukowane), następnie wizerunki (portrety), potem poznawano wybrane fragmenty z życia osób prominentnych (osobiste wspomnienia od czasów panowania Ludwika XIV, prasa, doniesienia). Wiek XIX ujawnił prawdziwy wygląd rządzących (fotografia), natomiast XX pozwolił odkrywać rzeczywistość w czasie realnym ‒ głos przez radio oraz prezencję i osobowość dzięki telewizji. Mamy zatem możliwość poznania wielu detali z życia, miłości i śmierci księżniczek i królowych, czasami stawianych w równym szeregu z innymi znanymi postaciami show-biznesu czy sportu. Cóż za kontrast między skromnie opisywaną przez kronikarzy śmiercią Agrypiny czy Brunhildy a tragicznym końcem Lady Diany śledzonym niemal na żywo przez mass media, nieustannie zatroskane tym, by błyskawicznie przekazywać społeczeństwu „święte” informacje o tym, co się dzieje w wielkim świecie!
Czy w takich warunkach istnieje jeszcze możliwość, by członkowie rodzin królewskich nadal się wyróżniali i roztaczali podobną aurę jak ich przodkowie? Zapewne tak. Nic się nie zmieniło dla królowych godnych tego imienia ‒ od XVI wieku i sentencji Elżbiety I, którą w biografii Marii Stuart cytuje Stefan Zweig: „My, książęta, jesteśmy wyeksponowani niczym na scenie na wzrok i ciekawość całego świata. Najdrobniejsza plamka na naszym ubraniu zostaje zauważona, najmniejsza niezręczność w zachowaniu szybko wychwycona i dlatego powinniśmy szczególnie dbać, by nasze postępowanie zawsze było odpowiednie i szlachetne”.
Jean-Christophe Buisson i Jean Sévillia
------------------------------------------------------------------------
1 Stéphane Bern jest dziennikarzem specjalizującym się w tematyce związanej z monarchią i szlachectwem, prowadzi programy w radiu i telewizji. Franck Ferrand ‒ pisarz, dziennikarz radiowy, zajmujący się historią (przyp. red.).
2 Patrice Gueniffey (red.), Les Derniers Jours des rois, Paryż 2014.
3 Stefan Zweig, Maria Stuart, tłum. Maria Wisłowska, Warszawa 1974.Zniszczone marzenie
Kleopatra
Aleksandria, sierpień, rok 30 p.n.e.
Śmierć Kleopatry, legendarna scena znana z historii powszechnej, wieńczy polityczny, a zarazem sentymentalny mit, którego główną bohaterką jest królowa Egiptu, wyniosła i uwodzicielska, u boku Marka Antoniusza – równie zauroczonego jej wdziękiem, co uzależnionego od picia. Wersja kinowa historii zapewne znacząco przyczyniła się do tej popularności. Zwłaszcza od momentu pojawienia się na ekranie innego niezwykłego duetu, Richarda Burtona i Elizabeth Taylor, którzy wcielili się w historyczną parę w filmie reżyserowanym przez Josepha Mankiewicza. Jednak mit, w sensie etymologicznym – kłamstwo, sięga znacznie dalej, zrodził się bowiem z gloryfikacji zwycięzcy nad Antoniuszem, Oktawiana, genialnego polityka, który zostanie pierwszym cesarzem rzymskim i przyjmie tytuł Augusta. Rzeczywistość okazuje się inna. Kleopatra była królową państwa podporządkowanego władcom Rzymu i ich ciągłym kłótniom. Najpierw w Cezarze, potem w Marku Antoniuszu znalazła dwóch potężnych protektorów, dzięki którym Egipt stał się uprzywilejowanym sojusznikiem, aż do czasu, gdy Oktawian położył kres jej panowaniu i dynastii Ptolemeuszy.
Malowidło z Herkulanum przedstawiające prawdopodobnie królową Kleopatrę
Chcąc zrozumieć koniec, należy przypomnieć początki. Kiedy Kleopatra VII została królową w roku 51 p.n.e., Egipt dynastii Lagidów był ostatnim z wielkich królestw okresu hellenistycznego, któremu początek dało efemeryczne imperium Aleksandra Wielkiego. Jednak samo królestwo Egiptu, wstrząsane przez wieki wewnętrznymi kryzysami, od dawna przestałoby istnieć bez protektoratu Rzymu, któremu zależało na jego przetrwaniu. Także Kleopatra mogła szybko popaść w zapomnienie. Już w 49 roku p.n.e. została bowiem obalona przez swoją siostrę Arsinoe i brata Ptolemeusza XIII. Rok później, dzięki interwencji Cezara i niemal przez przypadek, odzyskuje władzę. Ścigając pokonanego pod Farsalos Pompejusza, Cezar dotarł do Aleksandrii, gdzie jego wróg chciał znaleźć schronienie. Czekała tam jednak na niego śmierć. Doradcy młodego Ptolemeusza XIII, pragnąc przypodobać się nowemu władcy Rzymu, doprowadzili do ścięcia Pompejusza. Błędna kalkulacja. Cezar postanowił wykorzystać okazję, by zmienić formę protektoratu nad Egiptem na swoją korzyść, i wymusił pojednanie między Ptolemeuszem a Kleopatrą. Jednak ród Ptolemeusza nie wyraził na to zgody, doprowadzając do wojny, którą ostatecznie wygrał Cezar w marcu roku 47 p.n.e.
