- W empik go
Owidyusz i elegicy w epoce Augusta - ebook
Owidyusz i elegicy w epoce Augusta - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 402 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kraków
Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego pod zarządem Józefa Filipowskiego
1917
Część niniejsza wraz z rzeczą o Wergilim i Horacyuszu, wydaną w r. 1916, składa się na obraz poezyi w epoce cesarza Augusta. Pisałem to wszystko wśród grozy wojny, bez spokoju, niezbędnego dla tego rodzaju pracy, wśród ciągłego falowania troski, obawy, co nam 'jutro po dnia dzisiejszego okropnościach przyniesie, ze stałym jednak zamiarem, aby tym, którzy może lepszych doczekają się czasów, choćby słowem usłużyć. Przyda się więc może to młodzieży i przyszłym pokoleniom, bo szeregi blizkich, rówieśników już się przerzedziły. Człowiek pisze zawsze dla czytelnika, którego ma w myśli i oczach, wtórzy każdemu niemal przedsięwzięciu literackiemu miłością i biciem serca względem tych, którzy przez życie byli mu radą, dźwignią i bodźcem, dla których żywił prawie dziecięce uczucia wdzięczności za wszystko, co mu umacniało i ulepszało duszę. A każda praca ludzka jest przecie spłatą długów, zaciągniętych u Pana Boga i dobrych ukochanych istot na ziemi. Nie wszystkim już ją doręczę.
Literatura rzymska, przezemnie opracowywana, rozpadła się na szereg samodzielnych prawie monografii. Dobrze się tak stało, bo o wykończeniu zadania w takim zakresie marzyć już nie mogę, a części, dotąd ogłoszone, stanowią nieledwie zaokrąglone w sobie całości. Każde tego rodzaju przedstawienie usiłuje uprzystępnić dawne postacie i myśli nowym pokoleniom a także własnemu narodowi. Jeżeli tedy świat rzymski zbliżyłem w pewnej mierze do polskiej umysłowości, a zarazem w duszy polskiej nieco podziwu i miłości dla starożytnych poetów i myślicieli wzniecić zdołałem, będzie to najlepszą za trud mój nagrodą. Ze wśród pracy obce dzieła, angielskie, francuskie, niemieckie walne mi oddały usługi, szczególnie te książki, które zapisywały skrzętnie wyniki i problemy ostatnich czasów, stwierdzam to raz na zawsze z wdzięcznością. Lecz wśród obfitości książek, badań i opracowań usiłować należało statecznie, aby z pisarzami starożytnymi osobisty nawiązywać stosunek, tak, aby ta wędrówka po przez szeregi nazwisk i biografii była zarazem żywem z osobistościami obcowaniem i wyśledzała wszelkie drgnienia i rozwoje duszy narodu, której najwymowniejszem odbiciem jest piśmiennictwo.
Prócz tego przyszły podniety ze strony otoczenia, i kolegów. W dzisiejszych czasach, w których troska o życie nad ludźmi cięży i hasło primum vivere góruje nad innemi, pogodne naukowe rozprawy stały się oczywiście rzadszemi. A jednak obok chleba i słowo do przeżycia ciężkich chwil jest potrzebnem. Nie szczędzili mi go też najbliżsi koledzy, jak przedewszystkiem prof. Sinko, który prócz innych wskazówek dostarczył mi bibliografii polskich z łacińskiego języka przekładów, prof. Sternbach i Dr Sajdak, od których niejednej pomocy w ciągu pisania doznałem. Miłość starożytnych autorów żywą jest dzisiaj i twórczą w krakowskiem kółku filologów; niechby z kółka promieniała w coraz szersze koła, żyźniła i ujędrniała umysły na wielkie zadania, które jak tuszymy, lepsza przyszłość społeczeństwu nałoży.
Kraków, we wrześniu r. 1917.POEZYA ZA AUGUSTA.
Epoka cesarza Augusta była czasem bujnego rozkwitu poezyi rzymskiej. Stało się to nie z tego powodu, aby sam panujący szczególny był miał zmysł i smak dla poezyi, bo August był przedewszystkiem trzeźwym, z rzeczywistością rachującym się człowiekiem, a jeżeli sam w zakresie poezyi prób kilka nieśmiałych czy śmielszych grzechów popełnił, to wypływało to z ogólnej pokolenia do igraszek wierszowych skłonności, z giętkości języka, który dosięgnął znakomitego wyrobienia i do poetycznych występów ośmielał, a wreszcie z estetycznego i literackiego wykształcenia, które usposabiało do naśladowania dawnych, uznanych wzorów. August, nie będąc sam poetycznym nadmiernie, popierał jednak gorliwie poezyę i poetów. Był to także jeden ze środków, ułatwiających rządy. Poezya przecie zalecała ludziom skuteczniej i wymowniej, niż wszelkie kazania i morały, zarówno cnotę przeszłości jak ideały, które lepszą przyszłość miały wytworzyć, a prócz tego odrywała nieco od ziemi i rzeczywistości, którą August według swego planu i rozumu kształtował, przy czem obawiał się i nie zniósłby zbyt stanowczych zdań czy przeciwników. Poezya błąkała się już to po minionych wiekach, już to snuła marzenia na przyszłość, w innych znów razach zatapiała się w tajniki i zaułki duszy poety. Te wszystkie emigracye myśli i uczucia odrywały ludzi od dnia codziennego z jego trudami, szorstkościami, przeciwieństwami, które Auguat wielką swą sztuką rządzenia usuwał i osłaniał, a zarazem mamiły ludzkość słodyczami, których ona zawsze potrzebuje, w nowych zaś warunkach ani na polu czynu ani też na polu sławy znaleść już ani szukać nie mogła.
