- W empik go
Oświecenie, czyli tu i teraz - ebook
Oświecenie, czyli tu i teraz - ebook
„Czym jest Oświecenie?” – pytał Immanuel Kant w słynnym tekście z 1784 roku. Ponad dwieście lat później autorzy i autorki tekstów zawartych w książce powracają do tego pytania, ale stawiają je inaczej: jako konkretną, polityczną kwestię dotycząca kształtu i perspektyw istnienia świata, w którym żyjemy.
Zewsząd słychać dziś pesymistyczny refren: kres oświeceniowej tradycji głoszą myśliciele przynależący do rozmaitych tradycji intelektualnych i utożsamiani z różnymi opcjami politycznymi. Do głosu dochodzą ponownie religijne fundamentalizmy, rośnie nieufność wobec nauki.
W kontrze do tego sposobu myślenia książka pokazuje Oświecenie jako epokę, która cały czas trwa: nie jako fantom, lecz jako żywa rama definiująca kształt naszej teraźniejszości, jako polityka krytycznego myślenia. Dziedzictwo oświeceniowe to nie balast, trup, którego należy reanimować lub dobić, lecz raczej coś jeszcze niezrealizowanego, ciągle niedopełnionego – coś, co dopiero nadchodzi.
Integralną częścią książki jest esej wizualny. Prace pochodzą z kolekcji Gabinetu Rycin BUW – pierwszej kolekcji grafiki w Polsce, założonej przez króla Stanisława Augusta. Prace historyczne uzupełnione są artystycznymi komentarzami współczesnych artystów, które powstały specjalnie na potrzeby wystawy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie w 2018 roku i książki.
Autorzy i autorki tekstów w książce: Edwin Bendyk pisze o związkach postoświeceniowego paradygmatu z techniką i futurologią; Rafał Matyja zastanawia się, czy mamy dziś do czynienia z końcem oświeceniowej wyobraźni i co dziś pozostało z Oświecenia; Iwona Kurz pisze o kwestii niedokończonej emancypacji i powinnościach uniwersytetu; Agata Sikora analizuje panoptyczne i dystopijne dyskursy wewnątrz nowoczesności; Olga Stanisławska wychodzi od paradoksów związanych z pojęciem „rasy” w Oświeceniu i pisze o splocie problematyki rasizmu oraz płci w współczesnych dyskursach postkolonialnych; Adam Lipszyc tropi „akty oświecenia” w literaturze; Paweł Mościcki zastanawia się nad figurami współczesnego libertynizmu w literaturze francuskiej; Łukasz Ronduda i Tomasz Szerszeń wskazują, gdzie należy szukać źródeł polskiej nowoczesności i do jakich obrazów warto w tym poszukiwaniu się odwołać.
Artyści, których prace znajdują się w książce: Anna Boghiguian, Andrea Bowers, Vincenzo Brenna, Pablo Bronstein, Augustin Brunais, Jacques Callot, Olga Czernyszewa, Matthaeus Deisch, Camille Henrot, William Hogarth, Ewa Juszkiewicz, Nikita Kadan, Jan Chrystian Kamsetzer, Tadeusz Kościuszko, Jakub Kubicki, Zbigniew Libera, Friedrich Anton August Lohrmann, Goshka Macuga, Dominik Merlini, Johann Heinrich Müntz, Anna Niesterowicz, Nomadic State (Karolina Mełnicka, Stach Szumski), Jan Piotr Norblin, Ferdynand Pinck, Giovanni Battista Piranesi, Jean-Louis Prieur, Joanna Rajkowska, Roee Rosen, Efraim Shroeger, Franciszek Smuglewicz, Mikołaj Sobczak, Józef Wall, Stanisław Zawadzki, Szymon Bogumił Zug
--
O REDAKTORACH
Łukasz Ronduda – historyk sztuki, kurator Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, kurator wielu wystaw, reżyser filmów Performer i Serce miłości, autor książek Sztuka polska lat 70. Awangarda i Strategie subwersywne w sztukach medialnych, redaktor książek Kino-sztuka. Zwrot kinematograficzny w polskiej sztuce współczesnej i Warsztat formy filmowej.