Pozostawało doprowadzić do stworzenia w Egipcie uległego rządu. Kleopatra była dobrą kandydatką, pod warunkiem że uwolni się ją od wrogów w rodzinie. Ptolemeusz XIII zginął w walce, zatem Cezar musiał jedynie wysłać Arsinoe do Rzymu i zgodnie z tradycją zaaranżować ślub młodego Ptolemeusza XIV z jego siostrą. W ten sposób Kleopatra odzyskała władzę pod bacznym okiem trzech stacjonujących tam legionów. Cezar wyjechał z Egiptu w lipcu 47 roku p.n.e., pozostawiając królową być może w ciąży.
Latem 46 roku p.n.e. młoda kobieta przyjeżdża do Rzymu na zaproszenie swojego suwerena i kochanka. Ma tam okazję uczestniczyć w oficjalnym poczwórnym tryumfie Cezara nad Galią, Pontem, Numidią i oczywiście Egiptem. Kleopatra widziała zatem jadących na wozach i zakutych w kajdany pokonanych wodzów, poniżanych przez prześmiewczy tłum: Wercyngetoryksa, Jubę II, czteroletniego syna władcy Numidii, który popełnił samobójstwo, a także swoją siostrę Arsinoe. Oto Egipt został zaproszony do Rzymu, by obserwować swój własny upadek! Prawowita królowa i zdetronizowana królowa, Kleopatra i Arsinoe, były w tym miejscu z woli zwycięzcy, który koronował jedną i zakuł w kajdany drugą. Obie reprezentowały swój zaszachowany kraj. Była to okrutna lekcja dla Kleopatry, gdy musiała patrzeć na siostrę zhańbioną i poniżoną przez innego! Piętnaście lat później ten obraz kołyszącej się na wozie Arsinoe będzie zapewne jej towarzyszył, gdy podejmie swoją ostatnią decyzję.
Zabójstwo Cezara 15 marca 44 roku p.n.e. zmusiło Kleopatrę do ucieczki z Rzymu, gdzie nie była już bezpieczna. Dla królowej rozpoczął się okres niepewności: nowy konflikt cywilny z pewnością dałby jej większą swobodę, jednak jego wynik mógłby podważyć polityczny status Egiptu.
W ciągu roku 43 p.n.e. Kasjusz i Brutus, stojąc na czele armii republikańskiej, podbili prowincje wschodnie poza Egiptem, gdzie nie zdołali dotrzeć. Natomiast ich towarzysze ponieśli klęskę na terenach zachodnich. Po wielu zwrotach sytuacji Antoniusz wraz z Oktawianem – sojusznikiem, bez którego chętnie by się obył – przejął kontrolę na zachodzie.
Oktawian był synem siostrzenicy Cezara, który ku zaskoczeniu wszystkich adoptował go w swoim testamencie. W wieku zaledwie dziewiętnastu lat młodzieniec szybko ujawnił swoje wybitne zdolności do kierowania państwem. Razem z Lepidusem i Markiem Antoniuszem doprowadził do powołania II triumwiratu. Pozostawało jedynie uporać się z republikanami. Nastąpi to podczas bitwy pod Filippi – w październiku 42 roku p.n.e. dawni wrogowie Cezara ponoszą sromotną klęskę, głównie dzięki kunsztowi wojennemu Antoniusza.