Zapoznaliśmy się poprzednio z dwoma głównymi poetami epoki, którzy najściślej z cesarzem związani, najwymowniej też wyrażali natchnienia epoki i panującego. Ale bujność pokolenia w dziedzinie poezyi znaczy się prócz tego całym szeregiem nazwisk mniej lub więcej znakomitych. A obok tych, którym wielkie myśli i idee epoki przynosiły wyższe natchnienia i poloty, których dzieje i czyny augustowskich czasów nastrajały górnie i podniośle, znajdujemy równocześnie poetów, rozmiłowanych w błogości otium, wczasów, które cesarstwo przynosiło, wyzwalające ludzi od troski publicznej i działań publicznych i wyzwalające indywidua do coraz pełniejszego przeżywania wszelkich uczuć, wrażeń i burz własnego wnętrza. Poezya staje się tedy potrzebą życia, jego idealizującym przyśpiewem, odgłosem tajników czy to zmysłów, czy uczuć i serca. Dawny, twardy Rzymianin tak jej nie potrzebował; jego poezya służyła społeczeństwu zabawą lub nauką. Dopiero u Catullusa stała się ona wyrazem i potrzebą serca, zaporą przeciw temu, aby życie nie ograniczyło się wyłącznie do prostego krwi krążenia. Sofokles już uznał w poezyi tę wielką dźwignię i pocieszycielkę ludzkości, śpiewając do niej
O szczęsna dla śmiertelnych potęgo ty pieśni,
Go byt nam znośnym czynisz w nikłej życia cieśni.
Taką więc towarzyszką, powiernicą stała się poezya dla ludzi w augustowskiej epoce. Ze powiernicy zwierzano się czasem nieoględnie, że ona głosiła wśród tłumu tajemnice, które dla jej dobra i dobra poety powinny były pozostać w ukryciu, to było skutkiem zbytku słodyczy na ziemi, w którym sobie płużyło nadmiernie pokolenie i następstwem ducha rzymskiego, który posiadł wszelkie łakocie greckiej kultury ale ich nie przetrawił i z realizmem wrodzonym przed jaskrawością nigdy się nie cofał.
Zanim jednak do tych indywidualnych poetów się zwrócimy, musimy się zapoznać z przedstawicielami starszej generacyi, z towarzyszami i przyjaciółmi Wergiliusza i Horacego.I. L. VARIUS RUFUS.
Starszy to poeta od Wergiliusza, który go około r. 41 w pierwszych swych bukolicznych utworach już (9, 35) z uznaniem wspominał, starszy od Horacyusza, który w młodości i w początkach swej karyery doznał skutecznej Variusa opieki i tejże przystęp do Mecenasa zawdzięczał. Varius był człowiekiem wielostronnego talentu, a inne zalety duszy polecały go na przyjaciela i doradcę. Wergiliusz więc umierając przekazał mu swą literacką spuściznę, a Horacyusz go sławił i równał z Wergiliuszem za czystość i szczerość jego duszy… animae, quales neque candidiores terra tulit (Sat. 1, 6, 54). Spoglądano na niego z miłością i poszanowaniem, odsyłano do niego tych, którzy o epopeję historyczną i chwalbę swych czynów błagali. Varius bowiem uchodził za najodpowiedniejszego barda w tej dziedzinie. Powagi jego nie uszanowały jednak wieki. Na literackich więc świadectwach i nielicznych bardzo ułamkach Variusa, musimy się oprzeć, aby choć przybliżonego o tym pisarzu nabrać wyobrażenia.
Działał on w zakresie epopei, a Horacyusz już w Satyrach (1, 10, 44) nazywa go przodownikiem w tej dziedzinie. Jaka epopeja takie mu wyrobiła imię i stanowisko, nie wiemy. Horacyusz nadto zapowiadał w Odach (1, 6) pieśń Variusa o czynach wojennych Agrippy. I tego utworu nie znamy zupełnie. Natomiast scholiasta Pseudo-Acro do Horacyusza epistoł 1, 16, 25 przypisuje pewne wiersze, przez Horacyusza tu zamieszczone, niejakiemu Varusowi, a więc zapewne Variusowi, a Porphyrio nadmienia, że wiersze te wyjęte były z panegiryku na Augusta.
Czy o lud dbasz ty więcej czy też lud o ciebie,
Niech Jowisz w niepewności to wiecznej pogrzebie,
Twój opiekun i miasta.
Ze słów tych przebija głębokie uczucie pisarza dla ówczesnego pana Rzymu, a zarazem widnieje w nich talent przybierania hołdów w formę wykwintną i zręczną. Ale historyczne pieśni i chwalby Variusa zginęły, a potomność w autorze Eneidy uznała głównego piewcę Augustowej świetności i sławy.
