- W empik go
Otoczeni przez kłamców - ebook
Otoczeni przez kłamców - ebook
Otoczeni przez kłamców
Dlaczego często łatwiej jest skłamać niż wydusić z siebie prawdę?
Czy szczerość się jeszcze opłaca?
Dlaczego chęć przypodobania się innym zwycięża nad prawdomównością?
Jak wytłumaczyć to, że czasami sami wolimy być okłamywani?
Thomas Erikson, autor bestsellerowych poradników z serii „Otoczeni przez…”, tym razem zgłębia psychologiczne powody, dla których kłamiemy. Czy robimy to, by przedstawić siebie w lepszym świetle? Aby zdobyć krótkotrwałe pochwały? A może istnieją znacznie bardziej złożone i tajemnicze przyczyny tego, że tak często mijamy się z prawdą?
Korzystając z bardzo prostego, choć przełomowego czterokolorowego modelu ludzkich zachowań, Erikson pokazuje, jak demaskować oszustów, których spotykamy w życiu prywatnym i zawodowym, oraz jak sobie z nimi radzić. Analizuje, w jaki sposób kłamstwa wpływają na nasze relacje, i dostarcza praktycznych narzędzi do ich wykrywania. Poradnik pełen inteligentnego humoru i mądrości, będący nieocenionym źródłem wiedzy dla każdego, kto chce czuć się bezpiecznie w świecie, w którym rozpoznanie prawdy staje się wyzwaniem.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8360-160-1 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
------------------------------------------------------------------------
REFLEKSJA NAD KŁAMSTWAMI
„Przykro mi, jeśli nie podoba ci się moja szczerość,
ale prawdę powiedziawszy,
mnie nie podoba się twój fałsz”.
AUTOR NIEZNANY
Dla wielu kłamstwo jest sporą pokusą i sposobem na bezkarne wywinięcie się z kłopotliwych sytuacji. „Ha, ha, wygrałam, nikt mnie nie przyłapał”. Wmawianie innym nieprawdy nęci szczególnie tych, którzy na co dzień są w moralnej szarej strefie.
W dzisiejszym, dynamicznym społeczeństwie ta pokusa jest wyjątkowo silna. W końcu informacje zwrotne nadchodzą natychmiast. Patologiczne kłamstwa, oszustwa i manipulacje bez wątpienia stały się częścią komunikacji interpersonalnej. Ludzie wymyślają szokujące, niestworzone historie w celu zwrócenia na siebie uwagi, świadomie zniekształcają statystyki, tak by popierały ich własne przekonania, a do tego nieustannie opowiadają białe kłamstwa, starając się uniknąć niezręcznych sytuacji. Granica między prawdą a kłamstwem coraz mocniej się zaciera.
CZY WSZYSCY KŁAMIĄ?
Nie. Nie ma niepodważalnych statystyk, które potwierdziłyby, że wszyscy kłamią. Nie będę oszukiwał. Ale to logiczne założenie oparte na moich doświadczeniach z ludźmi. Coś mi mówi, że się ze mną zgadzasz. Przecież to wiemy. Każdy czasem kłamie, bo tak jest najłatwiej.
„Wszystko w porządku”.
„Świetnie wyglądasz w tej sukience”.
„Ja też cię kocham”.
„Jestem w drodze”.
„Ojej, nie widziałam cię”.
„Nie, wcale się nie obraziłam”.
No właśnie. Moim zdaniem możemy spokojnie założyć, że każdemu zdarza się czasem skłamać.
Z pewnością zabrzmi to dość nieprzyjemnie, ale kłamstwo jest czymś instynktownym i powszechnym. Jeśli myślisz: „Nie, ja nie kłamię”, to jeszcze raz przeczytaj powyższe przykłady. I zaakceptuj prawdę.
Powody kłamstw oczywiście różnią się w zależności od osoby i sytuacji. Może chodzić o wszystko – od próby obrony czy uniknięcia konfliktu przez chęć zaimponowania i zachowanie tajemnicy po otrzymanie aprobaty społecznej czy przedstawienie się w nieco korzystniejszym świetle.
Najczęściej kłamiemy, by nie zranić czyichś uczuć lub sprawić komuś radość. Takie białe kłamstwa czy drobne niedopowiedzenia są do pewnego stopnia uzasadnione. I – jak sugerują liczne badania psychologiczne – mogą nawet wzmocnić relacje.
Jeśli wychodzimy z założenia, że wszystko, co nie jest w stu procentach prawdą, na pewno stanowi kłamstwo, to sprawa wydaje się jasna. Czasami przecież ludzie pytają nas o nasze najskrytsze myśli i uczucia, a my zwyczajnie nie możemy powiedzieć prawdy. Przyznanie się do pewnych rzeczy jest zbyt bolesne, więc blefujemy z nadzieją, że nam się upiecze.