Triumwirowie rozdzielili władzę między sobą. Oktawian i Lepidus podzielili się prowincjami hiszpańskimi i w Afryce. Antoniusz, który cieszył się większym prestiżem, przejął resztę rzymskich terytoriów. Italia nie została podzielona. Triumwirat miał być formą przejściową, trwał dziesięć lat. Początkowo przyjęte rozwiązania faworyzowały Antoniusza, z biegiem czasu ewoluowały na korzyść Oktawiana. Pod koniec roku 40 p.n.e. traktat w Brundizjum przyznał mu pełnię władzy nad Zachodem i jedynie Italia utrzymała swój teoretyczny status kondominium. Zwieńczeniem porozumienia był ślub Antoniusza z siostrą Oktawiana, Oktawią. Cztery lata później, w roku 36 p.n.e., syn Cezara odbiera Lepidusowi Afrykę. Tym samym triumwirat został zamieniony w duumwirat, z dwoma potężnymi przywódcami, którzy niebawem staną naprzeciw siebie.
Pojedynek Antoniusza z Oktawianem
Po przejęciu władzy na Wschodzie Antoniusz postanawia przeorganizować podległe mu państwa, bazując na Egipcie, najbogatszym spośród nich. Ma do wyboru dwie opcje: zaanektować lub zachować jego pozycję państwa-klienta, czyli uległego sprzymierzeńca. Często Rzym preferował drugie rozwiązanie, wywołujące mniej konfliktów i mniej kosztowne. Należało jedynie mieć po swojej stronie koncyliacyjnego, ale i skutecznego władcę. Kleopatra była inteligentną królową i doskonale wiedziała, że chcąc zachować koronę i autorytet, musi lojalnie służyć Rzymowi. Tuż po zwycięstwie pod Filippi została kochanką Antoniusza, tak jak wcześniej Cezara. Nie wiadomo, czy została także jego żoną. Antoniusz był wówczas mężem Oktawii, co nie uniemożliwiało mu poślubienia księżniczki z innego państwa: rzymskie zasady monogamii nie pozwalały jedynie na uznanie wartości cywilnej drugiego małżeństwa. Relacja triumwira i królowej Egiptu miała przede wszystkim znaczenie polityczne, nawet jeżeli istniał między nimi jakiś związek uczuciowy. Nie była to żadna szalona miłość do „niezaspokojonej Wenus”, jak pisał Kasjusz Dion. Nimfomania Kleopatry i informacje, jakoby królowa Egiptu posiadała nadzwyczajne umiejętności uwodzenia, są zwykłymi pogłoskami, które z biegiem czasu obrosły w legendę. Jeśli chodzi o jej wygląd fizyczny, to nieliczne portrety, które rzekomo ją przedstawiają, zdają się przyznawać rację Plutarchowi. Według niego, o ile Kleopatra wyróżniała się wdziękiem i obyciem, to „jej uroda nie była wyjątkowa ani nie mogłaby zachwycać tych, którzy na nią patrzyli”.
W roku 34 p.n.e. Antoniusz zakończył planowaną przebudowę struktury państw Wschodu, a osią tych zmian stała się nowa dynastia, łącząca Ptolemeuszy i rodzinę cesarską Cezara. Kleopatra przyjęła tytuł „królowej królów”, a każde z trojga dzieci, które miała z Antoniuszem – bliźnięta Aleksander Helios i Kleopatra Selene oraz najmłodszy Ptolemeusz Filadelfos – otrzymało tytuł królewski i część ziem wschodnich. Ostatni mniejsi władcy po rozbiciu państw hellenistycznych zachowali swoje przywileje, ale przeszli pod zwierzchnictwo nowej dynastii. Chociaż z pozoru jej panowanie zostało ograniczone do terytoriów wschodnich, to zasięg jej władzy miał objąć całe imperium. Na szczycie tej piramidy jest Antoniusz, cieszący się poważaniem i posłuchem wszystkich wschodnich władców, włącznie z Kleopatrą. Powodem wzrostu znaczenia nowej dynastii jest jednak przede wszystkim fakt, że Kleopatrę – kochankę zamordowanego Cezara – przedstawia się jako jego żonę, a młodego Ptolemeusza XV jako ich syna. Antoniusz postanowił nadać dziecku przydomek „Cezarion”, aby wzmocnić autorytet dynastii. Prawdziwy czy nie, syn Cezara miał pozyskać przychylność mieszkańców terenów zachodnich. Dodatkowo Antoniusz przywiózł z Italii swojego najstarszego, czternastoletniego syna Antyllusa, urodzonego z poprzedniego małżeństwa z Fulwią, rzymską matroną.