W pokrewnej dziedzinie poematu dydaktycznego zajaśniał także talent Variusa. Autorzy późniejsi, jak Macrobius, wspominają jego utwór De morte a tenże sam Macrobius nadmienia, że Wergiliusz w ecl. 8, 85 ten poemat naśladował, z czego by wypadało, że on powstał przed rokiem 39-tym przed Chr. Sam tytuł i nieliczne ułamki hexametryczne nie odsłaniają nam jednak dostatecznie treści. Myślano więc, że poemat ten odnosił się do śmierci Caesara i że był historycznym. Ale inni prawdopodobniejsze snuli domysły. Varius, jak sam August i jego towarzysze, miał wyraźną skłonność do popularnej naówczas filozofii Epikura. Filodemos, grecki wyznawca tej nauki, który w pierwszym wieku przed Chr. bawił w Rzymie i z wieloma Rzymianami bliższe zawarł stosunki, poświęcił traktat o pochlebstwie niejakiemuś Variusowi, zapewne przyjacielowi Wergiliusza i Horacego. Quintilianus wreszcie 6, 3, 78 wspomniał z pewnością tego samego Variusa i nazwał go Epikurejczykiem. Przypuścić więc można z wszelkiem prawdopodobieństwem, że Varius podjął epikurejską walkę z grozą śmierci, że ludzkość od jej zmory wyzwolić usiłował tak jak poprzednio Lucretius w słynnym poemacie filozoficznym zmagał się z tą główną plagą życia i ludzkości. Fragmenta drobne nie rzucają jednak światła na samą utworu istotę; mamy tu zręczny i piękny opis psa gortyńskiego, węszącego ślady zbiegłej łani. Kiedy sobie przypomnimy, jakimi opisami epizodycznymi krasił i zdobił Lucretius wątek swego wykładu, zrozumiemy i wyrozumiemy podobnego rodzaju zboczenie u Variusa; głębiej wniknąć w poematu osnowę nie zdołamy. Prawdopodobnem jest jednak, że obok wielu życia chwalców w augustowskiej epoce znalazł się wtedy poeta, który największemu błogości wrogowi oścień zetrzeć i wydrzeć ponownie usiłował.
Bliżej znamy datę powstania innego, słynnego utworu Variusa. W rękopisie paryskim z 8 wieku n. 7530 czytamy zapiskę teatralną: Lucius Varius z przydomkiem Rufus wystawił na scenie po zwycięstwie pod Actium przy igrzyskach tragedyę Thyestes, z wielkim opracowaną zachodem. – August nadał mu za nią nagrodę miliona sesterców. – A więc podobnie, jak sam August, Asinius Pollio, Ovidius, usiłował także Varius grecką tragedyę, zamarłą z Acciusem, przywrócić znowu na scenie rzymskiej do życia i obrał sobie temat, pełen grozy i pożogi z krwawych dziejów Atrydów. Kogo z Greków Varius wziął za wzór i przewodnika, nie wiemy; już Ennius napisał był tragedyę Thyestes, zaś Accius w Atreusie przedstawił te straszne morderczej rodziny rozterki. – Na podstawie drobnych ułamków nie potrafimy ocenić talentu dramatycznego Variusa; Quintilianus jednak 10, 1, 98 oddaje jego tragedyi wielkie pochwały, twierdząc, że z każdą grecką tragedyą porównanie wytrzyma (1).
A więc widzimy, że w trzech dziedzinach z kolei zajaśniała twórczość Variusa. Porphyrio do pieśni Horacyusza 1, 6, i nazywa go także elegiarum auctor; możliwem więc jest, że Varius w tej naówczas tak bardzo popularnej formie swoje i obce wyrażał uczucia.
–- (1) Zapewne w tej sztuce chór sławił harmonię sfer ( concentus mundi), o której w jednym czytamy ułamku.
Po za poezyą stosunek przyjacielski do Wergiliusza wytknął Variusowi niejedną pracę. Wiemy, że Varius według ostatniej woli mantuańskiego poety otrzymał pewną cząstkę jego majątku, a słyszymy prócz tego, że Varius i Tucca rozporządzeniem Wergiliusza przejęli w swą opiekę literacką spuściznę po zmarłym poecie, z tem atoli zastrzeżeniem, aby niczego nie wydali, co dotąd ogłoszonem nie było. Varius za wolą Augusta o tyle się jednak sprzeniewierzył woli przyjaciela, że Eneidę, chociaż wykończoną nie była, bez zmian głębszych i dodatków ogłosił. Prawdopodobnem też jest, że Varius wydał jakiś traktat o twórczości zmarłego przyjaciela, w którym podnosił między innemi powolną pracę Wergiliusza (Quint. 10, 3, 8). Przypuścić wreszcie należy, że Varius nie o wiele lat przeżył twórcę Eneidy, który w r. 19 przed Chr. umarł przedwcześnie. W pierwszym i najświetniejszym okresie augustowskiej epoki był niewątpliwie Varius jednym z głównych przedstawicieli rzymskiej literatury i powagą, której sąd ważył na życiu i pismach współczesnych.
UWAGA. Drobne ułamki Variusa, jako też innych poetów zachowanych fragmentarycznie, znajdujemy w zbiorze Baehrens'a: Fragmenta poetarum Romanorum, Lipsk 1886.II. AEMILIUS MACER.
Do rówieśników i przyjaciół Wergiliusza należał także Aemilius Macer, którego dzieła poetyckie powstały w cieniu wielkiej chwały Wergiliusza i nam się nie zachowały. Pochodził on, jak Catullus, Wergiliusz z północnej Italii; urodził się bowiem w Weronie, a umarł krótko po Wergiliuszu, w r. 16 przed Chr., w Azyi, dokąd go może służba wojskowa, czy też studya zagnały. Bo Tibullus może o nim myślał 2, 6, i pisząc słowa castra Macer sequitur. Zresztą mało o nim mamy wiadomości; twórczość zaś jego pracowita i dosyć pozioma ograniczyła się do poematów dydaktycznych, które ani górnych natchnień nie były wyrazem, ani też ich nie dopuszczały. Bo Aemilius Macer nie miał geniuszu Lukrecyusza ani też talentu pisarza Georgik, którzy oschły wykład ożywić i w piękną formę przybrać potrafili. Dlatego też może poemata Aemiliusa pochłonęło wcześnie zapomnienie, tak że z nielicznych świadectw i fragmentów wyrobić sobie musimy wyobrażenie o pisarzu i naturze jego talentu.