Dwie strony medalu
To rzadko kiedy jest proste.
Wyobraź sobie tatę, który okłamuje swoją ośmioletnią córkę. Brzmi strasznie. Ale dziewczynka zgubiła swoją ulubioną zabawkę, a on widział, jak ta zostaje zgnieciona przez koła samochodu. Tata nie chce robić córce przykrości, więc mówi, że zabawka jest teraz w szpitalu i wróci do domu, gdy wyzdrowieje czy będzie naprawiona.
To dość niewinne. Mężczyzna kłamie, by oszczędzić córce bólu. To kłamstwo ze współczucia. Nawet jeśli tata ma dobre intencje, musi koniecznie znaleźć równowagę między ochroną uczuć dziecka a szansą na przepracowanie trudnego zdarzenia i przyzwyczajeniem się do bólu. Bo życie bywa ciężkie. A problemy jak nic będą dalej się pojawiać.
Dziewczynka w końcu zacznie pytać o zabawkę. Może będzie chciała nawet odwiedzić ją w szpitalu, przecież tak się robi, gdy ktoś choruje.
W tej sytuacji tata ma dwa wyjścia. Albo powie jej prawdę i przyzna, że wszystko zmyślił – co może nie jest zbyt miłe, ale na pewno szczere – albo będzie kłamać dalej, by odeprzeć konsekwencje pierwszego kłamstwa.
I wkrótce utknie w sieci bajek i oszustw, z której trudno mu się będzie wydostać, niezależnie od tego, jakie intencje przyświecały mu na początku.
A teraz kolejny przykład.
Gdy chodziłem do liceum, koleżanka z klasy skłamała swojemu najlepszemu przyjacielowi, że jego obraz zakwalifikował się na szkolną wystawę. Zrobiła to, bo z jednej strony chciała wprawić go w dobry nastrój, a z drugiej – odwrócić jego uwagę, bo sama starała się o miejsce na wystawie. Sądziła, że jeśli będzie myślał, że już go wybrano, to przestanie tak ciężko pracować, a tym samym jej szanse wzrosną.
To kłamstwo wynikało z mieszanki dobrych i złych zamiarów. Dziewczyna wprawdzie chciała uszczęśliwić przyjaciela, ale przede wszystkim zależało jej na własnych korzyściach. Takie kłamstwa dają chwilową radość, ale w dłuższej perspektywie nadwyrężają zaufanie w relacjach.
W tym właśnie tkwi szkopuł. Kłamstwo to miecz obusieczny. Czasami posługujemy się nim, by ochronić kogoś przed potencjalnie brutalną prawdą, a innym razem z zazdrości, chęci manipulacji czy osiągnięcia osobistych korzyści.
Większość kłamstw nie rodzi się ze złej woli, ale wszystkie prędzej czy później przynoszą jakieś konsekwencje.
Fake newsy i osławione fabryki trolli
Dawno temu ludzie wierzyli w to, co czytają w gazetach. Ale to odległa przeszłość. W dzisiejszych czasach nic nie jest oczywiste i wielu z nas najchętniej sprawdzałoby wszystko na własne oczy. Weźmy na przykład fake newsy, czyli nieprawdziwe informacje lub informacje celowo przedstawione w mylący sposób, tak by odbiorca nie wiedział, co jest prawdą. To między innymi przez nie ludzie coraz częściej rezygnują z oglądania programów informacyjnych w telewizji. Mnóstwo osób uważa, że dziennikarze nie sprawdzają wiarygodności faktów.
Co więcej, media od świtu do nocy karmią nas niemal wyłącznie wiadomościami o ludzkim nieszczęściu – to ich sposób na zwiększenie liczby kliknięć i przyciągnięcie widzów oraz czytelników – co w rezultacie wpędza nas w depresję. Gdy o tym myślę, aż krew się we mnie gotuje.
Moim zdaniem osoby zajmujące się algorytmami, które kontrolują nasze zachowania – dajmy na to: w mediach społecznościowych – biegle znają psychologię człowieka i jednocześnie nie wiedzą, jak bardzo na nas wpływają. Albo kompletnie to ignorują, zaślepione zyskiem.
No cóż. Wraz z pojawieniem się platform cyfrowych codziennie zalewa nas natłok informacji. Niestety bardzo dużo jednostek czy instytucji jest pozbawionych skrupułów i wykorzystuje możliwości fałszu, tworząc i rozprzestrzeniając treści w celu manipulowania opinią publiczną.