Następuje to w czasie, gdy relacje z Oktawianem ponownie ulegają pogorszeniu. Antoniusz zarzucał Oktawianowi między innymi to, że przysłał mu jedynie dwa tysiące żołnierzy, w miejsce obiecanych w traktacie zawartym w Brundizjum szesnastu tysięcy, by uzupełnić armię walczącą z Partami. Można wyobrazić sobie oburzenie Oktawiana. On, adoptowany syn Cezara, który z dumą nosi swoje nowe imię podkreślające należną mu władzę, nagle ma przed sobą konkurenta, młodszego brata, syna z krwi Cezara i to razem z nową dynastią! Powiązanie Ptolemeuszy i rodziny Cezara nosi znamiona unii grecko-rzymskiej, będącej syntezą historyczną i polityczną między Zachodem i Wschodem, między Cezarem i Aleksandrem. Nowa dynastia również rości sobie prawa do rządzenia i właśnie w tym tkwi główna przyczyna konfliktu. Prezentując w Aleksandrii swoją nową wizję dynastii, Antoniusz zwraca się przede wszystkim do Rzymian i Italików, a nie do aleksandryjczyków. Przedstawia Cezara jako założyciela nowej dynastii, a siebie jako jego następcę w imperium i w alkowie Kleopatry.
Tym samym między oboma przywódcami rozpoczyna się na wschodzie walka propagandowa. Pomimo popularności, którą zachował w Rzymie, Antoniusz przegra. Oktawian, będąc na miejscu i mając pod kontrolą ziemie zachodnie, zdołał przekonać ludność zmęczoną wojnami cywilnymi, że w takiej sytuacji nowe starcia są nieuniknione. Wykazał się przy tym sprytem i pokazał, że groźny jest konflikt z Egiptem, rządzonym przez Kleopatrę, kobietę wyrachowaną i rozwiązłą, której ambicją jest pozbawienie Rzymu i Italii pierwszoplanowej roli w imperium. Ponieważ wątpliwe wydawało się, że sam Egipt może stanowić realne zagrożenie, zaczęto przedstawiać Antoniusza jako zdegenerowanego rzymskiego generała, podporządkowanego swojej egipskiej kochance, którą wspiera we wszystkich jej działaniach. Mit przeklętej pary nabrał kształtu.
Nie doceniając determinacji rywala, Antoniusz popełnił błąd. Koncentrował swoje wojska w Armenii, przygotowując się do najazdu na Partię. Oktawian wykorzystał okazję i zajął znaczną część wybrzeża Adriatyku. Zaskoczony tak szybką reakcją, Antoniusz znalazł się w trudnej sytuacji. W przeciwieństwie do powszechnie panującego przekonania, słynna bitwa morska pod Akcjum, do której doszło 2 września 31 roku p.n.e., nie okazała się rozstrzygająca. Antoniuszowi i Kleopatrze udało się uciec i zachować ponad sto okrętów oraz całą armię lądową. Jednak dzięki wygranej Oktawian przejmuje kontrolę na morzach i zdobywa znaczącą przewagę psychologiczną. Następnego dnia po bitwie okręty Antoniusza, które wpłynęły do Zatoki Ambrakijskiej, poddały się. Tydzień później Oktawian przejął armię lądową, co doprowadziło do utraty Grecji, Macedonii i wkrótce Azji Mniejszej. Stopniowo rzymskie oddziały Cyrenajki i większość wschodnich władców odmawiają posłuszeństwa Antoniuszowi.
Ostatnie starcie
O ile Antoniusz pogodził się już z porażką, to Kleopatra obmyślała plan inspirowany taktyką wojenną Hannibala, polegającą na zajęciu Hiszpanii. Pamiętała także, że prowincja ta była bastionem zwolenników Pompejusza w walce przeciwko Cezarowi. Jednak w przeciwieństwie do Pompejusza, Antoniusz nie miał w tamtym regionie adherentów, którzy by go wspierali. Sytuację komplikował fakt utraty kontroli nad wybrzeżem Afryki, co uniemożliwiało przeprowadzenie planowanej akcji. Wówczas królowa podjęła radykalną decyzję: postanowiła opuścić Egipt, zabrać ze sobą swój majątek i armię, żeby osiedlić się gdzieś w Afryce lub Indiach, byleby poza obszarem wpływów rzymskich. Podróż miała się rozpocząć od holowania okrętów przez Przesmyk Sueski aż do Morza Czerwonego, skąd byłaby kontynuowana w kierunku Morza Arabskiego lub Zatoki Perskiej. Pozornie szalone przedsięwzięcie wydaje się bardziej racjonalne niż pierwszy zamysł Kleopatry, co więcej, rozpoczęto nawet przygotowania do wyprawy. Plan ten nie został zrealizowany z powodu kolejnej zdrady: Didiusz, namiestnik Syrii, postanowił wykorzystać sytuację. Zawarł porozumienie z Beduinami z regionu Petry, od zawsze żyjącymi w złych relacjach z Kleopatrą, i zasugerował im, by zaatakowali konwój w Przesmyku Sueskim, gdy okręty będą transportowane na drewnianych rolkach. Nabatejczyków nie trzeba było długo namawiać: kilka ataków kawalerii położyło kres ekspedycji.