Opierał on się na wzorach alexandryjskiej epoki i zawarł swą twórczość w dziedzinie alexandryjskich upodobań i skłonności. Naukowe wywody, szczególnie z zakresu nauk przyrodniczych, ubierano wtedy chętnie w poetyczną szatę, a do nauki domięszywano opowieści z dziedziny baśni czy zabobonu aby fałszując naukę ratować poezyę. – Inne utwory stały już wprost na granicy przyrody i cudactwa i tę granicę zacierały. Wiadomem jest, że wszelkie prymitywne ludy wierzą w baśń przemian, czy to ludzi w drzewa, kamienie, zwierzęta i ptaki, czy też martwych rzeczy w istoty ludzkie. W Grecyi tegot rodzaju podania oplotły i ożywiły bujnie całą przyrodę. A nawet w późniejszych czasach, kiedy nauka zwycięsko pokonywała i rozjaśniała tajemnice przyrody, pokutowały często wśród naukowych wywodów tego rodzaju dziwy, które się zrosły z wyobraźnią Greków; nie znano zasady ewolucyi, ale chętnie za to wierzono w metamorfozy. Dydaktyczna więc poezya alexandryjskiej epoki chętnie w swych utworach zespalała naukę z baśnią, chętnie też zatapiała się w podaniach, które rzucały pomost między ludźmi a światem zwierząt lub nawet kamieni i głazów. Nikandros z Kolofonu, urodzony w końcu trzeciego przed Chr. wieku, prozą i poezyą opowiadał podania i tradycye lokalne, wykładał lekarskie przepisy zabarwione cudactwem i czarami, opiewał metamorfozy. Sławnymi były jego medyczne poematy Theriaka (o ukąszeniach przez dzikie zwierzęta) i Alexifarmaka, w których podawał środki przeciw zatruciom wewnętrznym. – Inny poemat alexandryjskiej epoki opiewał Ornithogonię, czyli przemiany w ptaki a nosił fikcyjne nazwisko niejakiejś Boio, rzekomo dawnej kapłanki delfickiej; później urobiono z tego równie fikcyjne nazwisko poety: Boios.
Rzymianin lubił naukę słodzić poezyą, a w przyrodzie zajmowały go przedewszystkiem jej niezwykłości i dziwy; prócz tego naród, który tak wierzył w prodigia i do cudactw głęboką przywiązywał wiarę, zasmakował też stanowczo w baśniach o przemianach, które nietylko od Greków przejmował, lecz niklejszą swoją fantazyą na własnym hodował gruncie. W literaturze augustowskiej te wszystkie upodobania wymowne znalazły odbicie. Poeta zaś Aemilius Macer wyprzedził swemi dziełami podobne, dydaktyczne i półdydaktyczne utwory, nietylko Owidyusza, lecz zapewne także Wergilego.
Często Macer wiekowy mi czytał pieśni o ptakach,
Który szkodliwy jest wąż, jakie są leki wśród ziół, powiada Ovidius w Tristia 4, 10, 43. A więc Aemilius Macer nie tylko był przyjacielem Wergilego, o czem donosi Servius do eklog 5, i lecz obcował także z młodym Owidyuszem, który następnie podobnymi utworami zaćmił jego sławę. Z miejsca Owidyusza dowiadujemy się o dwóch, albo trzech utworach Aemiliusa. Pierwszym była Ornithogonia, poemat o przemianach ludzi w ptaki, oparty na wspomnianym utworze rzekomego Boiosa. Z drobnej wiązki fragmentów dowiadujemy się, że i postacie rzymskiej baśni w utworze tym się pojawiały i że auspicia, przy których lot ptaków był tak ważnym, znalazły tu uwzględnienie. Zresztą sądu o całym poemacie nabrać z nich trudno. – Pentametr następujący u Owidyusza przedstawia pewne trudności. Wypływa z niego niezbicie, iż Aemilius Macer pisał o ukąszeniach wężów jadowitych. Uczynił to w poemacie Theriaka, w dwóch księgach, których źródłem był pokrewny poemat Nikandrosa. Możliwem jest i prawdopodobnem, że w tym utworze podał zarazem poeta rzymski rady lekarskie, wskazywał na zioła, które niweczyły moc jadów. Niektórzy uczeni przyjmują jednak nadto trzeci poemat o ziołach leczniczych i przypuszczają, że nosił tytuł: de herbis.
To nie jest koniecznem. – W każdym razie przyrodnicze wiadomości poety znalazły odgłos w późniejszej literaturze. Lucanus (por. schol. Bern. Lucani do 9. 701) wziął nazwiska wężów afrykańskich z jego Theriaka, Plinius zaś w Historia Naturalis cytował go wielokrotnie, mówiąc o zwierzętach i rybach, drzewach i ziołach. Zamiast poprawnego nazwiska Aemilius Macer występuje tu jednak częściej mylne: Licinius Macer, a taką pomyłkę znajdujemy także u innych autorów. W t… z… dicta lub disticha Catonis, zawierających moralne sentencye prozaiczne i wierszowe, a powstałe może w 3 wieku po Chr., Aemilius Macer uznanym jest za powagę w zakresie znawstwa leczniczej siły ziół. I chociaż dzieła Aemiliusa wcześnie zaginęły, nazwisko jego cieszyło się w średnich wiekach wzięciem jako mędrca w dziedzinie przyrody.III. MNIEJSI POECI, WSPOMNIANI PRZEZ WERGILIUSZA.