Niektórzy rywalizują o najświeższe wiadomości i pikantne szczegóły i nawet przez sekundę nie zastanawiają się nad ich wątpliwą autentycznością. Przekłamane informacje są tak powszechne, że aktywnie skłaniają do niemówienia prawdy i dają przyzwolenie do szerzenia fałszu i „alternatywnych faktów” promujących wybrane stanowiska.
Fake newsy wykorzystują wrodzoną ludzką ciekawość. Grają na naszych uczuciach i wartościach, by wzbudzić nasze zaangażowanie i zmaksymalizować liczbę kliknięć. Fałszywe doniesienia o śmierci wybitnych osobistości czy skandalicznych wykroczeniach polityków odbijają się głośnym echem. Nie będę wymieniać wszystkich z osobna. Niezależnie od twoich przekonań politycznych, możesz mieć pewność, że partia, na którą głosujesz, też nagina fakty.
Akurat te przykłady mogą wydawać się dość niewinne. Ale istnieją też tak zwane fabryki trolli zajmujące się wyłącznie uprawianiem propagandy, którą sprzedają nam pod postacią „wiadomości” i nieprawdziwych stwierdzeń na różne tematy. Jedna z nich, działająca w Sankt Petersburgu Agencja Badań Internetowych, wychwala pod niebiosa prezydenta Rosji Władimira Putina i jednocześnie oczernia USA i Ukrainę. Tego typu kampanie podobno przyczyniły się do zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku. Czy to prawda? Zdania są podzielone.
Czy nauka zawsze stoi po stronie prawdy?
O rety. W świecie opartym na danych nauka i statystyki stanowią podstawę wielu przekonujących argumentów i stanowisk, które kształtują opinię publiczną i zdobywają szerokie poparcie. Gdy chcemy czemuś zaprzeczyć, często mówimy: „To nie jest potwierdzone naukowo!”. Jeśli nie ma pół miliona badań potwierdzających coś, w co nie wierzymy, zlekceważymy nawet to, co widzimy na własne oczy.
Dziwne, że osoby, które odwołują się do nauki, by poprzeć swoją opinię, w wypadku odmiennych poglądów potrafią kompletnie ją lekceważyć. Dlaczego tak jest? W dalszej części książki przyjrzymy się, jak emocje i przekonania wpływają na ludzi z ilorazem inteligencji przewyższającym wartość temperatury pokojowej. Bo nie jesteśmy istotami kierującymi się rozumem.
No dobrze, w takim razie co ze statystykami? One przecież zawsze są poprawne. Liczby nie kłamią. To znaczy chyba nie, w końcu dwa plus dwa to nadal cztery. Ale kłamcy też używają liczb. Jawnie manipulują statystykami, przez co coraz trudniej polegać na „sprawdzonych informacjach”.
Zwolennicy określonych stanowisk czy przekonań często ulegają pokusie, by przeinaczyć statystyki lub wykorzystać tylko te, które potwierdzają ich racje. Dochodzi do tego, na przykład gdy ideologia przeważa nad prawdą. Ludzie przedstawiają fakty w określony sposób, próbując zaklinać rzeczywistość. Fałszują liczby i szukają dowodów fikcyjnego świata, byleby udowodnić swój punkt widzenia.
Załóżmy, że według statystyk istnieje pewna nadreprezentacja osób o określonej przynależności etnicznej, jeśli chodzi o pewne rodzaje przestępstw. Tego typu informację da się przekazać na wiele sposobów, w zależności od interesów stron. Mogą ją wykorzystać ludzie liczący na większe wsparcie finansowe dla działań na rzecz integracji, jak na przykład inicjatywy na rynku pracy. Niewykluczone jednak, że te dane zostaną użyte przez jednostki, które wolą rozwiązać problem, wzmacniając różnice etniczne. Czy w takiej sytuacji media powinny powstrzymać się od upubliczniania takich odkryć?
Ale zniekształcanie prawdy zwykle nie ma tak jawnych konsekwencji. Drobne, z pozoru nieszkodliwe kłamstwa (nazywane często białymi) mogą zadomowić się nawet w codziennych interakcjach i wynikają przede wszystkim ze strachu przed konfrontacją albo chęci uniknięcia dyskomfortu. Białe kłamstwa często stają się (złym) nawykiem, który pomaga nam obejść niewygodne prawdy. Nawet jeśli nasze intencje są szlachetne, w efekcie przyzwyczajamy się do fałszu, a to ostatecznie utrudnia nam wzajemne zrozumienie.
Wszystkie te typy kłamstw opiszę szczegółowo nieco później. Bo jest ich całkiem sporo.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------