Efekt domina zainicjowany klęską pod Akcjum dopełnił się. Bez sprzymierzeńców Antoniusz i Kleopatra zostali sami. Wydaje się, że on tylko z dystansu przyglądał się temu, co robi ona. Kiedyś wesoły, towarzyski mężczyzna, najwyraźniej popadł w depresję. Przy nabrzeżu dużego portu kazał wybudować sobie dom, który nazwał „Timoneion”, od imienia Tymona, znanego ateńskiego mizantropa z czasów Arystofanesa. Zamknął się w nim i zanudzał swoich nielicznych gości mowami na temat ludzkiej niewdzięczności. Nagłe trudności, które Oktawian napotkał w Italii, dały Antoniuszowi jednak nieco nadziei. Po starciu pod Akcjum pierwszym zadaniem zwycięzcy było zajęcie się demobilizacją części swojej armii, jej liczebność znacznie bowiem wzrosła z powodu dołączenia wojsk przeciwnika. Sto lat wojen domowych i podbojów sprawiło, że rozdział ziem i nagród dla weteranów stał się wiecznym kłopotem przywódców. Rzesza uzbrojonych proletariuszy, zawsze gotowych sprzedać swoje usługi za najbardziej hojną ofertę, stanowiła ciągłe zagrożenie. Początkowo Oktawian odesłał pierwsze kohorty weteranów do Italii, nie dając im nic. Jednak w listopadzie i grudniu, gdy zaczął nadzorować sytuację na wschodzie, dotarła do niego wiadomość, że w Italii wybuchły zamieszki, które wymagały jego natychmiastowej obecności. Niezwłocznie udał się do Brundizjum, aby przyjąć delegatów i podjąć odpowiednie kroki w celu uspokojenia napiętej sytuacji. Jednak szybko okazało się, że to nie wystarczy: wkrótce nastąpiła demobilizacja dziesiątków tysięcy żołnierzy, których trzeba było odesłać i niezwłocznie wynagrodzić.
W Brundizjum Oktawian przebywał nie dłużej niż miesiąc. Potrzebował funduszy, żeby wypłacić żołd legionistom i weteranom, a mógł je znaleźć w Egipcie. Stąd pilna potrzeba przejęcia kontroli w królestwie Lagidów, którego „PKB” i „rezerwy” nie były tylko legendą. Nadszedł czas policzenia się z Antoniuszem i Kleopatrą.
Śmierć Kleopatry na obrazie Jeana-Baptiste’a Regnaulta z 1799 roku
Oni natomiast wzmocnili obronę Egiptu, wykorzystując okres wytchnienia, kiedy Oktawian musiał skupić się na wydarzeniach w Italii. Oczywiście ani Antoniusz, ani Kleopatra nie mieli złudzeń, że zdołają pokonać rzymskie imperium, kontrolowane już przez Oktawiana. Na forum publicznym dbali o zachowanie pozorów. Przyjęcie Cezariona i Antyllusa do grona efebów było okazją, by zorganizować wspaniałe publiczne uroczystości. Ale podczas prywatnych przyjęć wyraźnie można było wyczuć zbliżający się koniec królestwa. W czasach swojej świetności Antoniusz i Kleopatra założyli „Stowarzyszenie życia niepowtarzalnego”, rodzaj elitarnego klubu, którego członkami było zaledwie kilka uprzywilejowanych osób. W zaistniałej sytuacji jego nazwę zmieniono i wybrańcy stali się „Towarzyszami śmierci”. Mówi się, że królowa testowała różne trucizny na więźniach i że trucizna żmii wywoływała najłagodniejszą śmierć. Rozpoczęła także budowę swojego mauzoleum, gdzie jeszcze przed ukończeniem projektu gromadziła najcenniejsze przedmioty, ale i materiały palne, by wszystko zostało spalone z jej zwłokami, na wypadek gdyby wróg zaczął jej zagrażać.