U Wergiliusza znaleść można pewne wzmianki o współczesnych mu pisarzach i poetach jedynie w Bukolikach. Wzmianki te jednak niejasne, osłonięte najczęściej jakąś tajemnicą, nie pozwalają nam przeważnie dotrzeć do osób i podstaw realnych, do których się odnoszą. Bo alluzye czy przytyki literackie mogły się do sielanki tylko wkradać chyłkiem, pod osłoną, a to sprawia, że my najczęściej prawdziwego ich znaczenia wyjaśnić nie potrafimy.
Wymienia tedy Wergiliusz kilkakrotnie jakiegoś poetę Codrus'a, które to nazwisko jest zapewne pseudonimem Rzymianina, wyznającego zasady neoteryków, młodych poetów przyznających się do grona i haseł Catullusa, Calvusa i Cinny. Wspomniany ten Codrus w eklogach 5, 11; 7, 21; 7, 25. Jeden z pasterzy chciałby tak śpiewać, jak on śpiewa, drugi chciałby Codrusa przewyższyć i zawiść w nim wzbudzić. Z wzmianki 5, 11 wnioskować możemy, że Codrus swarliwością pewną, zapewne w literackich sporach, się odznaczał. Współczesny elegik Valgius nazwał go naśladowcą Helviusa Cinny, który pisał epyllia pełne znojnej pracy i uczoności; sławił zarazem pieśń jego, słodszą od wymowy Nestora i pienia Demodokosa, słynnego piewcy Feaków.
Mniej jeszcze wiemy o pewnym Anser, który był poetą w otoczeniu Antoniusa tryumwira i od niego łask i poparcia doznawał (cf. Cic. Philipp. 13, 5, 11). Servius do eklog 7, 21 zalicza go do krytyków i przeciwników Wergiliusza. Tego Anser chciał pono Wergiliusz wyszydzić ecl. 9, 36, wkładając w usta pasterza Lycidasa następne słowa:
Pieśń nie sięgnie Variusa, Cinny nie dopędzi,
Gęgać jeno się zdaje, jak gęś wśród łabędzi.
W tej gęsi (= Anser) dopatrzono się bowiem zapewne słusznie ukrytego przytyku do poety tegoż nazwiska.
Wreszcie występuje u Wergiliusza para osławiona wierszokletów, Bavius i Mevius, która była pośmiewiskiem powszechnem współczesnych. Była to spółka, zrównana zapewne i spojona zawiścią wobec innych – zaczepiali oni Wergiliusza – a zarazem brakiem talentu. Wergiliusz w ecl. 3, 90 rzuca raz przekleństwo:
Kogo Bavius nie mierzi, niech ceni Meviusa, przekleństwo obosieczne, które za jednym zamachem miażdżyło obydwóch wyrzutków Parnasu. Jednego z nich "cuchnącego Meviusa" wyprawiał Horacy (epod. 10) z takiemi złorzeczeniami na podróż morską, zaklinając fale, wichry i bogów przeciw wierszoklecie, że sroga jedynie niechęć podobne gniewu wybuchy wytłomaczyć może.
Zwykle oni, Bavius i Mevius, jak razem narażali się współczesnym, razem też doznawali odprawy. Wyszydził ich poeta Domitius Marsus epigramatem, który w tak wadliwej formie się zachował, że tylko w przybliżeniu treść jego oddać możemy.
Wszystko z Baviusem druh jego w spólności
Dzierżył braterskiej, jak bywa u braci,
Wszystko, domostwo, pieniądze i włości,
Jeden duch mieszkał w dwoistej postaci.
Lecz skoro jeden z nich wziął połowicę,
Wnet się rozbiło wzorowe to stadło,
Braterską spółkę gniew przetarł na nice
I na dwóch tronach dwóch panów zasiadło.
Wszystko to odgłosy literackich przeciwieństw i sporów, wśród których pióro, nie ograniczając się do literackich przygan, często życia się czepia, aby powalić na ziemię ludzi i miażdżyć ich utwory. Gromów Archilocha zapożyczano więc do piśmienniczej szermierki.IV. GRONO HORACYUSZA I POETA VALGIUS RUFUS.
Horacyusz spotykał w domu Maecenasa wybrane koło, dosyć wyłączne, którego sądy były dla niego miarodajnymi. O szeroki rozgłos nie dbał i tego rozgłosu nie posiadł. Wymienia on z tego koła samego Maecenasa i przedewszystkiem drogiego swego druha Wergiliusza; potem wspomniani Valgius poeta i historyk Octavius, Aristius Fuscus, który z Horacyuszem zaprzyjaźniony, gramatycznemi studyami i próbami dramatycznemi zasłynął, i dwaj bracia nazwiskiem Visci, odznaczający się talentem poetyckim i wybitnym krytycznym sądem. Dodaje w końcu Horacyusz kilka nazwisk swoich przyjaciół, więcej lub mniej znaczących, wymienia Polliona, Messallę z bratem, Bibulusa, Serviusa, Furniusa (Sat. 1, 10, 81) (1). Tych ludzi – (1) Servius Sulpicius był może synem konsula z r. 51 przed Chr., słynnego prawnika. Pisał erotyczne poezye. – C. Furnius, mowca, konsul z r. 17 przed Chr.