Tomasz Szerszeń – antropolog kultury, artysta, adiunkt w Instytucie Sztuki PAN, redaktor pisma „Konteksty”, autor książek Podróżnicy bez mapy i paszportu, Wszystkie wojny świata i Architektura przetrwania, autor projektów artystycznych odnoszących się m.in. do pojęcia archiwum.
Kategoria: | Nauki społeczne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66147-75-1 |
Rozmiar pliku: | 20 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tu i teraz
Przejrzeć się w odbiciu
Pytanie „co to jest oświecenie?” wiąże się w przypadku tej książki z próbą rozpoznania ram, w jakich funkcjonujemy od prawie dwustu pięćdziesięciu lat, bilansem tego, co dopełnione, a co dopiero może nadejść, próbą zrozumienia relacji między tym, co uniwersalne, a tym, co przynależy do „polskiej historii”. Jest wreszcie przyczynkiem do pisania na nowo historii polskiej nowoczesności, wprowadzeniem do tej opowieści nowych (starych) obrazów.
Problemy i spory z nowoczesnością, słabość i niedopełnienie oświeceniowo-modernizacyjnej tradycji – jej fantomowość – to tematy, które regularnie powracają w polskim kontekście. Mimo że symbole i narracja romantyczna, a także silna pozycja religii katolickiej, zdominowały i zdławiły (a na pewno osłabiły) w Polsce potencjalny oświeceniowy język, spuścizna oświecenia jest zwykle przywoływana w momentach cywilizacyjnych przemian. Dobrze ilustrują to dzieje klasycznej rozprawy Jerzego Jedlickiego Jakiej cywilizacji Polacy potrzebują17. Jej koncepcja rodzi się w okresie gierkowskiej modernizacji, ale książka zostaje wydana dekadę później, w przeddzień przemian roku 1989. Wznowienie ukazuje się w 2002 roku, w kontekście polskich starań o wejście do Unii Europejskiej. Rozważania Jedlickiego nie straciły nic ze swej aktualności – jesteśmy dziś świadkami kolejnej odsłony sporu o to, „jakiej cywilizacji Polacy potrzebują”: tym bardziej dramatycznej, że toczącej się w sytuacji nowych, globalnych wyzwań.
„Jaką różnicę wprowadza dzisiaj w stosunku do wczoraj?”, zastanawiał się Michel Foucault w eseju o Kancie noszącym ten sam tytuł co słynny tekst z „Berlinische Monatsschrift”18. Można to pytanie, odpowiednio je upraszczając, zadać ponownie: czy tkwimy ciągle w tym samym punkcie, czy znajdujemy się już w zupełnie innym miejscu?
Niejako w odpowiedzi postanowiliśmy w warstwie wizualnej tej książki sięgnąć do źródeł, dokonać swoistej genealogii dziejów obozu progresywnego w Polsce, podjąć próbę zrozumienia na nowo, w dzisiejszym kontekście, oświeceniowej epifanii, ponowić pytanie o rolę tego, co publiczne i wspólne: to wszystko ma zasadnicze znaczenie właśnie tu i teraz. Gdzie jednak szukać źródeł polskiej nowoczesności? Do jakich obrazów odwołać się w tym poszukiwaniu? I w jaki sposób ustanowić przestrzeń, w której przeszłość będzie się komunikować z teraźniejszością i przyszłością?
Ponad dwieście lat temu, w 1818 roku, Komisja Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zakupiła od spadkobierców króla Stanisława Augusta jego słynny Gabinet Rycin – kolekcję rycin i rysunków odzwierciedlającą modernizacyjne pasje i ambicje władcy, będącą też rodzajem prywatnego archiwum niezrealizowanych pomysłów, zbiorem artystycznych prób, odbiciem ówczesnej kultury wizualnej. Kolekcja, pierwszy taki zbiór w Polsce, tworzona była również z myślą o edukacji artystycznej przyszłych pokoleń. Król nie zdążył jej upublicznić, gdy Rzeczpospolita Obojga Narodów przestała istnieć – nastąpiło to jednak dwadzieścia trzy lata później, już po jego śmierci.