Negocjacje i szantaż
Pomóc w takiej sytuacji mogła tylko dyplomacja. Jednak gdy dysproporcja siły okazuje się zbyt duża, dyplomacja słabszej strony ogranicza się do gestów na pokaz i szantażu. To wyjaśnia zarówno wzmocnienie granic, jak i testowanie trucizn i budowę mauzoleum, co oczywiście miało być tajemnicą poliszynela. Oktawian miał tylko jeden słaby punkt: brak gotówki, co mogło doprowadzić do rebelii weteranów i czynnej armii. Chodziło zatem o to, by przekonać go, że w przypadku braku porozumienia będzie musiał zaangażować się w kosztowną walkę, bez gwarancji zdobycia majątku królowej, który ona każe zniszczyć przed popełnieniem samobójstwa. Według Kasjusza Diona Kleopatra podjęła negocjacje bez wiedzy Antoniusza. To możliwe, lecz prawdopodobne jest też, że działała za jego przyzwoleniem, ale sama, by niepotrzebnie nie drażnić przeciwnika. Oczywiste wydaje się, że królowa nie oczekiwała akceptacji systemu stworzonego przez triumwira Orientu – jej piękne marzenie przepadło pod Akcjum. Pragnęła jednak, by dynastia Lagidów przetrwała na terenie Imperium Rzymskiego, z zachowaniem pewnej autonomii. Aby zapewnić o swoim posłuszeństwie w stosunku do zwycięzcy, posłała Oktawianowi insygnia władzy: berło, koronę i tron.
Młody książę już zdecydował, że położy kres panowaniu Ptolemeuszy. Z drugiej strony, bardzo niepokoiła go groźba samobójstwa Kleopatry i możliwość spalenia mauzoleum. Dlatego przywdział owczą skórę. Oficjalnie Oktawian postawił Kleopatrze ultimatum: kapitulacja i abdykacja w zamian za życie. Po cichu poinformował ją, że będzie mogła zachować swoje królestwo, jeżeli zgodzi się zabić Antoniusza, dał nawet do zrozumienia, że chce zostać jej kochankiem. Nie dajmy się zwieść tej ostatniej propozycji ‒ miała ona służyć wyłącznie polityce. Dynastyczne śluby i konkubinaty były powszechne na Wschodzie. Poddając myśl o możliwości takiego związku, czyli zastąpienia Cezara i Antoniusza w łożu Kleopatry, Oktawian daje obietnicę utrzymania jej na tronie. Aby przekonać królową o swoich dobrych intencjach, wysyła do niej Tirsosa, błyskotliwego wyzwoleńca, któremu udaje się zdobyć jej zaufanie. Ich długie rozmowy wzbudzają podejrzenia Antoniusza, któremu nie podobała się również pogarda, jaką okazywał mu wysłannik Oktawiana. Kazał więc go wychłostać i odesłał z powrotem z wiadomością dla rywala: „Jeśli chodzi o ciebie, to jeżeli źle przyjmiesz tę sytuację, masz mojego wyzwoleńca Hipparcha: każ go podwiesić i wychłostać, będziemy kwita”. Uszczypliwa wiadomość, jeśli wziąć pod uwagę, że tenże Hipparch, któremu ufał bezgranicznie, jako jeden z pierwszych z jego wyzwoleńców przyłączył się do Oktawiana.
Antoniusz mógł sobie pozwolić na taką dezynwolturę, ponieważ wiedział, że nie ma większych szans na podjęcie negocjacji. Na wszelki wypadek prosi dawnego znajomego, by pozwolił mu zamieszkać w Atenach i prowadzić tam życie zwykłego obywatela. Ofiarowuje nawet swoje życie w zamian za pozostawienie Kleopatry na tronie. Wie, że na szali może położyć jedynie wspomnienia ich młodzieńczych przygód i pokrewieństwo z Oktawianem. Wyjątkowo skromne argumenty w rywalizacji ze wszechmocnym przeciwnikiem. Antoniusz wydaje mu Turuliusza, jednego z morderców Cezara, któremu powierzył dowództwo pod Akcjum. Był to gest równie niepotrzebny co nietaktowny. Potem podejmuje ostatnią próbę: wysyła swojego syna Antyllusa ze złotem. Oktawian przyjmuje złoto, a Antyllus wraca bez żadnej wiadomości.
Oktawian doskonale wiedział, co robi, pertraktując z królową i ignorując Antoniusza. Między parą pojawiły się napięcia. Kleopatra starała się ocalić swój tron, więc kochanek zaczął jej przeszkadzać. Natomiast Antoniuszowi nie podobało się zachowanie Kleopatry, ponieważ przeczuwał, że Oktawian coś knuje. Pomimo kilku sprzeczek para nie rozstała się. Ich związek przeżywał jednak poważny kryzys i dlatego królowa Egiptu postanowiła zorganizować 14 stycznia wspaniałe przyjęcie z okazji urodzin swojego partnera. Ze względu na sytuację trwali w swoim związku. Kleopatra nie mogła ryzykować i pozbyć się Antoniusza. Bez oddziałów rzymskich, którymi dowodził, jej królestwo już dawno zostałoby podbite. Ponadto żołnierze nie wybaczyliby obcej królowej zamordowania ich dowódcy. Natomiast dla Antoniusza Egipt był ostatnim polem na szachownicy przed nieuniknionym matem. To tam z powodu braku nadziei na przyszłość słońce będzie dla niego świecić jeszcze przez kilka dni.