poklask zupełnie mu wystarczał; z wyłącznością pewną nie uznawał Horacyusz prób śmiałków, którzy na wielkie zadania, wzniosłe czy treścią czy językiem poematy się odważali. Sam się bronił przed historyczną epopeją i wskazywał na Variusa, jako odpowiedniego piewcę historycznej chwały. Równocześnie wyśmiewał niejakiegoś Furiusa, który w trojańskiej epopei "mordował Memnona", a w historycznej o wojnie z Galiami przedstawiał "bagnistą Renu głowę" i "mroźne Alpy siwym opluł śniegiem". (Sat. 1, 10, 36 i 2, 5, 41). Mało znany ten poeta Furius miał może przydomek Alpinus, lub też był tą samą osobą z Furiusem Bibaculusem, towarzyszem Catullusa, a przydomek Alpinus żartobliwie mu przyczepiono wskutek jego dziwacznych o Alpach wyrażeń. – Prawdopodobnem jest dalej, że w odzie Horacyusza 4, 4 na zwycięstwo nad Windelikami jest ukryty przytyk do epopei Domitiusa Marsusa: Amazonis. Takie epopeje nurzały się w naukowych i wyszukanych wiadomostkach; wobec tego Horatius twierdził: nec scire fas est omnia.
Nie lubił więc Horatius historycznej i wogóle dużej epopei, a niemniej bał się puszczać na pindarowskie hymny i chwalby. On, pieśni drobnych twórca i zwolennik, zwalał hymn pindarowski na księcia Iullusa Antoniusa, syna tryumwira Antoniusa i Fulwii, który napisał Diomedeę w dwunastu księgach i byłby według Horacyusza w stanie na wielkiej lutni, " maiore plectro", chwałę Augusta wyśpiewać ( Carm. 4, 2).
Człowiek miary i drobnych natchnień nie lubiał zbyt górnolotnych porywów i wszelkiej skrajności. Przeciwną też mu była elegia wiecznie zawodząca i stale płaczliwa; nie licowało to z jego filozofią i pogodnym na świat poglądem. Dlatego upominał Valgiusa, aby nie tęsknił ciągle w łzawych rytmach, flebilibus modis, za utraconym chłopcem (C. 2, 9), dlatego też przemawiał do Tibullusa, aby żałosnemi elegiami (miserabilis elegos) nie ciągle płakał nad Glycerą (C. 1. 33).
Chociaż jednak Horacyusz zamknął się w ciasnem kole przyjaciół i w ograniczonym zakresie poetycznych rodzajów, niemniej zajmowały go młodociane próby i młodociane talenta. Szczególnie młodzież, znajdująca się w świcie Tiberiusa na wschodniej wyprawie w r. 21 przed Chr., otrzymywała jego rady i exhorty poetyczne. A więc do Juliusa Florusa, który w liryce i na polu satyry występował, wystosował Horacyusz obszerną literacką katechezę, w liście 2, 2, a tegoż samego Florusa wypytywał się nadto w epist. 1, 3 o zajęcia i dążności jego towarzyszów, o Titiusa, który nie strachał się łyków z pindarowskiego źródła, o Celsusa z przydomkiem Albinovanus, któremu nie poskąpił przestrogi, aby w cudze nie stroił się pióra. Ostatecznie wielka epistoła ad Pisones była także natchniona troską o młodych, początkujących pisarzy i dawała im radę, która była rdzeniem Horacyusza poglądów, że usilna praca i naukowe, gorliwe przygotowanie może jedynie talent przyrodzony do pełnego doprowadzić rozkwitu.
Z tych młodych i pomniejszych przyjaciół Horacyusza jedynie C. Valgius Rufus nieco dobitniej nam się przedstawia. Inni byli i zostali młodzieńcami pełnymi nadziei. Valgius Rufus grał nawet pewną rolę w życiu publicznem; w r. 12 przed Chr. został on bowiem consul suffectus po śmierci M. Valeriusa Messalli z przydomkiem Barbatus. Z resztą o życiu jego tyle tylko powiedzieć możemy, że należał do koła Maecenasa i do ściślejszych Horacyusza przyjaciół.
W elegiach sławił on, jak z nielicznych fragmentów widzimy, poetę Codrusa, opłakiwał dalej zmarłego swego ulubieńca Mystesa (Hor. C. 2, 9). Próbował także sił swoich na polu epigramatu, we falecyjskiem metrum, które również Catullus w swych drobnostkach uprzywilejował. Z jednego hexametrycznego fragmentu wnosićby nadto można, że także bukoliczne utwory wypłynęły z pod jego pióra. Horacyusz wyrzucał mu płaczliwe dźwięki i chciał go nakłonić, aby raczej nowe trofea i zwycięstwa Augusta opiewał. A więc Valgius miał wyraźnie zdolności epika i zapewne jakieś próby tego rodzaju za sobą. Albowiem w panegiryku na Messallę, zachowanym w zbiorze Tibullusa 4, i usprawiedliwia nieudolny jego autor brak własny talentu i wskazuje tamże (w. 177) na Valgiusa, nad którego niema bliższego nieśmiertelnemu Homerowi. Nie możemy oczywiście ocenić uprawnienia tego superlatywu, który traci nieco na wartości w przesadnem otoczeniu, w którem się znalazł.