Stanisławowski Gabinet Rycin, ulokowany przy Królewskim Uniwersytecie Warszawskim, uzupełniony darem, jakim była znakomita oświeceniowa kolekcja Stanisława Kostki Potockiego, stał się podstawą pierwszego publicznego zbioru grafiki i rysunku na ziemiach polskich. Zbiór – w tym również jego najstarsza, królewska część – został poważnie nadwerężony podczas drugiej wojny światowej, gdy zniszczeniu uległo niemal sześćdziesiąt procent kolekcji. Dwieście pięćdziesiąt lat historii wyjątkowego zbioru królewskiego pokrywa się niemal z historią obozu modernizatorskiego w Polsce i historią „polskiej wojny domowej”, tego paraliżującego podziału na „dwa narody”, który sięga przynajmniej do czasów konfederacji barskiej (1768–1772). Choć pierwsze próby reformowania instytucji publicznych nastąpiły pod koniec panowania dynastii saskiej, to właściwy początek polskiego oświecenia zbiega się w czasie z początkiem panowania Stanisława Augusta (1764).
Polskie zmagania z nowoczesną formą, problemy, z którymi realnie (nie zaś fantomowo) mierzymy się tu i teraz, wiążą się więc ściśle z panowaniem ostatniego króla Rzeczypospolitej Obojga Narodów i podjętymi przez niego próbami reform. W tym sensie sięgnięcie do jego kolekcji obrazów jest podstawowym archeologicznym gestem. To najgłębszy poziom archiwum polskiej nowoczesności, a także punkt wyjścia dla refleksji nad złożoną relacją między tym, co historyczne – pozornie przynależące do odległej epoki – a tym, co „tu i teraz”, a także tym, co dopiero nadejdzie: przyszłością, która jako pewien utopijny model była tak ważnym punktem odniesienia dla oświeceniowego (i, szerzej, każdego modernizacyjnego) projektu. Być może zresztą kruchość nowoczesnej formy nie jest właściwością przydaną jej raz na zawsze: o tym, że czasem pewne efemeryczne gesty są zaledwie prekursorskimi próbami zapowiadającymi to, co dopiero ma nadejść, przypomina Enzo Traverso, gdy zauważa, że pomimo porażki komunizmu w XX wieku, „nikt nie może wykluczyć, że jego utopia doczeka się realizacji w przyszłości”19.
Przeglądanie się w odbiciu kolekcji Stanisława Augusta bywa zaskakujące: staje się ono rodzajem introspekcji, w której rozpoznanie następuje jednocześnie na indywidualnym i zbiorowym poziomie, i która prowadzi nas w różnych kierunkach – ku przeszłości, temu, co tu i teraz, ale również ku przyszłości jako horyzontowi, którego znaczenie ciągle pozostaje niejasne. To najstarsze wizualne archiwum polskiej nowoczesności zawiera w sobie ślady marzeń, które nigdy się nie zrealizowały, jest zapisem modernizacyjnych gestów, rzadkich zwycięstw i częstych porażek, prób przekroczenia i zmiany perspektywy, dokumentem nieustającego regresu do punktu wyjścia i źródłem nadziei na przełamanie impasu. Odnaleźć w nim można również obrazy kłopotliwe, które trudno przyporządkować do opowieści o genealogii tradycji progresywno-modernizatorskiej: są raczej zapisem gestów wahania, ambiwalencji, przeżytkiem innych tradycji, niepokojącym Unheimliche…