Śmierć Antoniusza
Nadeszła wiosna, sezon wojen. Armia Oktawiana, kontrolująca Cyrenajkę i dowodzona przez Korneliusza Gallusa, zdobywa Paraetonium. Leżące w pobliżu Egiptu portowe miasto odgrywało ważną strategiczną rolę w tamtym regionie. Antoniusz nadaremnie będzie próbował je odbić. Zachodnia brama do Egiptu została sforsowana. Mniej więcej w tym samym czasie bez konieczności walki Oktawian zajął znajdujące się na wschodniej granicy Egiptu Peluzjum. Czy rozkaz poddania się pochodził od Kleopatry? A może była to indywidualna decyzja generała Seleukosa? Historycy mają różne opinie na ten temat. Zaangażowanie Kleopatry jest bardzo prawdopodobne. Oczywiście królowa nie wydała formalnego polecenia na piśmie, by bramy zostały otwarte. Obywatele Aleksandrii nie zrozumieliby takiej decyzji. A przecież w interesie dynastii leżało porozumienie się z Rzymem. W tamtym okresie Kleopatra nadal otrzymywała przez Tirsosa pokrzepiające wiadomości od Oktawiana. Ewidentnie wojna była już przegrana, bez względu na opór Peluzjum. Wkroczenie wojsk Oktawiana do Aleksandrii było już tylko kwestią dni. Nie należało zatem niepotrzebnie rozdrażniać zwycięzcy.
Oktawian niezwłocznie ruszył na Aleksandrię. Po powrocie z Paraetonium Antoniusz miał jedynie czas zebrać swoje oddziały i o świcie 31 lipca wszystko było gotowe do ostatniej walki. Ze stanowiska dowodzenia na wzgórzach w pobliżu Aleksandrii Antoniusz obserwował swoją flotę, która wyruszała na spotkanie okrętów Oktawiana. Sam z wojskami lądowymi czekał na rozpoczęcie bitwy morskiej, by też ruszyć do ataku. Tyle że nie było żadnej walki. Przed dopłynięciem na odległość strzału na okrętach egipskich uniesiono wiosła na znak pozdrowienia. Podobnie uczynili marynarze Oktawiana i obie floty burta w burtę ruszyły w kierunku Aleksandrii. Antoniusz stracił wszystkie swoje statki. Wkrótce nie będzie miał też kawalerii. Jedynie piechota pozostała mu wierna, jednak przytłoczona liczebnością wroga poniosła klęskę. Antoniusz został zaszachowany. Słońce już dla niego nie zaświeci.
Wycofał się do Aleksandrii z ostatnią grupą żołnierzy. Na ulicach krzyczał, że Kleopatra wszystko zaplanowała, że zdradziła jego i tych, którzy dla niej walczyli. Potem wrócił do pałacu i tam dowiedział się, że królowa popełniła samobójstwo w swoim mauzoleum. Wtedy również postanowił odebrać sobie życie. Nie dlatego, jak twierdzi Plutarch, że Kleopatra nie żyła albo by nie uchodzić za mniej odważnego. Antoniusz był rzymskim generałem, Oktawian by go nie oszczędził. Ponadto postępował zgodnie z kodeksem honorowym, który nie dopuszczał oddania się w ręce kata. Wiadomość o śmierci Kleopatry jedynie wzmocniła jego decyzję.
Zadał sobie cios w brzuch, który jednak nie okazał się śmiertelny. Po kilku sekundach ocknął się i zobaczył ludzi zgromadzonych wokół niego. Błagał, żeby go dobili, ale wszyscy uciekli. Został sam, miał za mało sił, żeby ponownie chwycić za miecz, ale za dużo, by umrzeć.