Gaius Valgius znał jeszcze inne pole działania, a mianowicie naukowe, które prozą uprawiał. Plinius N. H. 25, 4 nazywa go wybitnym uczonym i cytuje go jako źródło dla botaniki lekarskiej, opracowanej w księgach 20 – 27. Mówi więc 25, 4 o dziele Valgiusa z tego zakresu, niedokończonem; we wstępie jego zwracał się autor do Augusta z życzeniem, aby majestat cesarza wszystkie niedomagania ludzkości w pierwszym rzędzie leczył. – Prócz tego słyszymy, że Valgius uprawiał teoryę retoryki, a mianowicie przełożył na łacinę system retoryki Apollodorusa z Pergamonu, który w pierwszym przed Chr. wieku często w Rzymie przebywał i na wielu Rzymian stanowczy wpływ wywarł. (Por. Quintil. 3, 1, 18). Przypuszczono z prawdopodobieństwem, że Valgius uznawał attycystyczne Apollodorusa dążności i współczesne azyańskie kierunki i nawyczki potępiał.
Wreszcie zajmował się ten uczony poeta gramatycznemi zagadnieniami, a ubrał te rozprawy w formę listów, jak to poprzednio był uczynił Varro, wyzwoleniec Cycerona Tiro i Sinnius Capito. W dziele przynajmniej dwuksiążkowem "de rebus per epistulam quaesitis" rozprawiał o etymologii, wyprowadzając niekiedy czysto rzymskie wyrazy z greckiego języka, starał się w wątpliwych wypadkach stwierdzić poprawną i uprawnioną formę. Był on analogistą w gramatyce, t… j… szedł za dowodami rozumu przeciw dowolnemu usus, podobnie jak w retoryce uznał zasady analogisty Apollodorusa, który cały system w niezłomne ujął prawa. Valgius więc, jak najstarsi poeci rzymscy, zajmował się gorliwie językiem. Postać jego niestety nurza się w cieniach, w które ze zdania Horacyusza, ceniącego sobie wysoko sąd literacki Valgiusa, pada światło wyszczególniające tę osobistość nieco zatartą.V. DOMITIUS MARSUS.
Podobny to człowiek do Valgiusa, bo także działa na polu poezyi i prozy i podobnie jak Valgius z Apollodorusem bliższe miał stosunki, który nawet list naukowy jemu poświęcił (Quint. 3, 1, 18). Obracał on się między tymi samymi ludźmi co Wergiliusz i Horacyusz; w dziełach Horacyusza głuche jednak o nim panuje milczenie i dlatego osobne po za gronem horacyuszowem wyznaczyć mu należało miejsce. – W czasach, kiedy Horacyusz w swoich satyrach rozprawiał się i zmagał z przywarami społeczeństwa, godził Domitius lżejszemi strzałami epigram atu w osobistości, które mu się w jakikolwiek sposób naraziły. Duch Catullusa nań wstąpił, a Martialis później niejednokrotnie Catullusa i Domitiusa jako swych poprzedników w tej dziedzinie wymieniał. Kiedy się tych drobnostek nazbierało więcej, wydał Domitius ich zbiorek pod tytułem Cicuta, przejąwszy nazwisko od ziela jadowitego, zwanego szalej. Pewne urywki poświadczają nam nastrój tego zbioru. Były tu więc wiersze wyszydzające Baviusa i Meviusa, które przytoczyliśmy powyżej, wspomniano tu Orbiliusa pedagoga, co różczką bił dziatki, a Horacyuszowi dał się we znaki, dotknięto dalej ofiar, których dosięgły razy bezlitośnej trzciny. Caecilius Epirota, wyzwoleniec sławnego Atticusa, który w swej szkole wybranych młodzieńców wprowadzał w piękności nowych poetów, nazwany tu: mamką wieszczów niemowlątek –
Epirota tenellorum nutricula vatum. – Może wśród tych epigramów znalazł się także rzewny żal nagrobny, napisany w r. 19 przed Chr., pod wrażeniem dwóch śmierci, które nagle osierociły rzymską poezyę, Wergiliusza i Tibulla.
I ciebie za Wergilim śmierć w twardej srogości
Młodym słała, Tibullu, w elizyjskie włości,
By zbrakło, ktoby miłość elegii łzą rosił
Lub jędrnym wierszem królów spór i walki głosił.
Wiersz rzewny wyłamywał się ze zwykłej uszczypliwości zbioru, ale także dotykał pośrednio epigonów wielkich zmarłych. W tych epigramatach Domitiusa znalazły odgłos walki literackie epoki, tak żywe i zacięte, których echo dochodzi nas z twardych sądów Asiniusa Polliona, z listu do Pisonów i innych złośliwości Horacyusza. Wyraźnie wśród rozwielmożnionej pisaniny stróże Parnasu poczuwali się do obrony jego stoków przed niepowołanymi intruzami. W jakich utworach Marsus opiewał swą kochankę, "śniadą Melaenis" (Mart. 7, 29, 8), niewiadomo; niektórzy myśleli o elegiach, bo to była zwykła naówczas forma dla wyrażenia uczuć miłosnych. – Zagadkowemi są również dla nas fabellae, cytowane raz przez Charisiusa (gramm… lat. 1 p. 72), powiastki, których było przynajmniej ksiąg dziewięć, spisane wierszem. Zapewne epizody z życia (jak horacyuszowska satyra 1, 7) i fikcyi były tu osnową opowieści.