Przygotowując tę książkę, poprosiliśmy kilkanaścioro współczesnych twórców i twórczyń – polskich i zagranicznych (co wychodzi naprzeciw podobnemu zróżnicowaniu kolekcji królewskiej) – o wykonanie współczesnych wersji wybranych przez nas prac z królewskiego archiwum. Osiemnastowieczni artyści, filozofowie i kolekcjonerzy, którzy niczym archeolodzy badali przeszłość, by zrozumieć, kim są i do jakiej spuścizny należą, chcieli wyciągnąć z niej wnioski i lekcje, kreować wizje i proroctwa dla przyszłości. I podobnie jest w tym przypadku: współcześni artyści/artystki w często złożonych obrazach i znakach tamtej epoki próbują dostrzec aktualną sytuację i drogowskazy dla współczesnego świata. Wynik tego dialogu nie uwypukla różnicy między tym, co stare, i tym, co nowe, lecz pokazuje raczej ich współdziałanie w oświeceniowej ramie. Kolekcja króla Stanisława Augusta Poniatowskiego odczytywana jest więc między innymi w perspektywie konfliktu historii uniwersalnej opartej na prawach człowieka i demokracji z historią partykularną („historią sprawy polskiej” i innymi krzyżującymi się w archiwum historiami), napięcia między wiedzą a tym, co ją imituje, w kontekście genezy współczesnego liberalizmu, nieustającej walki o emancypację, kolonialnych fantazmatów, wreszcie genezy „polskiej wojny domowej”, która definiuje kształt polskiej sfery publicznej od ponad dwustu lat.
Oświecenie traktujemy też jako ważny punkt odniesienia dla opowiadania o transformacji ustrojowej ostatnich trzydziestu lat (analogia z modernizacją Polski za czasów panowania Stanisława Augusta jest tu aż nazbyt wyraźna). Pytanie, które stale powracało podczas pracy z dziełami z kolekcji, i które niczym fantom nawiedza tę książkę, dotyczy też tego, czy polska tradycja oświeceniowo-progresywna pozostaje czymś wtórnym (odbiciem) wobec europejskiego oświecenia, jego imitacją (dlatego skazaną na klęski). Czy możemy w rezultacie mówić o jakimś półperyferyjnym oświeceniu, bardziej kompatybilnym z tutejszą historią i specyfiką, z nich wyrastającym? Czy jego współczesnym przejawem byłby choćby realny socjalizm?20 I jak w takim razie poradzić sobie z iluzją, której odbiciem jest królewska, prawdziwie europejska kolekcja?
Odbicie, podwojenie, lustro są tu nie tylko wieloznacznymi metaforami, ale również kluczowymi sposobami porządkowania przez nas materiału wizualnego. Współczesność i czasy Stanisława Augusta przeglądają się w sobie, podobnie jak prace z królewskiej kolekcji i ich współczesne wersje. Przyjęcie odbicia jako zasady organizującej nasze myślenie sprawiło, że skoncentrowaliśmy się na rysunku. To on był podstawowym artystycznym medium XVIII wieku: oddawał ducha burzliwej epoki, był ściśle związany z poznawczymi celami oświecenia i jako taki reprezentowany jest w zbiorach Gabinetu Rycin.
Tę logikę zachowuje cała książka: płynący przez nią esej wizualny przenika się – czasem niczym w transpozycji, podwojeniu – z tekstami. Te dwie narracje nachodzą na siebie, wchodzą w dialog, ale pozostają też względem siebie autonomiczne: raczej się dopowiadają, nie zaś ilustrują. Każda z grup obrazów tworzy mikroesej, którego nazwa jest hasłem otwierającym równocześnie porządek historii i współczesności. Nazwy grup występują w liczbie mnogiej, po raz kolejny podkreślając podwójność i wskazując na wspólną tożsamość tych dwóch momentów historycznych. To: Iluminacje, Emancypacje, Kolonializmy, Rewolucje, Dystopie, Narody, Rekonstrukcje, Liberalizmy. „Tu i teraz” pozostaje nie tylko hasłem otwierającym na siebie pozornie rozdzielone czasy, ale również wezwaniem do działania: miej odwagę!