Świadkowie tej dramatycznej sceny nie dobili Antoniusza, ponieważ pospieszyli powiadomić Kleopatrę. Królowa żyła. Wykorzystała zamieszanie podczas walk i zabarykadowała się w swoim mauzoleum z dwiema służącymi i eunuchem. Kazała poinformować Antoniusza o swojej śmierci, ponieważ chciała nakłonić go do jak najszybszego samobójstwa – bez starania o kontakt z nią. Po poświęceniu Peluzjum i Paraetonium oraz przyłączeniu się do wroga w czasie bitwy morskiej, fałszywa informacja o samobójstwie była jedynie kontynuacją podwójnej gry prowadzonej przez Kleopatrę. Antoniusz przeszkadzał królowej. Od czasu bitwy pod Akcjum straciła u jego boku cenne miesiące, które ktoś inny wykorzystałby do zawarcia pokoju ze zwycięzcą. Oktawian zażądał, by pozbyła się swojego męża, wiedząc jednocześnie, że to niemożliwe. Ale teraz jego śmierć stała się kwestią priorytetową, gdyż za kilka godzin sama miała podjąć negocjacje z Oktawianem. Antoniusz musiał umrzeć, żeby królowa miała jakiekolwiek szanse nie podzielić jego losu. Kleopatra była bardziej monarchinią niż żoną.
Jednak gdy dowiedziała się o desperackim kroku męża, poleciła swojemu sekretarzowi Diomedesowi przynieść Antoniusza do niej. Po powrocie pod mauzoleum okazało się, że nie sposób otworzyć drzwi, uniemożliwiał to zamontowany mechanizm. Trzeba było zatem przedostać się przez okno wyższej kondygnacji. Budowa obiektu nadal trwała, więc z dachu zwisały liny służące jako wciągarki. Przywiązano do nich rannego Antoniusza, a Kleopatra z garstką towarzyszących jej osób wciągała go na górę. Na ulicy przechodnie przyglądali się żałosnemu spektaklowi: ich królowa, z twarzą wykrzywioną wysiłkiem, mozolnie wciągała na linie zakrwawionego i jęczącego z bólu Antoniusza.
Kleopatra na płótnie Johna Williama Waterhouse’a z 1888 roku
Po przejęciu i ułożeniu ciała Antoniusza Kleopatra zaczęła rozpaczać, jak to robiły kobiety obszarów śródziemnomorskich, uderzając się po twarzy i w pierś. Rytualny lament w niczym nie umniejszał jej szczerego bólu. Nie pozwoliła przecież, by umierał w samotności. Tuż przed śmiercią Antoniusz powstrzymał ją: bez względu na przebieg ostatnich wydarzeń Kleopatra dała mu wszystko – miłość, sławę, potęgę, bogactwo, a nawet śmierć, której można byłoby mu zazdrościć, skoro była śmiercią Rzymianina pokonanego przez Rzymianina. Poradził królowej, aby prowadziła negocjacje we własnym interesie, ale nie hańbiąc siebie. To właśnie zamierzała zrobić.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
------------------------------------------------------------------------
4 Hellenistyczne królestwo Egiptu zostało założone przez Ptolemeusza, jednego z diadochów Aleksandra. Ojcem Ptolemeusza I był Lagos, stąd „Lagidzi”. Królestwo nosi również nazwę Egiptu Ptolemeuszy.
5 Ojcostwo i data narodzin tego, który będzie znany jako Cezarion, wywołują wiele dyskusji.
6 Król Mauretanii.
7 Marek Antoniusz był jednym z dowódców w armii Cezara, potem jego najbliższym współpracownikiem, zwłaszcza w Galii i podczas wojny domowej przeciwko Pompejuszowi. W roku 44 p.n.e. był konsulem i zapewnił kontynuację władzy po zamordowaniu Cezara.
8 Dla odróżnienia od I triumwiratu, który połączył Cezara, Pompejusza i Krassusa.
9 W Grecji, nieopodal dzisiejszego miasta Kawala, na północnym wybrzeżu Morza Egejskiego.
10 Obie afrykańskie prowincje znajdowały się w pasie wybrzeża biegnącego od wschodniej Algierii do zachodniej części Libii.
11 Antyllus to przydomek nadany przez aleksandryjczyków najstarszemu synowi Antoniusza. W Rzymie nazywano go tak samo jak ojca – Marek Antoniusz. Młodszy syn, Iullus, został z Oktawią w Rzymie.
12 Znana także jako Zatoka Arty.
13 Cyrenajka, dziś wschodnia część Libii, granicząca z Egiptem.
14 II wojna punicka (w latach 218–202 p.n.e.).
15 Efebowie byli młodzieńcami w wieku pozwalającym im zdobywać wykształcenie wojskowe. Antyllus, który w tym czasie skończył szesnaście lat, przywdział wówczas także męską togę.
16 W mauzoleum znajdowała się prawdziwa fortuna, którą można było łatwo spieniężyć: złoto, srebro, kamienie szlachetne, perły, heban, kość słoniowa, a nawet przyprawy, takie jak cynamon.
17 Podobnie jak większość hellenistycznych grobowców tego okresu, mauzoleum Kleopatry zapewne miało kształt wielopoziomowej wieży.