Podobnie jak Valgius porywał się także Marsus na śmielsze loty i dzieła. Martialis wspomina 4, 29, 7 jego epopeję obszerną, Amazonis, i zaznacza zarazem, że jedna książka Persiusa więcej waży od szeregu pieśni Amazonidy. – O tych kobietach wojowniczych, których państwo leżało rzekomo w Azyi Mniejszej, krążyły rozmaite podania, opowiadające o ich walkach z Achillesem pod Troją, o zapasach z Herkulesem i Tezeuszem; wreszcie baśnie te uczepiły się także historycznej postaci Alexandra Wielkiego. Temat był obszerny i dał pochop Marsusowi do wielkiej epopei; współczesny zaś pogrom Windelików może odświeżył pamięć bitnych dziewic, bo uczone kombinacye twierdziły, że Windelikowie niegdyś z Tracyi przed Amazonkami uszli do późniejszych podalpejskich siedzib i od zwycięskich kobiet dwoiste przejęli siekiery. Prawdopodobnem też jest, że Horacyusz w pieśni sławiącej zwycięstwo pasierbów Augusta nad Windelikami (4, 4) z uśmiechem (w. 18 i nast.) dotknął tej niewczesnej erudycyi, która w epopei Marsusa znalazła gościnny przytułek.
Tyle wiemy o poetycznej działalności Domitiusa Marsusa. Obok tego szła naukowa i prozaiczna, zupełnie podobnie, jak u Valgiusa. I znowu Plinius, wśród źródeł do 34-tej księgi, w której mówi o kruszczach i posągach, wymienia: Marsus poeta. Czyżby więc Domitius Marsus zstąpił w dziedzinę minerałów? Wątpliwem to się wydaje; prawdopodobniejszem jest, że Plinius jakieś wiadomostki o dziełach sztuki zaczerpnął czy to z fabellae czy to z Amazonis poety. – Ciekawszą jest rzecz "de urbanitate", o której według Quintiliana 6, 3, 102 Domitius Marsus gruntowną napisał pracę. U rbanitas ma podwójne znaczenie, bo raz oznacza wykwintną kulturę stołeczną w przeciwieństwie do rubaszności wieśniaków (rusticitas), w innych razach znów określa dowcip i dowcipny sposób wyrażania się, podobnie jak w greckim języku przymiotnik asteios do pokrewnego doszedł znaczenia. Ta urbanitas w podwójnem znaczeniu stała się hasłem literatury i życia w epoce Caesara i Cycerona. Od pisarza żądano więc poprawności językowej, któraby stolicą zalatywała, w pisarzu i człowieku ceniono zręczny i dowcipny sposób wysławiania się, rzutność słowa i myśli. Cycero szczególnie nią zajaśniał i w dowcipie upatrywano jego wyższość nad Demosthenesem. Walka na słowa i dowcipy rozwielmożniły się wybitnie w burzy wojen domowych za Caesara czasów. Dicta, bene dicta, facete dicta lub urbana dicta obiegały po ludziach, miażdżyły prawdziwe lub urojone wielkości, zabijały przeciwników, bo siła dowcipu bywa, jak wiadomo, morderczą. Caesar sam chętnie nadstawiał im ucha i cieszył się swym zbiorem dowcipnych powiedzeń, wśród których cycerońskie szczególny jego poklask znajdowały. Pokłosia żartów cycerońskich dokonał i Trebonius i Tiro. Słyszymy dalej o pokrewnych zbiorach Cascelliusa w końcu republiki, a Melissusa za Augusta. Ta więc obfita literatura świadczy wymownie, jaką wagę i znaczenie przypisywano ulotnym słowom, jak bardzo się niemi cieszono. Dowcip wyrósł na broń zaczepną i odporną w ustach polityka i mówcy. Dlatego też wykłady retoryki obejmowały odrębną część o śmiechu i dowcipie. – A wobec tego zrozumiemy samoistne dzieło Domitiusa, przedmiotowi temu poświęcone. Quintilianus 6, 3 cytuje z niego kilka wyjątków. Była tu definicya urbanitatis. Jest ona "pewną właściwością w krótkiem powiedzeniu zawartą, a zdolną ucieszyć ludzi i skłonić do wszelakiego afektu, przedewszystkiem zaś podatną do oporu lub zaczepki" A znów "człowiek będzie urbanus, który sypać będzie zręcznemi powiedzeniami i odpowiedziami i który w rozmowach, klubach, przy ucztach, również na wiecach, słowem na każdem miejscu zabawnie i trefnie przemawiać zdoła". Powiedzenia te dzielił dalej Domitius na trzy kategorye: na dicta seria, iocosa, media, a więc nie tylko żartobliwe, lecz wogóle trafne powiedzenia objął swoim wykładem i dalej, jako nieodrodny Rzymianin i rodak Warrona, wprowadzał do każdej kategoryi nowe podpodziały. Potem zaś następował zbiór dowcipów zapewne według osób sporządzony. Przynajmniej Macrobius w Saturnaliach (2) tak rzecz ułożył, a ponieważ Macrobius zapewne z Domitiusa czerpały możemy też w porządku Saturnaliów wpływu owego pisarza epoki augustowskiej się dopatrzyć. Traktat Domitiusa zapewne się opierał na teoryi retorów; że autor miał stosunki z pracownikami w tej dziedzinie, świadczy traktat w formie listu przez Apollodorusa z Pergamonu jemu poświęcony (Quint. 3, 1, 18).
W każdym razie człowiek ten w otoczeniu Maecenasa niepoślednie zajmował stanowisko; a jeżeli Horacyusz go nigdy nie wspomina, to wytłomaczyć to można literacką Horacyusza wyłącznością, która przecież i Propercyusza nie dozwoliła mu nazwać; bo żywe sympatye i antypatye kierowały piórem czy milczeniem wenuzyjskiego poety.